Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Operacja "Black Panther"


Recommended Posts

Witam!

 

Jest to mój pierwszy scenariusz. Starałem się, aby wyszedł jak najlepiej. Prosiłbym o rady, co tutaj zmienić/usunąć/dodać, gdyż nie posiadam w tej kwestii dużego doświadczenia.

 

Nie testowałem jeszcze tego scenariusza, zanim to zrobię chciałbym poznać opinie osób z tego forum.

 

Ogólnie ideą, która mi przyświecała podczas tworzenia go było skłonienie stron biorących udział w rozgrywce do współdziałania ze sobą.

 

Nie wiem, czy styl prezentacji scenariusza w punktach jest właściwy, myślę jednak, że dodaje on wszystkiemu przejrzystości.

 

Strony konfliktu i ważne postacie

 

Partyzanci:

*przywódca partyzantów:

-za czasów wojny domowej w Karkozji 10 lat temu walczył po stronie przegranych

-oskarżony o zbrodnie wojenne

-wie, że winnym masakry, o którą go oskarżono jest dowódca nękających jego ludzi oddziałów armijnych

-nastawienie i osobowość: „razem z moimi chłopcami walczę o wolność”

*bojownicy

-nie walczyli podczas wojny domowej, ale kontynuują walkę pod przywództwem starego weterana

-otworzą ogień do żołnierzy armijnych

-„tylko walcząc z rządem możemy odzyskać swoje domy”

 

Armia rządowa:

*dowódca oddziału

-za czasów wojny domowej dopuścił się zbrodni, o którą oskarżył drugą stronę, oddziałem jego przeciwników dowodził wtedy przywódca partyzantów

-„muszę zlikwidować przywódcę partyzantów, bo zna prawdę o masakrze”

-zamierza zniszczyć partyzantów i zabić ich przywódcę

*żołnierze

-wykonują rozkazy dowódcy

-otworzą ogień do rebeliantów

-„ci, którzy podnoszą rękę na władzę muszą zginąć”

 

Komandosi:

*podejrzany o masakrę przywódca partyzantów musi zostać pojmany i postawiony przed trybunałem

*w regionie prawdopodobnie można napotkać siły wojsk rządowych

 

Współpraca stron konfliktu:

 

*rząd-partyzanci: współpraca niemożliwa

*partyzanci-komandosi: partyzanci początkowo nie wiedzą o komandosach, jeśli ci się ujawnią sygnalizując gotowość porozumienia, to będą mogli pomówić z przywódcą, ten jednak zaprzeczy oskarżeniom i zrzuci winę na dowódcę armii, przy próbie użycia siły nastąpi walka

*rząd-komandosi: armia rządowa także początkowo nie wie o komandosach, jeśli ci się ujawnią i zasygnalizują chęć rozmowy, to razem będą mogli przypuścić atak na partyzantów, rząd jednak chce zabić pojmanego przywódcę bojowników, jeśli komandosi będą nalegać, by go zabrać, to wywiąże się walka

 

Zadania stron konfliktu:

 

Partyzanci:

*zabij (nie pojmij) dowódcę armii rządowej i jak najwięcej jego żołnierzy

*chroń przywódcę przed śmiercią lub niewolą

 

Armia rządowa:

*zabij (nie pojmij) przywódcę partyzantów i resztę bojowników

*chroń dowódcę przed śmiercią lub niewolą

 

Komandosi:

*pojmij przywódcę partyzantów i przetransportuj do strefy lądowania żywego

*(po przesłuchaniu dowódcy partyzantów lub zdobyciu pamiętnika-szczegóły dalej) pojmij dowódcę armii rządowej i przetransportuj do strefy lądowania żywego

 

Rozwój sytuacji:

 

Przywódca partyzantów zginął z ręki wojsk rządowych: partyzanci walczą dalej z armią i mogą przekazać komandosom (o ile ci nawiążą z nimi kontakt) jego pamiętnik, z którego wynika, kto jest winnym masakry

Dowódca armii rządowej zginął z ręki partyzantów: jeśli komandosi pojmali przywódcę partyzantów lub mają jego pamiętnik, to ich zadanie zakończyło się połowicznym sukcesem

 

Mechanika (respawny):

 

Komandosi: po zostaniu rannym komandos musi zostać opatrzony przez medyka w ciągu 10 minut, w przeciwnym razie dostaje się do niewoli strony, z której ręki "zginął", opatrzony komandos musi być ewakuowany z pola walki, nie może działać przez kolejne 45 minut, ma to na celu umożliwienie komandosom wykonania zadania nawet w przypadku niepowodzenia, np. poprzez układy z trzecią stroną konfliktu

 

Partyzanci i armia: po "śmierci" partyzant lub żołnierz musi udać się do respawna, który jest oddalony znacznie od bazy danej frakcji, po 45 minutach na pole walki zostają przysłane posiłki/inna grupa bojowników, która dołącza do towarzysz broni

 

Liczebność stron konfliktu:

armia:partyzanci:komandosi

3:3:1

 

Z góry dziękuję za wszystkie sugestie i porady odnośnie scenariusza.

 

Pozdrawiam!

Link to post
Share on other sites

Ale.. jak się bierze do niewoli dowódcę (któregokolwiek)? Sam się nie podda.

 

Partyzanci nie wiedzą o komandosach, więc mają wszelkie podstawy uznać ich za rządowych lub ich sprzymierzeńców - i ostrzelać. Komandosi też działają na podstawie założenia, że winnym / poszukiwanym jest przywódca partyzantów. Nawet, jeśli go złapią, dlaczego mieli by mu uwierzyć (choćby miał i pamiętnik)?

Link to post
Share on other sites

Branie do niewoli faktycznie dosyć ciężko rozegrać, myślałem o czymś takim, że dowódca partyzantów i armii nie może opuścić obozu, a tylko wysyłać patrole i dowodzić, jednak nie jestem pewien, czy ma to sens. Ogólnie można by zrobić tak, że dowódca nie może zginąć, a po zostaniu rannym jeśli jego oddział zostanie wybity lub "da nogę" to dostaje się do niewoli. Sam nie wiem, który z tych wariantów jest lepszy. Oczywiście po komendzie "poddaj się" inaczej niż w zwykłej rozgrywce dowódca nie ginie, a idzie do niewoli. Co do ostrzału od razu, to można dać komandosom radia i namiary na częstotliwości pozostałych dwóch stron konfliktu i uzgodnić, że pozostałe frakcje mają swoją częstotliwość, której nie mogą zmieniać. Jeśli komandosi złapią przywódcę, to muszę się skontaktować ze sztabem drogą radiową, z którego otrzymają dalsze instrukcje (dostarczenia schwytanego oraz kolejne zadanie).

Edited by bebolot
Link to post
Share on other sites

Pamiętaj, że jako szef zabawy, możesz naginać prawa rozgrywki jak sobie chcesz.

 

Zawsze możesz wyznaczyć zasadę, że dowódca po otrzymaniu postrzału przechodzi w stan, utrata przytomności :D. Nic chłopu nie jest, ot po prostu się wywrócił i stracił przytomność.

 

Co do mówienia prawdy przez dowódcę to można uznać, że musi gadać prawdę. Zakładasz jedną lub dwie godziny na tzw robotę, aby zaczął gadać i tyle.

 

Działasz tak ze wszystkim. To Ty ustalasz zasady. Jak o tym nie zapomnisz to będzie na pewno ok :D.

Link to post
Share on other sites

Pik ma rację - Twoja gra, Twoje reguły. I temu nie przeczyłem nigdy.

 

Problemem jest natomiast zawsze jak złożyć reguły:

- żeby nie były zanadto skomplikowane,

- żeby ich stosowanie nosiło choć pozory realizmu (inaczej graczom wyczerpie się zapas suspension of disbelief),

- żeby "działały" same, bez nadzorującego ich stosowanie sędziego, obecnego przy każdym graczu non-stop.

 

Naturalnie im mniej sędziowania potrzeba, tym lepiej.

 

Nie można zrobić tak, żeby postrzał tylko ranił dowódcę, który wtedy dostaje się do niewoli - przecież strona przeciwna (rządowa kontra partyzancka) ma za zadanie go zabić a nie schwytać (chyba, ze zmienisz to założenie scenariusza na: przeciwnicy też mają go schwytać zgodnie z ideą Szefa "brać go żywcem, bo chcę go zabić własnoręcznie"). A kula snajpera w gąszczu nie jest podpisana.

 

Pik, co do "mówienia prawdy" - rzecz w tym, że tylko dowódca rządowych ma powód, żeby kłamać w czasie przesłuchania. Dowódca partyzantów nie musi ukrywać prawdy (która brzmi "to nie ja dokonałem masakry, to ten łobuz po przeciwnej stronie frontu"). Oczywiście możemy założyć, że komandosi mogą go po schwytaniu przez godzinę czy dwie maglować, a zasady (jasne dla wszystkich uczestników!) wskazywać będą, że po godzinnym maglowaniu facet musi powiedzieć prawdę (się komandosi zdziwią, jak po godzinie zeznania nie ulegną zmianie :biggrin: ). Osobiście tutaj dałbym jednak, mimo wszystko, sędziego, który byłby obecny przy przesłuchaniu i pilnował, żeby gracze w "maglowaniu" nie przekroczyli umownych, zabawowych granic (a także przypomniał we właściwym momencie, że "panowie, godzina minęła, ten facet mówi prawdę").

 

Ale widzę jeszcze jeden problem natury logicznej: dlaczego komandosi mają w ogóle przesłuchiwać szefa partyzantów :icon_question:

Na mój prosty chłopski rozum, działają na wrogim terytorium. Więc jak go już złapią, to (w przenośni oczywiście) do wora z nim, rura na lądowisko i spadać do bazy. To, że potem w bazie fachowcy aresztanta wymaglują i pewnie w końcu odkryją prawdę, to już się nie mieści w ramach scenariusza.

 

Aha, kolejny problem: jeżeli zakładasz grę z respami, to czy dowódcy są wyłączeni z respowania się? Bo inaczej zastrzelony / wykończony dowódca powinien wrócić do swojej bazy i po 45 minutach wejść z powrotem do gry...

 

I jeszcze jedno: ranienie i opatrywanie dotyczy tylko komandosów - dlaczego? I skoro obecność komandosów ma być zaskoczeniem dla pozostałych frakcji, to skąd ich żołnierze mają wiedzieć, że tego konkretnego gościa należy odstawić do własnej bazy jako jeńca?

Sugerował bym wprowadzenie tej samej zasady wobec pozostałych frakcji ("zastrzelony" i odstawiony do własnej bazy przeciwnik nie może wrócić do gry, przynajmniej, póki koledzy go nie "odbiją" z obozu wroga), w ten sposób możliwe będzie wyeliminowanie przeciwników z gry.

No i będzie zaskoczenie, jak w "obozie jenieckim" zaczną się pojawiać typki nie należące do strony przeciwnej (komandosi).

 

Oczywiście ryzykujesz wówczas, że obie strony wykrwawią się tak, że zostanie tylko po kilku pilnujących bazy (i jeńców), i na polu walki nikt się już plątał nie będzie, bo wysłanie kogokolwiek do ataku będzie oznaczało pozostawienie własnej bazy bez obrony.

Link to post
Share on other sites

Dzięki za cenne rady.

 

Faktycznie trzeba jeszcze przemyśleć sporo rzeczy. Choćby z tym przesłuchaniem-komandosi raczej rzeczywiście po prostu zabiorą gościa i po sprawie (po scenariuszu), a nie o to chodzi. Wyjściem byłoby zażądanie przez jeńca skontaktowania się z dowództwem, być może już w strefie zrzutu, po odeskortowaniu. Wtedy HQ drogą radiową przekazałoby rozkaz schwytania dowódcy armii rządowej. Długie przesłuchanie w takiej sytuacji za bardzo nie wchodzi w grę, chyba, że powiedzmy śmigłowiec mający zabrać komandosów zostałby strącony, w tej sytuacji HQ rozkazałoby przesłuchać jeńca wstępnie w warunkach polowych, można też dać poszukiwanie pilotów.

 

Co do respa, to rzeczywiście, najlepiej zrobić bez jeńców, gdyż wtedy uniknie się tych problemów, o których pisałeś.

 

Co do śmierci dowódcy, to chodziło mi o to, że żołnierze zabijają dowódcę, który wtedy nie może dalej grać, a gdy tak zrobią komandosi, to jest uznawany za rannego. Rodzi to tylko problem, tak jak pisałeś kula w gąszczu nie jest podpisana i skąd dowódca ma wiedzieć, czy zginął, czy jest ranny.

 

Ewentualnie może lepiej byłoby zamienić respy na medyków i karty trafień? Różnica polegałaby na tym, że gdyby normalnie gracz zginął definitywnie, to tutaj udałby się do respa na bardzo długi czas, dowódca zaś nie mógłby ostatecznie zginąć, chyba że byłby ranny i został dobity.

 

Co o tym sądzicie?

Link to post
Share on other sites

Hmm. Myślę, że sprawa rozbija się tu o niedookreślenie kilku kwestii, z których podstawową jest "co chcesz uzyskać / dla kogo ma być przeznaczony ten scenariusz".

 

Czy to ma być sposób na nadanie jakiegoś sensu niedzielnej, piętnastominutowej łupance?

Czy to ma być pomysł na kilkudniową (albo przynajmniej kilkugodzinną) grę o wysokim poziomie trudności (nie będę roztrząsał, gdzie kończy się co innego, a zaczyna milsim)?

 

Respy, im są częstsze i łatwiejsze do uzyskania, tym bardziej ściągają nam grę w stronę łupanki. Gracze mniej myślą i mniej się starają kombinować, bo i tak po postrzale zaraz wrócą do gry. Brak respów przy długiej grze z kolei powoduje, że trupy wypadają z rozgrywki i... nie ma dla nich zabawy, a tego gracze też nie lubią (lata temu brałem udział w moim pierwszym LARP'ie fantasy, gdzie moja paczka miała pecha wpaść na "głównego złego" w 5 minut po rozpoczęciu rozgrywki, i zostać zasieczona w nierównej walce. No i co: tyle przygotowań, a po 5 minutach do domu? Dziś bym to wytrzymał, wtedy było to nie do przełknięcia - na szczęście interweniował sędzia i znalazł wyjście z sytuacji).

Link to post
Share on other sites

Scenariusz w założeniu ma być na strzelankę z elementami milsimu. Ogólnie chodzi o to, by rozgrywka była bardziej ambitniejsza, jednak tak na cały dzień, nie na 2+. Chciałbym uniknąć tego co piszesz, to znaczy, że któryś z uczestników od razu zszedłby, jednocześnie jednak wymusić na graczach ostrożność i poważne podejście do rozgrywki (bez łupanki). Nie wiem, czy się to uda, ale chciałbym także wprowadzić jakieś elementy dyplomacji.

 

Zapomniałem napisać, że dowódcy będą pochodzić od organizatorów i będzie wiedział wszystko co i jak.

 

Co sądzicie o tym, aby dowódca siedział w bazie i wysyłał patrole? Taki Ważny Pan Oficer, który ma od czarnej roboty innych.

Link to post
Share on other sites

To może mieć sens, jeżeli będzie miał dużo tych innych od roboty. Powiedzmy, ze trzydziestu względnie karnych i ogarniętych ludzi, w tym jakichś sensownych podoficerów.

 

Przy niezorganizowanej bandzie powiedzmy 10-15 osób - nie ma to sensu.

 

OK, przy grze na cały dzień (w tej chwili wątpię żeby dało się grać dłużej niż 4-5 godzin... ale jak będzie lato, to czemu nie 8?) można by wprowadzić respawn w bazie np. o każdej pełnej godzinie (nota bene: warto skombinować zegar i / lub sędziego do ustawienia w bazie i wyznaczania, kiedy następuje resp - ludzie mają zegarki poustawiane bardzo różnie...). To z jednej strony zapewni dość czasu na namysł tym, którzy dali się bez sensu zastrzelić a z drugiej pozwoli im jednak pograć.

 

Karty ran. Osobiście jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu w ogóle (od razu jednak zaznaczę, że nie miałem możliwości brać udziału w grze, w której były by stosowane) i sądzę, że w tym scenariuszu się nie sprawdzą. Bardziej "strzelankowe" podejście z medykami ("pierwsze trafienie = rana, po opatrzeniu można grać dalej. Drugie trafienie = zgon, marsz na respa") mogło by dać lepszy efekt: mniej "kartokracji", więcej dynamiki (acz realizm bezspornie słabszy).

 

Możesz oczywiście manipulować czasem respa / wyzdrowienia w zależności od powagi rany ("lekko ranni co każde 15 minut, poważnie ranni co pół godziny, umierający i trupy co godzinę" na ten przykład), tylko, że to po pierwsze komplikuje zasady, po drugie wymaga większej uczciwości od graczy (albo upilnują się sami, albo ktoś będzie musiał sędziować - dlatego właśnie wolę proste reguły, które nie wymagają sędziowania), po trzecie wreszcie tworzy kolejne dwa problemy: jak określić "powagę" rany (można kartami np. systemu CCS), i jak rozwiązać problem ewakuacji rannych i zabitych na tyły (do respa). Noszenie ich wymaga angażowania ludzi, którzy, jak im przyjdzie taszczyć nielekkich wcale kolegów kawał drogi, to zwyczajnie się zniechęcą albo padną. A jak sami będą łazić, to po czym odróżnić chodzącego rannego w drodze na resp, którego można odstrzelić (i który może odpowiedzieć ogniem!) od umarlaka, który też lezie na resp?

Link to post
Share on other sites

Myślę, że podstawieni przez organizatora dowódcy będą dobrym rozwiązaniem, ponieważ od wewnątrz będą mogli kontrolować graczy - sędziować. Poza tym wyklucza to możliwość, że dowódcą zostanie osoba nie nadająca się do tego (np typy kolekcjonujące fragi), przecież żaden zdrowy umysłowo człowiek (chyba że fanatyk) nie będzie niejako targnął na swoje życie, próbując wybić w pojedynkę wszystkich komandosów. Tym bardziej, że jest szychą i jego przyszłość (choćby poza scenariuszowa) pomimo pojmania może wyglądać inaczej np zostanie odbity lub wymieniony.

 

Do tego zasady trafień takie same dla wszystkich, ewentualnie inne dla VIPów (dowódców) typu trafiony = ranny a nie zabity. Zmienia to tylko tyle, że z obozu nie wyjdzie sam tylko trzeba będzie go wynieść. Karty trafień też by były dobre albo pierwszy postrzał to rana lekka/ciężka (niewyleczona lekka = ciężka = konieczność odwiedzenia szpitala - zawias na jakiś czas), następny śmierć (schodzi na teren off-gameowy i tam się bawi z resztą trupów przy grillu i konkursach albo jedzie do dom). Bawiąc się bardziej realnie, wypadało by wziąć pod uwagę także śmierć VIPa.

Link to post
Share on other sites

Proszę połączyć.

 

Dobrym patentem było by też wprowadzenie cywili (tylko kto chce być cywilem na takich scenariuszach), mogli by oni swobodnie się przemieszczać, wchodzić do poszczególnych obozów jako okoliczni mieszkańcy (jeżeli obóz to miasto/budynki), lecz mieszkali by gdzieś z dala od obozu lub na obrzeżach. Wprowadzenie cywili umożliwi jednym ze stron konfliktu przekupienie lub wynajęcie jednej lub kilku osób np do szpiegowania (z założenia cywile są głodni, biedni i nękani więc mogą przyjąć takie zlecenie). W czasach współczesnych też zwykli ludzie są wynajmowani/zmuszani np dzwonią z telefonu a kilkaset metrów dalej wybucha bomba, lub donoszą o obecności wroga w okolicy (np operacja Redwing). Do tego cywile będą mieć możliwość sprzedawania elementów odzieży cywilnej (nie wiem czy to dobry pomysł). Cywile zaczynają z ukrytą bronią, mogą jej użyć tylko! gdy zostaną wynajęci do zadania wymagającego użycie broni, muszą zostać opłaceni. Można powiedzieć, że jest to wprowadzenie 4 strony konfliktu, niegroźnej militarnie ale mogącej w znacznym stopniu zmienić rozwój sytuacji.

 

Cywili można by wyodrębnić z ponadmiejscowych zgłoszeń (jeżeli manewry cieszyły by się aż nazbyt wielkim zainteresowaniem), nie powinni się nudzić.

Edited by pawelkotas0412
Link to post
Share on other sites

Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby zastosowanie kart CCS zmodyfikowanego i pozwalającego na definitywnie zabitym na udanie się do respa z długim okresem respawnu. Wszystko rozbija się o ilość ludzi, jeśli byłoby ich dużo, to można zrobić system:

*dowódca (człowiek organizatora)

*podoficerowie (dowódcy podgrup w ramach frakcji)

*żołnierze szeregowi

 

Z tymi cywilami to dobry pomysł. Jeśli udałoby się zebrać wystarczająco dużo chętnych, to możnaby zrobić takie minimiasteczko nawet (obóz uchodźców), do tego jakiś system walutowy (zdaje się, że coś podobnego było na jakiś zlocie).

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...