Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

LARP ASH - dyskusja


Recommended Posts

Założyłem ten temat, żeby nie zaśmiecać innych. Na poczatek dwie opinie:

Dominik:

Na LARP-a ASH zapotrzebowania nie ma. Ludzie przyjeżdżają na wygrzew, nie obchodzi ich fabuła i scenariusz, ma być strzelane.

 

rybrafal:

Ale pozwolę sobie nie zgodzić się z szanownym Cortesem, uważam że jednak zapotrzebowanie na elementy fabularne nadal w środowisku jest, ja chętnie wcieliłbym się w postać fabularną i równie chętnie takie postacie bym spotkał na polu walki i wiem że nie jestem osamotniony w tym względzie. 

Edited by Cortes
xx
Link to post
Share on other sites

Nie chciałbym się wypowiadać za innych, ale z całą pewnością w naszym gronie sympatyków ASH, są osoby chętne do "LARP-ienia". W tym moja skromna osoba i kilka innych które znam. Zapewne są też tacy, którzy tego nie chcą/nie czują - jak w każdej większej grupie... Po tegorocznych doświadczeniach z "Orła..." myślę, że aby przechylić balans rozgrywki w stronę LARPu , kosztem strzelania, konieczne byłoby wprowadzenie, przynajmniej na początku gry, restrykcyjnych obostrzeń co do możliwości strzelania - jakieś ROE, limity amunicji i dostępu do niej lub nawet do samych replik (np. pobieranie broni i amunicji ze zbrojowni po rozkazie dowódcy?). Trzeba by też przemyśleć zadania tak, by do ich wypełnienia konieczne było właśnie "wejście w rolę", a nie samo strzelanie. Kilka wątków/akcji z "Orła" i innych gier wskazuje, że jest w nas potencjał LARPowy, pytanie brzmi - czy na tyle liczny i mocny, by dało się z tego zrobić stały i satysfakcjonujący element naszych spotkań?  

Link to post
Share on other sites

Jakie było zapotrzebowanie na gry z elementem LARPa, to pokazały "BiG Ben" i "Orzeł wylądował".

Na" BigBenie" i  "Orle..." były elementy LARPA przeznaczone ewidentnie dla "żołnierzy". Były wyznaczone zadania dla desantu, były sugestie co do do działań zwiadowczych, kontaktu z miejscowymi agentami itp. I co? Pierwszy kontakt z przeciwnikiem zamienił się w bitwę na pół nocy. Miasteczko, które miało być terenem skrytych działań, kontaków z agenturą i śledztwa policji (gestapo), stało się permanentnym polem bitwy. Duży Fort, który był głównym celem, w nocy nie był atakowany, ani nawet nie rozpoznany zwiadem. Dowódcy nie panowali nad swoimi ludźmi. Ci jak zobaczyli pierwszy fort ( w obu grach) to uparcie szarpali go, jak jehowy klamkę (dzięki Thompsonie za to porównanie :-) ) do końca fazy nocnej. Może to był nasz błąd, że organizatorzy/moderatorzy nie byli dowódcami oddziałów, ale wg mnie w grze dowódca nie może wiedzieć o szczegółach scenariusza i zadaniach przeciwnika, bo nawet podświadomie, bedzie korzystać z tej wiedzy.

Po "Orle..." słyszeliśmy głosy, że siły stron nie były wyrównane, że pojawił się Kapitan Ameryka, że w niektórych miejscach w nocy nic się nie dzialo itp. Widać było po tym, że idea LARPA  przez większość uczestników nie zastała zrozumiana. Najważniejsze było strzelanie i parcie na wygraną. A w LARPie czasem z założenia jedna strona ma przegrać, bo np nie wyobrażamy sobie świata opanowanego przez gigantyczne różowe króliki (a wierzcie mi, są takie LARPy) .

Następna sprawa, to organizacja gry LARPowej. Żeby to miało sens, to wg mnie połowa uczestników powinna być zaangażowana w warstwę fabularną. To zaangażowanie nie powino wynikać tylko z powierzonych zadań scenariuszowych, ale być także spontaniczne (jak skorumpowanie niemieckich żołnierzy podczas "Operacji Kusza", pojawienie się amerykańskich lekarzy podczas "Orła..", czy wizyta Fuehrera na koniec "Big Bena" . To zaangażowanie może się przejawiać np. przez rezygnację z pewnego fraga w imię dalszego trwania gry. Reszta uczestników to powinien być strzelajacy i zdyscyplinowany dodatek. Piszę dodatek, bo warstwa fabularna musi być ważniejsza od airsoftowej. Dodatek musi być zdyscyplinowany, bo jeden niezdyscyplinowany "strzelacz" może położyć całą imprezę. Wg mnie, to minimalna liczba uczestników na taką grę to 60 osób. Przy moich założeniach, to jest nierealne. To że jest kilku entuzjastów LARPA (do których się zaliczam), to za mało.

 

Edited by Cortes
ortografia
Link to post
Share on other sites

Cóż... moje wnioski są podobne... Naszą stałą bolączką jest stosunkowo mała liczba graczy, a to mocno ogranicza możliwości gier LARP-owych. Orzeł był tego wyraźnym przykładem - dwóch cywilów na całą wioskę, to nieco mało... Nocne strzelanie do wszystkiego co się rusza lub świeci też nie przypadło mi do gustu. Jeżeli chcemy jeszcze by zaistniały tego typu gry w przyszłości (zakładając, że będą chętni) to trzeba wyciągać wnioski z rzeczy, które nie do końca wypaliły i inaczej planować pewne elementy na przyszłość. Np. desant Niemców w innym punkcie na skutek ataku angielskich myśliwców (co nastapiło) był wg. mnie bardzo fajnym pomysłem. Równie dobrym, była by konieczność dotarcia do zasobników z bronią/amunicją, których zrzut także nie przebiegł by planowo - do momentu ich odnalezienia Niemcy nie mogliby strzelać z niczego poza bronią krótką. Po znalezieniu - okazałoby się, że są one rozproszone na znacznym obszarze i amunicja jest "na wagę złota". Alianci z kolei musieli by mieć ściśle określone ROE i absolutny zakaz strzelania do niezidentyfikowanych celów - w końcu nie była to linia frontu tylko cicha angielska prowincja... Przydał by się ogarnięty dowódca i oddziałek MP do egzekwowania tego. Ciągle mam nadzieję, że wyciągając wnioski z tego co nie wyszło lub mogło wyjść lepiej, kiedyś dorobimy się LARPa, którego będzie się wspominać z satysfakcją, a niespełnieni będą tylko ci, co zostaną w domach i nie przyjadą... Per aspera ad astra.... ;)

     

Link to post
Share on other sites

Wielu z was ma spore doświadczenie larpowe. Dla mnie Orzeł był pierwszą w życiu taką imprezą i wiem, że zaczynam czuć klimat. Moim zdaniem warto nadal robić takie imprezy, bo po to są różne potknięcia, żeby następnym razem było lepiej. Dysakusja po imprezie była moim zdaniem owocna i dobrze rokująca na przyszłość. Generalnie Niemcy wylądowali na obcej ziemi w ilości niewiele mniejszej od krajowców. To nie była akcja specjalna ale inwazja na wielką skalę. Bez tego by tak nie atakowali ostro tylko się czaili i liczyli na spryt i szczęście.

Tak jak pisał Wish: ostre limity amunicji ostudzą mordercze zapędy. Nie skreślajmy larpów.

Link to post
Share on other sites

Panowie, wszystko fajnie pięknie ale ciągle mówicie o skrajnościach, albo LARP albo radosna nawalanka a ja od początku pisałem o "elementach fabularnych". Wiadomo że bardzo trudnym zadaniem jest znalezienie kompromisu, czy jeszcze lepiej konsensusu. Chodzi mi nie o zapotrzebowanie na LARP'y jako takie a na dynamiczne scenariusze airsoftowe ale jednak z dodanymi pewnymi elementami i postaciami fabularnymi wzbogacającymi fabułę. A jak pokazuje historia jest to jak najbardziej możliwe.

Chociażby Trójmiejskie Overlord i Naretva '43, przyznaję że lat ładnych kilka temu, ale nie można tamtym scenariuszom zarzucić braku dynamizmu czy małej ilości wystrzelanego kompozytu a jednocześnie były postacie i elementy fabularne. Kto się w te postacie wcielał i kto chciał z nimi wchodzić w interakcję świetnie się bawił jako dodatek do regularnej walki. Komu takie klimaty nie pasowały nawet nie zauważał tych elementów. Owszem, wymagało to czujnego oka organizatora/moderatora no ale coś za coś.

I takie właśnie, z początku drobne, dodatki fabularne proponuje w naszych znanych i lubianych, dynamicznych scenariuszach airsoftowych a nie walenie z grubej rury LARP'em który to za pewne wielu odstrasza już samą swoją nazwą.

Link to post
Share on other sites

Zgadzam się z przedmówcami ... z wyjątkiem Cortesa (sorry Robert ;-). Moje 2centy w dowolnej kolejności:

- Część LARPowa może być badziej, lub mniej skomplikowana/istotna w rozgrywce - istnieje moim zdaniem tutaj dość duża dowolność/elastyczność w doborze elementów LARP i dotyczy to również liczby aktywnie zaangażowanych graczy 

- Warstwa "fabularna" nie musi być koniecznie ważniejsza od "airsoftowej" ale ją uzupełniać/ubogacać/dodawać klimatu itp.

- Nie-zbalansowane strony / scenariusze są tak samo szkodliwe w klasycznym ASH czy też ASG i powiem więcej właśnie elementy LARP mogą sytuację wyrównać

- Dla mnie - w stosunkowo krótkim, ale aktywnym uczestnictwie w ASH - najlepszą imprezą w Polsce był właśnie Orzeł Wylądował  

- Intensywność rozgrywki wcale nie musi kłócić się z elementami LARP. Ostatnia walka o Kluż byłą jedną najbardziej zaciętych jakie widziałem podczas gdy po stronie Sowieckiej widać było elementy fabularne a postać "Żyda" brawurowo zagrana przez Marka dodała grze dodatkowego klimatu i zróżnicowała scenariusz "bitewny"

Link to post
Share on other sites

Panowie, by troszkę usystematyzować.

Gry fabularne, mają fabułę - określoną w scenariuszu. Fabułą ta zwykle opowiada jakąś historię, ma swoich głównych bohaterów, przewiduje jakieś zdarzenia etc. Ważne by gracze zapoznali się z założeniami fabuły gry, bo wiedzą dzięki temu czego się spodziewać, na co położyć nacisk w rozgrywce i często fabuła zawiera wskazówki ułatwiające wygraną.

Przykładem takich gier były gry "Operacja Kusza", "Operacja Big Ben" czy "Orzeł wylądował".

LARP-y to już wyższy poziom. LARP to de facto teatr gdzie każdy uczestnik wchodzi w grę całą swoją osobą, angażuje się na 100% i zachowuje się zgodnie z charakterem/rolą postaci jaką gra. Dotyczy to zarówno osób ważnych z punktu widzenia fabuły, jak też zwykłe go szeregowca w koszarach, czy wioskowego głupka, którego jedynym zadaniem jest działanie na nerwy władzom. Wielu graczy w pełnym LARP-ie jest nieuzbrojonych (bo i skąd zwykły wieśniak ma mieć broń?). Taką grą był np. "Afgaraq VII" z 2011 r.

Zarówno w grach fabularnych jak też LARP-ach fabuła ma jednak istotne znaczenie. Zarówno dla budowania klimatu, jak też wypełnienia scenariusza. Zakończenia takich gier mogą być albo z góry ustalone (wtedy fabuła jest liniowa i zadania powierzane graczom mają na celu poprowadzenie ich od punktu A do punktu B, niezależnie od ich działań), lub otwarte (wtedy działania graczy determinują wynik rozgrywki). Oba typy gier jednak na wstępie mają jakieś założenia. Strony nie muszą być w nich zbalansowane, jeżeli nie wymaga tego scenariusz, bo często to nie walka jest w takich grach najważniejsza, a właśnie wypełnianie zadań. Zadań, które można zamiast prymitywną siłą wypełnić poprzez szantaż, przekupstwo, handel czy szpiegostwo.

Są te gry typowo bitewne, które przewidują jakieś węzłowe postaci mające specjalne zadania, czy epizody związane z odgrywaniem ról, jednak de facto nie opowiadają żadnej głębszej historii, zaś ciężar działań położony jest na walkę. Takimi grami była ot choćby "Neretwa 1943" czy "Kluż - obrona Siedmiogrodu".

Popytu na dwie pierwsze formy gier nie ma, mimo tego, że na "Big Benie" i "Orle" było nas ponad 50 osób. Gros graczy nastawił się na strzelanie, zamiast spróbować wczuć się w klimat i "przeżyć" zaplanowane zadania. Bo zadania te przewidywały ot choćby nudną służbę patrolową, przepustki, etc. Czy ktoś poszedł na przepustkę bez broni? A w rzeczywistości jakby było? No właśnie. Zarówno na "operacji Big Ben" (Alianci) jak też na "Orzeł wylądował" (Niemcy) obie strony, które miały zadania ofensywne postawiły na najgorsze z rozwiązań w obliczu liczebniejszego przeciwnika zajmującego umocnione pozycje. Na rozwiązanie siłowe.

Stąd mój wniosek, że gracze wolą sobie postrzelać, zaś gry z rozbudowanym scenariuszem fabularnym zainteresują w porywach 25 osób. Prędzej sprawdzi się umieszczenie w terenie gry , między walczącymi stronami, Żyda, zestrzelonego pilota czy innego karczmarza. Tylko to jeszcze  LARP-a nie czyni.

Link to post
Share on other sites

Dominik, ale zważ też że wiele osób z naszego grona mogło nie mieć wgl styczności z larpami i to powoduje że jadą nastawieni na strzelanie. Osobiście zainteresowałem się ASH właśnie z nastawieniem bardziej na wcielanie w postaci i odgrywanie gier fabularnych niż typową "nawalankę". I szczerze każdy wątek fabularny według mnie wiele wnosi do rozgrywek, nawet jeśli nie wszyscy go ogarniają. Idea wrzucenia elementów larpu może przyciągnąć nowych ludzi. Przykładem tego mogą być "Orzeł wylądował" i "big ben" gdzie z mojej ekipy przynajmniej na 1 samochód się zabieraliśmy. Tak samo ostatnio "Kluż", było nas ode mnie 9 łącznie, a chłopaki właśnie napalili się przez to granie z komisarzem, NKWD i sztandarami pod grę. Także nie można zarzucić że nie ma na to całkiem popytu. Po prostu bardziej problem że informacja nie trafia o takich grach do ludzi którzy nastawieni są bardziej na larpy. Bo powiedzmy szczerze ale nawet kilku nastawionych na strzelanie nie zmieni nic gdy większość chce larpić.

Ale tu się w sumie i tak wszystko rozbija o jedno. Ludzi. W ASH aktywnych graczy nie jest dużo, a tych którzy potrafią larpować, jest najpewniej  nawet nie połowa. I może nie warto rezygnować z idei fabularyzowania gier, ale tak jak w przypadku planowanych " Ardenów" propagować to wszędzie, a zwłaszcza na forach larpowców.

Link to post
Share on other sites

Jestem typowym asgejem nastawionym na naparznkę co tydzień ale zawsze marzyłem o tym aby przenieść klimat gier komputerowym typu(medal of honor airborne, CoD) do rzeczywistość dlatego gdy spotkałem się po raz pierwszy z kolegą z koszalina który bawi się tylko w ash od razu podłapałem bakcyla że jednak można! a po pierwszej mojej grze ASH husky pierwsza edycja wzięło mnie całkowicie :) Ale wracając do sprawy Larpów  pytam się teraz wszystkich czy kupujecie i kolekcjonujecie szpej historyczny tylko po to aby ubierać się w niego do każdej "strzelanki" bo jest wygodniejszy od współczesnego? Czy po to aby poczuć klimat tamtych czasów? Ja dla tego drugiego i dlatego wybierając to co ja sami sobie odpowiedacie na pytanie czy osoba mojego pokroju lubiąca naparzanki miałaby coś przeciwko larpowaniu. Wieże że nie tylko ja mam takie zdanie 

Ps: Nie zwracajcie proszę uwagi na błędy interpunkcyjne ;)

I ortograficzne. ;) Tym razem daję dyspensę, ale żeby mi to był ostatni raz. ;)

D.

Link to post
Share on other sites
  • 4 weeks later...

Więc i moje  3 Grosze w temacie, jako że mam pewne doświadczenie w  takich grach. Do takiej konwencji by dało się zagrać LARPa,  potrzebne jest  coś innego a mianowicie elementy symulacji milsim.  Tak to właśnie one definiują  grę . Jeśli wielu z was się  takiemu sposobowi podporządkuje,  będzie można łączyć obie konwencje.  Inaczej skazani jesteśmy na strzelanki.  Nieco rozwinięcia tematu. 

1 Łańcuch dowodzenia:  Tutaj jest sporo braków potrzebni są dowódcy i ich zastępcy obeznani z dowodzeniem drużyną.  Dyscyplina w oddziałach, czyli wykonywanie powierzonych zadań bez samowolki.  Wiem oczywiście, że wielu z nas, siebie nie wykluczając woli się poszwędać, po terenie postrzelać, złapać fraga niż siedzieć w na pozycji przez godzinę.  Pilnować lokacji,  lub pełnić służbę wartowniczą sprawdzać przepustki  etc. Konieczna jest budowa sztabów po obu stronach. Organizator w tym przypadku powinien działać jako koordynator gry i ew jako  HQ najwyższego rzędu jesli jest taka potrzeba.  

2 Łączność:  umiejętność posługiwania się radiem nadawanie i odbiór meldunków osoba  RTO no  i stylizacja radia do epoki.

3 Rozkazy: Powinny być one sporządzone  jednolicie, zrozumiale dla dowódców z podanymi godzinami ( początek i koniec) akcji, celami podstawowymi, drugorzędnymi  i informacjami co w razie  strat niepowodzenia akcji ewakuacji  etc.

4 Walka:  Tutaj zasady podobnie jak w pkt  1   umiejętność działań taktycznych, atak  zespołowy, oderwanie, minimalizacja strat, rozpoznanie przeciwnika i jego pozycji, obrona,  zerwanie kontaktu, odejście na II linie obrony. Nigdy zaś walka do ostatniego  żołnierza, ataki pojedynczych grup  na punkt npla.   

Wnioski: Będąc  na kolejnych grach ASH  widzę olbrzymi potencjał w tym temacie. Mamy spore doświadczenia co pokazuje niejednokrotnie przebieg starć. Wystarczy nieco zmian oczywiście nie wszystko na raz, a podniesiemy poprzeczkę jakości gier ASH. 

Zapraszajmy   także ludzi z innych formacji ASG  do nas. Niech zobaczą  jak działa ASH  i być może  zapewne złapią bakcyla nowej gry. Ny nie być  tylko Special Force co niejednokrotnie mnie wkurza na Milsimach.

 

Link to post
Share on other sites
6 minut temu, Vlad napisał:

1 Łańcuch dowodzenia:  Tutaj jest sporo braków potrzebni są dowódcy i ich zastępcy obeznani z dowodzeniem drużyną.  Dyscyplina w oddziałach, czyli wykonywanie powierzonych zadań bez samowolki.  Wiem oczywiście, że wielu z nas, siebie nie wykluczając woli się poszwędać, po terenie postrzelać, złapać fraga niż siedzieć w na pozycji przez godzinę.  Pilnować lokacji,  lub pełnić służbę wartowniczą sprawdzać przepustki  etc. Konieczna jest budowa sztabów po obu stronach. Organizator w tym przypadku powinien działać jako koordynator gry i ew jako  HQ najwyższego rzędu jesli jest taka potrzeba.  

O ile ja jestem bardziej nastawiony na czysty milsim niż LARP to w w tym temacie w obu przypadkach się zgodzę. O ile samo dowodzenie to nie jest jakiś wielki problem to działania w drużynach, czy sekcjach są często zbyt chaotyczne. Niejednokrotnie proste dwójkowe manewry osłona-przemieszczenie są w stanie przechylić szale zwycięstwa w danej potyczce. 

 

Link to post
Share on other sites
4 minuty temu, Budweiser napisał:

O ile ja jestem bardziej nastawiony na czysty milsim niż LARP to w w tym temacie w obu przypadkach się zgodzę. O ile samo dowodzenie to nie jest jakiś wielki problem to działania w drużynach, czy sekcjach są często zbyt chaotyczne. Niejednokrotnie proste dwójkowe manewry osłona-przemieszczenie są w stanie przechylić szale zwycięstwa w danej potyczce.  

 

Widzisz Opcje LARP a po części zamykają się  w konwencji Sima . Przykładem nich będzie  np podjęcie skoczka z wiadomościami a nie jego zabicie,  przejecie  informacji  od cywili  np wywiadowców, ochrona naukowców i wiele więcej. Bez tych  konstrukcji milsim jest tylko  działaniem SF ukierunkowanym na wykonanie jednego zadania.  

Z drugim Twoim zdaniem się zgadzam w 102 %. Tutaj możemy jednak to poprawić poprzez wspólne ćwiczenia.  W tych kwestiach działania  wojsk Niemieckich na poziomie drużyny były prekursorami tego co  jest obecnie ( patrz drużyny szturmowe ).  Możemy zbudować, np gry spotkaniowe celem przećwiczenia  obrony i ataku. Byłaby to krótka rozgrywka 1-1,5 h w układzie  atak niemiecki i obrona aliancka następnie odwrotnie poprzedzona krótkim wykładem jak ma to wyglądać przez speca w tej dziedzinie.  Takiego akurat znam. Może by się podjął  współpracy  z naszym środowiskiem? Mogę spytać.

Link to post
Share on other sites
4 godziny temu, Vlad napisał:

Byłaby to krótka rozgrywka 1-1,5 h w układzie  atak niemiecki i obrona aliancka następnie odwrotnie poprzedzona krótkim wykładem jak ma to wyglądać przez speca w tej dziedzinie.  Takiego akurat znam. Może by się podjął  współpracy  z naszym środowiskiem? Mogę spytać.

Co powiecie o wykorzystywaniu taktyk z WW2? zamiast współczesnych metod tak aby było jeszcze ciekawiej?

Link to post
Share on other sites

Co masz na myśli pod terminem "taktyki z WW2", a co pod "współczesne metody"?iTo, co próbujemy robić w ash, to taktyka lekkiej piechoty, dostosowana do realiów użycia replik airsoftowych. Jest to taktyka piechoty na poziomie drużyny, bez wsparcia broni ciężkiej (karabinów maszynowych, moździerzy, artylerii i czołgów).

Jeśli ta taktyka nie sprawdza się w praktyce, to wina przede wszystkim braku dyscypliny wśród graczy: zalegania, niewykonywania rozkazów, braku zgrania w minimalnych, 2osobowych zespołach. Za dużo jest snajperów i wolnych strzelców, rozłażących się po polu walki, a za mało zwykłych piechociarzy potrafiących zmontować tyralierę i nacierać w myśl zasady "ogień i ruch". 

Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, Cortes napisał:

Co masz na myśli pod terminem "taktyki z WW2", a co pod "współczesne metody"?iTo, co próbujemy robić w ash, to taktyka lekkiej piechoty, dostosowana do realiów użycia replik airsoftowych. Jest to taktyka piechoty na poziomie drużyny, bez wsparcia broni ciężkiej (karabinów maszynowych, moździerzy, artylerii i czołgów). 

Jeśli ta taktyka nie sprawdza się w praktyce, to wina przede wszystkim braku dyscypliny wśród graczy: zalegania, niewykonywania rozkazów, braku zgrania w minimalnych, 2osobowych zespołach. Za dużo jest snajperów i wolnych strzelców, rozłażących się po polu walki, a za mało zwykłych piechociarzy potrafiących zmontować tyralierę i nacierać w myśl zasady "ogień i ruch". 

Masz rację Cortes.  Brak dyscypliny to typowa dla  każdego  ASG cecha.  Ale brak zgrania to nie tylko 2 osobowe zespoły  ale raczej  grupa czyli drużyna i sekcje.  Drużyna 10 osobowa podzielona na 2  5 osobowe sekcje  lub nawet  4 +4+2 gdzie ta dwójka to  broń wsparcia. To  jest jak najbardziej możliwe w ASG i ASH .  Działanie powinno być skonsolidowane. Drużyna atakując powinna poruszać się w  w wąskim sektorze ok 50m. W takim układzie  następuje intensyfikacja  " ognia w punkt "  npla,  ale także możliwe jest i flankowanie  poprzez podzielenie drużyny na wyżej wymienione sekcje.  Taktyka historyczna w ASG i ASH raczej trudno się sprawdza. To jest wynikiem zasięgu  naszych replik i braki wsparcia ciężkiej broni której po prostu w ASH nie ma.  Wczoraj było to  dobrze widoczne w ostatnim ataku Niemców na most. Nasz kontratak po pogonieniu ludzi do przodu, wraz z intensyfikacją ognia,  oraz skróceniem dystansu spowodował wybiciem przeciwnika. Gdybyśmy się punktowali z dużej odległości  efekt mógłby być inny. ASH to  coś innego niż realna walka i to trzeba brać pod uwagę  ale niektóre zasady się sprawdzają . 

   

Link to post
Share on other sites

Nie wiem co Panowie sądzicie, ale działania na terenie gdzie głównie odbywają się imprezy ASG (czyli po prostu las) powodują, że ludzie chowają się za drzewkiem i pykają do każdego kto się wychyli. Co byście powiedzieli o terenie otwartym? Oczywiście nie jedynie płaski teren,  ale teren pełen zagajników, strumyków, pojedynczych drzew, mostków, krzaków etc. Oczywiście są tacy co powiedzą: ale to przecież będzie rzeźnia! Każdy ruch widoczny jak na dłoni! Z jednej strony tak, ale to wymusi po części współpracę drużyn/plutonów. Trzeba się będzie nawzajem osłaniać, przyduszać przeciwnika ogniem, może nawet używać granatów dymnych itp. Z tego co pamiętam to na imprezce słowackiej był taki teren. W takim wypadku przyda się również rozpoznanie, posiadanie sekcji CKM/RKM a co najważniejsze, dobrych dowódców którzy muszą tak kierować ludźmi by na łączce wszystkich nie wystrzelano. 

Link to post
Share on other sites

Nie trzeba zgłębiać podręczników taktyki z czasów WW2 by miało to w realiach ASH ręce i nogi. Jak poprzednicy słusznie zwrócili uwagę zasięg replik skutecznie utrudnia wykorzystanie dużej ilości możliwych rozwiązań normalnych dla broni palnej. Jedyne czego tak naprawdę potrzebujemy to wypracowania zgrania w dwójkach, sekcjach i współpracy sekcji w składzie drużyny (kto grał w Brothers in Arms ten wie). Dużo ruchu, ale pod osłoną. Dużo ognia zaporowego i flankowania. Konkretny podział obowiązków. 

Osobiście bardzo bym chciał żeby pojawiła się jakaś broń wsparcia w szeregach 101. O customa Browninga sam się jednak, niestety nie pokuszę. ;)

W innym wypadku tą 2'ką może być dowódca i medyk.

 

 

Cytat

Nie wiem co Panowie sądzicie, ale działania na terenie gdzie głównie odbywają się imprezy ASG (czyli po prostu las) powodują, że ludzie chowają się za drzewkiem i pykają do każdego kto się wychyli. Co byście powiedzieli o terenie otwartym? Oczywiście nie jedynie płaski teren,  ale teren pełen zagajników, strumyków, pojedynczych drzew, mostków, krzaków etc. Oczywiście są tacy co powiedzą: ale to przecież będzie rzeźnia! Każdy ruch widoczny jak na dłoni! Z jednej strony tak, ale to wymusi po części współpracę drużyn/plutonów. Trzeba się będzie nawzajem osłaniać, przyduszać przeciwnika ogniem, może nawet używać granatów dymnych itp. Z tego co pamiętam to na imprezce słowackiej był taki teren. W takim wypadku przyda się również rozpoznanie, posiadanie sekcji CKM/RKM a co najważniejsze, dobrych dowódców którzy muszą tak kierować ludźmi by na łączce wszystkich nie wystrzelano. 

Idealny przykład tego był moim zdaniem na wczorajszej grze. Podejście do Sankt Vith od naszej lewej flanki umożliwiało podejście na bliską odległość lasem, ale atak frontalny w końcu musiał przekroczyć drogę oraz wejść na pagórkowaty odkryty teren. Zdecydowanie zabrakło stanowiska kaemu. ;)

 

 

Edited by Budweiser
Link to post
Share on other sites

Taki teren był ostatnio na Bizercie i zorganizowany atak brytoli prowadzony Przez Daffiego  na otwartym terenie dał szybko efekt w postaci zdobycia lotniska. Fakt jednak brakuje  nam broni wsparcia . Choć Niemcy mają swoje MG i dobrze użyty taki karabin dałby przewagę  stronie pod warunkiem niezalegania. Osłony z drzew natomiast to dobre wykorzystanie terenu ale zarówno przy ataku jak i obronie w musi być ona mobilna.  Co do dwójek byłbym sceptyczny, gdy jeden ginie drugi ma już problem. Raczej działanie w sekcji 4-5 osobowej.   I jeszcze jedna sprawa zasadnicza to tzw "meeting point" .  W ASG/ASH  szczególnie ważny.    Przed atakiem powinniśmy go ustalić co i gdzie.  Respujący się,  zamiast iść gdzie popadnie z  pkt resp, spotykają się w  MP i wchodzą do gry razem jako sekcja.  Wiem że to trudne ale jeśli odległości od respa są spore ma sens.

 

Link to post
Share on other sites

Robaczki, a wiecie, że to temat do dyskusji o LARP-ach historycznych i wykorzystaniu elementów fabularnych w grach a nie taktyce, strategii i milsimach? Jak chcecie gadać o milsimach to idźcie to tematu o nowej grze, który założył Cortes.

W tym miejscu zamierzam zadać kłam stwierdzeniu Vlada, cytowanemu poniżej:

22 godziny temu, Vlad napisał:

Do takiej konwencji by dało się zagrać LARPa,  potrzebne jest  coś innego a mianowicie elementy symulacji milsim. (...).

Nie sądzę. Do tego by zagrać fajnego LARP-a w ogóle nie są potrzebne zasady milsima. Nie są potrzebne nawet repliki, bo można grać nieuzbrojonego naukowca, księdza, zombi czy strzygę. Potrzebne jest przede wszystkim wczucie się w rolę i klimat.

Link to post
Share on other sites

Zgadzam się z Dominikiem LARP nie ma nic wspólnego z mil simem. Dość powiedzieć, że na Larpach mogą pojawić się niespodzianki w postaci Capitana Ameryki i nikt nie powinien się temu dziwić. Taki urok tej zabawy.
Larpa próbowałem dawno temu, ale mam w swoim gronie znajomego, który poświęca cały swój czas wolny na takie zabawy/przygotowania. To nie jest łatwy kawałek chleba i naprawdę dużo wymaga od ogra a jeszcze więcej od uczestników.

Link to post
Share on other sites
6 godzin temu, Domin007 napisał:

Robaczki, a wiecie, że to temat do dyskusji o LARP-ach historycznych i wykorzystaniu elementów fabularnych w grach a nie taktyce, strategii i milsimach? Jak chcecie gadać o milsimach to idźcie to tematu o nowej grze, który założył Cortes.

W tym miejscu zamierzam zadać kłam stwierdzeniu Vlada, cytowanemu poniżej:

Nie sądzę. Do tego by zagrać fajnego LARP-a w ogóle nie są potrzebne zasady milsima. Nie są potrzebne nawet repliki, bo można grać nieuzbrojonego naukowca, księdza, zombi czy strzygę. Potrzebne jest przede wszystkim wczucie się w rolę i klimat. 

A ja sądzę, że jednak tak. Koledzy troszkę poszliście na manowce.  Samo wczucie się w klimat nie pomoże  gdy wojaki będą strzelać do wszystkiego co się rusza  bez rozkazu i łazić samopas. To potrafi rozwalić najfajniejszego  zarówno milsima jak i LARP a.  Fragi w takiej rozgrywce się zupełnie nie liczą tylko wykonanie zdania, choćby trywialnego w zdyscyplinowanej  grupie . Liczy się natomiast przeżywalność  a  nie liczne respy po walce od których nogi włażą w D. Zatem jeżeli uda się zbudować simową współpracę w grupie - drużynie gra się uda.  I jeszcze Dominiku o wczuwaniu się w klimat gry. Dotyczy to WSZYSTKICH uczestników.  To największy problem wojaków  na służbie. Jeśli jesteś szwejem, wykonujesz rozkaz i tyle. Jeśli kazano ci siedzieć tu  i do południa, siedzisz. masz rozkaz ,tyle.  Klasyczny LARP natomiast to kreowanie  swojej postaci, kontakty i interakcje z innymi postaciami.  W milsimie natomiast wykorzystujemy tylko elementy tej gry,  a te są potrzebne bo uatrakcyjniają grę, podnoszą poziom. Przykład: Na ostatniej mojej grze z kolegą  graliśmy 2 naukowców geologów. Znajdując się nagle pomiędzy stronami konfliktu dowódca drużyny, który nas zatrzymał, nie pozwolił dalej w iść  w trosce o bezpieczeństwo zarówno swoje i swojego oddziału, wylegitymował i dopiero po uspokojeniu sytuacji nakazał nam odejść w przeciwnym kierunku, nadzorując byśmy nie szli za jego oddziałem.  W tym czasie reszta oddziału nie dyskutowała co to jest, tylko pilnowała swojego perymetru .  

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...