Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

..by z dumą nosić na ramieniu insygnia medyka


Recommended Posts

Zgadzam się całkowicie z Tobą Elefancie :)

Nie powinno się mieszać tych dwóch różnych standardów.

 

Napoleon:

 

Podejrzewam, iż w całej historii AS nie doszło do takich obrażeń twarzoczaszki, jednakże dlaczego nie możemy poprowadzić dyskusji idąc w kierunku prawdziwych działań bojowych ?? Tu na forum i w środowisku AS jest trochę os. z wykształceniem medycznym.

Uważam, że to dobre miejsce do podzielenia się doświadczeniem i wiadomościami, jednakże z zachowaniem informacji dobrze widocznych co może zrobić Laik w sytuacji zagrożenia życia/zdrowia :)

 

Pozdrawiam,

Bubel.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 53
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Z tego co mi wiadomo to ASG to jest tylko symulowanie działań wojennych. Wykształcenie medycznego nie mam i jeśli przydarzyłaby się komukolwiek taka sytuacja jak na tym zdjęciu to nie wiem co bym zrobił. Prawdopodobnie zadzwoniłbym po pogotowie bo sam bym nie udzielił takiemu człowiekowi należytej pomocy.

Link to post
Share on other sites

Także byłem na szkoleniu CLS w WCKMed w Łodzi. I Elefant dobrze mówi, zdjęcie było podawane jako przykład umożliwiający przeprowadzenie jedynie konikotomii. Polski kurs CLS jest prowadzony wg wytycznych amerykańskich i wg ich programu szkoleniowego, który został przystosowany do naszych realiów wojskowych. W doktrynie TCCC ratownikiem CLS jest żołnierz nie posiadający wykształcenia medycznego, którego celem jest ratunek kolegów rokujących do dalszego przeżycia. Jego zadaniem jest zapewnienie mu ochrony i podtrzymać go do przybycia MEDEVAC/CASEVAC lub przejęcia przez ratmeda. To tak w dużym skrócie.

Link to post
Share on other sites

Ogólnie tak, tylko jak pisałem wcześniej jest to strona airsoftowa, strona dla rat.medów jak i żołnierzy/policjantów jest gdzie indziej, lepiej nie dawać tutaj za dużo informacji, bo ktoś niepowołany jeszcze to wykorzysta. Trudno nie podpisać się za arendem, róbcie ludzie kursy I pomocy przydać się mogą zawsze, a najczęściej w najgorszym momencie.

 

Myślę, że lepiej jest pogadać o tym jak zrobić dobre symulacje, ale nie zbyt trudną, tylko fajnie zrealizowaną. Taką by dawała naukę, fun i przygodę. Jakby się zebrały fajne pomysły może można by zrobić, jakieś warsztaty treningowe.

Edited by Elefant
Link to post
Share on other sites

Uczyć się warto , wg statystyk każdy będzie miał min 1 w życiu mozliwość prowadzenia RKO. Jestem na jednym z niewielu f. na ktorych nie ma kłótni:)

 

Prawda , zadna bron ASG nie zrobi takiego czegoś z twarza , prawdziwy pocisk może, dlatego "quicktraha" mam zawsze na plecach, oby nie trzeba bylo tego robić.

 

Warto trenować scenariusze pod ogniem ... w szkole wygląda wszystko pięknie ale jak jest ciemno ,glośno i blyska ciezko jest ogarnąć wszystko . Sprzęt się gubi , ciężko otworzyć opakowanie z opatrunkiem (amerykanie nalepiaja kawalek plastra na gorna czesc opakowania co ulatwia jego otwarcie). dojscie IV to masakra jak nic nie widac nic a rece sie trzesa (tylko głupi się nie boją).

Chętnie bym o tym opowiedział ale ....

Edited by arend
Link to post
Share on other sites
  • 4 weeks later...

Wiekszym problemem jest chyba techniczna mozliwosc przecwiczenia tych specjalnych umiejetnosci podczas scenariusza niz kwestia, czy takie umiejetnosci sa przydatne czy nie. Zadne umiejetnosci wojskowe nie sa przydatne do zabawy airsoftowej, to ludzie i ich umiejetnosci i zaangazowanie decyduja o jakosci zabawy.

 

Quicktrach jest swietna rzecza, ale zeby fajnie sie nim pobawic na niby potrzeba trenazera za kilka tysiecy zlotych.

 

Zdjecie usunal system, to to slynne zdjecie wyciete z materialow oryginalnego TCCC Curriculum pokazujace pana z "maxillofacial trauma"?

 

I czepiajac sie nazewnictwa, ratownik KPP nie jest medykiem. Natomiast z ciekawoscia przeczytalem, ze ma mozliwosc wolontariatu w PR. Az sprawdze.

 

Pozdrawiam

 

Kret

Link to post
Share on other sites

Zdjęcie usunąłem ja, by nie świecić mięsem zbyt długo, było potrzebne tylko do celów tej rozmowy. Kret ma tutaj sporo racji to co jest na ostro, jest na ostro, dla nas airsoftowców, wystarczą prostsze metody symulacji. Trenażery do tych umiejętności mogą kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych (właściwe fantomy, nie tylko modele głowy). Co do nazewnictwa to trochę się to zmieniało w czasie i ogólnie było mało trafne w SPAPie był Paramedyk. Czytałem ostatnio książkę "Pierwsza Pomoc w Oddziałach Specjalnych" i tam dość dokładnie jest opisane jak Policja barowała się z przepisami próbując wdrożyć funkcjonariuszy jako paramedyków, potem ratowników, którym po wejściu w życie Ustawy o Ratownictwie Medycznym pokrzyżowała plany tworzenia wysokospecjalistycznych ratowników taktycznych. Staram się używać ogólnej nomenklatury popularnie stosowanej, bez wchodzenia w konkretne uprawnienia danej osoby. W oddziałach przyjęło się mówić po prostu "Medyk", co pasuje do zachodniego nazewnictwa "MEDIC", bez względu na uprawnienia tej osoby, tylko funkcję w oddziale. Ostatnio są preferowani jednak Ratownicy Medyczni, z powodu wyższych uprawnień wykonywania zabiegów i uprawnień instruktorskich. Problem jaki wskazano w owym podręczniku polegał na tym, iż mało RatMedów, mogło zaliczyć wymagania do SPAPu, nie napisali ilu SPAPowców miało problem z ukończeniem Ratownictwa Medycznego. Co nie zmienia faktu, iż zagadnienie, trzeba traktować indywidualnie, a fachowców ciągle brakuje.

Link to post
Share on other sites

Dlatego ja postuluje nazwe "medyk" zostawic dla elementu systemu medycznego (pielegniarz, ratownik, lekarz itp.) a uzywac slowa "paramedyk" jako uniwersalnego. No ale to tylko moja propozycja. ;)

 

Na plaszczyznie realnej, odpowiedz na pytanie tytulowe wyglada moim zdaniem nastepujaco:

 

Osoba wyznaczona przez jakikolwiek zespol do pierwszej pomocy powinna zajmowac sie nastepujacymi zagadnieniami (w kolejnosci waznosci):

- wiedza o systemie ochrony zdrowia - numery alarmowe, sposob wezwania pomocy

- planowanie wyjscia zespolu na dowolna impreze pod katem zabezpieczenia medycznego (analiza zagrozen zewnetrznych, znajomosc stanu zdrowia czlonkow zespolu, przygotowanie srodkow, linii logistycznej zabezpieczenia medycznego, dodatkowych sil jesli potrzebne; wiedza jak dojechac do najblizszego szpitala itp. itd.)

- zdobywanie umiejetnosci z zakresu pierwszej pomocy

- edukacja reszty zespolu z zakresu pierwszej pomocy

- tworzenie i regularne cwiczenie procedur wewnatrzzespolowych na wypadek kryzysowy

- udzielanie pierwszej pomocy.

 

Celowo umieszczam udzielanie na koncu. Jesli ktos nie docenia roli prewencji, nie powinien zabezpieczac reszty w zadnej dziedzinie. Gracz, ktory jest paramedykiem i - przykladowo - nie ma watpliwosci przed gra w zrujnowanym budynku w stanie do rozbiorki nie sprawuje nad swoim zespolem nalezytej opieki nawet, jesli jest lekarzem ze specjalizacja medycyna ratunkowa. Wyznaczony paramedyk po kursie BLS-AED ktory rozsadnie planuje wypady i nie ma urazow w zespole jest lepszym paramedykiem niz ten pierwszy.

 

Na plaszczyznie symulacyjnej z kolei nie stawialbym magicznych zaslon z zakresu "medycyny".

 

Wiekszosc airsoftowcow nigdy nie bedzie pracowala z bronia, a ucza sie zaawansowanych procedur walki w zespole (w ktorym w praktyce nigdy walczyc nie beda nawet, jak pracuja z bronia na co dzien).

 

Jednoczesnie funkcjonuje magiczny strach przed "medycyna" i uczeniem jej "laikow". Tak jakby pierwsza pomoc przekazana laikom miala byc dla nich bardziej niebezpieczna niz nauczenie wybranych procedur walki bronia palna (niekoniecznie wszystkich, ktore gwarantuja bezpieczne tej broni uzycie)...

 

I jedna i druga grupa umiejetnosci jest zdobywana WYLACZNIE w celu podwyzszania poprzeczki dobrej zabawy/samodoskonalenia/samorozwoju czy po prostu samozadowolenia.* Nikt rozsadny po kursie "pistolet taktyczny" nie bedzie bronil sie bronia palna przed napadem na ulicy, tak samo nikt nie bedzie udraznial na ulicy rurka nieprzytomnego oddychajacego czlowieka (tylko zadzwoni pod 999 i poczeka przy poszkodowanym). Jak ktos jest nierozsadny, to nie kurs winien, tylko czlowiek - nie mieszkamy w USA.

 

Nie widze powodow, dlaczego "wannabe" medycy, paramedycy czy lekarze nie mieliby sie pobawic probujac wdrozyc jakies realne procedury, ktore normalnie sa poza ich kompetencjami zawodowymi - idealnie oczywiscie pod okiem kogos, kto potrafi ocenic skutecznosc ich wysilkow. Zadnej z niebezpiecznych procedur zabiegowych nie cwiczy sie na ludziach (choc te pozornie bezpieczne tez nalezy sprawdzic, w koncu zwyklym bandazem tez mozna skrzywdzic). Jesli chcialbym zasymulowac porod na milsimie, czy cos stoi na przeszkodzie? Nie, musze wziac pozorantke, odpowiedni manekin, srodki no i sedziego. Sedzia nie mowi graczowi "dobrze, zle", tylko opisuje stan po kazdym zabiegu. Tego jeszcze przez jakis czas sie nie przeskoczy bo nawet SimMan 3G potrzebuje nadzoru czlowieka.

 

Dlatego nie skreslalbym kursu CLS, bo akurat dla militarystow mozliwosc wziecia udzialu w takim kursie to naprawde ciekawa propozycja. Co z tego, ze na co dzien sie nie przyda? To tylko jeden z wielu kursow jakie ktos bawiacy sie w paramedyka powinien - w miare mozliwosci i checi - zaliczyc. A moze nawet regularnie zaliczac - wykonywanie symulowanych zabiegow powinno byc tak cwiczone, jak cwiczone sa wymiany symulowanych magazynkow czy wzywanie symulowanych helikopterow. Jedno i drugie jest niepotrzebne w zyciu (magazynki nawet bardziej), ale calosc zebrana razem daje nieporownywalnie wiekszy efekt uczestnictwa w czyms fajnym, czym ludzie sie interesuja.

 

Mam kolege, ktory jest fascynatem broni wsparcia. Na wspolnych wypadach czy przy piwie potrafi z pasja opowiadac o taktykach stosowanych w roznych wojskach przez "maszynistow". I moim zdaniem to wlasnie ta pasja ktora potrafi sie dzielic tak, ze wszyscy siedzimy i go sluchamy z zainteresowaniem swiadczy o wartosci jego jako uczestnika, a jego zachowanie - o jakosci "naszego" (czyli widzianego naszymi oczami dowolnego) milsima.

 

Zgrabne laczenie tych dwoch elementow - sposobu myslenia realnego paramedyka i nabywania kolejnych umiejetnosci/uprawnien ktore mozna cwiczyc na milsimie - tworzy moim zdaniem w przypadku doroslego czlowieka optymalna (choc oczywiscie nie jedyna) sciezke rozwoju.

 

Pozdrawiam

 

Kret

 

PS. Elefant - latwiej i taniej skompletowac zestaw "fragmentow" ciala do symulacji konkretnych procedur niz kupic manekina do ALS/BTLS/CLS (zgaduje, ze chodzi o MegaCode Kelly? Bo to chyba na nich cwiczy MON ;) ). Niektore symulatory sa naprawde tanie, jesli sie przeszpera ebay (np. pady do wkluc IV/IM/IO za ok. 40 PLN za kazdy). Kelly jest zbyt wszechstronny co oznacza, ze do niczego sie tak naprawde nie nadaje (bo szkoda go np. do ewakuacji).

Link to post
Share on other sites

Ciekawe Kret, ale się uzewnętrzniłeś. :)

 

Nie wiem jak nazywa się fantom w wojsku, jedną z pierwszych informacji jakie dostałem że kosztował 60 tysięcy. I to wcale nie jest tak że szkoda go na ciąganie, po prostu naszego wojska nie stać, by go ciągać, pomimo iż jego konstrukcja pozwala na bardzo wiele.

Link to post
Share on other sites

Elefant, uczylem na nim BLSu całą kompanię, więc zdążylem się przyjrzeć.

 

Laerdal MegaCode Kelly to świetny symulator, a jak bardzo niedoceniany w MONie to najlepiej pokazuje fakt, że dostalem go, żeby uczyć na nim BLSu. Cala kompanię... ;)

 

Na noszach mozna go ponosić, ale na plachcie to by mi bylo szkoda - tam jest sporo elektroniki w środku, która niesamowicie rozwija możliwosci (a rzadko jest wykorzystywana) symulacyjne w fazie MEDEVAC (najciekawszej dla medykow).

Link to post
Share on other sites

Wiem Kret, nie kojarzysz ale byliśmy tam razem w 1 bkpow w Leżnicy :)

 

Na pewno zobaczyłeś też że kończyny były na grubych stalowych śrubach, a "skóra" była z naprawdę grubej gumy. Można bardzo wiele z nim zrobić, ale oczywiście trzeba by ubrać go w mundur i kamizelkę, te warstwy skutecznie by ochroniły samego fantoma. Do tego nosze, skedy, płachty, a czynności można wykonywać praktycznie wszystkie, nie jestem pewien czy doszpikowe wejścia można zakładać.

Edited by Elefant
Link to post
Share on other sites

Elefant, uczylem na nim BLSu całą kompanię, więc zdążylem się przyjrzeć.

 

Laerdal MegaCode Kelly to świetny symulator, a jak bardzo niedoceniany w MONie to najlepiej pokazuje fakt, że dostalem go, żeby uczyć na nim BLSu. Cala kompanię... ;)

 

Na noszach mozna go ponosić, ale na plachcie to by mi bylo szkoda - tam jest sporo elektroniki w środku, która niesamowicie rozwija możliwosci (a rzadko jest wykorzystywana) symulacyjne w fazie MEDEVAC (najciekawszej dla medykow).

 

 

No akurat do BLSu to się on mało nadaje. Ale do wszystkich innych pokazów i symulacji ten sprzęt jest wprost genialny. Skoda że mało decydentów kusi się na jego kupno.

Link to post
Share on other sites

Jednak świat jest mały ;)

 

IO nie ma w wersji podstawowej, ale Laerdal wypuszcza do niego moduly co jakis czas, wiec moze sie doczekamy. Przydalby sie taki, ktory wymienialby plyte piersna manekina na wyposazona w symulowany mostek z manubrium penetrowalnym do 6-7mm... wtedy moznaby sie bawic FASTem.

 

Elefant, mnie martwiloby przy tyraniu jedynie uszkodzenie symulatora EKG, perystaltyki, oddechu i osrodka mowy, no i modulu komunikacji ze stacja diagnostyczna. To jednak jest elektronika, choc przyznaje, wyglada na w miare solidna. O czesci mechaniczne faktycznie nie ma co sie martwic.

 

Arend - ja jestem zdecydowany na jego kupno, tylko mi gora nie chce dac pieniazkow ;)

Edited by Kret
Link to post
Share on other sites

No ja wiem :)

 

i tak nie sprawdzimy :)

 

Arend niestety ten fantom, przynajmniej u nas służy tylko do BLSu, nawet nóżek niema po co przypinać. Nie będę się nad tym rozwodził by nie urazić moich przełożonych :wink:

Edited by Elefant
Link to post
Share on other sites
  • 5 years later...

Chciałbym odnieść się do pierwszego postu sarnucha, a właściwie do części o WOPR. Nie jest to może miejsce na to ale chciałbym żeby nikt kto będzie czytał i był zainteresowany nie wziął sobie do serca niepełnych informacji.

Przechodząc do sedna, żeby uzyskać tytuł "Ratownika MSW" (tylko ten tytuł uprawnia do pracy jako ratownik wodny) trzeba spełniać kilka warunków

-Ukończone 18 lat (teoretycznie jest 16 ale żeby ukończyć kurs KPP trzeba mieć 18)

-zdać egzamin pisemny

-zdać egzamin państwowy z pływania

-posiadać patent przydatny w ratownictwie wodnym (wszelkie patenty nurka, sternika)

-być członkiem podmiotu świadczącego usługi w RW lub być przez niego zatrudnionym

-posiadać ważny kurs KPP (zdany egzamin pisemny i praktyczny)

I to by było w zasadzie tyle w takiej mocno skróconej wersji

Gdyby ktos miał jakieś pytania chętnie odpowiem

Link to post
Share on other sites

Po wejściu ustawy o ratownictwie wodnym w 2012 roku wszystkie stopnie WOPR takie jak: młodszy ratownik, ratownik śródlądowy itp zostały zastąpione przez stopień "Ratownik WOPR" nazywany ratownikiem MSW jako że egzamin nazywa się właśnie egzaminem MSW, tak naprawdę to nie wiem czemu, Stopniem wyżej niż Ratownik WOPR jest stopień instruktora WOPR, i na tym tak naprawdę stopnie się kończą. Teoretycznie WOPR zachowało stopień "młodszego ratownika" ale to jest taki pic na wodę, ew namiastka ratownictwa dla osób niepełnoletnich. Jako że osoba mająca taki stopień nie może brać bezpośrednio udziału w akcji ratowniczej, co najwyżej pogwizdać sobie na plażowiczów, i poduczyć się trochę, a co najważniejsze nie może dostawać za swoją pracę wynagrodzenia. Krótko podsumowując, rozbudowana struktura stopni została zamieniona właściwie na jeden.

Link to post
Share on other sites
  • 4 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...