Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Recommended Posts

  • Replies 362
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Okej, może będzie znów tak jak za dawnych lat i nie będą robić problemów z zamawianiem. :icon_razz2:

 

Jacek - Czego Tilo nie ma xD Jak pokazywał mi kiedyś cały swój sprzęt, to zrobiłem tylko wielkie oczy. A przy okazji, miło jest wiedzieć, że ktoś z zagranicy tak porządnie i z taką chęcią podchodzi do reko WP.

 

 

Co do uzbrojenia to u nas rozkłada się to obecnie tak:

 

2 x Beryl

5 x AK74

1 x AKMS

1 x AK

1 x UZI :icon_razz: (Ale niedługo będzie zmienione na coś z systemu AK)

Link to post
Share on other sites

13 x Beryl (w tym dwa mini) ( :o nawet kuźwa nie wiedziałem)

5 x Ak74 (S/U/D etc)

2 x M4 RIS (w przyszłość do wymiany)

1 x Sig 552 (tak samo)

1 x Ak 47B

5x AK/ AKM/ AKMS

1x SWD

3x Inne snajpy

 

(Liczę też osoby które mają po 2-3 repliki)

 

Dodatkowo kilka pompek, pełno klamek i pewnie o czymś zapomniałem.

 

P.S. Naprawdę dobre auto by kupił...

Edited by Jacek GROT
Link to post
Share on other sites

Kawałek mojego warbooka. dajcie znać co o nim myślicie, wymaga jeszcze oszlifowania, część jest wyrwana ze środka prologu.

 

OSTRZEŻENIE: W tekście są przekleństwa i rasistowskie odzywki.

 

"-Orzeł-1 do Alfy-2 Odbiór.

-Tu Alfa-2, nadawaj. Odbiór.

-Alfa-2, wasz Pluton ma natychmiast przemieścić się na pozycję, dyktuję ECHO-DELTA-86. Jak zrozumiałeś?

-Echo Delta 86.

-Waszym zadaniem jest rozpoznanie terenu dla batalionu pancernego.

-Zrozumiałem Orzeł-1, Alfa-2 wyrusza, bez odbioru.

Wrok odłożył słuchawkę radiostacji.

-„Pluton” heh, cztery osoby… - mruknął Arab, siedząc na trawie w kurtce z goretexu, z pod kaptura wolno wypływał dym papierosa.

-Przejebane… - odchrząknął Jan, sprawdzając swoje HK-416 i zaciągając się papierosem.

Oddział siedział wokół tymczasowego obozu składającego się z dwóch małych namiotów zakamuflowanych siatką maskującą.

Niebo było zachmurzone i padał deszcz. Poranek był dość chłodny mimo pory letniej. Żaden z żołnierzy nie spał przez ponad 24 godziny.

-Sprawdzić sprzęt – rozkazał Wrok, podnosząc wszystkich do wymarszu. – mamy zwiad… złożyć obóz - dokończył.

-Ledwo go rozłożyliśmy… dali by nam przynajmniej chwilę odpoczynku – Westchnął Cichy.

-Czołgi nie będą czekać. – Uciął Wrok.

Żołnierze szybko złożyli namioty i pomaszerowali do miejsca docelowego. Po 15 minutach marszu minęli skraj natarcia pancernego. Droga wyglądała jak po przejściu huraganu. Na poboczach płonęły Leopardy i transportery opancerzone. Pola były poryte przez gąsienice Polskich czołgów, pocisków i rakiet małego kalibru wystrzelonych z samolotów bliskiego wsparcia powietrznego. W powietrzu unosił się zapach spalin, prochu i palących się zwłok – zapach śmierci, wojny.

Przechodząc minęli wrak Polskiego PT-91 „Twardy”. Czołg spoczywał na poboczu polnej drogi z wyrwaną wieżyczką opierającą się o kadłub pojazdu, załogi nie było nigdzie w pobliżu.

Żołnierze zatrzymali się by uczcić zdarzenie chwilą ciszy.

-Myślisz, że zdążyli się wydostać? – Zapytał nieśmiało Bogdan patrząc na Araba spod hełmu.

-Wątpię. – Mruknął Arab.

-Dostał w bok, najpierw oderwało kawał pancerza reaktywnego, potem przywalili mu jeszcze raz w to samo miejsce gdy się zatrzymał. Dostał w skład amunicji… - Wyjaśnił, niechętnie Cichy.

-Im wcześniej dojdziemy na miejsce, tym mniej takich spotkamy. – Rzucił Jan. Wyrywając resztę z zadumy.

-Ma rację, ruszamy. – Przyznał Wrok.

Żołnierze zasalutowali szybko i ruszyli w stronę punktu docelowego. Bogdan idąc ostatni schylił się i podniósł hełmofon należący do jednego z członków załogi wraku. Otrząsnął go z piasku i schował do plecaka.

Drużyna, wiele ostrożniej posuwała się po terenie wroga, poruszali się tylko w dobrze osłoniętym terenie, szykiem „diamentu”, rozglądając się po okolicy. Każdy z nich bacznie lustrował swój sektor. Mimo zmęczenia i braku snu, ich uwagę przykuwał każdy ruch czy dźwięk.

Przechodząc tak kilka kilometrów, dotarli do miejsca przeznaczenia, nie tracąc czasu, zaczęli rozkładać stanowisko obserwacyjne.

Cichy i Jan rozłożyli się najdalej, z uwagi na celownik termowizyjny „Alexa”. Arab i Bogdan nieco bliżej z PKMem – w razie ucieczki ich zadaniem było osłanianie najdalej wysuniętej dwójki z flanki. Wrok został najbliżej stanowiska pilnując tyłów.

We wiosce krzątała się garstka żołnierzy piechoty przygotowująca się do odparcia ataku pancernego. Żołnierze rozkładali zestawy p.panc i umacniali pozycję wozów opancerzonych.

-Arab, mogę się o coś zapytać? – Zaczął Bogdan.

-Cicho! Coś tu jest nie tak… - Szepnął Arab z kamiennym wyrazem twarzy.

-Hmm?

-Parę kilometrów dalej przez ich linie przepierdoliła się kompania czołgów a ci bronią drogi jakąś garstką ludzi i dwoma transporterami? Coś tu śmierdzi. Zapytaj się chłopaków czy oni coś widzą.

Bogdan chwycił za przycisk PTT od jego radia i zgodnie z rozkazem Araba nadał do Cichego i Jana.

-Alfa 2-2 do Alfy 2-3, rozpoznanie, czy widzicie coś w wiosce ze swojego stanowiska? Odbiór.

-Alfa 2-3 do Alfy 2-2 – Odpowiedział niepewnie Jan. – Dwa transportery i około 20 żołnierzy, 2 ciężkie zestawy p.panc, 2 granatniki. Odbiór

-Dziwnie to wygląda – Odezwał się Cichy. – Może czekają na posiłki? W 20km za tą wioską jest większa droga transportowa i wysunięta baza operacyjna szwabskiego batalionu.

-Alfa 2-3 do Alfy 2-1 odbiór. – Przerwał Arab.

-Alfa 2-1, też mi to wygląda na zasadzkę. Połączę się z dowództwem i poproszę o rozpoznanie bezzałogowcem.

-Alfa-2 do Orła-1, jesteśmy na miejscu, wioska nie wygląda na szczególnie strzeżoną, dwa plutony zmechanizowene z dwiema wyrzutniami P.Panc., proszę o rozpoznanie samolotem bezzałogowym. Odbiór.

-Orzeł-1 do Alfy-2, odmawiam, Alfa-1 jest w innym rejonie, a pancerni nie mogą się zatrzymać w celu wysłania bezzałogowca. Odbiór.

-Alfa-2, podejrzewamy, że wróg planuje zasadzkę. Powtarzam, potrzebujemy rozpoznania samolotem bezzałogowym.

-Orzeł-1 odmawiam. Bez odbioru.

-Kurwa mać, Alfa-2-1 do Alfy-2, nie mamy bezzałogowców. Odbiór.

-Ładnie, wielki blitzkrieg pana „Napoleona” pójdzie w cholerę…

-Nie mamy na to wpływu, czekamy na dalsze instrukcje.

Oddział czekał na dalszy przebieg wydarzeń. Po dwóch godzinach usłyszeli świst lecących odrzutowców i warkot silników polskich czołgów zbliżających się do wioski.

„No, to zaczyna się” wszyscy pomyśleli.

We wioskę uderzyły dwie rakiety powietrze-ziemia trafiając wrogie transportery. W niemieckich szeregach zapanował chaos. Ogłuszeni żołnierze biegali próbowali rozpaczliwie zająć pozycje obronne i uchronić się przed nalotem. Po chwili salwa niekierowanych rakiet małego kalibru spadła na broniących.

Czołgi pełną prędkością pędziły naprzód, ostrzeliwując uciekających obrońców z karabinów maszynowych.

Jeden dźwięk przykuł uwagę reszty, znajomy wystrzał z działa czołgowego, lecz to nie był odgłos polskiego działa. Nagle jeden z polskich PT-91 stanął w płomieniach. Następnym dźwiękiem była seria działka obrotowego jednego z niemieckich wozów P.LOT, eskortujący kompanię czogłow MIG-29 rozpadł się w powietrzu, jego szczątki wzleciały niczym suche liście wzburzone na wietrze.

-Co jest kurwa?! – Wrzasnął do słuchawki Arab.

-Pluton Leo zbliża się od flanki!

-Za nim dwa następne!

Wrok zerwał się do radia.

-Alfa-2 do Orła-1! Ze wschodu zbliża się kompania czołgów wroga z eskortą PLOT! Natychmiast prosimy o wsparcie altyleryjskie!

-Orzeł-1 zrozumiałem!

Kolejny PT-91 i Loara zostały trafione. Wieżyczka PT-91 poszybowała w niebo.

-Alfa-2 podaję koordynaty Echo-Echo 71. Jak mnie zrozumiałeś?!

-Echo-Echo 71 pociski lecą!

Polskie czołgi rozstawiły się w kierunku kontrnatarcia i rozpoczęły walkę z nieprzyjacielem. Czołg Anders pierwszy otworzył ogień, Leopard zatrzymał się trafiony i eksplodował.

Odgłosy bitwy przypominały burzę, strzały dział czołgowych przypominały grzmoty, a charkot CKMów dowódców i działonowych deszcz łomoczący o szyby okien. Wszystko jednak przyćmił świst nadlatujących pocisków artylerii i potężny hałas wybuchających wozów pancernych trafionych przez spadające pociski.

Niemcy zaczęli się wycofywać, kilka uciekających czołgów dosięgły pociski PT-91 i Andersa.

Po okolicy jeszcze rozchodził się hałas potyczki, Alfa-2 odetchnęła, po chwili, jednak poczuli dziwne uczucie. Z jednej strony czuli ulgę że cała bitwa ich ominęła, z drugiej strony czuli się bezradni, nie mogli zapobiec stratom bratniej kompanii czołgów.

-Alfa-2 do Orła-1, kontrnatarcie wroga odparte. Proszę o zwiad bezzałogowcem w celu upewnienia się czy wróg nie szykuje kolejnej fali kontrataku.

-Orzeł-1 zrozumiałem, wysyłamy bezzałogowca, podaj współrzędne.

„Hmm, nauczył się w końcu” – pomyślał Wrok.

-Echo-Echo 69, jak zrozumiałeś?

-Orzeł-1, Echo-Echo 69. Odbiór.

-Alfa-2 do Orła-1, prosimy o pozwolenie sprawdzenia pozycji kompanii pancernej w celu sprawdzenia czy nie potrzebują pomocy. Odbiór.

-Orzeł-1 do Alfy-2, zezwalam. Odbiór.

-Alfa-2 do Orła-1, Bez odbioru.

Wrok podniósł radio i plecak medyczny, poczym zwrócił się do reszty oddziału.

-Alfa-2-1 do wszystkich, zbiórka przy pozycji Alfy-2-3, ruszamy sprawdzić pozycje naszych.

Oddział zebrał się we wspomnianej pozycji i ruszył biegiem do kompanii pancernej.

Gdy zbliżali się do pozycji czołgów, słyszeli pojedyncze wystrzały palącej się amunicji, trzaski palących się wraków i krzyki rannych czołgistów.

Lecz obraz, który tam zobaczyli był o wiele gorszy. Dwóch czołgistów parzących sobie ręce, starając się wyciągnąć krzyczącego w niebogłosy kierowcę Loary, którego właz przygniotła wieżyczka pojazdu. Rozerwane ciała niemieckich żołnierzy przez pociski Migów i okropny smród palących się zwłok załóg zniszczonych pojazdów. Bogdan zatrzymał się, upadł na kolana i zwymiotował. Arab i Cichy rzucili się w stronę Loary by pomóc kierowcy. Jan zabierając plecak medyczny Wroka ruszył w stronę czołgistów starających się opatrzyć rany swojego towarzysza. Sam Wrok jednak pobiegł w stronę czołgu Anders w poszukiwaniu dowódcy kompanii.

Bogdan patrzył przez łzy na tą całą sytuację. Uczucie bezradnej wściekłości po chwili zamieniło się w paraliżujący strach.

Cichy zeskoczył z wraku.

-Dwajcie szybko po linę holowniczą! – Krzyknął i ruszył w stronę PT-91.

-Cichy… - Arab złapał Cichego za ramię i pokręcił głową.

-Puść mnie Arab! Szybko bo się tam chłopak usmaży!

-Nie pomożemy mu! – Wrzasnął Arab odpychając Cichego.

Gdy Cichy upadł na ziemię, Arab chwycił za kombinezony czołgistów starających się wyciągnąć kierowcę z wraku i odciągnął ich.

Kierowca krzyczał jeszcze przez chwilę, gdy skład amunicji pojazdu eksplodował. Wybuch powalił wszystkich czterech na ziemię. Czołgiści leżeli na ziemi ogłuszeni, pierwsi podnieśli się Arab i Cichy.

Cichy rzucił się na Araba.

-Mogliśmy pomóc temu chłopakowi! – Wrzeszcząc potrząsał Arabem

-Nie mogliśmy, był już skreślony. – Odpowiedział Arab z kamiennym wyrazem twarzy. – Pomóż lepiej tym którym możesz. – Dorzucił odpychając Cichego.

Całe to zdarzenie przykuło uwagę Bogdana, niezdarnie podniósł się z ziemi i podszedł do reszty.

-Co tak kurwa stoisz! – Wrzasnął Jan próbując przekrzyczeć rannego. – Rusz się tutaj i mi pomóż!

Bogdan podbiegł do Jana i ukląkł przy rannym. Czołgista miał rozległe oparzenia na ramionach i poparzoną twarz, jego nomexowy kombinezon był częściowo stopiony.

- Przyłóż to tutaj! – Instruował Jan.

Wrok wskoczył na kadłub Andersa i popukał w właz Dowódcy. Właz otworzył się, z wnętrza najpierw wyłoniło się ramię z mini berylem a potem reszta czołgisty. Dowódca „Diabła-1”, Kapitan Kups, był wysokim, szczupłym mężczyzną o wschodnich rysach. Jego prawie cała twarz była brudna od pyłu z wyjątkiem czystego czoła i górnej partii twarzy na których za pewnie miał gogle.

-Alfa-2 - Rozpoznanie, Porucznik Wroczyński.

-Diabeł-1 –Kawaleria Pancerna, Kapitan Alek Kups. – W czym możemy pomóc zwiadowcom?

-Raczej to w czym możemy my pomóc wam, moi ludzie właśnie opatrują jednego z waszych rannych.

-To wy nakierowaliście artę na tych szkopów?

-To my.

-Cholera, nieźle by nas przysmażyli. Dzięki chłopaki…

-Chcieliśmy temu zapobiec kontratakowi, ale nie przydzielili nam bezzałogowca.

-Zawsze są straty. Nie macie się czym obwiniać. – Ta odpowiedź jednak nie uspokoiła Wroka. – Teraz musimy przygotować się do przyjazdu technicznych i transportu dla rannych. Poruczniku, weź swoich chłopców na drugi skraj wioski i obserwujcie przedpole. Musimy utrzymać ten teren.

-Tak jest! Alfa-2 do mnie!

Gdy oddział zebrał się przy Andersie, Wrok zaczął odprawę.

-Idziemy na skraj wioski i rozkładamy stanowisko obserwacyjne. Migiem! – Dorzucił Wrok widząc zrezygnowanych podkomendnych.

 

Tym razem Bogdan trafił do stanowiska Cichego. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, ciszę przerwał paradoksalnie, Cichy.

-Sukinsyn… a niech w łeb do wszystko. – Westchnął, uderzając pięścią w ziemię.

-Co? – Zapytał nieśmiało młody żołnierz.

-Ta cała akcja, opierdalanie się dowódctwa i ten pojeb któremu tylko zabijanie w głowie.

-Chodzi ci o Araba?

-Taa… mogliśmy uratować tego kierowcę, wystarczyło żeby jeden z pojazdów odciągnął wieżyczkę, otworzylibyśmy właz i go stamtąd wyciągnęli…

-Nie wiem, wóz wybuchł parę sekund później…

-Ale chociaż mogliśmy spróbować! – Zirytował się Cichy.

-Jak on może być tak na to wszystko tak odporny…

-Kto? Arab? No wiesz… Sam stracił wielu kumpli w Syrii. Jak z resztą każdy z nas. Ale jego złapali…

-Wiesz coś więcej na ten temat?

-Wiem to co inni… Sam nic o tym mówi.

-Co dokładnie wiesz?

-Wiem tylko tyle, że cokolwiek tam zaszło, wpłynęło na niego tak, że niezbyt ma równo pod sufitem.

 

Kolumna BRDMów sunęła przez Syryjską pustynię. Na rozgrzanych dachach pojazdów siedzieli żołnierze w goglach i arafatkach na głowach. Nie wyglądali jak typowi żołnierze NATO, trudno było by ich rozpoznać gdyby nie polskie flagi w kolorze przygaszonej zieleni na ramionach. Każdy z nich miał arafatkę bądź szalokominiarkę na twarzy i karabinek Beryl z resztkami pustynnej farby, wyposażony w zestaw szyn montażowych z multumem akcesoriów.

-Spokojnie Andrzej, przejedziemy tylko, naprowadzimy śmigła i odrzutowce na cele i spadamy. Jak zwykle. – Odezwał się żołnierz w pustynnej arafatce na głowie, amerykańskich goglach ESS, w słuchawkach comtac i w rosyjskiej kamizelce „Moduł 5M” z nałożoną kamizelką KP-12 wypakowaną ładownicami na magazynki typu AK-BERYL.

-„Jak zwykle”… - Zaczął drugi żołnierz w okularach przeciwsłonecznych, czapką z daszkiem, zestawem słuchawkowym swimmer i szalokominiarką na twarzy. – Nie uważasz, że to dość dziwne, że nagle szuszwole zaczęły się wycofywać? Niedawno nie dawali nam spokoju ze swoim lotnictwem i pancernymi. Coś kombinują…

-Nie, typowa zagrywka. Podczas wojny Irackiej, wszystkie Irackie jednostki wycofały się pod Bagdad kiedy paliło im się pod dupą. W tym przypadku jest tak samo, wiedzą, że dostaną wpierdol więc spieprzają.

-Może masz rację… - odpowiedział niepewnie drugi – ale coś mi tu nie pasuje, słyszałeś przecież… - nie dokończając zdania przyłożył słuchawkę zestawu swimmer do ucha, po czym nakazał gestem ręki na zatrzymanie kolumny i zmianę kierunku.

-Co jest? – Spytał się zwiadowca w arafatce.

-Zmieniamy kierunek, mamy wesprzeć natarcie pancerne na Palmirę i As Sukkah.

-Czyli wojna zmierza w dobrym kierunku. Niedługo powinno się skończyć. – Dodał z entuzjazmem zwiadowca.

Kolumna zawróciła, jadąc parnaście kilometrów dołączyła do kolumny wojsk zmotoryzowanych.

Teraz formację tworzyły 4 BRDM-2, 6 czołgów Anders i 12 kołowych transporterów Rosomak przystosowanych do walki z wozami pancernymi.

Formacja jechała w trzech kolumnach, czołgi zabezpieczały boki formacji wraz z kilkoma transporterami gdy zwiadowcy w swoich BRDMach jechali z resztą transporterów konwojem.

Wszyscy czuli się niepokonani. Uświadczeni o swojej przewadze po wielu wygranych potyczkach i teraz mając ze sobą pluton najnowocześniejszych polskich czołgów uzbrojonych w 120mm armaty i pociski BRDMów, ze wsparciem powietrznym, myśleli że to zadanie będzie „strzelaniem do kaczek”.

Gdy byli już kilka kilometrów od punktu docelowego gdzie mieli się rozdzielić, formację zatrzymał wybuch jednego z Andersów.

-Dwa plutony T-90 na 12tej! –Rozległ się krzyk jednego ze zwiadowców.

Zwiadowca w arafatce ujrzał widok, który wprawiał w przerażenie nie jednego doświadczonego żołnierza. „Czerwone ślepia” jak potocznie określano system celowniczy czołgu T-90 właśnie spoglądały na jego formację. Rosyjskie T-90 były znane z doskonałego systemu celowniczego pozwalającego na celne strzelanie nie tylko w ruchu ale także gdy czołg pokonywał przeszkody, stąd te czołgi były zwane „skaczącymi”.

Kolejny Anders został trafiony i eksplodował.

-Z wozu! – Nakazał dowódca zwiadowców.

Żołnierze zeskoczyli z BRDMów i ustawili się w pozycjach defensywnych. Dowódca gestem dłoni nakazał rozłożenie zestawów p.panc.

Polska jednostka zaczęła odpowiadać ogniem, rakiety poszybowały w górę, jedna z nich chybiła pędzącego T-90, druga z nich trafiła w pancerz reaktywny, który z impetem eksplodował, jednak czołg mógł kontynuować walkę. Andersy odpowiedziały ogniem, jeden z T-90 został trafiony, wieża czołgu poszybowała w niebo. T-90 odpowiedziały kolejną salwą, pluton Andersów zabezpieczających prawą flankę przestał istnieć. Rosomaki rozpaczliwie ostrzeliwały ze swoich działek 30mm nadciągających Syryjczyków, lecz ich pociski nie mogły się równać pancerzowi najlepszego rosyjskiego czołgu.

Syryjczycy byli doświadczonymi czołgistami, umieli wykorzystać każdy atut swojego pojazdu. Formacja czołgów opowiedziała salwą pocisków rakietowych. Jeden z Rosomaków ugodzony rakietą przewrócił się na bok, eksplozja powaliła żołnierzy desantu na ziemię. Trzy pozostałe Rosomaki przed trafieniem zdołały postawić zasłonę dymną. Cichy strzał granatników dymnych przyćmił wybuch transporterów. Płonące wraki zniknęły w hałdach dymu.

Dowódca zwiadowców wezwał śmigłowce Mi-24 i Medevac, swoim podkomendnym nakazał rozproszenie się.

Drugi pluton czołgów ze wsparciem Rosomaków wcześniej osłaniający lewą flankę ominął konwój i ostrzelał nadciągających Syryjczyków. Trzy T-90 stanęły w płomieniach, mimo tego reszta formacji pędziła w stronę Polaków.

Po chwili żołnierze usłyszeli warkot śmigłowców Mi-24. Gdy myśleli, że wszystko dobrze się skończy, usłyszeli świst nadlatującej rakiety i charkot działka 30mm z oddali. Jeden z Mi-24 rozpadł się w powietrzu trafiony rakietą powietrze-powietrze. Drugi Mi-24 został ostrzelany z broni automatycznej dużego kalibru, jedna ze szklanych kopuł gdzie siedziała załoga śmigłowca pękła, po strzelcu śmigłowca została tylko krwawa miazga, druga seria oderwała śmigłowcowi zasobnik z rakietami. Śmigłowiec stracił na chwilę równowagę przez gwałtowną zmianę wagi spowodowaną oderwania jednego z dwóch zasobników z uzbrojeniem zamontowanych po bokach maszyny. Grad pancernego szkła i zasobnik spadł nieopodal broniących się Polskich żołnierzy. Druga rakieta posłała rozpaczliwie próbującego złapać równowagę „Hinda” na ziemię.

Z oddali wyłonił się śmigłowiec bojowy Ka-52 „Black Shark” – jeden z najnowocześniejszych rosyjskich śmigłowców bojowych i zasypał gradem niekierowanych rakiet konwój. Reszta T-90 dokończyła dzieło zniszczenia. Niegdyś „niepokonana” formacja stała w płomieniach, w około słychać było krzyki i wybuchy amunicji we wrakach. Wszystko spowielał czarny dym palących się pojazdów. Zwiadowca w arafatce usłyszał niezrozumiały i zakłócony komunikat z radia nieopodal leżącego radiotelegrafisty z urwaną głową, żołnierza desantu jednego z rosomaków.

„Wycofać się…broń jądrowa…wycofać…”

Osłupionego zwiadowcę podniósł jego dowódca.

-Spieprzamy stąd! Arab bierz ocalałych ze swojego plutonu!

-T-tak jest…- odpowiedział jeszcze osłupiały Arab.

Arab podniósł się z ziemi otrząsnął swojego Beryla z piasku i biegiem chyląc się przed ostrzałem karabinów maszynowych T-90, ruszył szukać ocalałych ze swojego plutonu.

Omijając porozrywanych żołnierzy wiedząc, że im już nie pomoże znalazł kilku ogłuszonych zwiadowców.

Pierwszego znalazł niedaleko płonącego BRDMa. Zwiadowca leżał przysypany cienką warstwą piasku, oporządzony był w pasoszelki miwo, kamizelkę kuloodporną IBA, na jego udzie spoczywał pistolet Glock 18c, na głowie miał czapkę boonie, okulary przeciwsłoneczne i arafatkę, niedaleko od niego leżał, pomalowany w kolory pustynne karabin snajperski SAKO z celownikiem termowizyjnym.

-Wstawaj Leks! – Obudził towarzysza Arab.

-Jezzu, Arab co się stało?

-Nieważne, ważne co się teraz dzieje! SPIERDALAMY STĄD! –Zarządził podoficer.

Wraz z Leksem, Arab udał się do pozycji dwóch zestawów P.Panc. Na pozycji drużyn przeciwpancernych zastał tylko jeden lej po pocisku jednego z T-90 i części ciała owinięte skrawkami pustynnych mundurów jednej z drużyn p.panc. Na szczęście drugiemu stanowisku nie oberwało się tak mocno. Koło przewróconego na bok zestawu P.Panc typu „Spike”, leżało dwóch żołnierzy, jeden z nich, ubrany w kamizelkę typu IBA, paso-szelki przystosowane do przenoszenia skrzynek do RKMu obwieszony taśmami z amunicją leżał na plecach ściskając rkm UKM-2000P z celownikiem elcan. Drugi z drużyny p.panc ubrany w kamizelkę CIRAS, z arafatką na twarzy leżał na boku, koło wyrzutni rakiet.

-Sprawdź co z Łysym! Ja lecę do Piotrka! – Rozkazał Arab.

Snajper posłusznie pobiegł do jednego z żołnierzy.

-Wstawaj Łysy! – Wydarł się Leks do leżącego żołnierza w szalo-kominiarce i comtacu na głowie.

-O kuuurwa… - Westchnał, wstając RKMista.

W tym czasie Arab cucił drugiego żołnierza.

-Piotras wstawaj! Jeszcze nie czas na umieranie!

-Cholera, myślałem, że już po mnie. –Odchrząknął celowniczy Spikea.

Cała czwórka popędziła w stronę konwoju.

Wraz z garstką zwiadowców Arab dobiegł do dowódcy zwiadowców ostrzeliwującego się zza palącego się wraku BRDMa.

-Jacek i Krzychu we fragmentach! Ale znalazłem Pietra, Leksa i Łysego! – Krzyczał starając się przekrzyczeć strzelaninę.

-Dobra! Teraz lewą stroną spieprza… - Dowódca zaniemówił na chwilę widząc lądujące Syryjskie Mi-17 i wysiadających z nich desantowców. – LEWĄ STRONĄ! ODWRÓT! – Dokończył

Pluton pozostałych zwiadowców wycofał się odpowiadając ogniem Syryjczykom. Uciekając przed gradem kul przed nimi znikąd wyrósł kolejny pluton Syryjskich żołnierzy powietrzno-desantowych.

Stojąc twarzą w twarz Polscy zwiadowcy i Syryjscy desantowcy ruszyli na siebie z okrzykiem.

Jeden ze zwiadowców zamachnął się na desantowca swoim UKMem uderzając go całym ciężarem karabinu w skroń. Desantowiec runął na ziemię odrzucając swojego AK-74M, w tym samym momencie jego towarzysz kopnął Polskiego kaemistę i nabił leżącego na bagnet. Łysy wyciągnął tylko bezradnie ręce w stronę desantowca, który w tej samej chwili upadł trafiony w skroń przez innego zwiadowcę.

Syryjczyk złapał strzelca za rękę w której trzymał pistolet i uderzył go kaskiem w głowę i korzystając z chwili gdy zwiadowca był ogłuszony szarpnięciem wyciągnął bagnet spoczywający na oporządzeniu Smiersz i wbił go w szyję zwiadowcy. Arab opuścił po uprzęży swojego Beryla i wyciągnął pistolet, dwoma strzałami posłał swojego oponenta na ziemię i kolejnymi dwoma zastrzelił innego desantowca.

Dowódca zwiadowców szybkim ruchem wyciągnął dwa noże typu „Osa” spoczywające na jego kamizelce i niczym sierpem rozciął szyję dowódcy Syryjskich desantowców. Żołnierz w berecie z przewieszonym AK-74M na piersi upadł na ziemię pryszcząc krwią z rozciętej szyi. Syryjski kaemista chwycił swojego PK za uchwyt transportowy i zaczął strzelać ogniem ciągłym, dwóch Polskich zwiadowców runęło na ziemię odrzuconych serią rkmu. W tym samym momencie dowódca zwiadowców wbił jedną z Os w szyję Syryjskiego strzelca, wyszarpując nóż z jego szyi odepchnął bezwładnego Syryjczyka na ziemię, którego ciało pociągnięte ciężarem rkmu runęło na ziemię. Snajper polskich zwiadowców chwycił szybko swoje Sako i strzelił w kierunku nadbiegającego Syryjczyka. Potężny pocisk kalibru 7.62 odrzucił nadbiegającego desantowca, tak że przekoziołkował po piasku. W tym samym momencie brodaty Syryjski desantowiec uderzył snajpera kolbą swojego AK-74M, Leks upadł na ziemię i zginał ugodzony bagnetem brodatego Syryjczyka, w tym czasie, Arab walczył z innym na bagnety. Syryjczyk nie był w ciemię bity, unikami i kontrami blokował pchnięcia Araba i sam atakował szybkimi, krótkimi pchnięciami. Lecz Arab był godnym przeciwnikiem i Syryjczyk nie zdołał obronić się przed jednym z jego ataków. Arab szybkim cięciem rozciął czoło desantowca, był to doskonale wymierzony atak, czoło jest bardzo ukrwione, w chwili oczy Syryjczyka zalała krew. Korzystając z okazji Arab wbił nóż w wątrobę przeciwnika, odpychając go ruszył na pomoc nieżyjącemu już Leksowi. Brodaty desantowiec gwałtownym szarpnięciem wyciągnął bagnet z Polskiego snajpera i wbił go w udo Araba. Arab starając się odskoczyć poczuł rozrywający ból, spróbował sięgnąć po swojego Glocka do kabury udowej, jednak Syryjczyk udaremnił jego działanie. Wyszarpując bagnet z uda zwiadowcy kopnął go prosto w pierś. Polak upadł odrzucony przez potężne kopnięcie na ziemię. Syryjczyk zwycięsko stanął nad pokonanym oponentem, pokonany miał okazję lepiej przyjrzeć się przeciwnikowi. Brodaty Syryjczyk miał grubo ponad 30lat, był potężnie zbudowany i miał jakiś metr dziewięćdziesiąt wzrostu, rana na oku świadczyła, że to nie była jego pierwsza bitwa, oporządzony był w paso-szelki Smiersz i kewlarowy hełm Rosyjskich sił powietrzno desantowych z montażem na noktowizor, na plecach Syryjczyka wisiał AK-74M z celownikiem POSP i granatnikiem. Gdy Syryjczyk szykował się do ostatecznego uderzenia, znieruchomiał. Na czole doświadczonego desantowca zabłysnął nóż Osa dowódcy zwiadowców, jego twarz zalała się krwią i kolos upadł na ziemię niczym pomnik.

Nad oczami Araba pojawił się jego dowódca.

-Dobra spieprzamy stąd. – Rzucił, podnosząc towarzysza na nogi.

-Dzięki Hawłej. – Wykrztusił z siebie Arab.

Całe zdarzenie trwało około minutę i pochłonęło czternaście żyć, a walka w jakiej przystało walczyć żołnierzom biorącym w niej udział odebrała im całe człowieczeństwo. W głowie każdego z nich roiła się tylko nienawiść, chęć zabijania i myśl „jak nie on mnie, to ja jego”. Nie wiadomo czy wszystko co ludzkie umarło w leżących młodych desantowcach przy ich ostatnich tchnieniach czy podczas walki w ręcz Polskich zwiadowców, którzy albo omijali przeciwnika albo oglądali go z odległości. Nie był to typowy widok dla „nowoczesnej wojny”.

Wycięczeni zwiadowcy ciągnęli się w stronę głównej bazy odsuniętej o jakieś 45km. Słysząc za sobą okrzyki po arabsku, hałas ciężkiego sprzętu i charkot śmigłowców, sunęli do przodu. W pewnym momencie zatrzymali się.

-Co jest? – Zapytał Arab.

-Ktoś nas obserwuje. – Odpowiedział Hawłej.

W tej samej chwili usłyszeli głuchy dźwięk wystrzału broni z tłumikiem, dowódca zwiadowców upadł na ziemię trafiony w pierś, razem z nim Arab. W tym samym momencie nad nimi pojawili się Syryjscy komandosi. Komandosi byli oporządzeni podobnie jak wcześniej spotkani desantowcy, lecz każdy z nich nosił bandanę na głowie lub na twarzy i trzymał w rękach karabinek VSK-94.

Arab leżąc rzucił się w stronę HK-416 Hawłeja, lecz próbę zdobycia broni udaremnił kop wojskowego buciora jednego z komandosów.

Obaj Polscy żołnierze zostali rozbrojeni, położeni twarzą do ziemi i skuci kajdankami.

Jeden z Syryjczyków wyglądający na dowódcę zawołał innego dzierżącego na plecach radiostację, złożył raport o dwóch pojmanych i poprosił o ewakuację.

Arab zauważył, że jego dowódca zaczyna się krztusić. Położenie rannego z połamanymi żebrami na ziemi na brzuchu nie było najlepszym pomysłem. Pilnujący Hawłeja Syryjczycy nie zwracali uwagi na jego coraz płytszy oddech. W końcu Arab wrzasnął w ich języku „Nie widzisz ty kozi-synu, że on się dławi?!”

Syryjczycy aż podskoczyli słysząc arabski z ust żołnierza NATO, jeden z nich szybko zawołał sanitariusza.

Syryjczyk z dużym plecakiem, czapką boonie i bandaną na twarzy szybko zarzucił swojego AKS-74U na plecy i zaczął opatrywać rannego Polaka.

-W bazie będzie miał lepszą opiekę. – Odezwał się żołnierz z bandaną na twarzy i czerwonym beretem Sił Specjalnych.

Arab nic nie odpowiedział.

-Muszę cię zmartwić, bracie. – Dodał niemal ojcowskim tonem ten sam, który przed chwilą kopnął Araba w twarz. – Dzisiaj kończy się wasza wojna.

Arab dalej nie odpowiadał, choć to wywołało w nim pewne wątpliwości. O co chodziło Syryjczykowi? Czy zamierzają ich rozstrzelać? – Raczej nie, tacy jak oni nie opieprzają się, zrobili by to od razu nie tracąc czasu. Czy to ma związek z przerywanym komunikatem radiowym? Rozmyślania przerwał mu hałas łopat lądującego Mi-17. Komandosi rozstawili się w szyku ubezpieczonym i zabrali jeńców na pokład śmigłowca. Gdy ostatni komandosi wskoczyli na pokład, „Hip” wystartował.

Wyraźnie było widać, że załoga śmigłowca się śpieszy, wszyscy gorączkowo się poruszali po helikopterze.

Z radia dobiegał komunikat, lecz było włączone zbyt cicho, żeby móc cokolwiek zrozumieć.

Gdy śmigłowiec wystartował uwagę zwiadowcy przykuło to, że nie mijają żadnych jednostek wroga, całe pole bitwy opustoszało.

Nagle dowódca komandosów zwrócił się do swoich podkomendnych:

-Eksplozja za 5, 4, 3, 2…

Arab zauważył oślepiający błysk ze kierunku zgrupowań NATO… Zrozumiał o co chodziło Syryjczykowi… Wydarzenie, którego był świadkiem przejdzie do historii jako największa porażka NATO… Jako trzeci przypadek użycia bomby jądrowej podczas działań wojennych… I jako przedsmak czegoś znacznie gorszego…

 

Do stanowiska Bogusia i Cichego niespodziewanie podszedł Arab.

-Przeszkadzam siusiaczki? – Zapytał z sarkastycznym uśmiechem.

-Co jest? – Odpowiedział pytaniem Cichy, kiwając głową.

-Mamy nowe rozkazy. Zmech dojechał, nowa eskorta powietrzna doleciała, pancerni zostawiają wraki, pakujemy się na Rośki i jedziemy na FOB szfabów. – Odpowiedział ze złowieszczym uśmiechem.

-Nie zatrzymują ofensywy? – Zapytał z niedowierzaniem Bogdan.

-Ludzie giną, wojna trwa, Wrok wyjaśni wam resztę w Rośku.."

Edited by Maza94
Link to post
Share on other sites

Sądząc po tym, że dookoła przestrzału jest "poszarpana" powierzchnia pancerza, musiało to być coś co wytworzyło małą falę uderzeniową, odłamki etc. Stawiałbym na jakieś RPG/ minę/ granat, kij wie... Deszek zrobiłby raczej dziurkę i tyle : )

 

P.S. Miałem okazję w MONie pobawić się deszekiem montowanym na AHS "Dana". Strzela się super, niesie celnie na kilometr, ale targać to coś, czyścić i rozkładać to już znacznie gorzej :D Samemu ciężko, musi być dwóch :P

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...
  • 3 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...