Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Pobyt w Terenie Zalesionym


Recommended Posts

  • 3 weeks later...
  • Replies 184
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Grupa nasza zwarta wybrała się na 3-tygodniowy pobyt w terenie zalesionym (Przesmyk Karelski). Był tam też koleś naprawdę bardzo doświadczony. Bywał w lasach Kanady, USA i Bóg wie gdzie jeszcze. O bytowaniu w terenie zalesionym wiedział wszystko. Drugiego dnia oblazła go wysypka o niewyjaśnionej etiologii (naprawdę koszmarna). Trzeciego dnia odpadły mu podeszwy od nowo zakupionych butów renomowanej firmy. Tego się nie spodziewał (mimo swojej wielkiej wiedzy). To tak a propos przewidywania "co to też może mnie spotkać strasznego w lesie".

 

A tak na poważnie: czy ludzie w miarę doświadczeni mogliby napisać o jednej (słownie jednej) rzeczy, która podczas pobytu w lesie (i nie chodzi mi tu o popołudniową wycieczkę) naprawdę jest przydatna? Możliwe, że będą to rzeczy "ogólnie znane", ale lepsze konkretne banały niż kleszcze i pioruny kuliste. Do owadów można się przyzwyczaić. Nawet do syberyjskiej meszki - zajmuje to pół roku, ale można.

 

Zacznę: zawsze okopuj namiot po rozstawieniu na noc. Nawet jak padasz na pysk, a niebo gwieździste nad tobą.

Link to post
Share on other sites
  • 4 weeks later...
Racja. Prosiłbym jeszcze o podanie sposobów na osy, szerszenie,  gzy końskie i stonkę ziemniaczaną. Nie pogardzimy również wiedzą nt tego ....

 

Przecież wszystkie te tematy tyczą w jakiś sposób pobytu w terenie zalesionym...

 

Sorry ale temat unikania / odstraszania os np mnie bardzo interesuje

Z prostej przyczyny - uczulony na nie jestem - pewnie - piguły zawsze latem mam przy sobie (jakaś antyhistaminka + wapno dla wsparcia) ale i tak miłe to nie jest - skoro wątek zboczył na taki temat to pozwólcie go ciągnąc... Moze akurat ktoś coś ciekawego przetestował i się sprawdzi

Link to post
Share on other sites

Sorry ale temat unikania / odstraszania os np mnie bardzo interesuje

Z prostej przyczyny - uczulony na nie jestem - pewnie - piguły zawsze latem mam przy sobie (jakaś antyhistaminka + wapno dla wsparcia) ale i tak miłe to nie jest - skoro wątek zboczył na taki temat to pozwólcie go ciągnąc... Moze akurat ktoś coś ciekawego przetestował i się sprawdzi

 

Na odstraszanie os jest jeden dobry sposób i podobno nawet działa :)

Położyć w miejscu, do którego zlatują się osy zdechłego szerszenia (ale tak, żeby był widoczny z powietrza). Odpowiedzialnie uzytkowany szerszeń wystarcza na parę sezonów.

Można też zabić parę os i zostawić je na widoku (to akurat nie działa, ale pomaga się wyładować)

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Temat sam w sobie nie jest glupi i moze byc pomocny tylko pieprzenie o rzeczach drobnych przez 4 strony czy nawet nie istotnych psuje idee.

 

Do rzeczy, sprobuje wniesc cos konstruktywnego.

 

Rozpalanie ogniska:

 

Przed rozpaleniem ogniska sprawdzamy czy nie skonczy sie to pozarem, tj. czy plomien nie dosiegnie nizszych warstw poszycia lasu, wiatr nie rozniesie ognia dookola itp. Nie ma co wiele pisac, to kwestia rozumu i rozsadku - jesli tego nie masz to nie powinienes wychodzic do lasu, w skrajnych przypadkach nawet z domu.

 

Ogniska najlepiej jest rozpalac w wykopanym dolku, wiadomo, jednak ludzie czesto zapominaja. Jesli dolek jest dosc gleboki to plomien z paliwa bedzie spalal caly tlen dookola co z kolei spowoduje samoczynne zagaszenie sie ogniska, maly ogien badz wogole uniemozliwi rozpalenie. Na takie zasadzie troche dzialaja te nowe, magiczne publiczne popielniczki. Recepta na to jest prosta, wykopac na poziomie dolka kanal odchodzacy kawalek ktory umozliwi swobodny doplyw tlenu.

 

Do rozpalania w naszych warunkach, tj lasy lisciaste oraz lasy mieszane najlepiej uzywac latwo dostepnych srodkow.

-Suche igliwie, suche galazki z drzew iglastych.

-kora z brzozy - nozem zdzieramy plastry kory, jesli jest ona mokra nacinamy ja co ok. centymetr.

Odpowiednio przygotowane te rzeczy potrafia palic sie jak benzyna.

 

Bardzo przydatna rzecza do rozpalania jest krzesiwo magnezowe. Jest to kostka magnezu z krzesiwem z jednej strony. Nozem zeskrobujemy szczypte magnezu z kostki i ustawiamy ja jako swojego rodzaju inicjator przy rozpalce. Z drugiej strony, nozem, krzesimy iskry. Z reguly snop iskier jest na tyle duzy ze z czasem bedziemy odpalac takie cos w kilka chwil a wielkosc kupki magnezu coraz mniejsza. Krzesiwo. jak powiedzial wczesniej moj przedmowca, kosztuje okolo 30 zl i starczy na 5 lat pobytu na syberii ;>

Warto zdobyc doswiadczenie w uzywaniu tej prostej zabawki. Lepsza od wszystkich zapalniczek, niezawodna, szybkie spalanie w wysokiej temperaturze.

 

Wiem, ze wielu ludzi wpada na takie blyskotliwe pomysly jak uzycie benzyny do rozpalenia ognia. Nie jest ta madre z jednego powodu. Benzyna spala sie bardzo gwaltownie i dynamicznie, trudna ja zagasic i kontrolowac. No i przedewszystkim nie ma powodu by ja uzywac. Chyba ze bytujemy na uralu w mrozna, ciemna listopadowa noc gradowa. ;>

 

Tyle na poczatek.

 

Cieszyl bym sie gdyby ktos uzupelnil informacje o to jakie drewno najlepiej sprawdza sie na paliwo do ogniska. Na podtrzymanie ognia na krotka mete jak i utrzymanie ognia przez dluzszy czas.

 

Jako ciekawostke powiem jeszcze jak mozna zdobyc w ciezkich warunkach male ilosci wody.

Drzewa jak wiadomo, sprytne owoce ewolucji zdobywaja wode na sposoby niedostepne czlowiekowi. Ale czlowiek, sprytna bestia, ta wode moze im zabrac. Wystarczy wyciac kore drzewa by dostac sie do pnia i przyssac sie do tego miejsca. Wode jest juz przefiltrowana jednak nie sa to zbyt obfite ilosci.

 

Jesli chodzi o filtrowanie wody. Doskonala rzacza sa tzw "dlugopisy". Sa to rurki wypelnione roznego rodzaju filtrami ktore pozwalaja osuszyc nam do 100 litrow wody ze wszystkich kaluz w okolicy.

Druga metoda to magiczny srodek pod tajemnicza nazwa nadmanganian potasu, potocznie zwany kali - dostepny w kazdej aptece w formie proszku badz tabletek. Dodany do wody uzdatnia ja. Woda smakuje jak ostatnie g*wno ale przynajmniej, o ironio, nie bedziemy sr*c woda. Rozwolnienie jest przypadlascia w lesie dosc czesta jesli czlowiek jest nieostrozny. Nie jest to straszne, jednak jest dosc meczace i zmniejsza nasza skutecznosc bojowa ;>

Sa srodki naprawiajace nasz d*pe w przeciagu niecalej doby. Warto sie zaopatrzyc. (pytac farmaceuty).

 

Halik

 

PS. Czekam z niecierpliwoscia kto sie przypier*oli do tego co napisalem :) Jesli masz taki zamiar to przynajmniej popraw moj blad. Jesli nie potrafisz to nic nie mow.

 

PS2. Temat bytowania w lesie jest tak obszerny, ze ten topic moglby miec 20 strony samych konstruktywnych postow. Zeby najwiecej sie dowiedziec potrzeba jednak fachowej lektury (takiej na papierze, bez mozliwosci scrollowania) i doswiadczenia.

 

EDIT

 

Co do wszelkich srodkow na komary itp. Wiekszosc wojskowych farb do maskowania, przede wszystkim te w sticku, posiadaja dosc mocny srodek odstraszajacy wszelkie owady. Jako, ze w charakterze w jakim zainteresowani tym tematem chca bytowac powinno sie maskowac wszystkie odsloniete fragmenty skory to problem rozwiazuje sie sam. Co do skutecznosci dzialania tego srodka to i tak przy intensywnym wysilki fizycznym odswiezanie kamluflazu jest konieczne w miare mozliwosci i sytuacji dosc czesto. Proste.

 

Mapy topograficzne calej polski, w skali i dokladnosci odpowiedniej na piesze wyprawy byly swojego czasu dostepne na internecie. Byly to mapy sporzadzone dla Sztabu Generalnego WP i byly datowane bodajze na rok '89. Zajmowaly one kilka giga ale byly warte grzechu. Niestety nie wiem gdzie je teraz dostac. Zachecam do szukania i podzielenia sie znaleziskami. ;>

Link to post
Share on other sites

Polecam wszystkim zainteresowanym tematem , lekture ksiązki JOHNA WISEMANA " SAS SZKOŁA PRZETRWANIA " jest to ponad 500 stron opisów z czytelnymi i przejrzystymi ilustracjami .Warto sobie tą ksiązke kupic , jesli jeszcze jest dostępna .Ja ją kupilem jakies 4 lata temu . Wiele z tych zagadnień przerobiłem w praktyce z sukcesami .

 

Halik nareszcie pokazałes dobry kierunek i wiesz o co w tym "biega" ;-)

Link to post
Share on other sites

W kwestii drewna:

na rozpałeczkę coś sosnowego lub kora brzozowa (pali się jak smoła) + drobne suche patyczki, drzazgi,

Po uzyskaniu odpowiedniego żaru do dalszego palenia najlepsze są gatunki liściaste (nie "strzelają" co zmniejsza ryzyko pożaru,).

Długo pali się dąb, brzoza, buk (mają poza tym dużą wartość energetyczną), Topola, wierzby - szybko się spalają i dają raczej mało ciepła

Olsza - dobrze pali się nawet wilgotne drewno

Istotną rzeczą jest też sposób ułożenia drewna w ognisku.

Rożne rodzaje ognisk można znaleźć w większości książek (poradników) turystycznych i surwiwalowych.

takie "suche" fakty

 

"strzelanie" bierze się z tego że w drewnie iglastych (nie wszystkich) znajdują się przewody i pęcherze żywiczne, które w trakcie palenia nagrzewają się pęcznieją i ..... sami wiecie ;-)

Link to post
Share on other sites

Polecam wszystkim zainteresowanym tematem , lekture ksiązki JOHNA WISEMANA " SAS SZKOŁA PRZETRWANIA " jest to ponad 500 stron opisów z czytelnymi i przejrzystymi ilustracjami .Warto sobie tą ksiązke kupic , jesli jeszcze jest dostępna .Ja ją kupilem jakies 4 lata temu . Wiele z tych zagadnień przerobiłem w praktyce z sukcesami.

 

Tą książkę znalazłem na e-mule (english version). Jakieś 80mb ale naprawdę warto sciągnąć ;)

Mapy o których była mowa trzy posty wyżej też są na mule ;)

Link to post
Share on other sites

Jeszcze a propos rozpalania ogniska z mokrego drewna. Jak podali przedmówcy, kora brzozowa jest b. dobra - niestety, nie zawsze mozna ją znależć (chodzi oczywiście o płaty, które odpadły od pnia, nie korujemy brzozy!).

 

Bardzo dobrym i bezpiecznym sposobem rozpalania mokrego ogniska jest smalec. Kostka 250g wystarczy na rozpalenie 5-6 ognisk (nawet przy b. wilgotnym drewnie)

Link to post
Share on other sites
  • 1 month later...

a kto powiedział ze pod wrocławiem testowałem ;] testowałem na biwaku nad odrą (przy ujściu)(dużo dalej od wrocka) a w poprzednim poście " przed wyjściem" chodziło mi o wyjście w ... no busz xD. A właśnie bym zapomniał ... ktos wspomniał o samopogrzewającym się jedzeniu. Kto wie gdzie i za ile we Wrocławiu można to kupić ??? bo szukałem po sklepach (surviwalowych itp) a sprzedawcy głupich udawali :wink:

Edited by 12345
Link to post
Share on other sites

[...]tzw. MRE.

...Czyli "Meals Rejected by Ethiopians" - a tak na powaznie, to sie same nie podgrzewaja, tylko w zestawie masz tam chemiczny podgrzewacz dedykowany podgrzaniu "dania glownego" racji.

W praktyce mozesz sobie tym podgrzac cokolwiek, inne zarcie, wlasny tylek, spiworek etc.

Edited by Khaoz
Link to post
Share on other sites

Smakuje pod warunkiem, że Cię Foka nie poczęstuje przez pomyłkę paczką "przepakowaną" w czasie działań :mrgreen:

 

A tak poważnie ja tam tyż nie narzekam na smak. Powiem tak jadałem dużo gorsze rzeczy i czasem nawet w restauracjach za duuuużo większe pieniądze. A sam podgrzewacz to fajna sprawa bo w nocy jak jest zimko można sobie go "odpalić" i wsadzić np w gacie czy pod bluzę i robi się całkiem miło.

 

Aha jedna sprawa żarcie w MRE jest tak 'skonstruowane" żeby "przyhamować" potrzebę odwiedzania kibelka. Mnie puściło po jakichś 5-6 dniach po operacji pod kryptonimem "COCA-COLA i inne wynalazki" no i o mało kibla nie rozerwało :mrgreen:

Link to post
Share on other sites
Amerykańce natomiast zajadali się "małpa"
Standard - zawsze jak w warunkach bojowych spotykają się żołnierze różnych armii to pierwsze co to wymieniają się racjami, bo "swoich" mają już dość. Było tak od czasów II wś (a może i wcześniej), jest i będzie ;)
Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...