Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Recommended Posts

Na wstępie powiem, że nie jest to temat od pytań typu: "Jak dowodzić oddziałem" czy o taktykę.

 

Jestem raczej ciekaw, jak inni dowódcy teamów ASG podchodzą do tematu szeroko pojętego dowodzenia "swoimi ludźmi". Tak po prostu, wymiana zdań.

 

Ja np. wyznaję zasadę, że w terenie dowódca jest nieomylny, a rozkaz nie podlega dyskusji. W szczególności pod ostrzałem zabawa w demokrację nie jest dobrym wyjściem (na tym tle miałem nawet kwasy z gościem, który twierdził, że dowódców powinno być tyle, ile podgrup - bez naczelnego, wszyscy o równej "randze" :icon_neutral2: ).

Inna sprawa jest choćby w (stosunkowo bezpiecznym) sztabie, gdzie można już się na spokojnie zapoznać ze zdaniem nawet każdego członka grupy.

 

Ciekawi mnie, jak to widzą inni. Wypowiadajcie się. :icon_razz2:

Link to post
Share on other sites

Moje zdanie jest takie, że im mniej dowódca mówi o swojej taktyce publicznie, tym jest lepszy.

 

A odpowiadając na palący problem - jeden nadrzędny, dowódców oddziałów ile oddziałów, w oddziale każdy otrzymuje rozkaz i sam kombinuje, jak go wykonać w kooperacji z innymi. Bezmózgów nie potrzeba.

 

BTW. Zły dział jak dla mnie. Nadaje się do Hydeparku.

Link to post
Share on other sites

Sprawa jest dość prosta- dowódca wydaje rozkaz, oddział wykonuje. Ale dowódca słucha swoich podkomendnych i korzysta z ich doświadczenia, aby być jak najbliżej "nieomylności". Bo błędów nie da rady uniknąć.

Edited by smartass
Link to post
Share on other sites

Jest omylny. Jak każdy człowiek.

Poza papieżem.

 

Jestem raczej ciekaw, jak inni dowódcy teamów ASG podchodzą do tematu szeroko pojętego dowodzenia "swoimi ludźmi". Tak po prostu, wymiana zdań.

Nadmierna ciekawość jest równie szkodliwa co bezsensowne bicie piany.

Ilość bezsensownych tematów zaczyna rosnąć wykładniczo - a do wakacji jeszcze daleko...

 

W airsofcie zwykle jest tak, że grupa bez dowódcy radzi sobie dużo lepiej, niż grupa z dowódcą.

O ile masz na myśli osoby, którym wydaje się, że potrafią dowodzić, to masz oczywiście rację. W pozostałym zakresie, to brednia.

Link to post
Share on other sites

Z doświadczenia powiem, że lepiej w ekipie sprawdzi się podział na małe zespoły z inicjatywą własną niż walenie całością. Łatwiej tak działać. Dowodzenie w warunkach airsoftowego "pola walki" z ekipą, która nie ma doświadczenia wojskowego jest zupełnie pozbawione sensu bo ludzie i tak nie wiedzą jak dowodzić czy też jak wykonywać rozkazy.

Nie raz byłem tego świadkiem i nie raz będę. A szarganie sobie nerwów bezsensownymi zachowaniami podwładnych nie jest tym co chcę oglądać i czym się martwić.

 

I dowódca nie powinien zabijać inicjatywy podwładnych. Bo nie ma nic gorszego niż dowodzący schematycznie typ, któremu "nasrało na naramienniki".

Link to post
Share on other sites

W airsofcie zwykle jest tak, że grupa bez dowódcy radzi sobie dużo lepiej, niż grupa z dowódcą.

O ile masz na myśli osoby, którym wydaje się, że potrafią dowodzić, to masz oczywiście rację. W pozostałym zakresie, to brednia.

Roma locuta, causa finita.

Link to post
Share on other sites
  • 1 month later...

Najważniejsze jest to żebyś wiedział co robisz. Słuchał co mówią Twoi kumple bo zdarza się ze mają dobre pomysły i zaskakują wyobraźnią. W końcu ersoft to gra zespołowa. :)

Ważne jest poczucie odpowiedzialności u Ciebie jak i pozostałych członków drużyny i względnie dobre relacje miedzy nimi nawzajem jak i Tobą. Wtedy możemy mówić o zgraniu i tak dalej, i tak dalej.. Myśle że wnioski z takiego stanu rzeczy nasuwają się same. :)

Takie jest moje zdanie, tak jest u nas w ekipie.:)

 

Pomijam stosowanie taktyki bo ona jest wpisana w działania ekipy podczas strzelanek, jaka by ona nie była - jest zawsze.

Link to post
Share on other sites

Mnie się wydaje,że uczestnicy Mil-Sim powinni się bezgranicznie słuchać dowódcy nawet jak źle prawi,powinno być tak jak na prawdziwych bitwach a nie za zimno za ciepło za mokro bo tak wyglądają Mil-Simy w wykonaniu niedzielnych airsoftowców.

Pozdrawiam Mistrz25.

Link to post
Share on other sites

Może nie ma pojęcia, ale ma rację. ;) Bo - dla lepszego oglądu patrzac od głowy - był już taki jeden, finalnie czterogwiazdkowy, co na Anakondzie 06 wydał rozkaz zaatakowania własnych oddziałów. I zgodnie z ideą milsimu, ten sposób kształtowania kompetencji dowódczych, robi szeroka karierę na kulki. :)

Link to post
Share on other sites

Taaaaaaaaaaaaaaaaaaa. :) Pamiętam relacje z Anakondy 06. :)

 

Ale pierwszą rzeczą jaką należy zrobić na polu walki to zastrzelić tego żołnierza, który sam nie wykazuje inicjatywy :)

Tak dla własnego bezpieczeństwa (bo żołnierz zabity nie zabije przy okazji kolegów i pokazuje, że stary to zły człowiek, który może nas zastrzelić :) ).

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...