Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"O jeden most za daleko" - 21 września 2019 r., Wola Wodyńska k. Mińska Mazowieckiego (ASH)


Recommended Posts

Dzięki wszystkim uczestnikom, organizatorom i fotografom.

Gratuluje siłom osi mężnego oporu, a aliantom zawziętych ataków na pozycje nieprzyjaciela. 

Oby więcej takich eventów, grało się wyśmienicie, Dominiku i Cortezie, chylę czoła.

Zdjęcia od Pani fotograf będą, ale niestety nie wiem kiedy ( ale usłyszałem bardzo wyraźną sugestię by nie pośpieszać) - myślę, że to kwestia tygodnia lub dwóch. Jak tylko je dostanę, niezwłocznie wrzucę linka tutaj i na grupę facebookową. Na pocieszenie fotografia grupowa.

 

70870597_517062045715938_4945634723717185536_n.jpg

Link to post
Share on other sites
  • Replies 107
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Myślę, że team Dominik/Cortes vs Cortes/Dominik to gwarancja dobrej i przemyślanej gry. Oczywiście wiele zależy od graczy, ale podniesiona poprzeczka w grach ASH jest wysoko i w tym przypadku nie było mowy o jej obniżeniu. 

Już sam wstęp czyli odprawa wojsk alianckich urzekła mnie swą oprawą, a dopełnieniem był jakże oryginalny w swej postaci Dominik. Wisienką na torcie tej części było pytanie syna Thompsona: "czy miny są prawdziwe?" 

Rozgrywka bardzo dynamiczna. Pomysł niewykorzystana całego terenu czyli trzymania się wyznaczonych dróg był ciekawy i wymusił wiele ciężkich starć zamiast 'szukania się' w terenie. Choć zawsze wolę to drugie... Również pomysł przeprawy przez ( wirtualną ) rzekę ze sznurkiem wydaje się być super. Niestety pozostał niewykorzystany ponieważ nie było kiedy tego zrobić mimo szczerych chęci ze strony saperów. 

Było super. Dziś nie chce mi się zejść z łóżka - boli mnie dosłownie wszystko - pozytywnie ; )

Na koniec jeszcze ogromne podziękowania dla Marka ( XrayPL ), który gościł mnie u siebie, i dzięki któremu zdecydowałem się mimo przeciwności losu przyjechać. 

Link to post
Share on other sites

No i mogę sobie zapisać na konto kolejną już imprezę ASH. Cóż, nie był to najlepszy historyk z tych wszystkich (tzn. wszystkich na jakich byłem), ale też nie żałuję, że przyjechałem i gdybym mógł to wybrałbym się jeszcze raz.

 

Co mogę konstruktywnego powiedzieć o samej rozgrywce, to przede wszystkim to, że pomysł był naprawdę ambitny, żeby walka toczyła się w 3 miejscach jednocześnie. Odnoszę wrażenie, że nie do końca to jednak wypaliło, ale nie ma w tym czyjejkolwiek winy - po prostu tak wyszło. Myślę, że przy większej ilości graczy wypaliłoby to lepiej, ale wiadomo, że frekwencji nigdy się nie przewidzi. Miałbym też uwagę co do zmiany lokalizacji respów w trakcie rozgrywki. Z tego, co słyszałem, spowodowane zostało to chęcią "ułatwienia życia" graczom, żeby nie trzeba było marnować czasu i wracać przez X kilometrów. Rozumiem takie podejście, z jednej strony to oczywiście plus i na dłuższą metę ratuje to osoby o słabszej kondycji, ale moim zdaniem generowało to jednocześnie również i minusy - głównie mam na myśli chaos i zbyt duży dynamizm. Osobiście wolałbym drałować raz po raz po pół kilometra czy więcej, ale mając świadomość, że przeciwnik ma tak samo. Serio. Jasne, rozgrywka byłaby wtedy znacznie mniej dynamiczna, ale też dzięki temu gracze nie "znudziliby się" za szybko walkami o te same miejsca. Na dodatek nie dochodziłoby do takich sytuacji, że tuż po wyjściu z respa trafiamy na grupę przeciwników, którzy... też dopiero co wyszli z respa. I wesoła strzelanina trwa 50m od każdego ze spawnów. Nie wiem też jak to było dokładnie u innych ze zmianami miejsca, ale w moim oddziale zmienialiśmy respa... 5 razy jak dobrze pamiętam? Na szczęście byliśmy o tym informowani w miarę na bieżąco, główna zasługa w tym naszego RTO, który naprawdę robił "dobrą robotę".

Oczywiście ww. krytyczne uwagi piszę absolutnie nie po to, żeby się "czepiać", ale po prostu wierzę, że jeżeli gracze będą się dzielić swoimi odczuciami i doświadczeniami (zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi), to pomoże to organizatorom w tworzeniu jeszcze lepszych imprez. Robota orgów nie jest łatwa, więc warto ją docenić konstruktywnym feedbackiem.

 

Teraz milsza część, czyli plusy. Pierwszy przede wszystkim za to, że impreza się odbyła, za co należą się podziękowania za włożoną pracę dla organizatorów oraz dla graczy za to, że chcieli się pojawić. Drugi plus, to w mojej opinii teren, który jest bardzo zróżnicowany. Są zarówno otwarte przestrzenie, jak i krzaki, gęste drzewka, łąki z iglakami czy typowe lasy, do tego nieco "zabudowań" i sieć dróg. A trzecia to klimat, na który składała się zarówno sceneria (drogowskazy - niby drobnostka, ale mi się naprawdę podoba), jak i sami gracze.

Tym zaś, co absolutnie i najbardziej podobało mi się na tej imprezie byli ludzie z KG Walther, którzy okazali się znakomitymi towarzyszami broni. Panowie, dobra robota i gorące podziękowania! Najlepsze wspomnienia, które mi po tej grze zostaną będą związane głównie z naszymi działaniami, szczególnie ciężkie walki o Nijmegen i nasze zaciekłe próby pt "Jak powstrzymać XXX korpus, który ma minimum dwukrotną przewagę liczebną, wsparcie pojazdów i przewagę broni w automatycznej?". Ale w sumie te najtrudniejsze momenty dają często najwięcej frajdy.

 

No i cóż tu jeszcze rzec... Raz jeszcze podziękowania dla organizatorów, serdeczny uścisk dłoni dla wszystkich grających fair, terminatorom hooy w tylną część ciała, a tak to do zobaczenia na kolejnej grze! :D

Link to post
Share on other sites

Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna a w szczególności organizatorom oraz dla kolegów Borec i Gregorius za transport na większą część trasy. Po imprezie byłem tak skonany, że nie byłbym w stanie sampodzielnie tej trasy pokonać samochodem. Jeszcze teraz nogi tak mnie bolą, że ledwo poruszam się po schodach :) .

Jako saper wiele się nie urobiłem, bo jakoś strona niemiecka nie miała zamiaru utrudniać życia i większość czynności wykonaliśmy z Matem na luzie, bez żadnego ostrzału wroga. Było kilka pomysłów na przeprawę ae akurat za każdym razem, ktoś z nas obrywał i plan upadał.

Łączność radiowa kulała ale to też dobrze, bo podniosło to realizm.

Na początku Dominiku powiedziałeś, że mamy cisnąć, żeby jak najszybciej wesprzeć spadaków, no to tak pocisnęliśmy, że byliśmy za szybko :) . No, cóż.. radiooperator z komunikacją nie nadążał za tempem (taki żarcik Bullet :) ).

Moiże jestem mało wymagający ale ni jak zawsze się podobało. doborowe towarzystwo i atmosfera wynagradzają wszystko.

Link to post
Share on other sites

Wśród wielu imprez w których brałem udział te organizowane przez duet Dominik/Cortes były zawsze bardzo dobre lub wybitne. Pomysł na dynamikę rozrywki poprzez różnorodne zadania na granicy milisimu bomba. Po angielsku "Generals, please do not change anything in the  future in your strategy" ;-)

Co do szczegółów zgłaszanych powyżej:

- pomysł walki w kilku miejscach genialny i moim zdaniem "wypalił", oczywiście Niemcy mieli trudniej bo było ich mniej, ale w takiej rozgrywce kluczowa jest organizacja i dyscyplina taktyczna i ... może to właśnie nie zagrało 

- w respach chodzi o balansowanie rozgrywki i danie możliwości odpoczynku / doładowania, wydłużanie dojścia do respów powoduje: możliwość napotykania maruderów, bałagan taktyczny oraz frustrację graczy. Czyli czyli dynamiczne respy TAK ale DALEKO pomiędzy stronami (ja nie widziałem problemów)

Link to post
Share on other sites

Co do organizacji gry i scenariusza podpisuje się pod opinią Sikora – kolejna świetnie zaplanowana przez was batalia. Wielkie słowa uznania również za aktywne moderowanie rozgrywki w jej trakcie (patrz zawrócenie oddziałów spod Arnehem), co pozwoliło zachować emocje niemal do końca.

Sama rozgrywka … bardzo dało się nam (KG Walther) we znaki wykorzystanie pojazdów przez XXX Korpus. Niestety (i tu nasza wina) nie przygotowaliśmy wystarczająco dużej ilości granatów przeciwpancernych (mąka-granete). W efekcie Brytyjczycy przejeżdżali przez nasze pozycje obronne bez napotykania realnego oporu – dopiero ich „wysypanie” się z auta (często na naszych tyłach) rozpoczynało walkę. Najbardziej kuriozalna sytuacja miała miejsce przy moście przed Nijmegen, kiedy przed obrońcami trzykrotnie przejechało auto ze śmiejącymi się i wiwatującymi Brytyjczykami, zanim dowódca zdecydował o „zrzucie”. Warto uważniej czytać opis scenariusza.

Link to post
Share on other sites
48 minut temu, SturmFJ napisał:

Foley, musimy wystąpić do OKW o krzyż "Nejmen 44" za naszą heroiczną, dwuosobową obronę XD

Akurat za tę akcję powinniśmy dostać od razu Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego ze Złotymi Liśćmi Dębu, Mieczami i Brylantami. :D Swoją drogą to chyba był dla mnie najlepszy moment całej rozgrywki i choćby dla takiej jednej sytuacji warto było przyjechać. W sumie można to uczcić pamiątkowymi opaskami "Nejmen 44", tak na wzór tych z Krety. ;)

Link to post
Share on other sites

Jeżeli już rozpoczęła się batalia o zasługi i odznaczenia to pragnę tylko nadmienić iż to 406 dywizja landwehry trzymała miasto Nijmegen przez dłuższy czas rozgrywki. Odparliśmy wiele ataków przerażających sił wroga, także tarcza "Nijmegen 1944" należy się również nam, a krzyż rycerski koledze, który z młyna ściągnął w pewnym okresie walk 13 Amerykanów :p

Panowie z 406-tki, graty za odwagę i twardą obronę, dobrze się trzymaliśmy, a także za sukcesywnie przeprowadzane odbijanie miasta ;) 

Link to post
Share on other sites

Adrenalina opada to można napisać podsumowanie. Dominik i Cortes dzięki jeszcze raz za organizacje, na wasze gry warto jechać pół kraju :) Wybawiłem się  i pozostało kilka pięknych wspomnień :) Na pewno stawię się na kolejną z odsłoń Wielkich Bitew Frontu Zachodniego.

A teraz jako iż miałem zaszczyt dowodzić 1 DPD małe sprawozdanko jak gra wyglądała z mojej perspektywy:

" Raport działań bojowych 1 Dywizji Powietrznodesantowej w operacji "Market-Garden" z dnia 21 września:

9:00 - Oddział w sile 9 ludzi zostaje zrzucony na wschód od Arnhem, po zabezpieczeniu lądowiska oddział podzielono na grupę szturmową mającą zaatakować miasto od południa(6 osób) oraz sekcję km która ma zaatakować od północnego-wschodu (3 osoby). 

9:10 - Przemieszczające się oddziały napotykają na przedpolu Arnhem okopanych żołnierzy niemieckiej 9 Dywizji SS ( o której obecności w tym miejscu nie wspominały żadne dane wywiadowcze). Wykorzystując wymianę ognia pomiędzy tym oddziałem a sekcją km, grupa szturmowa podchodzi pod miasto i po obrzuceniu pozycji niemieckich granatami  dostaje się do środka bramą wjazdową oraz kanałami. W wyniki walki oddział SS zostaje całkowicie wyparty z miasta.

9:30 - Oddział zajmuje pozycje w Arnhem i na przedpolu zachodnim ( od mostu) i następuje nieudana próba nawiązania łączności ze sztabem. Po pewnym czasie udaje się nawiązać łączność z XXX Corp który właśnie walczy o most Son. W okolicach Arnhem następuje wymiana ognia z żołnierzami niemieckimi po drugiej stronie mostu. Przez najbliższe godziny dochodzi do okazjonalnej wymiany ognia z kierunków wschód, północ oraz zachód. 

12:00 - Dociera meldunek XXX Corp o walkach w Nijmegen, równocześnie następuje atak żołnierzy SS na okopy po wschodniej stronie które kontroluje 1DPD. W trakcie walk dochodzi do użycia zasłony dymnej oraz granatów. Mimo strat spadochroniarze utrzymują pozycje. 

12:30 - Dochodzi do gwałtownej wymiany ognia po zachodniej stronie mostu, w trakcie której na moście pojawia się transporter XXX Corp z żołnierzami 82 DPD. Zostaje on zniszczony przez kontratak Niemców  na przedpolu Arnhem. Po odparciu kontrataku okazuje się że mimo przebicia się pojedynczego wozu z garstką żołnierzy główne siły alianckie dalej toczą walki o most w Nijmegen. 

13:00 - Następuje wymiana ognia z żołnierzami SS z kierunków zachodniego i północnego. Od południa i wschodu Arnhem zostaje zaatakowane przez kolejny oddział niemiecki, najpewniej Wermacht. Miasto zostaje całkowicie odcięte. 

13:30 - Ciężkie walki w mieście okupione dużymi stratami, na ostatnich pozycjach obronnych pozostaje dowódca wraz z kaemistą, natarcie niemieckie zostaje odparte posiłkami z trwającego zrzutu.  Mimo tego miasto pozostaje dalej odcięte.

14:00 - Dochodzi do kolejnych zażartych walk o miasto. Straty osobowe coraz większe. Niemcy obrzucają pozycje grantami. Przy życiu zostaje tylko dowódca wraz z 1 żołnierzem. Niemcy przerywają natarcie i żądają kapitulacji, którą odrzucam. W ruch idą znowu niemieckie granaty, dochodzi do forsowania bramy wjazdowej i płotów. Strzelec Sikor zostaje trafiony, w jednym z budynków w osamotnieniu ciągle próbuję się bronić dowódca. Niemcy wchodzą do miasta, dowódca zostaje ranny odłamkami granatu trzymając w ręku swego browninga z ostatnim nabojem. Posiłki idące od południa zostają zdziesiątkowane na przedpolu i tylko sekcja km ukrywa się w kanałach pod miastem.

14:15 - Następuje przegrupowanie na terenie zrzutowiska i oddział okrąża Arnhem od północy, z zamiarem ataku wzdłuż rzeki na most. Po nawiązaniu kontaktu radiowego z XXX Corp następuje atak. Dochodzi do wymiany ognia z Niemcami. Na podejściu do mostu nawiązano kontakt wzrokowy z saperami XXX Corp po drugiej stronie. Rusza natarcie na wschodni przyczółek i okopy pod Arnhem, w którym otrzymuję postrzał dowódca 1DPD. Mimo strat i pozbawienia oficerów 82 DPD przechodzi most i wchodzi bramą do  miasta, a w tym czasie z kanałów atakuje je ukryta tam grupa 1 DPD. Miasto ponownie zajmują spadochroniarze.

14:30 - Dowództwo nad obrońcami obejmuje dowodzący 1 DPD, po nawiązaniu łączności ze sztabem rozpoczyna obronę okrężną. 

14:45 - Niemcy kontratakują z północy, wschodu i południa. Przez most dociera kolejny halfrack z żołnierzami XXX Corp.

15:00 - Natarcie zostaje odparte, miasto obroniono, przez most przechodzą kolejne jednostki.

Za męstwo w boju i ofiarną walkę do samego końca i niezwykłe męstwo, wnioskuję o przyznanie Krzyża Wiktorii strzelcowi Sikorowi oraz dowódcy 1DPD."

 

Wiem, marne zdolności pisarskie, ale trudno. Ze swoją strony, na serio jak Niemcy wpadli do Arnhen to zostałem mając tylko 1 kulkę w komorze pistoletu i 2 granaty dymne. Akcja z tej obrony będzie mi się śnić po nocach. Wielkie dzięki że ostatni granat nie był podpalony bo  już na serio bym ogłuchł, a uciec nie miałem gdzie XD 

Z moje strony przeproszenia do Niemca który mimo że ranny dostał granat "pod dupę", rzucałem przez cały fort, nie widząc cie, o tym jak to wyglądało powiedzieli mi dopiero ludzie po grze co widzieli to z wieżyczek.

Na dowodzenie w polu nikt mi nie narzekał więc chyba źle nie było :D jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim za grę :) 

Link to post
Share on other sites

Z tej strony dowódca KG Walther. Na wstępie chciałbym podziękować organizatorom. Naprawdę świetna robota. Nie ma co się w tej kwestii rozpisywać, lub powtarzać po innych, powiedzmy po prostu, że za każdym razem szedłem na respa z uśmiechem na twarzy, a wracałem w bój jak najszybszym krokiem.
Wielkie podziękowania dla mojej drużyny, głównie za cierpliwość do mnie (pierwszy raz dowodziłem na poważnej gierce). Mieliśmy super momenty, głównie obrona mostu i miasta Nijmegen, a także szturmowanie Arnhem razem z SS. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz w takim zespole. Dodatkowo chciałbym podziękować radiooperatorowi 406dv. (wybacz, nie znam ksywki) za wspólne dwie obrony w piętrowym budnynku Nijmegen. Posiedziałbym dłużej, ale rozkazy w obu przypadkach posłały mnie gdzie indziej.

Parę kwestii które chciałbym poruszyć:
- O pojazdach mógłbym napisać sporo, ale swoje wątpliwości już przekazałem Dominikowi osobiście, on przekazał mi swoje argumenty 'za' i tyle na ten moment. My spartaczyliśmy sprawę tym, że granaty ppanc musieliśmy przed grą wydębić od SS, bo nie mieliśmy własnych. Myślę, że można by było wprowadzić parę zmian, ale to jest raczej dynamiczna dyskusja na pogawędkę przed lub po następnej grze a nie internet.

- Respy. Jak to Foley napisał, nam resp zmieniano chyba najwięcej razy i taka formułka uderzyła w nasz oddział najbardziej. Nie mówię, że pomysł zły, ale na 6 osobowy team nie zadziałało najlepiej. Parę razy się pogubiliśmy i podzieliliśmy przez to. Aczkolwiek wiem już teraz co zmienić z własnej strony w zakresie przegrupowania.

- Strzelanie z bliska. Jak to na debriefingu Michael mówił. Trochę rozwagi przy strzelaniu z długiej. Niestety widzę, że ciężko i kulawo tutaj z zasadą 'bangów'. Jedni widząc samą wychyloną głowę 2 metry dalej i tak walą z długiej zamiast zadeklarować strzał, inni ich nie przyjmują. Moja sytuacja pod Arnhem. Przed pierwszym przejęciem fortu przez Niemców, podszedłem od tyłu. Długa w lewej ręce, klamka gotowa do strzału. Będąc już prawie przy murze, miałem łeb z beretem jednego Brytola 3 metry od siebie i plecy drugiego parę metrów dalej na wieżyczce. Nie chciałem być chamem i strzelać z takiej odległości w tył głowy więc powiedziałem BANG, temu dalej strzeliłem w środek pleców (trafienie poczuł i przyjął) i myślę sobie, oprę długą o mur, wespnę się, postrzelam trochę aliantom w zadki, ale niestety pierwszy gość tylko schował głowę i krzyknął, że Niemcy na tyłach, więc musiałem uciekać. Niestety takie sytuacje skłaniają graczy jednak do puszczenia kulki zamiast deklaracji strzału, nie mniej powinno to być robione za pomocą klamki nie repli głównej.

- Fairplay przeciwników z mojej perspektywy. Gracze w mundurach US bez zarzutu. XXX korpus, tylko jedną sytuację wyłapałem. Jak odbijaliśmy most za Nijmegen jeden z brytoli najwyraźniej był jakimś komandosem, bo dostał 2 strzały od Foleya i ewidentnie było słychać charakterystyczny dźwięk trafienia kulki w materiał munduru (3 osoby od nas z drużyny słyszały), ale dopiero trzecia kulka odesłała go na respa. Tak poza tym to spoko. Co do 1DPD osobiście spotkałem się tylko z ww. sytuacją odnośnie bangów, oraz drugą sytuacją już po odbiciu fortu przez herbaciarzy. Jeden z waszych snajperów w wieżyczce został przez nas przygwożdżony, więc po chwili zaczął wystawiać czterotakt na modłę afrykańską i walić jak popadnie. Tak, wiem, wystawiałeś też głowę, ale moim zdaniem wystawianie głowy na 0,5s i nie składanie się do strzału (szczególnie jak ma się snajpę) raczej nie wyciąga z kategorii 'blindfire'. Przyjmij to nie jako atak, ale radę na przyszłość. Słyszałem też od innych Niemców trochę zażaleń odnośnie termoszenia w waszym oddziale, ale o tym się nie wypowiem, bo nie widziałem.

Ogólnie rzecz biorąc taką formułkę scenariusza można powtórzyć jak najbardziej, ale potrzeba trochę więcej graczy.

Jeśli chodzi o stylizacje, moim zdaniem było super. Pomimo dopuszczenia różnej gamy kamuflaży to po stronie Niemieckiej nie zauważyłem niczego odchodzącego od epoki, a u Brytoli DPM praktycznie nie gryzł w oczy. Wielki plus i oby tak dalej.

@mareq Wybacz, że nie dostarczyliśmy Ci wrażeń na początkowym odcinku drogi XXX korpusu, ale licząc, że było nas tylko 6, z czego 5 miało replikę długą to przeważaliście nas trzykrotnie, więc musieliśmy się szybko wycofać za most jak zaczęliście grzać z automatów. Może następnym razem wyjdzie lepiej :). 

Z mojej strony to chyba tyle. Jeszcze raz dzięki wszystkim i każdemu z osobna. Widzimy się za miesiąc na Linii Arpada.

Link to post
Share on other sites
W dniu 23.09.2019 o 14:59, Meister napisał:

Fairplay przeciwników z mojej perspektywy.

Szczerze nie rozumiem tego stwierdzenia. Było pytane po grze czy ktoś ma jakieś zastrzeżenia. Skoro nie miałeś to po co wylewać tu żale?

Uwierz, że z naszej perspektywy wyglądało to równie idiotycznie... np. 

1. Natykam się na Niemca przy murze fortu, sekunda konsternacji i obaj chowamy się za winkiel.

Po czym się wychylamy, ja strzelam z klamki a On mówi: Przecież cię "bangnąłem". Łat?! 

Po wymianie zdań ja uznaje, że jestem trafiony i schodzę.. On też.. więc o co chodzi... sytuacja głupia ale do dogadania na miejscu. szacunek dla kolegi Niemca.

2. W zamieszaniu ktoś kto stoi przy murze i mówi "bang" do kogoś na wieżyczce (a prawdopodobnie cicho żeby się nie zdradzić) ... no sorrrry...

jeśli zostałeś zauważony bo strzeliłeś do kogoś na drugiej wieżyczce ...  no nie wiem niech org. rozsądza takie spory.

3. Nam też się wielokrotnie WYDAWAŁO, że kogoś trafiliśmy przez krzaki, a ten !@#$! nie schodzi, ale właśnie nam się WYDAWAŁO a krzaki były gęste.

4. Wielki szacunek dla Niemca co strzelił mi w facjate, a po imprezie podszedł i przeprosił... to jest własnie FairPlay.

 

 

Link to post
Share on other sites

Z mojej strony impreza udana. Niestety musieliśmy się z kolega Bekenem zawinać godzinkę wcześniej :/ Dziękuję wszystkim którzy się zjawili, zarówno siłom niemieckim jak i alianckim.

Jedyne do czego muszę się doczepić to kwestia użycia broni krótkiej. Kochani moi, jesli ktoś posiada broń boczną to niech jej używa, nawet z odległości jednego metra. Miałem kilka sytuacji gdzie niemiecki soldat wychylił zza ściany najpierw pistolet, krzyczał bang bang , po czym dopiero wyszedł i uznawał że mnie trafił. Ludzie Jesli macie pistolety czy rewolwery to ich używajcie bo skąd do jasnej anielki przeciwnik ma wiedzieć czy wy wgl. macie podpięty magazynek do pistoletu jak z 2m krzyczycie "pif paf"... Miałem sytuację koło młyna, jednemu przeciwnikowi przystawiłem dosłownie rewolwer do klatki a jak jego kolega który był 50cm od niego zaczął uciekać to dostał kulkę w plecy i żaden z nich nie miał pretensji bo asg to przecież sport kontaktowy jak by nie patrzeć.  Wtedy któryś mnie chciał zajść od tyłu ale znów, wychylił najpierw pistolet zza winkla i krzyczał "bang bang"...

Tak więc myślę, że trzeba w jakiś sposób uregulować stosowanie werbalnej eliminacji bo w tej chwili mamy lekki meksyk gdyż kazdy inaczej reaguje i inaczej podchodzi do tego zagadnienia .

Tyle uwag z mojej strony. Bo nikogo nie mam absolutnie żalu, gra się udała i oby było ich więcej :D Do zobaczenia na Lini Arpada :D

 

Link to post
Share on other sites

Panowie, w ASH jestem nowy ale w ASG bawię się od 17 lat więc sprawy "bang bang" były bardzo często poruszane i nic lepszego niż czysty rozsądek nie zostało wymyślone. Zasadniczo stosowanie "bangów" ma realny i logiczny sens jak zajdziesz kogoś niepostrzeżenie aby nie strzelać z bliska ( oczywiście nie w sytuacji gdzie 1 osoba z 4 taktem zaszła 3 i mówi im wszystkim "bang" ), przy kontakcie face to face gdzie jesteście po przeciwnych stronach ścian mija się to z celem , jedyna opcja to wyciągnąć bron krótką i strzelać poniżej linii głowy, oczywiście przeciwnik może kucnąć i przypadkiem dostać w twarz ale "hej" zawsze jest taka możliwość w tego typu rozgrywkach.  Jeśli ktoś ma obawy o zęby, rany na twarzy to niech podczas strzelania nosi maskę lub przy bliskim kontakcie naciąga jakąś chustę/szal na twarz.

Edited by Młody_brt
Link to post
Share on other sites

Zgodzę się z Młodym_Bartem, że nie zawsze bang bang działa bo czasem replika nie wypali (mieliśmy tak z Meisterem, że wpadliśmy na siebie i żadna nie strzeliła). Ale pamiętajmy, że to co robimy to tylko zabawa (choć w wojnę) i wyrabiajmy odruchy: nie strzelajmy do siebie z bliska (<5m) i/lub strzelajmy nisko (najlepiej poniżej pasa). Stalkery rzadko kto nosi i nosił będzie bo to inna stylówka jest w ASH. Dla mnie lepiej 100 razy pójść na respa niż 1raz komuś dziurę w ciele zrobić. Howgh!

Edited by SikorPL
Link to post
Share on other sites
8 minut temu, Młody_brt napisał:

Racja Sikor, ASH to zupełnie inna stylówka dlatego też nie zakładałem swojej maski bo psuje klimat :P ale "chuste" na wszelki wypadek miałem. Plus jest taki, że boczniaka można w bardzo przyzwoitych pieniądzach dostać zarówno Colta jak i Lugera których moc zamyka się w 350fps

350fps z 5m w twarz booooli :-o Btw cześć z nas używa co2 więc jest więcej mocy. Ale to już chyba tematy na off top ;-)

Link to post
Share on other sites

Może jestem spaczony lub uodporniony po tylu latach w CQB  :P . Tam limity są do 350fps w budynkach, ślad będzie po trafieniu ale nie powstanie taka rana jak u Daffiego. Tu gramy do 450fps w PM i szturmówkach więc tym bardziej trzeba uważać na innych kolegów.

Tak czy inaczej grać trzeba z głową i jak na drodze stosować zasadę "ograniczonego zaufania" :)

Link to post
Share on other sites

Młody_brt: Tutaj raczej nikt nie tuninguje replik. Jak znam życie, to PMy miały w granicach 350-370fps. Na imprezie w Otwocku się chronowaliśmy i tak to mniejwięcej wyglądało. Część ludzi miała nawet po 220-250fps :). Więcej to mają raczej czterotakty (i to nie wszystkie) oraz KMy. Mimo wszystko jak ciało jest zmarznięte to innaczej reaguje na postrzał.

Odnośnie nudy: właśnie okazuje się, że lepiej mieć więcej zadań do wykonania niż dużo strzelać. Mi się podobało jako saperowi. Może nie chcieliście mi zapewnić odpowiedniej dawki adrenaliny ale fajnie jest jak nie jesteś posyłany przez dowództwo do ataku jako mięso armatnie ale czasem, ktoś potrzebuje ciebie naprawdę i próbuje ci zapewnić bezpieczeństwo. Pawda Pit? Cały czas wychodziłem na szpicę, bo reszta jakoś się powolnie poruszała i Pit musiał mnie cały czas cofac :) .

Link to post
Share on other sites

Z praktyki wynika że już lepiej strzelić z tego pistoletu bo potem kwasy o bangi. Powtarzam, jeżeli ktoś zapisuje się na tego typu imprezę, powinien mieć pełną świadomość ryzyka odniesienia urazów, z czego postrzal w ciało to jest nic. Domin wspominał o ochronie twarzy, więc jeśli ktoś najpierw nie bierze maski a potem żali się że dostał w zęby no to cóż, jego wina. Inna sprawa to ccelowanie w ciało a nie w twarz, ale przy serii to może się zdarzyć i trafienie w głowę. Proponuję zdelegalizowanie bangów, chyba że tylko w tych wypadkach ok. 3m a strzelający nie ma króciaka. To wyeliminuje też problem terminatorów. 

Btw.  mareq spoko że byłeś jednoosobową niemal drużyną xD dobrze że mnie na tamtym odcinku nie było ;) 

Link to post
Share on other sites

Jak już mówiłem, zawsze uważałem, że mierzymy o jeden most za daleko... - gen. por. sir Frederick Browning, dowódca I Korpusu Powietrznodesantowego

Whoop, whoop! Minął już prawie tydzień od gry, więc czas na małe podsumowanie od Ojca Dyrektora.

To nie pierwszy raz, kiedy z Robertem podeszliśmy do organizacji gry z ambitnymi planami. Chcieliśmy, by dzięki rozgrywce gracze mogli w jak największym stopniu poznać dramatyzm wydarzeń, które miały miejsce dokładnie 75 lat temu. Tak Panowie, 21 września 1944 r. 1 Dywizja Powietrznodesantowa wciąż trzymała się w okolicach Oosterbeek, Dywizja Pancerna Gwardii i 82 DPD walczyły w Nijmegen, zaś polska Samodzielna Brygada Spadochronowa została zrzucona w Driel. Dlatego też plan rozgrywki był ambitny i zakładał jednoczesne działania w trzech różnych obszarach, które - zgodnie z historią - miały największe znaczenie dla przebiegu operacji "Market-Garden": obszaru Arnhem-Oosterbeek, Nijmegen oraz mostu w Son. O ile spadochroniarze i jednostki niemieckie miały możliwość dość swobodnego poruszania się po terenie gry, o tyle specyfika samej operacji, jak i charakterystyka XXX Korpusu (związek pancerno-zmechanizowany) przywiązały go do jednej drogi i przerzuconych wzdłuż tej drogi mostów. Sztuką było zatem wyznaczyć rzeki i mosty w terenie pozbawionym naturalnych cieków wodnych. Ponadto musieliśmy tak rozplanować rozgrywkę by w miarę wiernie odwzorować wydarzenia historyczne, jednocześnie "nie ustawiając gry" pod którąś ze stron. A szczytem wszystkiego była permanentnie rwąca się łączność - zupełnie jak 75 lat temu. Sztab prawie w ogóle nie słyszał 1 DPD, sporadycznie 82 DPD i całkiem ok XXX Korpus. Z Niemcami nie było problemu.

Kluczem do sukcesu imprezy było jednak przede wszystkim zebranie odpowiedniej ilości graczy, tak by obsadzić wszystkie oddziały. Frekwencja jednak zawsze pozostaje poza wpływem organizatorów. Możemy zachęcać, prosić, ułatwiać (rozesłałem blisko 70 indywidualnych zaproszeń, z czego blisko połowa pozostała bez odpowiedzi) ale to finalnie sami gracze decydują czy się zapisać i co ważniejsze pojawić się na miejscu. Straty przedbitewne i opóźnienia w przybyciu na grę bowiem potrafią położyć każdy scenariusz (vide casus "Ardenów 1944" z grudnia zeszłego roku). 

Dlatego w pierwszym rzędzie dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się wziąć udział w tej przygodzie, zwłaszcza osobom, które przyjęły na siebie niewdzięczne funkcje dowódców: Pit, Kolba, Hubert, Meister, XRay i Borec, radiooperatorów: Bullet, Kolba, Daffy, Striwaj, Erokesha, Pazur i saperów: Mareq i Matt (kwestię medyków opisałem już wcześniej). Niektórzy pierwszy raz dowodzili, obsługiwali radio lub bawili się zapałkami - dzięki za zapał, za danie się złapać, za profesjonalizm lub pierwsze kroki na danej drodze. Ogółem było nas równe 50 osób z całej Polski, straty przedbitewne były relatywnie niewielkie (choć po niewłaściwej stronie, mamy deficyt Niemców). Wade dzięki za zorganizowanie fotopstryka i trzonu 82 DPD, w tym debiutantów w ASH.

Osobne podziękowania dla Junior Game Organiser - Cortesa, proszę o brawa. Robert jest głównym wykonawcą scenografii (mosty, znaki, tablice) - doceńmy jego wkład. Zresztą plany scenograficzne były dużo bardziej ambitne, ale niestety we dwóch możemy zdziałać niewiele, postawienie tego co było zajęło nam prawie 5 godzin. Przydałoby się trochę więcej rąk do pracy, dlatego też dziękuję tym, którzy już zadeklarowali chęć pomocy (Bullet, Foorman). Tutaj również osobne, wielkie dzięki do osób, które zebrały scenografię pola gry - posłuży nam ona przy okazji następnej rozgrywki.

Przejdźmy zatem do odniesienia się do niczym nieuzasadnionego marudzenia nielicznej grupki niewdzięcznych malkontentów - czyli do konstruktywnej krytyki. ;)

W dniu 22.09.2019 o 21:48, Foley11 napisał:

(...) Miałbym też uwagę co do zmiany lokalizacji respów w trakcie rozgrywki. Z tego, co słyszałem, spowodowane zostało to chęcią "ułatwienia życia" graczom, żeby nie trzeba było marnować czasu i wracać przez X kilometrów. Rozumiem takie podejście, z jednej strony to oczywiście plus i na dłuższą metę ratuje to osoby o słabszej kondycji, ale moim zdaniem generowało to jednocześnie również i minusy - głównie mam na myśli chaos i zbyt duży dynamizm. Osobiście wolałbym drałować raz po raz po pół kilometra czy więcej, ale mając świadomość, że przeciwnik ma tak samo. Serio. Jasne, rozgrywka byłaby wtedy znacznie mniej dynamiczna, ale też dzięki temu gracze nie "znudziliby się" za szybko walkami o te same miejsca. Na dodatek nie dochodziłoby do takich sytuacji, że tuż po wyjściu z respa trafiamy na grupę przeciwników, którzy... też dopiero co wyszli z respa. I wesoła strzelanina trwa 50m od każdego ze spawnów. Nie wiem też jak to było dokładnie u innych ze zmianami miejsca, ale w moim oddziale zmienialiśmy respa... 5 razy jak dobrze pamiętam?(...)

Foley, dzięki za uwagi. Jeżeli chodzi o lokalizację respów to mieliśmy zgryz bo chcieliśmy połączyć "strefy zrzutu" z ich historyczną lokalizacją, a przy tym byliśmy ograniczeni dość krótkim polem gry. Stąd resp 406 Land. Div. był o 100 m od respa 82 DPD i dalej na północ analogiczna sytuacja miała miejsce w przypadku 1 DPD i SS. Niemniej staraliśmy się tak zrobić by obie strony i każdy oddział miał punkt powrotu do gry w takiej samej odległości od ich celu. Większość graczy nastawia się też na dynamiczne strzelanie, stąd po doświadczeniach z "Ardenów 1944", gdzie Panzer Lehry miały respa daleko i więcej się nałaziły niż nastrzelały, podjąłem decyzję o takim a nie innym ich umieszczeniu. A skąd ten chaos? Ano stad, że walki oddziałów powietrznodesantowych toczą się często w okrążeniu i wróg pojawia się na tyłach. Tak też było w 1944 r., kiedy na teoretycznie zabezpieczone przez 101 DPD linie komunikacji XXX Korpusu natarła niemiecka 107 Brygada Pancerna czy 52 DP. I last but not least - KG "Walther" rzeczywiście najwięcej razy zmieniała punkt powrotu do gry z tej przyczyny, że po walkach o most w Son była traktowana jako oddział odwodowy i miała najdłuższą drogę do pokonania - z granicy belgijskiej, aż do Arnhem.

W dniu 23.09.2019 o 08:41, mareq napisał:

(...) Jako saper wiele się nie urobiłem, bo jakoś strona niemiecka nie miała zamiaru utrudniać życia i większość czynności wykonaliśmy z Matem na luzie, bez żadnego ostrzału wroga. (...)

Marku, przyznam szczerze, ze tu mnie zaskoczyłeś, bo liczyłem, że po wysadzeniu mostu na Kanale Wilhelminy Niemcy przystopują XXX Korpus, tym bardziej, że pojazdy nie mogły przekroczyć przeszkody wodnej, podobnie jak przeszkoda. Liczyłem, że wtedy nastąpi przeprawa ze słynnym "Śnur... Rrzymaj śnur...". ;)

W dniu 23.09.2019 o 11:06, Cress (Michał) napisał:

(...) Sama rozgrywka … bardzo dało się nam (KG Walther) we znaki wykorzystanie pojazdów przez XXX Korpus. Niestety (i tu nasza wina) nie przygotowaliśmy wystarczająco dużej ilości granatów przeciwpancernych (mąka-granete). W efekcie Brytyjczycy przejeżdżali przez nasze pozycje obronne bez napotykania realnego oporu – dopiero ich „wysypanie” się z auta (często na naszych tyłach) rozpoczynało walkę. Najbardziej kuriozalna sytuacja miała miejsce przy moście przed Nijmegen, kiedy przed obrońcami trzykrotnie przejechało auto ze śmiejącymi się i wiwatującymi Brytyjczykami, zanim dowódca zdecydował o „zrzucie”. Warto uważniej czytać opis scenariusza.

Michał to prawda. Staram się maksymalnie upraszczać zasady by były one grywalne i łatwe do zapamiętania, ale też bez uszczerbku dla realizmu. Stąd tym bardziej dziwi mnie dlaczego, nie mając dużej ilości broni ppanc. KG Walther nie spróbowała zablokować prób odbudowy mostu w Son i ewentualnej przeprawy piechoty. Saperzy alianccy nie mogli się znaleźć w dwóch miejscach jednocześnie, więc wystarczyło bacznie obserwować ich poczynania i przypuścić atak w momencie podjęcia próby naprawy mostu lub przeprawy piechoty.

W dniu 23.09.2019 o 12:58, hubert94 napisał:

(...) Za męstwo w boju i ofiarną walkę do samego końca i niezwykłe męstwo, wnioskuję o przyznanie Krzyża Wiktorii strzelcowi Sikorowi oraz dowódcy 1DPD. (...)

HQ docenia AAR i wysiłki w trakcie bitwy pod Arnhem i prześle wnioski do Pałacu Buckingham. Ale raczej na VC są małe szanse. Prędzej Medal/Krzyż Wojskowy, tudzież Mentioned In Depatches

W dniu 23.09.2019 o 14:59, Meister napisał:

Z tej strony dowódca KG Walther. Na wstępie chciałbym podziękować organizatorom. Naprawdę świetna robota. Nie ma co się w tej kwestii rozpisywać, lub powtarzać po innych, powiedzmy po prostu, że za każdym razem szedłem na respa z uśmiechem na twarzy, a wracałem w bój jak najszybszym krokiem.
Wielkie podziękowania dla mojej drużyny, głównie za cierpliwość do mnie (pierwszy raz dowodziłem na poważnej gierce). Mieliśmy super momenty, głównie obrona mostu i miasta Nijmegen, a także szturmowanie Arnhem razem z SS. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz w takim zespole. Dodatkowo chciałbym podziękować radiooperatorowi 406dv. (wybacz, nie znam ksywki) za wspólne dwie obrony w piętrowym budnynku Nijmegen. Posiedziałbym dłużej, ale rozkazy w obu przypadkach posłały mnie gdzie indziej.

Parę kwestii które chciałbym poruszyć: (...)

- Respy. Jak to Foley napisał, nam resp zmieniano chyba najwięcej razy i taka formułka uderzyła w nasz oddział najbardziej. Nie mówię, że pomysł zły, ale na 6 osobowy team nie zadziałało najlepiej. Parę razy się pogubiliśmy i podzieliliśmy przez to. Aczkolwiek wiem już teraz co zmienić z własnej strony w zakresie przegrupowania. (...)

Ogólnie rzecz biorąc taką formułkę scenariusza można powtórzyć jak najbardziej, ale potrzeba trochę więcej graczy. (...)

Meister, przede wszystkim podziękowania za podjęcie się na ochotnika dowodzeniem Fallschirmjegrami. To nie jest łatwy kawałek zabawy, tym bardziej doceniam. Szlify będą się wyrabiać z każdą grą i zdobywanym doświadczeniem. Co do respów KG Walther - wyjaśniłem to już przy okazji wpisu Foleya. Niestety było Was tylko 6, bo dwie osoby zdezerterowały dzień przed samą grą nie informując o tym HQ, a z pustego to i Salomon nie naleje. Krótsza droga na respa miała też zapobiec rozczłonkowaniu oddziałów, bo z doświadczenia wiem, że im dalej do punktu powrotu do gry tym trudniej zebrać do kupy oddział (dlatego też gracze mieli wracać dwójkami). Kwestie strzałów z bliska i "niezniszczalnych" poruszaliśmy na debriefingu. Co do ostatniego zdania - podpisuję się pod tym obiema rękami, dlatego też otworzyliśmy szerzej drzwi na DPM czy flecktarn. Niestety skorzystali z tej opcji tylko Koledzy z Podkarpacia.

W ogóle jeżeli chodzi o kwestię "spotkań III stopnia" to liczmy przede wszystkim na a) maskę/ochraniacz na zęby, b) zdrowy rozsądek, c) używajmy broni krótkiej. Nie bez przyczyny pisałem o tym  na forum. W zasadach gry nie było słowa o deklaracji strzału. Ja uważam, że lepiej jest jednak wezwać kogoś do poddania się. Jeżeli taki gracz odrzuca propozycję kapitulacji - robi to na własną odpowiedzialność. Większość rozumie powagę sytuacji, ergo sytuacja z Janikiem, który poddał mi się na "Hermenegilde komm". Deklaracja strzału według mnie może nastąpić wyłącznie w 100% czystej sytuacji. Zwracamy się konkretnie do kolegi/kolegów, którego chcemy zdjąć i w pełni jego/ich zaskoczyliśmy np. mówiąc - "Czy mam strzelać"? Niemniej dalsze dyskusje na ten temat polecam prowadzić w temacie "Sprawy bieżące ASH - dyskusja, uwagi, wątpliwości, komentarze".

W dniu 25.09.2019 o 14:52, Grisza1122 napisał:

Ja również chciałem podziękować za świetną zabawę choć ze swojej perspektywy zauważyłem dość małą zmienność zadań przez co z czasem robiło się nudno i powtarzalnie.  A poza tym chciałem jeszcze przeprosić w imieniu swoim i kolegów za incydent przed imprezą.

Grisza nie ma o czym mówić. :) Sprawa jest zamknięta, cieszę się, że dobrze się bawiliście, ale nie zazdroszczę Hubertowi ;) No cóż, fakt SS miało ten sam cel, mogliśmy spróbować rzucić Was później na Nijmegen, tak żebyście wymienili się z 406 Land. Div. No ale to już konstatacja dnia dzisiejszego.

Jeszcze w kwestii frekwencji i organizacji. Jeżeli do skutku dojdzie w przyszłym roku ostatnia z "superprodukcji" cyklu "WBFZ" to wprowadzone zostaną pewne zmiany, z zamknięciem zapisów na dwa miesiące naprzód włącznie. Dlaczego tak? Ano dlatego, żeby organizacja mogła na spokojnie już duuuużo wcześniej dopracować grę, scenografię, mapy, ekwipunek dla funkcyjnych ze wszystkimi szczegółami i spać spokojnie. Przez pośpiech wielu rzeczy się zapomina. Jeżeli ktoś uważa, że dwa miesiące naprzód to za wcześnie, bo nie wie co wtedy będzie robił, to mówię - własnie po to jest to tak wcześnie ogłaszane byś wiedział, co będziesz wtedy robił i zarezerwował sobie czas. No i na pewno poprosimy o parę rak do pomocy już dzień wcześniej, tak byśmy nie musieli wykręcać kilometrów ze scenografią w terenie i przerzucać kilogramów piachu do worków.

Podsumowując - jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję za miłą grę. Sztab bawił się wybornie frustrując się rwącą łącznością, chaosem pola bitwy i rozsypanymi oddziałami, których nijak nie mógł ogarnąć przez radio. Przepraszam za może zbyt szorstkie podejście przed grą i w trakcie debriefingu, ale czasem krzyk to jedyny instrument jakim organizacja może zaprowadzić pozory dyscypliny.

Do następnego.

Link to post
Share on other sites
  • Domin007 changed the title to "O jeden most za daleko" - 21 września 2019 r., Wola Wodyńska k. Mińska Mazowieckiego (ASH)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...