Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"Normandia 1944" - 25-26 września 2020 r., Karolew k. Łodzi


Recommended Posts

  • Replies 241
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Lublin zajechał już do bazy :) Nie wiem czy nie offtop, ale chciałem podziękować w imieniu moim i moich kolegów za gorące, wręcz przyjacielskie przyjęcie. Byłem na ash pierwszy raz w życiu, a czułem jakbym jeździł co tydzień :) 

Świetne wydarzenie, genialna atmosfera (zwłaszcza w 352DP) oraz dorobiłem się nowej odznaki: tym razem za rany :D 

Pozdrawiam bardzo serdecznie

Link to post
Share on other sites

Dziękuje oczywiście organizatorom za świetne przygotowanie i przeprowadzenie gry.

Umocnienia i barki robiły robotę, zwłaszcza nasza barka, która ciągle brała wodę ;)

Vladowi za nocne dowodzenie, a Hubertowi za dzień (typowy brytyjski dowódca - chłodno i spokojnie rozgrywa zadania - w mojej ocenie super).

Całej 6DPD - robicie dobry klimat, zwłaszcza cenię sobie wasze żarty okopowe pod ostrzałem.

I oczywiście wszystkim kolegom którzy zechcieli swoją obecnością uświetnić grę.

Cieszy mnie coraz wyższy poziom odwzorowania IIWŚ.

No i do następnego razu.

 

Link to post
Share on other sites

Było super, marka Dominik&Cortes jak zwykle niezawodna :) Obie części nocna i dzienna przemyślane oraz dostarczające sporo emocji. Scenariusz przemyślany. Teren i gadżety trafione i faktycznie grające. Pomysł z sterowcem Ryan’em DOSKONAŁY. Doborowy zespół 82 All American pokazał klasę realizując wszystkie cele taktyczne „Well done guys”. Dobrze było widzieć nowe twarze np. kolegów Hiszpana i Szamana, doświadczeni, ogarnięci i z dopracowanymi sylwetkami. Po powrocie spałem 11 godzin. Dzięki wszystkim za super zabawę.

Link to post
Share on other sites

Dziękuję za świetną zabawę. Jako medyk mało się nastrzelałem ale za to opatrzeń mam na koncie z kilkadziesiąt. Szkoda, że niektórzy niechętnie wołali o pomoc i sam latałem i wypytywałem się czy ktoś jest ranny :) . Miałem przez chwilę nawet koncepcję, że jak wpadnę na rannego Niemca to go też opatrzę i wezmę do niewoli. Niestety się nie trafiło a scenariusz nie przewidywał brania do niewoli. Nie chciałbym zgrzytu. Zawsze to by osłabiło trochę przeciwnika a jakby delikwenta uwolnić za pół godziny to i tak szybko by nie trafił do swoich, bo już by operowali w innym miejscu. Taka osoba uwolniona mogłaby być traktowana jako rozbrojona i dopóki nie dotrze do swoich oddziałów to nie mogłaby strzelać. Może to jest jakiś pomysł do przyszłych gier...

Link to post
Share on other sites

Zacznę od faktu zakończenia przez Dominika gier związanych z frontem zachodnim - szkoda, bo osoba Dominika, to zawsze wysoka klasa sama w sobie, a dzięki temu ASH osiągał zawsze wysoki poziom. Mam tylko nadzieję, że Cortes będzie nadal kontynuował swoje pomysły, które sprawiają, że chce się przejechać pół Polski żeby w nich uczestniczyć.

Teren w Karolewie jest mi znany, byłem tam już po raz piąty, jednakże pierwszy raz w nocy. Teren uważam za trudny, pogoda nie pomagała. Dwa razy dostałem z kilku metrów z boczniaka - egipskie ciemności :D Nie jestem do końca przekonany czy dobrym rozwiązaniem była konieczność rozminowywania pola minowego w nocy... właściwie, to oficerowie mieli problem z lokalizacją i ostatecznie skończyło się rzezią w przypuszczalnym miejscu pola minowego.

Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w imprezie i niech żałują Ci, którzy zrezygnowali ze względu na pogodę. Jak wyjeżdżałem z domu, to teściowa mi się pyta: "a wy w taką pogodę będzie się strzelać?!" - no cóż, ( odpowiadam ) wojna pogody nie wybiera  ; )

Link to post
Share on other sites

Dorzucę swoje  Podziękowania  dla  Cortesa i Dominika. Kawał solidnej roboty, warto zawsze być obecnym i rezerwować sobie czas.  Część nocna  ciemno i mokro. Niby teren znam  nawet też za rzeką  ale to zawsze inaczej wygląda  w nocy i wystarczy jeden ruch i można było wylądować w rzece.  Do tego "wszystkie w nocy koty są czarne" i nie wiadomo kogo mamy przed sobą  stąd  wywołania są konieczne i obowiązkowo wszyscy muszą je znać.   W dzień samo najlepsze, plaża, ostrzał barek i kolejny raz z barki.  Nogi wlazły w d.... więc po powrocie   odespać należało.  Czekam na następne scenariusze !   Mam nadzieję, iż  "Linia Arpada" dojdzie  do skutku, bo  szkoda by było nie postrzelać, tym bardziej że  w tym roku  mało było możliwości. 

Pytanie  czy jakieś fotki z imprezy będą dostępne ?

Link to post
Share on other sites

Dziekuję wszystkim uczestnikom naszej zabawy za przybycie.

Tym, którzy nie przybyli z ważnych przyczyn i powiadomili nas wcześniej, dziękuję za zrozumienie pracy orga.

Pozostałym, którzy zapisali się, a nie przybyli i nie powiadomili nas, dedykuję cytat z wieszcza: " Dochowaj strzelcze, to moja rada, bo kto przysięgę naruszy,  ach biada jemu, za życia biada i biada jego złej duszy". 

Wziąłem aktywny udział w walce w części nocnej, w składzie brytyjskiego desantu. Idąc jako drugi na szpicy, dostalem się pod ogień ochrony mostu i po wyeliminowaniu jednego lub dwóch obrońców dostałem postrzał w plecy (chyba z czegoś mocnego, bo mam ślad). Potem długi czas obrony przed wypadami Niemców. Opuściłem oddział na pół godziny przed końcem fazy nocnej, żeby być w bazie przed powrotem graczy. Część nocna, jak zwykle dostarczyła mi tyle wrażeń, że starczyło to na całą grę. 

Dzień spędziłem w sztabie usiłując pod komendą Dominika i przy wielkim udziale Szymona, który ogarniał komunikację,  koordynować działania obu stron. Niestety szwankowała ona, przede wszystkim z powodu rozładowania baterii w radiach i prawdopobnie z powodu ukształtowania terenu. Jak zwykle było dużo sprzecznych informacji z pola. Czesto jednostki "znajdowały się" w różnych miejscach, pozycje były zajęte, lub opuszczone jednocześnie prze obie strony, były pomyłki w kryptonimach jednostek itp.

Wielkie wrażenie zrobiło na mnie obejrzenie desantu z morza i zmagania na plaży, które obserwowałem wraz z całym sztabem. Manewr flankujący desantu brytyjskiego, to była wielka sprawa!

Mam nadzieję, że nasza praca, Dominika, Szymona i mnie, znalazła uznanie wśród graczy, bo to jest najważniejsza nagroda dla orgów.

Czekam na nastepne gry, tym razem jako zwykły uczestnik, choć deklaruję pomoc dla orgów,  koncepcyjną i w przygotowaniu rekwizytów.

Ze swojej strony zalecam śledzenie wątku "Powrót na Wyspę Ośmiornicy".

Pozdrawiam wszystkich.

Cortes

 

Link to post
Share on other sites

Bardzo dziękuję przede wszystkim orgom za tę zacną grę, w dalszej kolejności graczom którzy się stawili. 

Zdobywanie plaży to jeden z najlepszych momentów z jakim miałem do czynienia odkąd zdecydowałem się na ash. Pierwszy rzut z barki został zdziesiątkowany, ale każdy następny odnosił już umiarkowane sukcesy. Co do wychwalających swe ataki Brytyjczyków, pozwolę sobie wspomnieć, że my ( 1 dywizja piechoty US) nie mieliśmy takiej fajnej osłony i zdobywając plażę biegliśmy w zasadzie przez otwarte pole. Dodatkowo, uciszyliśmy przynajmniej dwie pozycje przeciwnika, które były w was wcelowane, także nie tylko Wy odwaliliście dobrą robotę ;).

Zdobycie i wysadzenie baterii Pointe du hoc - coś wspaniałego. Dzięki wszystkim dzielnym Rangersom którzy postanowili za mną wtedy pójść. 

Dominiku, z szukaniem szeregowca Ryana to był super pomysł - byłem nieźle zaskoczony i czułem się wręcz zaszczycony wybraniem mnie do tego zadania. Same poszukiwania sprawiły mi oraz pozostałym członkom "Task force Miller" (Miśkowi oraz Guzolowi) sporo kłopotów. Nim go odnaleźliśmy przełaziliśmy dosłownie cały teren gry, w międzyczasie pomogliśmy w zdobyciu i utrzymaniu okopu, na dłuższą metę starając się jednak unikać przeciwnika. Problemy z łącznością, niespójność informacji a także brak mapy oraz ciągłe zmiany sytuacji na froncie zmusiły nas do wielokrotnego przechodzenia z pozycji na pozycję i z powrotem. Ostatecznie Ryana dorwaliśmy ( serdeczne pozdrowienia) i mimo drobnych wątpliwości co do dalszego działania ( Ryan miał własną misję) ostatecznie odprowadziliśmy go do sztabu. Tym samym nasze zadanie specjalne zakończyło się sukcesem.

W zasadzie wykonując swoją misję powalczyliśmy trochę w każdym miejscu :).

Pod koniec, po nieudanych próbach powrotu do macierzystej jednostki, dołączyliśmy do spadochroniarzy w ostatnim ataku na lotnisko. Niestety wyczerpanie oraz brak amunicji sprawiły, że atak zakończył się niepowodzeniem.

Niemcom również serdecznie gratuluję. Wasza obrona była jak zwykle twarda i momentami wręcz niemożliwa do sforsowania. 

Reasumując, rewelacyjna gra. Panowie orgowie, mam nadzieję, że ta wasza "emerytura" od organizowania gier nie będzie trwała wiecznie, w przeciwnym razie środowisko bezpowrotnie straci takie perełki jak Normandia 1944 ;).

 

Link to post
Share on other sites

Również serdecznie dziękuje graczom, a przede wszystkim orgom za super imprezę. 

Nie wiem co tu jeszcze dodać, co nie zostało jeszcze powiedziane, tym bardziej, że więcej chce napisać w osobnym poście o poczynaniach 352 DP.

Bardzo mi się spodobało to, że gra nie była taka jednostronna jak to czasami bywa i obie strony były w stanie osiągać wyznaczone im cele przez sztab, przez poszczególne pozycje nawet kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk. 

Byłem niesamowicie miło zaskoczony grą nocną. Spodziewałem się bardzo powolnej gry i raczej małej ilości akcji, a tutaj (przynajmniej dla mnie), noc okazała się bardzo aktywna i dynamiczna. 

20 godzin temu, Cortes napisał:

Wielkie wrażenie zrobiło na mnie obejrzenie desantu z morza i zmagania na plaży, które obserwowałem wraz z całym sztabem. Manewr flankujący desantu brytyjskiego, to była wielka sprawa!

A propos, tej plaży, to Dominiku jeszcze raz ci się wyżalę, że powinieneś dać nam kilka minut więcej. Po przyjściu na "Wał Atlantycki" okazało się, że amerykańscy spadacy zrobili sobie tam odprawę, chociaż teoretycznie już graliśmy. Nie dostaliśmy wystarczająco czasu na ogarnięcie się, tym bardziej że 2 osoby czyli jakieś 20% sił, musiało się wrócić na chwilę do aut. Nie zdążyłem nawet wszystkim powiedzieć planu obrony, kiedy już alianci pakowali się do barek. To też musiałem szybko krzyczeć by już moi ludzie zajmowali miejsca. W rzeczywistości w Normandii, może i atak był zaskoczeniem, ale każdy żołnierz niemiecki wiedział gdzie ma się udać i co robić. Gdybyśmy dostali jeszcze kilka minut więcej, to lądowanie dla Brytoli wyglądało by tak samo jako jak u amerykanów. Powinieneś nas puścić jako pierwszych, a nie SS i LW. Kiedy oni wychodzili, to niemal cała 352 czekała znudzona w bazie.

 

Mam także ogólną prośbę do amerykańskich spadaków (jakoś u innych oddziałów alianckich nie uświadczyliśmy podobnych problemów) na podstawie tego co sam doświadczyłem i po komentarzach moich ludzi. Ewidentnie "w czasie szybkiego natarcie za bardzo ponoszą was emocje" (Jak to ujął jeden z moich kolegów) ze szczególnym naciskiem na te emocję, bo nie sądzę, że to było do końca celowe. To owocuje tym, że nie czujecie uderzających w was kulek, a także pomijacie zasady bezpieczeństwa. Więc proszę byście nieco spokojniej do tego podchodzili. 

Najlepszym przykładem jest moja osobista sytuacja, kiedy siedząc w tym małym okopie w Banku, nagle wskoczył tam jeden z waszych z palcem prawie że przyklejonym do spustu co zaowocowało oberwaniem przeze mnie serią z w klatę z kilkudziesięciu centymetrów. Los chciał że wyskoczył w miejsce w które akurat był skierowany mój mauser, to też odruchowo strzeliłem mu prosto w klatę (także odległość kilkudziesięciu centymetrów). Założył czerwoną szmatę z dużymi oporami DOPIERO po tym jak się z nim o to wykłuciłem (sprawa zatem załatwiona na miejscu, więc nie było potrzeby gadać o tym na odprawie).

 

MARKETING (Liczę, że dopuścisz Dominiku, że pisze to tutaj, a nie w temacie o Marketingu i promocji ASH). 

Mam jeszcze gorącą prośbę do wszystkich chętnych. Jak pewnie większość z was wie, wraz z Meisterem i Wadem, prowadzimy fanpejdż ASH na facebooku - https://www.facebook.com/ASH-Airsoft-Historyczny-119215466508004

To też myślę, że fajnym pomysłem byłoby urozmaicenie zwykłego opisu gry, o własne doświadczenia uczestników. Miło by było, jakby przynajmniej część dowódców dokładnie opisała działania swoich drużyn, ale też super by były opowieści zwykłych szeregowych żołnierzy. Teksty mogą być zarówno napisane jako bardzo prosty opis wydarzeń, ale można też je nieco podkolorować i opisać jakby się brało udział w faktycznych działaniach zbrojnych a nie grze ASH. Tak czy owak, zapraszam wszystkich chętnych do napisania swoich "raportów" albo "pamiętników"  tutaj lub wysłania mi na PW. 

Link to post
Share on other sites

Bardzo dziękuję wszystkim za miło spędzony czas. Organizatorzy jak zawsze wsadzili masę czasu i serca w przygotowanie imprezy, za co serdecznie dziękujemy. 

Klimat gry nocnej przerósł moje oczekiwania, podczas ostrzału wypadłem i wylądowałem w nieznanym terenie na tyłach wroga. Przekradanie się i próba odnalezienia reszty oddziału unikając patroli wroga była super przeżyciem. Po prawie 1h od lądowania udało mi się natrafić na oddziały Brytyjskie które zorganizowały mi transport do moich ( niefortunnie pozbawionych radiooperatora :) ). Oglądając teren za dnia ciągle się zastanawiałem jakim cudem się nie połamałem po ciemaku :) .

Przy następnych grach nocnych trzeba bardziej położyć nacisk na znaczniki wystrzałów ponieważ nie każdy miał sprawne i moim zdaniem 4 takty też powinny mieć znacznik ( raczej nie latarkę a tracer lub inny błysk ).

Przy części dziennej pogoda dopisała a wręcz dodawała klimatu. Akcja była naprawdę intensywna i dała się odczuć fizycznie. Co udało się odbić jakiś punkt to zaraz nie wiadomo skąd Niemiecki kontratak lub ukryci snajperzy którzy nie dawali odsapnąć. Zdecydowanie nie była to jednostronna rozgrywka.

Link to post
Share on other sites

Również dziękuję wszystkim za wspólną grę. Szczególne wyróżnienie dla oddziału spadaków niemieckich, którzy po raz kolejny musieli znosić moje dowodzenie.

Faza nocna dla nas przebiegła dosyć ciekawie. Połowa oddziału walczyła pod wzgórzem Carentan, druga połowa trzymała pozycje na górze przy stacji radarowej, nie mogąc się za bardzo ruszyć, bo było nas łącznie 6 tylko i nie chcieliśmy zostawiać tyłów odsłoniętych, aaaale alianci nigdy nie zaatakowali góry :D. Deszcz zagłuszający kroki i gęsta ciemność dała niezłą dawkę paranoi i trzymała nas na nogach do końca. Dopiero pod koniec fazy nocnej, sztab wysłał nas na pomoc w ataku na Bayeux. Nasz manewr flankujący został rozbity, przez parę krótkich serii z tyłu. Jak się na parkingu okazało to dzielni elektrycy (ekhem Ashigara i Wojtek ekhem :D) popełnili lekki błąd.

W dzień cały oddział miał masę strzelania, szczególnie że rano doszły posiłki, w tym drużyna MG. Dużo tu nie ma do pisania. Marsz, strzelanie, resp z doładowaniem, itp. W pewnym momencie podjęliśmy oddziałem decyzję o lekkiej samowolce, za co chcę przeprosić Sztab jak dowódca. Porzuciliśmy plan atakowania mostu i ruszyliśmy bronić okolic Carentan. Beznadziejna pozycja do ataku na most w Benouville oraz parę podejrzeń o terminatorkę u spadaków US, skutecznie nas zniechęciły do kontynuowania natarcia po prostu.

Tak jak Wochu napomniał podczas debriefingu. Powinniśmy bardziej przykładać uwagę do zasady 'ranny wykrwawia się 5 minut'. Większość ludzi, w tym ja, zapominały często o tej zasadzie. Respy były w sumie instant, bo mało było sytuacji, że ktoś sam tam siedział. A takie spowolnienie napływu posiłków, mogłoby zupełnie zmienić niektóre sytuacje w boju.

Kolejna sprawa to trupszmaty. Po raz kolejny apelowałbym do graczy o zakup odblaskowej kamizelki oraz orgów o nakładanie większego nacisku na to. Żółta czy pomarańczowa to bez różnicy. Kosztuje ledwo 10zł, a jest widoczna, duża i charakterystyczna. Nie ma opcji, żeby jej nie zauważyć, pomylić z jakiś beretem czy czymś innym.

P.S. Ludzie dobrej woli! Była duża przerwa w ASH z powodu wirusa, więc 2 gry w przeciągu miesiąca to nie tak dużo, patrząc na to, że to będzie najpewniej ostatnia w tym roku. Zachęcałbym do zapisania się na grę Marka - Linia Arpada. 

Pozdrawiam i do zobaczenia.

Link to post
Share on other sites

Wielkie dzięki Orgom, naprawdę świetna robota, widać talent i doświadczenie. Znaki, wszystkie pierdoły dodające smaku- super sprawa, szkoda tylko że zapory przeciwczołgowe zamokły, bo były zrobione porządnie. Jako medyk muszę powiedzieć, że procedura opatrywania była naprawdę satysfakcjonująca. Była krew jak słoiczek z kostką mi się potłukł w łapie, była frustracja, gdy pistolet zacinał się jak miałem ukatrupić Pete'a "zaklinacza coltów", bezsilność gdy dostało się kulę w momencie, gdy do wyleczenia przyjaciela zabrakło tylko bolesnego zastrzyku morfiny. Muszę podziękować mojej jednosce- 352DP, walka u waszego boku to był zaszczyt. I tutaj chciałbym podkreślić, że zdecydowana większość była uzbrojona w mausery, w nocy chyba na 8 osób był tylko jeden MG42 i jeden STG44, rano na szczęście dotarły posiłki w postaci 3 pmów. Na szczęście, bo mg dopadła awaria. 

Chciałbym zaapelować, żeby nie brać dwóch sztuk broni długiej w pole. Wiem, że nie było to zabronione, ale to kłóci się to z niepisanym naciskiem, że utrzymujemy realia IIwś, nie kurtką z odpowiednim kątem nachylenia kieszeni, ale mechaniką gry, pokłosiem tego przecież jest dopuszczenie niehistorycznych 4-taktów.

Na "Lini Arpada" dopiero będzie "jazda" jeśli chodzi o ograniczenia w funkcjonowaniu dla rannych- pamiętajmy o tym bo te pierdoły są solą naszych rozgrywek- właśnie kiedy kilka razy nie dasz rady uratować kolegi, bo bezlitosny wróg nie dał ci dokończyć bandażowania, albo kiedy po ryzykownym sprincie pod ogniem dobiegasz do rannego, żeby mu wyrzucić "szóstkę", wtedy właśnie każde udane opatrzenie jest powodem do dumy i radości.

Do zobaczenia na Węgrzech w październiku

Link to post
Share on other sites

Duuuuuże dzięki za grę i towarzystwo. Jedna i druga strona szacunek.
Jak zwykle orgowie się spisali na medal i oby jeszcze coś jednak zmajstrowali w przyszłości.
Co do sytuacji przy moście, bo akurat tam byłem.

2 godziny temu, Meister napisał:

Beznadziejna pozycja do ataku na most w Benouville oraz parę podejrzeń o terminatorkę u spadaków US, skutecznie nas zniechęciły do kontynuowania natarcia po prostu.

Fakt, pozycje mieliście beznadziejną, bo przez otwarte więc dawało nam to czas na przygotowanie się.
Szkoda że nie próbowaliście dłuższego obejścia i puszczenia jakiegoś wabika od strony Bayoux tam było dla nas mniej osłon.
Druga rzecz to po trochę długim namyśle ale udało nam sie dobrze (jak sie później okazało) i efektywnie ustawić Browninga, który zebrał niezłe żniwo.
Ma dobry zasięg więc ustawiając go w drugiej linii za rzeką robił nam zza pleców dobrą robotę.
Od strony waszych ataków (zawsze zaciekłych i brawurowych, szacun) mieliśmy dobre osłony, zwłaszcza te betonowe przed samym mostem.
Pamiętajcie że rykoszetów po krzakach też dużo było. Nie zmienia to faktu że byliście ze dwa razy o włos od tego żeby sie wbić.
To sprawiło że rzeczywiście wasze zadanie proste nie było ale uwierz też ponosilismy straty. Sam ze dwa czy trzy razy chodziłem na respa tylko po waszych atakach.
Ostatnia sprawa to to, że mieliśmy respa na tyłach w lesie za rzeką więc mogliście nie widzieć jak schodzimy z pozycji, i mogło wam sie wydawać że jakoś tak słabo nas trafiacie.
Gdybyście spróbowali innych manewrów i było was tak o dwóch trzech więcej, to mogło by wam sie udać.
Raz zostało nas chyba dwóch i już byłem pewien że tym razem polegniemy. Ja zostałem tylko z torbą granatów i Coltem. Rzuciłem dwie hukówki jak już byliście o metry w tymże akcie desperacji wyprułem ostatnie kulki z pistoletu i ....... dym opadł, udało się. Odpowiadam za siebie bo nie siedziałem innym na plecach, ale wydaje mi się że było grane fair przy moście.
Z mojej strony emocje były więc szacun i dzięki za konfrontacje pomimo protokołu rozbieżności. :)

Link to post
Share on other sites

@Meister: Nie stwierdziłem w polu żeby nasi ludzie oszukiwali co nie znaczy, że się tak niestety nie zdarzyło :-( Rozumiem też, że chodziło o jeden przypadek o którym wspomniałeś na odprawie po bitwie, więc może nie uogólniajmy pls.

@XrayPL: Marek, również tego nie widziałem i przykro mi to słyszeć tym bardziej, że znasz moje ortodoksyjne podejście do bezpieczeństwa :-( Ja akurat co najmniej raz poległem w dzień bo nie mogłem się przełamać, żeby częstować kulkami niemiecką głowę wychylającą się z 5 m ode mnie :-o (a mój Thompson ma 365 FPS)   

Mam nadzieję, że "winowajcy" przeczytają te teksty i wezmą je sobie do serca! Za recydywę moim zdaniem należeć powinien się ban :-o  Panowie, pamiętajcie że jak chcecie to zawsze macie "jebanki" gdzie fair play zdaje się że nie jest niezbędny. 

Poza tym już na koniec mam nadzieję, że główną przyczyną nieprawidłowości były po prostu extremalne emocje (a nie wyrachowanie), a te mogły być spowodowane tylko przez super rozgrywkę :-) 

Apropo`s mostu to oddajmy szacunek desperackim atakom Niemców - był w nocy taki moment kiedy w 82DPD zasypani gradem kulek byliśmy chyba żywi już tylko we dwóch słysząc Was może o 20m od nas. Jeszcze chwila i odbilibyście Pegasus Bridge zmieniając losy wojny ;-)

Link to post
Share on other sites
6 minut temu, SikorPL napisał:

Apropo`s mostu to oddajmy szacunek desperackim atakom Niemców - był w nocy taki moment kiedy w 82DPD zasypani gradem kulek byliśmy chyba żywi już tylko we dwóch słysząc Was może o 20m od nas. Jeszcze chwila i odbilibyście Pegasus Bridge zmieniając losy wojny ;-)

Sikor ale mówisz o tej sytuacji jak nie usłyszeliście zawołania i poszedł ogień sojusznicy po tym jak zaszliśmy Niemców ? :P 

Link to post
Share on other sites

Miło było po raz kolejny uczestniczyć w imprezie o tak zwartym klimacie. Nasze środowisko trzyma wysoki poziom stylizacji i dlatego też atmosfera jest świetna. Zwłaszcza w momentach, gdy na swoich flankach widzę znajome mundury, czuć ten kameradenschaft :) 

Podziękowania dla Domina i Cortesa, było naprawdę fest, co tu dużo pisać. Jest parę rzeczy które można by dodać, poprawić, ale to ku pamięci - najpewniej sami kiedyś szarpniemy się na organizację i sprawdzimy czy nasze pomysły i sugestie byłyby zasadne. Całe wydarzenie było ciekawie zorganizowane, nie było czasu na nudę.

Z perspektywy drużyny Mg FJ najlepiej wspominamy moment w którym dostaliśmy rozkaz wsparcia obrony na wale Atlantyckim. W czasie przemarszu spotkaliśmy się z izolowanymi punktami spadochroniarzy amerykańskich którzy wydatnie opóźnili nasz pochód. Po uporaniu się z tym problemem, okazało się że część wału została zajęta, ale dzięki organizacji i atakowi z flanki udało nam się z powrotem odepchnąć siły nieprzyjaciela na plaże. Gdy tylko nasz Mg został ustawiony na właściwej pozycji za workami oraz dodatkowo okopany, byliśmy gotowi siać spustoszenie w szeregach nacierających aliantów. Zaciekłe walki które tam przeżyliśmy i soczyste fragi które wpadły na długo zostaną w naszej pamięci :D (Z niecierpliwością czekamy na zdjęcia/film - akurat podczas wyżej wymienionych akcji zostaliśmy uwiecznieni:)

Późniejsze walki również były bardzo klimatyczne, atmosfera rosnącego chaosu, względnego zamieszania, braku komunikacji i koordynacji tylko potęgowała klimat i dawała pikanterii, gdy po okopaniu stanowisk w pobliżu Carenatan okazało się że jesteśmy atakowani, ale znowuż od tyłu, przez siły amerykanów. Do historii przejdą również wspólne ataki wszystkich dywizji na Bayoux, trup słał się gęsto, latały granaty i teren co i rusz przechodził z rąk do rąk.

Również byliśmy niestety świadkami sytuacji nieprzyjemnych jak wyżej wspomniana terminatorka. Jednak w ciągu gry, szczególnie gdy jesteśmy w ogniu walki nie będziemy tego rozwiązywać na miejscu inaczej jak okrzykami (założenie trupszmaty w takim momencie to jak rezygnacja z najlepszych momentów w grze na rzecz kłótni z ludźmi którzy i tak będą się upierać że nie dostali, myślę że mimo wszystko czymś takim powinien zajmować się moderator a nie gracz. Zwłaszcza że moderator/organizator miałby możliwość nakazać takiemu termosowi powrót na respawn). Znamienny był też fakt iż mimo że na forum było wszystko opisane (limity amunicji), w pewnym momencie spadochroniarze amerykańscy chcieli doładować się w polu i tylko zwrócenie uwagi im to uniemożliwiło... O medykach zostało już napisane, skoro umówiliśmy się że jest 5 minut po trafieniu to wypadałoby przestrzegać.

W każdym razie imprezę uważam za bardzo udaną oraz mam nadzieję że zobaczymy się na linii Arpada w jak największym gronie! :)

Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Loperenco napisał:

Znamienny był też fakt iż mimo że na forum było wszystko opisane (limity amunicji), w pewnym momencie spadochroniarze amerykańscy chcieli doładować się w polu i tylko zwrócenie uwagi im to uniemożliwiło... O medykach zostało już napisane, skoro umówiliśmy się że jest 5 minut po trafieniu to wypadałoby przestrzegać.

Loperenco prośba o nieuogólnianie. 2 spadków chciało się doładować gdyż sądzili, że "miasto" po zdobyciu stanowi pewnego rodzaju "przyczółek", upomniałem kolegów, że doładowywanie jest możliwe jedynie na respie. Szybko zrozumieli swój błąd i nikt się nie doładowywał.

Z medykami po części to prawa ale jak zawsze są 2 strony medalu ponieważ trzeba pamiętać, że osoba która była już raz opatrywana po kolejny trafieniu udaje się na respa i nie czeka 5 min. Po obu stronach zdarzało się zapomnieć i iść na respa po 1 trafieniu ale z tego co zauważyłem to większość osób wracających instant po trafieniu była "ranna".

Link to post
Share on other sites

Uśmiech na twarzy szacownego Herr Kapitana nie wróżył nic dobrego. 

Herr Gefreiter- rzekł przeciągle- zostaliście przeniesieni "bliżej wybrzeża"- ostatnie dwa słowa brzmiały jak tryumf w jego tłustych wargach.

Spytałem oczywiście o wszystko co niezbędne i po uzyskaniu odpowiedzi w stylu: "przydział do 352, wyjazd jutro  7.20" ,oddałem honory ,lecz opuszczając pomieszczenie zatrzymała mnie jeszcze jedna uwaga "szacownego" Herr Kapitana: Nie zapomnij tylko wypożyczyć z jednostki roweru bo będziesz po opuszczeniu pociągu, drałował 20 km piechotą- rzekł tym swoim przeklętym ni to złośliwym ni to poważnym głosem opiekuńczej matrony.

Rankiem 05.06.1944 w pełni nie wyspany na objuczonym w pełni rowerze wyruszyłem  do jednostki. Podróż  szybko minęła około 14 zameldowałem się na jednostce. Dowódcy 352 Herr Unterroficera jeszcze nie było. Powitał mnie za to człowiek ,którego wydawało mi się znałem, młody weteran ze specyficznym (Angielskim?) akcentem. Usiedliśmy ,po krótkiej wymianie zdań, ktoś wysłał mnie na wał w celu uzupełnienia luk w obronie. W tedy myślałem, że robię te umocnienia tylko "pro publiko bono" bo przecież aljanty uderzą na Calais. Po przybyciu na wał i pierwszym wdechu  świeżej woni mokrego piasku ochoczo zabrałem się do wzmacnia umocnień zastanych oraz konstrukcji nowych. Do pomocy od początku włączył się jeden nie znany mi bliżej Mann z dziwnym akcentem ,na imię mu chyba było Adam.  Po pewnym czasie przybył Herr Unteroficer ,który czego nie można mu odmówić, zabrał się do prac polowych z pełnym zaangażowaniem. Pozycję przygotowaliśmy jak mi się zdawało doskonale. Udając się ponownie do jednostki miałem przyjemność poznać mój nowy odział. Ogólne wrażenie bardzo pozytywne. Zdziwiły mnie tylko dwie sprawy: erste ilość mauzerów w oddziale zweite to ,że Austriaka wysłali tak  ogolonego.   Później zameldowałem się tylko u dowódca po odbiór przydziału oraz dodatkowego ekwipunku saperskiego. Odprawa odbyła się pod dachem wczas silnej ulewy. Ogólnie mieliśmy mieć tylko patrol bo widziano w okolico jakiś partyzantów. Raczej żabojady jako partyzanci są bardziej uciążliwi niż szkodliwi ,lecz tym razem dowództwo zdaje się coś chyba wyczuwało.

Wymarz -dwuszereg formuj -w prawo zwrot- za mną marsz, klasyczne komendy. Jednak po opuszczeniu kwaterunku nakazano natychmiast zgasić wszelkie światło i poruszać się w szyku bojowym. Zadaniem mojej jednostki było patrolowanie posterunków. Na samym początku marszu poniosłem straty. Mianowicie guzik przy lewym pagonie uznał ,że las to dla niego lepsze miejsce niż mój mundur. Zajęliśmy pozycję: ja- saper, strzelec MG, oraz sanitariusz. Wszyscy w napięciu wyczekują. Krople wody spływały po liściach ,każdy cień martwy stawał się żywy w wytężonych oczach pragnących się przebić przez mrok i zaparowane szkła okularów, słuch każdą krople mogąc wyczuć, roił trzask gałęzi łamanych stopą człowieczą. Hasło: Moto, odzew:Komando ,dowódca każe nam zmienić posterunek. Zajmujemy następną pozycję wyczekując wszystkiego. Idę na krótki zwiad nic nawet żywej duszy. Seria z MG,wracam na posterunek. Zabłąkany  amerykański spadochroniarz! Po chwili przybywa dowódca: Gefreiter z nami. Idziemy, ja z dowódcą na most zmienić wartę. Zbliżamy się spokojnie do mostu ,gdy nagle słyszymy głos wołający w obcym języku. Silny ostrzał ,dowódca do przodu, ja cofam- świadom przewagi przeciwnika i własnej nie mocy. Napotykam odział SS melduje o zajściu rozpoczyna się walka o most. 352 kilkukrotnie  próbowała się zjednoczyć ,lecz śmierć dowódcy i rozproszenie oddziału wraz z zaciekłą obroną wrogów znacząco utrudniło to przedsięwzięcie. Dość popularny był żart o 3 niemieckich trupach ,które zgubiły się w lesie. Ostatecznie udaje się jakoś połączyć odział( to zasługa głównie radio operatora). Nacieramy kilkukrotnie. Obrona stoi twardo nasz MG nie może się wstrzelić. Próbuje obejść pozycję przeciwnika- zapominam o rzece. Chlup! Wpadam po kola w wodę , wydostaje się na brzeg i kontynuuje natarcie. W końcu radio operator informuje o rozkazie odwrotu. Niedobitki 352 odchodzą pobite z pieśnią "WIr sind ferloren" na ustach. Powrót ,coś na ząb ,próba suszenia onuc oraz przemoczonych butów. W końcu błogi sen.

Pobudka 06.06.1944 dowódca pozwolił na kilka minut więcej snu. Śniadanie: owsianka i zimna wczorajsza herbata. Wyekwipowanie i umundurowanie zapowiadał się kolejny spokojny dzień... Alarm! Wszystkie jednostki na plaże. Dostaje w ostatnim momencie szpule drutu z przykazaniem rozciągnięcia go na plaży. Szybko zbiegam z pozycji za mną leci do pomocy sanitariusz. Na horyzoncie widać wrogie barki. Ostatnie sekundy, jeszcze chwila a dokończę rozciągać drut. Krzyk ,chyba odliczanie, otwarcie barek- zaczęło się. Udało się zdążyłem drut rozciągnięty. Zajmuje pozycję przy dziale, nasz MG dzielnie pruje. Walka o plaże centrum chyba pierwsze pada. My na lewej flance walczymy do ostatniego. Sanitariusz robi co w jego mocy. Niestety jeden towarzyszy odje ducha zaraz po przybyciu sanitariusza. Napór zbyt silny- cofamy się. Ja samotnie staram się obejść i zaskoczyć wroga likwiduje jednego partyzanta. Jestem zmuszony do odwrotu. Ponawiam manewr- ponownie porażka. Dostaje rozkaz bezzwłocznego udania się do radiostacji chronionej przez SS. Na miejscu dostaje rozkaz przygotowania się do wysadzania radiostacji w przypadku utraty wzgórza. Przygotowuje ładunek od dowódcy SS dostaje rozkaz nie wychylania się i czekania w gotowości z detonatorem w ręku. Sanitariusz pokazuje jakiś dziwny list, psia jucha ,że akurat dzisiaj zapomniałem latarki!  Wróg naciera: raz, drugi, trzeci odbija się od żelaznej obrony naszych wspaniałych SS, niczym fala morska o brzeg. Wiadomość ze sztabu: Radiostację wysadzić! Wszystkie siły na lotnisko! Ja wreszcie mogę wysadzić ładunek. Achtug! Wybiegam z budynku oczekuje chwile. Nic, wbiegam z powrotem  patrze nie wypał, lont zawilgotniał i zgasł. Ponawiam probe. Achtug! Wszyscy Weg ze wzgórza! Ładunek wypala, unosząc ku niebu całą stację radiową. Ostatnie starcie- lotnisko. Wróg naciera dowódca karze wystać. W pewnym momencie: gwizd! Ruszamy do kontr ataku. Koniec.

Powracam do bazy zbieram graty. Szykuje rower do powrotu żegnając kamratów broni i powracam do starego garnizonu gdzieś daleko od Normandii plaż.

 

PS.: Dziękuję wszystkim za wspólną grę zwłaszcza 352 ,która na te dwa dni była mi "rodziną". Wielki ukłon i najwyższe uznanie dla Dominika i wszystkich osób organizujących to przedsięwzięcie. To ,krótkie opowiadanie mam nadzieję nikogo nie urazi jest to tylko trochę ubarwiony obraz ,który utkwił z tych dwóch dni w mej pamięci. Zaszczytem było walczyć z wami i przeciw wam do zobaczenia gdzieś na kolejnej grze.

 

Link to post
Share on other sites

Biuro szykuje się na oblężenie więc czasu mam dziś w końcu na pisanie :)

 

Na wstępnie wielkie podziękowania Organizatorom, bo gra wyszła genialnie jak dla mnie :) I wszystkim co przyjechali na grę, zaś brytolom za możliwość dowodzenia nimi :)

Na duchu podnosi także że tylu nas po obu stronach było, poziom umundurowania zaś pokazuje że coraz bliżej nam wszystkim do "koszerności" :D No i zaangażowania graczy, w końcu baretek było bardzo dużo, a zdobyły je osoby z rubieży kraju ( dla większości Krosno to już Ukraina a Koszalin Niemcy, bez urazy oczywiście :D ) co dobitnie pokazuje że dla dobrze zrobionych gier odległość nie ma znaczenia :D 

Intensywność rozgrywki momentami zaskakiwała. W nocy startowałem z 5 magami do Thompsona, zaś pod koniec musiałem już strzelać " na pewniaka" bo zostałem z resztką ostatniego  tak zażarte były walki o most. Zaś po wyjściu z plaży jak popatrzyłem na zegarek nie mogłem uwierzyć że walczyliśmy niecałą godzinę o nią, bo wydawało się że co najmniej z 2-3, zaś zużyłem na niej ponad 20 granatów. No i na długo zostanie w pamięci idealnie wrzucony do bunkra na plaży w biegu granat :D Z nocnej zaś "ciche zabójstwo" wśród zasłanego rannymi przedpola mostu :D 

No a teraz suchy raport widziany z mojej perspektywy(godziny podaje od momentu startu, gdyż totalnie nie mam pojęcia jakie były dokładne):

Noc 5/6.06.1944r., Zastępca dowódcy drużyny 6DPD

00.00 Wraz z przydzielonym poddziałem ( w sile 6 ludzi) załadowałem się na szybowiec, którym mamy dostać się w okolice Mostu "PEGAZ".

00.15 Na ziemi widać oznaczone przez partyzantów lądowisko, po posadzeniu szybowca, nawiązuje kontakt z partyzantami i zabezpieczam strefę w oczekiwaniu na 2 kolejne zrzuty.

00.25 Po zebraniu całego oddziału wyruszamy z partyzantami na punkt zborny na zachód od mostu Pegaza.

00.40 Po dotarciu do punktu zbornego dowódca dzieli odział, przydzieleni mi ludzie wyruszają by obejść most i zaatakować o północy na gwizdek dowódcy atakującego od południa.

00.50 Dochodzimy do podstawy wyjściowej natarcia, gdy od mostu rozlegają się strzały, nakazuję wiec atak.

00.55 Przeciwnik skupiony na ataku z południa zostaje zaskoczony nagłym pojawieniem się nas za plecami, wykorzystując efekt wybijamy obrońców po zachodniej stronie i ze swoim oddziałem zajmuję od razu wschodni brzeg i organizuje stanowiska obronne.

01.10 Na drugą stronę mostu przechodzi dowódca z resztą ludzi i przejmuje dowodzenie. wkrótce potem następuje kontratak oddziałów nieprzyjaciela.

01.20-02.30 Nieprzyjaciel pod osłoną ciemności atakuje nasze pozycje, często dochodzi do walk na przestrzeni kilku metrów, jednak mimo kurczących zapasów amunicji trwamy dalej. W między czasie pojawia się na przedpolu radiotelegrafista 82DPD, który poszukuje swojego oddziału, jednak nie zostaje z nami.

02.40 Z kierunku północnego rozbrzmiewa kanonada, wychodzę więc sprawdzić co się dzieje i nawiązuję kontakt z pododdziałem 82DPD kierującym się na most.

03.00 Amerykanie zmieniają nas na pozycjach, a dowódca nakazuje nam marsz na Bayeux.

03.15 Podchodzimy pod Bayeux gdzie trwa wymiana ognia, wraz z swoim pododdziałem dopadamy do stanowisk zajętych przez spadochroniarzy amerykańskich i wspieramy ich aż do wycofania się oddziału niemieckiego.

03.20 Dowódca przybywa do Bayeux i rozstawia nas na pozycjach, a ja zasypiam oparty o worki z piaskiem w jednym z budynków miejscowości.

 

Ranek 06.06.1944r. Dowódca 3 DP

00.00 Barka desantowa coraz bliżej brzegu spowitego grantami dymnymi mającymi osłonić nasz desant. Nagle gwizdek i burta opada, a ja wraz z moimi ludźmi wypadam na Normandzką plażę i niemiecki ognień broni maszynowej. Skokami przesuwam się po sektorze i dopadam pierwszej wydmy wraz z częścią ludzi. Grantami obrzucamy schowanych za nią i okopanych na wale Niemców. Podrywam ludzi i dalej prowadzę natarcie, które wychodzi na wał na prawym skraju sektora. Widząc to nakazuję atak wzdłuż wału w kierunku bunkra na granicy sektorów.

00.15 W brawurowym ataku zajmujemy bunkier i kładziemy ogień po wale w sektorze amerykańskim by wspomóc ich atak na fortyfikacje Pointe-du-Hoc. W tym czasie nakazuję saperom otworzyć przejścia na przedpolu pomiędzy sektorami. W tym czasie amerykanie zajmują swój sektor i wyprowadzają z niego natarcie w głąb lądu, a ja nakazuję umocnić pozycje swojej piechocie.

00.20 Nadchodzi z lądu kontratak niemiecki który na sektorze amerykańskim zatrzymuje natarcie i odpiera do wału na plaży, zostaje odcięty w bunkrze, zaś utrzymanie linii obrony na naszym sektorze staje coraz trudniejsze.

00.25 Kontratak niemiecki spycha amerykańską piechotę na plaże, a następnie skupiwszy się na nas wypiera z bunkra i nasypu aż na linię wydm. Szturmy kolejnych fal posiłków zostają zatrzymane na linii wydm, nie przebijając się dalej niż na wał w prawym rogu sektora, jednak natarcie zostaje zatrzymane.

00.35 Gdy kolejny desant dociera prowadzę żołnierzy na sektor amerykanki by większą siłą ognia uderzyć w jedno miejsce, zajmujemy stanowiska Pointe-du-Hoc, następnie wał. W tym czasie reszta piechoty brytyjskiej wdziera się na wał na prawo od bunkra.

00.40 Zajmujemy bunkier i obsadzamy wał, kontratak niemiecki na umocnienia zostaje zatrzymany, lecz straty nasze są zbyt duże by przeć w głąb lądu, czekam wiec na kolejny desant.

00.50 Po dotarciu posiłków wraz z amerykańską 1 DP atakujemy na kierunku Vierville-sur-Mer, które po zażartej walce zajmujemy.

01.00 Rozpoczynam natarcie na Bayeux, które obchodzimy od wschodu. Większość oddziału dostaje się pod zmasowany ogień niemiecki, lecz miasto zostaje zajęte przy wsparciu grypy Rengersów atakujących od południa. 

01.15-01.40 Bronimy miasta przed ciągłymi niemieckimi kontratakami, jednak zostaje ranny i trafiam do punktu opatrunkowego na południe od Benouville.

01.50 Wraz z napotkaną grupą francuskich partyzantów docieram na most Pegaza, do 82 DPD, tam drogą radiową dostaje informację o dalszej obronie Bayeux przez moje oddziały, do których wyruszam. Po dotarciu na miejsce przejmuję dowodzenie obroną.

02.10-02.30 Zostaliśmy odcięci od głównych sił inwazyjnych, Niemcy otoczyli miasto. Nieustannie atakują nasze pozycje. W końcu jesteśmy zmuszeni opuścić je, gdyż prawie wszyscy zginęli. Ranny zostaje przetransportowany ponownie na punkt medyczny.

02.30 Na punkcie opatrunkowym zbieram ludzi i radiowo nakazuje poinformować by oddziały brytyjskie zmierzały do Vierville-sur-Mer na przegrupowanie. Po dotarciu na miejsce rozpoczynam natarcie na Bayeux. 

02.40 Radiowo dostaję rozkazy by zatrzymać natarcie i iść na odsiecz obleganemu Benouville. Zaprzestaję więc ataku i cofam sie na pozycje wyjściowe by obejść pozycje niemiecki i dotrzeć do 82DPD.

03.00 Docieram z oddziałem do mostu Pegaz, zmieniamy oddział amerykański. W związku z niewielkimi siłami okopujemy się i nie podejmujemy działań w kierunku Bayeux.

03.20 Rozsyłam patrole na kierunkach Bayeux, Caen i lotnisko Carpiquet.

03.30 Po powrocie patroli i informacjach o zajęciu przez amerykanów Carentan i Bayeux rozpoczynam natarcie w kierunku na Caen, jednak zostaje ono zatrzymane przez okopane oddziały niemieckie. Odparci wracamy na pozycje w Benoville.

03.45 Wyprowadzam kolejne natarcie na lotnisko Carpiquet, mimo strat udaje nam się zając lewy południowy róg lotniska. Widząc upadające natarcie amerykańskie po pasie startowym zostajemy na zajętej pozycji i odpieramy kontratak niemiecki.

04.00 Natarcie niemieckie zamiera, obie strony zajęły stanowiska na przeciwnych stornach pasa startowego, nadchodzi chwila odpoczynku, a nas luzują i wracamy na plażę.

 

 

Wiem, długie, ale trochę się działo :D Te "ranienia" to zfabularyzowane zgony, by lepiej brzmiało, tych na plaży nie uwzględniłem bo by  musiało być 3 innych dowódców  :) 

Link to post
Share on other sites

Mam pytanie z czystej ciekawości. Aż tak dwie osoby stylizujące się na snajperów z NO2 commando dało się niemieckim soldatom we znaki, że aż apelują o zakaz posiadania karabinu snajperskiego i broni bocznej w postaci pmu? :D Jeśli tak to jest mi bardzo miło bo widocznie robiliśmy we dwóch niezłe zamieszanie :D I to były tylko dwie osoby uzbrojone i stylizujące się w ten sposób a cała armia niemiecka apeluje o zakazy :D akcje dywersyjne i polowania na oddziały widać dały zamierzony efekt:D

Edited by BBombello3
Link to post
Share on other sites

Cześć, robię mały materiał dla Youtubów opowiadający o naszej grze.

Proszę o przedstawienie w miarę możliwości chronologicznie jakie oddziały gdzie zostały wprowadzone do gry. Gdzie się przemieszczały i gdzie dochodziło do głównych starć. Podział dzienny i nocny.

Chciałbym stworzyć z tego w miarę czytelny obraz całej gry, a nie wycinek z perspektywy pierwszej osoby. Wymieszam to z zdjęciami i powinno wyjść z tego ciekawy materiał promo dla naszego hobby.

 

gozkUa4bUsu8tTJkKE7-5UMg95pzpmBnsg_NsgRdHD2elHP_THjkfn84QFJfeJP5UbL68rIjWWduxBfAp8QZR47jcJp9J3OXfM9DYDOVmLz7vX25osMuj4mjOBB5VhJlx0Z6EOLGdQVUMiIPoKjBO_1Z2HcChK1WqhjRS0UokVaXGFx6BhM4f2-Cd3iYQiu5fcYeJQ92DmxywzytBHpXcE0EmXss9ZbIg7_Fh4fkSAxHhwjckwFMlsWft2x-pJ0liaGVyokdip3qWHpMaRKj2GX5hYC8K0hDFLtnLJ2L0n5MZx9Yxq3jNb7v3U289Y0Z3J6wDAy9PvMV3QabRT9GsW3Suwf7ZJEeMZ7plEm45nDDUm2Qy7p0Foe3V7ScscphC-UmAKHbvSRDKqjdAQ6rOc-mWh_ikIW_8LNm07j9PB-QckDbv-jWKVh7NqQcLVoSYjU-qG8tSIfPeQSbp74NIG3r0Pt3K8UhmdYxs36MD6ROxpwuYAqnqGNGzsYW1g6eDYtciAkADhty4ARIIeLgeV28C5yGcA9LnnQTXGTqcaEfptDensj2XlMFzB6kkR2eNaH6yM-h0ibYvQwLa-1CSjMjkq5FGkJTrGFoCAOkc_C7hrakSNGtLUAfugOiykMlSAICTF44h0ezfXot3pFDuZyisD1Ed7iTbMIdfheT764tp2wOP-8onkqh1tLU=w690-h563-no?authuser=0

Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, BBombello3 napisał:

Mam pytanie z czystej ciekawości. Aż tak dwie osoby stylizujące się na snajperów z NO2 commando dało się niemieckim soldatom we znaki, że aż apelują o zakaz posiadania karabinu snajperskiego i broni bocznej w postaci pmu? :D Jeśli tak to jest mi bardzo miło bo widocznie robiliśmy we dwóch niezłe zamieszanie :D I to były tylko dwie osoby uzbrojone i stylizujące się w ten sposób a cała armia niemiecka apeluje o zakazy :D akcje dywersyjne i polowania na oddziały widać dały zamierzony efekt:D

Bardziej jak jako trupy wracaliśmy i wasz widok wywołał silny ból w miejscu "gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę". A tak po za tym to dostałem piękną, godną podziwu "banię". Strzał piękny, szkoda że właśnie opatrywałem chyba. 

Geneva Convention More Like Geneva Suggestion Blank Template - Imgflip

Link to post
Share on other sites
  • Domin007 changed the title to "Normandia 1944" - 25-26 września 2020 r., Karolew k. Łodzi

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...