Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Zwiadowca w drużynie


Recommended Posts

  • Replies 219
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 4 months later...

w moim oddziale jestem jedynym zwiadowcą/szperaczem i jakoś sobie kurna radzę.

 

Biegam w zwykłych traperach z Mossbergiem (z kolbą) i jakoś kurna nie narzekam.

Troche panowie zboczyliście z tematu :P Co do pytań typu "a jakie buty itd. etc." to odpowiedz po części wyżej.

Link to post
Share on other sites

Spet, nie zgodzę się z Tobą. Na mój gust ktoś, kto naprawdę dobrze wtapia się w otoczenie (predyspozycje, talent, umiejętności), wyposażony w "mossberga i trapery" będzie dużo lepszym zwiadowcą niż odziany w ghillie i super-mega-uber-buty patałach.

Link to post
Share on other sites

Widać źle się wyraziłem.

 

Nie miałem na myśli, że ktoś kto lata w traperach z mossbergiem to frajer i dziecko cs-a. Rzecz w tym, że na takie manewry/mil sim może to po prostu nie wystarczyć. Na początek może i dobre. Na zwykłe strzelanki być może też. Jednak jeżeli ktoś chce bawić się w zwiadowcę, to musi w to trochę włożyć zarówno czasu i pieniędzy. Podobnie jak z zajmowanie się snajperstwem (w ASG). Takie moje zdanie. Jednocześnie życzę koledze EndriuX powodzenia i jeszcze raz napiszę, że nie oceniam kogoś po sprzęcie. Po prostu niekiedy same umiejętności do za mało, ale od czegoś trzeba zacząć ;).

Link to post
Share on other sites

A co to za zwiadowca bez radia, mapy, kompasu i jakiejś przyzwoitej optyki (nie wspominam juz o bajerach takich jak noktowizor czy odbiornik GPS)?? Najlepiej kiedy takowy zwiadowca (czy inny razwiedczik) działa jeszcze z kimś w parze (do osłony i wsparcia). Inaczej to zwykła czujka/szperacz idący na czele grupki.

Link to post
Share on other sites

Po pierwsze: Tak na moje wyczucie to inkryminowani osobnicy strzelają się głównie w znanych sobie obszarach, a zwiadowca służy do ustalania pozycji przeciwnika (jeśli nie to sorry)

 

Po drugie: kto Ci powiedział że zwiadowca musi mieć stały kontakt z dowódcą? Zadaniem zwiadowcy jest wykryć przeciwnika i poinformować o jego położeniu przełożonego. A czy to robi przez radio, komórkę czy znaki dymne to już wyłącznie sprawa oddziału. Jeżeli dają radę, to im się nie [***] w taktykę bo, jak już napisałem, to wyłącznie ich sprawa.

 

Podtrzymuję moje twierdzenie:

kto naprawdę dobrze wtapia się w otoczenie (predyspozycje, talent, umiejętności), wyposażony w "mossberga i trapery" będzie dużo lepszym zwiadowcą niż odziany w ghillie i super-mega-uber-buty patałach.

W asg sprzęt decyduje tylko wtedy, gdy chcemy być snajperem. To jedyna "klasa", w której w 50% decyduje sprzęt.

 

[Nie przeklinaj.]

Edited by Foka
Link to post
Share on other sites

Jeżeli grają na dobrze znanych sobie obszarach, to tak jak napisał Arthur- jest to zwykły szperacz/czujka. Taką rolę może pełnić praktycznie każdy. Kontakt z dowódcą musi mieć dobry - bo w końcu musi zdawać na bieżąco meldunki o chociażby ruchach przeciwnika.

 

Powtórzę jeszcze raz - na zwykłą "jebankę" zwiadowca może latać jak chce i w czym chce, ale na coś "poważniejszego" powinien się porządniej wyposażyć. Jak myślisz - czemu sporo airsoftowców wydaje kupę kasy na buty, oporządzenie, akcesoria do repliki i inne pierdoły ? Żeby oprócz wyszkolenia, mieć sprzęt, który nie zawiedzie, a pomoże oraz żeby mieć też czasem przewagę nad przeciwnikiem. Więc sprzęt pomaga nie tylko snajperom.

 

Jeszcze odnośnie zwiadowców i ich roli - Jakiś czas temu, w Komandosie, był artykuł o tzw. "Weather Warriors" (czy jakoś tak). Są to zwiadowcy USAF, których zadaniem nie jest wypatrzenie przeciwnika, a sprawdzenie pogody i warunków atmosferycznych. Ot, taki przykład z reala, że zwiadowca to nie tylko gość od szukania przeciwnika.

Link to post
Share on other sites

HellCat może pokaz mi teren w którym odbywają się milsimy ponad 24 godzinne gdzie każdy zna go jak własna kieszeń? Ciekawe jak się "Twój" zwiadowca na takim terenie spisze bez: radia, mapy, kompasu/GPSu, w nocy bez czegoś co pozwoli mu "widzieć" i "słyszeć", bez lornetki, zapasu żarcia, itp? Co jak wróg go oddzieli na powiedzmy 12 i więcej godzin od "swoich"?

 

Jak napisał Spet: "traperki i mossberg" wystarczą na zwykłych jebankach na znanym sobie terenie. Tam gdzie musisz zrobić z buta ponad 15 km w 6 godzin uważając na "wroga", rozpoznając teren, przekazując informacje i w ekstremalnych sytuacjach bronić się w wypadku wykrycia wybacz ale musisz mieć sprzęt.

Link to post
Share on other sites

HellCat może pokaz mi teren w którym odbywają się milsimy ponad 24 godzinne gdzie każdy zna go jak własna kieszeń? Ciekawe jak się "Twój" zwiadowca na takim terenie spisze bez: radia, mapy, kompasu/GPSu, w nocy bez czegoś co pozwoli mu "widzieć" i "słyszeć", bez lornetki, zapasu żarcia, itp? Co jak wróg go oddzieli na powiedzmy 12 i więcej godzin od "swoich"?

 

Jak napisał Spet: "traperki i mossberg" wystarczą na zwykłych jebankach na znanym sobie terenie. Tam gdzie musisz zrobić z buta ponad 15 km w 6 godzin uważając na "wroga", rozpoznając teren, przekazując informacje i w ekstremalnych sytuacjach bronić się w wypadku wykrycia wybacz ale musisz mieć sprzęt.

 

Wizja zwiadowcy Hellcata mogła się sprawdzać do powiedzmy WW2 i to w wykonaniu rosyjskim ;) (bywało że i butów nie mieli) czyli generalnie się da ale to historia.

 

Patrząc jednak przez pryzmat np. milsimów to prowadzenie rozpoznania bez środków łączności i chociaż podstawowych narzędzi do nawigacji przy ograniczeniach czasowych stawianych przez organizatora 24/48H jest niemożliwe do zrealizowania i tu się zgadzam z Thorem w pełnej rozciągłości.

Link to post
Share on other sites

Napiszę jeszcze raz, bo chyba pewne rzeczy nie umieją dotrzec do pewnych osób.

Zwiadowca ma za zadanie zlokalizowac przeciwnika w terenie, obserwowac go, ocenic siły i zamiary, utrzymac kontakt z przeciwnikiem (ale nie bojowy) oraz poinformowac o tym fakcie dowódcę. Bez radia trudno to wszystko zrobic (ba nawet zlokalizowac swoich). Bez mapy jest to nie możliwe i skończy się na informacji w stylu: a oni koło tych sosenek na lewo od stawu siedzieli godzine temu. Na jebance w terenie 2x2km to nie problem. Gorzej jak teren ma kilkanaście kilometrów powierzchni i jest "jako tako" znany grającym. I bez znaczenia czy jest to co niedzielna większa gra (a takowe odbywają się w niektórych środowiskach dośc często), milsim czy też jebaneczka dla relaksu.

Link to post
Share on other sites

Ciekawe co mówisz, bo mi sie wydawało że ciężar prowadzenia zespołu, wyznaczania kierunku marszu, nawigacji i podejmowania decyzji w drużynie jest rozłożony pomiędzy (pardon my french) pointmana, compassmana i dowódcę. Jak zrzucisz to wszystko na gościa którego jakby tego było mało, puszczasz "na zająca" przodem to marny jego i Twój los.

 

Zgadzam się z szanownym Kolegą, gdyby wszystkie te funkcje spoczywały na pointman'ie to po jego "śmierci" drużyna byłaby skazana na porażkę. A co do porad - hmmm... cóż... Powinieneś mieć wypracowany "odruch" skradania się, by robić to intuicyjnie i nie przywiązywać do tego wagi podczas zwiadu, ale to już było powiedziane. Cóż, powinieneś także być obyty z działaniem w terenie, znakach sygnalizacyjnych, mapie, nawigacji, szykami bojowymi (celem opisania formacji wroga, słabych punktów i gotowości do walki) a także mieć dobrą orientację i dość mocne nerwy. Więcej rad niestety Ci nie udzielę, bo: 1. sporo tego

2. nie mówię tego z własnego doświadczenia, ponieważ ja jestem dowódcą drużyny i w tej kwestii mógłbym ci powiedzieć dużo, a zwiad znam raczej powiedzmy "w teorii" (mimo, że zaliczałem też scenariusze typu "samotny wilk" i nawet nieźle sobie radziłem)

Edited by bustha
Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Urwałem się mniej więcej na 6 stronie tematu, więc z góry sorka, jeśli powtarzam pytanko ;)

 

Otóż ;)

 

Jeśli zwiad zostanie ostrzelany odległość ok 30m a reszta oddziału jest ok 150m za zwiadem, to co wtedy ten biedny zwiad ma zrobić (oczywiście po poinformowaniu o kontakcie, współrzędnych i liczebności wroga)

 

Załóżmy ze jest 5 przeciwników, a zwiadowców 2.

Trza się wycofać czy odpowiedzieć ogniem i czekać na posiłki?

Link to post
Share on other sites

Trochę brakuje danych. Postaram sam je sobie dopowiedzieć.

 

Jeżeli 2 członków patrolu znajduje się 150 m od grupy właściwej to tylko wtedy gdy dowódca patrol zatrzymał, zajął rejon i zdecydował się na wysłanie 2 zawodników 150 m dalej w celu rozpoznania czegoś.

 

W takiej sytuacji jeżeli naszych 2 zwiadowców weszło w kontakt ogniowy z n-pl to znaczy że wleźli w zasadzkę (inna możliwość jest mało prawdopodobna). Jeżeli jakimś cudem żyją to znaczy że nie wleźli w strefę śmierci tylko na skrzydło zasadzki. Najprawdopodobniej mają kontakt ogniowy z ubezpieczeniem flanki zasadzki.

 

W takim przypadku zrywają kontakt ubezpieczając się wzajemnie ogniem i wracają do głównych sił, jeżeli mają kontakt radiowy to informują dowódcę co się stało i z którego kierunku przybiegną.

 

Dowódca najprawdopodobniej w tym czasie rozwinie pozostałych członków patrolu z obrony okrężnej do linii bojowej na podanym kierunku i będzie czekał na tych dwóch zająców. Dalsze działania zależą od zbyt wielu czynników by je tu przytaczać.

Link to post
Share on other sites

Dokładnie.

Trudno mi sobie wyobrazić, żeby tych 2 kolesi było w stanie skutecznie odpowiedzieć ogniem i czekać na posiłki :) . A już wogule nie wiem jak do tego mają ogarnąć kontakt z dowódcą i przekazanie mu tylu informacji ostrzeliwując się jednocześnie. W warunkach bojowych już pukali by do bramy Św PIOTRA.

W takiej sytuacji (zakładając faktycznie że cudem udało im się "przeżyć" ostrzał z 30m jedyne co mogą zrobić to oderwanie z waleniem po sektorach, żeby jakoś dac sobie czas na ucieczkę...I tak jak wspomniał HoHol łaczenie z resztą patrolu według wcześniej ustalonej procedury ( kierunek, znak rozpoznawczy itd).

Link to post
Share on other sites

Na znak nie będzie czasu z zasady stosuje się wtedy hasło alarmowe, które zające będą krzyczeć już z daleka żeby nie oberwać od swoich.

 

Tak na marginesie, zanim pojawią się następne pytania/zagadki to proszę sobie wyobrazić sytuację od początku do końca a nie wrzucić na pustą polanę 2 zwiadowców i 5 wrogów :) Oni skądś się tam musieli wziąć, skądś przyjść i gdzieś się kierować a najważniejsze to po coś :) Z zasady takie pytania nie mają większego sensu bo błędy są już w założeniach i pewne sytuacje nigdy by nie wystąpiły.

 

Tak jak w tym przykładzie zwiad przeszedł dopiero 150m od patrolu więc nie ma możliwości żeby był zdekoncentrowany i nie zauważył nieprzyjaciela w ruchu. Czyli musiał wejść na zamaskowane pozycje n-pla itd. itp.

Link to post
Share on other sites

No tak przepraszam, że tak trochę mało sprecyzowałem pytanie, następnym razem będzie lepiej :P Ale dokładnie o to mi chodziło ;)

 

@woytaz2

 

Wiadomo, że w boju nadawanie takiego raportu byłoby bardzo trudne, ale w sumie mając replikę z sys bull-pup i bowmana to jest o wiele prostsze :)

 

@HoHoL

 

Teoretycznie nie powinien być wtedy zdekoncentrowany, ale można też założyć, że ta dwójka jest mało doświadczona, pewna siebie i tego, że nic tam nie ma - idą, bo idą ;) Są przecież takie sytuacje. Sam taki "patrol" upolowałem :P (ale tego nie dopisałem, więc ok :)

 

 

 

Dzięki za info :)

Edited by chester
Link to post
Share on other sites

 

@HoHoL

 

Teoretycznie nie powinien być wtedy zdekoncentrowany, ale można też założyć, że ta dwójka jest mało doświadczona, pewna siebie i tego, że nic tam nie ma - idą, bo idą ;) Są przecież takie sytuacje. Sam taki "patrol" upolowałem :P

 

 

 

Musimy rozpatrywać takie sytuacje przy założeniu że jest to milsim, czyli zero respów, giniesz i wracasz 300km do domu.

 

Jakakolwiek taktyka przy założeniu że zwiad ma wszystko w nosie bo za 15 minut się zrespi jest bez sensu i można ją pominąć bo wszyscy uczestnicy strzelanki będą zachowywać się irracjonalnie.

 

Taki kontakt jak opisałem na milsimie przebiegałby tak :

 

1. Zwiad wchodzi na flankę zasadzki

2. Ubezpieczenie flanki otwiera ogień

3. Zwiad zrywa kontakt.

4. Nikt ich nie ściga bo zasadzka została skompromitowana i nie ma już po co się zasadzać a pościg może oznaczać wpadnięcie na większe siły n-pla.

5. Grupa w zasadzce wycofuje się. Po kilkuset metrach łamie trop i nasłuchuje czy nikt ich nie ściga.

6. Zwiad wraca do patrolu, Dowódca informuje Sztab o kontakcie ogniowym i czeka na rozkazy.

Link to post
Share on other sites

Dokładnie HoHol.

Szpargal. Jak chłopaki leżeli kilka godz. skitrani w zasadzce to palec świerzbi i nerwowośc większa ;)

 

To się kłania dyscyplina. Skoro potrafią zrobić zasadzkę jak w armii, gdzie się podziała dyscyplina w oddziale?

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...