Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Działania paramedyczne...


Recommended Posts

Niewiem, jak było w Helikopter w Ogniu, ale zasady pierwszej pomocy na polu walki masz bardzo dobrze i prosto opisane w treningu America's Army (taka gra), niestety po Angielsku.

Z braku laku może się przydać (podobno na podstawie tyego treningu jakiś facet uratował komuś życie po wypadku).

Edited by SzymonDzwonczyk
Link to post
Share on other sites

Ostatnio zaopatrzyłem się (raczej mój ojciec) w Gazetę Wyborczą, w której akurat znalazł się odpłatna (7 zł za gazete wtedy jest) apteczka osobista, myślę że jest to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza aby ją zabierać na strzelanki, ale też mieć ją np. w plecaku lub kurtce.

Bo w końcu nawet ktoś, kto zna zasady pierwszej pomocy nie poradzi sobie bez choćby podstawowych preparatów/przedmiotów z apeczki (gaza, bandaż ...). A znowu ktoś kto ma apteczke, a nie potrafi udzielić pierwszej pomocy (tzn. zna podstawy, jak to na obywatela przystało) to z apteczki coś wykombinuje, a ona wcale droga nie jest.

Link to post
Share on other sites

Ta, widziałem tą apteczkę. Tragedia... Nożyczki już zupełnie powalają na kolana.

A zasada jest taka, że trzeba umieć posługiwać się tym co się nosi w apteczce, a ni "coś włożę, jak będzie trzeba to coś z tym zrobię".

Link to post
Share on other sites

Opisać takie działania to żaden problem, ale przeczytać/zrozumieć to jedno, a zrobić to drugie. W tej dziedzinie, dla mnie, osoby związanej z tematem, praktyki nie można odłączać od teorii.

Nigdy w życiu nie chciałbym, żeby pomagał mi ktoś, kto wiedzę ma tylko teoretyczną.

Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Najlepiej na kursach (pck'owskich, zhr'owskich itp), jak już koledzy wyżej wspomnieli.

Link to post
Share on other sites
  • 1 month later...

Zgadzam się z Kolegami!

Tego typu opis jest psu na budę - bez praktyki ani rusz. Ratownik musi być pewny swoich umiejętności i działać wręcz automatycznie. Tego typu kursy organizują koła rejonowe PCK, być może nawet bezpłatnie, a jeżeli nawet to nie jest to jakaś bariera nie do przebycia. A warto posiadać taką wiedzę.

Pozdrawiam,

Tigo

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Dokładnie, bazowanie na samych opisach i bez cwiczenia chociaż podstawowych algorytmów postępowania jest kompletnie bez sensu, a szczególnie bazowanie na opisach czynności wykonywanych w filmach ponieważ czasem żal patrzec na to co w takich filmach robią. Jeśli ktoś chce naprawdę się nauczyc podstaw to trzeba iśc na kurs z PCK lub w harcerstwie a szczególnie polecam kursy Polskiej Rady Resyscytacji. Terminy szkoleń i teorie z pierwszej pomocy można znaleśc na tej stronce http://www.prc.krakow.pl/

Link to post
Share on other sites

W odpowiedzi na pytanie z początku (ogólnie):

 

W ratownictwie zawsze kierujesz się zasadą "ABC": drożność dróg oddechowych, oddychanie, cyrkulacja. Zawsze pamiętasz o bezpieczeństwie.

 

W ratownictwie "wojskowym" masz to samo tyle że przed powyższym schematem masz jeszcze D (danger), czyli kładzie się jeszcze większy nacisk bezpieczeństwo. Ze względu na dużą częstość urazów dających duże krwawienie w gre dodatkowo wchodzą opaski uciskowe i specjalne opatrunki zabezpieczające krwawiące rany.

 

Z tego co pamiętam na początku był zwykły paramedyk z oddziału, później natomiast zjawili się (przylecieli) paramedycy z jednostek poszukiwawczo ratowniczych...jeżeli dobrze pamiętam.

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites
Ratownik musi być pewny swoich umiejętności i działać wręcz automatycznie.

I wszędzie robić wszystko tak samo według określonego schematu? Bzdura.

Ssak - medycyna na polu walki jest zupełnie inna niż ta cywilna, nie będę Ci tego wyjaśniał, bo nie widzę sensu.

Z tego co pamiętam na początku był zwykły paramedyk z oddziału, później natomiast zjawili się (przylecieli) paramedycy z jednostek poszukiwawczo ratowniczych...jeżeli dobrze pamiętam.

Ale opis, już wiem jak postępować w razie wypadku!

P.S. Cyrkulacja - imho lepiej pasuje tu słówko "krążenie".

Link to post
Share on other sites
Zgadzam się z Kolegami!

Tego typu opis jest psu na budę - bez praktyki ani rusz.

Taaa, a wy wszyscy wiecie lepiej od autora, po co mu taki opis. A może chłop potrzebuje do referatu na PO trochę suchej teorii, a wy mu wyjeżdżacie z kursami i Bóg wie czym.

 

Nic wam się nie stanie, jak mu napiszecie po prostu odpowiedź, zamiast zrzędzić, a to, czy on będzie kogoś tym ratował czy nie, to już wyłącznie jego problem.

Link to post
Share on other sites

Mostah...człowiek w mundurze czy bez niego funkcjonuje tak samo więc według mnie nie ma większej różnicy. Jeżeli uważasz, że są ISTOTNE różnice to w skrócie je opisz (tylko istotne).

 

Każdy przypadek jest inny ale schemat zawsze jest ten sam- na każdą zasadę znajdziesz wyjątek.

Link to post
Share on other sites

Zwykle do ratownika w mundurze strzelają, jest sam (ew. ma jednego pomocnika) i często kilku rannych, ranni są zwykle 1-kilka godzin od fachowej pomocy medycznej.

 

Ratownik cywilny jest względnie bezpieczny, ilość ratowników jest wprost proporcjonalna z ilością rannych, ranni są w granicach 3-30 min od szpitala, a okolica jest zabezpieczona przez policję/straż itp.

 

Wystaczy? Jeszcze wymieniać?

Link to post
Share on other sites

To nie jest odpowiedz na moje pytanie...

 

Foka, właśnie podałeś przykłady że ratownictwo "wojskowe" różni się od ratownictwa "cywilnego"- ten który podałem już wcześniej. Mówisz o "D"- danger. To czy podejdzie się do poszkodowanego czy się go zostaw czy cokolwiek innego, o tym decyduje sytuacja taktyczna. Nie wiem, czy dowódca musi pozwolić na podjęcie działań w których istnieje poważne ryzyko, że paramedyk może "dostać" czy on sam podejmuje ryzyko. W każdym bądz razie o rozpoczęciu pierwszej pomocy gdy jest wymagana(czytaj o zbliżeniu się do poszkodowanego) nie decyduje stan poszkodowanego tylko sytuacja na polu walki. Czy zabrudzi sobie oczy pyłem czy dostanie z odłamków po twarzy nie ma różnicy dla paramedyka jeżeli nie może w miarę bezpiecznie podjeść do poszkodowanego.

 

Moje pytanie do Mastah dotyczyło stricte działań medycznych przy samym poszkodowanym. I w tym kontekście

W ratownictwie "wojskowym" masz to samo.

Oczywiście to samo w cudzysłowie, bo są pewne różnice (np.opaski uciskowe

Link to post
Share on other sites

Ale to co napisałem odpowiedziało na Twoje pytanie. Nie ma tak, że ktoś zostaje ranny i nagle cała strzelanina ucicha. Zabezpieczenie podejścia, ewakuacja z pod ognia są elementami ratownictwa wojskowego.

 

Samo udzielanie pomocy też się różni. W cywilu leczy się od najciężej rannych, w wojsku oceniasz czy jest sens jeszcze pomagać, czy szkoda środków i czasu. Rannego musisz zaopatrzyć tak, żeby przeżył jeszcze kilka godzin w ciężkich warunkach, w cywilu - kilkanaście minut w czystej karetce. W cywilu masz karetkę z całym zapleczem, w wojsku zwykle tylko plecak medyczny.

 

Naprawdę jest wiele różnic w schemacie postępowania.

 

W samym udzielniu pomocy również, chociażby w podawaniu płynów...

Link to post
Share on other sites

Czy elementem ratownictwa wojskowego jest opracowanie taktyki podejścia do poszkodowanego tego nie wiem. Według mnie tak nie jest (ale nie upieram się przy tym) i w tym kontekscie były napisane moje wcześniejsze wypociny.

 

I teraz się zgadzamy się z sobą Foka.

 

W odpowiedzi na pytanie z początku (ogólnie):

 

W ratownictwie zawsze kierujesz się zasadą "ABC"...

 

W ratownictwie "wojskowym" masz to samo tyle że przed powyższym schematem masz jeszcze D (danger), czyli kładzie się jeszcze większy nacisk bezpieczeństwo...

 

Nie ma sensu wdawać się w szczegóły, bo nie to było treścią tematu.

 

Pozdrawiam :uśmiech:

Link to post
Share on other sites

Jak chcesz się dowiedzieć więcej to idź na szkolenie, bo nie rozumiem po co się pytać skoro nic z tego nie wyniesiesz, a tylko syf na forum robisz.

Chcesz przykładową różnicę? W ratownictwie wojskowym nie słuchamy się poszkodowanego, jego zdanie nas nie interesuję*. Ponadto w przeciwieństwie do ratownictwa cywilnego nie przywiązuję się takiej wagi do urazów kręgosłupa na poziomie szyi - są bardzo rzadkie, groźniejsze są krwotoki z kończyn, szczególnie dolnych. Ogólnie sporo by pisać, a i tak nic to nie zmieni. Pozdrawiam

* Wywiad tj. rozmowa z poszkodowanym, nie obowiązuje przy sprawdzaniu złamań i innych urazów, wtedy musimy patrzeć na twarz, żeby dostrzec ew. grymasy (ogólnie patrzymy czy coś go nie boli), ponieważ nawet osoba nieprzytomna może odczuwać ból.

EDIT:

Myślę, że jeżeli ktoś będzie ratował życie swoim kolegom na polu walki to przejdzie odpowiednie szkolenie, zatem nie widzę sensu drążenia bezsensownego tematu.

Edited by mastah
Link to post
Share on other sites

Mastah...ISTOTNE różnice...

W ratownictwie cywilnym nie słuchamy poszkodowanego pod wpływem alkoholu, z zaburzeniami psychicznymi, w ogólnie rozumianym szoku...wystarczy przeczytać BTLS, gdzie też jest napisane by patrzeć na grymas poszkodowanego jeżeli nie jest on w stanie udzielić odpowiedzi słownej (ogólnie)

Uraz kręgosłupa- w sytuacji wyższej konieczności (np. informacja o możliwość wybuchu) też nie przywiązuje się wagi do urazów kręgosłupa. Jeżeli masz pacjenta z b.poważnym krwawieniem który leży głową na skraju chodnika też nie założysz kołnierza w pierwszej kolejności, ewentualnie ustabilizujesz głowę kolanami ( :roll: )- jeżeli jesteś sam. Jeżeli będzie cały zaspół (dobry zespół) to ktos odrazu "weźmie" głowe, jeżeli na polu bitwy będzie 5 żołnierzy wydzielonych do pomocy rannemu to też jeden powinien "wziąć" głowę.

 

 

Ze względu na dużą częstość urazów dających duże krwawienie w gre dodatkowo wchodzą opaski uciskowe i specjalne opatrunki zabezpieczające krwawiące rany
- tą wypowiedzą chyba podkreśłiłem częstość w.w. urazów(czytaj krwawienia o których piszesz)... (i to jest istotna różnica, quickclotów nie stosuje się w cywilnym ratownictwie natomiast w wojskowym tak, opasek uciskowych w praktyce w ogóle nie stosuje się w cywilnym natomiast dość bardzo często w wojskowym- to są ISTOTNE różnice)

 

 

a tylko syf na forum robisz.
Skoro piszesz coś takiego, to syf robisz właśnie ty kolego. Przeczytaj mojego pierwszego posta w temacie i zwróć uwagę na takie wyrazy jak: ogólnie, zasada ABC (która jest szkieletem całej medycyny związanej ze stanami nagłymi i zwróć uwagę na mnogość sposobów interpretacji tej zasady i pewne wyjątki od niej). Wchodzenie w szczegóły na różnych forach jest niebezpieczne i zawsze można taki przykład podważyć dlatego ja nie wchodziłem w szczegóły tylko pisałem ogólnie. Ty opisałeś swoje przykłady które zostały "obalone" na górze.

 

Także przystaje przy swoim, że ratownictwo cywilne i wojskowe w sensie stricte medycznym jest bardzo podobne. A różnic typu: w wojsku mają zielony plecak a w rat.cywilnym czerwony można mnożyć. Dla autora tematu, który pewno już tu nie zagląda ;-) taką odpowiedz uważam za wystarczającą. Także temat osobiście uważam za wyczerpany.

 

Pozdrawiam :uśmiech:

Link to post
Share on other sites
jeżeli na polu bitwy będzie 5 żołnierzy wydzielonych do pomocy rannemu to też jeden powinien "wziąć" głowę.
Takiej sytuacji nigdy nie będzie. Żołnierze mają przede wszystkim walczyć.

 

Także przystaje przy swoim, że ratownictwo cywilne i wojskowe w sensie stricte medycznym jest bardzo podobne.
Bo rozdzielasz medycynę od taktyki a w sytuacji wojskowej jest to niemożliwe. Na "ulicy" rozstawiasz trójkąt, patrzysz czy nie jesteś na torach tramwajowych i dalej ograniczasz się tylko do medycyny... W wojsku przez cały czas trwania akcji ratunkowej musisz myśleć jak żołnierz. Natychmiast odciągnąć rannego w bezpieczne miejsce. Owszem w ratownictwie medycznym też się zdarzają takie sytuacje... właśnie - zdarzają, a w wojsku jest to zdecydowana większość...

 

Takie wywijanie kota ogonem "dajcie istotne różnice, a nie drobnicę" do niczego nie prowadzi, bo tych "drobnych" (wg Ciebie) różnic jest tyle, że całokształt jest inny. Homo sapiens w 98,5% ma ten sam łańcuch DNA co szympans, więc istotnych różnic nie ma, prawda? ;)

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...