Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Kierek

Użytkownik
  • Content Count

    285
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Kierek

  1. Podsumowanie ze strony Gs-3.

     

    Salamandra 2018
    GS-3, MIĘDZYRZECZ·WTOREK, 27 LISTOPADA 2018Odczytano 79 razy
      
    Miejsce: Okolice wsi Stężnica, woj. Podkarpackie, powiat leski, gmina Baligród. 
     
    Czas: 051800AOCT2018 – 071200AOCT2018
     
     
    Misja: Uczestnictwo w MilSimie „Salamandra 2018” po stronie bojowników talibańskich, w klanie Wataha Wolfie’go.
     
    Skład: 
    Artek – Dowódca
     Szary
     Szczerbinka
     Merdi
     Kierek – Zastępca dowódcy
     
    Gościnnie spoza GS-3
     Seba
     Mikunda
     Jeżyk – Strzelec KM
     Łukasz
     Kubiniec
     
    Razem tworzyliśmy oddział BRĄZOWY. 
     
    Opis: 
     Salamandra! 
     
    Na tę imprezę szykowaliśmy się niemal 3 miesiące. Opisem naszych wniosków z przygotowań, wrażeń z organizacji i przemyśleń na później, zajmie się Artek. Ja postaram się kronikarsko opisać nasz udział w imprezie, pomijając zapewne wiele i mieszając chronologię. 
     
    Dojazd: 
     Na wyjazd na imprezę zorganizowaliśmy się, wypożyczając busa i zabierając się niemal całym składem. Jedynie Mikuś dojechał PKSem. Na miejscu byliśmy już w czwartek wieczorem, zajęliśmy miejsce w rozstawionym przez organizatora namiocie i zaczęliśmy integrację z innymi graczami przy ognisku. 
     
    Dzień pierwszy: 

    Wioska.

     Rozpoczęliśmy z bólem głowy, przeplatanym okrzykami „Gdzie są pakole?” To Artek miał rozłożyć swój pakolowy kramik. Rozpoczęła się rejestracja i nasze przygotowania. W okolicach popołudnia poznaliśmy lokalizację naszej leśnej bazy i ruszyliśmy tam. 

    Około godziny 19 odbyła się odprawa przeprowadzona przez Wolfiego, a następnie zebrał się malutki oddział który zszedł (początkowo offgame) na organizacyjne spotkanie ze wszystkimi dowódcami klanów oraz rozdysponowanie pirotechniki. Zdziwiło nas jedynie to, że po odprawie, gra wystartowała, a w naszym oddziale mieliśmy jeden sprawny karabin. Te emocje po drodze w górę, oraz na prędce organizowany zdalnie qrf mający nas przejąć. 
     
    Po naszym dotarciu do bazy, rozpoczęła się rutyna patrolowo strażnicza. Ufo pełniący rolę koordynatora oddziałów nadał wszystkim grupom kolory. Nam przypadł (feralny / fekalny) brąz ;-). Nasza ekipa wspólnie ze Szponami oraz t.Ch strzegła wschodniego wejścia do bazy. Poza zimnem, ćwiczeniem użycia optoelektroniki i brakiem snu, a także kilkoma kontaktami, które okazały się kontaktem z zaprzyjaźnionymi oddziałami, które po prostu nie zgłaszały wejścia do bazy, nie zdarzyło się nic ciekawego. O świcie udaliśmy się na spoczynek. 

    Termo Szarego w akcji.

     
    Dzień drugi:
     Po około 4 godzinach snu, nastąpiła pobudka, posiłek, higiena, przekonfigurowanie sprzętu i pierwsze zadanie. Mieliśmy wykonać czterogodzinny patrol. Spakowaliśmy się na sześć,a ostatecznie do bazy zeszliśmy po niemal dziesięciu. Po kolei. Początkowo ruszyliśmy zluzować drużynę zielonych (t.Ch), lecz w miejscu spotkania, na radio padł komunikat. „Na głównej drodze, wróg przejął skrzynię z moździerzem. Znaleźć, odbić”. Z racji, że byliśmy najbliższymi oddziałami, ruszyliśmy w stronę drogi, mieliśmy nadzieję, że idąc skosem, nie szukając dróg wyprzedzimy złodziejaszków z ASAF czy tam najemników. Nie udało się. Po dojściu do drogi zgłosiliśmy brak widoczności celu, zmieniono nam zadanie. Udać się do wioski. Po drodze zaczęły pojawiać się kontakty. Nasze oddziały zajmowały pozycje w okolicy zburzonej cerkwi. Po drodze poruszały się między innymi pojazdy oznaczone TAL, jednak przez dowództwo oceniane jako niebezpieczne. Przewinął się też niewielki konwój ASAFu, jednak inny oddział przywitał go ogniem. My po przepuszczeniu wielu kontaktów, mieliśmy sprawdzić dlaczego jeden z pojazdów Talibów, stoi zaparkowany na grani nieco poniżej linii lasu. Pojazd ten, mimo że powinien, nie znajdował się pod dowództwem Wolfiego. 
     


    Leśne, główne obozowisko.
    W trakcie podejścia pod górę, dostaliśmy informację, że konwój ASAF zawrócił. Postanowiliśmy przepędzić ich z naszego rejonu. Otworzyliśmy ogień posiadając znaczną przewagę wysokości i niwelując mocne karabiny na autach z obrotnicami. Zraniliśmy lub zabiliśmy przynajmniej jednego gracza ze strony ASAF, nie ponosząc strat własnych. Po upewnieniu się, że oddział jest w pełni sprawny i przegrupowaniu ruszyliśmy w kierunku pierwotnego zadania. 
     
    Auto było puste. Dostaliśmy rozkaz zasadzić się w lesie i czekać na powrót załogi. Po pewnym czasie, koordynator UFO z perfekcyjnym wykorzystaniem termowizji (w dzień) pokierował nami jak z pokładu AC130, i wykonaliśmy perfekcyjne uderzenie w 5-6 osobowy oddział nie ponosząc ponownie żadnych strat. Jeden z nich nie zginął na miejscu, więc wzięliśmy go jako jeńca. Naszymi ofiarami padli bracia w wierze, jednak nie złożyli oni ślubów lojalności wobec jakiegokolwiek dowódcy klanu. Musieli więc zginąć jako podejrzani o kolaboracje z ASAFem. Jeniec nie zdradził nam zbyt wiele, a dowództwo poleciło nam go zgładzić. Gość okazał się całkiem sympatyczny i z żalem wykonaliśmy rozkaz, (zbijając z nim wcześniej piątke i przepraszając za swój czyn,) Ten na szczęście zapadł w wieczny sen pogodziwszy się z Allachem. To była jedna z naszych najlepszych akcji na tym MilSimie. 
     
    Kolejne zadanie jakie do nas spłynęło polegało na znalezieniu dobrego miejsca na wykonanie zasadzki i podłożenie IED ów, które miały osłabić ewentualny konwój ASAF wraz z potencjalnymi zdrajcami z innych klanów. Atmosfera nieufności osiągała szczyty. Każdy z klanów, uważał, że to on padnie ofiarą spisku ze strony pobratymców. 
    Zadania jednak nie wykonaliśmy. Z przyczyn różnych część oddziału musiała zejść do Wioski aby doposażyć się w sprzęt, prowiant itp. Na kolejną noc. Pozostała, większa część oddziału podążyła w kierunku bazy poruszając się wzdłuż drogi. Na radio padł kolejny komunikat. Ktoś zaprosił w pobliże naszej bazy reporterów telewizji. Znów nieco fartem, a nieco dzięki  metodzie wkładania stopy w drzwi, to naszemu oddziałowi przypadło to chwalebne zadanie głoszenia dobrej nowiny w świecie niewiernych. Oczywiście do spotkania podchodziliśmy bardzo nieufnie. Reporterzy bardzo chcieli pójść do naszej bazy i porozmawiać z dowódcą. Nie było to możliwe. Paranoje pogłębiły informację o ogromnym ataku ze strony ASAFu jechało na nas ok. 6-8 samochodów terenowych. Wjechali na grań i kiedy byliśmy przygotowani do stoczenia chwalebnego boju, z wozów wybiegła dzika banda … grzybiarzy. Napięcie opadło. Po odparciu miliona i jednej próśb o zrobienie sobie zdjęcia, Dowódca brązowych udzielił wywiadu, a następnie udaliśmy się do bazy, wcześniej myląc trop i gubiąc ogon z podążających za nami przez pewien czas pismaków. 
    Przed bazą nawiązaliśmy łączność z będącymi wciąż na posterunku Szponami i udaliśmy się na posiłek i sen. 
     

    Wzgórza Golan.

    Nastroje w obozie były bardzo złe. (wyglądało na to, że ASAF sobie odpuścił i gra mocno przedwcześnie dobiega końca). Nasz oddział potrzebował przerwy, więc udaliśmy się na sen. Po czterech godzinach ktoś miał nas obudzić i mieliśmy wrócić do zadań. Z nami spała też część oddziałów. Pozostali natomiast na grani której w zeszłej nocy strzegliśmy, rozpalili wielkie ognisko i dali pokaz pirotechniki aby zdradzić ASAFowi pozycję naszej bazy i oczekiwać na atak. Ten nie nastąpił. Aby być uczciwym dodam, że nie podobało mi się takie zachowanie, zwłaszcza, że pojawiła tam się nie tylko symboliczna ilość alkoholu. Nasz oddział spał, nikt nie obudził go po 4h. Sami wstaliśmy po 6h snu. I z racji, że zależało nam jakkolwiek to brzmi na dobrej grze, postanowiliśmy poszukać guza. Było około 3 w nocy. Zebraliśmy się na grani i w końcu udało nam się kogoś obudzić, żeby dowiedzieć się, czy cokolwiek w terenie się dzieje. 
     
    Dzień trzeci:
     
    Oczekiwanie na wymarsz ubarwiło kolejne zdarzenie, które zpadnie nam w pamięć. Mianowicie w termowizji ok. 150m od nas po tej samej łące na której staliśmy spokojnie spacerował sobie dojrzały osobnik niedźwiedzia. Niby to nic specjalnego w Bieszczadach, jednak my mieszczuchy z zachodu Polski nie nawykliśmy do takich spotkań. Spłoszył się po uruchomieniu latarki. Ruszył niestety w stronę obozu. Nadaliśmy więc na radio komunikat aby rzucić kilka petard i go odstraszyć. Obóz miał zajęcie na kilka kolejnych godzin. 
     


    Brązowi, krótko po oddaniu strzału.
    My natomiast udaliśmy się w stronę wioski, gdzie oczekiwał na nas oddział niebieskich z moździerzem. Okienko ostrzału bazy zaczynało się o świcie więc mieliśmy nieco czasu. Wyruszyliśmy. Nasze morale również nie było najlepsze, kilkukrotnie mieliśmy niewielkie niezidentyfikowane kontakty, które dostrzegł Szary z optoelektroniką. Ostatecznie dotarliśmy do wsi, i znów, posiadając ostrzeżenie od dowódcy, byliśmy bardzo nieufni. Wraz z pozostałością drużyny niebieskiej (2 osoby) oraz Pakuladenem ruszyliśmy na wzgórze, z którego zasięg moździerza pozwalał na strzał. Wyliczeniami nastaw dysponowali niebiescy i to oni powinni za ten strzał, powodujący zniszczenia w FOB ASAFu, zebrać laury. Nasz oddział zajął się natomiast ewakuacją broni. Ukryliśmy ją i zwialiśmy w las. Po pewnym czasie nie widząc żadnej reakcji odwetowej wroga postanowiliśmy zejść do Wioski i zobaczyć co się dzieje. Tam zakończyliśmy nasz udział w MilSimie. 
     
    Zapraszam do obejrzenia fotorelacji oraz do przeczytania podsumowania i oceny ustami Artka, które niebawem pojawi się na stronie. 
     

    https://mobile.facebook.com/Gs3Miedzyrzecz/
    ________________
     Kierek

  2. Czas: 132330AOCT2017 – 150900AOCT2017

     

    Misja: Udział w symulacji militarnej „Zwiezda”

     

    Miejsce: Kotowice, województwo dolnośląskie, powiat wrocławski. Miejsce startu: 33UXS5503156160

     

    Skład:

    Kierek – dowódca drużyny

    Szczerbina – op. KM

    Szary – RTO

    Gościnnie we współpracy z GS-3

    Mikunda – z-ca d-cy

    Dragun

    Darek

     

    Opis: Po rozpoczęciu odprawy ok.23 30, został nam przedstawiony dowódca strony Jebidębian. Zaszczyt ten przypadł Morfowi.

     

    Jako cała strona otrzymaliśmy 3 zadania.

     

    1. Utrzymać most na starorzeczu Odry

    2. Utrzymać przesmyk przez teren podmokły umożliwiający przeprowadzenie tamtędy pojazdów

    3. Utrzymać przejazd kolejowy

     

    D-ca postanowił stworzyć 3 plutony złożone z kilku drużyn każda.

     

    W ten sposób powstały oddziały

    WISŁA – misja utrzymania mostu

    ODRA – misja utrzymania przesmyku

    WARTA – misja utrzymania przejazdu kolejowego

     

    Nasz oddział przydzielono do ODRY.

     

    Konkretniej otrzymaliśmy kryptonim ODRA3

    We współpracy z nami miały działać ekipy

    Deadline ODRA1 - 4os.

    Cichosza – 3os.

    GS-3 – 6os.

    Drużyna Kuby – 4os.

     

     

    2330 – Odprawa 33UXS550556105

    0040 – Dotarcie do przesmyku 5410 5620 i zajęcie przez ODRĘ 3 i 4 odpowiednio północno zachodniego i północno wschodniego perymetru

    0125 – komunikaty radiowe o kontakcie od ODRY 2 – jeden człowiek z latarką, który kieruje się od wschodu i zmierza od południa w kierunku przesmyku

    0130 – kontakt wzrokowy – ok. 5-7 osób – kolumna żołnierzy Chujbyszewa. Z czego pierwszy prowadził kolumnę z zapaloną latarką. Rozkaz od ODRY1 – przepuścić, pozostać niewykrytym – wykonano.

    0220 – Odprawa dowódców drużyn w 5415 5595 – pozostałe siły w miejscach rozstawienia

    0230 – kontakt ogniowy z nieznanym przeciwnikiem (możliwe Friendly Fire) – zerwanie kontaktu na pozycje z 0040

    0230-0800 – obserwacja perymetru. Brak ważnych zdarzeń.

    0800 – 0840 oczekiwanie na WISŁĘ, w międzyczasie ODRA4 omyłkowo walczy z siłami sprzymierzonymi WISŁY otrzymując 3 WIA.

    0840 – rozkaz od WISŁY (w której był D-ca Jebidębian – Morf) wykonanie patrolu po podanej trasie.

    Mapy_Zwiezda.png

    1000 zakończenie patrolu

    1000-1130 pobyt na pozycji z nocy. Brak kontaktu z ODRA1. Brak kontaktów z przeciwnikiem i siłami własnymi. Czas wykorzystano na ciepły posiłek.

    1140- Dołącza do nas ODRA1 i wykonuje misję dostarczenia IED do celu. ODRA 3 zakłada bazę przejściową w celu wsparcia na QRF zadania ODRY 1.

    1400 – Powrót ODRY1, otrzymanie współrzędnych bazy stałej 5509 5539, marsz w tym kierunku

    1400 – 2000 – pełne zluzowanie – sen.

    2000 – Kontakty wzrokowe i ogniowe w bazie stałej, które okazują się Friendly Fire – bez strat.

    2025 – Koniec Gry dla ODRA1 – D-ca ODRY3 zostaje dowódcą ODRY, z której na polu pozostała 3 i 4 w sumie 10 os.

    2030 – otrzymanie zadania od ODRY1 a następnie konsultacja z D-ca strony, przekazanie zadania dalej. Natomiast ODRA 3 otrzymuje zadanie zdobycia elementów anteny systemu Zwiezda

    2120 – odnalezienie skrzyni

    2125 – nieuważne manewry przy skrzyni odpalają minę pułapkę raniąc (w grze, rzeczywiście skończyło się na lekkim obicu kostki Draguna) dwoje członków ODRY3, opatrzenie ich. Na potrzeby scenariusza uznaliśmy, że fant i skrzynia nie została zniszczona.

    2225 – Dostarczenie anteny 5380 5575 i zaraz po tym zaobserwowanie światła na drodze, wycofanie się i zastawienie zasadzki. Kontakt oddalił się w nieznanym kierunku.

    2240 dotarcie do miejsca zrzutu zasobnika z żywnością 5370 5565 – miejsce jest puste.

    Kontakt z D-ca Jebidębian. Brak dostępnych zadań. Decyzja o powrocie do bazy

    2300 mały postój na nasłuch i napojenie się.

    2305 kontakt wzrokowy, światło poruszające się po drodze na kierunku wschód zachód. Po kilku minutach światła gasną, brak kontaktu.

    2320 – pomyłka w nawigacji i niewielkie błądzenie w kierunku bazy

    2350 – dotarcie do bazy stałej. Sen.

    0540 – pobudka, otrzymanie nowych zadań.

    Ok.0620 wyruszenie do zadania: Zablokować ewakuację przeciwnika w sektorze 5360 5650

    Bez_tytu_u.png

    0700 Dotarcie do rejonu ześrodkowania. Wstępny plan: ODRA wyczekuje na nawiązanie walki z próbującym się ewakuować przeciwnikiem przez oddział WARTA, następnie naciera ze skrzydła.

    ok.0730 (godziny podane w przybliżeniu) zaobserwowano siły przeciwnika kierujące się do środka polany. Oddział WARTA nie ma kontaktu wzrokowego z powodu zamglenia. ODRA postanawia nacierać, od zachodu.

    0735 ODRA nadziewa się na ubezpieczenie przeciwnika otrzymuje 1 KIA 2rany. Przeciwnik (4 os, wycofuje się na południe, następnie dołącza na środek polany do pozostałych sił.

    0742 Dowodzenie przejmuje Szczerbi. Opatrzenie rannych. Obserwacja działania przeciwnika – ten odpala świece dymne i wycofuje się na południe.

    0750 WARTA dołącza do osłabionego oddziału ODRA.

    0810 Zapada decyzja. Warta podąża w kierunku mostu (drugie zadanie reszty oddziałów Jebidębian) a ODRA zabezpiecza miejsce lądowania w razie, gdyby przeciwnik ponowił próbę ewakuacji.

    0900 Koniec symulacji.

  3. Siema!

    Dla nas, był to pierwszy sim w dolnośląskim.

     

    Po ochłonięciu i wyspaniu się a także długiej drodze spędzonej na rozmowach.

     

    Było kilka plusów i kilka minusów. Nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać. Zakładałem, że milsim będzie hardcorowy, włącznie z trzymaniem procedur itp. Obawiałem się, że nasz poziom będzie zbyt niski.

     

    Okazało się, że procedury na radio nie istniały, nie było odprawy początkowej dowódcy dla całości sił, nie znaliśmy żadnych zadań poza swoim, żadnego położenia innych sił własnych, linii rozgraniczenia itp.

     

    Spodziewałem się, że będzie to wymagane przez orga. Żebym nie był źle zrozumiany, nie winię d-cy, że tego nie było, zwłaszcza, jeśli był to jego debiut. I tak szanuję, że nasza strona jakoś funkcjonowała.

     

    Zabrakło też jakiegoś przekazania tła zadań dla drużyn. Być może dowódca Odry 1 znał takie tło, jednak szczebel niżej docierały zadania które wyglądały tak:

     

    Idziesz Tu, zabierasz To, i niesiesz Tam. Potem wróć. Bez dodatkowych wytycznych.

     

    Liczyłem na nieco więcej. Niemniej zadania staraliśmy się wykonywać w 100% i sami staraliśmy się budować klimat.

     

    Na pochwałę zasługują natomiast rekwizyty, przez cały czas mieliśmy jednego fanta startowego( który nita bene nie został wykorzystany), oraz mieliśmy kontakt z anteną. Była fajnie wykonana, skrzynia była zaminowana czego się nie spodziewaliśmy, i potem jak znaleźliśmy miejsce umieszczenia skrzyni i zobaczyliśmy migające czerwone światełko, nie wiedzieliśmy co to, chyba z 15 min zastanawialiśmy sie co zrobić.

     

    Wracając do miny. Trochę niebezpieczne było zasypanie dość silnej petardy kamieniami. Koledze stłukło kostkę.

     

    Chciałbym, zobaczyć pełną listę zadań, może na pw? Pewnie wiele rzeczy ułożyło by się w logiczną całość.

     

    Ale cóż symulacja to symulacja. Samo przetyranie było super. Pogoda dopisała, morale udało się trzymać wysokie mimo pecha w zadaniach:

    Prawie 18 h pilnowania jednego miejsca, w tym czasie jeden patrol w promieniu 1500m i powrót. Dopiero od drugiego wieczoru dostaliśmy ciekawe zadanie z fantem i powrót do bazy. Brak zadań od 22-6, i poranna akcja wynagradzająca wszystko.

     

    Podsumowując.

     

    +świetny teren

    +ciekawe zadania (jeśli w końcu się trafiły)

    +super ludzie (zwłaszcza dzięki dla d-cy odry 1 z którym gadałem najwięcej oraz odry 4 za wytrzymałość, szacun że była to wasza pierwsza impreza asg!)

    +fajne rekwizyty

    +zakaz nokto i termo wyrównuje szanse mniej zamożnych asgejków

    +spore wyzwanie z punktu widzenia przygotowania się do gry

    +zasada KIA i do domu. Wymusza o wiele ostrożniejsze pociąganie spustu.

    +cena była świetna,

     

    -brak wymagań stosowania procedur(sit rep, spotrep)

    -brak podawania pozycji w mgrs

    -brak kontaktu radiowego z dcą strony wszystko opierało się na gsm

    -brak planowania z prawdziwego zdarzenia.

     

    Z racji, że na imprezę jechaliśmy ponad 200km to jesteśmy stosunkowo zadowoleni. Rozważymy przyjazd na kolejne edycje.

     

    Dziękujemy za to, że wszystkim się chciało!

     

    Do zobaczenia!

     

    AAR, prześlę za jakiś czas. Ps Gołek odezwij się na pw to wyślę tobie i zrobisz aar całej Odry.

     

    Pozdrawiam i jeszcze raz Dzięki

    Kierek D-ca Odry3.

  4. Witam!

     

    Być może głupie pytanie, ale nie byłem nigdy na Waszych imprezach a w tym wątku nie mogę znaleźć.

     

    Czy dopuszczasz udział graczy po jednej stronie konfliktu w różnych kamuflażach? Mam na myśli:

    Woodland, dpm, wz93, flecktarn (przykładowo). (Każdy gracz pełen sort w rozumieniu, bluza oraz spodnie w jednej barwie) oczywiście w miarę możliwości postaralibyśmy się na jak największą unifikację kamuflażu w drużynie.

     

    Oraz jaki kamuflaż determinuje do jakiej strony konfliktu?

     

    A także jaki jest limit liczebności "drużyny"?

     

    Poważnie rozważamy przyjazd, ale chcemy mieć jasność.

     

    Pozdrawiam i z góry dzięki za odpowiedzi :-)

  5. Powolutku planujemy coś na niewielką skalę w sierpniu. Organizacją będę zajmował się ja i Artek. Ale to, czy impreza się odbędzie będzie wiadomo na ok, 1 - 1,5 miesiąca wcześniej. Sprawy rodzinne mogą termin przesunąć.

     

    Jakkolwiek, będzie to niewielka próba przebicia się do środowiska. Bez ogromnej ilości uczestników i obietnic lotniskowców ;-), ale planujemy żeby było wymagająco dla zaawansowanych i przystępnie dla chcących zacząć zabawę w nieco poważniejszą gałązkę asg.

  6. Kooperacja GS-3 z LRRP Szop zawsze na propsie. Do tego dołącza się często HANS i inne SZPONy, Bardziej w wielkopolsce współpracuje NST3 (zaczynają wchodzić w temat), oraz USSE. Mamy dobre kontakty ze Szczecinem - t.Ch oraz B.R.O.S.

  7. Miejsce: okolice miasteczka Jasień, powiat żarski, woj. lubuskie

     

    Czas: 251200AJUN2016 – 261200AJUN2016 (25/26.06.2016 od 12 do 12)

     

    Skład GS-3: Kierek – dowódca plutonu 3 FR, Merdi – RTO plutonu 3 FR, Artek – zastępca d-cy plutonu, Szary – strzelec, amunicyjny plutonu. Gościnnie Sveter Główny MED plutonu.

     

    Skład poza GS-3:

     

    Sekcja zabezpieczana przez LRRP Szop: Mikunda – d-ca 2 drużyny, d-ca sekcji SZOP, Seba – zapasowy RTO plutonu, z-ca d-cy 2 drużyny. Dragun, Metal, Rudy MED,

     

    Sekcja zabezpieczana przez Team Delta: Wolf d-ca sekcji DELTA, Hans, Chthulhu, Vorox, Karol Z przeniesiony z sekcji SZOP w celu uzupełnienia stanu osobowego.

     

    Sekcja zabezpieczana przez JRG Gubin: Góral d-ca sekcji JRG, Oskar, Grzechu, Drozdek.

     

    Pluton podzielono na dwie drużyny. Drużynę 1 – Sekcja dowodzenia + Sekcja Delta, oraz Drużynę 2 – Sekcja SZOP i Sekcja JRG.

     

    Misja: Udział w imprezie „MilSim Summer Games”. Wykonać zadania postawione przez HQ dla Federacji rosyjskiej.

     

    Zadanie strategiczne: Przeciwdziałać uderzeniu NATO na terytorium zajęte przez FR.

     

    Opis: Wypowiedzi odnośnie organizacji zlotu, oraz poziomu, a właściwie sposobu dowodzenia przez HQ zawarłem na forum WMASG, więc opiszę tylko nasze działania. Poza kwestiami „Ingame” powiem jedno. Było sporo niedociągnięć, ale nie było wcale tak tragicznie, jak może wydawać się po przeczytaniu komentarzy. Dla mnie to typowe SNAFU – Situation Normal – All Fucked Up ;-) czyli sytuacja która normalnie może wydarzyć się w wojsku, więc poniekąd wpisuje się w idee MilSima.

     

    Pierwsze zadanie jakie zostało postawione przed 3 plt wyglądało następująco. Wyruszyć z HQ południową stroną głównej drogi na wschód, poruszać się w miarę możliwości niezauważenie, następnie dotrzeć do punktu P2 – wysunięty na południowy zachód od wsi PICZ posterunek. Przeprowadzić rozpoznanie, oraz oderwać sekcję delta i pozostawić za liniami wroga w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji. W razie potrzeby odwrócenia uwagi zaatakować przeciwnika prawdopodobnie znajdującego się na P2. Zadaniem pobocznym było możliwe wykrycie pozycji stacjonowania moździerzy.

     

    Przed wyruszeniem poświęciliśmy około 40 min. Na dogranie częstotliwości wewnętrznej, doustalenie niejasności, wyznaczenie awaryjnego punktu zbiórki itp.

     

    Po dotarciu w rejon wiaduktów i przekroczeniu go, nawiązaliśmy kontakt wzrokowy z wojskiem na północ od Głównej drogi (dalej GD). Z racji, że HQ nie informowało o pozycji wojsk własnych ani ich zadaniach, istniał problem z rozpoznaniem sił własnych. Na szczęście nie doszło do incydentów friendly fire. W międzyczasie jeden członek sekcji delta zgłasza problemy zdrowotne. Wezwano MEDEVAC (offgame – zagrożenie realne) i przetransportowano Voroxa do HQ. W trakcie marszu popełniliśmy niewielki błąd w nawigacji i zboczyliśmy nieco zbyt mocno na południe. Po korekcie marszruty natrafiliśmy na prawdopodobną pozycję moździerzy – lej przykryty siatką maskującą oraz znajdujący się tam maszcik z dwiema flagami czerwoną i niebieską Przeszukanie okolicy nie wniosło nic więcej. Z racji, że kontakt z HQ w tym momencie był kiepski, podjęto decyzję o wciągnięciu czerwonej flagi oraz opuszczeniu rejonu w celu wykonania podstawowego zadania.

     

    W trakcie podejścia do P2, nawiązano kontakt, jednak po zastosowaniu wywołania rozpoznawczego uznano, że to sojusznik. Nawiązano kolejny kontakt. Tym razem z Plutonem pierwszym. Nadszedł rozkaz o szturmie na P2. Po krótkiej konsultacji z d-ca plutonu pierwszego (Herod), ustalono:

    1 pluton pozostaje w odwodzie, czeka na zaflankowanie pozycji p2 przez pluton 3. Wyczekanie na początek szturmu plutonu 3 w stronę wschodnią. Następnie dołączenie do szturmu przez pluton 1.

     

    Cel osiągnięto z minimalnymi stratami. (1 WZW oraz 1 RL po stronie 3 plutonu, stan amunicji w plutonie po walce około 70%) Przeciwnika wypartko w kierunku północnym i wschodnim. Obsadzono posterunki, nakazano medykowi zajęcie się rannym z WZW i przetransportowanie go do P2. Wezwano MedEvac, który jednak nie dotarł. Ewakuacją rannego zajął się 1 pluton swoim pojazdem.

     

    Zarządzono aktywną obronę z rozpoznaniem przedpola. Zwłaszcza w kierunku północnym i zachodnim, który był z racji ukształtowania trudny do obserwacji. Następnie sprawdzono stan żołnierzy w plutonie, przypomniano o nawadnianiu się.

     

    W trakcie desantowania się plutonu pierwszego na wschód od P2 nastąpił kontratak przeciwnika. Tego udało się zniszczyć. 3 pluton ponownie doznał strat. 1 WZW, 2 RL. Pozostały stan amunicji plutonu około 20-30%, woda na wyczerpaniu. W walce wyeliminowano około 6 żołnierzy NATO z czego 2 wzięto do niewoli. Z racji na ogromne problemy z komunikacją z HQ ponownie nie otrzymano medevac, amunicji wody ani odebrania jeńców. Kolejny raz niezbędna okazała się pomoc 1 plutonu, któremu zadanie podebrania nam jeńców i rannego zajęło ok. 1,5 godziny oczekiwania w punkcie.

     

    Po jakimś czasie uzyskano połączenie z HQ. Otrzymano rozkaz opuszczenia P2 po przekazaniu go pod kontrolę 1 plutonu. Oraz udanie się do P1. Podczas marszu nie nawiązano kontaktu z Nplem. Nawiązano najpierw kontakt radiowy, następnie wzrokowy z plutonem drugim (mogę mylić który to pluton) aby uniknąć friendly fire. Po dotarciu na miejsce, rozstawiono obronę okrężną. Notabene, obrona wykonywana przez pluton zajmujący P1 przed dotarciem tam plutonu 3, była mizerna. Po zaraportowaniu zajęcia pozycji HQ nakazało powrót do bazy.

     

    Z decyzji byliśmy zadowoleni. Byliśmy przez 8 godzin w polu i właśnie na tyle byliśmy przygotowani sprzętowo w trakcie pierwszej misji. Liczyliśmy na 2-4 godzinki popasu i dalsze działania.

     

    W HQ nie żądano od d-cy AAR, ani żadnego raportu. Otrzymał on informację, za 30 min. Wymarsz na kolejne zadanie. Wynegocjowano nieco ponad godzinę.

     

    Kolejne zadanie miało na celu: Dotrzeć do P1, następnie dotrzeć do wsi Picz, rozpoznać, czy w pobliżu znajduje się przeciwnik (informacje wskazywały, że FR, nie zajmuje wsi, jednak NATO jej nie zdobyło obawiając się obsady. Zapadł zmrok. Pluton wyposażony był w jeden termowizor oraz jeden noktowizor znajdujący się na wyposażeniu sekcji Delta. Sekcja JRG została pozostawiona w HQ decyzją dowódcy sztabu. Reszta plutonu posiadała mocne latarki w razie nawiązaniu kontaktu ogniowego, zamierzano użyć ostrego światła aby zminimalizować domniemaną przewagę obserwacji nocnej przeciwnika.

     

    W połowie drogi między HQ a P1 zmieniono rozkaz. Nakazano marsz i rozpoznanie (po zmroku, ze szczątkowymi możliwościami obserwacji nocnej) na pozycję w okolicach wsi Gaj. Z racji na warunki podjęto decyzję o powolnym poruszaniu się drogą zachowując reżim ciemności. Kilkukrotnie nawiązywano kontakt wzrokowy z poruszającymi się drogą pojazdami, zawsze jednak udawało się (tak się wydaje) pozostać niezauważonym. Na wysokości punktu P2 obserwowaliśmy ruch (widoczne światła latarek). W trakcie dalszego marszu otrzymano rozkaz powrotu do HQ (okolice godziny 1:00). Zawrócono wzdłuż głównej drogi. Ponownie kilkukrotnie unikano kontaktu z pojazdami. Najbardziej obawiano się zasadzki w okolicy wiaduktów, ta jednak nie nastąpiła. Na podejściu do HQ (odl 150 m) podjęto decyzję o zapaleniu światła celem uniknięcia incydentów FF.

     

    Ponownie nie oczekiwano AAR. Rozpętała się burza z ulewą. Padł rozkaz spać. Działania wznowiono o 5:00.

     

    Poranne zadanie wyglądało następująco udać się w okolice punktu GAJ i zdobyć. Nie otrzymano żadnych szczegółów, rozpoznania itp.

     

    Podjęto decyzję o szybkim podejściu pod obiekt wzdłuż drogi. Liczono się z możliwością wykrycia i na ten wypadek ustalono zrywanie kontaktu w kierunku HQ.

     

    Dotarcie w okolice GAJ nie przyniosło trudności. Rozpoznano siły przeciwnika zajmujące wzgórzę. Rozciągnięto formację do natarcia. Sekcja Delta prawe skrzydło, Sekcja SZOP front, Sekcja JRG lewe skrzydło, sekcja dowodzenia (GS-3) front (w odwodzie). Zameldowano o manewrach npla. Flankował prawe skrzydło. Nakazano sekcji JRG pogłębienie na lewo północny zachód, wejście na szczyt a następnie rozpoczęcie natarcia. W tym czasie delta wycofała się nieco zbijając z pozycjami na wprost. JRG zaatakowało. Rozpoczęto natarcie. Walka była zacięta i krwawa dla obu stron potyczki. Efektem końcowym było wyeliminowanie niemal całego 3 plutonu. Jednak strona broniąca wzgórza w mojej opinii drogo zapłaciła za to zwycięstwo.

     

    Po założeniu kamizelek offgameowo udaliśmy się do HQ. Tam początkowo zgłaszano kolejne wyjście w pole, na co 3 pluton był gotowy. Pomysł jednak odwołano. Summer Games zakończyło się.

    _____________________________

    Kierek

     

    Podsumowanie: Bawiliśmy się świetnie! Dziękujemy wszystkim bez wyjątku za udane 24 h. Nie obyło się jednak bez odrobiny niesmaku. GS-3 silnie kibicuje tej imprezie i nasze oczekiwanie przerosły nieco rzeczywistość. Nie było jednak tragicznie. Dziękuję przede wszystkim członkom 3 plutonu federacji rosyjskiej – kojot 3, za wspólne działanie. Myślę, że z każdej takiej imprezy można wyciągać ciekawe wnioski więc suma summarum, mimo znaczących minusów impreza dla nas na plus.

    Do zobaczenia! Z pozdrowieniami GS-3!

  8. Miejsce: okolice miasteczka Jasień, powiat żarski, woj. lubuskie

     

    Czas: 251200AJUN2016 – 261200AJUN2016 (25/26.06.2016 od 12 do 12)

     

    Skład GS-3: Kierek – dowódca plutonu 3 FR, Merdi – RTO plutonu 3 FR, Artek – zastępca d-cy plutonu, Szary – strzelec, amunicyjny plutonu. Gościnnie Sveter Główny MED plutonu.

     

    Skład poza GS-3:

     

    Sekcja zabezpieczana przez LRRP Szop: Mikunda – d-ca 2 drużyny, d-ca sekcji SZOP, Seba – zapasowy RTO plutonu, z-ca d-cy 2 drużyny. Dragun, Metal, Rudy MED,

     

    Sekcja zabezpieczana przez Team Delta: Wolf d-ca sekcji DELTA, Hans, Chthulhu, Vorox, Karol Z przeniesiony z sekcji SZOP w celu uzupełnienia stanu osobowego.

     

    Sekcja zabezpieczana przez JRG Gubin: Góral d-ca sekcji JRG, Oskar, Grzechu, Drozdek.

     

    Pluton podzielono na dwie drużyny. Drużynę 1 – Sekcja dowodzenia + Sekcja Delta, oraz Drużynę 2 – Sekcja SZOP i Sekcja JRG.

     

    Misja: Udział w imprezie „MilSim Summer Games”. Wykonać zadania postawione przez HQ dla Federacji rosyjskiej.

     

    Zadanie strategiczne: Przeciwdziałać uderzeniu NATO na terytorium zajęte przez FR.

     

    Opis: Wypowiedzi odnośnie organizacji zlotu, oraz poziomu, a właściwie sposobu dowodzenia przez HQ zawarłem na forum WMASG, więc opiszę tylko nasze działania. Poza kwestiami „Ingame” powiem jedno. Było sporo niedociągnięć, ale nie było wcale tak tragicznie, jak może wydawać się po przeczytaniu komentarzy. Dla mnie to typowe SNAFU – Situation Normal – All Fucked Up ;-) czyli sytuacja która normalnie może wydarzyć się w wojsku, więc poniekąd wpisuje się w idee MilSima.

     

    Pierwsze zadanie jakie zostało postawione przed 3 plt wyglądało następująco. Wyruszyć z HQ południową stroną głównej drogi na wschód, poruszać się w miarę możliwości niezauważenie, następnie dotrzeć do punktu P2 – wysunięty na południowy zachód od wsi PICZ posterunek. Przeprowadzić rozpoznanie, oraz oderwać sekcję delta i pozostawić za liniami wroga w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji. W razie potrzeby odwrócenia uwagi zaatakować przeciwnika prawdopodobnie znajdującego się na P2. Zadaniem pobocznym było możliwe wykrycie pozycji stacjonowania moździerzy.

     

    Przed wyruszeniem poświęciliśmy około 40 min. Na dogranie częstotliwości wewnętrznej, doustalenie niejasności, wyznaczenie awaryjnego punktu zbiórki itp.

     

    Po dotarciu w rejon wiaduktów i przekroczeniu go, nawiązaliśmy kontakt wzrokowy z wojskiem na północ od Głównej drogi (dalej GD). Z racji, że HQ nie informowało o pozycji wojsk własnych ani ich zadaniach, istniał problem z rozpoznaniem sił własnych. Na szczęście nie doszło do incydentów friendly fire. W międzyczasie jeden członek sekcji delta zgłasza problemy zdrowotne. Wezwano MEDEVAC (offgame – zagrożenie realne) i przetransportowano Voroxa do HQ. W trakcie marszu popełniliśmy niewielki błąd w nawigacji i zboczyliśmy nieco zbyt mocno na południe. Po korekcie marszruty natrafiliśmy na prawdopodobną pozycję moździerzy – lej przykryty siatką maskującą oraz znajdujący się tam maszcik z dwiema flagami czerwoną i niebieską Przeszukanie okolicy nie wniosło nic więcej. Z racji, że kontakt z HQ w tym momencie był kiepski, podjęto decyzję o wciągnięciu czerwonej flagi oraz opuszczeniu rejonu w celu wykonania podstawowego zadania.

     

    W trakcie podejścia do P2, nawiązano kontakt, jednak po zastosowaniu wywołania rozpoznawczego uznano, że to sojusznik. Nawiązano kolejny kontakt. Tym razem z Plutonem pierwszym. Nadszedł rozkaz o szturmie na P2. Po krótkiej konsultacji z d-ca plutonu pierwszego (Herod), ustalono:

    1 pluton pozostaje w odwodzie, czeka na zaflankowanie pozycji p2 przez pluton 3. Wyczekanie na początek szturmu plutonu 3 w stronę wschodnią. Następnie dołączenie do szturmu przez pluton 1.

     

    Cel osiągnięto z minimalnymi stratami. (1 WZW oraz 1 RL po stronie 3 plutonu, stan amunicji w plutonie po walce około 70%) Przeciwnika wypartko w kierunku północnym i wschodnim. Obsadzono posterunki, nakazano medykowi zajęcie się rannym z WZW i przetransportowanie go do P2. Wezwano MedEvac, który jednak nie dotarł. Ewakuacją rannego zajął się 1 pluton swoim pojazdem.

     

    Zarządzono aktywną obronę z rozpoznaniem przedpola. Zwłaszcza w kierunku północnym i zachodnim, który był z racji ukształtowania trudny do obserwacji. Następnie sprawdzono stan żołnierzy w plutonie, przypomniano o nawadnianiu się.

     

    W trakcie desantowania się plutonu pierwszego na wschód od P2 nastąpił kontratak przeciwnika. Tego udało się zniszczyć. 3 pluton ponownie doznał strat. 1 WZW, 2 RL. Pozostały stan amunicji plutonu około 20-30%, woda na wyczerpaniu. W walce wyeliminowano około 6 żołnierzy NATO z czego 2 wzięto do niewoli. Z racji na ogromne problemy z komunikacją z HQ ponownie nie otrzymano medevac, amunicji wody ani odebrania jeńców. Kolejny raz niezbędna okazała się pomoc 1 plutonu, któremu zadanie podebrania nam jeńców i rannego zajęło ok. 1,5 godziny oczekiwania w punkcie.

     

    Po jakimś czasie uzyskano połączenie z HQ. Otrzymano rozkaz opuszczenia P2 po przekazaniu go pod kontrolę 1 plutonu. Oraz udanie się do P1. Podczas marszu nie nawiązano kontaktu z Nplem. Nawiązano najpierw kontakt radiowy, następnie wzrokowy z plutonem drugim (mogę mylić który to pluton) aby uniknąć friendly fire. Po dotarciu na miejsce, rozstawiono obronę okrężną. Notabene, obrona wykonywana przez pluton zajmujący P1 przed dotarciem tam plutonu 3, była mizerna. Po zaraportowaniu zajęcia pozycji HQ nakazało powrót do bazy.

     

    Z decyzji byliśmy zadowoleni. Byliśmy przez 8 godzin w polu i właśnie na tyle byliśmy przygotowani sprzętowo w trakcie pierwszej misji. Liczyliśmy na 2-4 godzinki popasu i dalsze działania.

     

    W HQ nie żądano od d-cy AAR, ani żadnego raportu. Otrzymał on informację, za 30 min. Wymarsz na kolejne zadanie. Wynegocjowano nieco ponad godzinę.

     

    Kolejne zadanie miało na celu: Dotrzeć do P1, następnie dotrzeć do wsi Picz, rozpoznać, czy w pobliżu znajduje się przeciwnik (informacje wskazywały, że FR, nie zajmuje wsi, jednak NATO jej nie zdobyło obawiając się obsady. Zapadł zmrok. Pluton wyposażony był w jeden termowizor oraz jeden noktowizor znajdujący się na wyposażeniu sekcji Delta. Sekcja JRG została pozostawiona w HQ decyzją dowódcy sztabu. Reszta plutonu posiadała mocne latarki w razie nawiązaniu kontaktu ogniowego, zamierzano użyć ostrego światła aby zminimalizować domniemaną przewagę obserwacji nocnej przeciwnika.

     

    W połowie drogi między HQ a P1 zmieniono rozkaz. Nakazano marsz i rozpoznanie (po zmroku, ze szczątkowymi możliwościami obserwacji nocnej) na pozycję w okolicach wsi Gaj. Z racji na warunki podjęto decyzję o powolnym poruszaniu się drogą zachowując reżim ciemności. Kilkukrotnie nawiązywano kontakt wzrokowy z poruszającymi się drogą pojazdami, zawsze jednak udawało się (tak się wydaje) pozostać niezauważonym. Na wysokości punktu P2 obserwowaliśmy ruch (widoczne światła latarek). W trakcie dalszego marszu otrzymano rozkaz powrotu do HQ (okolice godziny 1:00). Zawrócono wzdłuż głównej drogi. Ponownie kilkukrotnie unikano kontaktu z pojazdami. Najbardziej obawiano się zasadzki w okolicy wiaduktów, ta jednak nie nastąpiła. Na podejściu do HQ (odl 150 m) podjęto decyzję o zapaleniu światła celem uniknięcia incydentów FF.

     

    Ponownie nie oczekiwano AAR. Rozpętała się burza z ulewą. Padł rozkaz spać. Działania wznowiono o 5:00.

     

    Poranne zadanie wyglądało następująco udać się w okolice punktu GAJ i zdobyć. Nie otrzymano żadnych szczegółów, rozpoznania itp.

     

    Podjęto decyzję o szybkim podejściu pod obiekt wzdłuż drogi. Liczono się z możliwością wykrycia i na ten wypadek ustalono zrywanie kontaktu w kierunku HQ.

     

    Dotarcie w okolice GAJ nie przyniosło trudności. Rozpoznano siły przeciwnika zajmujące wzgórzę. Rozciągnięto formację do natarcia. Sekcja Delta prawe skrzydło, Sekcja SZOP front, Sekcja JRG lewe skrzydło, sekcja dowodzenia (GS-3) front (w odwodzie). Zameldowano o manewrach npla. Flankował prawe skrzydło. Nakazano sekcji JRG pogłębienie na lewo północny zachód, wejście na szczyt a następnie rozpoczęcie natarcia. W tym czasie delta wycofała się nieco zbijając z pozycjami na wprost. JRG zaatakowało. Rozpoczęto natarcie. Walka była zacięta i krwawa dla obu stron potyczki. Efektem końcowym było wyeliminowanie niemal całego 3 plutonu. Jednak strona broniąca wzgórza w mojej opinii drogo zapłaciła za to zwycięstwo.

     

    Po założeniu kamizelek offgameowo udaliśmy się do HQ. Tam początkowo zgłaszano kolejne wyjście w pole, na co 3 pluton był gotowy. Pomysł jednak odwołano. Summer Games zakończyło się.

    _____________________________

    Kierek

     

    Podsumowanie: Bawiliśmy się świetnie! Dziękujemy wszystkim bez wyjątku za udane 24 h. Nie obyło się jednak bez odrobiny niesmaku. GS-3 silnie kibicuje tej imprezie i nasze oczekiwanie przerosły nieco rzeczywistość. Nie było jednak tragicznie. Dziękuję przede wszystkim członkom 3 plutonu federacji rosyjskiej – kojot 3, za wspólne działanie. Myślę, że z każdej takiej imprezy można wyciągać ciekawe wnioski więc suma summarum, mimo znaczących minusów impreza dla nas na plus.

    Do zobaczenia! Z pozdrowieniami GS-3!

  9. Ale tu nie chodzi o to, że przez radio nie padały informacje. Nie mogę jako d-ca plutonu prowadzić patrolu, nie wiedząc gdzie i jakie są moje siły sąsiadujące. Ogranicza to mobilność oddziału, a negatywne działanie takiej dezinformacji działa gorzej niż ewentualne wydanie informacji wrogowi przez jeńca. Poza tym żywcem byśmy się nie dali. :icon_wink:

     

    Problemy z komunikacją wydawały się doraźne, ale takie nie były. Sytuacja: 3 pluton ma rozkaz zajmować P2. Mam jednego rannego (WZW), kilku rannych po RL, ok 20% amunicji w skali plutonu, końcówkę wody, oraz dwoje jeńców. Nie mogę opuścić P2, bo obserwuję ruch przeciwnika ok 500 m. na północ. RTO nie może nawiązać łączności po MED EVAC i Amunicję. To nie jest problem doraźny...

  10. Żeby było jasno.

     

    Uważam, że sztab ma swoje za uszami:

    - brak wczuty w klimat sztabu, rozkazy zawierały minimum informacji i nie zawierały kluczowych informacji dla d-ców plutonów.

    - brak działań w celu poprawy łączności (np zapakowania na auto RTO i jeżdżenia z radiem w łapie za linią wojsk własnych)

    - duże braki w komunikacji - ja jestem zwolennikiem dowodzenia przez zrozumienie. (typ dowodzenia SAS) a tutaj dowodzono odgórnie. Moim zdaniem w armii może by to działało. W ASG nie.

    - brak ustaleń procedur awaryjnych (na przykład sygnał rozpoznawczy niewerbalny, ustalony został oddolnie)

    - miałem wrażenie że niektóre zadania były chaotyczne i oderwane od rzeczywistości, inne z perspektywy czasu uważam za słuszne, jednak sposób ich przekazania uważam za niewłaściwy.

     

    Ale jako minus nie mogę zaliczyć braku kontaktu z przeciwnikiem. W GS-3 wyciągamy pozytywy nawet z najgorszych imprez (tak podobało nam się na Falkenhorście ;-) tylko trochę drogo :icon_razz: )

     

    Uważam też, że swoje miał za uszami Organizator.

    -Zbyt dużo na raz chciał osiągnąć posiadając zbyt małe zaplecze.

    -Przypuszczam, że zbyt duże ograniczanie swobody sztabom też zagrała tutaj rolę. Po co wyznaczanie lini frontu na mapie, skoro to nie istniało.

    - Zbyt mały nacisk na zrozumienie w pełni zasad rozgrywki przez uczestników. CCS jest trudnym systemem który ma kilka niedociągnięć, a pojawiały się wątpliwości w przypadku szczegółowych pytań od uczestników.

    -Przekombinowane zasady dysponowania amunicją. - Generalnie duża ilość zasad była przekombinowana. Lepiej skorzystać z rozwiązań już sprawdzonych przez wielu graczy niż wyważać otwarte drzwi na nowo.

     

    Mimo tego wszystkiego bawiłem się dobrze. Dziękuję 3 plutonowi za współdziałanie. Dziękuję plutonowi 1. za współpracę, zwłaszcza w natarciu na P2 (notabene nie dotarło do mnie że to nie był wróg - dlaczego zabrakło przepływu info skoro staliśmy na tym samym punkcie?), oraz za oddanie 5l baniaka wody w momencie gdy sztab nie był w stanie nic nam dostarczyć. Dziękuje plutonowi w którym grał USSE za zażartą walkę o GAJ (czekam na wasz AAR)

     

    Mam nadzieję, że wszyscy wyciągną konstruktywne wnioski i w końcu w lubuskim zorganizuje się koszernego sima.

  11. Bardzo fajnie zorganizowany Milsim. Łączność na 5, mapy i gadżety na 5, nastawienie ludzi na 4. Fajnie było spotkać nowych ludzi mam nadzieje, że wyjdzie z tego jakaś współpraca. Teren świetny, FOB 1 klasa, przeciwnik godny.

     

    Minusy to plątanie się po FOBie osób offgame, nastawienie pojedynczych graczy na strzelankę, brak zrozumienia idei dowodzenia i hierarchii w oddziale,, wykorzystywanie wiedzy zdobytej offgame do rozgrywki itp. na szczęście sytuacje takie miały miejsce dopiero na końcówce rozgrywki.

     

    Kolejna sprawa to bardzo szybko opadające morale. Ale to kwestia indywidualna. Jak ktoś jedzie na sima i męczy go, że chodzi w nocy po lesie, do tego jest mokry bo pada deszcz, i jest mu zimno bo grudzień nastał z dnia na dzień, wczoraj jeszcze było +30 ;-) To nawet starania dowódcy drużyny nie pomogą.

×
×
  • Create New...