Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Gareth

Użytkownik
  • Content Count

    29
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Gareth

  1. Muszkieter z XVII w miał na sobie od 12 do 20 "pulwersaków" (czyli ładunków gotowych do wsypania w lufę), i 6 kul w pysku + kilkanaście w sakwie na bandolierze i to mu w zupełności wystarczało na bitwę.

    Gdzieś czytałem taką ciekawostkę o wojnie domowej w Angli naprzeciw siebie w odległości 600 stóp (ok 200m) stały dwa regimenty muszkieterów, każdy w sile paru tysięcy strzelców i strzelały do siebie przez 3h, potyczkę przerwano gdyż pole bitwy było tak zadymione że konnica jednej ze stron rozjechała własną piechotę. Następnego ranka te same dwa regimenty kontynuowały ostrzał w prawie nienaruszonym składzie, tak więc skuteczność na dystansie powyżej 100m jest naprawdę znikoma. Z drugiej strony postaram się zamieścić w tym wątku zdjęcia repliki kirysu Husarskiego postrzelanego z odległości ok. 30 m z muszkietów gładkolufowych - Husaria to byli jednak porąbani ludzie ;-).

  2. P.S.2 - dodam jeszcze, ze bandolet to wbrew powszedniej opini nie jest pas służący do przenoszenia (przewożenia) broni, - "Bandolet" jest to pewien konkretny typ XVII wiecznego karabinka kawaleryjskiego najczęściej z zamkiem kołowym.

  3. Oczywiście ze wozili broń nabitą. Takiej zabawki nie naładujesz w 5 sekund, a wożenie w olstrach nieprzygotowanej broni mijało się z celem. Co do obsypywania się prochu - bzdura, nie ma takiej opcji - proch ubity i zabity przybitką, na tym jeszcze kula owinięta flejtuchem, a czasem jeszcze zabita dodatkową przybitką - nic nie ma prawa się ruszyć. Sam parokrotnie na własnej skórze doświadczyłem jak ciężko jest usunąć z lufy ładunek, nawet używając grajcara, a o mimowolnym obsunięciu się ładunku nie ma mowy (no chyba że ktoś jak ostatnia dupa nabił) - raz jeden podsypałem do lufy zawilgocony proch - po kilku(nastu ;-) ) próbach odpalenia postanowiłem rozładować muszkiet stukając lufa o betonową posadzkę - zapomnij, spociłem się jak świnia a i tak musiałem ustrojstwo rozebrać i po wykręceniu warkocza przepchać na wylot (dodam tylko że to było ostre strzelanie na strzelnicy i muszkiet był załadowany 40gr kulą - która nie dość że mimo swej masy nie drgnęła to do tego jeszcze skutecznie przytrzymała proch w lufie) - pozdrawiam

     

    P.S. rodzaj zamka nie gra tutaj roli, konstrukcja lufy i "komory spalania" jest identyczna, "skałkówka", "kołówka" czy "lontówka" różnią się między sobą, tylko metodą podania iskry-żaru na panewkę, większy problem widzę tutaj w panewkach - pewnie właśnie one były "najsłabszym ogniwem" i pewnie właśnie one były podsypywane przed samym strzałem - zwłaszcza w tanich i najpospolitszych modelach (chodzi o zamki skałkowe i kołowe). Przypuszczam, że te z zamkami dwutaktowymi mogły "jeździć" podsypane. Lontówki na 100% były podsypywane tuż przed strzałem.

  4. Pracuję przy obróbce fotek od parunastu lat, i jakos wierzyć mi sie nie chce, żeby grafik prasowy poświęcił kilkanaście godzin pracy (a tyle by potrzebował do uzyskania takiego efektu) tylko po to żeby w artykuliku na 1/8 szpalty zrobić fotke ukazującą jakąś tam broń. Tym bardziej ze to jest zwykła gazeta - a nie wydawnictwo hobbystyczne poświęcone broni.

    Reporter prasowy nie robi jednej czy dwóch fotek - z takiego fotoreportażu przywozi ich kilkadziesiąt (jak nie więcej - fotografia cyfrowa naprawde to umozliwia :wink: ) - i jeśli fotka by się nie podobała - wstawiliby inną.

    Jeśli ktoś ma tą "oryginalną" fotke - to niech ja wstawi a ja wtedy zrobię takie 8O oczy.

    P.S. A to zdjęcie zostało zrobione najprawdopodobniej w momencie w którym tenże policjant ściągał broń z ramienia - taki wniosek sugeruje układ pasków - szyna "weszła" po prostu pod luźny pasek.

  5. 6 kilo prochu może przechowywać w kasie pancernej człowiek który ma koncesję na sprzedaż tego towaru. W domu można przechowywać tylko tyle ile jesteś w stanie wykorzystać "na bieżąco" - a i taka ilość powinna być zabezpieczona. 6 kilo- hmmm, pewnie ma w domu armatę.

     

    p.s. - biorąc pod uwagę, że Ja w swój muszkiet (19mm, kula ważąca 40g) ładuję 9g prochu, a colt '44 zużywa na wystrzał od 0,9g do 1,5g (zależnie od dystansu i amunicji) to wyjaśnić prokuraturze posiadanie 6 kg będzie naprawdę ciężko.

  6. W ASG bawi się sporo osób zajmujących się bronią czarnoprochową.

    Ja osobiście strzelam z muszkietu lontowego o 19mm średnicy lufy (waga kuli to 40g ołowiu), i repliki Colta Navy cal. '44. Fajna zabawa, dużo dymu, i niesamowita satysfakcja jak się trafi w tarczę na 50m (z muszkietu). Rewolwer celnością nie ustępuje współczesnym produktom, tylko proces ładowania znacznie dłuższy, no i trzeba dojść do wprawy w doborze ilości prochu, pocisku. przybitek itd. itp.

    Jak dla mnie wspaniała zabawa.

  7. Dzięki. Wiem jak one wyglądają bo mam opisy, ale chciałbym jakieś dobre zdjęcia, ilustracje czy wymiary. Interesuje mnie przede wszystkim jak jest rozwiązana ścieżka prochowa, czy też jak w tym "piwnym" modelu jest rozwiaza oś na której te lufu się obracają.

    Pewnie będę musiał się wybrać do W-awy z aparatem i miarką. Liczyłem że ktoś będzie miał jakieś materiały na ten temat. Bo wsieci możesz znaleźć tylko i wyłącznie odnośniki do "Dwarf Organ Gun" z warhamera.

    Za lufy dzięki ale mam własnego rusznikarza który również jest zainteresowany tym projektem, i do tego to on go sponsoruje :wink: , więc na pewno będzie tańszy :D .

    Gareth

  8. Szukam wszelkiego materiału na ten temat. Mile widziane zdjęcia i opisy.

    Szykuję się do rekonstrukcji, ale oprócz ogólnej zasady działania i kilku b.ogólnikowych ilustracji nie posiadam narazie zbyt wielu materiałów (poszukiwania trwają), dlatego proszę o pomoc. Było nie było, jest to pierwsza broń palna strzelająca "seriami" :wink: . Wiem, że Warszawskie Muzeum Broni ma w swojej ekspozycji dwa egzemplarze - 25-lufowy lawetowy i relingowy szwedzki 64 - lufowy, ale nigdzie nie znalazłem fotografii ani ilustracji.

    Pozdrawiam i dziękuję za ewentualną pomoc.

  9. O czym dyskutujemy ?: o mechanizmie wykorzystanym w P-90 do załączania gearboxa, czy o selektorze ognia. Jeśli o mechaniźmie, to nie zaprzeczam że jest tak samo rozwiązany jak w AUG-u, ale jeśli o selektorze ognia, to na pewno nie jest taki sam jak w AUGu :wink: :evil: , bo AUG takowego nie posiada. Przynajmniej nie w takiej formie jak P-90, MP5 czy M-4. Nie zaprzeczam, że w P-90 w trybie auto można oddać strzał pojedynczy, ale w nie uszkodzonym P-90 w trybie single nie oddasz serii. Jeśli tak się dzieje to masz walniętą giwerę.

    Tak więc panowie - nie wciskajcie mi, że selektor ognia w AUG-u i w P-90 jest tak smo rozwiązany - bo nie jest. Gearbox wykorzystuje ten sam mechanizm - owszem, ale, to jedyne podobieństwo.

    Przepraszam za OT.

    Gareth

  10. Takie działanie selektora ognia w P-90 to wynik jakiejś usterki w mechanizmie spustowym. Niestety po kilku latach użytkowania mój P-90 też dorobił się takiej czkawki. Ale generalnie selektor ognia w P-90 ma trzy położenia: zabezpieczony, ogień pojedynczy i ogień ciągły (piszę tu o replice P-90 z TM, oraz o "ostrej" wersji), i nie ma nic wspólnego z "naciskowym" wybieraniem trybu ognia z AUG-a.

  11. Arkebuzy z zamkami kołowymi były znane już w pierwszej połowie XVIIw. i wszystkie były gwintowane, to właśnie gwint i kształt kolby odróżniał arkebuz od muszkietu. Podpórka pod lufe muszkietu to jest forkiet (po polsku widelec) - a nie parkiet. A cały urok strzelania z muszkietu to jest właśnie ok. 15 komend wykonywanych przez muszkietera. Zapewniam was że grupa choćby 10 osób strzelających z muszkietów na komendę to niezapomniany widok, najgorsze w tych komendach jest, nie to że to długo trwa (wyćwiczony oddział muszkieterów mógł oddawać nawet trzy strzały na minutę) ale to że pierwsza komenda w musztrze polowej brzmi : sześć kul w gębę pchaj. Przeciętny kaliber z tamtego okresu to około 18/19 mm, średnio dawało to ok 40g ołowiu na kulę, wyobraźcie sobie więc tego biedaka który idzie do bitwy trzymając w pysku ćwierć kilo ołowiu w postaci 19mm kulek.

    Co do gładkolufowego rewolweru, to rzeczywiście istniał kapiszonowy model Peacemakera z tego okresu ale naprawdę nie pamiętam czy jest datowany przed 1850 czy po.

    z poważaniem - Muszkieter z Regimentu Gwardii Pieszej JKM

    dla zainteresowanych: http://www.vasa.prv.pl/

  12. Witam, przepraszam że dopiero teraz się odzywam, ale przez ostatnie trzy miesiące nie miałem dostępu do netu.

    Kupić SPAS'a czy Benelkę ? - twój wybór, najpewniej kupisz to co ci będzie bardziej odpowiadało, jeśli chodzi o osiągi - to są identyczne; ergonomia - nieco futurystyczny wygląd spasa i kanciatość jego kształtów, mogą na pierwszy rzut oka, czy też ręki sprawiać wrażenie niewygody - błąd, jest naprawdę łatwy w obsłudze. Ja osobiście nie miałem żadnych problemów z przeładowywaniem SPAS'a (benelki Navy'ego zresztą też nie), wszystko jest kwestią wprawy i ćwiczeń.

    Ja kupiłem SPAS'a ze względów czysto estetycznych. Bardzo mi się podobał, można powiedzieć że zakochałem się w nim od pierwszego wejżenia. W momencie kiedy po raz pierwszy wpadł mi w ręce katalog wyrobów Tokyo Marui i na ostatniej stronie zobaczyłe jego zdjęcie - wiedziałem że będę go miał (no i mam). Cały czas mówię oczywiście o modelu ze składaną kolbą.

    CO do dziwnych dźwięków o których pisał Wit - nie wiem, nie zauważyłem (możliwe że nie chciałem zauważyć :wink: ).

    Jedyne co psuje ten sielankowy obraz to awaryjność mojego SPAS'a, długo myślałem że to tylko mój egzemplarz był taki trefny, teraz się okazuje że znalazło się jeszcze paru pechowców - szkoda, bo pod względem klimatu czy też malowniczości - strzelby są rewelacyjne.

    Co do gnębiącej mnie usterki - nie jest ona winą kulek. Pierwszą awarię załapałem przy kulkach TM 0,25, za drugim razem były to Excelle 0,25, innej amunicji nie pamiętam. Moim zdaniem przyczyną tych awarii może być zmiana rodzaju tworzywa z którego wykonuje się bebechy tych pompek, czy to ze względu oszczędności, czy też zmiany podwykonawcy - nie wiem , hipotetyzuję. Na całe szczęście mam kontakt ze sprzedawcami i części zamienne dostałem za darmo, w ramach gwarancji.

    Teraz z utęsknieniem czekam na drugi komplet, bo walka SPAS'em to naprawdę duża frajda - polecam (działającego oczywiście)

    to tyle (uuu, ale się rozpisałem - sorry)

    Gareth

    p.s.

    tu daje linki do fotek uszkodzonych elementów: http://www.man.poznan.pl/~ritter/tmp/fotka-1.jpg

    http://www.man.poznan.pl/~ritter/tmp/fotka-2.jpg

    http://www.man.poznan.pl/~ritter/tmp/fotka-3.jpg

  13. na 2m moglem strzelac bo tyle mial sklep w San Marino :)

    a cen nie znam... ale cene TMP moze podac Gareth :)

     

    Z tego co pamiętam (ceny są w Euro, bo polskich po prostu mie znam).

    KSC - Steyr SPP - 199E (odmiana TMP bez przedniego chwytu)

    - Steyr TMP - 220E oba są bardzo celne, i robią niesamowite wrażenie na przeciwnikach :twisted: . Zasięg jak elektryki, ale o wiele szybciej wypróżniają magazynek

    - Ingram MAC 11 A1 - 96E. Wszystkie trzy wymienione przezemnie modele są wyposażone w system Hard Kick (generalnie nie jesteś w stanie utrzymać go w miejscu podczas strzelania - to jest niesamowite :twisted: )

    poza tym KSC produkuje jeszcze:

    ze trzy wersje Beretty M83 (od 230E - 280E :? 8O ), berette M9 w wersji Auto wzorowaną na broni Robocopa :wink: za jedyne 250E, no i wspomniane wyżej Glocki - 18C za 70E, i 26C za 125E.

    wiem że jeszcze WA robi Ingrama M11 i kosztuje on ok 100E

    To tyle.

  14. Próżnia jako taka nie ma żadnej temperatury. Jak sama nazwa wskazuje jest to próżnia, czyli miejsce gdzie nie ma absolutnie nic, a jeśli czegoś nie ma to nie może się nagrzać lub schłodzić. Różnice temperatur podane przez Koziego dotyczą obiektów umieszczonych w kosmosie, takich właśnie jak np. satelity, a owe skoki temp. zależą od oświetlenia - nasłoneczniona strona bardzo mocno się nagrzewa, a ta będąca w cieniu jest zazwyczaj bardzo zimna, lecz jest to proces długotrwały, jako że wokół satelity nie ma żadnej materii która odbierałaby, lub oddawała ciepło. Te same prawa dotyczą wspomnianego wyżej Kałacha, podczas oddawania strzałów (jeśli się nie zatnie, na zamrożonym i wysuszonym smarze) lufa i mechanizmy się mocno nagrzeją, bez możliwości szybkiego oddania ciepła. I tu jest pies pogrzebany.

    Czyli reasumując: jednym z poważniejszych problemów jest zmiana materiałów pędnych w nabojach na takie które dałyby efekt rozprężania bez wydzielania ciepła, lub skonstruować takie naboje (rakiety) które będą odpalane już po opuszczeniu lufy.

    Tak sobie oczywiście hipotetyzuję (uff.. jkaie wredne słowo :wink: )

  15. Ten post bedzie prośbą do PAT-u. LUDZIE NIE ODWOŁUJCIE ZLOTU.

    Wiele osób w Polsce czekało na tą imprezę, i sądzę że jeśli byli zdecydowani żeby przyjechać do was, to nie zmienią planów tylko dlatego że tydzień wcześniej odbywa się inna impreza. Ja mam teraz poważny dylemat. Tak jak byliśmy zdecydowani na przyjazd do was na zlot, tak teraz mam wątpliwości. Bo nie widzę sensu w ciągnięciu 10/12 osób przez pół Polski z miasta do miasta, tylko po to by pooglądali sobie wnętrza Schroniska, czy jakiegoś innego Akademika. Zupełnie inaczej się miała sprawa ze zlotem, wyjazd na 4 dni poza miasto miał sens i ludzie się naprawdę cieszyli na te trochę świeżego powietrza. Można by rozpalić ognisko, czy grilla, a w akademiku szkoda posadzki :wink: . Nie rezygnujcie ze zlotu, szkoda naprawdę fajnej imprezy.

    pozdrawiam Gareth

  16. Wicie. Postawiłeś w nagłówku ankietę z trzema pytaniami: kto za ?, kto przeciw ?, i kto się wstrzymał ?. Ja udzieliłem tylko odpowiedzi na to pytanie.

    Jeśli chciałeś uniknąć polemiki, trzeba było ankietę sformułować w sposób następujący : Kto za?.

    W swoich postach zaznaczyłem że, Moje doświadczenia w materii tworzenia konwentów/kapituł są przykre, po prostu uzasadniałem swoje zdanie jak i odpowiedź na zadane przez Ciebie pytanie. Moje zdanie w żadnym wypadku nie może być brane za jakiś rewolucyjny protestsong, czy nawoływanie do buntu przeciw WMASG - to po prostu pewna historyjka z mojego życia która miała pokazać dlaczego JA jestem przeciw i tyle.

    Co do elitarności. Hmm, ona istnieje, tak w ASG jak i w innych dziedzinach życia, czy to w sporcie, czy w pracy czy gdziekolwiek indziej.

    Czym się ona objawia na WMASG? choćby protekcjonalnym i czasem bardzo nieprzyjemnym traktowaniem osób Nowych w towarzystwie, Trzeba pokazać kto tu jest starym wyjadaczem, to ja zakładałem to i tamto, ja organizowałem to i tamto, to w końcu ja strzelam od X lat i mam kupę sprzętu - a ty ? kim ty jesteś ? co zrobiłeś ? po co się odzywasz ? o co się pytasz ? to takie właśnie zawoalowane pytania wyciekają zpomiędzy wypowiedzi co poniektórych. A to jest przykre.

    Kończę narazie - Gareth

     

    P.S. Co do końcówki twego listu Wicie, hmm cóż, przykro mi że tak to odbierasz. Wszak z ideą najemniczą zjawiliśmy się już w Piaskach. Nawet w trakcie naszego spotkania rozmawialiśmy na ten temat i Ty sam przyznałeś nam rację że, grupa z założenia najemna daje spore pole do popisu, pełną swobodę w aranżacji ekipy (dowolny sprzęt i uzbrojenia itp. itd.) i o ironio, jak się namęczyliśmy z wymyśleniem nazwy i backgroundu - tylko i wyłącznie dlatego iż zorientowaliśmy się że HALKON to najemnicy. Dlatego jesteśmy Gorylas, z przymrużeniem oka i trochę autoironicznie zostaliśmy rewolucjonistami - i z obowiązków rewolucyjnych będziemy się wywiązywać. Co do plagiatu - Wolną Kompanię Najemną Poznań założyłem wraz z kolegami już 8 lat temu, i zaręczam ci że idea najemnictwa nie jest mi obca. Bo ja w przeciwieństwie do większości "Najemników" walczyłem już za pieniądze, może raczej jako gladiator niż żołnierz - ale byłem najmowany do walki.

    http://www.man.poznan.pl/~ritter tu możesz sobie obejrzeć Najemników którzy w Poznaniu działają dłużej niż ruch ASG w Polsce.

    Wielka szkoda że, nie jesteśmy już mile widzianymi gośćmi w waszym gronie. My was szczerze zapraszamy na jakieś wspólne spotkanie, bo zaręczam ci że, u nas wszyscy goście są mile widziani.

    Gareth

  17. Witam.

    Do Lukzari:

    Niestety, rozwiązanie jakiejś instytucji (oczywiście mowa tu o instytucji która się nie sprawdza), lub odwołanie ze stanowisk ludzi sprawujących władzę w danej instytucji nie jest takie proste. Zazwyczaj twór taki jest silnie obwarowany prawami, ustanowionymi przez ludzi tam zasiadających, które to - prawa - mają chronić daną instytucję przed samoistnym rozpadem, lub poprostu próbą "przewrotu" :wink: .

    Zazwyczaj też, ludzie którzy powołali dany twór do życia boją się przyznać, że nie spełnia on założeń do których został powołany i na siłę będą przeciągali jego działanie próbując ratować swoją ideę, a to najczęściej prowadzi do pogłębienia się problemów wynikających z zaistniałej sytuacji.

    Pewien mądry człowiek (niestety nie pamiętam kto :cry: ) powiedział kiedyś : Władza deprawuje. Władza absolutna deprawuje absolutnie, - może nie każdego, ale jest to reguła która niestety sprawdza się w życiu codziennym, i niestety, sprawdziła się w znanych mi przypadkach (jak choćby we wspomnianej kilka postów wcześniej Kapitule Rycerstwa Polskiego).

    Sądzę, że jak to już wspomnieli moi przedmówcy (przedpiśccy :? ), taki konwent (z małej litery) już istnieje, i jest nim właśnie Forum WMASG. Tutaj pojawiają się sugestie co do wprowadzanych "innowacji prawnych", tutaj można przedstawić problem - który powstał na jakimś zlocie i wszyscy razem możemy go rozwiązać, a największym atutem istnienia konwentu w tej formie jest to że wszystko odbywa się na oczach osób zainteresowanych, jak i zupełnie postronnych obserwatorów, a nie w kuluarowych naradach "wielkich wszechmocnych". Nie widzę więc sensu w tworzeniu czegoś, co już , tak naprawdę, istnieje, w formie bardzo umownej, ale dzięki temu przyswajalnej przez zdecydowaną większość maniaków. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem jakimiś niecnymi podejrzeniami, ale tak jak i Kozi mam bardzo złe doświadczenia z takimi instytucjami i bardzo bym chciał pobawić się w ASG na zupełnym luzie.

    Z poważaniem - Gareth

  18. Do Regdorn:

    Mam nadzieję, że masz rację. :|

    Wbrew pozorom sytuacja w jakiej w tej chwili znajduje się ASG jest niemal identyczna z tą jaką mieliśmy te pare lat temu w Ruchu Rycrskim, różnią się tylko zabawki :wink: .

    Działalność "naszej" Kapituły miała być właśnie taka, jaką założyliście w prozycji Konwentu ASG, niestety nie wyszło.

    Wszystko się rozbiło o brak środków "przymusu bezpośredniego" względem osób nie przestrzegających praw Konwentu/Kapituły. Groźba wydalenia z imprezy traci sens jeżeli wydalany (jak to ładnie zabrzmiało :P ) może zorganizować swoją własną imprezę z ludźmi myślącymi tak jak on. Właśnie takie podejście przyczyniło się do skłócenia Rycerstwa w Polsce. Kiedyś wszyscy bawili się razem teraz są imprezy na które jedzie pół Polski, a wtym samym czasie 600 km dalej jest impreza na której się bawi druga połówka.

    Najgorzej wychodzą na tym ci niezdecydowani, bo nie wiedzą gdzie jechać.

    Maniaków ASG nie ma co prawda tylu co maniaków średniowiecza (byliśmy na imprezach gdzie było po 1500 osóB) ale ich liczba stale rośnie i wkrótce może stać się faktem sytuacja gdzie zamiast jednego zlotu MASG będziemy mieli dwa konkurencyjne.

    A to nie będzie zdrowa sytuacja.

    Jeszcze raz powtarzam, że doświadczenie ze zlotów Średniowiecznych może nie być adekwatne do sytuacji w ASG, ale jak narazie podjęty tutaj wątek jest tożsamy z sytuacją jaką mieliśmy 10 / 9 lat temu w Ruchu Rycerskim, i właśnie to mnie napawa obawą o dalsze losy ASG w Polsce.

    Gareth

×
×
  • Create New...