Mógłbym napisać epopeję o tym, jak było super.
Jak super jest lokacja nowego miejsca, jak super są ludzie, których poznałem, oraz z jakimi już miałem przyjemność się kiedyś widzieć, jak super było same party, expienie i afterparty. Jak super było "Ja nie dostałem !", pancerny kibel, trolling radia na początku rozgrywki, oraz atak frontalny ONZ'tu. Super było także po walce, jak wszyscy nie mieli już sobie za złe, że ktoś terminatorzył, lub haxił - wszyscy stali w kolejce na zupę i piekli kiełby.
Prostym wyrażeniem: Melanż zbyt epicki...