Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

retimnon

Użytkownik
  • Content Count

    31
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by retimnon

  1. Witam.

     

    Nurtuje mnie takie pytania.

    Czy buty zamieszczone w poniższy linku nadają się do rekonstrukcji Armi Niemieckiej z początkowego okresu wojny?

     

    http://www.partyzant.pl/index.php?IDP=1&Lng=0&IDPr=81&IDKat=34&IDPKat=0

     

    Ten model to według opisu wcześniejszy model.

     

    http://allegro.pl/marschstiefel-m1866-skorzane-saperki-44-i1307608550.html

     

     

    Czy istnieje jakaś alternatywa dla tego rodzaju obuwia?

    Na co należy zwrócić uwagę podczas doboru obuwia?

     

    To zależy, co rozumiesz przez alternatywę. Jeśli chodzi o tańszy (ale nie do końca poprawny) zamiennik, to w rachubę wchodzą skonwertowane buty kompanii reprezentacyjnej BW. Konwersja będzie polegała na zdarciu gumowego fleka, podklejeniu skórzanej podeszwy skórzanym flekiem i nabiciu gwoździ. Wymianę fleka każdy szewc zrobi za jakieś 2 dychy. Zasadnicza wada, której czepiają się rekonstruktorzy, polega na tym, że skóra jest szyta licem na wierzch, podczas, gdy większość oryginałów miała noski szyte mizdrą na wierzch i pastowana czarną pastą do połysku już przez żołnierza.

     

    Biorąc pod uwagę, że sturmowe stiefle również nie są do końca poprawne, trzy razy droższe i rozpadają się po pół roku (dlatego generalnie dobrze jest z nimi iść do szewca jeszcze zanim zacznie się je nosić), to wcale nie jest takie najgorsze rozwiązanie ;)

     

    Zostawiam zresztą do obejrzenia:

     

    oryginały:

    http://www.germanmilitaria.com/Heer/photos/H015964.html

    http://www.germanmilitaria.com/Heer/photos/H071560.html

    http://www.germanmilitaria.com/Heer/photos/H014864.html

     

    buty bw:

    http://allegro.pl/buty-kompanii-reprez-bw-rozm-280-i1319637847.html

     

    fajnie (i w sumie podobnie cenowo, jeśli nie liczyć kosztów przesyłki) wypadają buty z ATF:

     

    http://www.atthefront.com/german/footwear/jackboots.html

     

    Inną alternatywą, choć droższą i znacznie cięższą do dostania, są buty z Hero Collection - bez porównania wierniejsze i lepiej wykonane, niż sturmowe. Ale, jak napisałem, trudne do dostania.

     

    Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się na repliki ze Sturma, to w rachubę wchodzą te z pierwszego linku. Te drugie są pierwszowojenne. Puść mi natomiast wiadomość na priv, zobaczymy, co się da zrobić w sprawie ceny ;)

  2. Jeżeli chodzi o Denisony to na wstępie odradzam Sturma, odnośnie tych z HK różnie mówią, swojego nabyłem od znajomego karpaczyka który swego czasu kupił na What Price Glory

     

    Hmm, jeśli chodzi o Denisony, to Sturm wypada o niebo lepiej, niż paskuda aktualnie sprzedawana przez What Price Glory (stare pakistańczyki z WPG były trochę lepsze), nie mówiąc już o produktach Barry Lyndona czy tego, brrr, Panzerfausta. To ostatnie dotyczy zresztą też battle dressu - obok oryginału nawet nie leżał, niestety. Wadą Sturma w relacji do tych dwóch konkurentów jest dwukrotnie wyższa cena. W swoim czasie za "referencyjny" uchodził produkt King&Country, kosztujący z kolei dwa razy więcej, niż teraz Sturm.

     

    W miarę nieźle wypadają czeskie repliki BD, ale są dość drogie (z drugiej strony, o połowę tańsze niż brytyjskie). Jeśli nie zależy Ci na wierności za każdą cenę, to, mimo kiepskiego sukna, Barry Lyndon będzie w miarę ok. Inna sprawa, to że jeśli nie jesteś za duży, to możesz rozejrzeć się za jakimś grekiem, na przykład - kupisz go taniej, niż replikę ze Spearheada.

     

    Jeśli chodzi o oporządzenie, to zanim zaczniesz je kompletować, zadaj sobie jedno pytanie - czy będziesz je blancował (na zachodnioeuropejską ciemną zieleń K.G. No 3), czy zostawisz w kolorze issue (khaki). Jeśli to pierwsze, to możesz spokojnie dobrać, przynajmniej częściowo, belgijskie oporządzenie powojenne - pod blanco nie będzie widać różnicy kolorów, a, moim zdaniem, nakładanie blanco na wojenne oryginał w dobrym stanie niszczy wojenny oryginał... Tak więc, blancowany wariant będzie tańszy i klimatyczniejszy. Jeśli temat Cię zainteresuje, to napiszę Ci, z czym to się je ;)

     

    Jeśli chodzi o źródło, to skromnie polecę swój sklep: http://www.rekonstrukcja.pl/index.php?cPath=23

    Jeśli będziesz chciał kupować zestaw, to daj wcześniej sygnał na maila - dostaniesz zniżkę.

  3. 100zł za oryginalne ładownice do thompsona to nie jest wcale tak dużo. Chyba, że to budżetowa wersja do rasowego asg (chociaż jak to mówią, podstawą asg jest lans :cool:).

    Przede wszystkim ładownice od thompsona są zamykane na tzw. "Lift-the-dot" jak i większość oporządzenia.

     

    No tak, tylko koszt jednego, kompletnego, oryginalnego LTD jest wyższy, niż koszt całego tego cuda powyżej ;)

  4. Hmm, biorąc pod uwagę cenę i delikatność replik Shoei, to pewnie wypuszczenie wersji airsoftowej niewiele by zmieniło dla polskich odbiorców. Chcielibyście ganiać z repliką za 6 tysięcy, która po drugiej strzelance cała się powygina, a połowa drewna się obłupie?

  5. Ostrożnie.

     

    "Trzy bliźniaki", czyli podane jako pierwsze "Niemieckie Wojska Spadochronowe 1936-1945" Nowakowskiego, Skotnickiego i Zbiegniewskiego to stara książka, w której roi się od błędów. Ciężko jest traktować ją jako źródło rzetelnej wiedzy.

     

    Lucasa też miejscami ponosi fantazja - dla przykładu niejaki Leuthen denerwował się w swoim czasie bardzo na głupoty popisane w tej książce na temat walk we Wrocławiu. 8) Niemniej, ja tę książkę bardzo lubię. Jeśli uda Ci się ją zdobyć (co nie jest w tej chwili takie proste), to przed Tobą przyjemna lektura ze sporą ilością przekazów z pierwszej ręki od weteranów. Moim zdaniem świetna rzecz na początek.

     

    Quarrie i Chappell to z kolei raczej ciekawosteczka - ładne i działające na wyobraźnię ilustracje Mike'a Chappella (często zresztą przypisywane Ronowi Volstadowi) zbudowały cały szereg mitów i nieporozumień na temat umundurowania i oporządzenia FJ... Dlatego też trzeba je traktować z dużym przymrużeniem oka. Osobiście mam 2 sztuki ;)

     

    Tego Mussoliniego nie znam - ciekaw jestem, czy "prawda" w podtytule rzeczywiście jest prawdziwa, czy książka lansuje powszechnie znaną wersję, wymyśloną przez Skorzennego.

     

    Ailsby i "Spadochroniarze Hitlera". Mam. Nie czytałem. Po przeczytaniu kilku podpisów pod zdjęciami nie chciało mi się czytać tekstu. Rzecz o tyle dla mnie dziwna, że inna pozycja tego autora, którą mam, "A Collector's Guide to the Luftwaffe" jest całkiem porządnym opracowaniem.

     

    Krety z Ospreya nie kojarzę, ale polecam za to "Kretę 1941" Calluma McDonalda.

     

    Jest jeszcze Wojciech Schattlach i "Działania Niemieckiej 2 Dywizji Strzelców Spadochronowych" (to praca doktorska, jeśli dobrze pamiętam). Historycznie ok, ale opisy sprzętu i oporządzenia to kompletna fantazja.

     

    Reasumując, to ciężko Ci będzie znaleźć jakąkolwiek dobrą, od początku do końca rzetelną książkę po polsku. Zacznij od "Pikujących Orłów" i "Krety 1944", a jeśli interesuje Cię umundurowanie i oporządzenie, to w rachubę wchodzi praktycznie tylko literatura anglojęzyczna - i tu obowiązkowa pozycja na początek to Robert Kurtz i "German Paratroops: Uniforms, Insignia and Equipment of the Fallschirmjager in World War II".

     

     

    Jeśli chciałbyś wiedzieć coś więcej, to pytaj.

  6. Chyba się nie zrozumieliśmy... do stylizacji do asg taki hełm jest mega koszerny . Jeżeli chodzi o rekonstrukcję to ja uznaję zasadę, że jeżeli jest możliwość kupienia czegoś koszernego to niema co szukać zamienników i kupić raz a dobrze.

     

    I bardzo słusznie, jestem tego samego zdania - i przekonywałem do tego dziesiątki ludzi rozpoczynających przygodę z rekonstrukcją.

     

    Niemniej, od każdej zasady da się znaleźć rozsądne wyjątki. W większości amerykańskich grup funkcjonuje zasada jednego roku na skompletowanie koszernego (czyli akceptowanego przez grupę) ekwipunku. Przez ten czas kandydat do grupy może nosić tanie zastępniki. W teorii osłabia to obraz grupy, jednak wszyscy podchodzą do tego rozsądnie. Dlaczego?

     

    Otóż delikwent uczestniczący przez rok w imprezach rekonstrukcyjnych uczy się masy rzeczy, których rekonstruktor musi się nauczyć. Uczy się ich niezależnie od tego, czy rant jego hełmu łączy się z przodu, czy z tyłu... Zdobywa doświadczenie, wkręca się w temat, opierając się na dobrych wzorcach.

     

    Oczywiście jeśli po roku gość nadal nie ma skompletowanego sprzętu i, co więcej, nie czuje potrzeby wymiany tanich zamienników na koszerne kopie - to po prostu sugeruje mu się zmianę hobby 8)

     

    Zwróć uwagę, że tak jest w realiach amerykańskich, gdzie znacząco wyższy poziom życia powoduje, że koszerny sprzęt jest relatywnie o wiele, wiele tańszy. W Polsce 600 zł za 12 mm wysokości dzwonu to naprawdę dużo kasy, którą na początku zabawy można wydać na szereg innych elementów, wydatnie poprawiających jakość sylwetki. Oczywiście, jeśli po jakimś czasie (dajmy na to po roku ;) ) delikwent nie czuje potrzeby wymiany takiego garnka na koszerny, to powinien zmienić hobby 8)

     

    Reasumując, sądzę, że lepiej wystartować używając tych dwóch, trzech tańszych (i nie rażących) zamienników i zdobywać doświadczenie, spokojnie wymieniając zamienniki na koszerny sprzęt, niż kisić się w domu przez kolejny rok, ciułając kasę na porządne buty czy garnek...

     

     

    Siedze w tym dopiero od jakiegos czasu ale fibrowany liner + dzwon laczony z przodu wydaje mi sie dobra baza wyjsciowa. Jedynie paski sa w zlym kolorze. Sam skorzystalem z uslug Macieja(korek, uszy + paski ) wiec nie musisz mi go rekomendowac : )

     

    Absolutnie się z Tobą zgadzam, jest to świetna baza wyjściowa.

     

    Znowu posłużę się przykładem amerykańskim - nie jest żadnym problemem zdobycie tam wojennego dzwonu za 20 baksów. Jak to więc jest, że zrobione do końca repliki hełmów chodzą po 300+ dolarów, a więc 15 razy więcej?!

     

    Tu rozmawiamy o relacji 300 zł za bazę wyjściową i 650 zł za skończony produkt...

     

    Chcesz czy nie, ale jeśli na link do strony Maćka odpowiadasz linkiem "o wiele taniej", to zwyczajnie sugerujesz, że u Maćka jest za drogo... :) Stoi więc to w pewnej sprzeczności z tym, że nie trzeba go rekomendować...

     

     

    My jako grupa nie nazywamy sie rekonstruktorami. Jestesmy ekipa airsoftowa stylizujaca sie na FJR6 i 101DPD.

     

    Panowie, do mnie osobiście nawet nie specjalnie dociera sens słowa "stylizacja", ale to zupełnie osobny temat 8)

     

    Sedno sprawy sprowadza się do tego, żeby nie traktować początkujących z buta, bo nie chcą (albo znacznie częściej chcieliby bardzo, ale zwyczajnie nie mogą) wydać na starcie dodatkowego tysiąca zł na lepszy hełm i buty... Na wszystko jest czas, natomiast jest naprawdę nieźle, jeżeli na wjazd pojawia się porządny mundur i oporządzenie. Zgadza się?

  7. Dla szanujacej sie grupy i rekonstruktora zadne zamienniki w postaci austriackich dzwonow czy opinaczy nie maja racji bytu.

     

    Naprawdę? To czemu kilka postów wcześniej sugerowałeś ten ersatz (skąd inąd wart swojej ceny, ale nie nadający się np. do rekonstrukcji Rangersów w Normandii...) za 3 stówy zamiast fachowo zrobionych (i zgodnych historycznie) replik z http://usmilitaria.pl/? Czyżby dlatego, że był tańszy?

    Rozumiem, że Twoja, szanująca się grupa nosi wyłącznie wojenne dzwony z front seamami, fixed balesami, strapsami w OD3 itd. Wiele musiało się zatem zmienić w ciągu ostatniego roku.

     

     

    Bo w rekonstrukcji niema półśrodków , albo robisz coś porządnie i jesteś rekonstruktorem , albo kupujesz shit i jesteś dziadem .

     

    Naprawdę? Czyli w Twojej grupie (którą skąd inąd znam i szanuję od wielu lat) nie znajdę żadnych zamienników? Żadnej pary bundeswehrowskich opinaczy? Enerdowskich szalokominiarek...?

     

    Panowie, zamienniki stosuje się w każdej rekonstrukcji, a do odpowiednio koszernej postaci dochodzi się latami.

     

    Obrzucanie więc inwektywami młodego człowieka, który sugeruje hełm za 9 dych (po odpowiednich zabiegach waloryzacyjnych) jako tani i naprawdę niezły zamiennik do stosowania w drugowojennym asg jest zwyczajnie niesmaczne, zwłaszcza na forum, na którym proponuje się depeemy jako dobry mundur dla drugowojennego spadochroniarza brytyjskiego, a M65 jako rewelacyjny mundur dla amerykańskiego...

  8. Zgadza się, jump suit jest dla spadochroniarzy i się nie nadaje.

    Rangersi nosili kurtki M41:

     

    http://www.sklep.rekonstrukcja.pl/product_...products_id=129

     

    np. z taką naszywką:

     

    http://www.sklep.rekonstrukcja.pl/product_...products_id=270

     

    Do tego mogą być spodnie HBT:

     

    http://www.sklep.rekonstrukcja.pl/product_...products_id=131

     

    Pokazane przez Ciebie opinacze są jak najbardziej ok.

    Jeśli chodzi o konfigurację oporządzenia, to zależy ona w dużej mierze od tego, jakiej chciałbyś użyć repliki.

    Tak czy inaczej, jeśli nie planujesz w najbliższym czasie zakupu całego oporządzenia, a chciałbyś gdzieś się w tym mundurze pokazać, to sugerowałbym dokupienie jeszcze przynajmniej pasa M36:

     

    http://www.sklep.rekonstrukcja.pl/product_...;products_id=92

     

    Powiedziałbym nawet, że pas byłby ważniejszy niż opinacze, bo jeśli będziesz używał na razie jakichś glanów, to mogą one uchodzić za Jump Bootsy, całkiem często noszone przez Rangersów - a do nich nie potrzebujesz opinaczy.

     

    Natomiast tak czy inaczej powinieneś za jakiś czas wymienić te buty na replikę drugowojennych, i wtedy albo Service Shoes + opinacze, albo po prostu Jump Boots...

  9. Witam.

    Czy wiecie w jaki sposób ładownice do thompsona były zamocowane do szelek? Czy je jakoś przerabiano doszywaląc dodatkowe troki lub zaczepy? Czy też po prostu przewlekano szelkę przez "szlufkę" ładownicy i tak sobie "wisiała"? Pytam się, bo zamierzam uszyć sobie ładownice na 3 długie magazynki i chcę je nosić na pasie albo szelkach.

     

    Przerabiane były pięciokomorowe ładownice na krótkie magazynki.

    Do dwóch ładownic przyszywano troki do oporządzenia - dwa długie paski poziomo przez plecy i dwa razy po dwie końcówki (jedna z klamerką) z przodu. Przez przepusty na pas przewlekano szelki, zakładano jak kamizelkę i spinano z przodu klamerkami.

     

    Wyglądało to mniej więcej tak:

     

    pouch3.jpg

     

    Jeśli chcesz, to oczywiście możesz użyć trzykomorowych na długie - to wolny kraj, tyle, że to będzie science fiction.

     

     

    To jeszce raz ja. Podobno nie było ładownic na 5 długich magazynków, a tu taka niespodzianka

     

    To na oryginalnej fotce to specyficzny rigger pouch, czyli ładownica zszywana polowo przez gości od napraw spadochronów (a nie produkt, mówiąc współczesnym językiem, "kontraktowy"). Sprzedawca twierdzi, że zdjęcie pochodzi z 503 PIR i rzeczywiście podobne ładownice bywały u żołnierzy tego (skądinąd doświadczonego i sławnego) pułku, tyle, że walczył on... na Pacyfiku, a nie w Afryce, jak twierdzi sprzedawca (czy tym bardziej w Europie). Z Pacyfiku pochodzi też zapewne załączone zdjęcie.

     

    Zarówno w Afryce, jak i w Europie (jako niezależny oddział przyłączony do 82 dywizji) walczył natomiast niemniej sławny 509 PIB, który jeszcze w Stanach został wydzielony z 503 PIR - troszkę się więc sprzedawcy pomerdało.

     

    Produkt z aukcji natomiast w ogólnych zarysach przypomina tego oryginalnego rigger poucha, ale nie jest taki sam - brakuje chociażby wzmocnień z bawełnianej taśmy na uprzęże. Tkanina i kolor też są dla mnie dyskusyjne - riggery były zwykle robione z brezentu, a nie z takiego płócienka, a kolor OD7 wszedł po tym, jak większość riggerów została wycofana z użytku, niemniej przyznaję, że na spadochroniarskim sprzęcie z Pacyfiku znam się słabo 8)

  10. Generalnie skórzanego oporządzenia używało MP. Były takie ładownice do 1911, ale do tommy'ego... No ja w każdym razie takich nie widziałem. Jeśli ktoś ma jakieś fotki, to chętnie zobaczę.

     

    Jeśli chodzi natomiast o to cudo użyte w Złocie Dla Zuchwałych, to są to powojenne, jugosłowiańskie ładownice do pistoletu maszynowego MP56, czyli mocno uproszczonej (i dosyć pokracznej) kopii MP40. Ładownica była czterokomorowa i wygięta z profilu, ze względu na łukowe magazynki.

     

    Oto rzeczony pokrak:

     

    m56yu2.jpg

     

    A to ładownica do niego:

     

    GG4011a.jpg

     

    No i sam Clint: :uśmiech:

     

    166752.jpg

  11. Oli, wywody tego Boltera troszkę mi wyglądają tak, że kożuch to straszna kicha, bo jak się w nim przejdzie 5 kilometrów na saharze, to kaplica... Idąc tym tropem, to ile kroków da się zrobić w habecie w temperaturze -42? Myślę, że stawiamy pewne sprawy na głowie. Z niektórymi kwiatkami z tych postów też można by podyskutować, ale to insza inszość.

     

    Istnienia i wykorzystania (całkiem szerokiego zresztą) habet nikt nie kwestionuje - twierdzę natomiast, że habeta nie powinna być traktowana jako podstawowy mundur dla rekonstruktora. Owszem, można i nawet należy ją zdobyć na pewnym etapie wtajemniczenia, ale zaczynać powinno się od sukna.

     

    Oczywiście, wszystko zależy od tego, jakie ma się generalnie plany wobec całego tego umundurowania. Jeśli celem jest dobra, koszerna postać na większość strzelanek asg (środkowa i późna wojna i letnie okresy), to jak najbardziej - wciągnąć habetę, oporządzenie i jest super.

     

    Jeśli natomiast myśli się o rekonstrukcji, inscenizacjach, grupie rekonstrukcyjnej i całym tym zamieszaniu, to zaczynać należy raczej od podstaw, a potem pozwalać sobie na pewne kaprysy - a realia są takie, że habeta to mundur na dwa miesiące w roku, a sukno co najmniej na pozostałe dziesięć.

     

    Jeszcze co do imprezy w Krakowie, o której wspominał Alex - i ja tam byłem, i po kilkunastu próbnych zdobyciach pozycji nowozelandzkich na Krecie miałem pewne, drobne wyobrażenie o realiach tamtej bitwy, podczas której temperatura sięgała 46 stopni, a spadochroniarzy zrzucono w normalnych europejskich zestawach, czyli sukno i knochensacki - więc i my w takim umundurowaniu ćwiczyliśmy i potem robiliśmy inscenizację. Cóż, lekko nie było :) :roll: Niemniej, nikt nie zasłabł, nikt nie dostał udaru, nikt się nie obtarł do krwi ani nikt nie wyżymywał swojego potu z sukna po tym wszystkim...

     

    A jakby ktoś chciał zobaczyć, to wyglądało to TAK

  12. Że tak powiem, cały czas ewoluuję :mrgreen:

     

    Jak każdy rekonstruktor 8)

     

    Jak gdzieś sie myle to Przemek mnie popraw ;)

     

    W kwestii jakości habet tych dwóch producentów masz pewnie rację - inna sprawa, że ja ani gości z panthera, ani ich przedstawicielstwa na resztę świata, czyli zeugmasterei, za bardzo nie trawię... Ale to motyw na osobny temat ;)

     

    Miałem z kolei niedawno w rękach bluzę HBT od mrówki (ANT-Z-MILITARY) i jest to naprawdę zacny produkt - włącznie z dobrze odtworzoną lewą i prawą stroną materiału (habeta wojenna była "jednostronna", wzór na lewej stronie przypominał raczej splot płócienny). Pobieżnie przejrzałem podstawowe cechy, do których mógłbym się ewentualnie przyczepić (guziki, kołnierz itd.) i wszystko było ok - słowem, polecam wszystkim.

     

    Co do sukna natomiast, to moim zdaniem ciut demonizujesz ;)

     

    Owszem, mam kumpla, który ma uczulenie na wełnę i dla niego założenie munduru sukiennego mogłoby się skończyć tragicznie :-F Ludzie mają też różną tolerancję na sukno - niektórych drapie bardziej, innych mniej.

     

    Nie zmienia to natomiast faktu, że:

     

    1. Sukno jest przewiewne - oczywiście nie w takim sensie, jak bawełniany t-shirt, ale przepuszcza sporo powietrza. Z tym pieczeniem latem też nie jest do końca tak - w minutę po założeniu w upalny dzień myślisz, że za chwilę dostaniesz udaru cieplnego :D 15 minut później okazuje się, że nie tylko nie dostałeś, ale nawet nie jest ci jakoś szczególnie gorąco. Wierzcie mi, że znacznie gorzej znosi się upał w ciuchach z poliestru ;) Kiepsko robi się natomiast, jeśli w gorący dzień na sukno założy się coś jeszcze - tarnschlupfjacke na przykład, albo w moim przypadku knochensacka... Dlatego wtedy, zgodnie z prawdą historyczną, zakładamy tylko spodnie sukienne, a na górę tylko bawełnę.

     

    2. Z tym drapaniem jest w sumie podobnie, jak z temperaturą - po kilku minutach przestaje się je odczuwać. Niemieckie sukno zresztą to pikuś w porównaniu z brytyjskim battledressem, na przykład - po chwili jest podobnie, ale pierwsze wrażenie jest dużo straszliwsze :D

     

    3. Jeśli chodzi o otarcia do krwi, to największe obrażenia jakie mi się kiedykolwiek przydarzyły w związku z suknem, to obtarcie (było trochę czerwone ;) ) szyi o sztywny kołnierz nowej fliegerbluzy. Po paru imprezach i to przestaje dokuczać.

     

     

    Wiadomo, w upalne dni, na kilkudniowej imprezie bardziej komfortowo jest się poruszać w bawełnie. Jeśli inscenizacja tego wymaga, to biegamy w suknie, bo koszerność ważniejsza od komfortu... Ale jednak lubimy jako grupa front włoski, gdzie od początku maja do jesieni noszono mundury tropikalne ;)

     

    Niemniej to mundury sukienne były standardem w niemieckiej armii, a bawełniane dodatkiem - i tak powinniśmy je chyba traktować w rekonstrukcji. U nas spodnie sukienne i fliegerbluza są obowiązkowe, a tropiki nie.

  13. Dzięki panowie muszę to przestudiować sobie na spokojnie ;-)

     

    Inaczej się nie da ;)

     

    Mauser odpada zwłaszcza dlatego,że grywamy bardzo dużo w ASG i dynamika Akcji nie za bardzo pozwoliła by mi na strzelanie z repliki Mausera po czym zbieranie łusek by się nie pogubiły dlatego też chciałbym się wyposażyć w MP40 ta broń budzi u mnie krew w żyłach :lol:

     

    Jak pisałem, na asg nie ma problemu ze stopniem, a użyteczność MP40 w stosunku do Mausera nie wymaga komentarza :lol:

     

    Może Rekonstrukcja Bundeswehry wydaje się tania ale również mam jedną z najbardziej solidnych i najlepiej wykonanych na rynku replik G36 ''Stara'',która kręci się w cenie 1000 do 1500 zł ,nie lubię fuszerki ;)

     

    Żadna rekonstrukcja nie jest tania, jeśli człowiek zabiera się za nią na poważnie i bez fuszerek - nie ważne, Bundeswehra, Wietnam, II wojna czy Wikingowie, jeśli chce się to robić dobrze, to wydatki są nieuniknione.

     

    Powodzenia zatem w budowaniu postaci :uśmiech:

     

    Bardzo dużo wyniosłem z lektury tego forum:

    http://panzerlehr.mojeforum.net/forum-vf5.html

     

    A co do kosztów. Moja stylizacja WH (nie rekonstrukcja!):

    - opinacze BW (demobil)

    - spodnie szwajcarskie (demobil)

    - bluza maskująca (replika)

    - pas główny (replika)

    - chlebak DDR (demobil)

    - szelki parciane BW (demobil)

    - pokrowiec na hełm lub czapka polowa,

    w sumie, około: 400-470zł

     

    Wymień spodnie na replikę Keilhose, pozbądź się szelek i będzie całkiem przyzwoita postać późnowojenna.

  14. Również tak myślałem,że ten temat to temat ''rzeka'' ;-)

    Jeśli chodzi o jednostkę wybrałbym ''Wehrmacht'' z racji,że nazwa mi się dobrze kojarzy i troszkę oglądałem wyposażenia właśnie tej jednostki.Heh

    Oczywiście pokierowałbym się z chęcią zdjęciami,żołnierza z MP40 oraz wyposażeniem jakie posiadał w danym okresie z jednostki ''Wehrmachtu''

    Nie mam się czego zaczepić po prostu... ;-)

    Może to tylko zdjęcie figurki ale może byłby to jakiś punkt zaczepny :

     

    http://hobby-model.pl/sklep/images/German_...quad_Leader.jpg

    Wawix

     

     

    Cześć.

     

    Figs z Twojego linku to podoficer (dokładnie Stabsfeldwebel, czyli starszy sierżant sztabowy) Heer (Wehrmacht to szersze określenie, np. LW i KM też należały do Wehrmachtu) ze środkowego okresu wojny - powiedzmy, że okolice 42 roku.

     

    Na umundurowanie składa się wczesna kurtka M36 (sukno feldgrau, ciemnozielony kołnierz, 5 guzików, kieszenie z miechami i zakładkami, klapki "w ząbek"). Na prawej piersi wczesny, tkany adler Heer (tzw. BeVo), na kołnierzu Kragenspiegel (albo Litzen) Heer - zapewne również tkane i, być może, na zielonych podkładkach. Dookoła kołnierza Tresse, czyli srebrna tasiemka o wzorze Heer, czyli w romby, oznaczająca podoficera. Naramienniki mają na oko Waffenfarbe (kolor służby) piechoty, czyli białą wypustkę dookoła. Na wierzchu naszyte Tresse i wpięte 3 gwoździe Stabsfeldwebla.

     

    Na tyłku spodnie M40 (sukno feldgrau, proste nogawki), na nogach buty nazywane Marschstiefel albo Knobelbecher, na skórzanej podeszwie nabijanej ćwiekami i z podkówką na obcasie.

     

    Na głowie dwutarczkowy (kalkomanie) hełm, powiedzmy, że M40, w kolorze feldgrau. Oprócz niego żołnierz musi mieć przy sobie (chociaż na figsie tego nie widać) furażerkę, powiedzmy, że M34, z tkanym adlerem, bączkiem i sutaszem w kolorze Waffenfarbe.

     

    Na oporządzenie składa się czarny, skórzany pas (Koppel) o szerokości 4,5 cm (BW się nie nadaje), klamra Heer (Koppelschloss), skórzane szelki piechoty (Koppeltraggestell für Infanterie), chlebak (Brotbeutel), manierkę z kubkiem (Feldflasche) i puszkę na maskę p-gaz (Gasmaskenbüchse) - na puszce powinna być jeszcze opięta trokiem pałatka przeciwiperytowa w pokrowcu (Gasplane).

     

    Z przodu to, co pewnie rajcuje Cię najbardziej z całego oporządzenia, czyli trzykomorowe, parciane ładownice do MP40 (MP38 und 40 Patronentaschen). Szelki z przodu są podpięte do D-ringów przyszytych do ładownic (z tyłu, w zależności od wzrostu żołnierza, hak bezpośrednio do pasa albo do bojówki z D-ringiem).

     

    Koszt całego zestawu, nie licząc repliki MP40, zamknie się mniej więcej w 2 tysiącach (o ile weźmiemy pod uwagę dobre repliki, ewentualnie sensowne zamienniki, a nie odpustowe cuda).

     

    Tu masz linki do niektórych elementów zestawu:

     

    BLUZA

    SPODNIE

    FURAŻERKA

    BUTY - zamiennik

    PAS

    CHLEBAK

    GASPLANE

     

    Inne elementy ewentualnie na priv ;-)

     

     

    Musisz natomiast wziąć pod uwagę kilka kwestii:

     

    - jeśli myślisz poważnie o rekonstrukcji, to żadna (dobra) grupa nie przyjmie Cię w stopniu sierżanta (o starszym sztabowym juz nie wspomnę). Jako szeregowy natomiast powinieneś mieć raczej mausera. Oczywiście na strzelankach asg nie ma problemu;

     

    - umundurowanie i oporządzenie niemieckie różniło się w różnych okresach wojny - na wrzesień dla przykładu powinieneś mieć inne spodnie, a na późną wojnę inną bluzę. W szczegóły tutaj nie będę wnikał, bo to już nie rzeka, a cały ocean ;) Istotne natomiast jest to, że większość imprez u nas dotyczy albo września, albo późnej wojny...

     

    - zestaw pokazany w Twoim linku jest, powiedzmy, podstawowy (choć bez wstydu mógłbyś się z nim pojawić na dowolnej imprezie ze środka wojny). Masa szczegółów jest natomiast pominięta, albo ich nie widać. Rekonstrukcja to worek bez dna i te 2 tysiące to tak, powiedzmy, na początek :)

     

    - weź sobie do serca uwagi Nanterisa - najpierw pomyśl, co dokładnie chcesz odtwarzać. Decyzja odnośnie Heer to dobry początek, ale na razie jest to zbyt ogólnikowe. Dywizja, okres, specjalność - te sprawy mają kluczowe znaczenie.

     

    Potem pomyśl, czy chcesz to robić z kolegami jako osobna grupa (wtedy masa pracy koncepcyjnej przed Tobą, ale robisz to, co Cię najbardziej bawi), czy chcesz może wstąpić do jakiejś istniejącej grupy - wtedy będziesz musiał się podporządkować do jej standardów.

     

     

    Mam nadzieję, że trochę pomogłem 8)

  15. Cześć Past :)

     

    Jeśli jednak ASG to tylko Tommy

     

    Trochę to zaleci herezją, ale jakimś wyjściem z sytuacji byłoby też użycie na strzelankach ASG M14 w zastępstwie Garanda... M14 nie będzie raziło tak, jak jakakolwiek nowoczesna replika, a osiągi ma lepsze, niż airsoftowy tommygun (osobiście mam parę thompsonów z TM i M14, również z TM i, moim zdaniem, nie ma porównania).

  16. Wszyscy noszą M41 8)

     

    Tyle, że w przypadku tego w środku i z prawej chodzi o oliwkowe bluzy HBT Marines M41 (regulaminowa nazwa to "Jacket, HBT, USMC"), natomiast ten z lewej ma na sobie bluzę polową M41, produkowaną zasadniczo na potrzeby armii, popularnie nazywaną Parson's Jacket (regulaminowa nazwa to "Jacket, Field, OD"). Sporo tych bluz widuje się zresztą na fotkach z Iwo Jimy. Jeśli chodzi o replikę takiej bluzy, to LINK TUTAJ.

     

    Trochę nieprecyzyjne jest Twoje pytanie, czy mają zielone, czy HBT. Uściślijmy - HBT to splot materiału, nazywany w polskiej nomenklaturze splotem skośnym łamanym, a potocznie splotem jodełkowym. Anglojęzyczna nazwa to "Herring Bone Twill", czyli w wolnym tłumaczeniu "kręgosłup śledzia". Splot ten to odmiana drelichu o zwiększonej odporności na rozdarcia - taki wojenny ripstop ;)

    Z tkaniny o takim splocie Amerykanie robili kilka odmian mundurów i kombinezonów dla armii, nieco inne, oliwkowe mundury dla USMC (M41 właśnie), z "habety" były też robione najpierw kombinezony, a potem dwuczęściowe mundury w kamuflaż "duck hunter".

  17. Cześć.

     

    Na początek - Twoje pytanie o piaskowy pokrowiec. Tkanina w Duck Hunter była odwracalna, po jednej stronie w odcieniach zieleni, po drugiej beżów, i tak też jest zrobiona kopia, co zresztą widać na zdjęciu munduru.

     

    W skalistym terenie można pokrowiec założyć na drugą stronę.

     

    Teraz sprawa oporządzenia. Jeśli użyjesz Garanda, to możesz spokojnie wykorzystać Cartridge Belt armii - LINK TUTAJ, fotka poniżej:

     

    usreko_garand_belt.jpg

     

    Jeśli Tommyguna, to powinieneś mieć Pistol Belt M36 - LINK TUTAJ

     

    Do tego musiałbyś poszukać trzykomorowej ładownicy na długie magazynki, takiej:

     

    tmp1.jpg

    tmp2.jpg

     

    W Polsce nie jest to jednak takie proste - czasem trafiają się oryginały, najlepiej jednak ściągnąć kopię ze Stanów.

     

    Szelki M41 przeznaczone dla Marines były bardzo specyficzne (i dość dziwaczne). Wyglądały tak:

     

    USMC_sus.jpg

     

    Zdarzało się natomiast użycie zwykłych, armijnych szelek M36 - LINK TUTAJ

     

    Plecak możesz sobie spokojnie odpuścić. Jeśli natomiast chodzi o inne elementy oporządzenia, to niezbędna byłaby manierka - od biedy za drugi wzór manierki USMC mogłaby uchodzić manierka armii - LINK TUTAJ. Pokrowiec różni się głównie tymi pionowymi przeszyciami (można je w sumie spróbować wypruć) i pieczątką US.

     

    Koperta na opatrunek była inna - zapinana na dwie napy i z zaokrągloną klapką (nieco podobna do pierwszowojennej), podczas gdy wzory robione na potrzeby armii miały zapięcie LTD i klapki cięte w klin. Pod spodem fotki USMC i armijnej M24:

     

    us_gear_usmc_1staid_pch_main.jpg

     

    usreko-torebka-opatrunek_1.jpg

     

    Jeśli chodzi o saperkę, którą masz, to może być, chociaż powinieneś w zasadzie wymienić pokrowiec na podobny, ale w kolorze khaki.

     

    Pozostaje kwestia butów. Tutaj najlepszym możliwym rozwiązaniem będzie kopia Service Shoes Rough-out robionych dla armii. Te produkowane dla Marines były od góry identyczne, a jedyną różnicą był wzór podeszwy, lepiej przystosowany do poruszania się po pokładach okrętów i łodzi desantowych.

     

    LINK TUTAJ, pod spodem najpierw buty USMC, potem armii:

     

    us_boot_usmc.jpg

     

    usreko_lowboots.jpg

     

    usreko_lowboots_podeszwa.jpg

     

    Regulaminowo do tych butów powinny dojść legginsy, ale te były bardzo często po prostu wyrzucane... Gdybyś jednak koniecznie chciał być regulaminowy, to LINK TUTAJ

     

    Mam nadzieję, że to pomoże 8)

  18. Podstawowe pytanie przy zbieraniu drugowojennego ekwipunku amerykańskiego, to jakiej repliki broni chcesz używać? Dalej ewentualne specjalności, stopień itd. Od tego zależy konfiguracja ekwipunku. Sprecyzuj te dwie sprawy, to postaram się napisać Ci, co powinno wchodzić w skład webbingu.

     

    Kolejna ważna sprawa, to jak dokładnie chcesz odtworzyć wizerunek postaci - powiedzmy, że jeśli chcesz uczestniczyć w tych ciuchach w strzelankach asg, to nikogo nie będzie interesowało, czy na Cartridge Belcie masz pieczątkę USMC, czy nie :) Wtedy można się posłużyć niektórymi elementami ekwipunku armii i będzie i tak wypasiona postać. W tym wariancie mogę Ci wskazać konkretne produkty, których mógłbyś użyć.

     

    Jeśli natomiast chciałbyś maksymalnie wiernego odwzorowania, jak do rekonstrukcji historycznej, to przed Tobą albo długa i trudna droga, albo po prostu zakupy w Stanach :)

×
×
  • Create New...