Nie ma co się rozwodzić nad tym co mogło być lepsze, bo przy tej ilości ludzi nigdy się wszystkim nie dogodzi.
Jak dla mnie, to naprawdę warto było przejechac te 500 kilometrów, bo zlot był na prawdę na poziomie.
Szeacun dla orgów, bo wiem ile trzeba włożyc roboty w organizację takiego molocha i ile z tej roboty często idzie na marne.
Szacun dla TF6 i jego HQ.
Szacun też oczywiście za atmosfere jaka panowała na miejscu.
Do zobaczenia w 2009.