Odnośnie bratobójczych walk to i mnie to spotkało. Po wygranej potyczce z SARem przy brzegu rzeki stałem sobie z kumplem, ubrani jak rasowi pasztuni od pasa w górę a tu nagle ktoś od nas zaczyna walić w naszym kierunku. Nie wiem czy adrenalina, chęć postrzelania czy nie zauważył stylizacji.