Relację ze spotkania czas popełnić…
Lojalnie uprzedzam, będzie bardzo subiektywna, a na domiar złego, popełniona przez kobitkę, a co za tym idzie, widziana moim, babskim okiem…
Nastał ten długo wyczekiwany dzień… Niedziela, 13 stycznia 2012. Była piękna, słoneczna pogoda, nie licząc tego padającego śniegu, wiejącego wiatru i zimna, które przenikało wszelkie możliwe warstwy… Ale my się nie poddamy i ruszamy na miejsce, czyli do Młyna Sułkowickiego.
Po przybyciu, okazało się, że już część chętnych czekała, ale jeszcze kilka chwil nam zostało, więc czekamy… Co chwilę ktoś dochodził, aż w