Dla naszej grupy dwa podejscia pod osławione wzgórze konczyły się tak samo. Tzn. dosłownie kilka metrów przed szczytem wzgórza słyszymy krzyki o zakonczeniu walki. Można sie wkurzyć. Szczególnie gdy walka ma trwać (nie było mowy o przerwach) i przedzierasz się przez knieje już kawał czasu. To co podczas tych wypadów przeżylismy to nasze hehe. Dlatego wielkie dzięki za zorganizowanie tego spotkania! Klimat był - patrole, potyczki, podejscia, skradanki, a odglosy wzywania przez marines wsparcia dla wzgorza, wysylane do bazy i zero odzewu oraz wkurzenie owego dowodcy wzniesienia- bezcenne:)