Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Yessabel

Użytkownik
  • Content Count

    98
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Yessabel

  1. A ja skorzystałam z okazji jak Cię mutki obwąchiwały i się schowałam. Przeszły, nie słyszałam żadnych wrzasków czyli najwyraźniej Cię nie zjadły, to ruszyłam za Tobą.
  2. Piszcząca kreaturko, trzy razy Ci uciekłam, a raz mi się nie chciało (tak, to był ten raz koło siedziby Monolitu).
  3. Bandytów z nami nie było. Szliśmy po rekwizyty na czarną mszę Monolitu. A tak w ogóle, to... Cieniasy jesteście! Mieliście cały dzień, żeby mnie zawlec do gułagu, a tu nic! Sama sobie defiladowałam pod bronią z przesyłkami w okolice gułagu i z powrotem. I po co było ogłaszać 2000 rubli za moją głowę, skoro nikt nie odważył się ryzykować integralności swoich narządów wewnętrznych w starciu?! Ha, ha, ha! :> P.S. Naucz się pisać mojego nicka poprawnie!
  4. No, żesz cśśś... Dlaczego wszyscy mają wiedzieć, do czego piję? Najśmieszniejsze, że nie wszyscy Stalkerzy obecni na tej mszy byli agentami. Ale to też cśśś...
  5. Pokruszyły mi się... :( Poza tym nie przeginaj: zeżarliście mi 30 ciastek domowego wypieku! Nic dla mnie nie zostało! Nic! A sama sobie upiekłam! Wrażenia offgame (tzn. jako ja, Yessabel, bo relacja moja, czyli Nataszy Bugajewej, się napisze w ciągu tygodnia) chronologicznie: 1. Mutki: motyw 'przerwy na papierosa' był boski, uszłam 30m od miejsca, gdzie dwa muty siedziały ze szlugami, odwróciłam się, a tu mutki! odwrót!!! mam nadzieję, że Cię bardzo nie zabolały moje kulki, ale jako były trep musiałam na początku sprawdzić skuteczność rozwiązania siłowego- a tu figa! no, zaczęli sukcesywnie
  6. Ta ściana jest pistacjowa! Generalnie spoko, będę wyglądać podobnie, choć radziłabym obwiązać szmatkami Dragunowa, bo tak bardzo rzuca się w oczy. :)
  7. Czyli jednak na coś się przydało moje 5 stron maczkiem? :) Kusi mnie jeszcze, żeby dodać kawałek o przeszłości przed startem prywatnego biznesu, ale chyba sobie daruję. Nie musicie wiedzieć wszystkiego. Domyślacie się przecież, gdzie Natasza nauczyła się wyrywać ludziom wnętrzności. :>
  8. A ja mam laborki w piątek rano. :/ Nic to, odfajkuję obecność i w drogę. :)
  9. Nie dzisiaj. Dzisiaj tylko wrzucam. Jest właściwa wilgotność powietrza, żeby dobrze się zagnieździła moja historyjka w głowach larpowiczów. Aha, i ten kawałek został zmieniony z woli orgów. Ciut, ale do fabuły. Więcej nie wiem. :) *** Trzy dni nie odstępowałam Pietji na krok. Rozmawialiśmy na poważne tematy i całkiem błahe. Wiedziałam, co to znaczy żegnać się z konającym w męczarniach. Już to kiedyś przerabiałam w praktyce. Петр trzymał się dzielnie, ale ja wszystko widziałam w coraz mniej ludzkim oku. Czwartego dnia zaczął gubić wątek, bełkotać. Reagował agresywnie na przypomnienia.
  10. *** Do samego centrum Moskwy dojechaliśmy w kompletnej ciszy. Zaparkowaliśmy pod starą, zapuszczoną kamienicą. Drewnianymi, potwornie skrzypiącymi schodami wdrapaliśmy się na drugie piętro. Drzwi z mosiężną, misternie rzeźbioną klamką nie były zamknięte na klucz, więc weszliśmy do mieszkania. Przedsionek był zupełnie pusty, jeśli nie liczyć szmaty na podłodze w roli wycieraczki. Prześliznęłam się wzrokiem po obłażących z farby ścianach i zatrzymałam pytające spojrzenie na chłopakach. Po coś mnie tu przecież przywlekli. Skrzypnęły drzwi jednego z pokoi. -Andriej…- zaczęłam, ale uciszył mnie
  11. *** Była sobota, jakoś tak z tydzień po moim powrocie z Berlina, jeszcze nie wieczór, ale robiło się już chłodno. Siedziałam na werandzie podmoskiewskiej daczy mojej przyjaciółki Tatiany, rozparta wygodnie w miękkim fotelu, z flaszką w jednej, a szlugiem w drugiej ręce. Jak zwykle odstawałam od towarzystwa, alienując się z daleka od ogniska, przy którym grupka imprezowiczów piekła kiełbaski. Moim zdaniem było trochę za wcześnie na kolację, ale nie odzywałam się. Byłam tu tylko gościem, a gospodyni całą swoją uwagę poświęciła pokerowi. Przywleczony gdzieś z trzewi daczy stolik kawowy, na który
  12. Mój klient nonszalanckim ruchem wrzucił telefon komórkowy do aktówki po zakończonej rozmowie z kimś tam. Nie słuchałam tego bankowego bełkotu. Za słabo znałam niemiecki, żeby cokolwiek zrozumieć. Poza tym byłam w pracy już trzecią godzinę. Czujnym spojrzeniem omiatałam ulice przesuwające się za przyciemnianymi szybami limuzyny. Na razie nic się nie działo. Byłam tu dla ochrony osobistej. Zostałam wynajęta, ponieważ mój pracodawca czuł się zagrożony, dostawał anonimy, pod jego auto podłożono bombę… Słowem, głębsze gówno. Nie byłam detektywem, żeby rozwiązać tę sprawę. Śledztwo prowadzili mądrze
×
×
  • Create New...