HoHoL Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 No i cool. Panowie przestańmy zanim ta dyskusja zejdzie na poziom udowadniania wyższości Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. Quote Link to post Share on other sites
supp Posted September 11, 2009 Report Share Posted September 11, 2009 (...) Radiokomunikacja Tu się nie dogadamy, bo już na oko widzę, że rózni nas doświadczenie. Rozumiem cię, ale uwierz mi, ta chwila radości jest pusta w środku. Bo nic z niej nie wynika. Jest fajnie, tak fajnie jak mieć cool zdjęcie w wypasionym szpeju. Ale dla mnie to wodotryski, które się nie liczą, gdy mówimy o DOWODZENIU. W dowodzeniu ważne jest to, żeby to co robimy MIAŁO ZNACZENIE. A nie, żeby przeżyć ekstazę, bo jest jak na filmie. Nie obrażam cię, po prostu działałem w liczbie 30 zgranych ludzi, podzielonych na 3 sekcje plus dowództwo i jedną z pierwszych rzeczy była rezygnacja z radio indywidualnych - TO SIĘ OPŁACA. Brak indywidualnej łączności radiowej jest jedną z bezpośrednich przyczyn ostatnich problemów PKW w Afganie. Nie wiem jaka jest intencja tej wypowiedzi, ale na pewno nie powinno to być przedstawiane jako "best practice" dowodzenia. Żołnierz, któremu nie można wydać bezpośrednio rozkazu / odebrać feedback sytuacyjny jest bezwartościowy, a nie zawsze można polegać na darciu mordy. Inna sprawa, że radio-komunikacja na szczeblu drużyny, czy to nawet na jakimkolwiek szczeblu, aby nie była powodem frustracji wymaga częstej praktyki, ćwiczeń i przede wszystkim dokładnego zdefiniowania. Jak ktoś gubi baterie do PMR to pewnie też zgubi magazynek, albo rozkaz, albo sam się zgubi--to są tematy do rozpracowania w zakresie dyscypliny w zespole, a nie pytań o sens indywidualnej komunikacji radiowej. Generalnie to fajnie, że temat dowodzenia jest poruszany w ASG, ale w większości przypadków jest to czcze gadanie. Praktyka jest taka, że jAk sie w niedziele zbierze grupa kanapowych komandosów, to każdy chce wywalić jak najwięcej hi-capów, a nie bawić się w rozkazy i chain-of-command. Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted September 11, 2009 Report Share Posted September 11, 2009 Bo widzisz, chłopaki jadący na misję dzień w dzień trenują ze sobą przez pół roku, a tym czasem asgeje spotykają się zwykle 24 razy do roku po 3-4 godziny. Innymi słowy, mniej czasu, determinacji (życie od tego nie zależy), więc i efekty słabsze. Ale owszem, po 3 latach milsimowania mając u boku ludzi z podobnym lub większym doświadczeniem preferuję sytuację, w której każdy ma radio i wie jak go używać. Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted September 12, 2009 Report Share Posted September 12, 2009 Brak radiokominikacji w ramach oddziau zbliża ludzi, buduje więzi między ludzkie, pozwala się częściej przytulać do kumpli :D W związku z powyższym wolę, żeby każdy miał radio w nocy kiedy razem śpimy w jednej ziemiance/namiocie/jaskini/dziurze/itp niż w dzień kiedy działamy ;) Quote Link to post Share on other sites
supp Posted September 12, 2009 Report Share Posted September 12, 2009 (...) W związku z powyższym wolę, (...) kiedy razem śpimy(...) OK...myślę, że to wyczerpuje temat :lol: Quote Link to post Share on other sites
Foka Posted September 12, 2009 Report Share Posted September 12, 2009 O, a Ty co robisz z kolegami w nocy w jednej ziemiance/namiocie/jaskini/dziurze/itp? Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted September 12, 2009 Report Share Posted September 12, 2009 Do czasu aż nie zaczyna się szukanie tlumika z reguły śpię ;) Quote Link to post Share on other sites
HoHoL Posted September 14, 2009 Report Share Posted September 14, 2009 Żeby radiokomunikacja na szczeblu drużyny miała jakikolwiek sens drużyna musi mieć opanowane porozumiewanie się bez radia. Jeżeli ktoś nie potrafi przekazać podstawowych informacji przy pomocy znaków dowodzenia/patrolowych to i radio na niewiele mu się przyda. Gro ludzi nie zna i nie ma ochoty poznawać procedur komunikacji radiowej. Jeżeli z takimi ludźmi mamy zamiar się pobawić to lepiej kazać im pochować radia na dno plecaków i oszczędzić sobie nerwów na słuchaniu przekrzykujących się bez ładu i składu 8 gałganów na jednym kanale z czego większość transmisji to : eeeeee bo koleś najpierw wcisnął PTT a dopiero potem zaczął się zastanawiać co w ogóle chciał powiedzieć ;) Quote Link to post Share on other sites
Solldieru110 Posted November 28, 2009 Report Share Posted November 28, 2009 (edited) Gro ludzi nie zna i nie ma ochoty poznawać procedur komunikacji radiowej. Zgadzam się, u Nas dowódca sekcji kontaktuję się ze swoimi ludźmi na podstawie znaków werbalnych, kontakt z dowódca wyższego szczebla ma poprzez PMRki. Dowódca sekcji jest przeszkolony na ''radzika'' , dzięki czemu potrafi szybko i precyzyjnie wymieniać się informacjami z innymi dowódcami. Przy systemie działania kompani dzielonej 3/3 ( 3 plutony - 3 drużyny w plutonie ), PMRki służą do łączności: dowódca sekcji <-> dowódca plutonu , radiostacje plecakowe RF-10 do kontaktu dowódca plutonu <-> dowódca kompanii ( łączność na szczeblu kompanii obsługuję specjalnie do tego wyznaczona osoba po kursie na ''radzika'') System w miarę prosty i skuteczny. Edited November 28, 2009 by Solldieru110 Quote Link to post Share on other sites
HoHoL Posted November 28, 2009 Report Share Posted November 28, 2009 No i tak to z grubsza właśnie powinno wyglądać. Na stopniu sekcji znaki. Na stopniu drużyny PMR/GMRS. Na stopniu plutonu RF10. RF10 na promieniu skośnym ma 25km zasięgu co pozwala pokryć właściwie całe AO. Do tego wprowadzone tabele kodowe do szyfrowania komunikacji. Dołączając do tego wiedzę z zakresu nawigacji lądowej u nawigatorów na poziomie drużyny mamy jako dowódca kompanii pełną wiedzę na temat tego co się dzieje w terenie. Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.