Mickiewicz_ Posted November 25 Report Share Posted November 25 (edited) Rok 1918. Świat zmieniał się w zawrotnym tempie, ale w sercu Niemiec, nieopodal Hanoweru, czas zdawał się zatrzymać. Wysokie, gęste drzewa krwawej puszczy otulały ziemię cieniem, a ich potężne konary skrywały w sobie tajemnice, które przekraczały granice ludzkiej wyobraźni. W tej puszczy, wśród szumiących liści, tkała się opowieść, której nikt nie chciał słyszeć. Na skraju lasu, w zrujnowanej chatce, mieszkał Hans. Po wojnie, która zniszczyła tak wiele istnień, odnalazł w krwawej puszczy jedyną ostoję spokoju. Praca w polu zamieniła się w marną egzystencję, a wspomnienia z frontu przesłaniały każdy dzień. To tu, z dala od zgiełku miast, gdzie huki armat zanikły, czuł, że może odetchnąć. Jednak nieustanny szum drzew przywodził mu na myśl dawne legendy – opowieści o duchach, które chroniły las i o bestiach, które po zmierzchu wyłaniały się z mroku. Pewnej nocy, gdy księżyc wisiał nisko nad horyzontem, Hans usłyszał dźwięki, które nie były mu znane. Z początku pomyślał, że to jedynie wytwór jego wyobraźni, lecz z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Przypominały szelest skrzydeł, ale nie ptaków – bardziej przypominały wołanie, nawoływanie z głębi puszczy. Mimo niepokoju, coś pchało go ku głębi lasu, ku mrokowi, który kusił, obiecując odpowiedzi na pytania, które targały jego sercem. Gdy stanął na skraju niewidocznej ścieżki, otoczyła go ciemność. Mrok gęstniał, a chłód przenikał skórę. W powietrzu unosił się zapach wilgotnej ziemi i czegoś jeszcze – czegoś pierwotnego, prawie namacalnego. Hans zamknął oczy, wciągnął głęboko powietrze i ruszył naprzód. Każdy krok wydawał się być echem jego przeszłości, a każdy dźwięk wzmagał niepokój. Legendy mówiły, że w krwawej puszczy kryje się mądrość starożytnych, ale i groza, której nikt nie chciał dostrzegać. Szum wiatru w gałęziach przybierał formę szeptów, które wzywały go do odkrycia prawdy. Jakże wielu straciło życie, szukając tego, co nie powinno być odnalezione. Hans, zmęczony życiem, zniszczony wojną, miał być kolejną ofiarą tej nieuchwytnej magii. Jednak coś w nim pragnęło zrozumieć. Pierwsze krople deszczu spadły na liście, a woda zasyczała, przełamując ciszę nocy. Słyszał już nie tylko szept, ale także ciche śmiechy – jakby las sam w sobie się śmiał. Był już zbyt blisko, aby się wycofać. Oto, w mrocznych zakamarkach krwawej puszczy, czekało coś, co mogło zmienić nie tylko jego życie, ale i los wszystkich, którzy kiedykolwiek odważyli się stanąć na tej ziemi. Hans przystanął, zastanawiając się, co zrobić dalej. Czas przeszły, teraźniejszy i przyszły splatały się w jedną, nieprzeniknioną całość. A może nie było odwrotu? Ciemność otaczała go, a on stał w samym jej sercu, gotowy na to, co miało nadejść. Nagle potężny podmuch rozdmuchał całą mgłę oraz ciemność dookoła Hansa stał na kompletnie wcześniej mu nieznanej ziemi wszystkie głosy i szepty stawały się coraz i coraz głośniejsze a Hans myślał, że są w jego głowie, a między tym wszystkim słyszał jedno słowo Ysghit. Między drzewami dojrzał postać, ale dosłownie chwile po tym otoczyła go mgła, a on sam stracił przytomność i obudził się nad ranem, przed własnym domem i pędem pobiegł do biurka i spisał wszystko, czego doświadczył w noc wcześniejszą. Cały dzień podporządkował pisaniu, a gdy wieczorem położył się spać po lesie i pobliskich wioskach rozdzierał ciszę doniosły krzyk Hansa i można było usłyszeć jedno słowo Ysghit i nikt już tej nocy nie był w stanie zasnąć, a ludność zaczęła się bać, mieszkać dookoła puszczy Edited November 25 by Mickiewicz_ Quote Link to post Share on other sites
Mickiewicz_ Posted Saturday at 08:49 PM Author Report Share Posted Saturday at 08:49 PM Od tamtej nocy, gdy krzyk Hansa rozdarł ciszę wioski, a słowo "Ysgith" odbiło się echem w lesie, ludzie zaczęli tak nazywać zarówno krwawą puszczę, jak i mroczną postać, która podobno kryła się w jej głębinach. Tajemnicza istota, widziana przez Hansa, przypominała kobietę o niemal nadprzyrodzonej aurze – jej wygląd otaczała mglistość i niepewność, lecz po czasie wyłoniły się szczegóły. Mówiono, że wyglądem przypomina dawną legendę o krwawej pani – Gernichorze – jednak ta istota była od niej młodsza, lecz emanująca grozą i niewytłumaczalnym magnetyzmem. Hans rozmawiając ze swoim jedynym przyjacielem po czasach wojennych, opowiedział mu wszystko a ludzie w koło ich stolika w gospodzie siedzą i słysząc rozmowę zaczęli rozmawiać, o tym z innymi i tak po całej wsi już niosły się właśnie te wspomnienia hansa oraz to co go spotkało. Dwa miesiące minęły od tamtej nocy, gdy Hans po raz pierwszy usłyszał słowo "Ysgith" i doświadczył czegoś, czego nie potrafił wytłumaczyć. Spisane przeżycia, zamknięte w cienkiej książeczce, spoczęły w szufladzie jego biurka, pozostając niemym świadkiem tej niepokojącej nocy. Jednak, jak się okazało, cisza wokół krwawej puszczy nie trwała długo. Był koniec października, gdy pewnego ranka, do wioski położonej na skraju puszczy, dotarła wieść o zniknięciu młodej kobiety. Marta, dwudziestopięcioletnia córka kowala, wyszła o zmierzchu po wodę do pobliskiego strumienia i nigdy nie wróciła. W miejscu, gdzie zazwyczaj nabierała wody, znaleziono jedynie jej wiadro. Na ziemi widniały ślady stóp, jakby coś lub ktoś ciągnął ją w głąb lasu. Plotki zaczęły się szerzyć z zawrotną prędkością. Jedni mówili o wilkach, inni o tym, że dziewczyna mogła uciec z kochankiem. Jednak Hans, który wysłuchał opowieści miejscowych, czuł, że to wszystko jest związane z tym, czego sam doświadczył. Ciemność lasu, szepty, i nieznana siła, która zdawała się przyciągać ludzi w swoje objęcia, stawały się coraz bardziej realne. Tydzień po zniknięciu Marty wydarzyło się coś jeszcze bardziej niepokojącego. Heinrich, stolarz z pobliskiej wioski, również zapadł się pod ziemię. Wieczorem widziano go, jak zamyka swój warsztat, a rankiem jego żona znalazła drzwi otwarte na oścież. Na stole leżał tylko jego kapelusz i topór do ręcznego rąbania drewna. Nie było żadnych śladów walki, jedynie na progu warsztatu widniały drobne krople krwi, które prowadziły w stronę lasu. Wieśniacy, przerażeni coraz bardziej, zaczęli mówić o tym, że las Ysgith upomina się o swoje ofiary. Wkrótce odkryto jeszcze coś innego – właśnie w lesie, na jednej z zapomnianych ścieżek, leżała księga. Była to ta sama książka, którą Hans spisał po swojej pierwszej nocy w Ysgith, lecz on sam nie miał pojęcia, jak się tam znalazła. Odkrył ją pewien myśliwy, który zaryzykował wejście do lasu, mimo przestróg innych. Na pierwszej stronie, oprócz ledwo czytelnych zapisków Hansa, pojawiły się dziwne symbole – jakby ktoś dopisał je już po spisaniu oryginalnej treści. Symbole te przypominały runy, a pośród nich znajdowało się jedno słowo, powtarzające się niczym mantra: "Ysgith". Fragment pamiętnika z księgi: "26 sierpnia 1918. Mgła znowu mnie ogarnęła. Głosy... nie mogę ich uciszyć, są w mojej głowie. Coś czeka w mroku, coś, co zna mnie lepiej niż ja sam. Gdy zamykam oczy, widzę sylwetkę. Ktoś lub coś mnie obserwuje. Czuje moje lęki, moje słabości. Nie wiem, czy będę w stanie przetrwać, jeśli znów usłyszę to przeklęte słowo." Wieśniacy zaczęli organizować straże nocne, by pilnować siebie nawzajem i unikać dalszych zniknięć. Jednak nawet to nie przyniosło rezultatów. Dwóch mężczyzn, którzy pewnej nocy patrolowali granicę wioski, również nie wróciło. Rano znaleziono jedynie ich latarnie, które dogasały w wysokiej trawie na skraju lasu. Szeptano, że to las sam wzywa ludzi, ściąga ich w swoje objęcia, a potem pochłania, pozostawiając jedynie echo ich głosów. Hans, coraz bardziej przerażony, wiedział, że musi coś zrobić. Tajemnica Ysgith zdawała się wiązać z jego przeżyciami, ale jednocześnie przerastała go w sposób, którego nie potrafił opisać. Tej nocy, gdy wiatr wył w koronach drzew, postanowił wrócić do lasu. Być może to, co tam na niego czekało, miało być odpowiedzią na pytania, które nie dawały mu spokoju. Gdy wkroczył w gęsty las, od razu poczuł, że coś się zmieniło. Mrok wydawał się gęstszy niż kiedykolwiek przedtem, a ziemia pod jego stopami pulsowała delikatnym drżeniem. Coś obserwowało go z ciemności – to czuł całym swoim ciałem. Po chwili usłyszał ten sam szept, który tamtej nocy wyłonił się z mgły, serce Hansa zamarło. Szept był cichy, niemal niesłyszalny, lecz wypełniał przestrzeń wokół niego, jakby drżało w samej tkance powietrza. „Hans...” – rozciągnięte, szeleszczące dźwięki jego imienia zdawały się unosić w ciemności, wypowiedziane przez coś, co znało go lepiej, niż on znał samego siebie. Wbrew rozsądkowi poszedł dalej, zagłębiając się w mgłę, która gęstniała z każdym krokiem. Po kilku minutach, gdy światło księżyca zanikło zupełnie, zauważył ją. Młodą istotę o bladej skórze, z włosami srebrzystymi jak sama mgła. Stała nieruchomo wśród drzew, a jej oczy – głębokie, bezdenne studnie – wpatrywały się w niego, jakby były jednocześnie pełne niewinności i czegoś nieskończenie obcego. „Ysgith” – wyszeptała, a to słowo przecięło powietrze niczym ostrze. Hans próbował się cofnąć, ale jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Istota ruszyła w jego stronę, powoli, niemal leniwie, ale z każdym jej krokiem Hans czuł, jakby coś w nim pękało – drobne fragmenty jego duszy wyślizgiwały się z wnętrza i unosiły w mgłę. „Nie ma powrotu” – mówił w jego głowie głos, który był jednocześnie jej i jego własnym. Ostatnie, co pamiętał, zanim stracił świadomość, to dotyk jej lodowatych palców na swoim czole. Potem był tylko mrok – i cisza. Kiedy obudził się o świcie na skraju lasu, wszystko wydawało się inne. Mgła ustąpiła, ale Hans czuł, że pozostała wewnątrz niego – jak trucizna rozlewająca się po jego umyśle. Od tamtej nocy zaczął się koszmar. Zaczął słyszeć szepty nawet w najcichszych chwilach dnia. Cienie w kątach pomieszczeń zdawały się na niego patrzeć, a kiedy kładł się spać, czuł na karku dotyk, którego nie było. Jego dłonie drżały coraz bardziej, a on nie mógł już odróżnić snu od rzeczywistości. To właśnie od tej chwili zaczęły się pierwsze oznaki szaleństwa Hansa. Tajemnicze słowo „Ysgith” tkwiło w nim jak cierń, a każdy jego dźwięk w myślach rozrywał go od środka. W końcu zaczął wierzyć, że istota z mgły nie tylko go odnalazła, ale zamieszkała gdzieś w głębi jego umysłu. Od tamtego dnia ludzie z pobliskiej wioski zaczynali unikać Hansa jak ognia a to był dopiero początek tego co miało nadjeść. Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.