Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Wyprawa w góry 2 dni a'la survival.


Recommended Posts

Witam,

Swojego czasu zainteresowałem się survivalem.Przeglądałem książki , filmy na Discovery itd.

 

I w końcu wpadłem na pomysł zorganizowania wycieczki/marszu kilku osobowej w góry a dokładnie Beskidy.Nie była by to zwykła wycieczka/marsz tylko ok 2 dniowa z jednym noclegiem w górach ale pod namiotem na dziko.

 

Nakreśliłem już mniej więcej pierwsze plany wycieczki/marszu:

 

1.Ustroń Polana - Czantoria Wielka - Stożek - Kubalonka. czas przejścia ok 5-6 godzin

2.Kubalonka - Stecówka - Barania Góra - Węgierska Górka czas przejścia ok 6-7 godzin

 

Celem wycieczki było by maksymalne zbliżenie do survivalu.

-Budowa własnego schronienia.

-Zaopatrzenie w wodę

-Budowa Paleniska*

itp

 

Na pewno będzie potrzebna zgoda nadleśnictwa na organizowanie takiej wycieczki/marszu, ale to już daleko idące plany.

 

Chciałbym poznać wasze opinie na ten temat nie koniecznie na temat trasy , bo ją można dowolnie zmienić ale na same zorganizowanie a'la survivalu.

 

Czekam na wypowiedz.

 

PS:Nie oceniajcie mojego doświadczenia,wieku,poziomu wiedzy po ilości postów.

Edited by ecnal
Link to post
Share on other sites

też nie widze tutaj jakiegoś problemu. Jeżeli tylko ugadacie sie z leśniczymi i wam pozwolą (głownie chodzi o ognisko i spanie na dziko) to żyć nie umierać.

 

PS. Jak to zrobicie to dajcie znać jak poszły pertraktacje z leśnymi ludźmi bo chętnie sam bym sie kiedyś wybrał na podobną zabawe w beskid.

Link to post
Share on other sites

Powtórzę wcześniejsze wypowiedzi - no problem :)

 

Widzę jednak, że myślicie z backup'em. Skoro planujecie budowę schronienia (stawiam, że to ma być szałas/ziemianka, a nie ogrodzenie dookoła obozowiska :]) a jednak bierzecie namioty, to w gruncie rzeczy świadczy o trzech rzeczach:

 

1) niewiele jeszcze umiecie w praktyce

2) jesteście tego świadomi

3) podchodzicie do powyższych dwóch faktów odpowiedzialnie.

 

Sporo spotkałem ludzi, którzy naczytali się podręczników survivalowych, naoglądali telewizji, obkuli teorię, poszli na tygodniową wędrówkę... i wrócili po pierwszej nocy, bo "twardzi byli, to namiotów nie wzięli, a noc taka ładna była, bezchmurna, to na gołym nocowali, a jak się zimno zrobiło, to nie mieli jak ognia rozpalić, bo krzesiwo nie chciało działać" ;) Nie wygląda, by w Waszym przypadku miało się to tak skończyć, czego swoją drogą serdecznie Wam życzę ;)

 

Mój sposób na pierwszą 'wyprawę survivalową'? Zabezpieczyć się. Wziąć żywność i tak naprawdę wszystko, co potrzeba, zapakować to w osobny plecak albo w worek i... zaplombować. Taki 'zestaw ostatniej szansy', gdyby okoliczności przerosły naszą wiedzę i umiejętności. A do tego trening siły woli ("Po ch** mam łowić ryby i zbierać jagódki? Mam przecież konserwę i dżemik od babci w plecaku... tratatata, zaraz się najem.... eee... plomba, no tak. OK. Dobra. To gdzie ja położyłem tą żyłkę z haczykiem...?"). I powtarzać taką procedurę ze 3 razy. Od razu uzmysłowi to Wam, co jest w terenie absolutnie zbędne, branie czego przeszkadza (3 litry wody w plecaku to jednak jakiś ciężar, nie?) i nabierzecie swoistego doświadczenia, jednocześnie mając cały czas 'chronione tyłki' w razie awarii. Sam tak robiłem, gdy nie byłem pewny swych możliwości, i poskutkowało. Pierwszy mój wyjazd na 4 dni to 65l plecak spakowany na max, plus namiot, i całe to badziewie. Razem ze 25 kg na plecach. Totalna amatorszczyzna ;) Ostatni - 35l plecak i jakieś 5-6 kg. A tak duży plecak tylko po to, żeby do niego móc jeszcze jakichś fajnych kamieni nazbierać :-F

 

Co do trasy - sorry, nie moje rejony. Ja się szlajam po Karkonoszach i Izerach :)

Link to post
Share on other sites

Rann właśnie nie powtórzyłeś wcześniejszych wypowiedzi tylko niejako im zaprzeczyłeś.

Rozjaśnię:

 

Jesli to nie jest Wasz pierwszy wypad survivalowy to spoko -idźcie. Jeśli dopiero zaczynacie to zaczynajcie stopniowo - kilka dziennych wypadów w pobliżu miejsca zamieszkania... na 12-14 h. Poświęcicie ten czas na naukę tego co wyczytaliście lub co Wam ktoś przekazał. Później wypady na noc, całodobowe i całoweekendowe. Ale blisko cywilizacji i komunikacji.

Dopiero jak będziecie mieli pewne doświadczenie i będziecie pewni wiedzy z praktyki, a nie z książek jedźcie z dala od cywilizacji.

Link to post
Share on other sites

Widzę że sprowadziłem troszkę dezorientacji w temacie nie precyzując odpowiednio pytania.

Pytanie:

1.Czy ktoś już organizował tego typu wycieczkę.Jeśli tak to proszę pokrótce opisać jak było:p???

 

Dla sprostowania.

1.Co do organizacji to planuje(czyt. szukam ludzi) do zorganizowania tego typu wyprawy.Prawdopodobnie dłuższej.

2.Kondycje posiadam(trenuje MTB) lecz nigdy nie byłem na takiej wyprawie , wiec chciałbym prosić o jakieś rady, co zabrać itp.

 

 

PS:Sorki za niesprecyzowanie tematu

Link to post
Share on other sites
Kondycje posiadam(trenuje MTB) lecz nigdy nie byłem na takiej wyprawie , wiec chciałbym prosić o jakieś rady, co zabrać itp.
W takim razie skorzystaj z rady w moim poprzednim poście - potrenuj lokalnie, a nie rzucaj się od razu na głęboką wodę... Jak będziesz miał za sobą kilka ognisk rozpalonych krzesiwem, kilka szałasów zbudowanych, czy nocy pod ponchem wtedy pchaj się w góry.
Link to post
Share on other sites

Na pierwszy raz idź na taką wyprawę w połowie czerwca, bo:

- noc będzie trwała niecałe 7 godzin,

- różnica temperatur pomiędzy dniem a nocą nie będzie taka drastyczna,

- księżyc będzie w ostatniej kwadrze (w 2009 r), czyli noc będzie w miarę widna (jeśli nie będzie zachmurzenia).

Biwakuj raczej w dolince niż na grani, w miejscu dostatecznie oddalonym od domostw aby poczuć klimat dziczy, ale zarazem dostatecznie blisko aby w razie czego łatwo się wycofać. Musisz DOKŁADNIE wiedzieć, gdzie jesteś.

Jak komuś coś nie będzie leżało, nie pozwól na zrywanie i powrót do cywilizacji w środku nocy - naszych lasach nic nikogo w nocy nie pożera, czasem tylko strach ma wielkie oczy ;-)

Link to post
Share on other sites

Byłem na niejednym tego typu "wyjściu" i nigdy nic nie było ustalane z nadleśnictwem, a problemów też nie było...

 

Moim zdaniem nie bierz namiotu (ale wybierz porę bezdeszczową)

Nie uda się wybudować schronienia? Raczej się uda, a jeśli nie, to jedna noc (jeśli nadal mówisz o 2 dniach, jednej nocy) nic wam nie będzie... Jak z jedzeniem? Weźcie, ale nie przesadzajcie. Nawet jeśli go nie będziecie mieli, to mała głodówka jeszcze nikomu nie zaszkodziła...

 

Zapytałeś, co wziąć

karimatę, śpiworek, małe ilości jedzenia, menażkę, niezbędnik, metalowy kubek, saperkę, siekierkę (małą), krzesiwo, latarkę (czołówkę), wygodne buty, najlepiej trekingowe (i warto wziąć gitarę :P)

Na pewno o czymś zapomniałem, jak zwykle :P

Link to post
Share on other sites

Zamiast i toporka i saperki wystarczy wziąść porządną saperkę (łopatkę piechoty). Moją bez problemów da się rąbać drewno, krzaki i wszystko co potrzeba. Zamiast i menażki i kubka wystarczy większy kubek - zagrzejesz żarcie/wode. zamiast niezbędnika wystarczy plastikowa łyżka z mre + nóż.

 

Do tego linka typu paracord/desantowa/spadochronowa. I OBOWIĄZKOWO WODA. DUŻO WODY. Im wyższa temperatura tym WIECEJ WODY. Najwyżej połowę wylejesz ale jak ci zabraknie przy +40'c w dzień to nie doczekasz nocy.

 

A z takich dodatków które się przydają o ile nie chcesz być superpromadafakauberultraD3Lt4 to weź rolkę papieru toaletowego ;)

Najlepiej różowy i pachnący. Jak cię przyciśnie pod koniec wyprawy i wyciągniesz mięciutki papierek to poczujesz się jak w domciu :)

Link to post
Share on other sites

racja :) przybornik prawdziwego komandosa - nóż, linka i taśma życia - szczególnie w lesie iglastym... :)

 

 

Ja polecam również coś na podniesienie moralne :) Kiedy już macie dość wpierniczania mrówek, picia herbatki z igiełek, jesteście przemoczeni, jest wam zimno i jedyne o czym sie myśli to " Boże...co ja robie w środku lasu w niedziele nad ranem??" nic tak nie poprawia nastroju jak "domowy wspomagacz morale" - Ja ostatnio podwędziłem z domu kawał pysznego, maminego piernika :) Do końca życia nie zapomnę min przemarzniętych chłopaków po przejsciu 20km jak dzieliłem po kawałeczku :P

Link to post
Share on other sites

Zamiast i toporka i saperki wystarczy wziąść porządną saperkę (łopatkę piechoty). Moją bez problemów da się rąbać drewno, krzaki i wszystko co potrzeba. Zamiast i menażki i kubka wystarczy większy kubek - zagrzejesz żarcie/wode. zamiast niezbędnika wystarczy plastikowa łyżka z mre + nóż.

 

Do tego linka typu paracord/desantowa/spadochronowa. I OBOWIĄZKOWO WODA. DUŻO WODY. Im wyższa temperatura tym WIECEJ WODY. Najwyżej połowę wylejesz ale jak ci zabraknie przy +40'c w dzień to nie doczekasz nocy.

 

A z takich dodatków które się przydają o ile nie chcesz być superpromadafakauberultraD3Lt4 to weź rolkę papieru toaletowego ;)

Najlepiej różowy i pachnący. Jak cię przyciśnie pod koniec wyprawy i wyciągniesz mięciutki papierek to poczujesz się jak w domciu :)

plastikowa łyżka z mre

 

Jeżeli jest to jakaś super hiper cool i trendy łyżeczka to sorry, ale domyślam się, że jest to zwykła plastikowa łyżeczka, więc ja jestem za niezbędnikiem... Dużo nie waży, miejsca też mało zajmuje, a jednak niezbędnik to niezbędnik, a nie jakaś plastikowa łyżeczka :P

 

I OBOWIĄZKOWO WODA. DUŻO WODY. Im wyższa temperatura tym WIECEJ WODY. Najwyżej połowę wylejesz ale jak ci zabraknie przy +40'c w dzień to nie doczekasz nocy.

 

Wody będzie nieograniczona ilość w pobliskim strumyku, jeżeli takowy się tam znajduje... Jednak wodę mimo to trzeba wsiąść...

 

I nie zostawiajcie nigdzie żadnych śmieci!

Link to post
Share on other sites

Jeżeli jest to jakaś super hiper cool i trendy łyżeczka to sorry, ale domyślam się, że jest to zwykła plastikowa łyżeczka, więc ja jestem za niezbędnikiem... Dużo nie waży, miejsca też mało zajmuje, a jednak niezbędnik to niezbędnik, a nie jakaś plastikowa łyżeczka :P

 

 

Łyżeczka jest z porządnego twardego plastiku - ale i tak jest dużo lżejsza niż niezbędnik. A mając łyżkę i nóż bojowy/taktyczny/myśliwski/jakikolwiek do krojenia i jakkolwiek go nazwiesz jesteś wstanie zjeść WSZYSTKO. I widelec ci nie potrzebny.

Link to post
Share on other sites

popieram Foke - patent fajny, głównie ten czerwony :P

 

JA używam podobnego, aczkolwiek zrobiony jest z bardzo lekkiego aluminium, jest składany i bardzo wygodny. Waży tyle co nic - ja będąc na obozie nosiłem go w bocznej kieszeni spodni i zdarzało mi sie o nim zapomnieć ;)

Podałbym jakiś link ale myśle ze juz takiego nigdzie nie znajdę - wygrzebałem go z szuflady u babci w kuchni, nasza Olkuska fabryka (EmaliaSA) robiła takie ze 40lat temu :) Stare ale jare :P

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...