Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

MarekMac

Użytkownik
  • Content Count

    2,243
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by MarekMac

  1. Może dodajcie też "polecane książki". Wiem, że jest na forum temat "książki, które warto przeczytać", ale tam wrzuca się i literaturę naukową (czy popularno-naukową) jak i powieści. W dodatku traktujące o różnych okresach historycznych. Wam - do rekonstrukcji czy pisania scenariuszy - bardziej nada się temat stricte o IIWŚ i wcześniejszych wydarzeniach.

  2. Z nieznanego mi powodu nie mogę napisać nowego tematu, więc podłączyłem się tutaj.

    Ten dział jest przeznaczonych dla nowych w asg. Ciężko jest zdefiniować "nowego" więc zrobiono to w ten sposób, że nowy w asg to nowy na forum, a nowym na forum jest się przez chyba 3 miesiące. Ty konto założyłeś w marcu zeszłego roku więc przestałeś być nowym jakoś w czerwcu zeszłego roku.

  3. W związku z tym, że biorę udział w beta testach WMASG proponowałbym Wam (środowisku ASH) zaproponowanie dla Rega następującego rozwiązania w nowej wersji.

    Wasze tematy techniczne powinny być połączone z tematami czysto technicznymi. Widzę to w ten sposób, że osoba, która doda temat w Waszym dziale tworzyłaby jeden temat, ale ten powinien być widoczny i u Was i w temacie ogólnym. Oczywiście link z obu działów kierowałby do jednego tematu więc niezależnie od tego czy w temat weszlibyśmy od działu historycznego czy ogólnego widzielibyśmy ten sam temat z tymi samymi postami (można to przyrównać do skrótów w komputerze - plik jest sobie w jakimś folderze, ale na pulpicie tworzymy skrót do tego pliku, niezależnie czy wejdziemy przez skrót czy bezpośrednio widzimy to samo). W ten sposób Wy byście mieli temat u siebie, ale jednocześnie byłby on łatwo widoczny dla reszty środowiska. Celem takiej zagrywki jest przyciągnięcie jak największej ilości znawców. Może serwisant, który nie zajmuje się replikami stricte historycznymi (i z tego względu nie zagląda do Waszej części portalu) ma wiedzę przydatną w danym problemie i pomoże go rozwiązać.

    W drugą stronę (założenie tematu w dziale ogólnym i podlinkowanie go w historycznym) nie działałoby to z automatu, ale czujny moderator byłby w stanie tego dokonać.

    Aczkolwiek to tylko propozycja. To Wasze podwórko więc ja z tą inicjatywą do Regdorna nie wyjdę - Wasz dział, twórzcie go jak Wam pasuje.

  4. Jeśli nawet Pietia wiedział, że coś w środku jest nie tak - nie wiem, nadłamana zębatka czy coś - to niestety, ale w momencie, gdy Ralf wziął replikę i zaczął ją użytkować pozbawił się wszelkich środków do walki. Gdyby replikę zaniósł na przegląd w przeciągu - powiedzmy - tygodnia od zakupu to można byłoby mieć pretensje, gdyby coś było nie tak. Niestety replikę kupił i postrzelał - coś się zepsuło. Teraz już nie można z całą pewnością stwierdzić, że Pietia wiedział i zataił.

    Niedawno kumplowi zepsuła się replika. Replika, która na ostatniej strzelance była sprawna, na kolejnej - po dwóch latach leżenia w szafie - nie oddała ani jednego strzału. Rzeczy czasem się po prostu psują.

  5. Jeżeli sam nie wiesz jak się to dalej potoczy to jaki sens tuningować Cymę? Chodzi mi o to, że zakładając, że Ci się nie spodoba czy z innych powodów będziesz rezygnował i będziesz chciał odsprzedać to z tego tuningu odzyskasz 100, może 150zł. Czyli finalnie sprzedaż to (przy pomyślnych wiatrach) za cenę nowej, nieużywanej Cymy. No i pamiętaj o ładowarce do LiPo, bo bez niej ani rusz.

    Zielona G&G - fajna gumka, ale dołączony dystanser może być za duży. U mnie w Cymce dobrze sprawdzał się przezroczysty Guarder. Osobiście radziłbym wstrzymać się z tym tuningiem do czasu aż będziesz wiedział "jak się to dalej potoczy", a póki co wymienił gumkę, zrobił teflon fixa i usztywnienie lufy wewnętrznej.

  6. Dziękuj Dominikowi, bo to on mnie "namówił".

     

    Edytuj: jeszcze odnośnie PKL. Jeśli będziecie mieli wybór między PKL w czarnej lub zielonej izolacji to wyjaśniam na szybko różnice jakie znam. Czarna jest prawdopodobnie nowsza, ale ma o jedną żyłę stalową więcej (za to jedną miedzianą mniej). Przez to czarna jest sztywniejsza i ciężej ją dobrze nawinąć na bęben. Właśnie! W trakcie nawijania jedna łapka kręci korbką, a druga trzyma kabel przed bębnem. Napina go na odcinku łapka-bęben i jednocześnie steruje, by nawijał się w dobrym miejscu. Tylko tak można dobrze nawinąć PKL na polskie bębny (jakby ktoś miał niemiecki ramozwijak z czasów IIWŚ to tam jest do tego fajny automat, widziałem polskie bębny z trybem do takiego automatu, ale nie widziałem ramozwijaka).

  7. Dobry kabel to rzadkość. Niestety... Generalnie jeśli chcemy bawić się z kablem to najlepiej sprawdzać przed każdym użyciem. Jeśli są problemy to już sporo roboty albo spory koszt. Sporo roboty, bo albo sprawdzamy każdą złączkę na kablu (odwinąć, zrobić na nowo - szczerze polecam lutować jeśli tylko jest czas - i zawinąć) albo kupujemy "magiczną słuchawkę". Np. taką. W robocie mam innym model, ale jest to błogosławieństwo, bo krokodylki mają takie jakby szpileczki czy kolce, które potrafią przebić izolację.

    Testowanie wtedy wygląda w ten sposób, że podpinamy się pod kabel metr od źródła sygnału i słuchamy czy sygnał jest. Jak jest to idziemy dalej i za powiedzmy 100 metrów sprawdzamy (a jak kabel długi to samochodem jedziemy kilometr i tam sprawdzamy). Jeśli sygnału nie ma to znaczy, że pomiędzy ostatnim miejscem gdzie sygnał był, a tym, gdzie go nie ma jest przerwa w kablu. Już wiemy gdzie szukać.

    Problem w tym, że słuchawka raz, że droga, a dwa, że użycie jej w przypadku telefonów na korbkę będzie problematyczne jeśli w ogóle możliwe. Generalnie jest ona przystosowana do działania na liniach podpiętych do jakiejś centrali, która cały czas generuje sygnał. Wtedy zawsze wiadomo, że albo sygnał jest albo go nie ma. W telefonach na korbkę sygnał jest generowany jak ktoś kręci korbką lub nawija. Kręcenia korbką bym nie polecał - to dość spory prąd (kto dał się kiedyś popieścić, ten wie o czym mówię, na pewno mocniejszy niż przy zwykłym sygnale telefonicznym) i nie wiem jak nasza słuchawka to wytrzyma. Natomiast nawijanie jest o tyle problematyczne, że ktoś musiałby cały czas gadać i gadać i gadać... Ratunkiem mogłoby być zaklejenie tangentki tak żeby telefon cały czas nadawał i postawienie obok radia lub innego źródła dźwięku.

    Dlatego jeśli już ktoś z Was byłby na tyle kasiasty, że wyłożyłby na nią forsę to radzę dokupić najprostszy telefon stacjonarny i kabel testować w ten sposób, że podpinamy go do gniazdka telefonicznego, a drugi koniec do telefonu stacjonarnego (przy telefonie potrzebna jest kostka/gniazdko telefoniczne) i wtedy co ileśtam metrów kabla wpinać słuchawkę. W polu jednak cywile tego raczej nie zastosują (znajdź w środku lasu skrzynkę telefoniczną i podepnij się pod jakiś numer).

    I, jak nauczyło mnie doświadczenie, słuchawka nie wykryje też zwarcia. Może inaczej - zwarty kabel nie ma sygnału na całej linii więc wykrycie zwarcia słuchawką jest możliwe, ale jak zaczniemy od telefonu to trzeba przejść całą linie do skrzynki (gniazdka), gdzie wpięliśmy kabel żeby przekonać się, że na całej linii nie ma sygnału.

    No i do pracy na PKL warto też mieć cążki. Żaden nóż się tak dobrze nie sprawdza jak cążki. I przetniesz i izolacje ściągniesz.

     

    Cortes, w związku z brakiem mundurów pewnie do Szkockiego Podwórka. Względnie do Home Guard.

  8. Z telefonami polowymi był problem już w zeszłym roku. Pomimo rozciągnięcia kabla i połączenia nie działały. Także w tym roku ten temat odpadł.

    Jako praktyk się wypowiem:

    1. telefony - nawet jeśli jest przedmuch (podpięcie baterii do jednego telefonu, podniesienie słuchawki, wciśnięcie tangentki i dmuchnięcie w mikrofon powinno owocować usłyszeniem dmuchnięcia w głośniku) i nawet jeśli po zakręceniu korbką drugi aparat dzwoni nie ma gwarancji, że pójdzie w dwie strony fonia. Należy wykonać sprawdzenie łączności na sprawnym kablu. Zdarzają się telefony, które choć optycznie sprawne nie działają. Inne czasem działają, a czasem nie - zależy jak kabel łączący słuchawkę z aparatem się ustawi (i wtedy zawsze będzie drugi aparat zadzwoni, ale czasem się usłyszymy, a czasem nie);

    2. baterie - nienawidzą mrozu. Przynajmniej te standardowe do AP-82. Dodatkowo aparat jeśli ma możliwość wyboru (jak Apek) między CB, a MB należy ustawić zworkę na MB - miejscowa bateria.

    3. kabel - i tu jest najwięcej pierdolenia się. Sorry za słownictwo, ale już się trochę z tym namęczyłem - czasami człowiek jest zjebany jak kobyłka po westernie. Zakładam, że używano PKL-2 (względnie niemieckiego kabla z IIWŚ, który od PKL różnił się niewiele, a miał dodatkowo fajniejsze bębny z automatem prowadzącym kabel przy nawijaniu). Kable najpewniej stare z wieloma złączkami. Pomijając to, że kabel może być uszkodzony w środku ładnej izolacji (rzadko, ale zdarza się). Każda złączka to:

    a) miejsce potencjalnie wadliwe jeszcze przed rozwinięciem. Dlatego każdy bęben należy sprawdzić poprzez podpięcie na obu końcach dwóch sprawnych telefonów i nawiązanie łączności,

    b) potencjalne miejsce zerwania przy szarpnięciu, a o to nie trudno. Po pierwsze zwierzyna, po drugie szweje, po trzecie pojazdy, po czwarte gałęzie, po piąte dowcipnisie, którzy przecinają kable (tak, zdarzają się takie łajzy). Zerwać kabel bez złączek jest bardzo trudno (nie znam człowieka, który próbował i zrobił to w łapach), zerwać złączkę lutowaną jest trudno, złączkę nielutowaną bardzo łatwo.

    Jak uniknąć problemów z kablem? Jest to bardzo problematyczne. Jednym ze sposobów jest podwieszenie kabla na całej trasie. W lesie, na 200 metrach to nie problem, ale jak się ma 4 linie po 12-13km (a i takie ciągnąłem) i mając mocno ograniczoną ilość ludzi i czasu jest to wręcz niemożliwe. To i tak nas nie uratuje przed zerwaniem kabla przez spadające gałęzie. No i warto mieć odpowiednią tyczkę czego zapewne nikt z Was nie ma. Czasem jest bardzo ciężko znaleźć też odpowiednio wysokie miejsce żeby podwiesić kabel. Na osobówkę i człowieka - łatwo, ciężarówkę - coś się wymyśli, ale czołg z lufą skierowaną w górę na nierównej drodze (czyt. czasem lufa jest 2 metry nad ziemią, a czasem 7) - czasami trzeba iść kilkaset metrów w bok żeby znaleźć dobre miejsca. A i z podwieszeniem jest jeszcze jeden problem. Silny wiatr i ruch gałęzi może zrzucić kabel i potem ten wisi jak jakaś szmata, którą zerwie byle sarna.

    Inny sposób - na drogach wkopywać kabel, ale to nie uratuje nas przed zerwaniem w innych miejscach.

    Sposób, który nas względnie zabezpiecza przed zwierzyną i ludźmi, a nie wymaga kopania i podwieszania - kabel luźno i na ziemi. Jak to osiągnąć? Potrzeba dwóch osób. Jedna idzie z kablem, a druga idzie z tyłu i zrzuca kabel z każdej gałązki.

    Co jeszcze warto zrobić? Przede wszystkim kabel przywiązujemy do drzewa, słupka czy innego względnie stałego elementu jakiś metr od telefonu. W ten sposób unikniemy dwóch rzeczy - pociągnięcia telefonu przy szarpnięciu za kabel i wyrwania kabli z telefonu. Nie dojdzie wtedy do sytuacji, że latamy jak debile sprawdzając kilkaset metrów kabla, gdy awaria jest przy samym aparacie.

    Warto też na każdej złączce zawiązywać supełek. W ten sposób szarpnięcie nie będzie rozrywało złączki, a jedynie zaciskało węzeł. Warto też sprawdzić czy izolacja na złączkach jest dobrej jakości.

     

    Najważniejsze - nie zrobić zwary. Gość w robocie zrobił turbozłączki. Gdy kończy się bęben mamy 4 kable - dwie żyły ze starego i dwie z nowego. Normalnie łączymy jedną żyłę ze starego z jedną żyłą z nowego. On wziął wszystkie cztery złączył razem i zaizolował. Ile my się nałaziliśmy, ile narzucaliśmy klątw zanim ustaliliśmy co się stało...

     

    A i Pekaelka daję łączność (bez wzmacniacza) do 16km. Chociaż pewnie tak długich linii nie ciągnęliście to może kiedyś będziecie.

     

    Edytuj: może to oczywista oczywistość (ale z doświadczenia wiem, że nie dla wszystkich), ale trzeba też wcisnąć tangentke.

  9. Jako, że wybieram się na "Orzeł wylądował" (formalnie zgłoszenie jeszcze nie poszło, ale lada dzień pójdzie wraz z kasą) to śledzę temat.

    Lata temu na nocnej strzelance organizatorzy wymyślili żeby na część nocną każdy zawodnik miał na sobie element odblaskowy. Chodziło o uniknięcie sytuacji o jakiej pisze Cortes. System nie wypalił, bo u odpowiednio ustawionego strzelca (leżący, ukrywający się za drzewem - odblask na lewym ramieniu, które było przytulone do drzewa) i tak nie było widać odblasku nawet, gdy świeciło się latarką. Jeden przeciwnik miał odblask na plejcie i jak stał z bronią zawieszoną na szyi to lekko ją unosił zasłaniając odblask - takie cwaniactwo, którego regulamin nie zabraniał.

  10. 5.98mm, dobre kilkadziesiąt tysięcy przebiegu przeróżnych kulek w tym zwykłych rockets'ów

    No jak strzelałeś Rocketsami przez lufę o takiej średnicy to albo lufa ma większą średnicę albo nagle Rocketsy się zrobiły mega kulasami. W to drugie wątpię, ale wynika to z mojej awersji do tych kulek (jak coś się tnie w midach to nie jest dobrą kulką).

  11. Nie ma wielu modeli. Było to zaniedbane. Na chwilę obecną metodykę mam następującą:

    odwiedzam sklep, spisuje modele (pomijam kolory więc jak jakaś replika występuje pod nazwą X1 Tan, X1 Black itp. to wpisuję tylko X1), następnie będę sprawdzał czy dany model jest na liście, a jak go nie ma to dopiszę.

    Dlatego szukam sklepów z towarami rzadko spotykanymi gdzieś indziej, bo jeśli dana replika jest na GF, TG, Specshopie itd. to ją znajdę i dopiszę, ale nie mam zamiaru odwiedzać sklepów, które są jakieś malutkie (jest tego zbyt wiele), a które mają jedynie Cymy, Boyce i inne popularne repliki.

  12. Siema.

    Z nietypowym pytaniem do Was się kieruję. Zobowiązałem się do uzupełnienia arsenału replik na WMASGu. Na chwilę obecną tworzę listę replik, które potem będę dodawał do arsenału. Wiadomo, że GF ma najszerszy wybór replik. Do tego planuję jeszcze przejrzeć kilka innych popularnych sklepów (Taiwan, Spec, Azteko, Zbrojownia), ale może znacie jakieś rzadko spotykane repliki czy nawet producentów, którzy są dostępni tylko w jakimś mniej popularnym sklepie? Jeśli tak to proszę o wymienienie tych producentów i sklepów, które posiadają w ofercie ich produkty.

×
×
  • Create New...