Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Kolba_DK

Użytkownik
  • Content Count

    356
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Kolba_DK

  1. Szanowni Państwo!

     

    Teraz moja kolej na pytanie: kupiłem filcowe podkładki na ramiona (ostatnio pojawiły się w sklepie ns "N" w baaaardzo rozsądnej cenie). Nawet dość grube (choć nie jestem pewien, czy wystarczająco) no i ogólnie rzecz biorąc, z uwagi właśnie na rzeczoną grubość pojawił się problem: są one dość mało elastyczne...

    Czy trzeba je jakoś zmiękczać, ułożyć w jakiejś formie, czy z czasem przejdzie im niechęć do współpracy?

  2. Cortes - przyjmuję wytyk o czytaniu, ale tam jest tak dużo literek...

     

    Z częścią Twoich spostrzeżeń się zgadzam, z częścią nie do końca (jeżeli planujemy obserwację Niemców, którzy za każdym razem, kiedy ich widziałem byli w liczbie znacznie przewyższającej nasz oddział, to raczej nie robi się tego całym oddziałem, narażając go na zniszczenie, lecz małym patrolem - przy naszej liczebności powinien to być 1 żołnierz, ale w razie jego śmierci nie miałby kto poinformować dowódcy, że musi napisać list do rodziny, więc 2 - co daje połowę oddziału co z kolei powoduje, że reszat sama nic nie zdziała, tym bardziej, że nie było przewidzianej łączności między członkami jednego oddziału; podobnie jak pomysł brania do niewoli najlepiej oficera - no jak złapać kogoś w realiach ash? Przecież nie postrzelimy wybranego, a pozostałych Niemców - przypominam, że widywaliśmy ich jedynie w postaci całej wesołej kompanii - rozgonimy, żeby mieć 5 minut dla medyka na uleczenie i uprowadzenie jeńca; przypominam tu cały czas o dysproporcji między podzielonymi oddziałami Alianckimi a jednolitą formacją niemiecką, nawet bez wsparcia Francuzów).

    W gruncie rzeczy mam dwa spostrzeżenia:

    1. Myślałem, że chodzi o działanie podzielonymi zespołami, coś co nazywa się dywersyfikacją kierunków działań; teraz wyczuwam między wierszami przyganę, że przy mniejszej liczebności nie należało dzielić oddziału - a to moim zdaniem zmieniłoby ducha całej rozgrywki i w końcowym rozrachunku doprowadziłoby do "mordobicia" (znaczy - siania kompozytem)

    2. Tak czy inaczej wszystko wraca do NIEZAMIERZONEJ dysproporcji w siłach walczących (jak najbardziej rozumiem, czemu do tego doszło i czemu nie dało się podjąć środków zaradczych).

    To teraz z innej beczki: jak najbardziej podtrzymuję swój pierwszy post; ta gra (prócz pierwszej mojej imprezy ASH, ale ten pierwszy raz zawsze się pamięta ;-) ) wywarła na mnie chyba największe wrażenie. Ten klimat to był miód na moje serce. Pierwszy raz ani razu nie zginąłem, pierwszy raz wystrzelałem tak mało kulek (ten siejący Thompson wystrzelał przez całą grę jakieś 250 kulek, wliczając w to kulki do MP40 z części nocnej) i pierwszy raz tak w miarę intensywnie wczułem się w postać odtwarzanego żołnierza (no jasne, trzeba by przygotować gę minimum tygodniową, aby odczuć rutynę patroli, od czasu do czasu zmąconą strzelaniną, trochę życia obozowego, ale taka impreza raczej by nie przeszła). A, no i przekonałem się, że można nieco polatać z blisko 20 kilogramami ekstra (2 repliki, zapas baterii, 2,5 kg wody i wiele absolutnie niezbędnych przedmiotów, które z radością zwaliłem z siebie, gdy wreszcie założyliśmy bazę). Pamiętam też to uczucie, gdy po "śmierci" naszego wartownika wróg skradał się tuż koło nas, a my, trzymając broń gotową do strzału zastanawialiśmy się, czy jej użyć, zdradzając faktyczną lokalizację naszej bazy. Jak to mawia pewien bliski nam naród: TO SE NE WRATI!

    Na zakończenie chcę się odnieść do ostatniego akapitu Cortesa:

    Cortes, zawiesiłeś poprzeczkę na takim poziomie, że trudno mi nawet myśleć o jej przeskoczeniu, więc nie wiem, czy znajdzie się ktoś, kto rzuci Ci rękawicę na tym polu. Może bądź dowódcą przy innej okazji, a w tej niszy skup się ma kolejnym odcinku, bo myślę, że wszystkim zaostrzyłeś apetyt.

    A te pobitewne stęki przecież i tak zawsze występują - w końcu wszyscy jesteśmy tu dla poniesienia adrenaliny, więc nie trzeba tych stękań brać na śmiertelnie poważnie! (w końcu nawet JA czasami coś tam jęknę, choć nie za dużo).

  3. Szanowni Państwo!

    Jako pierwszemu przypadł mi zaszczyt podziękowania organizatorom i uczestnikom tej imprezy. Szkoda, że przy tej okazji muszę złożyć jednemu z orgów głębokie kondolencje z racji niezawinionej nieobecności - Cortes, moim zdaniem wszystko zadziałało, więc Twoja ciężka praca jak dla mnie się opłaciła z nawiązką!

    Zabawiłem się przednio; taki sposób rozgrywki znacznie poszerza odczuwanie klimatu czasów, na które się stylizujemy. Trochę się obawiałem tego wyjazdu ze względu na chorobę (mój szeryf powiedział, że jeśli się teraz rozchoruję to mnie zabije ;-) ), ale ostatecznie wytrzymałem. Chwile napięcia w naszej bazie w lesie, gdzie w minimalnej od nas odległości przechodzili najpierw Francuzi, a później wszyscy Niemcy - bezcenne, podobnie, jak poznawanie terenu w ramach nocnych patroli - weź tu człowieku cokolwiek wypatrz!. Rozumiem też ból Niemców - misternie realizowany plan rozsypał się na minuty przed udanym finałem - niech ich pocieszy świadomość, że dzięki temu my wygraliśmy (zaraz po tym, jak im zap..., znaczy przejęliśmy chemikalia i urządzenia) - niech żyje duch "fair play"!

    Jeszcze raz dziękuję każdemu, kto przyłożył swoją większą lub mniejszą cegiełkę w dziele zorganizowania gry - czy to przez ciężkie prace koncepcyjne, czy to z racji samego stawienia się na grze. Ci, co nie dojechali, niech żałują.

    Do zobaczenia na kolejnej imprezie.

    A teraz czołgam się spać (bo nogi to mi od d..y odpadły!). IMG_20190519_043422.thumb.jpg.05111052ca3e36c1acd17d9cea6d86cc.jpg

    IMG_20190519_051140.jpg

    IMG_20190519_073257.jpg

  4. Ooo! Wypraszam sobie! na grę nie przyjechałem, bo w trakcie przygotowań się do wyjazdu jak grom z jasnego nieba spadła na mnie informacja, że organizatorzy, w tajemnicy przede MNĄ, przyspieszyli o dzień imprezę! To wszystko NIE BYŁO MOJĄ WINĄ!!!

     

     

    Tak czy inaczej, samochód mój nie zrobił nawet kilometra...

  5. Przy okazji nocnych działań: chcę kupić tracer. Ten w formie tłumika dźwięku bez problemu może wejść na MP40, ale natychmiast szlag trafia wygląd sylwetki. Znalazłem też coś takiego: https://allegro.pl/oferta/tracer-magazynek-mid-cap-m4-m16-naswietlacz-7379845407. Czy da radę zaszczepić to do magazynka np. od Tommka? polecam uwadze trzecie zdjęcie (poglądowe) na tej aukcji - to chyba jest całość "ustrojstwa" więc teoretycznie nie powinno być problemów. Jak sądzicie?

  6. Jestem jak najbardziej ZA obiema propozycjami; o ogólnej grozie już niedawno wspomniałem. W obronę jednak trzeba wziąć "Trudne Sprawy..." - jak mi się wydaje, jest to nawiązanie do (jak to w jednym z programów telewizyjnych opisano inny serial) HITOWEGO serialu "Trudne Sprawy" (słyszałem, że pokazują w nim fakty AUTENTYCZNE ;-) ), ale w kontekście analizy Xray'a faktycznie tytuł zaczyna brzmieć nieco smutniej.

  7. Jednym z powodów wybrania przeze mnie (nie był to powód najważniejszy) ASH zamiast rekonstrukcji to unikanie wielodniowych dyskusji, kiedy wszedł do użycia guzik mundurowy danego modelu i czy mógł się on znajdować na mundurze w piątek, 13 maja ;-). Dla mnie bez znaczenia jest, że kurtki M43 były testowane pod Anzio w styczniu '44, podobnie, jak bez znaczenia jest to, że ktoś pokazywał zdjęcie gimnastiorki wz. 35 w Berlinie '45, czy zdjęcie bluzy LWP uszytej ze zdobytej w Łodzi tkaniny w kolorze feldgrau. Nie zajmują moich myśli także kwestie bałaganu logistycznego w armii amerykańskiej oraz luźnego podejścia GI do regulaminów mundurowych, dlatego na zdjęcia przedziwnych mix'ów mundurowych (np. z wykorzystaniem HBT) patrzę tylko jako na ciekawostkę i nie próbuję zapamiętać, w którym dniu jakiej operacji zrobiono unikatowe zdjęcie. Pod tym względem jestem mainstream'owcem: M42 -> MG  -> M43 (jeśli chodzi o sylwetki, jakie zbieram). A sam oko na to przymykam (M42 na przełonie 44/45 czy później) ze względu na wymogi mundurowe imprez; w przeciwnym razie niebezpiecznie byśmy zboczyli w stronę reko, czego ja przynajmniej nie jestem zwolennikiem - nie mam tu na myśli dopieszczania sylwetek, ale rozpoczynanie sporów o rodzaj umundurowania "jedyny słuszny" dla danego okresu czy sporny udział jednostek historycznych, które w danej operacji nie brały udziału.

    Z drugiej strony boję się, że mój post rozpocznie znów długą dyskusję, która odejdzie od zasadniczego tematu...

  8. Troszkę źle to stylistycznie ująłem. Bardziej chodziło mi o 101, której debiut to Normandia, a podałem M42, bo dla mnie - symptomatycznie jak na ofiarę "Kompanii braci" przystało - ten mundur kojarzy się z "krzyczącym orłem" (Co krzyczą orły? Help, help!). O ile wiem (dobrze, zerknąłem przed chwilą dla pewności) M42 był wykorzystywany przez 82 AB, więc na potrzeby Sycylii może doszyję ich plakietkę, w którą rzeczony uniform wyposażony był w momencie jego zakupu w tajemniczym sklepie "N"?

    Żartuję, zwyczajnie się zbytnio rozpędziłem przelewając myśli na... ekran (?!?)

  9. Mała uwaga - jeżeli celujemy między innymi w nie zarażonych nieuleczalnym wirusem Reco Fanaticco Colli młodych rekonstruktorów, mogą źle przyjąć widok mundurów "spadaków" ze 101 na Sycylii. Dlatego ja raczej bym się skłaniał ku MG; tu widok M42 nie będzie tak raził. Oczywiście, można kręcić film podczas Husky, w plenerach sycylijskich udających malowniczo bezbarwne krajobrazy holenderskie.

    Z drugiej strony, jeżeli coś takiego zrazi - to może i lepiej mieć to za sobą na pierwszej randce.

    Tak czy inaczej, poddam się wyrokowi Najwyższej Rady Plemiennej, a nawet się poświęcę dla dobra ogółu i mogę wystąpić na dalekich planach, albo w ujęciach od strony eee... pleców? Statyści co ładnie giną zawsze się w takich produkcjach przydają! Potrzebuję tylko informacji: kiedy i ile trzeba się zrzucić na efekty specjalne (no i kto będzie księgowym naszej grupy przest... to znaczy grupy naszej!).

  10. Oj, przy napiętym budżecie w jeden rok będzie trudno z Garandem, ale na przyszły się postaram. Na teraz muszę zająć się kompletowaniem M43 (muszę wymienić, bo rozmiar okazał się być nieznacznie zbyt duży na mnie (fakt, brałem z zapasem), spodnie sukienne polskie wz. 36, na Angola Stena i hełm, TCU, buty jungle, m16, a ogólnie dla "spadaka" zawsze jest co kupować (T-shirt Toccoa, koszula, nóż, sztućce, furażerka, kiedyś moje podróby muszę wymienić na Corcoran'y) - nie ma w co rąk włożyć!

  11. Troszkę drobiazgów niby poznajdowałem, ale w sumie - może faktycznie bez sensu jest na siłę kompletować coś takiego, szczególnie, jeżeli odnosi się to do samej końcówki wojny. Tym bardziej, że spadacy w naszym gronie są chyba najbardziej ujednoliconą wizualnie formacją. No, żeby był jeszcze Garand;, z drugiej jednak strony, za zasługi na polu i inne nadałem sobie sierżanta, co niejako usprawiedliwia mojego Tommka (którego postaram się przed MG czy Husky oprawić w drewno). Szczerze mówiąc, najbardziej rzuciło mi się w oczy to: https://mantheline.com/product/m1936-musette-bag-transitional/. to https://mantheline.com/product/m1924-web-pistol-equipment-belt-od7/ i to https://qmi.be/us-ww2-m-1944-suspenders.html. Z drugiej zaś strony zaczynam coraz poważniej myśleć na przyszły rok o Wietnamie jako dodatkowym hobby.

×
×
  • Create New...