Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Las, Ognisko, biwakowanie - od strony prawa


Recommended Posts

Witam,

Naczytałem się kilku tematów o przebywaniu w terenie czy to otwartym czy zalesionym, dostrzegłem parę nowych patentów co do samego urządzenia miejsca odpoczynku, gotowania etc. Takiego tematu jak ten który zakładam chyba nie widziałem. Chciałbym spojrzeć na przebywanie w lesie i korzystanie z jego dobroci bardziej od strony prawa oraz wymianę doświadczeń ze spotkan z leśniczymi/innymi osobami uprawnionymi do kontroli.

 

Ognisko/Kuchenka/OGIEŃ:

To, że nie możemy rozpalać ogniska w odległości 100 metrów od terenu zalesionego pomijając miejsca do tego przeznaczone to chyba każdy wie. Jednak przytoczę tu kodeks wykroczeń:

 

Dz.U. 1971 Nr 12 poz. 114

art 82 par. 3

 

Kto na terenie lasu, na terenach śródleśnych, na obszarze łąk, torfowisk i

wrzosowisk, jak również w odległości do 100 m od nich roznieca ogień poza

miejscami wyznaczonymi do tego celu albo pali tytoń, z wyjątkiem miejsc na

drogach utwardzonych i miejsc wyznaczonych do pobytu ludzi,

 

 

Jednak możemy dogadać się z nadleśnictwem danego terenu i zdobyć czasowe pisemne pozwolenie na rozpalenie ogniska wskazując dokładnie miejsce rozpalenia, osobę odpowiedzialną oraz sposób jego zabezpieczenia - (skorzystałem raz, nie jest tak łatwo :icon_smile:)

 

Co więcej, kiedy już znajdziemy takie miejsce i gdy nie mamy kuchenki gazowej/na paliwo stałe i chcemy rozpalić ognisko - potrzebujemy drewna. Tutaj jest następna komplikacja, każdy patyczek pochodzący z lasu podlega ewidencji i zasadom sprzedaży które są ustalone przez nadleśniczego. W takim wypadku jesteśmy zmuszeni znowu skontaktować się z nadleśnictwem i ustalić zasady zaopatrzenia się w drewno.

 

BIWAKOWANIE/NAMIOT/PRZEBYWANIE W LESIE:

 

Tutaj też parę oczywistych informacji:

Dz.U. 1991 Nr 101 poz. 444

art. 30

 

1. W lasach zabrania się:

1) zanieczyszczania gleby i wód;

2) zaśmiecania;

3) rozkopywania gruntu;

4) niszczenia grzybów oraz grzybni;

5) niszczenia lub uszkadzania drzew, krzewów lub innych roślin;

6) niszczenia urządzeń i obiektów gospodarczych, turystycznych i technicz-nych oraz znaków i tablic;

7) zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych;

8 ) rozgarniania i zbierania ściółki;

9) wypasu zwierząt gospodarskich;

10) biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nad-leśniczego;

11) wybierania jaj i piskląt, niszczenia lęgowisk i gniazd ptasich, a także nisz-czenia legowisk, nor i mrowisk;

12) płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt;

13) puszczania psów luzem;

14) hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypad-ków wymagających wszczęcia alarmu.

 

Pogrubione podpunkty dyskwalifikują survival, szczególnie podpunkt 10. Nie mówię o przypadkach kiedy istnieje poważne zagrożenie życia i musimy użyć wszelkich sposobów aby swoją osobę uratować.(tak tak, wiem, że prawdziwy survival właśnie na tym polega). Na podstawie powyższych artykułów, wszelakie nieoficjalne imprezy survival/mil-sim, nawet te najmniejsze nie mają prawa bytu a z własnych obserwacji, doświadczeń i uczestnictwa wiem, że takich wypraw w las jest coraz więcej.

 

Osobiście często chodzę, choćby na weekend z jednym kolegą z pracy. Staramy się przebywać w lesie tak by nic po sobie nie pozostawić ani niczego nie zniszczyć, można powiedzieć, że jesteśmy bardziej w "porządku" wobec lasu niż niejeden grzybiarz. Tak czy owak, my czy grzybiarze nie respektujemy prawa.

 

Chciałbym zacząć dyskusje o tym czy mieliście jakieś przykre doświadczenia z nadleśnictwem/policją przez np rozbicie namiotu, zainstalowanie hamaku bądź gotowaniu na kuchence w niedozwolonym miejscu. Jak sobie poradzić przy spotkaniu wyżej wymienionych oraz czy korzystacie z możliwości dogadania się z nadleśnictwem wcześniej w sprawie rozpalenia ogniska/rozbicia obozu w konkretnym miejscu - mnie się raz zdarzyło aczkolwiek nie jest wcale to proste - miałem kilka podejść bo zawsze miejsce było nieodpowiednie. (np zbyt blisko wsi skąd byłoby widać ogień przez co mieszkańcy mogliby się zaniepokoić :zastanawia: ).

 

Zachęcam do wypowiedzi i pozdrawiam.

Edited by DemonekX
Link to post
Share on other sites

Zawsze dzwonię i informuję zarówno policję jak i straż leśną i leśnictwo. Nigdy nic nie mieli przeciwko, czasem powiedzą byśmy dali znać jak zobaczymy, że ktoś drewno bierze czy quady jeżdżą..

 

Co do ognia:

- jak warunki pozwalają to w dołku dobrze zrobić. Płomień nie powinien wychodzić ponad glebę. Z odległości kilku m ciężko zobaczyć ognisko. Kilka razy w różnych województwach rozpalaliśmy takie i powiem, że gdybym nie wiedział gdzie jest to bym nie znalazł, a paliliśmy kilka metrów od drogi. Dym na otwartym terenie można maskować siatką umieszczoną 1,5-2m nad ogniskiem - rozprasza dym. Wiem, że grozi za to mandat, jeśli akurat nie mam pozwolenia... ale no cóż staram się zrobić jak najmniej szkód i by było jak najmniej widoczne - także po wypaleniu ognia, zakopać, zamaskować...

 

Ostatnio zamiast tego dla spokoju noszę kuchenkę gazową. Na niej gotuję, a ciepło zapewniają mi 1 -3 ogrzewacze węglowe. Po takim rozwiązaniu przynajmniej człowiek nie śmierdzi jak wędzonka. Wątpię by ktokolwiek "wpadł" z gazówką. Odpala się ją na chwile, właściwie brak płomienia, a samo przyrządzanie posiłku trwa kilka minut.

 

Wkłady do ogrzewaczy węglowych na dzień to jakieś 3zł (razem 6 wkładów). W grudniową noc starczyło;). W dość zimnym terenie.

Edited by mikadorus
Link to post
Share on other sites

Ja również kopię dołek, ale dodatkowo gdy jestem bardziej odsłonięty od strony wyżej położonej drogi/zabudowań/ambony to robię ścianę z poncza. Chociaż ambon unikam jak się tylko da, widziałem myśliwych którzy lubią w okresie letnim wieczorem przed zmierzchem wyjść na samotne polowanie - wolałbym uniknąć pomylenia mnie z dziką zwierzyną ;). Co do siatki - wypróbuję na następnej wyprawie.

 

Kuchenka to jednak nie to samo co ognicho. Po pierwsze to dodatkowa rzecz którą trzeba za sobą tachać. fakt - zapewnia dużo większe bezpieczeństwo i zmniejsza szanse wykrycia. Po za tym rozpalanie ogniska krzesiwem mając tylko jako rozpałkę np korę brzozy, ewentualnie wcześniej przygotowaną hubkę (czasem zabieram też watę gdy naprawdę ma być "mokro" - wystarczy jedna iskra), to klasyk i daje dużo frajdy (no... czasem i frustracji).

Link to post
Share on other sites

Kuchenka to jednak nie to samo co ognicho. Po pierwsze to dodatkowa rzecz którą trzeba za sobą tachać.

W dzisiejszych czasach kuchenki są tak kompaktowe (mam na myśli komplet zasobnik z gazem i palnik) i do tego lekkie, że nawet się nie zauważa tego w plecaku ; waży mniej niż potencjalny sprzęt do cięcia drewna. A jest raczej oczywistym, że w środku lasu nikt rozsądny nie rozpali ogniska :icon_razz2: ... jest oczywiste ? :zastanawia:

Link to post
Share on other sites

W dzisiejszych czasach kuchenki są tak kompaktowe (mam na myśli komplet zasobnik z gazem i palnik) i do tego lekkie, że nawet się nie zauważa tego w plecaku ; waży mniej niż potencjalny sprzęt do cięcia drewna.

No i kuchenkę rozpalisz właściwie zawsze od razu (pod warunkiem, że masz gaz i źródło ognia - zapałki na ten przykład), a z ogniskiem może być problem gdy pada deszcz lub niedawno padało i wszystko wkoło jest mokre.

Link to post
Share on other sites
  • 2 months later...

Żeby się rozwodzić wypadałoby zacząć od określenia kilku definicji a na początek np definicji "biwakowania" zwłaszcza w zestawieniu z "surwiwalem".

 

Bo wg mnie zorganizowanie sobie miejsca na kimnięcie w lesie bez namiotu kilku godzin czy to w dzień czy w nocy w żaden sposób nie podchodzi pod "pogrubiony punkt 10" - w skrócie to nie ma nic wspólnego z biwakowaniem.

 

Panowie przepisy wszędzie tam gdzie na ich straży stoją inteligentni ludzie są z założenia wytycznymi dla bezmózgów. Jeżeli idzie do lasu kilka osób, po to żeby po tym lesie pochodzić, nie pchają się w tereny upraw leśnych tzw. szkółek, nie rozpalają ognisk które "świecą na 50 metrów w górę", nie wrzeszczą, nie ryją kilometrów transzei itp to każde spotkanie z miejscowym leśniczym, nadleśniczym czy strażnikiem leśnym będzie mijało w miłej i przyjaznej atmosferze mimo setek paragrafów zakazujących pobytu w lesie.

 

Wszystko co się robi trzeba robić z głową a nie z głowy. Kto normalny idzie od lasu niszczyć drzewa? kraść i gwałcić ściółkę?

 

Jeżeli chcesz organizować imprezę dla 50-150 osób wypada poinformować miejscowe nadleśnictwo, leśnictwo i policję... a i jeszcze miejscowe koła łowieckie. Jak idziesz sam albo z kilkoma kumplami to wystarczy, że się dowiesz czy aktualnie nie ma na tym terenie polowań ;) Bo jakiś obowiązkowo trzeźwy myśliwy może wziąć wystające z krzaczorów dooopsko za zad dzika ;)

 

Nie raz rozpalałem ogień w lesie i nawet zdarzało mi się przy tym ogniu rozmawiać z leśniczym. O dziwo nie miał nic przeciwko. Ale jak pisałem wszystko z głową i umiarem. ogień można rozpalić tak, że nie stanowi żadnego zagrożenia. Ale przepis musi być taki żeby odstraszyć oszołomów którzy bezmyślnie przyjdą i rozpalą ognisko pod drzewem żeby nie chodzić daleko po "chrust".

 

Tyle z grubsza.

Link to post
Share on other sites

Biwakowanie w lesie i spotkanie z leśniczym, to jest trudna sprawa, trzeba się postarać żeby się udało. Z perspektywy naszego hobby, gdzie najczęściej staramy się nie zostać wykryci przez oddziały różnorakich super komandosów, robimy wszystko żeby było jak najmniej nas widać, więc jak leśniczy miałby nas znaleźć? Miałby się uganiać po bagnach i wertepach za grupką ludzików. Ja wszelkie spotkania z leśniczym przeżyłem na ścieżkach. Nie było podstaw do zgrzytu. Pamiętam kiedyś śmieszną sytuację z milsimu w Rudawach Janowickich. Grupa naszych zielonych została "zatrzymana" na ścieżce w lesie przez leśniczego. Leśniczy zaczął się niewygodnie zachowywać, zadawać głupie pytania, burać, na co chłopaki dali tylko jedną odpowiedź, - ale my jesteśmy z Krakowa. I poszli dalej :). Więcej problemów było z policją niż leśniczym (tzn spisywanie danych)

 

Próbowaliśmy też po Bożemu, wyglądało to tak że, trza było złożyć "wniosek" z dołączoną mapką gdzie będzie miejsce obozowiska (po wcześniejszym uzgodnieniu gdzie w ogóle może być), trza było czekać na zgodę, chyba dwa tygodnie. Oczywiście taki wniosek trza było poprzeć swoją osobą i jakimiś argumentem, że jestem dobrym człowiekiem, żeby było wiadomo z kim mają do czynienia.Po paru ponaglających telefonach i @ udało się uzyskać zgodę na biwakowanie, wpłaciliśmy kaucję chyba 450 zł, która miała być zwrócona, po stwierdzeniu władz tegoż nadleśnictwa że nic nie zostało uszkodzone - kaucja została zwrócona po chyba 6, 7 miesiącach. Wiele zachodu a prawda taka, że wszystkie obozowiska były wszędzie indziej, tylko nie tam.

Ogólnie leśniczy też człowiek, w razie spotkania, będziesz z nim normalnie rozmawiał, to pójdzie dalej w swoją stronę. Ma na pewno ciekawsze rzeczy do roboty. Pozdrawiam.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...