Układać dietę na dwa dni to trochę przesada, ale pewne nawyki trzeba w sobie wyrabiać. Sam poradnik bardzo fajny, głównie dlatego, że zwraca uwagę na ten problem dla nowych, którzy niekoniecznie musieli wcześniej pomyśleć o tym co będzie na kolację lub pomyśleli, że dadzą radę przeżyć na snickersach, kiedy nie chodzi o to, aby "dać radę" i działać na granicy wytrzymałości, tylko być zwartym i gotowym, bo przecież prowadzimy "działania wojenne". Głównym problemem w żywieniu w czasie milsimów jest to, że w czasie kiedy coś się dzieje to człowiek nie myśli ani o jedzeniu ani o piciu, a powinien.