Uff. Dobrze, że nie wybrałem się jednak na te manewry, bo pewnie też bym został uznany za nieśmiertelnego.
Ja z kolei (nie tak jak Munlajt) pozwolę sobie podjąć wątek warszafki, bo jak czytam wypowiedzi niektórych kolegów, to jest to dla nich kwestia zasadnicza a problem nieśmiertelności to tylko pretekst.
Sorry, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić sytuację, że na 60 osób ganiających się w Łodzi tylko wśród warszawiaków zdarzyli się nieśmiertelni. Może jest po prostu tak, że jak dostanie jakiś swojak i się nie przyzna to jest ok (no bo swojak) a jak stoliczny to dla niego taryfy ulgowej nie