lup Posted March 24, 2012 Report Share Posted March 24, 2012 (edited) A nie ma już takiego softu? Nie googlałem zaraz za tym, ale pierwszy z głowy, który ma chyba przynajmniej część z tego co piszesz- battletac.com Edited March 24, 2012 by lup Quote Link to post Share on other sites
Landsil Posted March 24, 2012 Report Share Posted March 24, 2012 Ja pier..., nawet nie wiesz ile czasu spędziłem szukając czegoś takiego. Jutro ruszam z testami. btw. kurde 20zł :( no zaryzykuję. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 24, 2012 Author Report Share Posted March 24, 2012 Cześć! No właśnie Lup podał gotowca, battletac jest rozwijany od kilku lat i (chyba) działa. Jak ktoś potrafi kreatywnie wykorzystać potencjał tego systemu to zrobi super grę! Ja teraz działam w troszkę innych klimatach, a zabawę w programowanie odkładam na zimowe wieczory. Poza tym widzę, że środowisko jakoś się rozłazi, coraz mniej ludzi jest zainteresowanych rozwojem milsimów. Może już się przejadło :zastanawia: Quote Link to post Share on other sites
Landsil Posted March 25, 2012 Report Share Posted March 25, 2012 ke? całym sensem istnienia oddziału w którym jestem jest rozwój i trening pod milslimy. Za 2 lata chcemy mieć liczebność i umiejętności zapewniające wstęp na prawie każdy. a właśnie, przyszedł mi do głowy scenariusz dla twojego programu. Jesteśmy w zadupekistanie, mały kraj z jakąś tam tyranią o zapendach komunistycznych pełen fanatyków, czy coś. Mają złoża ropy. USA ustanawia strefę kontrolną jad jakimś terenem między tym krajem a drugim wrogim ale bez ropy. Zostawiają kilka drużyn, zestaw wyrzutni AA i obsługę + piechota. Rozkaz: strzelać do wszystkiego co nie nasze. Milslim zaczyna się o 0900 (start) O godzinie 0800 swoją grę zaczyna obsługa stanowiska AA, musi być zgrana i skupiona bo jest spory ruch, a sojusznicy mają stary sprzęt z wadliwymi transponderami. Około godziny 0815 wlatuje helikopter bez transpondera, dochodzi do próby zestrzelenia. Udana - Start scenariusza, jedni chcą odzyskać wrak, drudzy zdobyć. zależnie od operatorów i ich czujności (bo tego nie należy im mówić) mogą zestrzelić helikopter z wojskiem przysłany w celach ratunkowych co opóźni/przesunie im respa. Nieudana - helikopter ląduje na bliskim/krótkim respie i wyładowuje pełny oddział który ma własne cele nie znane amerykańcom którzy mają tylko pkt. zniknięcia z radaru. I tak dalej można rozwijać scenariusz, dodać trochę zadań dla radiowców np. obrona przed rakietami ziemia-ziemia albo coś. kurcze chyba zacznę pisać scenariusze :P Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 25, 2012 Author Report Share Posted March 25, 2012 ke? całym sensem istnienia oddziału w którym jestem jest rozwój i trening pod milslimy. Za 2 lata chcemy mieć liczebność i umiejętności zapewniające wstęp na prawie każdy. Nie "ke?" tylko prawa rynku. Milsim miał okres świetności w latach 2008-2010, obecnie jest w fazie schyłkowej. Owszem, zawsze będą jakieś lokalne gry albo nawet większe, ale na imprezy typu RAMSAR nie ma co liczyć. I nie chodzi o ilość uczestników ani wydumany scenariusz, a raczej poziom profesjonalizmu imprezy. Także w mojej ocenie troszkę się spóźniłeś. Choć zawsze jest szansa, że ktoś zrobi coś nowego, odkrywczego, co porwie masy i odświeży obraz milsimów w Polsce. Quote Link to post Share on other sites
Miedza Posted March 25, 2012 Report Share Posted March 25, 2012 Szpargal, nie zniechęcaj się :) Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted March 25, 2012 Report Share Posted March 25, 2012 Wiesz Szpargał, poniekąd się z Tobą zgadzam, ale np. Kandahar organizowany przez RSC pokazał mi, że są jeszcze pokłady niemal nietknięte. Choć to nie był milsim w 100% w rozumieniu ogólnoakceptowalnym. RAMSAR też nie był tak doskonały, jak to przedstawiasz. Był jednostronny. Przynajmniej ten na którym byłem. Problemem milsimów jest chyba tkwienie w znanych i lubianych standardach, które jak wszystko, co zbyt długo powtarzane, robi się nudne i wtórne. Quote Link to post Share on other sites
Aurendil Posted March 26, 2012 Report Share Posted March 26, 2012 Poza tym widzę, że środowisko jakoś się rozłazi, coraz mniej ludzi jest zainteresowanych rozwojem milsimów. Może już się przejadło Jednym się przejadło, inni właśnie zaczynają. Quote Link to post Share on other sites
Guest Kret Posted March 26, 2012 Report Share Posted March 26, 2012 Milsim miał okres świetności w latach 2008-2010, obecnie jest w fazie schyłkowej. Nigdy nie bylo zadnego "zlotego wieku" milsimow. Okres ktory podales to byl okres, kiedy Ty sam sie tam udzielales. Godna pozazdroszczenia wysoka samoocena, ale obawiam sie, ze schylkowosc moze oznaczac nadciagajaca smuge cienia, w ktorej nie zreanimuje sie juz libido nawet skokami ze spadochronem... Landsil, zabawy z Battletac'iem - jak z kazdym gadzetem - wymagaja dodatkowej nauki uzycia gadzetu. Lepiej ten czas poswiecic na podstawy (np. bezpieczne obchodzenie sie z bronia cwiczona na replikach), a bawic sie z mapa i kompasem. I nie musisz do tego dorabiac kolejnej historyjki o spadnietym helikopterze, bo spadajacych helikopterow na grach bylo wiecej niz wyniosly w tym czasie zamowienia na takie maszyny. Quote Link to post Share on other sites
Landsil Posted March 26, 2012 Report Share Posted March 26, 2012 Spoko, po prostu lubie nowości i gadzety.nie spodzewam sie ze znajde tylu chetnych do zakupienia programu i biegania z telefonem zeby to mialo sens. Trening z mapy i orientacji pierwszy w kwietniu :) A moje "ke?"dotyczylo wlasnie tego ze tak dlugo jak sa ludzie których celem jest uczestnictwo w milslimach tak długo nie ma się co spodziewać ze upadną. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 26, 2012 Author Report Share Posted March 26, 2012 Nie Kret, nie oceniam tego przez pryzmat własnej działalności. Bawiłem się wcześniej i bawię nadal, ale dostrzegam zmiany jakie zachodzą w środowisku. Wszystko podlega cyklom, koniunktura na milsimy również. Specarmory już nie ma, na milsim.pl też się mało dzieje. Wielu organizatorów już się tak nie angażuje (albo w ogóle), często też trudno im zebrać wymaganą liczbę uczestników (było kilka odwołanych imprez). Jednym z powodów jest min. to co Grey napisał: co zbyt długo powtarzane, robi się nudne i wtórne. Ale zawsze pojawią się nowi adepci i karuzela się kręci. A w jakim tempie to już zależy od ich chęci i zaangażowania. Ja mam jeszcze jedną hipotezę, dlaczego wiele osób już nie cieszą milsimy. Niejako przy okazji zabaw w żołnierzyka odkryli aktywności, które dają inne doznania: strzelają, nurkują, skaczą, wspinają się, etc. - cały czas aktywnie! A wszystkiego na raz się nie da, więc sztuka wyboru. A o moje libido się nie martw, jest OK :icon_razz2: Quote Link to post Share on other sites
Guest Kret Posted March 26, 2012 Report Share Posted March 26, 2012 Piszesz o milsimach, czy portalach milsimowych na ktorych mozna pisac? Wystarczy popatrzec na zmiany w zasadach roznych milsimow (pierwszy przyklad z brzegu - 48h), jakie zaszly od czasu RAMSARa. Jest radiacja koncepcji, jak milsim powinien wygladac, sa zmiany na lepsze. Nie mozna miec za zle organizatorom i nowym uczestnikom, ze rozwijaja sie swoim tempem. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 26, 2012 Author Report Share Posted March 26, 2012 Jest radiacja koncepcji, jak milsim powinien wygladac, sa zmiany na lepsze. Chyba niejasno pojmuję intencję Twojej wypowiedzi. Bo jeśli dobrze rozumiem pojęcie radiacja, to użycie go w tym kontekście oznacza postępujące zróżnicowanie środowiska, a nie jego konsolidację. A zatem zmiany wcale nie idą na lepsze, ergo: oddalamy się od siebie, tworząc zamknięte społeczności realizujące swoje pomysły w swoim gronie. Szanse, abyśmy zrobili coś wspólnie maleją. I to jest niejako potwierdzeniem mojej tezy, że temat się rozmywa, rozmienia na drobne. Nie ma wspólnego, silnego filaru pozwalającego na budowanie mocnej struktury z małych cegiełek. Szkoda, bo to fajna zabawa jest, można by wiele zdziałać. Tylko w mojej ocenie za dużo napinki wśród poniektórych. :icon_neutral: Quote Link to post Share on other sites
Guest Kret Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 Radiacja koncepcji = promieniowanie koncepcji milsima wg. RAMSAR na inne milsimy w kraju. Quote Link to post Share on other sites
FschPzAbw Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 Wspinaczki, jaskinie, strzelanie z kbks, harcerstwo, łajby...skoki. To kiedyś było na porządku dziennym. Do transportu mieliśmy PKP i stopa. Do kontaktu ze znajomymi budki telefoniczne i pocztę. Tworzyliśmy małe zgrane grupy, marzące o markerach. Kosztujących krocie i dostępnych jedynie za granicą. Małe, zgrane, ale bardzo aktywne. Co tygodniowe wypady w góry, zabawy "ASG" na kusze, szlojdry i gable, plecaki wielkości człowieka (często szyte we własnym zakresie), bo autem nikt nic nie podrzucił, a lepiej nosić niż się prosić. Mimo to było świetnie. Potem czasy się zmieniły. Pęd ku karierom, coraz więcej zobowiązań i coraz mniej czasu. Trzeba było wybrać mniej aktywności, ale za to podchodząc do nich bardziej profesjonalnie...skoki, speleo, armia. Łajby już tylko w wakacje. Lasy nam zamknięto, zakazano palić ogniska, nastawiano tablic i zakazów. Pojawiła się kasa, sprzęt w sklepach, ale natura coraz bardziej zaczęła się "kurczyć". Młodzi, poukładani i szanujący prawo lub wygodni obywatele, przestrzegając zakazów zaczęli grać...wirtualnie. My dziady woleliśmy Feuer und Bewegung. Milsimy są tego najlepszą możliwością. Pozostaliśmy więc w lasach na półlegalu. Młodzi po jakimś czasie zaczęli wracać do lasów. Z wielkimi oczekiwaniami, oszpejeni po zęby, z wirtualnymi transporterami, czołgami i śmigłami. Z obrazkami wojny z kina i TV. Część z nich, po chłodnym prysznicu dostrzegła piękno natury i pozostało. Inni wrócili do blokowisk przed monitory, jeżdżąc raz, dwa razy w roku na imprezy typowo komercyjne...milsimy oznaczające mnóstwo ludzi, kopcącego sprzętu, przejażdżki na pace pickupa lub stara 66. My dziady, ze starczymi dolegliwościami, po młodzieńczych przejściach i szaleństwach, jesteśmy zadowoleni z naszych milsimów. Nadal starając się je urozmaicać o śmigło, BWPa, ale nie koniecznie. Bardziej liczą się ludzie, a nie złom. Młodzi dzięki nam uczą się po części "nowego starego życia". Odkrywają na nowo, to co dla nas było normalne. Zaczynają skakać, wspinać się, żeglować...a jak czas pozwala (do puki ich real nie dopadnie) odwiedzają milsimy. Traktując je, jako część ich zabaw, a nie sposób na życie. Nie możemy mieć im tego za złe. Jak ich zacznie jebać w krzyżu, to wrócą do lasów, jako już spokojniejsi i zrównoważeni milsimowcy. O ile im do tego czasu lasów nie pozamykają...potraktują repliki jak ostrą broń...wrócimy wtedy do korzeni, z kuszami, szlojdrami, gablami...ale z naturą już na całkowitym nielegalu:D A potem to już nasi wnuczkowie będą nas podtaczać wózkiem na strzelnicę i ładować magazynki, bo łapuchy trzęsiuchy itp. Ja tak to widzę z lekkim przymrużeniem oka. Pewno nasi młodzi towarzysze broni inaczej. Cóż, życie i nasi politykierzy z czasem wszystko zweryfikują. Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 [..] Cóż, życie i nasi politykierzy z czasem wszystko zweryfikują. Pojechałeś z opowieścią dziadka :) Kret, 48h idzie w stronę RAMSAR? Brzmi bardzo ciekawie. Ja nie zauważyłem realnej tendencji do ujednolicania środowiska. Mazowsze trzyma ze sobą, czasem tylko odwiedzając inne okolice Polski, ale też właściwie we własnym sosie. Wyjątek to chyba tylko 48h. Pomorze nie wiem, ale raczej jednostki jak Kret i Lup potwierdzają regułę, że są zamknięci we własnym sosie. Śląsk - choć mieszkam tu od półtora roku to nie umiem nawet wskazać lokalnego jednolitego środowiska milsimowego. Jest Formacja Śląsk + Kuba i znajomi, ale odnoszę wrażenie, że się separują od reszty śląskich airsoftowców. Są też nowi "wanna be" milsimowcy, ale to budowanie od nowa (tych spotykam na swoich AWT). Kiedyś milsim.pl próbował zintegrować środowisko, ale skończyło się raczej na chęciach, bo bywali tam tylko orgowie spoza Pomorza, a nie uczestnicy. Powyższe uwagi nie są prawdą objawioną, Mogę się zupełnie mylić. Towrażenie jakie odnosi jeden z uczestników milsimów w kraju i od wielkiego dzwonu org mniejszych kalibrowo imprez. Quote Link to post Share on other sites
Jantas Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 Ale jakiej jednolitości wymagacie? Milsim to z założenia gra dłuższa od zwykłej jebanki. Na większości simów orgowie mogą liczyć tylko na uczestników z terenów w promieniu - optymistycznie zakładając - 100 kilometrów. Nie mówię o wyjątkach, czyli imprezach cyklicznych organizowanych z naprawdę dużym wyprzedzeniem, których jest malutko strasznie. Jechać dobę (o ile nie dłużej) na dobę gry - nie każdemu się to kalkuluje i nie każdy może ;) Poza tym gdzie ma być jednolitość? Wśród ludzi, którzy są po jednej stronie tylko ze znajomymi, z którymi mają np. treningi? Ja rozumiem, że ze znajomymi chce każdy, ale tu nie rozchodzi się o współpracę i "aby było miło", ale o strzeżenie "tajemnicy sprzętowej" i wiedzy np. jak z danym sprzętem walczyć (którą i tak każdy zna). Jak dla mnie rodzi się jakaś dziwna tendencja. Znajome grupy kontra reszta świata. Jedna strona ma opracowane procedury, może się "lenić", polegać na sprawdzonych metodach oszczędzając ludzi. Genialne w sumie. Ale czy na 100%? Według mnie nie. Bardzo często w tej zgranej grupie są z góry przydzielone role - jedni są "bohaterami", drudzy pilnują latryny. Po iluś tam razach Ci od latryny się nudzą i zaczynają mieć typowo seksualny stosunek do gry. W sprawdzonych wzorcach zapomina się o rotacji. Brak rotacji zniechęca. No i wybaczcie, ale żeby nowych zachęcić do milsimów trzeba z nich zrobić bohaterów najpierw - większość przechodzi z jebanek i musi mieć czas na przestawienie się ;) Na chwilę obecną jak ktoś jest "nowy" to dostaje łopatę lub miotłę :) Mało kiedy dopuszczany jest do "walk", bo "zginie", bo się cierpliwości musi nauczyć. A niech nie będzie cierpliwy, niech druga strona ma niespodziankę w działaniach. A niech wyciąga to WZW lub KIA - zginie dobrze się bawiąc a nie narzekając, że dostał skurczy od siedzenia w ciasnym okopie - na to przychodzi czas później. To taka moja prywatna opinia wyrobiona po rozmowach z: a) rozgromionymi zbitkami stron niezorganizowanych w "rutynowego kolosa", ale zadowolonych i pałających chęcią dalszego poznawania świata simów; b) członkami "rutynowych kolosów" przysłowiowo pilnujących latryny. P.S. Uparte obstawanie przy własnych zasadach też jest problemowe ;) Sama mam pięć kompletów różnych kart, które na dobrą sprawę niczym się nie różnią z wyjątkiem grafiki XD Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 Mówisz o Red River i 48H, prawda? Tylko to były występy takich zastanych grup, w których są primadonny, które dostają co chcą, ale też przynoszą konkretne wyniki, i grupy drugoplanowe, które nie bardzo mają jak się wykazać. Ale gdyby na imprezę przyjechało kilka środowisk lokalnych, to primadonn byłoby kilka i już choćby z tego powodu sprowadzone by były niżej. A dla dowódcy stałyby się mniej znane (bo dowódca jest z jakiegoś konkretnego środowiska) i musiałby zacząć nieco równiej traktować wszystkich. Takie mam wrażenie. Wydaje mi się że mieszanie się środowisk i wymiana doświadczeń jest niezbędne do rozwoju ogólnego. Inaczej stagnacja, a więc zasklepianie się w starych formach. Czyli to, o czym Jantas piszesz. Quote Link to post Share on other sites
Jantas Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 (edited) Grey - nie tylko. Także mniejsze, lokalne imprezy mają taką tendencję niestety. A 48h i RR faktycznie obrazują to dokładnie. Nawet sytuację z "nowymi". RR to był pierwszy milsim FAB-ów. Wszyscy zginęli, ale wspominali tą imprezę ciepło i zaczęli jeździć na simy :) Edited March 27, 2012 by Jantas Quote Link to post Share on other sites
Guest Kret Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 Kret, 48h idzie w stronę RAMSAR? Brzmi bardzo ciekawie. Nie napisalem tak i z pewnoscia nie jestem osoba do wydawania takich opinii. Podalem te gre jako przyklad stopniowego rozwoju zasad w kierunku do ktorego przyzwyczail nas RAMSAR. Kilka lat temu na 48h byly respawny, w ostatnich latach nawet wchodza jakies procedury lacznosci, nawigacji... Mozna to stwierdzic bez uczestnictwa w grach, po samych opublikowanych zasadach. Ja nie zauważyłem realnej tendencji do ujednolicania środowiska. Watek o ujednolicaniu srodowiska powstal - jak rozumiem - z niezrozumienia przez Szpargala mojej pierwotnej wypowiedzi. Ja w ogole sie na ten temat nie wypowiadalem. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 27, 2012 Author Report Share Posted March 27, 2012 Nie chodzi przecież o ujednolicenie ekip, jak najbardziej powinny się specjalizować i rozwijać w tym, co czują i robią najlepiej. Ale dobrze by było, aby można było stworzyć sprawny, wielozadaniowy mechanizm złożony z różnych ekip i specjalności, a jednak potrafiących się dogadać i wspólnie realizować zadania. Taki był pierwotny zamysł tego wątku, chciałem zaproponować technologię którą by wykorzystywała wąska grupa specjalistów, ale działali by w interesie innych grup specjalistów. Pozostali gracze wcale nie muszą się bawić w komputeryzację, ale spięcie wszystkiego sprytnym scenariuszem mogło by dać ciekawą grę i dużo frajdy dla wszystkich. Taka organizacja procesowa: my robimy coś dla was, wy dla kogoś jeszcze, ale wszyscy działamy we wspólnym celu, np. odnalezieniu tego przysłowiowego zestrzelonego helikoptera. :biggrin: BTW RAMSAR'a: akurat Ramak miał pewną orientację, kto co może wykonać i wykorzystał to przydzielając role (po naszej stronie Grey, ale Waszej może nie znał stąd nudna i stronnicza ta gra mogła Ci się wydać). Quote Link to post Share on other sites
lup Posted March 27, 2012 Report Share Posted March 27, 2012 To nie tak, że mogła się wydać stronnicza. Byłem na Ramsarach. Po jednej stronie poziom tworzył Ramak. Po drugiej zawsze był brak osoby ogarniającej całość. I nie chodzi o dowodzącego tylko już w założeniach był tego brak. :) Sama gra była zawsze fajna z wielu powodów (choć by sam Ramak tworzący klasę samą w sobie), ale zawsze wracając (raz nawet chyba 11 godzin) ciężko było odpowiedzieć sobie co z tego nie mamy u nas, że się tak tłuczemy. Zwykle padała tez odpowiedź, że może coś co było po tej jednej stronie "u Ramaka". A potem, po powrocie jakoś tak ludzie nam się wykruszali. 48h, jak dla mnie, powoli ewoluuje tylko, że jakoś tak... ;) RR ostatnie, na którym byłem strasznie mi przypominało inną grę. Fakt, ze w tamtym terenie trudno o coś innego. (nie, nie chodzi o Bory). Nie zapominajmy jednak, ze RR była bardzo rzadko zorganizowana przez więcej niż jedną osobę i to nie mogącą sobie pozwolić na takie włożenie czasu i wysiłku jak org Ramsara. Pomysł Szpargała nie wydaje mi się zły. Problem jest, ze potrzebuje dość wysokiej specjalizacji (różnych) kilku grup i umiejętnego ich wykorzystania. Z tym moze być spory problem. Quote Link to post Share on other sites
Kuba Posted March 28, 2012 Report Share Posted March 28, 2012 (edited) Akademickie rozważania Panowie. Skoro szeroko pojęty AS dotknęła atomizacja tzw. środowiska czy "dyskontynuacja" z powodu jego rozrostu, to wstrząsy wtórne czuć też w milsimie. Ale idea ma się całkiem dobrze - czego dowodem coraz częstsze przylepianie sobie etykiety "milsim" li tylko dla lansu... :icon_smile: Co do imprez i "integracji". Milsim jest formą na tyle wymagającą, zarówno wobec uczestników jak i organizatorów, że - w przeciwieństwie to typowego AS - większe imprezy zawsze będą raczej wyjątkiem. Choćby tylko dlatego, że ludzie którzy potrafią dowodzić powyżej dr. z drzew nie spadają, a i tej latryny ktoś z reguły pilnować musi. Natomiast nieco kuriozalne wydają mi się rozważania o "znajomych grupach" vel "primadonnach". Wszyscy chcieliby być komandosami, ale tzw. wsparcie i logistykę też ktoś musi robić. To nie tylko część "symulacji" ale i szansa dla tych ludzi, którzy w boju byliby zawadą. A jeśli komuś taki podział ról nie pasuje, a mimo tego na grę jedzie - to jest masochistą. Z kolei pomysł (cyt.) "sprowadzania niżej" jakichś grup tylko dlatego, że "mają wyniki", to trockizm. :icon_wink: To z tej samej półki idea, co zakazywanie używania noktowizorów, bo nie każdego stać... Albo "bij mistrza", albo głaskamy się po główkach i wycieramy usmarkane noski - bo nie da się poziomu podnosić, przez jego obniżanie. EDIT: Ad. Grey - śląskiego środowiska milsimowego nie możesz wskazać, bo go zwyczajnie nie ma (nie uważam za nie pojedynczych grup/osób). Jeśli uda Ci się coś sensownego wykrzesać z Warsztatów (czemu kibicuje równie mocno, jak z przyczyn obiektywnych w to wątpię) to może coś się zmieni - ale na pewno nie szybko. A od "reszty śląskich Airsoftowców" nikt się nie separuje (wręcz przeciwnie)- tyle, że od dawna nie ma już jednorodnego "śląskiego środowiska". Natomiast jest faktem, że w te klocki na Śląsku jest Formacja, a potem długo, długo nic. I nikomu nic nie ujmując, zwyczajnie nie ma z kim (ani na czym...) "współpracować". Edited March 28, 2012 by Kuba Quote Link to post Share on other sites
Guest Kret Posted March 28, 2012 Report Share Posted March 28, 2012 Kuba, o ile dobrze rozumiem koncepcje primadonn Grey'a, to tu nie chodzi o lepszych i gorszych, tylko tych blizej i dalej organizatora. Organizator zawsze robi gre pod konkretne ekipy. I potem czasami te ekipy tesknia za swoimi momentami chwaly, kiedy juz z roznych powodow nie ma gier robionych pod nich... Niestety przedstawione przez Ciebie "albo-albo", choc sluszne w teorii, w praktyce nigdy nie wystepuje w formie czystej. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted March 28, 2012 Author Report Share Posted March 28, 2012 Organizator zawsze robi gre pod konkretne ekipy. Absolutnie nieprawda. Robiłem kilka milsimów i punktem wyjścia były zadania a nie ekipy. Nabór był otwarty, ekipy się same zgłaszały do zadań, chyba tylko raz musiałem odmówić (w górach). Z kolei jadąc z ekipą na milsim przyjmowaliśmy zadanie od orga bez marudzenia, jakie by ono nie było. Nie wiem Kret, skąd taką śmiała tezę wysuwasz, może podaj przykłady? Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.