Foka Posted December 30, 2007 Report Share Posted December 30, 2007 Dzieki za uwage thor_ ale ja na to papiery mam. Tj jestem dyzlektykiem.A nas to nie interesuje, przeczytaj regulamin forum. Ale od razu mowie ze nie bede pisał póstow z słownikiem.To pisz w Fire Foxie albo Wordzie. Będziesz pisał poprawnie albo w ogóle. Quote Link to post Share on other sites
booras Posted January 15, 2008 Report Share Posted January 15, 2008 (edited) (...) nie ma dowódcy i jest nam ok jak ktos ma jakis pomysł na "taktyke" to po prostu mowi. ale przydało by nam sie pare konkretnych rad odnosnie dowodzenia... a nie jakies takie ogolne teksty. (...) Noo, jeżeli tak stawiasz sprawę... Niestety, bez ogólnych tekstów się nie da. Może kiedyś ktoś napisze i opublikuje (na Wmasgu :wink: ) podręcznik taktyki dla wszystkich ASGejów opisujący wszystkie możliwe i potencjalne sytuacje ("jeżeli w lesie przeważają drzewa iglaste o średnicy pnia powyżej 25 cm"). A zanim to się stanie: - czytamy ogólne teksty i myślimy, myślimy, kombinujemy. Jak ktoś odczuwa wrodzoną niechęć do czytania ogólnych tekstów i myślenia, to moim zdaniem "should reconsider his position as a leader". Ale mam takie wrażenie, że gdyby dyslektyk usiadł i spokojnie (powoli) przeczytał Sun Tzu, Sun Pina i Clausewitza (od deski do deski), to może problemy z dysleksją będą mniejsze. - taktyki nie da się wykuć na blachę. W podręcznikach taktyki co i rusz jest o utrzymaniu inicjatywy i dostosowaniu działań do zmieniającej się sytuacji. Co jeszcze można zrobić będąc dyslektykiem? Po mojemu - gry. ASG jest grą taktyczną, z rzadka strategiczną. Jest dużo innych gier taktycznych. Oto przykładowy zestaw podręczny gier, które uczą czegoś w zakresie taktyki: -szachy :lol: Poważnie. -Panzer General (dowolna część) -Close Combat (j.w., części 1-5) -Operation Flashpoint. Plus oczywiście korzystanie z dołączonych edytorów (może z wyjątkiem szachów), można sobie popatrzeć jak czynniki wyjściowe dynamicznie determinują. Specjalnie dobrałem gry, których oryginały kosztują ok. 20 zł (wliczając szachy). Edited January 15, 2008 by booras Quote Link to post Share on other sites
szwagiersoc Posted January 27, 2008 Report Share Posted January 27, 2008 (edited) Ważna jest struktura dowodzenia. Większość z was chce zrobić tak żeby jeden dowódca rozkazywał wszystkim i jak jest np. 10 osób to się tak nie da. Idziecie razem w grupie 10osób jest kontakt i każdy się rozbiega na boki, jedni atakują z frontu inni od lewej robi się chaos. Dwie osoby ścigają kogoś inne się wycofują. A ty jako dowódca nie jesteś wstanie zapanować na tym bo w takim układzie praktycznie musiał byś wydawać rozkazy każdemu z osobna. I kontrolować gdzie masz żołnierzy. Np. chcesz przerzucić 3żołnierzy z prawej na lewę stronę, są oni oddaleni od ciebie (masz z nimi kontakt radiowy) i się zaczyna chaos. Bo musisz wydać polecenie przez radio każdemu z osobna. Strata czasu i wogole. Jak by to było struktura dowodzenia (przepływ informacji ) 10 osób cały pluton dzieli się na : 2 drużyny po 3 żołnierzy i jedna drużyna 4 żołnierzy drużyna A 1dowódca drużyny 2 żołnierz, 3 żołnierz w tej drużynie jest dowódca całego plutonu drużyna B 1dowódca drużyny ,2 żołnierz, 3 żołnierz drużyna C 1dowódca drużyny , 2 żołnierz, 3 żołnierz, 4żołnierz co to daje: Np. podchodzisz z plutonem pod broniony punkt. I nie musisz wydawać poleceń każdemu żołnierzowi tylko. Kontaktujesz się tylko z dowódcami drużyn. Kontakt radiowy wydajesz rozkaz dowódcy drużyny B żeby przeszedł ze swoimi żołnierzami na lewe skrzyło i czekał na rozkazy, przygotował się do ataku. Dowódca B drużyny wydaje rozkazy swoim żołnierzom i to on roztawia ich do ataku Czyli dowódca plutonu kontaktuje się tylko z dwoma dowódcami drużyn. A dowódcy drużyn wydaja rozkazy żołnierzom . Edited January 27, 2008 by Foka Quote Link to post Share on other sites
Inferno Posted January 27, 2008 Report Share Posted January 27, 2008 Czyli dowódca plutonu kontaktuje się tylko z dwoma dowódcami drużyn. A dowódcy drużyn wydaja rozkazy żołnierzom. Serio? Gdyby nie twój odkrywczy post, żyłbym w niewiedzy... :-F Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted January 27, 2008 Report Share Posted January 27, 2008 Idziecie razem w grupie 10osób jest kontakt i każdy się rozbiega na boki, jedni atakują z frontu inni od lewej robi się chaos. Dwie osoby ścigają kogoś inne się wycofują. A ty jako dowódca nie jesteś wstanie zapanować na tym bo w takim układzie praktycznie musiał byś wydawać rozkazy każdemu z osobna. I kontrolować gdzie masz żołnierzy. To znaczy że bawisz sie jak większość dzieci w wojnę a nie stosujesz rozwiązania nad którymi ktoś pracował od wieków w różnych siłach zrbrojnych na świecie. Taka sytuacja jaką podałeś nie może się zdażyć w oddziale wojskowym i nie powinna się zdażyć w ekipie która choć trochę próbuje "liznąć" taktyki jakiejkolwiek. I nie ma tu nic do rzeczy kwestia podziału i podporządkowanie jednemu dowódcy tych 9 osób. Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted January 28, 2008 Report Share Posted January 28, 2008 Po długiej niobecności zauważyłem, że najwięcej offtopu na tym forum generują modzi :P Wnioski, czyli jakie elementy okazały sie najważniejsze w praktyce (czyli rady początkującego dla poczatkujących, tak to nalezy traktować): - precyzyjny i w miarę stały podział zadań w teamie. Każdy zna swoje miejsce. Nawet w warunkach tzw. chaotycznych team się szybko reorganizuje. Dobierz każdemu funkcję, w której jest najbardziej skuteczny (nie zawsze znaczy, że ta funkcja mu sie najbardziej podoba). - łączność. Umożliwia precyzyjne dowodzenie. - znajomość terenu działań (czyt. mapy) i orientacja w terenie. Inaczej ciemna kiszka. - jak się bawimy w dowodzenie, nie ma miejsca na prywatną inicjatywę (zwłaszcza dotyczy ruchliwych gości z dużym talentem operacyjnym - cierpią na nadmiar inicjatywy, efekt "akcji niesubordynacja" to z reguły szybkie zejście z gry, team traci dobrego żołnierza, czasem więcej jak inne sieroty za nim polezą). Z tym się wiąże cały temat subordynacji w grupie ASG. Krótko - jak zobaczą, że dobrze dowodzisz, to bedą słuchać. Nie wolno nic na siłę. Nie płacisz im żołdu. - dowódca nie ma prawa się narażać. Utrata dowódcy, to utrata sprawności grupy. Zwłaszcza przyzwyczajonej do łańcucha dowodzenia. (gdzieś w tym wątku było o dowódcy, co to chodził na zwiad). - elastyczność. Wyższa szkoła jazdy. Zdolność do reagowania na zmieniającą się sytuacje taktyczną. To można trenować ad mortem defaecatam. To pozwolę sobie podyskutować. - precyzyjny podział zadań Zbyt precyzyjne wydawanie rozkazów w warunkach ASG (bandy cywili o niezłamanej psychice ;) ) nie jest koniecznie dobrym pomysłem. Lepiej ogólnie nakreślić plan i odpowiedzialności, dając tym samym pewną wolność w ramach owych zadań. Ludzie w ASG to nie żołnierze, którym grozi areszt lub ZOMZ. Lubią czuć wolność, choćby tylko iluzoryczną. Znając swoją odpowiedzialność i wiedząc jak ważne jest ich zadanie dla resztu zespołu będą działać skuteczniej. Inaczej pojawi się zniechęcenie, złość lub delikwent przestanie myśleć. Mimo wszystko ASG bardziej przypomina działania oddziałów specjalnych (małych i elastycznych) a nie dużych konwencjonalnych jednostek, gdzie każdy musi mieć narzuconą i dokładnie określoną rolę, bo inaczej zrobi się meksyk. -stały podział zadań - Dwie rzeczy. Nuda, a z drugiej strony wyrabianie doskonałości w danej funkcji. Innymi słowy, pewni ludzie powinni być zwykle używani do tych samych zadań, ale powinna następować rotacja, aby nie pojawił się efekt "znowu ja..." albo "ech, nikt nigdy nas nie zachodzi z tyłu, tym razem też na pewno nie zajdzie". ASG to zabawa. Liczy się fun. A kiedy jest fun, jest i skuteczność. Oczywiście może być ktoś, kto jest z zamiłowania snajperem, a świetnie wywiązuje się z funkcji zabezpieczenia tyłów. Więc gdy misja nie wymaga udziału snajpera, to dobrze go tam postawić. Ale uwaga- dobry dowódca umiejetnie będzie chwalił podkomendnego tak, że ta mniej chciana funkcja BĘDZIE sprawiała mu przyjemność. I wszyscy są szczęśliwi. - łączność. Zmora ASG. Ludzie w 85% nie umieją się porozumiewać przez radio, ale mieć radio jest cool, a skoro się je ma, to i używa. Łączność to złe określenie. KOMUNIKACJA, to dobre określenie. Moja propozycja. Odłóżcie radia, zostawcie w domu, w samochodzie, w plecaku. Uczcie się komunikacji w sposób w jaki działała piechota jeszcze niedawno (a polska wciąż). KRZYK czyli rozkaz słowny to lekcja, której musi nauczyć się każdy dowódca. Znaki ręczne, to kolejna rzecz, którą warto opanować. Kiedy już jako tako sobie będziecie radzić, możecie odkurzyć radia i je stosować... dać dowódcy, dowódcom zespołów działających w oddaleniu, zwiadowcy. I tyle. I nie używajcie radia, jeśli nie jest to całkowicie nieodzowne. - czytanie mapy i orientacja - Czytanie mapy? W ASG? Podczas strzelanek?? Zazdroszczę takich strzelanek. Znam wiele teamów milsimowych, które z mapą są na bakier. A kompas umieją pokazać :D W milsimach, podczas marszów i okołoasgowych zabaw ok. Ale podczas walki?? Żadna mapa nie powie ci tyle, ile przejście się po terenie i zanalizowanie go pod kątem podejść, osłon i zagrożeń. Orientacja? Trudno ją wytrenować u kogoś, kto dotąd był z niej beznadziejny. A z kompasu na strzelance nikt nie korzysta. Bo po co? - prywatna inicjatywa i dowodzenie - Maksymalne nieporozumienie. Bycie dowodzonym nie znaczy bycie ślepym i głupim trzymadłem karabinu. Rolą dowódcy zespołu jest takie dowodzenie, by wykorzystywać maksymalnie ludzkie charaktery i warunki fizyczne. Ktoś lubi szturmować, dać mu prowadzić natarcie. Lubi się kampić, dać mu osłaniać tyły lub mniej zagrożoną flankę. Dowódca pilnuje morale zespołu i podejmuje takie decyzje, by ludzie nie znudzili się, nie zaczeli wariować i iść ślepo do walki. Jeśli trzeba, beszta albo chwali. Dogaduje na wyższe dowództwo, ale utrzymuje ludzi w ryzach. Wykonuje zadanie, ale nie blokuje indywidualizmu. Jeśli gracz ma wielkie predyspozycje do wychodzenia samopas, to podczas planowania strategii należy wziąć to pod uwagę. Przykładowo: 1. Wysyła się go na rekon dookoła poztycji wroga. 2. Wysyła się jako snajpera by kąsał wroga z innego kierunku. 3. Wysyła się na początek formacji, by robił za czujkę (największa szansa że zginie). -dowódca nie ma prawa się narażać - Znów, jeśli jesteś świetnym dowódca i nikt nie da rady cię zastąpić... ok, siedź z tyłu i się nie narażaj. Ale nie bądź zły, gdy podczas szturmu zalegną i na nic twoje wrzaski. Ale jeśli jest ktoś rozsądny w zespole, wyznacz go na następce. I ew. jeszcze kolejnego. A gdy sytuacja tego wymaga, prowadź ludzi za swoim przykładem. W wielu armiach śmiertelność oficerów jest najwyższa. Właśnie dlatego. Ale w ten sposób zyskasz sobie zaufanie ludzi. A to ASG, tutaj możesz zginąć, będą kolejne starcia i twoja postawa będzie procentować. Jednak podczas walki twoim ostatnim zadaniem jest strzelanie. A pierwszym wyznaczanie celów, wynajdywanie zgrożeń i zagrzewanie ludzi do walki. Kontrola i dowodzenie, to są rzeczy, które trudno robić z tyłu. Łańcuch dowodzenia to rzecz ELASTYCZNA. A jeśli dowódca idzie na zwiad (to wcale nie musi być błąd) to musi powiedzieć kto przejmuje dowodzenie, co ma MNIEJ WIECEJ robić oddział, za ile dowódca wraca i co ma oddział zrobić, jeśli nie wróci w wyznaczonym czasie. Jednak zwykle doradzam wysyłać kogoś innego. Po pierwsze poczuje się potrzebny, bo to ważne zadanie. A dowódca ma mnóstwo innych rzeczy do zrobienia, poza łażeniem na zwiady. elsatyczność - Tu się w pełni zgadzam. To podstawa skutecznej taktyki. Zdobądź inicjatywę i tak działaj, aby jej nie stracić. Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted January 29, 2008 Report Share Posted January 29, 2008 czytanie mapy i orientacja - Czytanie mapy? W ASG? Podczas strzelanek?? Zazdroszczę takich strzelanek. Znam wiele teamów milsimowych, które z mapą są na bakier. A kompas umieją pokazać W milsimach, podczas marszów i okołoasgowych zabaw ok. Ale podczas walki?? Żadna mapa nie powie ci tyle, ile przejście się po terenie i zanalizowanie go pod kątem podejść, osłon i zagrożeń.Orientacja? Trudno ją wytrenować u kogoś, kto dotąd był z niej beznadziejny. A z kompasu na strzelance nikt nie korzysta. Bo po co? Hmmm A co jak bywasz na imprezach na terenie na jakim nigdy wcześniej nie byłeś? Na terenie który ma powiedzmy te 50 i więcej km2? Impreza trwa 24 godziny masz teren w formie kwadratu o boku powiedzmy 10 km zdążysz go "poznać" chodząc po nim bez mapy i kompasu czy GPSa? Jakoś średnio to widzę. A już na pewno przydałby się choć jeden koleś w ekipie który choć raz w życiu widział mapę i kompas. :D Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted January 29, 2008 Report Share Posted January 29, 2008 (edited) No na takim terenie chyba jeszcze nigdy w historii nie było strzelanki, co? Milsimy, ok, ale nie strzelanki. W milsimach, podczas marszów i okołoasgowych zabaw ok. Ale podczas walki?? Czyli napisałem, że owszem, może się przydać, ale nie podczas walki. Bo skuteczniej powiedzieć stanowisko ogniowe na prawo od brzózek, niż przeciwnik na północnym wschodzie czy na azymucie 40 (żeby było śmieszniej używając stopni bądź tysięcznych). Milsimowcom może się przydać wiele rzeczy i wiele umiejętności pozastrzelankowych, ale to oddzielna historia. Na takiej imprezie przydałby się choć jeden z pojęciem o pierwszej pomocy. Choć jeden, który wie jak niebezpieczne są zdziczałe watahy psów i jak z nimi postępować itd. To już specyficzna sprawa takich RZADKICH imprez, na które idąc trzeba wziąć pod uwagę ich specyfikę. Ale to nie dotyczy podstaw dowódcy ASG, więc może lepiej nie mieszać? Na marginesie - Tacy co choć 'raz widzieli kompas i mapę' to rzecz najgorsza. Wydaje im się, że dadzą radę połazić w terenie w oparciu o te narzędzia... ale tylko się wydaje ;) Edited January 29, 2008 by Grey Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted January 29, 2008 Report Share Posted January 29, 2008 W zasadzie nie można się nie zgodzić z postawionymi tu tezami :D Quote Link to post Share on other sites
Drako Posted January 29, 2008 Report Share Posted January 29, 2008 Prawda jest taka ze dowódca musi przede wszystkim znać swoich podwładnych i umieć wykorzystać ich umiejętności w 150%. Musi wiedzieć zarówno w czym każdy z nich jest dobry a w czym nie i w zależności od tego ustalać taktykę całego zespołu. Musi mieć oczy dookoła głowy, musi wiedzieć co reszta grupy zrobi zanim to jeszcze zrobi i musi w dużej mierze myśleć za wszystkich. Dochodzą do tego relacje interpersonalne, doświadczenie i pewność siebie. Na pewno dowódca nie musi być wszechwiedzący. Na pewno nie musi być najlepszym strzelcem i nie musi się na wszystkim znać. A już na pewno nie wolno mu wychodzić z pozycji tego "wyżej" o ile nie jest do tego zmuszony. Grupa musi czuć się jak pełnowartościowa drużyna w której każdy jest ważny i nikt nie jest traktowany jak pionek. Czasem trzeba wrzasnąć i puścić wiązankę ale tak to już jest ;) W ASG jest ten problem, że każdy może się obrazić i pójść w pizdu więc tym bardziej nie można przeginać z despotyzmem ;) PS. Nie wiem czy to co napisałem trzyma się kupy bo późno już jest a ja cały dzień przy projektach na uczelnię siedziałem ;) Quote Link to post Share on other sites
booras Posted January 29, 2008 Report Share Posted January 29, 2008 Jako ludzie dorośli (ech, praca, ech, rodzina) nie mamy tyle czasu, żeby jeździć na strzelanki bardzo często, a wynik jest taki, że ostatnio bierzemy udział głównie w dużych imprezach ze scenariuszem. A to wymaga przygotowania. Żeby nie było wstydu. Czyli szkolenie, szkolenie, rozluźniająca strzelanka-nawalanka, szkolenie, duża impreza. Tak to idzie. łączność. Zmora ASG. Łoj, zmora, zmora. Gubią te PMRy, baterie im padają w połowie strzelanki, minutę szukają paluchem tego guziczka od nadawania. Tak. To prawda. Ale: jeżeli chcę zrobić coś takiego "bardziej taktycznego", to łączność musi być. Jedna z najbardziej satysfakcjonujących sytuacji na strzelankach, to jak słyszę w słuchawkach "Grupa A na pozycji, czekam". Odpowiadam: "przyjąłem, możesz zaczynać". To jest krótka chwila szczęścia (bo potem i tak wszystko się sypie 8) ). Poza tym, lubią ginąć. Droga do respa, czas respa, powrót. To zajmuje czas. Sytuacja i pozycja grupy przez ten czas się zmienia. Jak jest mapa i jest radio, to zmartwychwstaniec trafi z powrotem jak po sznureczku. - czytanie mapy i orientacja - Czytanie mapy? W ASG? Podczas strzelanek?? Si, senior. Nie wyciągam mapy pod gradem kulek, żeby z maks. dokładnością określić azymut, z którego nas ostrzeliwują. Chociaż - kuszące. To powinno zrobić wrażenie. Po pierwsze: idzie o gryplan. Ustalić dokąd, po co i którędy. Z mapą łatwiej, Po drugie: Jak ta sytuacja się znowu dynamicznie zmieni, to ja muszę zmienić rozkazy. Jeżeli mój pododdział (z reguły hen, hen, daleko) ma mapę i radio, no to nie muszę dalej tłumaczyć. Po trzecie: zdarzyło mi się raz zgubić na strzelance. Trauma. Nie miałem mapy i kompasu, teren był z tych większych (a byłem tam pierwszy raz). Pół godziny się szlajałem, zanim trafiłem w znane okolice. Nie muszę dodawać, jakie były komentarze naszych aliantów. Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted January 30, 2008 Report Share Posted January 30, 2008 Mapa i kompas. Booras, w porządku, brzmi dobrze. Ale dochodzi coś takiego jak realia. Albo wszyscy znamy się w miarę na mapie, i to ma sens, albo zna się dwóch, i... to już tak ładnie nie działa. A żeby się nauczyli, trzeba się spotkać, wyjaśnić, poćwiczyć na sucho. A później znów spotkać, poćwiczyć w praktyce. I po jakimś czasie znów, bo orientacja to niestety nie takie hop siup. Bawię się w harcerstwo, podchody, wojsko, asg, milsimy trochę czasu i wciąż potrafię się zgubić, pomylić. Co prawda rzadziej i w trudniejszych warunkach, ale mimo wszystko. Tak więc jeśli grupa ma mało czasu, to lepiej skoncentrować się na szkoleniu z walki (przede wszystkim szturm i koordynacja) a dopiero jak się ma nadstan czasu, można się bawić w tak trudne i żadko używane rzeczy jak orientacja. Mam nadzieję, że rozumiesz moją myśl. USTALANIE PRIORYTETÓW W SZKOLENIU. Radiokomunikacja Tu się nie dogadamy, bo już na oko widzę, że rózni nas doświadczenie. Rozumiem cię, ale uwierz mi, ta chwila radości jest pusta w środku. Bo nic z niej nie wynika. Jest fajnie, tak fajnie jak mieć cool zdjęcie w wypasionym szpeju. Ale dla mnie to wodotryski, które się nie liczą, gdy mówimy o DOWODZENIU. W dowodzeniu ważne jest to, żeby to co robimy MIAŁO ZNACZENIE. A nie, żeby przeżyć ekstazę, bo jest jak na filmie. Nie obrażam cię, po prostu działałem w liczbie 30 zgranych ludzi, podzielonych na 3 sekcje plus dowództwo i jedną z pierwszych rzeczy była rezygnacja z radio indywidualnych - TO SIĘ OPŁACA. Dopiero kiedy w pewnych chwilach czujesz, że radio jest niezbędne, zaczynasz je cenić i używać zgodnie z przeznaczeniem. Inaczej zachowujesz się jak dziecko z foremką w piaskownicy. Bawisz się i stawiasz sobie kupki z piasku, które niczemu nie służą. Rzecz jasna, to moje zdanie. Quote Link to post Share on other sites
booras Posted January 31, 2008 Report Share Posted January 31, 2008 (edited) ...30 zgranych ludzi, podzielonych na 3 sekcje plus dowództwo i jedną z pierwszych rzeczy była rezygnacja z radio indywidualnych... I stąd nieporozumienie. W skrócie, gwoli wyjaśnienia. Grupa nasza dzieli sie na cztery podgrupy (lada miesiąc będzie pięć - dojdzie snajper z celowniczym, na razie się szkolą). - Dowódca + odwód. - Grupa strzelecka A. - Grupa strzelecka B. - Czujka. Radia mają TYLKO dowódcy podgrup, przy czym podgrupa dowodzenia ma dwa: jedno do kontaktu z podgrupami, drugie do kontaktu z HQ, na dwóch różnych kanałach. Ale (powtarzam się) są sytuacje, w których łączność się przydaje. Ten przykład radioswiazi, który podałem istotnie zrobił ze mnie takiego bolka żądnego taniego blichtru (łał, ale z nas jest delta force). A nie o to szło. Przy planowaniu dowódcy podgrup dostają zadania i maksimum samodzielności w ich realizacji. Dotyczy to sytuacji, w których podgrupy działają w dużej od siebie odległości - jak jesteśmy razem, to problem łączności odpada, zaczyna się problem komunikacji, jak Grey już słusznie zauważył. Radio ma służyć zgraniu operacji w czasie i przestrzeni. Możemy się umówić, że do 14.00 wszyscy mają byc na pozycjach wyjściowych, bo punkt druga zaczynamy. Ale często to czas rządzi nami, a nie my czasem. Na koniec jeszcze o radiach nieindywidualnych: jak do tej pory to właśnie radio używane do kontaktu z głównodowodzącymi strony/sektora nie sprawdzało nam się kompletnie. Na kanałach teoretycznie zastrzeżonych dla łączności z HQ są wszyscy, tylko nie HQ. No i jeszcze koniecznie trzeba wyłączyć ten dings od autouruchamiania nadawania na dźwięk głosu. To się (mówię o nieprofesjonalnych PMR po dwie stówy za komplet, 0,5 W) nie włącza na dźwięk głosu, za to idealnie reaguje na dźwiek pracującego gearboxa. Edited January 31, 2008 by booras Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted January 31, 2008 Report Share Posted January 31, 2008 Nie wchodźmy w szczegóły, a stwórzmy osobny temat dotyczący komunikacji radiowej w oddziale :) Booras, w takim razie w porządku. Sorry, ale większość airsoftowych grup liczy 5-12 osób, a nasze dywagacje o dowodzeniu obejmują i duże i małe grupy. Więc pełna zgoda, że komunikacja na wyższym poziomie od grupy poruszającej się razem może i zazwyczaj jest potrzebna. No, tośmy się dogadali :) Next ;) Quote Link to post Share on other sites
kisiel93 Posted July 12, 2009 Report Share Posted July 12, 2009 Może nie powiem tu nic zaskakującego, ale z uwagi na fakt, iż od 4 lat trenuję bieg na orientację (big z mapą po lesie polegający na zaliczeniu konkretnych punktów w terenie, które są zaznaczone na mapie) pozwolę sobie skomentować. Uważam że używanie map może być bardzo użyteczne na wszelkie rodzaju milsimach a nawet na większych zlotach. Pozwala to na, np. -znalezienie dobrego miejsca na zasadzkę, bez chodzenia po lesie -skuteczniejsze obejście przeciwnika Nie wspomnę tu już o takiej rzeczy jak wiedza gdzie aktualnie się znajduję. Jednak większość takich korzyści osiągamy gdzy nasza grupa jest dobrze przygotowana w zakresie podstawowych działań i ,jak ktoś już wspominał, nie ma sensu tracić czasu na takie szkolenie jeśli grupa ma poważna braki w podstawowych aspektach. ehhhhhhh...... thor_ Quote Link to post Share on other sites
eMAGie Posted July 13, 2009 Report Share Posted July 13, 2009 (edited) :wink: :poddanie: Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. Edited July 13, 2009 by eMAGie Quote Link to post Share on other sites
kisiel93 Posted July 13, 2009 Report Share Posted July 13, 2009 może ktoś mnie oświeci co takiego głupiego napisałem? Quote Link to post Share on other sites
cezii Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 Ja też nie rozumiem. Temat jak najbardziej aktualny, więc nie wiem o co wam chodzi chłopaki ;) Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 Kompletnie o nic... Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 Spokojnie, stare wygi ogólnie mają niski poziom tolerancji. Chodzi o to, że napisałeś oczywiste oczywistości - ale zapominają, że nie dla każdego. No i odgrzebujesz temat - ale to przecież też nic złego, bo to temat wiecznie żywy. Carry on! Quote Link to post Share on other sites
HoHoL Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 bo to temat wiecznie żywy ... niczym Lenin ;) @Kisiel93 : Jeżeli uprawiasz biegi na orientację to możesz napisać krótki tekst o analizowaniu mapy, planowaniu trasy biegu, wyznaczaniu optymalnych azymutów itd. na pewno wielu czytelników na tym skorzysta a i stare wygi pochwalą :) Quote Link to post Share on other sites
Arthur Currie Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 Uważam że używanie map może być bardzo użyteczne na wszelkie rodzaju milsimach a nawet na większych zlotach. Pozwala to na, np. -znalezienie dobrego miejsca na zasadzkę, bez chodzenia po lesie -skuteczniejsze obejście przeciwnika I tak i nie. Samo posiadanie mapy ułatwia planowanie działań i ich koordynację. Natomiast nie znajdzie się na mapie przeciwnika jak i miejsce wyglądające na mapie dobre na zasadzkę w rzeczywistości takim byc nie musi. A na MilSimach mapa i umiejetnośc jej czytania jest podstawą do zabawy. Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 (edited) No to się zaczęło :) 1. Widziałem ludzi, którzy na podstawie mapy, zdjęć satelitarnych, analizy rozkazów i sytuacji taktycznej byli w stanie ustalić dobre miejsca na zasadzkę, bazę lub trasę patrolu i się ich przewidywania w wysokim stopniu sprawdzały. Więc śmiem twierdzić, że jest to możliwe. 2. Znam wielu milsimowców, którzy mapy za bardzo czytać nie umieją, a słowo azymut kojarzą bardzo mgliście. Osobiście bardzo tego faktu nie lubię, ale tak jest. 3. Hohoł poddał świetny pomysł. Choć może raczej starczy podać w oddzielnym temacie linki do ciekawych opracowań i poradników. Ja osobiście byłbym wdzięczny za info, jak się za biegi na orientację wziąć - bo napisałem kiedyś do jakiegoś stowarzyszenia sportowego i zostałem totalnie zlany, a na stronach jakoś nie znalazłem info o lokalnych (warszawskich) imprezach dla amatorów. A naprawdę chętnie bym się za to wziął. Edited July 14, 2009 by Grey Quote Link to post Share on other sites
Arthur Currie Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 AD.1 Możliwym możliwe. Problem polega na odpowiednim skoordynowaniu miejsca i czasu zasadzki. Sama mapa jest jedynie narzędziem pomocniczym (jednym z wielu wraz ze zdjęciami satelitarnymi i wiedzą o ogólnej sytuacji taktycznej). AD.2 Są tacy ludzie. Dobrze jak jest z nimi ktos kto umie czytac mapę jak i sprawnie się przemieszczac. AD.3 popytaj ludzi prywatnie jak oni to robią, jak to jest organizowane itd. Quote Link to post Share on other sites
eMAGie Posted July 14, 2009 Report Share Posted July 14, 2009 (edited) Przepraszam ale próg rzeczy oczywistych kolega troszkę przekroczył swoim postem, dlatego nie wytrzymałem. Jak napisał by o dokładnościach wyznaczania pozycji na podstawie ortofotomapy pozyskanej z satelity Ikonos, było by to dla mnie oczywiste ale wiedział bym, że dla reszty niekoniecznie. Jeden plus troszkę ruszylo to dyskusję ;) 1. Widziałem ludzi, którzy na podstawie mapy, zdjęć satelitarnych, analizy rozkazów i sytuacji taktycznej byli w stanie ustalić dobre miejsca na zasadzkę, bazę lub trasę patrolu i się ich przewidywania w wysokim stopniu sprawdzały. Więc śmiem twierdzić, że jest to możliwe. Ale tu masz już sporo danych wywiadowczych. Wystarczy odrobina analitycznego myślenia. 2. Znam wielu milsimowców, którzy mapy za bardzo czytać nie umieją, a słowo azymut kojarzą bardzo mgliście. Osobiście bardzo tego faktu nie lubię, ale tak jest. Nie lubię to mało powiedziane. Tacy ludzie są totalnie nie do użycia w polu. Najgorzej jak taki ktoś kupi sobie GPS później ma podać współrzędne i nie ma zielonego pojęcia jaki format współrzędnych podaje nie wspominając o układzie. Braki w podstawach to największa bolączka przy koordynowaniu grup w terenie a nawigacja to kropla w morzu braków. 3. Hohoł poddał świetny pomysł. Choć może raczej starczy podać w oddzielnym temacie linki do ciekawych opracowań i poradników. Ja osobiście byłbym wdzięczny za info, jak się za biegi na orientację wziąć - bo napisałem kiedyś do jakiegoś stowarzyszenia sportowego i zostałem totalnie zlany, a na stronach jakoś nie znalazłem info o lokalnych (warszawskich) imprezach dla amatorów. A naprawdę chętnie bym się za to wziął. Chcesz namiar na takich ludzi? Znam kilku takich co nie jeden rajd organizowali ;) Koleżanka obecnie jest na urlopie ale jak wróci zapytam kiedy następna tego typu impreza. Możesz zawsze zająć się geocachingiem Edited July 14, 2009 by eMAGie Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.