victor Posted July 9, 2006 Report Share Posted July 9, 2006 Heh fajnie się chłopaki bawią :D Na pewno trzeba mieć granitowe jaja żeby atakować jadące czołgi minami magnetycznymi. Anyway nie sądziłem, że to jest możliwe przy użyciu dzisiejszego sprzętu. A tutaj okazuje się że nadal można rozwalać czołgi jak za czasów WW II 8O Wracając jeszcze do odwagi, to podbno najodważniejsi są żołnierze w pierwszej bitwie, bo chcą wykazać się odwagą wśród kolegów i nie zdają sobie sprawy z wszystkich niebezpieczeństw (oczywiście ta odwaga trwa dopóki ktoś z kolegów nie oberwie...). :wink: A 50% to olbrzymie straty... :wink: Pozdrawiam victor Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted July 9, 2006 Report Share Posted July 9, 2006 Dokladnie, 50% to o ile wiem, jednoznacznosc z rozformowaniem oddzialu. Ale tak naprawde to pewnie zalezy od ogolnej sytuacji na polu walki. Te ich dzialania byly treningami pod zimna wojne, gdy wrog ma rownorzedne sily i wyszkolenie. Od wielu lat takie cwiczenia sa juz czysto teoretyczne :) Przynajmniej na jakis czas. Quote Link to post Share on other sites
victor Posted July 9, 2006 Report Share Posted July 9, 2006 Na polu walki z reguły nie dochodzi do strat oddziału rzędu 50% (w jednej bitwie) bo wtedy oddział już dawno podaje tyły :wink: Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted July 9, 2006 Report Share Posted July 9, 2006 Mysle ze masz racje. W kocnu to nie byly dzialania bojowe tylko trening, takie ASG z wiekszymi zabawkami ;) Quote Link to post Share on other sites
WILK321 Posted July 9, 2006 Report Share Posted July 9, 2006 Fakt. Podchody bez wymiany ognia są nudne jak flaki z olejem... hm to mała prowokacja? Osobiście uważam, że o tym czy strzelanka była nudna nie decyduje ilość wystrzelonych kulek. Zdarzało mi się jeździć na manewry gdzie w ciągu całego dnia zużyłem z 2-3 realcapy, a pomimo to adrenalina buzowała prawie przez cały czas. Byłem też na takich imprezach gdzie strzelanina trwała non-stop, a jakoś się świetnie nie bawiłem... Co kto lubi, ale chyba sama strzelanina jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Podchody i możliwość spotkania przeciwnika są chyba bardziej adrenalinopędne niż sama strzelanina, która nastąpi w momencie spotkania. W końcu bardziej przeraża nieznane niebezpieczeństwo :mrgreen: popieram victora: tydzien temu mialem taka sytuacje: schowalem sie w ciemnym pomieszczeniu, zostawiajac na pol otwarte stare drzwi (ciezko sie nimi ruszalo) i obserwowalem nasluchujac polowe wejscia. pech chcial ze przeciwnik wszedl druga polowa i nieswiadomie zamknal mi drzwi (z ktorymi sie meczyl 10 sekund) mam m15a2 wiec ciezko nia operowac na malych przestrzeniach wiec w obawie iz przeciwnik wie ze tam jestem i w ten sposob chce mnie wyeliminowac (zamykajac w pomieszczeniu) 10 minut probowalem przejsc 1 metr gdy w koncu zdecydowalem sie na delikatne odchylenie drzwi: 5 minut patrzenia przez szparki i wkoncu odwazylem sie wyjsc i nikogo nie bylo... nie slyszalem jak odchodzil: 15 minut (moze ciut mniej) siedzialem prawie w 1 miejscu z palcem na spucie i gotowym na wszystko - to byla najwieksza dawka adrenaliny jaka mialem na calej strzelance sory za offtopic - nie moglem sie powstrzymaj :) Quote Link to post Share on other sites
zavisza Posted July 13, 2006 Report Share Posted July 13, 2006 Wczesniej ktos napisal skad VIP w srodku dzungli... To ja podsune wam jeden film - "Łzy słońca" z Bruce'm Willisem... Jak obejrzycie to sie dowiecie skad w dzungli moze byc VIP; rozwiazanie zasugerowane przez Grey'a tez jest prawidlowe, ale partyzantka musialaby miec dobrego dowodce i byc dobrze zmotywowana... Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted July 13, 2006 Report Share Posted July 13, 2006 Zauważ że we "Łzach" ścigający mieli "podsłuch" w innym przypadku poprostu by nie znaleźli ekipy Bruce'a (oczywiście pisze o realnych działaniach a nie filmie, w takiej sytuacji bez "namiaru" możesz se szukać w dżungli oddziału specjalnego... ) Quote Link to post Share on other sites
zavisza Posted July 13, 2006 Report Share Posted July 13, 2006 To prawda... Ale popatrz: partyzanci wiedza ze zolnierze beda szli po drodze, ale nie wiedza dokladnie dokad... We "Łzach" co prawda wiedzieli gdzie ida, ale nie bylo sily ich wyprzedzic, wiec sytuacje nie sa az tak odmienne... Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted July 13, 2006 Report Share Posted July 13, 2006 We "Łzach" dokładnie pokazano jaką przewage daje posiadanie odpowiednich informacji. Gdyby ściagający nie wiedzieli gdzie, jak daleko, w jakim kierunku itp. to nie miałbyś szans na ostatnie sceny filmu z wielką finałową rozgrywką. Gdyby ścigający wiedzieli że gdzieś w dżungli jest oddział to dali by se siana albo liczyli na "fuksa" bo inaczej się nie da. I dlatego scenar który tu omawiamy jest ok ale nie z wykorzystaniem spec oddziału. Chyba że zakładamy że w oddziale jest "kret" i podaje pozycję wrogowi. Ale to myślę byłoby w takim oddziale dość szybko wykryte. Powtórzę raz jeszcze żaden oddział specjalny wiedząc że możłiwy jest kontakt z wrogiem nie będzie poruszał się "oczywistymi" ścieżkami. Choćby nie wiem jak się spieszył, miał nie wiem jak ważnego vipa pod opieką poprostu 90% zadań do których są takie oddziały szkolone do działania dywersyjne których charakter jest taki a nie inny (wyeliminować do zera prawdopodobieństwo kontaktu z wrogiem poza zadaniem) Quote Link to post Share on other sites
zavisza Posted July 13, 2006 Report Share Posted July 13, 2006 Zgadzam sie z Toba Thor - zadne sily specjalne nie beda angazowac sie w konflikt jesli nie bedzie to konieczne... Zalezy jednak o jakich silach specjalnych mowimy - Rangersi nie dzialaja w takich malych grupkach, dla Delty nie jest to odpowiednie dzialanie, co najwyzej pozostaja morskie sily specjalne (np. oddzial podobny do teamu Bruce'a), lub wszechstronny oddzialy podobne SAS lub sam SAS i dlatego faktycznie, to ze nie mozna sie poruszac po "poboczu" jest dziwne i dlatego to powinni byc zwykli zolnierze. A gdyby juz wprowadzic mozliwosci omijania, do scenariusza trzeba by zaangazowac wieksza liczbe osob... Albo rybki albo akwarium :) P.S. Przytoczylem tu przyklady tylko SF USA, bo jezeli jest mowa o SAS-ie to mozna wspomniec o ich sojuszniku jakim jest USA (na arenie miedzynarodowej polityki; pod pojeciem SAS rozumiem Wielka Brytanie) to nie bede sie rozpisywac np. o silach specjalnych Brazylii badz Tajlandi, ktore bylyby bardziej odpowiednie to dzialan typu "dzungla" :twisted: Quote Link to post Share on other sites
Grey Posted July 14, 2006 Report Share Posted July 14, 2006 IMO za bardzo juz wchodzimy w szczegoly. Pamietajmy jednoczesnie, ze specopsi to wciaz ludzie, ze swoimi slabosciami, blednymi ocenami etc, a nie superherosi o nieomylnych decyzjach. Sztandarowy przyklad znany chyba dosc szeroko, to akcja SEALsow w Oepracji Anakonda (Afganistan, Dolina Shahikot), gdzie dowodca uznal, ze 'walic prawdopodobienstwo napotkania wroga na dominujacych wysokosciowo pozycjach" i zamiast ladowac u podnoza gory, by pozniej wiele godzin isc sniegiem w gore, kazal sie wyladowac na szczycie. W rezultacie potworne jak na specopsow i Rangersow straty. A do mojej sytuacji dodajcie naciski przelozonych zeby wyciagnac VIPa zywego bez wzgledu na koszty i macie placek godny dramatu wojennego. Quote Link to post Share on other sites
hellmans Posted November 20, 2006 Report Share Posted November 20, 2006 A ja wam powiem, że snajper + 3 ludzi (patrol partyzantów) może zrobić taką zasadzkę, że elita asg niewiele zdziała/zostanie ich 2-3. W sumie to wystarczy 2x coś długiego na dwójnogu z hicapem, przecietnym rofem i maskowaniem zrobionym na prędce, choćby przykryci gałęziami z liśćmi. ustawieni tak aby tworzyli ogień krzyżowy. Teraz wystarczą mocne nerwy żeby za wcześnie nie wcisnąć spustu. Po scenariuszu. Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted November 21, 2006 Report Share Posted November 21, 2006 hellmans nie "bawiłeś" się jeszcze nigdy w "prawdziwy patrol" prawda ?? Sądząc z tego co piszesz to raczej na pewno nie.... Gwarantuje Ci że mądrze poprowadzona grupa nie powinna wpaść w taką pułapkę w więcej niż 10-15% składu. Quote Link to post Share on other sites
hellmans Posted November 24, 2006 Report Share Posted November 24, 2006 Fakt, kilkumetrowe odstępy jakiś zwiad. Ale zakładając, że idą drogą więc widok jest dobry. Ale jeżeli zrobić tak, że ustawić 4 aegi tak zeby strzelały na krzyż w 4 rogach odcinka drogi w odległości 50m od siebie. Myślę, że mało który patrol chodzi z rozpiętości 50m. A jeśli nawet zwiad szedłby o kilkaset metrów przed resztą, 2 ciche strzały i po sprawie. Dobre maskowanie + naprawdę dużo doświadczenia i można w ten sposób urobić duży patrol. Thor w sumie masz rację zasadzka przygotowana przez nawet średnio zaawansowanych maniaków mogła by przynieść taki efekt jak mówisz. Ale doświadczona zgrana grupka z jako takim sprzętem i umiejętnym maskowaniem dała by radę. Quote Link to post Share on other sites
Soman Posted November 24, 2006 Report Share Posted November 24, 2006 Ubezpieczenie przednie wysyła się na odległość wzroku. Nie będzie to kilkaset metrów. Quote Link to post Share on other sites
Mekto Posted November 24, 2006 Report Share Posted November 24, 2006 No to zawsze można przepuścić "straż przenią", zająć się głównym patrolem i zapolować na resztę patrolu... Quote Link to post Share on other sites
hellmans Posted November 24, 2006 Report Share Posted November 24, 2006 Ja doświadczenia w szerszym gronie nie mam. Wyszkolenie jakim dysponuje wystarcza na potrzeby podkarpackiego asg. Niektórych rzeczy po prostu nie wiem. Tak czy owak jeżeli na odległość wzroku to przepraszam ale nawet nie czekając zbyt długo aż ubezpieczenie przejdzie polecieć full auto i po sprawie. :) Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted November 24, 2006 Report Share Posted November 24, 2006 Mekto taaa i przepuszczona straż nie usłyszy strzelaniny dookoła reszty oddziału i nie dostanie info przez radio .... ?? Chyba za dużo filmów oglądacie... Mądrze prowadzony patrol jest rozciagnięty na tyle żeby nie wpakować się całością w zasadzkę. Sprawa druga dobrze przygotowani ludzie w razie "odpalenia" zasadzki mają z góry ustalony sposób działania który automatycznie się uruchamia po to żeby zminimalizowac straty. Zrobienie w lesie zasadzki na patrol działający w realiach SF nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać. Weźcie pod uwagę tempo poruszającego się patrolu SF na terenie wroga. To powinno Wam wiele wyjaśnić. Quote Link to post Share on other sites
hellmans Posted December 10, 2006 Report Share Posted December 10, 2006 Fakt. Ale pomyśl ilu jest u nas takich ludzi, którzy to potrafią? W każdym razie straty oscylowałyby około 20-50% Pozdrawiam Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.