Rann Posted February 25, 2009 Report Share Posted February 25, 2009 Tylko przy pozyskiwaniu wody ze śniegu/lodu nad ogniem, powinniśmy jednorazowo topić małe ilości (wrzucić garść śniegu, podtopić, dorzucić śniegu, podtopić, dorzucić... itd.) bo inaczej można całkiem łatwo pozbawić się dobrej menażki... przepala się, po prostu. Quote Link to post Share on other sites
cziman Posted February 25, 2009 Report Share Posted February 25, 2009 Od biedy wody nie trzeba gotować - wystarczy wystawić ją na słońce. Efekt będzie duuużo wolniejszy, ale też się uda.Jeśli nie jesteś w okolicach okołorównikowych to raczej nie ma szans na uzyskanie sensownej ilości wody w ten sposób. Chyba że chodzi o promieniowanie UV które w słoneczny dzień w parę godzin pozabija potencjalnie szkodliwe bakterie i o ile się nie mylę również pierwotniaki - co też jest sposobem na uzyskanie bakteriologicznie czystej wody. Głębokość promieniu UV to około 10cm więc wystarczy nalać do przeźroczystej plastikowej butelki, zakręcić i zostawić. Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 25, 2009 Report Share Posted February 25, 2009 Chyba że chodzi o promieniowanie UV które w słoneczny dzień w parę godzin pozabija potencjalnie szkodliwe bakterie i o ile się nie mylę również pierwotniaki - co też jest sposobem na uzyskanie bakteriologicznie czystej wody. Głębokość promieniu UV to około 10cm więc wystarczy nalać do przeźroczystej plastikowej butelki, zakręcić i zostawić. Skąd takie informacje? Bo czysto logicznego punktu widzenia w takiej sytuacji woda w płytkim strumyku również powinna być sterylnie czysta. Natężenie promieni UV w dolnych partiach atmosfery jest już chyba zbyt niskie, by cokolwiek zaszkodzić drobnoustrojom. Aczkolwiek biologię miałem w ogólniaku jeszcze, więc mogę się mylić. No więc: jakieś źródła? Quote Link to post Share on other sites
cziman Posted February 25, 2009 Report Share Posted February 25, 2009 Proszę I faktycznie, woda w płytkim, płynącym, dobrze dotlenionym strumyku powinna być wolna od szkodliwych bakterii. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted February 25, 2009 Report Share Posted February 25, 2009 Tylko przy pozyskiwaniu wody ze śniegu/lodu nad ogniem, powinniśmy jednorazowo topić małe ilości (wrzucić garść śniegu, podtopić, dorzucić śniegu, podtopić, dorzucić... itd.) bo inaczej można całkiem łatwo pozbawić się dobrej menażki... przepala się, po prostu. Przepaliłeś naczynie pełne śniegu?! Spawarką to grzałeś czy co? Jak nie zobaczę, to nie uwierzę, fizyka na to nie pozwala. Quote Link to post Share on other sites
Foka Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Dokładnie... Skoro wodę można zagotować w plastikowej butelce to nie widzę sposobu na spalenie metalowej pełnej śniegu :) Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Przepaliłeś naczynie pełne śniegu?! Spawarką to grzałeś czy co? Jak nie zobaczę, to nie uwierzę, fizyka na to nie pozwala. Może po prostu ja jestem zdolny? :P A tak serio - sam nie wierzyłem, jak gdzieś wyczytałem. Ale potem sprawdziłem, intencjonalnie. No i się udało. A że byłem wtedy jeszcze w LO, to z pokorą poszedłem do nauczycielki fizyki, by objaśniła mi to zadziwiające zjawisko :-F Pokrótce: chodzi o to, że jak władujemy dużo zbitego śniegu do pojemnika, to efekt mamy taki, że dołem powstaje woda (która się gotuje) potem mamy cienką warstwę lodu (pod wpływem temperatury i ciśnienia gotującej się wody, powstaje taka warstewka), a powyżej zbity śnieg. Efekt jest taki, że woda próbuje parować, ale nie bardzo się jej udaje. Więc energia szuka innej drogi ujścia. No i przepalamy metalowe naczynie... Oczywiście nie ma to zastosowania w jakichś małych naczyniach... zazwyczaj. Ja testowałem na starym stalowym wiadrze pełnym zbitego śniegu (przepaliło jak diabli) a potem na aluminiowej menażce (zero efektu, wszystko ślicznie). W obu przypadkach na takim samym płomieniu. Więc trochę to zależne od wielkości pojemnika itp. Może w tym rzecz? Ogień był za mały by roztopić całą zawartość wiadra, ale wystarczający, by stopić zawartość menażki... głupi, wcześniej o tym nie pomyślałem. Ale jak to mówią - strzeżonego Dure... eee... Pan Bóg strzeże. Więc lepiej czasem na zimne dmuchać. (Hmm... w tym wypadku to chyba kiepska metafora... a może to był idiom? Kurde... znowu muszę zacząć czytać...) Proszę I faktycznie, woda w płytkim, płynącym, dobrze dotlenionym strumyku powinna być wolna od szkodliwych bakterii. Zapoznałem się. Przyznaję, najwyraźniej działa... ale pogrzebałem dalej i znalazłem też to: KLIK - Wikipedia.pl - SODIS Wyraźnie piszą, że jest to metoda przeznaczona raczej na tereny równikowe. Do tego raczej nikt z nas nie nosi przy sobie blachy falistej (chyba, ze folia NRC albo zwykła alu zdałaby tu egzamin). Ponadto to musiałoby być naprawdę znaczne dotlenienie... takie, jak tuż za spadkiem wodospadu czy jakąś kataraktą, żeby wyrównać to zalecane '20 sekund potrząsania'. No i trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że w takim rwącym strumieniu woda co i raz jest zanieczyszczana, nawet w ciągu tych zalecanych 6h. Przez ten czas przebędzie długą drogę (więc zdąży się ponownie zanieczyścić), w strumyku nie ma lachy, folii ani niczego takiego i ogólnie... sorry, ale SODIS nie pasuje mi do strumienia :/ Co innego, że metoda sama w sobie - pod warunkiem, że NRC albo alu się sprawdzą w systemie - całkiem miła. Tylko żeby wyprodukować dzienną dawkę 3l wody, trzeba by nosić ze sobą dwie czyste, nieuszkodzone, jak najbardziej przeźroczyste plastikowe lub szklane butelki. Troszkę jak dla mnie za dużo zachodu... zostanę przy NaPo. Aczkolwiek fajny sposób na jakieś dłuższe pobyty w jednym miejscu. Tu nie przeczę. Przetestuję to na tegorocznym obozie. Tylko najpierw, na wszelki wypadek, zaopatrzę się we wspomniany wcześniej Stoperan ;) Quote Link to post Share on other sites
cziman Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 A co do jedzenia śniegu.. jak ktoś chce się pośmiać: Jedzenie śniegu w US Cytat który mnie powalił sometimes eating snow is called bad because it actually takes more energy for your body to melt the snow into usable water than the actual amount of energy you get from consuming the snow. Nic dziwnego że Amerykanie są grubi, skoro nawet ich śnieg jest kaloryczny. :D Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Cziman, no ale co jest śmiesznego w tym cytacie? Że na stopienie śniegu w paszczy organizm musi wydatkować więcej energii niż jest w stanie uzyskać ze spożycia tego śniegu? Jest to fakt stwierdzony naukowo i tyle, oczywista oczywitość ;-) Quote Link to post Share on other sites
cziman Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Widzisz, nie wiem jak u Ciebie ale u mnie śnieg jest jak cola light - zero kalorii. Jest zatem oczywistą oczywistością że stopienie śniegu wymaga więcej energii niż daje woda z tego śniegu - bo chyba że jest to śnieg słodzony, energii tej jest równe zero. Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 (edited) Widzisz, nie wiem jak u Ciebie ale u mnie śnieg jest jak cola light - zero kalorii. Jest zatem oczywistą oczywistością że stopienie śniegu wymaga więcej energii niż daje woda z tego śniegu - bo chyba że jest to śnieg słodzony, energii tej jest równe zero. No właśnie nie do końca... "Woda ma pewna kaloryczność i ta kaloryczność może zastąpić kaloryczność pożywienia. Każdy dietetyk to powie - woda ma zero kalorii. No tak icon_smile.gif Czy wiec, te badania są bez sensu? Otóż nie, gdyż jest to tylko półprawdą. Woda nie podlega procesowi metabolizmu, a wiec nie jest rozkładana w naszym organizmie, na substancje prostsze (tlen i wodór), dlatego tez organizm nie może czerpać z niej energii i pod tym względem woda ma kaloryczność równa zero. Z drugiej jednak strony każde ciało podgrzane do pewnej temperatury może zostać ochłodzone przez kontakt z ciałem zimniejszym, aż ich temperatura wyrówna się. Następuje w tym procesie przekazanie energii cieplnej, a wiec pewnej ilości kalorii. Jedna szklanka wody ogrzana do temperatury 80 stopni Celsjusza przechowuje energię, która oddaje do organizmu w postaci ciepła, w ilości równej: E = 0.25 [kg] * 1 [kcal] * (80-40) [*C] = 10 [kcal] Ile szklanek potrzeba wypić, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie organizmu (energetyczne): I = 3000[kcal]/10[kcal/szklankę] = 300 [szklanek] Ile to litrów? Il= 300/4 = 75 [l] Wnioski: Każda wypita przez nas szklanka wody dostarcza organizmowi 10 kcal. Aby pokryć dzienne dobowe zapotrzebowanie organizmu na energię, musielibyśmy wypić 75 litrów wody. Zwróćmy uwagę, ze dla herbaty z cukrem sytuacja jest inna." Za stroną http://student.agh.edu.pl/~robxt/articles/energetyka.html To była tylko mała dygresja, bo nie zmienia faktu, że śnieg nie ma 80'C :) W przypadku zimnego (jakby nie było) śniegu, to rzeczywiście - nie posiada on żadnych kalorii. [Edit: zmiana szyku zdania na bardziej zrozumiały i nie robiący ze mnie idioty :)] Edited February 26, 2009 by Rann Quote Link to post Share on other sites
cziman Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 (edited) Za przeproszeniem: [***] kotka za pomocą młotka. Jeżeli uważasz że organizm ludzki jest w stanie zaspokoić potrzeby energetyczne energią termalną to powodzenia, idź na pustynię i pokaż ile przytyjesz po tygodniu. Spożywanie lub picie czegokolwiek o temperaturze przeciwnej do temperatury otoczenia (ciepłe w mróz czy zimne w upał) jedynie zmniejsza nakłady energetyczne na podtrzymanie stałej ciepłoty ciała. Śniegu się jeść nie powinno bo zmniejsza ciepłotę ciała. Ale będąc w marszu, a zwłaszcza w marszobiegu i tak mamy wysoką nadwyżkę energetyczną. Woda nie dodaje energii, ale bez niej szybciej się męczymy, gorzej trawimy jedzenie, mamy wolniejszy metabolizm. [Wypowiadanie się bez przeklinania przekracza Twoje możliwości?] Edited February 26, 2009 by Foka Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Chyba mnie nie zrozumiałeś. Daleki jestem od takiego stwierdzenia. Znalazłem tylko fragment mówiący o tym, że woda posiada pewną fizyczną kaloryczność. To była CIEKAWOSTKA. Co nie zmienia faktu, że ta kaloryczność nie daje nam absolutnie NIC. Energia energią, ale bez przesady. Samo picie takiej ilości dziennie nie tylko wydaje się kuriozalne (śmieszne? komiczne? bezsensowne? NIEMOŻLIWE?) ale nawet gdyby komuś się udało, to jakby nie patrzeć - woda sporo z organizmu wypłukuje. Nie twierdzę, że na kaloriach pozyskanych z wody można cokolwiek przeżyć. Twierdzę tylko, że woda posiada pewną kaloryczność. Co nie znaczy, że w czymkolwiek przydatną. Nie trzeba się od razu unosić, spokojnie. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted February 26, 2009 Report Share Posted February 26, 2009 Panowie, nie kłóćmy się bo nie warto. Cytat przytoczony przez Czimana jest dla Amerykanów, a ten naród potrzebuje dokładych instrukcji do życia. Wiadomo, że śniegu nie żremy, topimy w kąpieli i nie upychamy na chama bo wiadro się przepali. ;-) Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 Panowie, nie kłóćmy się bo nie warto. Cytat przytoczony przez Czimana jest dla Amerykanów, a ten naród potrzebuje dokładych instrukcji do życia. Wiadomo, że śniegu nie żremy, topimy w kąpieli i nie upychamy na chama bo wiadro się przepali. ;-) To ja tu się produkuje, a szpargal zawiera to wszystko w jednej złotej myśli... czuję się głupi. Wracam do szkoły :wink: ;) Quote Link to post Share on other sites
_majster_ Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 nie no Rann bez pochopnych wniosków - szkoła to złooo :) szpargal dużo w lesie siedzi - oto wyjaśnienie ;] a wracając do uzdatniania wody (bo nie znalazłem tego wczesniej) - co myślicie o "rurce życia" ?? http://www.sklep.vest.pl/product_info.php?...roducts_id=1744 cos takiego Quote Link to post Share on other sites
AWR_Ronin Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 Podobno najlepsze rurki robi Filtrix: http://www.filtrix.com/products/emergency%20relief/ Mam taką rurkę - wygodna sprawa chociaż do użycia etatowego, raczej nieekonomiczna (są stosunkowo drogie). Na mocno zanieczyszczonej wodzie tego nie testowałem, wiec nie wiem czy faktycznie odfiltrowuje 99,99% niebezpiecznych mikroorganizmów (nie działa na chemię czy sól). Ronin Quote Link to post Share on other sites
Rann Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 Dobra sprawa to wspomnianej w innym temacie 'puszki survivalowej'. 50l przefiltruje, czyli przy standardowym dziennym zużyciu wody (średnia aktywność itp.) w wysokości 3 litrów, jakieś dwa tygodnie można z tym pociągnąć. A i duże to to nie jest. Chyba się zaopatrzę. Bo on NaPo to tez można czasem, za przeproszeniem, sraki dostać ;) [kurde... przewija mi się ten temat i przewija... chyba powinienem udać się do psychologa] Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 Fajna rzecz ta rurka, tylko że do siorbania z kałuży raczej a nie do napełniania bukłaka. Ale pewnie można przystosować. Na Mazowszu mamy niestety bajora z wodą stojącą, albo śmierdzące kanały melioracyjne. Nie wiem, czy nawey dla zabawy zaryzykowałbym picie z tego wody, nawet przez tę rurkę. :roll: (a kiedyś siorbało się paszczą prosto z jeziora i człowiek nie myślał o drobnoustrojach...) Quote Link to post Share on other sites
_majster_ Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 no w naszych terenach jest sporo strumyków więc moze i by to miało jakis sens, kolega taka kupił to moze przetestujemy. Quote Link to post Share on other sites
szpargal Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 No nawet na Pustyni Błędowskiej strumyk macie! :-) Przepraszam, rzekę. Choć raz jak byłem to takie prawie wyschnięte koryto było, w sam raz na testy tej rurki :twisted: Quote Link to post Share on other sites
_majster_ Posted February 27, 2009 Report Share Posted February 27, 2009 no rzeczywiście jest rzeczka o dumnej nazwie Biała Przemsza (chyba :D ), choć czasami sie zdarzają głębsze kałuże niż ona... Quote Link to post Share on other sites
Mohawk_PL Posted July 26, 2009 Report Share Posted July 26, 2009 Przefiltrować wodę można również używając skarpety lub butelki z odciętym dnem. W miejsce zakrętki wstawiamy gazę/bandażu dużo/jakąś szmatę, od góry sypiemy piasku, dużo piasku, a następnie palimy ognisko, węgiel powstały z drzewa dosypujemy na piasek (drewno najlepiej z lipy) tak by utworzyć warstwy od dołu: gaza/szmata-piasek-węgiel. Przepuszczamy wodę przez taki filtr. Następnie przefiltrowaną wodę gotujemy tak by uzyskała temp. 100 *C przez 10 minut. Woda jest PO WIĘKSZOŚCI zdatna do picia. Przetestowane, sprawdzone. Quote Link to post Share on other sites
AWR_Ronin Posted July 27, 2009 Report Share Posted July 27, 2009 Najbardziej typowy filtr do wody. Po przepuszczeniu wodę wystarczy zagotować (nie trzeba jej gotować). Ronin Quote Link to post Share on other sites
enzig Posted August 8, 2009 Report Share Posted August 8, 2009 (edited) Garść konkretnych informacji dotyczących uzdatniania http://survival.strefa.pl/uzd_wody.htm A tak ode mnie, to wszystko to co nie spadło z nieba lub nie wypływa bezpośrednio z ziemi uważam za skażone i gotuje, choć i gotowanie nie zabija wszystkiego co w wodzie może się znaleźć (zbyt niska temperatura wrzenia) Poza tym w survivalu "made in Poland" pozyskiwanie wody ewentualnie uzdatnianie to tylko chyba dla zabawy (i lub) wiedzy-umiejętności. Pełny camelbak (3l) plus manierka (1l) plus zapas w plecaku (2-3l) i po cholerę mam cokolwiek oczyszczać? W naszym kraju z takim zapasem przejdę wystarczająco daleko by spokojnie znaleźć pewne ujęcie wody-czyt. kran, sklep by uzupełnić zapasy. Edited August 8, 2009 by enzig Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.