Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Problem z baterią


Recommended Posts

Kupiłem baterię z ładowarką mikroproc., ale na pierwszej strzelance, po ładowaniu okazało się, że bateria nie jest nabita do końca, mimo że ładowarka wskazywała odwrotnie. Później próbowałem jeszcze raz rozładować i naładować baterię, ale problem się powtórzył. Wysłałem cały zestaw do sprawdzenia do sklepu i jak się okazało bateria jest uszkodzona, ale gwarancji niestety sklep nie uzna, bo nie wiedzą, czy ładowałem poprawnie (a ładowałem). Od zakupu do wysyłki reklamacyjnej upłynął miesiąc, a bateria tylko raz była podpięta do repliki.

 

Czy ktoś może spotkał się z czymś takim?

Rzeczywiście są problemy z gwarancją baterii, czy po prostu robią ze mnie idiotę? Sklep poinformował mnie, że na zakup nowej baterii da mi 30 % rabatu.

Link to post
Share on other sites

Taki problem napotkasz w większości polskich sklepów, gdyż tak naprawdę dział reklamacji nie jest w stanie fizycznie sprawdzić, w jaki sposób użytkownik obchodził się z baterią. Z tego też względu, mało kto daje jakąkolwiek gwarancję na akumulatory. Więc idioty na pewno z Ciebie nie robią, mają bowiem pełne prawo do takowych wątpliwości.

 

Nie wiem jednak, czy dobrze Cię zrozumiałem. Chodzi o ten fragment:

 

na pierwszej strzelance, po ładowaniu okazało się, że bateria nie jest nabita do końca, mimo że ładowarka wskazywała odwrotnie.

 

Sugerowałoby to raczej mankament ładowarki, chyba, że źle Cię zrozumiałem. Jeśli zaś to właśnie ładowarka tutaj nawaliła, to sprawa wygląda nieco inaczej - ponieważ ona akurat gwarancją zawsze musi być objęta. Problem tylko w tym, jak sklep podejdzie do faktu, że korzystanie z wadliwego akumulatora spowodowało uszkodzenie baterii.

 

Zgadza się, czy coś źle zinterpretowałem?

Link to post
Share on other sites

Na strzelance oddałem ok.50 strzałów i bateria padła. Za drugim razem cykl ładowania trwał ok.1 godziny, ladowarka wskazała, że bateria jest naładowana i przeszła w tryb podtrzymania,a bateria znów wystarczyła na ok.50 strzałów. Całość wysłałem do sklepu i tam po próbach orzekli, że ładowarka jest OK, natomiast bateria nawaliła.

Za info dziekuje.

Link to post
Share on other sites

Robią cię za głupka. Całkowicie!

 

http://wmasg.pl/forum/index.php?showtopic=78573&st=9

 

Poczytaj część: ODPOWIEDZIALNOŚĆ SPRZEDAWCY WZGLĘDEM KUPUJĄCEGO

 

Jeżeli "tak naprawdę dział reklamacji nie jest w stanie fizycznie sprawdzić, w jaki sposób użytkownik obchodził się z baterią", to... sklep jest na straconej pozycji.

 

Przez sześć miesięcy chroni cię domniemanie niezgodności, więc sklep musi ci bezsprzecznie udowodnić, że źle się obchodziłeś. Jeżeli tego nie zrobi (pozostaną jakieś wątpliwości) wtedy MUSI uznać twoją reklamację. Dodatkowo jeżeli na paragonie masz i ładowarkę mikroprocesorową, i baterię - sklep jest w jeszcze gorszej sytuacji. Mamy bowiem pośredni dowód na to, że mogłeś ładować baterię w prawidłowy sposób, zalecany przez sprzedawcę.

 

Skontaktuj się ze mną na PW - pomogę ci napisać odpowiednie pismo.

Link to post
Share on other sites

tylko jak nieumiejetnie programuje kolega ładowarke dajac za duzy prąd ładowania niszczy akumulator. jest mozliwy tkai przypadek. znam takie rpzypadki ze klient wmawia ze ładuje prawidłwo pakiet a daje mu na prawdę 3 lub nawet 5C prąd ładowania a bateria ma max 1C prad łądowania i dziwi sie ze niszczy akumulator.

prędzej powiedz jaka to bateria i ładowarka.

Link to post
Share on other sites

Zgadzam się. Jednak problemem jest to, że przez pierwsze 6 miesięcy to sklep musi udowodnić winę konsumentowi, a nie odwrotnie.

 

Jest to identyczne jak w domniemaniu niewinności - póki nie udowodni ci się winy, to jesteś niewinny. Tutaj jest domniemanie niezgodności - póki sklep nie udowodni, że to ty zawiniłeś, to znaczy, że sprzęt był wadliwy od samego początku (usterka była wynikiem tej pierwotnej wady). A na "postępowanie dowodowe" przedsiębiorca ma 14 dni i ani dnia dłużej.

 

Pomijając fakt, czyja faktycznie była wina. W przypadku gdy:

- na jednym paragonie jest ładowarka (kupiona zgodnie z zaleceniem sklepu) i akumulator

- w dodatku sklep sprawdził już, że z ładowarką jest wszystko OK

to chciałbym wiedzieć jaką linię obrony swojego stanowiska może teraz obrać.

 

Niestety dla przedsiębiorców (bo sam pracuję w tej branży i mam z tym do czynienia "od tamtej strony") UE jest naprawdę prokosumencka...

Link to post
Share on other sites

Przytoczę przykład.

Gosiu zamówił batkę do repliki.

No taki i śmaki kształt, te ogniwa tyle ma byc i taki wtyk. Ok, żaden problem, sie zrobi. Pakiet polutowałem, wzmocniłem, ofoliowałem konektorek jest, gra gitara. Formowanie pakietu przebiegło bezproblemowo - pakiet sformowany, 3 cykle przeprowadzone, sprawdzony na mojej replice, działa i musi działać. :)

Miesiąc później gościu przychodzi i mówi ze chce złożyć reklamacje żąda zwrostu gotówki lub wymiany na nową bo bateria nie działa, pomimo naładowania wystrzeli tylko 30 kulek i bateria pada.

Sprawdzam napięcie - no trochę rozładowana, więc podłączam do cyklowania, ładowarka piszczy po 30 sek że już naładowane. WTF ??!!

wchodzi 34mAh zamiast 2400mAh... Dzwonie do klienta co on z nią robił. mówi ze ładował prawidłowo, dbał i takie kity, a po "wyduszeniu" z niego prawdy okazało się, że prostu przeładował ogniwa parę razy (nie miał ładowarki tylko używał zwykłego prostownika:/ ) i nigdy nie rozładował prawidłowo pakietu...

 

Jestem już uodporniony na "prawidłową eksploatację" takich rzeczy jak akumulator, ładowarka, replika inne urządzenia elektroniczne które maja ściśle określone warunki pracy i konserwacji;)

Link to post
Share on other sites

Ok, żaden problem, sie zrobi.

(...)

Miesiąc później gościu przychodzi i mówi ze chce złożyć reklamacje

(...)

a po "wyduszeniu" z niego prawdy okazało się, że prostu przeładował ogniwa parę razy (nie miał ładowarki tylko używał zwykłego prostownika:/ )

 

Nie mówię, że tak nie jest, ani tym bardziej że klienci nie robią "przekrętów". BA! Sam spotykam się z takimi delikwentami niemal na co dzień. Pisze tylko rzetelnie jak to wygląda od strony prawnej.

 

A od strony prawnej to wygląda tak:

1. Robiłeś mu ten pakiet jako przedsiębiorca (tzn. dałeś mu paragon/fakturę z nazwą firmy zarejestrowaną w Urzędzie) czy lutowałeś pakiet "bo się na tym znasz i się tym zajmujesz". Jeżeli to drugie, to sytuacja ma się nijak do problemu michalanda. Bo u ciebie była umowna kupna-sprzedaży (regulowana tylko przez KC), a u michalanda umowa sprzedaży konsumenckiej (regulowana przez Ustawę z 22 lipca 2002 r.).

 

2. Jeżeli składałeś mu to jako przedsiębiorca, to miałeś szczęście, że cokolwiek z niego wydusiłeś. Konsument przez pół roku nie musi niczego tłumaczyć przedsiębiorcy (chyba, że sam ma taką wolę). Mógł powiedzieć ci, że "złożyłem reklamację, mam domniemanie i to pan ma mi wykazać że zrobiłem coś źle. Ja twierdzę, że ogniwa miały wadę fabryczną a sam robiłem wszystko tak jak powinno być!" i odłożyć słuchawkę.

Czyli twoje pytanie: "A więc co Pan dokładnie robił?"

Odpowiedź: "Nie muszę się tłumaczyć - domniemanie"

Twoje pytanie: "Ma pan ładowarkę mikropocesorową?"

Odpowiedź: "Nie muszę się tłumaczyć - domniemanie"

Twoje pytanie: "Rozładowywał Pan ogniwa regularnie?"

Odpowiedź: "Nie muszę się tłumaczyć - domniemanie"

itd...

 

Tragicznym jest to, że Rzecznik Praw Konsumenta, Federacja Konsumentów czy nawet potem sąd najpewniej przyznałby mu absolutną rację :poddanie:

Link to post
Share on other sites

jako firma. ale jeżeli klient nie poda jak sie stało czemu sie zepsuło to dla mnie jest to non sens. przecież idiotyczne by było ze gościowi zatnie sie płyta mówiąc" bateria zepsuta, składam reklamacje" a na pytania czy ma łądowarke mikroprocesorową powie" bateria zepsuta składam reklamacje"

co do wady fabrycznej jeżeli sprawdziałem akumulator i wykazuje on że jest dobry to klient nieumiejętnie sie obchodzi z takimi rzeczami i je niszczy swoja niewiedzą. ;]

Link to post
Share on other sites

Tak wiem - jest to nonsens. Ale powiedz to europosłom, którzy narzucają nam (w sensie przedsiębiorcom) takie prawo. W dodatku najnowsze prace europarlamentu w kwestii prawa handlowego idą w kierunku jeszcze większego zaostrzenia przepisów na korzyść konsumenta! Nie będę pisał o tym jakie są projekty, bo jak sam je czytam to mi szczęka opada i ręce się składają do modlitwy o rozsądek. :roll:

 

Zgodnie z Ustawą o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym z dnia 23 sierpnia 2007 r. za przeciętnego konsumenta "rozumie się przez to konsumenta, który jest dostatecznie dobrze poinformowany, uważny i ostrożny; oceny dokonuje się z uwzględnieniem czynników społecznych, kulturowych, językowych (...)".

 

Jak zostało powiedziane przeciętny konsument nie musi być technikiem specjalistą aby wiedzieć/podejrzewać czemu tak mogło się stać. Co więcej Ustawa konsumencka nakłada na niego tylko obowiązek stwierdzenia usterki (niezgodności) nie wspominając nic o jakikolwiek obowiązku udzielania informacji o okolicznościach jej wystąpienia ani o tym co robił ze sprzętem. Dodaj do tego domniemanie i masz obraz tego,, z czym zmagam się na co dzień :D

 

Czyli odpowiedź:

"Wg. mnie miało istniejącą wadę fabryczną, jaka ujawniła się podczas użytkowania. Czyli jest tak jak Pan mówi że na początku, przy sprawdzaniu, sprzęt mógł być dobry, ale istniejący defekt dopiero po pewnym czasie ujawnił wadę i uniemożliwia teraz korzystanie ze sprzętu. A zauważyłem to wczoraj."

powoduje że konsument spełnił swoje obowiązki przewidziane Ustawą i zgodnie z nią przerzuca cały ciężar dowodowy na sprzedawcę.

 

A jak chodzi o zaciętą płytę - podałem symbolicznie. Przecież równie dobrze możesz się spotkać ze stwierdzeniem:

"A ja nie wiem dokładnie, wie Pan to właściwie bateria kolegi brata mojego przyjaciela i ja kompletnie nie wiem co z nią było robione. Teraz nie działa i tyle."

Wnosi ono przecież tyle samo co "zacięta płyta". A stwierdzenie wady jest? Jest! Czyli jeśli to było w pierwszych 6 miesiącach to znów sam biedny sprzedawca musi tyrać :/

Link to post
Share on other sites

o tyle dobrze ze majac sprzęt mogłeś stwierdzic ze baterie zniszczył sam przez włąsna głupote. :P

jest akurat przepis również mówiacy o wyrobach specjalistycznych , który mowi ze produkt (nie jest wyrobem czy produktem konsumenckim, przeznaczonym do bezpośredniego użycia), wymaga podstawowej wiedzy z zakresu elektroniki, elektrotechniki, mechaniki, jak również minimalnej znajomości języków obcych. W związku z powyższym nie jest wyrobami konsumenckimi w rozumieniu ustawy i nie podlega zasadom sprzedaży konsumenckiej.

na łopatologie: przedmiot dla ludzi co wiedzą jak to eksploatować i konserwowac.

Link to post
Share on other sites

O! Pierwsze słyszę. Mógłbyś podać dokładnie źródło (konkretny artykuł ustawy lub rozporządzenia jakie to kształtuje), bo sądzę, że to mogłoby być mi bardzo przydatne.

 

Ja do tej pory spotkałem się tylko i wyłącznie z określeniem sprzedaży konsumenckiej jako:

- sprzedaż rzeczy ruchomej (a nie np nieruchomości, czy działki budowlaniej)

- sprzedaż w zakresie działalności przedsiębiorstwa (czyli sprzedaje zarejestrowany sklep, a nie "pan Wiesiek")

- sprzedaż osobie fizycznej w celu nie związanym z działalnością zarobkową lub gospodarczą (czyli kupuje dla siebie, a nie dla wypożyczalni jaką chcę założyć)

 

Jeżeli wszystkie trzy punkty są spełnione - jest to sprzedaż konsumencka i podlega Ustawie o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej z dnia 27 lipca 2007 r.

Edited by Memoris
Link to post
Share on other sites

Szukałem jeszcze wczoraj. Nie ma ani słowa o tym, że wyroby specjalistyczne objęte są innym systemem prawnym.

 

Jedyną informacją na ten temat, jest zapis w regulaminie jednego sklepu (linku nie wklejam - kryptoreklama). Jednak jeżeli nie ma on poparcia, w żadnym przepisie prawa rangi ustawy parlamentarnej, to jest całkowicie nieskuteczny w myśl art. 11 Ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży z 27 lipca 2002 r.:

"Uprawnień unormowanych w niniejszej ustawie nie można wyłączyć ani ograniczyć w drodze umowy zawartej przed zawiadomieniem sprzedawcy o niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową. W szczególności nie można tego dokonać przez oświadczenie kupującego, że wie o wszelkich niezgodnościach towaru z umową, lub przez wybór prawa obcego."

 

Dla pewności zapytam o te wyroby specjalistyczne przy okazji naszego mecenasa, choć IMHO jest dokładnie tak jak podejrzewam - są to normalne wyroby konsumenckie (spełniają bowiem wszystkie trzy podane wyżej warunki towaru konsumpcyjnego, a nie są nigdzie indziej objęte wyjątkiem), tylko niektórzy albo stosują "chłyt matetingowy" licząc na niewiedzę kupujących, albo "słyszeli od cioci stryjka kolegi wujka Władka", że tak jest i powtarzają bez zbadania źródeł.

Link to post
Share on other sites

Również nie spotkałem się nigdy z takim określeniem jak wyrób specjalistyczny. Być może odnosi się to do jakiejś kategorii przedmiotów ściśle wyodrębnionej (np. silniki odrzutowe, łodzie podwodne, etc.), ale nigdy z czymś takim się nie spotkałem.

 

Natomiast jest jeszcze przepis mówiący, że produkt ma posiadać instrukcję w języku Polskim. Jeśli nie posiada, to konsument może się zasłonić niewiedzą nawet jeśli już mu udowodnisz, że źle ładował pakiet.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...