Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Recommended Posts

Witam.

 

Pytanie mam proste (bo na góglu wyskakują tylko aukcje z ebaya) - czym różnią się poszczególne wersje oporządzenia z zestawu ALICE: LC-1, LC-2 oraz LC-3.

 

Po primo - zapięciem pasa i tegoż "hardwarem". Tyle wiemy. Ale czym różnią się ładownice (dodatki wewnątrz? Są modele bez przegród, są z paskami umieszczonymi na samej górze ułatwiającymi wkładanie magazynków , są też z takimi wariackimi klapkami na napy.... Tylko, że które jest które?), pokrowce na manierki (przeszycia? jedne mają pionowe przeszycia (zupełnie jak pokrowce z okresu Wietnamu), inne mają dwa poziome), zestawy medyczne (niski wysoki? Czy to, to samo z tym że przez kogo innego wykonane dlatego się różni?), pokrowce na manierki 2QT (?).

Czy manierki 1QT i 2QT też pod ten paragraf podpadają? Bo w końcu 1QT można by w ten sposób pogrupować: oliwkowe z oliwkowym korkiem, oliwkowe z czarnym korkiem, miękkie z oliwkowym korkiem (czy te większe występowały z czarnymi korkami to nawet nie wiem :-o ).

 

AceSpades.

Link to post
Share on other sites
wersje oporządzenia z zestawu ALICE: LC-1, LC-2 oraz LC-3.

Zmiany głównie dotyczyły plecaków. Opisał to dokładnie Królicki tutaj: http://www.tactical.pl/forum/index.php/topic,62939.0.html Trzeba było trochę poszukać :P

 

ładownice

Są tylko LC-1 z paskami, które często były wypruwane. Te z klapkami to testowe ILCE M-1972

 

pokrowce na manierki

Pionowe przeszycia to M67. Dwa poziome - ALICE.

 

pokrowce na manierki 2QT

Były tylko LC-1

 

zestawy medyczne

W zależności od producenta i okresu produkcji.

Link to post
Share on other sites

Witam,

 

serdecznie dziękuję za odpowiedzi. Ja paniał wsjo. Te plecaki, cholercia - przecież to oczywiste, jest opisane nawet na specialwarfarze (też podstawa :lol: ), dzięki za zwrócenie uwagi, u mnie już niedobory lecytyny, ecetera ;-) A ten artykuł Królika - ech, wstyd mi aż :evil: :-P

 

Czyli podsumujmy: z zasadniczego oporządzenia ALICE (tj. z wyłączeniem wspomnianego przez Szaszłyka eksperymentalnego ILCE) ładownice do M16, pokrowce na manierki 1QT, 2 QT, kompasówki, zestawy medyczne - są jednakowe i niczym się nie różnią (pomijając różnice zależne od producenta i okresu produkcji), si?

Pionowe przeszycia to M67. Dwa poziome - ALICE.

No właśnie. To by była jeszcze jakby jedna rzecz a'propos pokrowców; jeden detal Ci umkł był - napy. Jeśli pionowe przeszycia ORAZ plastikowe napy to wtedy mamy do czynienia z elementem zestawu MLCE M-1967. Jeśli poziome przeszycia i mosiężne napy, wtedy wiadomo. No ale co w TAKIEJ SYTUACJI gdzie "leatherneck" (wg olive-drab.com jest to Beirut, '83) ma pokrowce z pionowymi przeszyciami i mosiężnymi napami :-P Pierwsza opcja - miał M67, wyrobiły mu się napy i nabili mu nowe (ale tak po prawdzie to moim zdaniem prędzej wydaliby mu nowe pokrowce). Druga opcja - zakład produkcyjny otrzymał partię pokrowców M-1967, ale w tamtym czasie nie produkowano już plastikowych nap, "uzbrojono" więc pokrowce w mosiężne i wydano personelowi wojskowemu. Inne opcje? Może ktoś zna wersję jak było na prawdę :uśmiech:

 

AceSpades.

Link to post
Share on other sites

Dokładnie,ja miałem takie same,przeszycia jak w M67 ale mosiężne napy,niestety u mnie kontrakt był słabo widoczny,ale to chyba alice LC-1 nawet na allegro takie leżały w większej ilości (może i są).

 

Plecak alice LC-1 miał wąskie szelki innej konstrukcji (podobne z tropical rucksaska z NAMu) ,pas biodrowy z taśmy oraz zapięcie pasa z taśmy i klamra metalowa (jak u Królika w temacie z tacticala).

 

Posiadam 4 ładownice LC-1, różnią się kolorem materiału użytego w zapięciach do granatów,z jednego boku jest zielony a z drugiego jaśniejszy wpadający w pomarańcz (jak często bywało w M67)

 

2QT z LC-1 jest taki sam jak późniejsze,mam oba (ten lc1 z 72r).

 

Szelki alice, z tego co zauważyłem to późniejsze kontrakty miały już stalowe haczyki do pasa,wcześniejsze były mosiężne.

Link to post
Share on other sites

Dodam od siebie że kupowanie plecaka ALICE z szelkami LC1 w celach innych niż rekonstrukcja to nieporozumienie. Szelki LC1 są po prosu o wiele mniej wygodne od późniejszych. Szczególnie jeżeli nie używa się stelaża i pasa biodrowego potrafią dać się we znaki. Mam od 15 lat wersję L i nieszczęsne szelki LC1 :) Pasy główne to co innego, tutaj LC1 moim zdaniem jest najlepszy.

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

:źle:

 

Ja natomiast gorąco NIE polecam wydawnictwa "Osprey Military" w tej kwestii - BARDZO ogólne opracowanie (więcej informacji na temat ALICE dostarczy pierwsza lepsza amerykańska wikipedia... - słowem nie jest wspomniane o wersjach worków do plecaków, nie mówiąc już o tak szczegółowych danych jak rok wprowadzenia pasów LC-3...). Jedyny powód dla którego warto kupić "Amerykański ekwipunek bojowy 1910-88" to fajne zdjęcia na stronach 29, 30 i 31. :lol:

 

Jeśli już MUSI być coś z wydawnictwa "Osprey military" to polecam z serii "Fortress" o ile dobrze pamiętam, prace na temat obozów Sił Specjalnych, lub budowy FSB z Wietnamu - bardzo ciekawe materiały, co więcej nie ma zbyt dużo opracowań poświęconych tylko i wyłącznie temu zagadnieniu.

 

Pozdrawiam.

Link to post
Share on other sites

:źle:

 

Ja natomiast gorąco NIE polecam wydawnictwa "Osprey Military" w tej kwestii - BARDZO ogólne opracowanie (więcej informacji na temat ALICE dostarczy pierwsza lepsza amerykańska wikipedia... - słowem nie jest wspomniane o wersjach worków do plecaków, nie mówiąc już o tak szczegółowych danych jak rok wprowadzenia pasów LC-3...).

No jasne. Szkoda tylko, że pierwsze wydanie tej książki miało miejsce w 1989 roku, a ogólnodostępny Internet w Polsce pojawił się jakieś 7 lat później.

Pomijam już fakt, że ta książka jest w wieku zapewne zbliżonym do Twojego, ale TERAZ wydaje Ci się nieatrakcyjna.

Czy tak trudno zrozumieć, że wraz z upływem czasu i poszerzaniem dostępu do informacji wydawnictwa papierowe zawsze będą w tyle za mediami elektronicznymi?

Link to post
Share on other sites

Królik, pierwsze co? Spokojnie. Teraz możemy zacząć od początku. Jedno trzeba Ci przyznać - komponować te zaczepne posty, na które ciężko się odpowiada (ze względu na brak w nich spójności) to umiesz :ok:

 

Widzę Twój ulubiony (czasem wydaje się, że jedyny) argument - wiek.

Z góry przepraszam, że na "dzień dobry" walę w miękkie, ale zaakceptuj może kiedyś, że nie każdy kto stawia internet nad książkę jest w wieku lat... no tylu lat ile w tej Twojej skali jest to w jakiś sposób powodem do wstydu, zażenowania (bo tak to chyba u Ciebie działa, prawda? Tak często sięgasz po ten argument i wręcz wypominasz komuś młody wiek, że to na stałe chyba zagościło w Twoich wypowiedziach jako element o charakterze tylko i wyłącznie pejoratywnym). Ze swojej strony na zakończenie pierwszego akapitu jedynie odbiję piłeczkę takim zdaniem - pomijam już fakt, że zapewne Twój niezawodny szósty zmysł pt. "znawca charakterów" właśnie odrobinę szwankuje i zawodzi.

pierwsze wydanie tej książki miało miejsce w 1989 roku, a ogólnodostępny Internet w Polsce pojawił się jakieś 7 lat później.

Tak, oczywiście, ale my TERAZ mamy 2010 czy siedem lat później? Nie widzę związku. Co to w ogóle ma do rzeczy? Zebraliśmy się tutaj żeby dyskutować o sprzęcie bazując na naszej najlepszej wiedzy TERAZ, czy wspominki sobie urządzać jak było siedem lat później?

 

Chyba nie zauważyłeś, ale TAMTE czasy już się skończyły. Na kompanii pobudka bo mamy rok 2010. Ja wiem, że fajnie powspominać czasy kiedy żeby rozwijać się w temacie trzeba było książkę ścigać po Polsce, pożyczać, ściągać zza granicy za chore kwoty w języku, który nie zawsze się rozumiało - było wesoło, ale trzeba żyć dalej...

Czy tak trudno zrozumieć, że wraz z upływem czasu i poszerzaniem dostępu do informacji wydawnictwa papierowe zawsze będą w tyle za mediami elektronicznymi?

No tak, tylko, że komu Ty to tłumaczysz? Do kogo skierowana była ta wypowiedź? Bo moja wypowiedź którą sam zacytowałeś właśnie mówi o tym, że ja się dostosowuję do tego trendu w stu procentach (książki odgrywają coraz mniejszą rolę, internet coraz większą), natomiast to Ty co rusz, na każdym kroku, nie wiadomo po co, każdemu przypominasz, że w czasach "Solidarności" to się tylko z książek korzystało.

Ty chyba sam ciągle nie możesz się pogodzić z powolnym odejściem książek :cry:

 

I tak, TERAZ w roku 2010, książka ta wydaje mi się bardzo mało atrakcyjna w porównaniu do momentu gdy ją kupowałem, nie mówiąc już o porównywaniu jej z innymi dostępnymi TERAZ lepszymi źródłami informacji - może dziwi Cię to?

 

A moja prowokatorska, impertynencka i arogancka odpowiedź na uprzejmy post niewinnego Supera utrzymany był właśnie w realiach TERAŹniejszości, a nie tego, że 15 lat temu osprej to było szałowe źródło wiedzy.

 

I tak po prawdzie, to nie zrozum mnie źle, ale na cholerę był ten Twój post? Nic nie wniósł, podobnie jak moja na niego odpowiedź - obydwa posty NIJAK mają się do tematu wątku... Tak bardzo wnerwia Cię że książki, nad którymi ktoś musiał się srogo napracować żeby ktoś potem mógł sobie żyły wypruwać żeby je zdobyć zastępuje się wyszukiwarką i dwoma kliknięciami myszką? A może chodzi Ci o tych gimnazjalistów odsiadujących przymusowy wyrok w takim potworku edukacyjnym pełniącym rolę przechowalni wszelkiej intelektualnej, mentalnej i emocjonalnej zgnilizny, którzy nawet nie wiedzą, że coś takiego jak stara dobra kniga w twardej oprawie istnieje, hę?

 

Ja chyba raczej skończyłem na dzisiaj.

 

Pozdro!

(jeśli czyta to jakiś ltc to przepraszam bardzo, ale i tak nie stoję na baczność przed monitorem - wrzuciłem se "koniec baczności" na spocznij) :uśmiech:

kapitan Jarosław (nazwiska nie podaję przez grzeczność)

 

relaks i bez spiny do przodu panowie moi mili.

Link to post
Share on other sites

Królik, pierwsze co? Spokojnie.

Ależ jestem spokojny, a Tobie tego brakuje, jak widzę.

Teraz możemy zacząć od początku. Jedno trzeba Ci przyznać - komponować te zaczepne posty, na które ciężko się odpowiada (ze względu na brak w nich spójności) to umiesz :ok:

Brak spójności? A czymże niby on się wyraża? Czy te posty stanowią zlepek niepowiązanych ze sobą słów i zdań? No zastanó się chwilę.

Widzę Twój ulubiony (czasem wydaje się, że jedyny) argument - wiek.

Łżesz i to bezczelnie. Na dowód przytocz kilka postów mojego autorstwa, w których JEDYNYM argumentem jest wiek. Na dobrą sprawę możesz przytoczyć takie, w których ten argument w ogóle występuje. Chętnie poczytam.

Tylko nie każ mi się zestarzeć przy czekaniu na nie, dobrze?

Z góry przepraszam, że na "dzień dobry" walę w miękkie,

O, czyżby zabrakło spokoju, który mnie zalecasz?

I w "miękkie" to chyba sam siebie walisz, bo oskarżenia wyssane z palca na mnie wrażenia nie robią, a u Ciebie stanowią podstawę odpowiedzi.

ale zaakceptuj może kiedyś, że nie każdy kto stawia internet nad książkę jest w wieku lat... no tylu lat ile w tej Twojej skali jest to w jakiś sposób powodem do wstydu, zażenowania (bo tak to chyba u Ciebie działa, prawda?

Powiedz, ale tak szczerze - o ile pomyliłem się w ocenie Twojego wieku?

I nie, nie zaakceptuję tego. Nie zaakceptuję zwłaszcza kogoś, kto powołuje się na "amerykańską Wikipedię" jako genialne źródło informacji.

Tak się składa, że w Internecie, niestety, może sobie pisać każdy. W większości przypadków bzdury, niestety, a w innych rzeczy sprawdzone... na podstawie książek właśnie.

Tak często sięgasz po ten argument i wręcz wypominasz komuś młody wiek, że to na stałe chyba zagościło w Twoich wypowiedziach jako element o charakterze tylko i wyłącznie pejoratywnym).

No to dawaj, kłamczuszku, przytocz te "częste" przypadki.

Jeśli tego nie zrobisz, to przestanę Cię nazywać "kłamczuszkiem", a zacznę "bezczelnym łgarzem". Pasuje Ci to, kłamczuszku?

Ze swojej strony na zakończenie pierwszego akapitu jedynie odbiję piłeczkę takim zdaniem - pomijam już fakt, że zapewne Twój niezawodny szósty zmysł pt. "znawca charakterów" właśnie odrobinę szwankuje i zawodzi.

Pudło z tym odbiciem. Nigdzie nie oceniałem Twojego charakteru.

Musisz się bardziej postarać, mistrzu ciętej riposty.

Tak, oczywiście, ale my TERAZ mamy 2010 czy siedem lat później? Nie widzę związku. Co to w ogóle ma do rzeczy? Zebraliśmy się tutaj żeby dyskutować o sprzęcie bazując na naszej najlepszej wiedzy TERAZ, czy wspominki sobie urządzać jak było siedem lat później?

No to podyskutujmy o sprzęcie teraz, a nie oceniajmy książki wydanej 20 lat temu przez pryzmat Wikipedii.

To jest właśnie ten związek, którego nie widzisz.

Chyba nie zauważyłeś, ale TAMTE czasy już się skończyły. Na kompanii pobudka bo mamy rok 2010. Ja wiem, że fajnie powspominać czasy kiedy żeby rozwijać się w temacie trzeba było książkę ścigać po Polsce, pożyczać, ściągać zza granicy za chore kwoty w języku, który nie zawsze się rozumiało - było wesoło, ale trzeba żyć dalej...

To jest kolejny dowód na to - teraz pokuszę się o ocenę charakteru - że jesteś po prostu niedojrzały.

Internet nie dorówna rzetelnością wydawnictwu papierowemu, bo w Internecie - jak wspomniałem - pisać może każdy, dowolne rzeczy. Nie bierze za to żadnych pieniędzy, bo i kosztów nie ponosi, w przeciwieństwie do wydawnictw papierowych. Przykładem tego właśnie Wikipedia.

Książka pozostaje w tyle za Internetem w łatwości i szybkości dostępu. Oraz w cenie.

Trenuj zatem dalej błyskotliwe odpowiedzi, bo masz spore zaległości.

No tak, tylko, że komu Ty to tłumaczysz? Do kogo skierowana była ta wypowiedź?

Do Ciebie. Z powodów przytoczonych powyżej.

Bo moja wypowiedź którą sam zacytowałeś właśnie mówi o tym, że ja się dostosowuję do tego trendu w stu procentach (książki odgrywają coraz mniejszą rolę, internet coraz większą), (...)

Ależ ja to doskonale widzę. I właśnie Ci pokazuję jak bardzo się mylisz wierząc w to, że Internet jest najlepszym źródłem wiedzy. Jeśli tak jest, to ciekawe czemu ludzie płacą za niektóre książki setki dolarów, a nie siedzą w Internecie?

I nie chodzi tutaj o jakieś zabytki kultury - chodzi o dobre monografie.

Dobrej monografii nikt nie wrzuci w Internet, bo wiedza kosztuje.

natomiast to Ty co rusz, na każdym kroku, nie wiadomo po co, każdemu przypominasz, że w czasach "Solidarności" to się tylko z książek korzystało.

Kolejna kłamstewko?

No to znowu - poproszę przykłady tego wypominania "co i rusz".

 

W swojej chęci udzielenia "ciętej riposty" zapędziłeś się tak daleko, że zacząłeś wypisywać wyssane z palca brednie, mijając się z prawdą i łżąc. Nieładnie, ale rozumiem, że to z braku lepszego argumentu, prawda?

Ty chyba sam ciągle nie możesz się pogodzić z powolnym odejściem książek :cry:

Nie zauważyłem takiego zjawiska, więc nie muszę się z niczym godzić.

I tak, TERAZ w roku 2010, książka ta wydaje mi się bardzo mało atrakcyjna w porównaniu do momentu gdy ją kupowałem, nie mówiąc już o porównywaniu jej z innymi dostępnymi TERAZ lepszymi źródłami informacji - może dziwi Cię to?

"Lepszymi źródłąmi informacji", które... bazują na tej książce, między innymi. No brawo.

A moja prowokatorska, impertynencka i arogancka odpowiedź na uprzejmy post niewinnego Supera utrzymany był właśnie w realiach TERAŹniejszości, a nie tego, że 15 lat temu osprej to było szałowe źródło wiedzy.

I teraz ta książka swoją wartość ma. Poza tym - jest książką, a nie informacją zapisaną w Necie, czego młode pokolenie zdaje się nie rozumieć. Ale kiedyś zrozumie.

I tak po prawdzie, to nie zrozum mnie źle, ale na cholerę był ten Twój post? Nic nie wniósł, podobnie jak moja na niego odpowiedź - obydwa posty NIJAK mają się do tematu wątku...

No to po co zadałeś sobie tyle trudu i zmarnowałeś sporo czasu, by na niego odpowiedzieć?

Tak bardzo wnerwia Cię że książki, nad którymi ktoś musiał się srogo napracować żeby ktoś potem mógł sobie żyły wypruwać żeby je zdobyć zastępuje się wyszukiwarką i dwoma kliknięciami myszką?

Nie, nie wnerwia mnie to, bo "dwa kliknięcia myszką" nie dostarczą tyle informacji, ile książka. Wiedza kosztuje, powtarzam, dlatego w Internecie jest tylko jej niewielki fragment.

A może chodzi Ci o tych gimnazjalistów odsiadujących przymusowy wyrok w takim potworku edukacyjnym pełniącym rolę przechowalni wszelkiej intelektualnej, mentalnej i emocjonalnej zgnilizny, którzy nawet nie wiedzą, że coś takiego jak stara dobra kniga w twardej oprawie istnieje, hę?

Przepraszam, co chciałeś powyższym zdaniem wyrazić?

Ja chyba raczej skończyłem na dzisiaj.

Trzymam Cię za słowo. Zobaczymy jak bardzo wytrwały w postanowieniach jesteś...

relaks i bez spiny do przodu panowie moi mili.

I kto to pisze?

Link to post
Share on other sites

Streszczę innym:

AceSpades uważa, że sieć to dobre źródło a Królik, że niestety wiedza w internecie jest niezweryfikowana. Reszta to przepychanka.

 

Stare dobre tradycji w narodzie nie giną. Kołtuństwo i pieniactwo kwitnie ;)

Link to post
Share on other sites

Dobra, przeniesienie tego na PW sobie daruję już, ale jedno z tego o czym bym chciał wspomnieć to, to że Twój upór w dążeniu do ostatniego słowa jest naprawdę imponujący, ale ja już odpuszczę sobie udział w tej formie "zabawy" (pomimo, że mylisz się w kilku punktach co do mojego podejścia a'propos przede wszystkim internetu, ale to już nie na to forum). Nie przyszedłem tu grać w to słowne domino bo by mi na tym forum czas do emerytury upłynął, tak więc orzekam werdykt:

 

Królik oczywiście bezkonkurencyjnie WYGRAŁ. :-D

 

 

Good night.

Link to post
Share on other sites

No i starczyło wytrwałości na jeden dzień...

Dobra, przeniesienie tego na PW sobie daruję już, ale jedno z tego o czym bym chciał wspomnieć to, to że Twój upór w dążeniu do ostatniego słowa jest naprawdę imponujący (...)

Jasne, jasne i pisze to człowiek, który pomimo zarzekań nadal ciągnie OT, bo... bo chce mieć ostatnie słowo, co radośnie zarzuca innym.

Oczywiście napisze teraz jaki to ja jestem zły, a on wspaniały, ale nie pofatyguje się, kłamczuszek, aby znaleźć dowody na to, co wypisywał wcześniej.

Ot, taki urok forum internetowego...

ale ja już odpuszczę sobie udział w tej formie "zabawy"

Na dłużej, niż od ostatnim razem?

(pomimo, że mylisz się w kilku punktach co do mojego podejścia a'propos przede wszystkim internetu, ale to już nie na to forum).

Uhm, ja się mylę, ale Ty piszesz prawdę objawioną. No nie, kłamczuszku?

Nie przyszedłem tu grać w to słowne domino bo by mi na tym forum czas do emerytury upłynął, tak więc orzekam werdykt:

Ale jeszcze jednego posta sobie napiszę, co mi tam. W tym poście pokażę jak to Królik się czepia, a ja jestem konkretny i mam awersję do gry w domino, a dodatkowo wspaniałomyślnie na koniec stwierdzę:

Królik oczywiście bezkonkurencyjnie WYGRAŁ. :-D

Nihil novi sub sole - klasyka Internetu.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...