Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

WEEKEND ZWIADOWCÓW III (2012)


Recommended Posts

  • Replies 135
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Cześć. Oprócz swoich zebrałem jeszcze od kilku uczestników, dzisiaj przeznaczyłem dzień na dokończenie sprzątania rejonu po imprezie i ogarnięcie własnego wyposażenia, ale postaram się wieczorem zrobić galerię na Picassie i wrzucić link. Na razie na otarcie łez kilka fotek które umieściłem na FB http://www.facebook.com/jacek.klimanek

 

Pozdro.

Link to post
Share on other sites

Weekend Zwiadowców to impreza szkoleniowa stojąca na bardzo wysokim poziomie - merytorycznym i logistycznym. Dodać do tego należy świetną atmosferę, którą tworzą organizator, instruktorzy oraz uczestnicy. Jadąc w tym roku na WZIII miałem bardzo wysokie wymagania i podobnie jak w zeszłym roku... Impreza znacznie przerosła moje oczekiwania - głównie dzięki wprowadzeniu kilku zmian w stosunku do wcześniejszych edycji :) :

 

Bardzo przyjemnym elementem był pokaz sprzętu wojskowego - zdaję sobie sprawę jaką trudność mogło sprawić załatwienie tematu, ale ze swojej strony prosiłbym - oczywiście w miarę możliwości - o kontynuowanie tej tradycji na kolejnych edycjach imprezy :) .

 

Świetnym pomysłem było rozwiązanie kwestii żywienia racjami wojskowymi - załatwiło to problem kompleksowo (zarówno żywienia w obozie jak i w terenie), no i racje stanowiły bardzo przyjemny, "namacalny" gadżet zlotowy. Racje francuskie były dobrym wyborem, bo okazały się najsmaczniejsze, z tych które jadłem do tej pory.

 

Za pozytyw uważam również zmniejszenie liczebności pododdziałów w stosunku do poprzedniego roku. Ułatwiło to wykonanie zadań jakie przed nami postawiono. Dla mnie ideałem byłaby dalsza redukcja, aż do stanu zbliżonego do rzeczywistego.

 

Za pozytyw uważam również zmianę stosunku zajęć szkoleniowych do zajęć w 100% praktycznych i samodzielnych. Pierwszy dzień wykładowy, drugi "wykładowy" ale w terenie, a trzeci zadaniowy (podczas którego ma się okazję sprawdzić nabyte umiejętności) to bardzo dobra proporcja.

 

Dobrym pomysłem był również zakaz używania systemu GPS. Powiem szczerze, że od kiedy na imprezach używam systemu trochę odzwyczaiłem się od tradycyjnej nawigacji. Choć jedno i drugie oparte jest na tych samych zasadach, to człowiek robi się wygodny i nie chce mu się stale mierzyć azymutów, liczyć kroków i odmierzać odległości (jest to czasochłonne). Zakaz wymusił na mnie te czynności, dzięki czemu miałem okazję je sobie odświeżyć.

 

Jeżeli chodzi o ewentualne minusy imprezy to wymieniłbym jedynie poświęcenie zbyt małej uwagi tematowi nawigacji. Z tego co słyszałem od innych uczestników dużo osób czuło niedosyt i nie czuło się na siłach by po zajęciach prowadzić samodzielnie sprawną nawigację w terenie podczas zadań. Konieczność prowadzenia nawigacja spadła na osoby, które i tak już to umiały, więc nowi w temacie nie mieli szans na przećwiczenie nawigacji w praktyce. W pełni rozumiem, że trudno było wygospodarować w trakcie zlotu wystarczająco czasu, by nawigację omówić i przećwiczyć tak, by każdy załapał ją w stopniu umożliwiającym mu samodzielną i sprawną realizację w terenie. Jedyne co bym ze swojej strony zaproponował to przeprowadzenie dwóch zajęć z nawigacji - w pierwszy dzień bardzo solidnego wykładu, który dałby porządne podstawy teoretyczne, a w drugi "stacjonarnych" zajęć w terenie (bez dalekiego przezmieszczania się - poprostu suche pomiary azymutów na określone obiekty ustawione w terenie, mierzenie kroków na polu i przeliczanie ich na odległości itp.) - w konwencji podobnej do tej, jaką mieliśmy okazję zaobserwować gdy Recon prowadził zajęcia z radiokomunikacji (mam na myśli dopilnowanie by każdy wykonał ćwiczenia i poinstruowanie każdego indywidualnie).

 

Podsumowując: WZ to impreza, na którą warto jechać! Z roku na rok jest coraz lepiej i jestem w stanie jedynie wyobrazić sobie co będzie na kolejnej edycji :) .

 

Na koniec chciałbym jedynie podziękować Reconowi za zorganizowanie całości, Scotowi za uprzyjemnianie atmosfery (:)), reszcie instruktorów za prowadzenie zajęć, uczestnikom za wspólny udział i oczywiście ekipie, którą miałem okazję dowodzić: za to, że nikt nie wymiękł, a każdy do samego końca robił co do niego należy (w szczególności Enderowi i Kasi za pomoc w dowodzeniu całością).

 

 

Dzięki również dla Ronina za pomoc podczas pierwszego "małego scenariusza". : )

 

 

Nie ma problemu Jacku - dobrze mi się z Tobą współpracowało :) .

 

Ronin

Link to post
Share on other sites

Ronin odpowiedzią na kwestię poświęcenia zagadnieniom z topografii odpowiedź jest prosta - czas! Zajęcia były prowadzone w 1.5h blokach czasowych a to zdecydowanie za mało żeby wyłożyć, nie mówiąc o przećwiczeniu praktycznym tematu :icon_cry: (ostatnia grupa musiała ćwiczyć azymuty pod wiatą ponieważ na zewnątrz było już ciemno). A że jak ktoś nie czuł się na siłach - w tej sytuacji nic dziwnego - ale jak inaczej można nauczyć się tego zagadnienia?? trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, tak jak z pracą na broni!!

Ja mam nadzieję, że podstawy tematu tłumaczyłem w miarę prosto i przystępnie ponieważ sam miałem bardzo mało czasu na przygotowanie się do zajęć :icon_wink:

 

Ale.... mam nadzieję, że wszystkim się podobało bardziej lub mniej :icon_wink: i do zobaczenia w przyszłym roku!!!

Link to post
Share on other sites

Dziękuję Recon'owi i Scott'owi i reszcie żołnierzy za rewelacyjne szkolenie i klimat !

Ronin pokazałeś klasę nawet te Twoje barwy flag dało się przełknąć w obliczu fachowego podejścia do tematu !

Beherith wyluzuj topografia to każdy ogarnięty wie nie temat na 1,5 h pogadankę a podstawa to praktyka zrobiłeś i tak sporo bo uświadomiłeś co niektórym ile jeszcze mają do nauki w tym temacie .

Jeszce raz dziękuję wszystkim i do zobaczenia za rok :]

Link to post
Share on other sites

Serdeczne podziękowania dla organizatorów za masę pracy i trudu w stworzeniu naprawdę fantastycznej imprezy. Chyba nie potrzeba więcej slow, bo doskonale wiecie ze robicie coś niesamowitego w dzisiejszych czasach- bezinteresownie poświęcacie swoj czas i umiejętności i dzielicie się nim z nami.

Przejażdżka Rosomakiem po prostu unikalne przeżycie :icon_biggrin:. Sztuka jest również zbilansowanie wiedzy teoretycznej i weryfikacja w terenie, tak żeby to naprawde przyswoić. Tak jak pisał Ronin trochę zabrakło tej praktyki z nawigacja, moze wystarczyło by trochę więcej map w czasie przerw z wyznaczonymi zadaniami typu wyznacz trasę z A do B.. dla chętnych.

Bardzo dziękuję Roninowi za bycie Dowódcą przez wielkie D i pozostałym kolegom za super atmosferę i zgranie w zespole chociaz widzieliśmy się pierwszy raz w życiu :icon_smile: no i jeszcze za brak dowcipów o blondynkach :icon_biggrin:

Do zobaczenia:)

Kasia

Edited by chera
Link to post
Share on other sites

tyle dobrze ;) ogólnie wielki szacunek Kasiu za udział w tym spotkaniu - jesteś pierwsza i nie wiem kiedy będzie kolejne dziewczyna która porwie się na udział w WZ! No i przyjemnie było spotkać dziewczynę (tudzież ewakuować MEDVACiem) znającą bakcyla 4x4 :icon_biggrin:

Link to post
Share on other sites

Dziękuję wszystkim na świetną atmosferę na imprezie. W szczególności brawa należą się organizatorom i instruktorom szkolenia.

 

Jutro umieszczę link do materiałów z topografii, a w przeciągu paru dni nagram film w jaki sposób korzystać z busoli. Jak będzie zainteresowanie to później nagram parę filmów z mapą w terenie.

Link to post
Share on other sites

Chciałem napisać nieco więcej na temat szkolenia ale Ronin wyczerpał temat. :P

 

Od siebie mogę dodać, że było warto. Świetna impreza dla świeżaków by nabrać informacji, dla starych wyjadaczy okazja by utrwalić nabytą wiedzę i przećwiczyć wytrzymałość. Dawno już nie przeszedłem tylu kilometrów co podczas WZ. : ) Wielkie podziękowania dla Recona za zaangażowanie i organizacje. Całokształt wyszedł nader interesująco - żadnych większych problemów, źle zorganizowanego czasu czy wpadek. Robisz robotę. : )

 

Specjalne podziękowania dla Scotta (pseudonim operacyjny Beton :D) - mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję wyrwać od Ciebie nieco wiedzy. Chociaż w życiu nie pójdę samemu na 34-dniowy survival do lasu... No i za mało pompowania było. Za mało. 10 powtórzeń przy opadzie? Toż to w przedszkolu tyle robiłem. ; ) Wakacje a nie wojsko!

 

Chociaż zapisałem się w dosłownie ostatnim możliwym terminie nie żałuję i jeżeli będę miał możliwość - stawię się za rok. Weekend Zwiadowców dopisany do listy imprez obowiązkowych w 2013. Oby było jeszcze lepiej.

 

Dziękuje w imieniu całej, 4-osobowej ekipy 24 z Lubelszczyny, która pojawiła się w Wielkopolsce.

Link to post
Share on other sites

mało spania, dużo działania, tak jak lubię, za rok będziemy z pewnością, podziękowania dla Recona za organizację,

Scotta za cierpliwość, i dużo wiedzy przekazanej na szkoleniach, dla moich chłopaków za to że daliście radę wytrzymać

ze mną, za rok będzie lepiej

Link to post
Share on other sites

A ja mam jeszcze dwa pytania do RECONa:

 

1. Gdzie można kupić te francuskie racje żywnościowe - były bardzo dobre

2. Z czego korzystałeś przygotowując mapy? Patrzyłem po geoportal.gov.pl plus qgis ale średnio się sprawdza.

 

Pozdrawiam

Cześć. Odpowiadam.

1. Racje francuskie zamawiam u znanego sobie pośrednika, mam stały kontakt więc jeżeli są potrzebne, to mogę załatwić. Cena jaka była na WZ z uwagi na ilość była niższa natomiast zmawiając normalnie płacę trochę więcej. Jeżeli jesteś zainteresowany, to napisz info przez PW.

2. Mapy na których ćwiczyliście na zajęciach z terenoznawstwa otrzymałem z jednostki, natomiast zafoliowane skany, to fragmenty map wojskowych jakie posiadam. Są to typowe wojskowe UTM-ki.

Edited by recon01
Link to post
Share on other sites

Film o urzyciu busoli nagrany. Niestety ze względy na użytą kamerę jakość jest słaba. Była to moja pierwsza praca przed kamerą, więc poziomem narracji przypominam aytomatyczną sekretarkę ze słabą dykcją.

 

Link do filmu zostanie udostępniony jedynie osobą, które wyrażą taką chęć na PW. Innym daruję tego przedstawienia.

Link to post
Share on other sites

WEEKEND ZWIADOWCÓW III – PODSUMOWANIE

 

 

 

Minęło kilka dni od zakończenia szkolenia, wysłuchałem w jego trakcie uwag i opinie, przeczytałem na forum pojawiające się posty, sam starałem się wyciągać wnioski z własnych obserwacji. Wszystko to pozwoliło mi na dokonanie podsumowania, co niniejszym czynię.

  1. Wizja własna w konfrontacji z rzeczywistością.

Pomysł tego typu szkolenia zrodził się we mnie prawie cztery lata temu, szkolenie miało mieć formę warsztatów taktycznych nastawionych na dzielenie się wiedzą i doświadczeniem przez uczestników różnych środowisk z naciskiem na grupy airsoftowe i milsimowe. W takim też duchu urodził się pierwszy WZ. W środowisku byłem już obecny od kilku lat, ale zazwyczaj szkolenia przebiegały w wąskim gronie jednej grupy poczułem, więc chęć na zorganizowanie czegoś dla szerszego grona. Pierwsza edycja przerosła moje oczekiwania, ale jednocześnie otworzyła oczy na szersze horyzonty i widząc, jakie jest zainteresowanie tematyką paramilitarną postanowiłem drugą edycję poprowadzić w ten sposób, aby praktykę użytkowania sprzętu i replik połączyć z nauką podstaw realnej walki, wprowadziłem końcowe ćwiczenie sprawdzające oraz większą presję psychofizyczną. Jednocześnie postanowiłem, że WZ nie będzie imprezą ekstremalną jak np. „Selekcja”, podstawowa idea WZ, to szkolenie w warunkach zbliżonych do szkolenia wojskowego z domieszką podwyższonej dawki stresu i wysiłku. W trakcje drugiej edycji pętla taktyczna okazała się na tyle wyczerpująca (szczególnie jej elementy na terenie podmokłym), że przystąpienie do ćwiczenia sprawdzającego po trzech godzinach przerwy okazało się dla niektórych osób nie lada wyzwaniem. Elementem, który obniżył standard wykonywanego ćwiczenia sprawdzającego było dołączenie do grup szkoleniowych instruktorów w charakterze obserwatorów okazało się, że dowódcy grup nie zawsze ufając własnym umiejętnością oczekiwali wsparcia od instruktorów, a Ci z kolei działali w myśl zasady „nie przeszkadzać i nie pomagać”. W tym roku grupy wyszły z wyłonionymi w trakcie szkolenia dowódcami i na dobre im to wyszło.

Cały rok po zakończeniu drugiej edycji spędziłem na zbieraniu informacji o rozwijającym się ruchu paramilitarnym, śledziłem portale i fora internetowe zarówno oficjalnie działających organizacji takich jak Strzelec, a także mniejszych grup i stowarzyszeń jak stowarzyszenie ObronaNarodowa.pl. Chciałem uzyskać wiedzę i odpowiedź na pytanie „Czy w Polsce możliwe jest wypełnienie pustej niszy pozostałej po degradacji sił Obrony Terytorialnej?” Oczywiście wszystko we właściwej skali, a więc nie pretenduję na ogólnonarodowego dowódcę OT, ale chciałbym poprzez własne działanie i organizowane projekty uzmysławiać ich uczestnikom, że wiele z nabytych umiejętności w trakcie szkoleń stawia ich o kilka szczebelków wyżej w porównaniu z przeciętnym „Kowalskim” niezainteresowanym bezpieczeństwem państwa, a w konsekwencji siebie samego.

Tematyka tegorocznego WZ po raz pierwszy nawiązała do taktyki i zasad prowadzenia działań nieregularnych, a więc działań, jakie de facto przyszłoby Nam podejmować w wypadku konfliktu na terenie kraju. Nasza armia swój obronny charakter kształtuje obecnie poza granicami kraju uczestnicząc od roku 2001-go w mniej lub bardziej rozbudowanych misjach o charakterze stabilizacyjnym (wg mnie wojennym), politycy udział ten tłumaczą w prozaiczny sposób mówiąc, że jesteśmy TAM, aby wojna nie przyszła TU. W pewnym sensie mają rację, ale w tej racji zapominają, że gro sił stacjonujących w kraju jego obronę ćwiczy tylko w niewielkim stopniu, a dodając przy tym liczebność i zdolność operacyjną równanie nie wyjdzie ciekawie. Podsumowując tę nieco przydługą część powiem, że lepiej zawczasu robić coś dla siebie i ku pożytkowi innych niż liczyć, że ktoś Nas obroni.

Od tego roku WZ ewoluuje w poważniejszym kierunku i pomimo, że zapraszam zawsze wszystkie osoby zainteresowane wojskowością i paramilitarnym życiem, to jest w tym pewna premedytacja, bo lepiej będę się czuł wiedząc, że w razie czego jest trochę ludzi wiedzących gdzie lufa ma wylot, jak trzymać palec na broni i co zrobić żeby wyjść cało z opresji.

  1. Logistyka.

Wyżywienie.

Tego roku zdecydowałem zmienić zasadę żywienia i z tego, co już wiem zrobiłem dobrze. Racje żywnościowe eliminują konieczność organizowania zbiorowego żywienia ponadto każdy sam może zadecydować jak wykorzystać przydział w sposób dla siebie optymalny (a jak nie wie, to jego sprawa nauczy się i będzie wiedział). Moja propozycja, a zarazem wybór padł na racje Francuskie, a to z dwóch powodów pierwszy jest związany z atrakcyjną ceną i praktycznie nieograniczonym dostępem oraz elastycznym pośrednikiem, drugi natomiast, to walory smakowe i odżywcze. Co prawda preferencje smakowe mamy różne, ale sądzę, że znacznie lepiej przyzwyczaić Nam się do potraw z regionów europejskich niż innych. Nie odsądzając od czci i wiary amerykańskich MRE tuczenie chemią nie jest mi w smak.

Woda. Tej było więcej o dwa litry na osobę w porównaniu z rokiem ubiegłym oraz zrezygnowałem z gazowanej, po ubiegłorocznych sugestiach. Takiej dawki postaram się trzymać. Znacznie mniej niż w roku ubiegłym zeszło kawy i herbaty, ja ze swojej strony starałem się, aby termos z gorącą herbatą zawsze był pełny. Uwidoczniło się to, że większość z Was nie miała do czynienia z typowymi wojskowymi zajęciami w polu. Kiedy wysłałem pojazd z dowozem kawy i herbaty niewielu miało, w co je nabrać. Sprawdzenie wyposażenia przed wyjściem na zajęcia w roku przyszłym wprowadzę jako normę.

Zabezpieczenie sanitarno - higieniczne.

Wiem, że nie było najlepiej, bo jeden ToiToi na tyle osób szału nie robił, ratowała sytuację łazienka w obiekcie hotelowym, do której co prawda w godzinach porannych dostępu nie było, ale jakoś sobie poradziliśmy. Jak wspomniałem na rozpoczęciu szkolenia Folwark Helena jest w trakcie likwidacji, więc miałem wybór odwołania imprezy bądź jej przeprowadzenia w takich warunkach, jakie zastaliście podjąłem decyzję, że impreza się odbędzie, a ewentualne uwagi krytyczne biorę na siebie. Jeżeli chodzi o bieżącą wodę z dwóch zewnętrznych kranów, to biorąc pod uwagę, że pewne elementy „hardcorowe” musiały występować uważam, że ten element nie nastręczał trudności.

Zabezpieczenie techniczne.

Jak co roku dostępne były narzędzia i środki do „reanimacji” replik skorzystało kilka osób, zatem uważam, ten element, jako konieczny również w przyszłości. Nie zawsze można wystawić stół warsztatowy jak na pierwszej edycji, ale tym razem płaskich powierzchni było nadto wokoło.

Zabezpieczenie kwaterunkowe.

Niestety jak informowałem wcześniej nie udało się załatwić namiotów dla wszystkich uczestników stąd konieczność posiadania własnego domku. Dosłownie rzutem na taśmę załatwiłem trzy NS-6 z kompanii rozpoznawczej, co pozwoliło na zakwaterowanie pewnej części uczestników. Nikt nie spał pod chmurką. Była możliwość skorzystania z dużego zapasu materacy wojskowych, skorzystały dwie osoby, zatem przyjmuję, że reszta nie miała takiej potrzeby.

Zabezpieczenie transportowe.

Jak za każdym razem, tak też i teraz, jeżeli była konieczność transportu z Międzyrzecza korzystaliśmy z własnego pojazdu bądź okazyjnie prosiliśmy o zabranie przez kogoś, kto akurat w tym kierunku się udawał. Cały czas do użycia był „medevac” i szczególnie podczas ćwiczenia sprawdzającego jego obecność okazała się konieczna. Mitsubishi L200 oddane do dyspozycji dla organizatora zapewniło zorganizowanie mobilnych punktów kontrolnych w trakcie nocnej nawigacji, a także napędziło grupom adrenaliny w trakcie ćwiczenia sprawdzającego. Szczególne podziękowania dla Arka „pilota medevacu” oraz firmy GEZET za udostępnienie L200.

Zabezpieczenie medyczne.

Na szczęście obyło się bez poważniejszych zdarzeń zdrowotnych, a z lekkimi otarciami i kontuzjami poradziliście sobie bez pomocy medyka. Przez cały czas trwania imprezy czuwała karetka pogotowia, a medycy posiadali szczegółową mapkę z miejscem szkolenia oraz najszybszą drogą dojazdu.

 

SZKOLENIE.

Temat rzeka każdej imprezy. Wpisy na forum świadczą o tym, że uczestnicy otrzymali to, czego oczekiwali, nie zawiedli się, są zadowoleni. Z całokształtu również jestem zadowolony jednak bez drobnych potknięć się nie obyło.

Terenoznawstwo i nawigacja.

Jak słusznie zauważyliście pozostał pewien niedosyt, ale spowodowany nie niewiedzą instruktora, lecz raczej brakiem logicznej ciągłości zajęć i ograniczeniem czasowym. Należy również oddać sprawiedliwość i powiedzieć, że wcześniej przewidziany instruktor nie zdołał wziąć udziału w szkoleniu, przez co w tempie alarmowym i bardzo krótkim znaleźć należało zastępstwo. Jak już wspomniano półtora godziny, to rzeczywiście za mało na tak obszerną tematykę. Nie zrezygnuję z każdorazowego prowadzenia tego zagadnienia jednak uważam, że jak na ogólny poziom wszystkich potencjalnych uczestników tematyka musi być jedynie podstawowa bez wgłębiania się w zawiłości i różnice. Aby bezproblemowo działać w terenie wystarczą wiadomości z orientacji topograficznej, zasad posługiwania się kompasem (busolą), wyznaczania trasy marszu na podstawie mapy, prowadzenia marszu po z góry ustalonej marszrucie wg mapy lub wg azymutów. Pozostałe zagadnienia każdy z uczestników może zgłębić we własnym zakresie o ile oczywiście uzna to za stosowne.

Użytkowanie broni.

W tym miejscu wielkie dzięki dla Piotra, który poprowadził zajęcia na naprawdę dobrym poziomie. Nauka od osób posiadających duże doświadczenie praktyczne powinna wszystkim uzmysłowić jak wiele jest do zrobienia samemu na drodze, którą nakreśla instruktor. Praca na broni, to jednak nie tylko instruktaż i unaocznienie szkolonym zasad, ale też ich praktyczne rzeźbienie… i tego mi zabrakło. Jako żołnierz przyzwyczajony jestem do tzw. „gun drill” czyli ćwiczenia do pełnego zrozumienia (na opanowanie trzeba o wiele więcej czasu). Mam nadzieję, że kolejnym razem Piotr wyciśnie z Was siódme poty.

Taktyka.

Zarówno jeden jak i drugi punkt prowadzone technicznie i tzw. musztrą bojową, mniej gadania, więcej wykonywania i o to chodzi. Na punktach byłem jedynie gościem, więc nie wiem np. czy ćwicząc podjęcie i załadunek do śmigłowca wytłumaczone zostały również środki bezpieczeństwa (piloci są wrażliwi na ich punkcie). Ćwiczyliście praktycznie i to było najważniejsze.

Kontakt ogniowy z przeciwnikiem dla każdego żołnierza jest chyba jedną najbardziej stresujących sytuacji na polu walki, zarówno jego przyjęcie jak i dalsze działanie uzależnione są od wielu czynników występujących w danej chwili na określonym terenie. Każdy schodzący z tego punktu był bardzo zadowolony z prowadzonego szkolenia, zatem domniemam, że instruktor naprawdę zrobił swoje. Oczywiście dwie godziny szkolenie mogą być jedynie wstępem do tematu, ale jeżeli załapaliście, o co chodzi lub wzbogaciliście własne doświadczenie, to uważam, że zaliczyliście szkolenie.

 

Błędy.

Każdy dowódca po zakończonym szkoleniu powinien omówić popełnione przez jego podwładnych błędy (na polu walki zazwyczaj nie ma już tych, którzy je popełnili).

Bynajmniej nie pretenduję do stanowiska dowódcy, ale skoro zorganizowałem szkolenie, to i o błędach wspomnieć powinienem.

  1. Brak nawyków. Określone zostało jak i z czym poruszać się w trakcie szkolenia zarówno po obozowisku jak też w rejonie szkolenia. Wiele było przypadków zbytniego wyluzowania lub chwil zapomnienia, a nawet do Toya powinniście iść z bronią. Nie wprowadziłem celowo partnerstwa dwójkowego, bo byłem pewien, że każdy tak czy inaczej gubiłby swojego „body partnera”.
  2. Brak nawyku noszenia ze sobą tego, co może być przydatne. Wspominałem już, że niewielu mogło napić się kawy czy herbaty w trakcie szkolenia, bo nie mieli, z czego. Ciekawe czy gdyby zaszła konieczność wykonania improwizowanego stanowiska obserwacyjnego (było takie zagadnienie szkoleniowe) wszyscy mieli by, czym robić?

Zadania sprawdzające miały wiele z elementów obserwacji, co zatem robiła lornetka pozostawiona przy jednym z namiotów?
  1. Brak zrozumienia i stosowania zasad bezpieczeństwa grupy. Żadna z grup, do których dotarliśmy w trakcie nocnej nawigacji nie wystawiła ubezpieczenia zajętego rejonu, a przecież nie działaliśmy w oderwaniu od schematu szkolenia. Punkty docelowe zostały osiągnięte, ale niezabezpieczone, a brak ubezpieczenia w walce to proszenie się o kłopoty.
  2. Brak kontaktu i zrozumienia w grupie. Każdy członek nie ważne, jakiego pododdziału musi zdawać sobie sprawę z tego, że jest pojedynczym trybem całej maszyny. Dotyczy, to każdego bez wyjątku, a dowódcy przede wszystkim, bo ten z kolei musi myśleć o całości. Celu nie osiąga się bez względu na koszty, bo na wojnie kosztem najczęściej jest życie własnych ludzi, no chyba, że mamy do czynienia z takim „twardzielem”, który bez wahania zrobi sobie rundę po kraju w celu odwiedzenia rodzin poległych żołnierzy jego oddziału. Osiągnąć cel nie zawsze znaczy wykonać zadanie, czasem zadanie należy odpuścić lub przeplanować w taki sposób, aby wykonać je optymalnie.

Nie jesteśmy na wojnie, jedni ćwiczą, aby coś osiągnąć inni, aby dobrze się pobawić i ciekawie spędzić czas, zatem moją rolą nie jest zgłębianie każdego incydentu… jednak patrząc z perspektywy żołnierza jedno z zadań nie zostało wykonane.

 

Nauka na przyszłość… dla organizatora.

  1. Zwiększyć czas na szkolenie praktyczne kosztem skrócenia czasu ćwiczenia sprawdzającego.
  2. Więcej praktyki, mniej teorii.
  3. Wprowadzić strzelania dynamiczne.
  4. Bez względu na koszt finansowy zapewnić godne warunki sanitarno – higieniczne.
  5. Pozostać przy wyżywieniu na bazie racji żywnościowych.
  6. Podtrzymać dobre kontakty ze środowiskiem wojskowym i wykorzystywać otrzymywane zabezpieczenie.
  7. Pozostać przy limicie szkolonych na poziomie do 60 osób.

 

Cel na Weekend Zwiadowców IV.

  1. Zmienić rejon szkolenia na przykoszarowy poligon 17 WBZ.
  2. Wprowadzić element nauczania budowy i funkcjonowania broni z wykorzystaniem instruktorów wojskowych oraz broni bojowej.
  3. Przekonać dowództwo do możliwości zorganizowania strzelania nr1 z kbs Beryl.

Cel ambitny zobaczymy więc, w jakim stopniu możliwy do realizacji.

 

Drodzy uczestnicy, to przydługie nieco podsumowanie niech wezmą sobie do serca wszyscy (łącznie ze mną), którzy w roku przyszłym zechcą wpisać się na listę J Zaliczyliście szkolenie do udanych i ja do takich je zaliczam, ale nie zwolniło mnie to z obowiązku krytycznego podejścia do tematu. Sama krytyka nie dotyczy pojedynczych osób, ale całości szkolenia, zatem im więcej z niej weźmiemy sobie do serca, tym lepiej wykorzystamy czas w roku przyszłym.

 

Jeszcze raz w imieniu własnym oraz instruktorów dziękuję za udział i poświęcony czas.

 

Recon

Link to post
Share on other sites

W imieniu swoim i kolegów z Trzynastki dziękujemy za organizację tej zacnej imprezy. Była to nasza druga edycja w której wzięliśmy udział i z pewnością weźmiemy udział w trzeciej, mam nadzieję jeszcze lepszej, edycji Weekendu. Cieszy mnie, że Wasze przedsięwzięcie wciąż się rozwija, a z roku na rok atrakcji jest więcej. Z przyjemnością za rok weźmiemy udział w promocji imprezy, jeśli zajdzie taka potrzeba.

 

Pozdrawiamy i do zobaczenia za rok.

Link to post
Share on other sites

Wiele razy w trakcie Weekendu Zwiadowców słyszałem pytanie "Recon kiedy organizujesz kolejne przedsięwzięcie?".

Dwa dni temu czytałem pewien ciekawy artykuł i pomysł sam przyszedł do głowy. Na razie badam grunt i możliwości oraz kombinuję jak sprawę z wojskowego przełożyć na cywilny. W ciągu dwóch tygodni plan powinien być gotowy. Na razie pewnik jest jeden i niezmienny max 15 uczestników. Jak napisano w pewnej starej książce "Czekajcie, a będzie Wam dane". :icon_smile:

Edited by recon01
Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...