Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Borne Sulinowo: wrażenia po imprezie + fotki


Recommended Posts

Witam;

jako że impreza przeszła już "do historii" pozwolę sobie na jej subiektywne podsumowanie.

 

Najpierw podziękowania.

Na wstępie chciałem podziękować Władzom Samorządowym za udostępnienie nam Kłomina. Tu także pragnę wyrazić uznanie dla Qbsa, który tę akcje firmował, był jej inicjatorem oraz wykonawcą i dzięki któremu mogło nasze spotkanie mieć w ogóle miejsce.

 

Następnie chciałem podziękować tym, z którymi miałem okazję uczestniczyć w rozgrywce: Śląskowi, Kędzierzynowi, Kretowi, Carlosowi, Gęsiom (Tak Arturo - tobie też :lol: ) oraz Team-Delta któremu muszę oddać honor za postawę dość rzadko spotykaną w naszym ASG.

 

Dziękuję także twórcom scenariusza za trud jaki zadali sobie w celu jego stworzenia oraz przy próbie jego realizacji.

 

_____________

 

Skoro zaś już pogłaskaliśmy się po jajkach, przejdę do spraw mniej przyjemnych. Wyróżniłbym tu dwie kategorie, kwestie które po prostu można było zrobić lepiej oraz karygodne zaniedbania. Zacznę od tych drugich.

 

Przerażającym był fakt umiejscowienia części rozgrywki w miejscu gdzie przebywają cywile. A do tego prowadziło wykorzystanie w grze głównego placu Kłomina oraz przylegającego doń budynku (fakt pojawiania się cywili także w innych miejscach terenu pomijam)!

Nadto, w tak zaistniałym stanie rzeczy nie postarano się nawet choćby o wyraźne odgrodzenie terenu walki od reszty miasteczka. Jeśli nie można było wystawić porządkowych usuwających cywili (/uczestników rozgrywki) na bezpieczny dystans od terenu gry (/cywili) to można było chyba chociaż kupić taśmę ostrzegawczą i dokonać wygrodzenia?

Fakt ten stanowi rażące naruszenie dotychczas przyjętych w środowisku norm i obciąża Organizatora(/ów), który wykazał się karygodną lekkomyślnością.

 

Idąc dalej - Qbs w swoim poście datowanym na siedemnastego lipca pisał o oznaczeniu budynków, do których wstęp jest zabroniony ze względów bezpieczeństwa. Pomijając fakt, że większość z tych budynków oznaczona jest jako grożące zawaleniem, ja nie spotkałem się z jakimkolwiek oznaczeniem dokonanym przez Organizatora. Czy tak trudno było przyjechać na teren dzień wcześniej i taśmą oznaczyć te pomieszczenia, które posiadają zarwane lub osłabione podłogi czy stropy? Ja wiem, że wymagałoby to oderwania się od palących obowiązków, ale bezpieczeństwo jest kwestią bardziej priorytetową niż dawanie w palnik i poklepywanie się po plecach...

 

Te dwie sprawy uważam za wymagające wyraźnego napiętnowania - w tych warunkach na cud boski zakrawa, że nie doszło do żadnego poważnego wypadku.

 

Poza tym chciałbym zauważyć, że bardzo "fajnym" posunięciem było zaniechanie zebrania oświadczeń opiekunów od najmniej części - jeśli nie wszystkich, nieletnich uczestników. Tak na marginesie przypominam, że ta ograniczona ochrona jaką one zapewniają nie tyczy tylko Organizatora ale i każdego uczestnika, który potencjalnie może stać się pozwanym w procesie cywilnym.

 

_____________

 

Co zaś tyczy spraw drobniejszych, tyczących samego przebiegu zlotu w Bornem, to w tym wypadku nie o wytyki mi chodzi, lecz o poruszenie pewnych kwestii "na przyszłosć".

 

Po pierwsze należy liczyć się z tym, że uczestnicy przybywać będą o różnych porach. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby mogli zostać rozkwaterowani i poinformowani o sytuacji na miejscu przez osoby do tego kompetentne. W tym celu wskazane byłoby aby ktoś z organizacji był w stanie umożliwiającym z nim komunikację bez uprzedniego spożycia 0,7 litra wódki.

 

Po drugie mówiono to u o przygotowaniu naszej "Airsoftowej" bazy. Dla mnie baza taka to wygrodzony dla nas teren, gdzie możemy się rozkwaterować. To także miejsce gdzie wszyscy razem (a nie w zatomizowanych grupkach rozrzuconych po całym terenie) możemy się spotkać, wzajemnie poznać, czy "porozmawiać". ;) Nic takiego nie uczyniono, pomimo zapowiedzi. Uczestnicy byli porozrzucami na całym terenie i było to wynikiem własnie tego, że zaniechano przygotowania bazy w postacii wygrodoznego obszaru przeznaczonego wyłącznie dla nas. Ale za to "okopy" wyszły naprawdę super...

 

_____________

 

Odnośnie scenariusza - nie chcę go komentować gdyż brak mi wiedzy na temat wszystkich jego niuansów. Powiem jedynie tyle, że wszyscy wiemy jakie jest nastawienie części osób do ASG. Dlatego planując imprezę otwartą należy układać scenariusz pod uczestników - a nie uczestników pod scenariusz - ponieważ i tak nikogo do niczego się nie zmusi.

 

Ja niestety jako współdowodzący jedną z rebelianckich sekcji, to co działo się do przerwy na moim "odcinku" mogę określić jako burdel ogarnięty pożarem, względnie czeski film, o którym rozwodził się nie będę Dzięki Bogu po przerwie część osób "wzięła sprawy w swoje ręce" i udało się zorganizować sprawne współdziałanie większej ilości osób, nastawione na osiągnięcie konkretnych celów.

 

Do tego dochodzi kwestia notorycznego torpedowania wątków LARP'owych, której zgłębiał także nie będę.

 

Ciekawi mnie ponadto (to akurat nie jest ironia ;) ) dlaczego nie strzelaliśmy w większych budynkach a wykorzystywaliśmy jedynie mniejsze?

 

Co zaś tyczy kwestii odpłatności za zlot, o ile pamiętam miała ona być dobrowolna. Tak przynajmniej stoi w regulaminie i daje się tak było mówione w wątku, wobec tego nie do końca rozumiem roszczenie wysuwane wobec uczestników (w takim tonie napisana jest wiadomość Qbsa). Nadto - jeśli jednak mylę się i odpłatność była obowiązkowa, jak wynika z postu Qbs'a w tym wątku, to Organizator powinien zadbać o jej pobranie i Jego winą jest niedopilnowanie tej kwestii. (Zresztą, na przykład, kiedy przyjechaliśmy do Bornego chciałem uiścić opłatę, ale niestety z przyczyn leżących po stronie organizatora było to niemożliwe. Później zaś po prostu rzecz wyleciała mi z głowy.)

Rozumiem natomiast fakt poniesienia przez Qbs'a kosztów. Dlatego dokonam przelewu wspomnianej kwoty. Rozumiem także, że w konsekwencji takiego postawienia sprawy jak w odnośnym poście Qbs'a zostanie opublikowane rozliczenie kosztów, które poniósł Organizator tytułem finansowania tej imprezy.

 

__________________________

 

 

Reasumując:

Jeśli chodzi o kwestię strzelania, to oceniam je jako "takie sobie". Na pewno mogło być lepiej i można było pełniej wykorzystać potencjał terenu. Ale tragicznie także nie było - grunt że można było znów spotkać się w polu w pewnym gronie więc ocena jest oczywiście pozytywna.

 

Natomiast jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, była to najgorzej przygotowana impreza w jakiej dotychczas uczestniczyłem. Szkoda, bo zapowiadała się całkowicie inaczej...

 

Pozdrawiam

KZ

 

PS W kontekście powyższego chciałbym dodać zastrzeżenie - jeśli ktoś koniecznie będzie chciał moją wypowiedź skomentować (a zapewne tak będzie...), nim zacznie pisać o malkontentach lub użyje kwestii w rodzaju "to sam zorganizuj" - niech się zmityguje przed kliknięciem "wyślij". Bo akurat miałem okazję organizować, współorganizować i pomagać w organizacji kilku imprez a w wielu innych uczestniczyć - więc pewne pole do porównań posiadam. Ponadto poproszę o rzetelne i ze zrozumieniem przeczytanie mojej wypowiedzi oraz nie wywrywanie pojedyńczych zdań z kontekstu, za co z góry dziękuję.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 58
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Eeeee zawsze się znajdą jacyś malkontenci :wink:

Kuba: Na serio, to mimo, że często nie można się z Tobą zgodzić, to tym razem zgadzam się w 99.9% z tym co napisałeś.

 

Interesują mnie dwie sprawy:

Pierwsza: Dlaczego sytuacja na Twoim odcinku przed przerwą wyglądała jak burdel ogarnięty pożarem bo rozumiem, że Ty tam dowodziłeś ?

 

Drugie: W czym Wit miał rację dwa lata temu ?

 

I jeszcze jedna sprawa: Scenariusze powinny być dostosowane do uczestników. To się zgadza. Wychodzi na to, że powinien to być scenariusz uwzględniający lenistwo i niechęć do działania około 40% z uczestników. W przyszłości wezmę to pod uwagę i jak będę robił scenariusz to każda ze stron wydzieli kontyngent patentowanych leni by w ramach scenariusza by zaopiekowali się maszyną do grillowania.

Jeżeli ktoś przyjeżdża by uczestniczyć w walce i deklaruje swoje zaangażowanie w realizację scenariusza, a potem leży i pierdzi pod palmą kiedy inni się starają walczyć, to robi im zwyczajne świństwo i nie jest to w żaden sposób wytłumaczalne. Tacy ludzie rozłożą każdą imprezę i nie można tego uwzględniać pisząc scenariusz. Nie róbmy sobie żartów.

Link to post
Share on other sites
Teren pod naszą bazę był wyznaczony taśmą, jednak z winy organizatora Zlotu Pojazdów Militarnych został nam odebrany.

Nawet o tym nie wiedziałem, ale tak to na pierwszy rzut oka wyglądało w porównaniu z modelem naszej bazy, który oglądałem przed zlotem. Na przyszłość już wiemy, że nie ma najmniejszego sensu łączyć naszej imprezy z jakąkolwiek inną. Jednej nocy mój maskujący wigwam z poncho (w którym spałem) próbował rozjechać nawalony facet prowadzący transporter (ale rezul się obudził i chyba on mnie uratował), a drugiej nocy zostaliśmy tylko zdeptani przez jakiegoś zagubionego pijaczynę). Nie wspomnę o ilości kurzu którą łyknąłem śpiąc przy drodze, którą popierniczały ciągle jakieś pojazdy militarne. Ogólnie pojazdów militarnych mam dość na jakiś czas :?

Link to post
Share on other sites
Scenariusze powinny być dostosowane do uczestników. To się zgadza. Wychodzi na to, że powinien to być scenariusz uwzględniający lenistwo i niechęć do działania około 40% z uczestników.

Zawsze tak było odkąd jeżdżę na różne zloty (będzie już ze 6 lat). I jest tak na wszystkich zlotach otwartych. Na zlotach zamkniętych, "tylko na zaproszenie" jest dużo lepiej.

Link to post
Share on other sites

Ten post wywieszam wbrew wcześniejszym zapewnieniom, że na temat tego zlotu będę milczeć. Żal mi trochę PA, którego widziałem zaangażowanego w utrzymanie gry i rozwój scenariusza. Uważam, że kilka rzeczy jest do poprawki, ale generalnie mam wielki szacunek za to, że starał się i był widoczny do końca. Wywarł na mnie dobre wrażenie mimo niesprzyjających okoliczności, więc proszę poniższe uwagi traktować jako wyciągnięte przeze mnie wnioski. Sam popełniałem takie lub inne błędy na swoich grach, więc jest to krytyka z nastawieniem na miażdżenie.

 

Istnieje na dużych LARPach coś takiego, jak "identyfikacja kluczowych użytkowników". Czyli największych pokrętów, którzy wkręcili sobie klimat tak dalece, że są w stanie pociągnąć wątki fabularne sami, jeśli tylko dostaną taką możliwość. To znaczy, jeśli oni również zostaną powiadomieni przed grą o wszystkich detalach historii konfliktu. Nawet, jeśli nie mają brać wszystkiego na siebie, to taka identyfikacja na spotkaniu airsoftowym umożliwia określenie, z kim można grać LARPa, a komu tylko wydawać rozkazy.

 

Miałem wrażenie, że swoimi rolami najlepiej bawią się organizatorzy. Oni wiedzieli o wszystkich niunsach scenariusza. Kilka innych osób, w tym ja, przygotowywało się do tego scenariusza tygodniami, deklarując też otwarcie swoją pomoc przy wykonaniu np. rekwizytów. Nie wiem, jak inni - ja zostałem praktycznie pominięty, wyznaczono mi tylko dowództwo grupy tachającej jakiś karton.

 

Nie otrzymałem żadnych rozkazów, Imam nie zarządził żadnej spójnej taktyki, nie mieliśmy nawet oznaczonych map czy punktów zbornych (to, co ja przygotowałem, starczyło dla 4 ludzi). Nie miałem żadnych informacji na temat tego, co właściwie jest celem gry, a miałem straszną ochotę pograć sobie na spokojnie. W roli dowódcy musiałem po prostu schować gdzieś ten pieprzony karton, a następnie zająć czymś swoich ludzi. NATO miało przynajmniej Krathora, który mógł coś zaplanować. W rebelii nie było nikogo, kto mógłby przejąć dowodzenie, bo oficjalnie był Imam, a praktycznie nie było nikogo, kogo mógłbym spytać o dalsze cele naszej akcji.

 

Shaman, choć wygląda na naprawdę wkręconego i klimatycznego gracza, po prostu zniknął - nie było z nim kontaktu, nie było żadnej z nim odprawy. Ludzie, czy Wy naprawdę myślicie, że bojownicy to banda niezorganizowanych debili w białych nakryciach głowy, wystawiająca się na cel dla safari uprawianego przez NATO? W prawdziwych konfliktach takie siły walczą jako zorganizowane jednostki paramilitarne, i spokojnie mogliśmy coś takiego odwzorować. W grupie doradców wojskowych, z którą przyjechałem, pojawiła się nawet idea obalenia imama i separacji sunnitów. Uznaliśmy jednak, że byłoby to politycznie bez sensu w takiej sytuacji.

 

Burdel, PA, powodował brak jakiejkolwiek informacji dla ludzi którzy CHCIELI grać inaczej niż wywalając kulki, a także niespójne zasady, z których dwie olałem rozmyślnie - zakaz koncentracji w budynku (mam sprawdzać, czy nie jestem szósty, biegając po wszystkich piętrach?) oraz nakrycie głowy (kominiarka powodowała momentalne parowanie, a jeśli mam skutecznie działać w mieście jako rebeliant, to nie będę nosił na sobie białej chusty). Jeśli udawałem cywila, to wychodziłem na miasto bez oporządzenia i broni. Zasady, uważam, są do dopracowania - a nawet do wymiany. Zbyt skomplikowane na otwarty zlot, zbyt prymitywne na LARPa.

 

Nie będę się już rozpisywał, bo większość tego, co miałem do powiedzenia, powiedziałem Ci, PA, w rozmowie na miejscu. Zdaje się też, że pod koniec gry (przed ostateczną akcją, gdy naprawdę nikt nie wiedział już, co ma robić) objechałem kogoś z Airsoft Corps - to nie była personalka, tylko zmęczenie organizacją, więc bez urazy proszę. Generalnie widziałem, że Wam zależy, ale nie dzieliliście się informacjami z nikim z grających. Możliwe, że winien temu był system organizacyjny, jaki założyliście. Tak czy inaczej, dzięki za włożony czas i wysiłek i mam nadzieję, że napiszecie jeszcze jakiś scenariusz.

 

Co do organizacji, Kuba napisał wszystko. Bardzo, ale to bardzo spokojnie i na temat. Zgadzam się z nim całkowicie. QBS, jeśli uważasz się za organizatora zlotu, to niestety nie pijesz i mniej się bawisz niż inni. Nie widziałem Cię trzeźwego przez cały mój pobyt w Bornem, a widziałem, jak po wypiciu piwa (czy tylko?) wracałeś też samochodem wioząc ludzi (nie byłeś jedyny). Nie jesteś odpowiedzialnym człowiekiem i z czysto ekonomicznego punktu widzenia jak najbardziej na ten debet zasługujesz - nie przypilnowałeś wpłat, zostawiłeś sprzęt bez opieki itp. Sądzę, że jeśli wpłacę te pieniądze to jedynie dlatego, że było to spotkanie znajomych a ja nie lubię robić innym za bardzo pod górkę. Ale w Twoim wypadku niestety oczekuję, że opublikujesz rozliczenie, na co te pieniądze wydałeś.

 

Pozdrawiam wszystkich, z którymi walczyłem i próbowałem grać.

 

Kret/ Amir

Link to post
Share on other sites

Muszę się przyznać, że założony system organizacji walk w Qualludży nie był najlepszy i powodował wiele problemów.

Założyłem, że wystarczy wziąć dwóch "wkręconych" zrobić z nich dowódców i dokładnie naświetlić sprawę. Wynikało to również z tego, że nie chciałem się wtrącać w działania stron bo to nie ja miałem być dowódcą. I w sumie byłoby fajnie gdyby dowódcy nie mieli za dużo na głowie. Czasami podpowiadałem jakieś ruchy i wtącałem się. Dowódcy często zamiast dowodzić całością dowodzili bezpośrednimi działaniami na ulicy nie panując nad resztą ale nie wiem czy była to wyłącznie ich wina, że tak się działo.

Według mnie podstawowym problemem był brak łączności z dowódcami. Shaman owszem często mnie słyszał i prowadziliśmy uzgodnienia przez radio. Krathor podobno mnie słyszał ale prawie nigdy nie odpowiadał, dlatego notorycznie dzwoniłem do niego na telefon komórkowy. Dowódcy nie zawsze chcieli mnie słuchać - i w sumie dobrze, bo ja byłem z ONZ i mogli mnie realistycznie zignorować :P

Ja bawiłem się jako ONZ bardzo dobrze bo jak w realu miałem pełne ręce roboty z rozwiązywaniem konfiliktów na ulicach i pyskującymi do mnie przedstawicielami obu stron :) - wyszło naprawdę realistycznie (niestety nie wkręcałem za bardzo i używałem dialektu rodem z nad Wisły, a nie angielskiego bo i tak po Polsku było się ciężko dogadać).

A najlepiej bawiłem się przygotowując miejsce kaźni cywili zamordowanych przez kontrwywiad NATO - od tego czasu moi koledzy mówią do mnie Hannibal Lecter :P

Link to post
Share on other sites
QBS, jeśli uważasz się za organizatora zlotu, to niestety nie pijesz i mniej się bawisz niż inni. Nie widziałem Cię trzeźwego przez cały mój pobyt w Bornem, a widziałem, jak po wypiciu piwa (czy tylko?) wracałeś też samochodem wioząc ludzi (nie byłeś jedyny).  

Kret/ Amir

 

Wypraszam sobie - nigdy nie prowadzę gdy piję to co mówisz to absurd. W piątek wieczorem wypiłem - jak większość - jednak nie wsiadłem wtedy do jakiegokolwiek pojazdu. Piszesz, że przez cały Twój pobyt nie widziałeś mnie trzeźwego - nie wiem więc gdzie spędzałeś ten czas.

Link to post
Share on other sites

Wydatki zlotowe:

 

160 litrów benzyny BP95 - 672 zł. Zostało to zużyte na 5 wyjazdów do Bornego przed samym zlotem, transport rekwizytów do Bornego i z powrotem (do Bornego jechałem z rekwizytami 2 razy, ponieważ wiozłem beczki i namiot NS), dojazdy w poszukiwaniu części rekwizytów, drewna do budowy obozu itp.

 

30 litrów benzyny BP 98 - do agregatu: 132 zł, zbiornik agregatu ma pojemność 30 litrów - w sumie na zlocie zużyte było 60 litrów, ale od poniedziałku do piątku siedzieliśmy tam w 5 osób więc pierwsze 30 litrów zakupiłem na własną kieszeń.

 

50 zł - megafon z syreną, który miał być użyty do obwieszczania godziny policyjnej, nie doszedł jednak do czasu zlotu więc do jej obwieszczenia używaliśmy klaksonu jeepa.

 

100 zł - flagi. Flaga amerykańska, flaga medyczna i flaga death zone - no prisoners.

 

80 zł - środki pirotechniczne.

 

30 zł - środki do prztygotowania "pokoju tortur", którego większość i tak nie obejrzała.

 

90 zł - narzędzia - 2 łopaty, siekiera, młotek, gwoździe.

 

 

 

Koszty operacyjne jak telefony, dojazdy na miejscu itp są jeszcze nie znane - wyjdą po nowym miesiącu.

Prawdopodobnie będę musiał też zapłacić za beczki, które miałem oddać, jednak w Kłominie zostały zniszczone przez dzieciaki.

 

Tak czy inaczej jestem z kasą "do tyłu", ale byłem przygotowany, że część pieniędzy będę musiał wyłożyć. Niech nikt mi więc nie próbuje wmówić, że na zlocie zarobiłem czy chciałem zarobić.

Link to post
Share on other sites

Dużo rzeczy powiedziano w tym wątku, z pewnymi się zgadzam, z innymi - nie. Zauważyłem jednak ze spotkanie krytykują ludzie którzy nie do końca przyjechali na taki zlot jaki myśleli że będzie. Jedni chcieli strzelać do wszystkiego co się rusza - to nie miało być takie spotkanie. Inni chcieli LARP'a - to też nie było to. Ja jechałem nastawiony na taki rodzaj zabawy jaki zastałem, może dobrze odczytałem intencje organizatorów i rozumiałem zasady? A może po moich próbach łączenia LAPR'a z ASG wiem co z tego może wyjść? W każdym razie nie wszyscy wiedzieli o co chodzi i nie bardzo ich interesowało, że są częścią większej organizacji, myślę że to był problem po obu stronach. Jako dowódca conajmniej raz próbowałem zatrzymać grupę ok. 10 żołnierzy NATO, którzy zauważyli kilku Arabów i rzucili się za nimi. Zupełnie bez sensu, bo z taktycznego punktu widzenia nie było potrzeby ryzykować straty ludzi, bo teren zajmowany przez Arabów nie miał żadnego znaczenia dla sił NATO. I tu pojawia się kolejna sprawa - dyscyplina w grupach. Mogę się tylko wypowiadac tylko o NATO i uważam że było dość dobrze, choć Ci którzy nie realizowali postawionych im przez dowódctwo zadań, przyczynili się do takiego, a nie innego wyniku gry. Ale tacy ludzie jak Procent (świetnie wykonałeś swoje zadanie, dzięki), Kapral (dzięki za dedykację 8) i konsekwencję w działaniu), Fox, BoT, Sharky i jeszcze kilku (których pamiętam ale nie znam imion), no i oczywiście Darian, Vireq, Tie i Ziętek byli nieocenioną pomocą i bez nich NATO odniosłoby sromotną klęskę. Serdeczne podziękowania również dla Southaman'a (dzięki za poświęcenie chęci walki dla obrony wyznaczonego posterunku) i Wallas'a. Chciałem podziękować organizatorom. PA, Qbs i reszta ONZ - robiliście co mogliście, powinniśmy im podziękować za to że mogliśmy się spotkać. Zawsze znajdą się malkontenci, a wypadków nie było, nikt się z nikim nie pobił (w każdym razie nie w czasie gry), większości się podobało, więc uznaję imprezę za udaną. A Ci którzy się rozczarowali - niech nie przyjeżdzają na nastepne edycje. Zaoszczędzą sobie nerów i rozczarowań, a tym którzy dobrze się bawili - nie popsują zabawy w trakcie, i wspomnień z imprezy. Na następne edycje - o ile będą - niech przyjeżdzają Ci którzy chcą się bawić w coś więcej niż strzelankę ASG, a nie Arabowie w woodland'ach.

 

Chciałbym też podziękować serdecznie tym którzy docenili moje zaangażowanie w grze. Mam sobie wiele do zarzucenia, ale robiłem co mogłem w grupie ludzi którzy się nie znali a mięli do wykonania pewne zadania.

 

Jako dowódca NATO muszę jednak napisać to co następuje. Robię to dla żołnierzy NATO, którzy zostali obwołani przegranymi. Jest to również mój jedyny zarzut wobec organizatorów - przerwa doprowadziła do przegranej NATO. Nawet moja decyzja o nie kontakowaniu się z informatorami Rebelii zostałaby naprawiona, gdyby nie było przerwy. Przez przerwę straciliśmy kluczowe punkty koncentracji sił i niemogliśmy zareagować na zamieszki i odkrycie sali tortur. Ci którzy pracowali dla NATO doprowadzili do tego że wykonaliśmy część zadań, więcej niż Rebelia. Może ja jako dowódca nie spisałem się najlepiej, ale wielu z Was świetnie się spisało jako oficerowie i żołnierze. Tj. Task Force Ranger z Somalii '93 obwołano przegranymi, tak samo potraktowano Was. Chociaż wykonaliście swoje zadania, polityczny wynik konfliktu zaważył na końcowej ocenie waszej misji. Chciałbym kiedyś móc z Wami jeszcze raz walczyć w jednej armii.

 

Tak na marginesie to chciałbym żeby Ci którzy krytykują dowódctwa Rebelii i NATO, następnym razem dowodzili takimi armiami.

 

Moja wypowiedź rozrosła się ponad to co planowałem napisać i jest może trochę chaotyczna, ale zawiera prawie wszystko co mogę powiedzieć o tym spotkaniu. Liczę na następne. Przy okazji pozdrawiam jeszcze Shaman'a, Sadzę oraz zespoły Goryli, ODS, FST, Ghost (James, Tomek - nie zapomniałem o Was).

Link to post
Share on other sites

Po odespaniu i regeneracji sił napiszę conieco jak było według mnie.

 

Co do miejsca noclegowego, to nie mogę porównywać z innymi, gdyż spałem w campie (tam gdzie okopy, halogen itp, itd), choć słowo "spałem" jest tutaj bardziej symboliczne. Najbardziej denerwował generator prądu, który stał jakieś 2,3 metry od mojej głowy przy namiocie. No ale trudno, gdzieś musiał :) . Co do imprezy z piątku na sobotę to niestety, ale nie mogłem zaakceptować widoku dwóch głównych organizatorów kompletnie zalanych i nie mogących utrzymac się na nogach. Zawsze mi się wydawało, że porządne picie i impreza następowały w noc po strzelaniu a nie przed. Bałem się po prostu, że rano nie wszyscy będą wstanie się strzelać i zabawa może się nie udać.

 

Na samym strzelaniu bawiłem się dobrze, nawet bardzo. Akcja była dynamiczna. Zaraz po rozpoczęciu scenariusza mijaliśmy tylko (jako konwój) kolejne ulice na których trwały walki. Krathor dobrze organizował działania, wyznaczał swych zastępców, dowódców mniejszych grup. Największym minusem była dla mnie komunikacja radiowa. Trudno było cokolwiek usłyszeć, niektórzy nadawali na kanale ogólnym NATO, jak na wewnętrzym kanale drużyny i w efekcie kilka razy słyszałem w słuchawce "kontakt" lub "obejdźcie go z flanki". Dlatego koorydancja działań, czy wezwanie wsparcia było praktycznie niemożliwe i może dlatego dowódcy uczestniczyli w walkach na ulicach miasta bezpośrednio.

Denerwowali rebelianci, którzy wyglądali jak żołnierze NATO, co więcej wypadali z krzaków i strzelali bez ostrzeżenia. Przerwa jak dla mnie była chybionym pomysłem. Jeśli ktoś chciał odpocząć, to mógł to zrobić przychodząc do pierwszej bazy-sztabu. Ściagnąc oporządzenie i okulary ochronne, posiedzieć 10-15 min i wrócić do walki. Mówię oczywiście o żołnierzach NATO, gdyż z tego co wiem to oni mieli największe problemy z powrotem do walki.

 

Wieczorna impreza (po strzelaniu) bez zarzutu. Bawiłem się dobrze, nikt raczej nie przeszkadzał. było kulturalnie i uprzejmie.

 

Tak wiec dla mnie zlot na plus. Bawiłem sie dobrze przed, w trakcie i po strzelaniu. Atmosfera byłą dobra, ekipa też. Drobne incydenty nie zepsuły mi dobrej zabawy. Oceniam to lepiej niż w tamtym roku.

 

Tyle

 

Percent

Link to post
Share on other sites

zlot zajebisty, ludzie super(czasem kamienie bywają upierdliwe)

bawiłem sie świetnie ale strzelanka zjebana na maxa.

ktoś nieźle dał dupy. mimo to i tak jestem zadowolony.

dziękuje wszystkim, którzy wytrzymali moje towarzystwo w stanie nieprzyzwoicie trzeźwym.

 

PS. dementuje wszelkie pogłoski jakoby QBS jezdził po pijaku samochodem. widziałem go przez tydzien najebanego raz, i to było w późnych godzinach wieczornych gdzie nikt nigdzue nie jezdził. Byem z qbsem przez tydzien na terenie zlotu i takie zajscie nie miało absolutnie miejsca.

 

Chciałbym też bardzo podziękować martinowi za użyczenie mi Remngtona, gdyż gearbox m się zjebał.

Link to post
Share on other sites

co wy pieprzycie... QBS byl tylko dwa razy nie trzezwy!! w poniedzialek wieczorem kiedy jeszcze nikogo po za mna i kapralem nie bylo i w piatek poznym wieczorem. To ze prowadzil samochod pod wplywem alkoholu to jakas paranoja komus sie chyba popierdolilo... Proponuje za rok przywiesc alkomat i badac stan jego trzezwosci przed kazdym wyjazdem moze nie bedzie watpliwosci!! Teren ogorodzilismy juz w srode. Niestety wielki szef zlotu powiedzial zebysmy sie walili i rozwalil nam ogrodzenie bo ktos przyjechal traktorem na gasiennicach i musial sobie zaparkowac;/

 

Uwazam ze za rok powinien byc pokaz wymyslony na tydzien przed zlotem. Kazdy powinien znac swoja role itp. Moglo to byc lepiej zrobione trudno.

 

zlot ogolnie super milo i przyjemnie:)

Link to post
Share on other sites

Moze teraz ja sie troszke wypowiem a'propos zlotu.

na PLUS:

- Klimat stworzony przez "arabow"... cudownie bylo przyjechac na miejsce zlotu i zobaczyc grupe ludzi bijacych allaha :P

- Dowodca NATO ktory robil co mogl zeby tylko zapanowac nad grupa i w razie koniecznosci przeprowadzenia jakiejs akcji wzywal ludzi i ich do tego wyznaczal (np. jak mielismy ratowac zakladnikow)

- Wczucie sie w klimat wiekszosci uczestnikow, z ktorymi naprawde super sie walczylo, zwlaszcza jak niektorzy nie probowali zgrywac supermanow i kiedy zostali przygwozdzeni w budynku po prostu wezwali nas jako wsparcie... bylo milo :]

- No i poznalem wielu ciekawych ludzi i pomacalem SAW'a :]]]]

- "To ja, twój telefon, odbierz mnie" <- to chyba tak szlo, kto wie o co chodzi, ten zrozumie :P

 

MINUSY:

- Kilka niemilych incydentow ktore nie byly konieczne

- Przerwa ktora kompletnie uniemozliwila nam (jako NATO) zwyciestwo, ale jak to ladnie okreslili Rangersi po Mog '93 "We did our best to help our friends under fire. Some people think that we were defeted, but we survived. We've accomplished our mission. We've won."... Pisane z pamieci wiec moze byc kilka bledow bom niewyspany wciaz:P

- Araby powinny wygladac jak araby, a nie jak doborowa jednostka pewnego kraju... :P

- Niewypada zeby niektorzy pili juz w pierwszy dzien zlotu...

 

Ogolnie bylo calkiem ciekawie. Chcialbym podziekowac za bardzo fajnie wymyslony scenariusz i chcialbym podziekowac tym, ktorzy zrobili wszystko, zeby podtrzymac klimat. Dziekuje tez wszystkim z ktorymi siedzialem wieczorami i ktorzy zlozyli mi zyczenia na moje urodziny w dzien strzelanie... Ale to ze mi nie zaspiewaliscie uwazam za wielki nietakt :PPP Za rok pewnie tez przyjade

Link to post
Share on other sites

Witam,

 

Po pierwsze chciałbym podziękować wszystkim, z którymi miałem przyjemność walczyć po stronie rebeliantów. W szczególności Kubie za mile spędzony czas i walkę oraz grupie GreenPigz.

 

Również pragnę podziękować SPAT-owi Szczecin za ostatni atak na klatkę, podczas, którego Mycha pięknie komentowała postępy w zajmowaniu piętra i kaltki schodowej, której broniła jedna kobieta.( miałem ubaw slysząc Was za ścianą... ).

 

Sam zlot jaki byłtaki był, każdy wie. Generalnie idea scenariusza i samej fabuły super, gdyby tylko nie biwakowanie NATO . PA Tobie za organizację scenariusza należą się oklaski. Co do reszty organizatorów, to ciężko było ich spotkać.

 

Same miejsce walki dodawały klimatu całej imprezie, niestety spotkałem się z paroma przypadkami "nieśmiertelnych". Mianowicie chodzi o ludzi, którzy atakowali budynek w ostatnich minutach walki. Osobnicy, którzy wchodzili do naszego budynku przez okna dostawali kulkami lecącymi z piętra wyżej ( z braku podłogi, która miała ich docelowo osłaniać ) nie udawali się do respawnu lecz zbierali się na klatce i natychmiastowo atakowali piętro. Podsumowując gratuluje dużej ilości "terminatorów". Miło było w piątke ( 5 - żeby nie było niedomówień ) bronić budynku przed 30-stoma członkami NATO. Gdy w końcu zostaliśmy wyparci nie mogłem zejść po schodach z drugiego piętra na parter, które to były dosłownie zapchane :)

 

Kapral... przekaż proszę pozdrowienia dla Jamaji. Ja z kolei pragnę przekazać Ci pozdrowienia od Warlocka, któremu namiętnie wchodziłeś w linię strzalu :)

 

Co do terenu obozowiska na zlocie, niestety nie możemy się na ten tamet wypowiedzieć z racji tego, iż tam nie spaliśmy ani często nie przebywaliśmy.

 

Reasumując:

 

Impreza w moim odczuciu udana, ze względu na dość sporą oszczędność no i ataki na patrole z okien i dachów. W sumie wystrzeliłem 2 magi z MP5tki czyli około 400 kulek... Przepych :D

 

Mam nadzieję, że każda opinia pomoże organizatorom tylko poprawić impreze w przyszlym roku, na której to znów mam się zamiar pojawić z całym Team Delta.

 

Pozdrawiam

 

Black Hawk - Team Delta

Link to post
Share on other sites

Primo - było o.k.

Secundo - jak już powiedziano powyżej pomysł z Arabami super. Gratulacje dla wszystkich którzy wczuli się w temat nie tylko strojem lecz również dyskusjami o wzrastających cenach wielbłądów.

 

Poza tym żal, iż jako burżuje z Wa-wy zalogowaliśmy się w pensjonacie - następnym razem biorę namiot i już.

 

Co już stwierdzono ale warto podkreślić szkoda trochę tej przerwy. Przerwy w grze są ok o ile scenariusz jest podzielony na etapy - vide Tadeuszowy sposób organizacji Zlotu Twierdza 2005. Przy ciągłym scenariuszu towarzystwo się troszeczkę rozlazło i był problem z zebraniem się do działań. Nasz głównodowodzący czyli Krathor wysłał 4 sztuki z BRT do pilnowania bazy w przerwie a potem chyba o nas zapomniał - ale przy jego natłoku zajęć mnie to nie dziwi i proszę aby nie było to potraktowane jako krytyka czy malkontenctwo. I tak nas z tamtąd przegonił ONZ.

 

Generalnie było dobrze.

Zapraszamy wszystkich, którzy będą mieli czas i chęć na zlot w październiku do Twierdzy Modlin.

Mam nadzieję, że powtórzy się nocna rzeźnia w budynku głównym :evil:

Link to post
Share on other sites

W arabii zostało szeroko rozpowszechnione nasze zwycięstwo nad wojskami niewiernych lub może wiernych inaczej.

Szerokie zastępy naszych braci szykują się już do ostatecznego starcia z NATO i ich lizusami.

Zabawa była prze-fajna do momentu kiedy spadłem z dachu razem z drabiną - efekt dwa złamane żebra i naderwane więzadła w kolanach.

Z lotniczym pozdrowieniem

ALLAH AKBAR

Link to post
Share on other sites

Nie chcę i nie mam zamiaru powtarzać słów wypowiedzianych już raz przeze mnie lub przez innych. Nie chcę też tu roztrząsać niektórych spraw, bo za chwilę zacznie robić się to niesmaczne. Jednak chciałbym odpowiedzieć na pewne pytania, uszczegółowić niektóre kwestie oraz odnieść się do niektórych innych wypowiedzi.

Od tego ostatniego zacznę.

 

Ci którzy się rozczarowali - niech nie przyjeżdzają na nastepne edycje. Zaoszczędzą sobie nerów i rozczarowań, a tym którzy dobrze się bawili - nie popsują zabawy w trakcie, i wspomnień z imprezy.

Drogi Krathorze - albo źle Cię zrozumiałem, albo postulujesz ostracyzm wobec każdego, kto wzajemnie nie poklepuje się po pleckach i nie mówi jak wspaniale jest. Chociaż przeniesienie na grunt ASG założenia, że jeśli powiemy, że czarne jest białe to jest ono białe, choć nie jest oryginalne, to na pewno warte odnotowania. Szczególnie wobec tego co piszesz dalej:

niech przyjeżdzają Ci którzy chcą się bawić w coś więcej niż strzelankę ASG, a nie Arabowie w woodland'ach

A Wy rozumiem przyjedziecie wszyscy w pustynnym umundurowaniu? Nie wiem czy wiesz ale woodland jest powszechnie używanym kamuflażem od A-stanu po Czeczenię. Nie wiem także czy nie uszło Twojej percepcji to, że wobec NATO w zielonych mundurach (a nawet z twarzami pomalowanymi w tę kolorystykę) rebelianci w jaskrawych "szlafrokach" i białych chustach, w zielonym Kłominie są po prostu tarczami strzeleckimi. Jeśli zaś, w czym chciałbym się mylić, potrzebujesz jedynie "klimatycznego" tła, które umożliwi zabawę NATO, to proponuję zatrudnienie w tej roli statystów filmowych a nie Maniaków.

Zawsze znajdą się malkontenci, a wypadków nie było

Po pierwsze zapoznaj się najpierw ze znaczeniem pojęcia malkontent i przeczytaj mojego poprzedniego posta.

Po drugie, po tym co napisałeś włos zjeżył mi się na głowie. Nie było poważnego wypadku*, czyli wszystko jest w porządku i to najlepszym? A to, że złamano kardynalne zasady tyczące zabezpieczenia rozgrywek przed dostępem osób trzecich, jest nie warte nawet odnotowania?

Może Ty tego nie widziałeś, ale ja kilka razy byłem świadkiem sytuacji, w której na teren gry, w jej trakcie, wchodziły dzieci (!), że o osobach przy placu nie wspomnę. Ale po co to w ogóle poruszać, przecież opatrzność czuwała, a odrobina refleksji przeszkodziłaby w kultywowaniu obrazu imprezy bez skazy...

Ponadto, jeśli tak samo jak organizatorzy cenisz sobie bezpieczeństwo uczestników i nic zdrożnego nie widzisz w tym, że wbrew zapowiedziom nie wydzielono miejsc szczególnie niebezpiecznych, to nic mi nie pozostanie jak tylko pogratulować Ci dalekowzroczności i zdolności przewidywania.

EDIT: *) - o ile nie można już do tej kategorii zakwalifikować Robicala (oby jak najszybciej się wykurował), którego posta nie zdążyłem przczytać przed napisaniem tej wiadomości w offline.

Chciałbym też podziękować serdecznie tym którzy docenili moje zaangażowanie w grze.

I to akurat doceniam, szczególnie że widać to było w działaniach NATO - przynajmniej do momentu.

 

A na marginesie, wydaje mi się Krathor, że mam podobne jak Ty podejście do LARP i ASG. Jednak jeśli już zdecydowaliśmy się na częściowo "larpowy" scenariusz - jeśli powiedzieliśmy A to należało powiedzieć też B. Albo od początku milczeć i zrobic "suchą" rozgrywkę...

 

______________

 

 

Dlaczego sytuacja na Twoim odcinku przed przerwą wyglądała jak burdel ogarnięty pożarem bo rozumiem, że Ty tam dowodziłeś ?

PA, W grupie liderem był Kret, dowodzeniem zajmował się On a potem ja i Carlos. Żebyśmy mieli także jasność - nie chcę dezawuować osoby Shamana, którego bardzo cenię oraz szanuję, który bardzo wczuł się w klimat i próbował zaszczepić go innym (jak i reszta Ptactwa). Jednak uważam, że z jakichś powodów nie sprawdził się jako D-ca. Ja wypowiem się za siebie i za moją grupę. Nie wiem co działo się na wszystkich odcinkach, ale śmiem twierdzić, że to samo czego dowodzi nasze późniejsze połączenie z innymi grupami, które podobnie jak i my miały dość tego burdelu... Czego zabrakło?

1. Postawienia zadań (sic!) - poza ukryciem kartonu nie przydzielono nam ani rejonu odpowiedzialności ani zadania, a na informację, że jesteśmy zainteresowani dokonywaniem rozpoznania, nie wyznaczono nawet elementu na którego korzyść mieliśmy go dokonywać.

2. Dokładnego omówienia założeń i priorytetów gry, z naszej jako Rebeliantów strony.

3. Sprawnej łączności - nie dość, że jej sieć była jedynie pozioma, bez wyodrębnienia częstotliwości grup i częstotliwości dowodzenia to z D-cą po prostu nie dało się skontaktować nawet jeśli częstotliwość była chwilowo wolna.

4. Brak KG, dzięki czemu ludzie wchodzili z respawnu prosto do walki, co przy braku łączności powodowało momentami zupełny chaos po naszej stronie.

5. Brak dokładnego podziału terenu na sektory oraz jednoznacznego określenia i nazwania punktów orientacyjnych, dzięki czemu nikt nie wiedział co w jakim dokładnie miejscu się dzieje.

6. Brak ustalonego hasła, co w sytuacji kiedy walczyliśmy w budynkach, często nie widząc się dokładnie lub gdy strój osoby nie był jednoznacznie "szuszfolski" prowadziło do "blue on blue".

 

Reasumując - po prostu biegaliśmy samopas. Żadnego dowodzenia nie było! Co zresztą Szaman obwieścił już na początku, stwierdzając, że on w zasadzie zajmuje się tyko samobójcami a reszta jest na głowie d-ców grup. D-ców, których działań nikt nie koordynował i których w naszym wypadku nie poinformowano nawet o podstawowych założeniach. Czemu się nie dziwię, bo odnoszę wrażenia, że takowych w ogóle nie było.

W konsekwencji tego, byliśmy bardziej podobni do ciemnej ;) hołoty z Somalii niż do zorganizowanych arabskich bojowników / powstańców / terrorystów. Co jednak miało tę stronę, że przynajmniej NATO posiadające D-cę "nie tylko z nazwy" mogło poczuć się jak na prawdziwym safari (czego dowodzi statystyka wykonanych zadań) - przynajmniej do czasu.

 

A po przerwie cierpliwość się wyczerpała i po prostu całkowicie olałem wytyczne, których musiałem się domyślać, informacje które do mnie nie dochodziły i łączność której nie było - zebraliśmy kilka ekip i jedym dużym odziałem poszliśmy walczyć na własną rękę - samemu zdobywając informacje, samemu identyfikując cele i samemu próbując realizować sobie postawione zadania. A żeby było śmieszniej, opanowaliśmy więzienie jeszcze zanim okazało się, że są tam jakieś kwity...

 

Scenariusze powinny być dostosowane do uczestników. To się zgadza. Wychodzi na to, że powinien to być scenariusz uwzględniający lenistwo i niechęć do działania około 40% z uczestników. (...)  

Jeżeli ktoś przyjeżdża by uczestniczyć w walce (...) a potem leży i pierdzi pod palmą kiedy inni się starają walczyć, to robi im zwyczajne świństwo (...) nie można tego uwzględniać pisząc scenariusz. Nie róbmy sobie żartów.

To była impreza otwarta, ze wszystkimi tego konsekwencjami i każdy kto był na chociaż jednym zlocie (w charakterze uczestnika) musiał wiedzieć, że coś takiego będzie miało miejsce. Że niektórzy ludzie będą niezdyscyplinowani, leniwi czy po prostu oleją zbyt skomplikowane reguły oraz innych uczestników. I nie miej pretensji do nich o to, że zrobili właśnie tak a nie inaczej, bo to jak mieć pretensje do psa za to, że szczeka. To było do przewidzenia i należało się na tę okoliczność odpowiednio zabezpieczyć, w takim stopniu w jakim było to możliwe. Szczególnie, że o pewnych sprawach np. ja pisałem jeszcze przed imprezą.

Podsumowując - napracowałeś się przy scenariuszu i przy próbie jego realizacji. Szkoda, że nie wyszło to jak chciałeś, szkoda że miejscami nie wszystko było dopracowane i przemyślane. Dlatego pamiętaj, że ludzie są jacy są, a lepsze jest wrogiem dobrego. Oszczędzisz sobie na przyszłość nerwów.

 

______________

 

Qbs - abyśmy mieli jasność. Nie ulega wątpliwością, że Twoja zasługą jest organizacja całej imprezy. Ty dałeś do tego impuls i postawiłeś się w pozycji Organizatora. Ty wreszcie załatwiłeś niezbędne formalności aby mogła się ona odbyć. Za to należą Ci się szczere podziękowania i szacunek.

Ale niestety to rodzi także obowiązki i odpowiedzialność - które delikatnie mówiąc Cię przerosły. Robiąc imprezę na taką skalę nie można liczyć, że wszystko jakoś samo się ułoży albo, że przyjdą inni i to załatwią.

 

Dlatego abyśmy mieli jasność - nie po to chciałem rozliczenia, iżbym posądzał Cię o czerpanie korzyści z tej imprezy. Ja po prostu chciałem wiedzieć na co, obok paliwa, poszły te pieniądze, bo ja praktycznie nie widziałem tam żadnej organizacji ani żadnego organizatora.

 

Pieniądze zostały wysłane dziś przelewem. Uważam się za osobę honorową na tyle aby nie "bawić się" kosztem innych, nawet jeśli ta zabawa był jaka była.. Dlatego także nie skomentuję tak potrzebnych rekwizytów jak flagi, narzędzia, benzyna do agregatu, z których i tak duża część z nas nie miała okazji skorzystać lub które ktoś mógłby uznać za zbyteczne. Tylko poproszę Cię Qbs, byś wobec tych faktów oraz dobrowolności wpłat, nie dziwił się, że ludzie nie zapłacili - bo oni po prostu nie dostrzegali niczego na co, ze wspólnym i widocznym pożytkiem przeznaczono te pieniądze (jedynym chyba tu wyjątkiem są koszta paliwa do samochodu). Szczególnie gdy Ty siedziałeś i czekałeś aż pieniążki pozbierają się same (tak jak oswiadczenia od nieletnich...).

 

 

Pozdrawiam

KZ

Link to post
Share on other sites
Guest TD Anubis

No cóż , ja nie będę oryginalny i nie będę oceniał wszystkich wątków imprezy.

W imieniu Team Delta dziękuję organizatorom za przygotowanie i przeprowadzenie zlotu. Każda impreza ma swoje mocne i słabe strony.

Team Delta bawił się niezle i za rok zobaczycie nas znowu.

Dziękuję i pozdrawiam także inne teamy i wszystkich z którymi mogliśmy się bawić i mieliśmy okazję rozmawiać.

Pozdrowienia dla Kuby i chłopaków z Poznania(na pewno was odwiedzimy).

Zapraszam wszystkich w przyszłym roku na zlot w Tomaszowie (maj)

 

P.S. W przyszłym roku proszę o rozkaz dołączenia do wojsk NATO

Link to post
Share on other sites

To był mój pierwszy wyjazd na tak duży zlot i szczerze mówiąc jeżeli na wszystkich tego typu zlotach jest taki brak organizacji to zastanaawiam się nad kolejnymi wyjazdami .

To był "czeski film" nikt nic nie wiedział . Nie było wiadomo o co chodzi . Z dowódcami rebeli nie było żadnego kontaktu .

Ale chcociaż mój team miał plecy dobrze chronione - bo ja tam byłam .

Prawdą jest że było to strzelanie bardzo ekonomiczne - do przerwy nie nacisnęłam nawet na spust .

A po przerwie ... hmmm... taki był "ogień" że aż cały magazynek wystrzelałam .

 

Pozdrowienia dla całego Teamu ( Ci co mają wiedzieć to wiedzą o kogo chodzi ) bo tylko dzięki wspólnemu wyjazdowi bawiłam się dość dobrze .

Link to post
Share on other sites

To moze ja jako dobra istota wstawie sie za organizatorami i dorzuce jeszcze pare slow od siebie... zeby bylo czytelnie w punktach

- W porownaniu z Camo 2005 organizacja byla jednak troche lepsza - przynajmniej kazdy wiedzial po ktorej jest stronie

- Jako zlot niekomercyjny uwazam, ze to byla mimo wszystko "duza strzelanka" a to, ze nie bylo zorganizowanego spotkania integracyjnego wszystkich, to niestety, tak czasami bywa

- Zauwazylem ze najwiecej narzekaja rebelianci, natomiast NATO mialo jak widac wystarczajaco dobry kontakt i wspolprace... przeciez to nie bylo w interesie organizatorow zeby kazdy z nas mial radio

- Gizela, piszesz ze:"Prawdą jest że było to strzelanie bardzo ekonomiczne - do przerwy nie nacisnęłam nawet na spust .

A po przerwie ... hmmm... taki był "ogień" że aż cały magazynek wystrzelałam . " powiem ci tylko tyle, ze na zlotach nie chodzi o to, zeby chodzic i walic do czego popadnie, tak zeby jedyna konieczna komenda brzmiala "otworzyc ogien do oproznienia magazynka"... ja np. wywalilem jednego hi-capa a to tez glownie dlatego ze pare razy robilem ogien zaporowy... to jest wojna :]

- Fakt, przerwa byla nietrafiona a i pare rzeczy bylo nie do konca wiadomych (skad do cholery wziely sie nagle dokumenty ktore nam skradziono), ale tak tez czasami bywa... klopoty z lacznoscia na froncie??

- Bylo tez pare zgrzytow na stopie NATO - Rebel, ale to tez jest do wyeliminowania na nastepnych zlotach... osobiscie uwazam, ze nastepnym razem bedzie lepiej i nie ma co wieszac psow na organizatorach... Nastepnym razem niech wszystkim zafunduja po jednej kozie i bedzie ok... dla wybranych moze byc wielblad :]

 

Pozdrawiam wszystkich

Hooah (ew. "Kto tam Marine" <- kto wie, ten zrozumie)

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...