Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Zwiadowca w drużynie


Recommended Posts

  • Replies 219
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Chochlik zjadł moją wypowiedź więc spytam jeszcze raz.

O ile zrozumiałem (moja angielska jest kulawa) SAS stosuje tampony do rozpalania ognia- ktoś wsłuchał się i powie mi jak dokładnie?

Dla mnie ciekawy patent, i wydaje mi sie że poprostu materiałem łatwopalnym nasączają przed akcją- ale tego nie dosłyszałem.

 

Przyznam, że zdziwiło mnie że szpica nosi kaem- czyli wypada przeprosić osoby które uważały że szpica powinna nosić taki sprzęt. Jednakże z czystej przekory stwierdzę że to tylko w małych oddziałach tak pewnie jest, gdzie każdy wykonuje kilka funkcji.:)

 

Wiele ze spraw spornych zostało w tym filmiku wyjaśnionych (taki skrócik dla tych którzy znają angielski gorzej ode mnie- czyli wogóle):

1. Poruszanie bezszelestne praktycznie nie ma znaczenia (przynajmniej SAS się tym nie przejmuje)- co nie znaczy że biegają po lesie- cicho nie znaczy bezszelestnie ;

2. Zasady poruszania- odstęp, poruszanie w cieniu, nie wyłażenie na szczyt wzniesienia, tylko marsz w jego cieniu;

3. Widzimy wrogi oddział/pojedynczego żołnierza- przepuszczamy go- zadanie ważniejsze;

4. Każdy z grupy ma zapasową baterię do krótkofalówki, lecz istnieje niewerbalny sposób porozumiewania się;

5. Shit hapens- lepiej zostawić rannego, niż narażać resztę oddziału- ma nawet większą możliwośćprzeżycia;

6. Zwiadowca, szczególnie sił specjalnych, potrafi wszystko- na filmie np. sanitariusz jednocześnie opatruje rannych, walczy, jak i jest spoterem.

 

Co mnie zaciekawiło.

1. Sanitariusz jest wpierw żołnierzem, później sanitariuszem- gdy wróg nadciąga zostawia rannego i najpierw z wrogiem się rozprawia;

2. Odwracanie trupa- proste ale skuteczne, i ratuje życie- na filmach z reguły przy takiej operacji się ginie, tu pokazany jest sposób, dzięki któremu przy tak ryzykownej operacji można przeżyć.

 

Death dzięki za film. Idę kupić tampony. ;)

Link to post
Share on other sites
Chochlik zjadł moją wypowiedź więc spytam jeszcze raz.
Tu nie ma chochlików, są moderatorzy. To jest wątek o zwiadzi i pisz o zwiadzie. Wątek metod rozpalania ognia możesz poruszyć na podforum poświęconym survivalowi.

 

Przyznam, że zdziwiło mnie że szpica nosi kaem- czyli wypada przeprosić osoby które uważały że szpica powinna nosić taki sprzęt.
Wynika to z taktyki - w momencie bumpa oddział musi się rozwinąć lub wycofać i w takiej sytuacji km ma większe szanse przyciśniecia kontaktu do ziemi.

 

Jednakże z czystej przekory stwierdzę że to tylko w małych oddziałach tak pewnie jest, gdzie każdy wykonuje kilka funkcji
I to też jest prawda. Progam jest o SASie, żadna tak wyspecjalizowana jednostka nie działa w dużych pododdziałach (takie próby zwykle źle się kończą, np dla SEALsów w czasie desantu w Panamie). W SASie w 4-8 osobowych patrolach często było (jest?) tak, że połowa oddziału ma Minimi, druga połowa M16/M4+M203 - maksymalizacja siły ognia przy minimalnym nakładzie i utrzymaniu uniwersalności.

 

lepiej zostawić rannego, niż narażać resztę oddziału- ma nawet większą możliwośćprzeżycia
To jest mocno dyskusyjny punkt. Znam opowiadania z przykładami zostawiania i zabierania "za wszelką cenę". Nawet w osobistych rozmowach z ludźmi z branż nigdy nie wiadomo kiedy mówi prawdę, a kiedy koloryzuje.

 

Zwiadowca, szczególnie sił specjalnych, potrafi wszystko- na filmie np. sanitariusz jednocześnie opatruje rannych, walczy, jak i jest spoterem
Po pierwszy nikt nie umie wszystkiego. Po drugie tam nie ma specjalizacji jak "zwiadowca" - każdy może pełnić tą rolę. Specjalizację wymagają większej wiedzy "technicznej" - radiooperator, snajper, saper/pirotechnik, medyk itd. Z tym, że też każdy jest w stanie zastąpić (do pewnego stopnia) każdego. Każdy członek oddziału przechodzi podstawowe kursy w tych specjalizacjach, "specjalista" szkoli się dłużej i dokładniej w swojej specjalności.

 

Sanitariusz jest wpierw żołnierzem, później sanitariuszem
To jest oczywiste - każdy - radiooperator, dowódca - przede wszystkim jest żołnierzem. Możliwe są sytuacje, że medyk będzie na szpicy, czy dowódca będzie pierwszy szedł do szturmu. Taka specyfika służby.

 

gdy wróg nadciąga zostawia rannego i najpierw z wrogiem się rozprawia
Czysty pragmatyzm - w "zwykłej piechocie" kiedy medyk zajmuje się rannym walczy reszta plutonu czy kompanii. Kiedy w SFach cały zespół to 8 osób, z czego co najmniej jeden jest ranny, więc siedem, każda lufa się liczy.

 

Odwracanie trupa- proste ale skuteczne, i ratuje życie- na filmach z reguły przy takiej operacji się ginie, tu pokazany jest sposób, dzięki któremu przy tak ryzykownej operacji można przeżyć
Prościej przywiązać kawałek sznurka i pociągnąć zza osłony z kilkunastu metrów.
Link to post
Share on other sites

1. Co to jest "bump"? Na polskim forum myślimy i mówimy po polsku;

2. To że szpica nosi kaem jeszcze pare stron temu nie było takie oczywiste- dlatego zwróciłem na to uwagę;

3. Kaem w zwiadzie też nie był oczywistością, gdyz padały argumenty o brzmieniu mniej więcej "niewygodnie latać z długą rurą, a później się rzucać, skradać, następnie znów wstawać";

4. To że umieją wszystko, jest pewnym przejaskrawieniem- tak naprawdę masz rację- mogą zastąpić w wielu przypadkach jeden drugiego;

5. To że medyk będzie na szpicy też pare stron temu nie było oczywiste, ba, traktowane nawet w kategoriach bezmyślnego wystawiania najbardziej wartościowego żołnierza w oddziale;

6. Nie zgodzę się ze prościej- by przywiązać sznurek trzeba:

a. mieć sznurek (nie każdy żołnierz to objuczony wszystkim operator sił specjalnych);

b. należy obwiązać trupa, tak by przy pociągnięciu się sznurek nie rozwiązał- czyli w pasie najlepiej- pół minuty przy dobrych wiatrach,

c. mieć osłonę i oddalić się na kilkanaście metrów- kolejny cenny czas.

A tak? rzuca się na ziemię, i zasłania trupem- prostsze o wiele, szybsze tylko ryzyko że trup może nie wytrzymać- bywa;) ale ten punkcik to owtop.

Link to post
Share on other sites
Co to jest "bump"? Na polskim forum myślimy i mówimy po polsku
Skoro oglądałeś film wo myślałem, że wiesz - "nagłe i niespodziewane wpdanięcie na przeciwnika na bliskim dystansie".

 

Kaem w zwiadzie też nie był oczywistością, gdyz padały argumenty o brzmieniu mniej więcej "niewygodnie latać z długą rurą, a później się rzucać, skradać, następnie znów wstawać"
Ale de facto rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach - film jest o działaniach małej jednostki sił specjalnych, gdzie cała jednostka jest "zwiadem". Wątek jest o zwiadzie w airsoftowym sensie - grupa 5-10 ludzi bawiących się w niedzielne wojsko, którzy chcą wiedzieć co jest przed nimi. Chodzi o niedzielne wojsko, w którym 18 latek robi za "snajpera" z VSRką, a inny za kmistę za MP5. Każdy chce mieć jakąś rolę czy funkcję. A raczej nigdy ta grupa nie osiągnie nawet procenta doświadczenia i umiejętności zawodowców, a tam, jak widać na filmie każdy może być na szpicy. Przenosząc to wprost na airsoft jaki sens ma pytanie "jaka replika dla zwiadowcy", jeśli ta sama osoba może być na szpicy, może przenosić plecak z mw w środku szyku, może zamykać szyk, czy być radiooperatorem?

 

To że medyk będzie na szpicy też pare stron temu nie było oczywiste, ba, traktowane nawet w kategoriach bezmyślnego wystawiania najbardziej wartościowego żołnierza w oddziale
I znowu - życie, a airsoft. Rozmawiałem DOKŁADNIE na ten temat z b. żołnierzem GROMu. Dokładniej - jak rozplanować przekraczanie drogi, tak aby medyk nie trafił na szpicę. Odpowiedź - medyk to też, żołnierz. Wyjdzie na szpicę to będzie szpicą. Ale w życiu każdy żołnierz jest w stanie opatrzyć postrzelonego kolegę, zołożyć kroplówkę czy podać leki. Medyk jest od bardziej "nietypowych" spraw typu choroby, zatrucia, ukąszenia. Póki jest dostępny on zajmuje się wszystkim, ale jak go nie ma oddział sobie poradzi bez niego. I znowu - mówię o SF, w "zwykłym wojsku" wygląda to zupełnie inaczej, ale z drugiej strony oni nie robią dalekich patroli w oderwaniu od własnego zaplecza.

A skąd wynika airsoftowe "chronienie medyka" bo np. zasady gry określają, że tylko medyk może leczyć. I gra, której scenariusz i ekipy rąbią za SF, a zasady jak dla "zającowa". My np w miarę możliwości rozgraniczamy to - ekipa która działa z bazy, jako siły regularne ma medyków. Strona, która działa jako SF nie ma medyków i każdy leczy.

Airsoft, to co innego niż real w regularnych a to jeszcze co innego niż real w SF.

 

Nie zgodzę się ze prościej- by przywiązać sznurek trzeba:

a. mieć sznurek (nie każdy żołnierz to objuczony wszystkim operator sił specjalnych);

Hm, nie wiem ile razu byłeś/biwakowałeś/nocowałeś w lesie. Ale nawet nie robiąc tego w warunkach bojowych nauczyłem się, że papier toaletowy, izolka i sznurek to jest coś co trzeba mieć zawsze!

 

należy obwiązać trupa, tak by przy pociągnięciu się sznurek nie rozwiązał- czyli w pasie najlepiej- pół minuty przy dobrych wiatrach
Po pierwsze najłatwiej do oporządzenia/pasa. Jak nie ma to do nadgarstka czy kostki. Żeby przywiązać sznurek do czegoś nie trzeba znać 20 różnych węzłów. Po drugie zapewniam, nawet nie posiadając praktyki, że bezpieczniej jest detonować ładunek zza węgła, z rowu itp z odległości 20m niż detonować go z 20cm przykrywając się ciałem. Po trzecie z taką techniką spotkałem sie tylko w SASie, ze sznurkiem w wielu innych, poczynając od kapitana Pawłowa z Czterech Pancernych po Tzahal.

 

mieć osłonę i oddalić się na kilkanaście metrów- kolejny cenny czas
Cenny? Tego nie robisz pod ogniem. Jak jest walka to zlewasz trupa i walczysz. To jest sytuacja kiedy spokojnie idziesz i nagle znikąd trafiasz na trupa. Masz czas, a nic nie jest ważniejsze od życia ludzi.

 

A tak? rzuca się na ziemię, i zasłania trupem- prostsze o wiele, szybsze tylko ryzyko że trup może nie wytrzymać- bywa;)
W momencie kiedy masz czas i możliwości wybierasz najbezpieczniejszą metodę, a nie najbardziej widowiskową.
Link to post
Share on other sites

Wiedzieć, nie wiedziałem, tylko się domyślałem- gdy nie znam języka dobrze, staram się brać całe zdania, a nie rozpatrywać pojedynczych słów- ale będąc na polskim forum z czystego polskiego lenistwa nie chce mi się domyślać, jak na to są polskie słowa, ale dzięki za wyjaśnienie- ja bym to przetłumaczył jako wpadka, ale Twoje określenie ładniej brzmi.

 

Wybacz, wciąż staram się wychwicić niuanse między zwykłą naparzanką w niedzielne popołudnie, a tym co robi np. drużyna harcerska im. I polskich komandosów, gdzie stawiają na taktykę i kondycję, a gdzieś daleko na strzelanie. Każdy inaczej postrzega AS, a kłótnia o to co powinien Asowiec umieć jest bezcelowa. Dla mnie np. chcąc mieć na mundurze skrzydełka skoczka, trzeba choć na linach pozjeżdżać, dla innego to minimum kilka razy na spadochronie, dla mojego znajomego z wojska to na to trzeba najpierw do wojska do desantu iść- a jeszcze inny uzna że to fajna ozdóbka, i nikomu nic do tego że z taboretu nie zeskoczy bo się boi (sam jeszcze ich nie przyszyję, bo przede mną zjazd na linie głową w dół, i uprzeżą tył na przód 30 metrów w dół).

 

Więc może postawmy na kompromis- chcesz być szpicą w AS, i przy okazji tachać kaem, to naucz się z nim poruszać w miarę cicho- jako że większość ASowców z 10kg w rękach cicho się nie będzie poruszać, więc staje na tym że zwiadowca/szpica powinni mieć maks m4.:)

 

Moje wypady w lesie to nóż, magnezja, menażka, śpiwór i komplet bielizny- izolki, i sznurka nie brałem- bo nie widziałem dotąd zastosowania.

 

Więc może postawmy na kompromis- chcesz być szpicą w AS, i przy okazji tachać kaem, to naucz się z nim poruszać w miarę cicho- jako że większość ASowców z 10kg w rękach cicho się nie będzie poruszać, więc staje na tym że zwiadowca/szpica powinni mieć maks m4.:)

 

Przyznaję rację- nie wziąłem pod uwagę że można do oporządzenia podczepić. A o przewracanie trupa pod ogniem nie chodziło- bardziej o to, by gdy się szpica/pogoń natknie na takie coś, a wiedząc że w pobliżu jest ludność cywilna, zneutralizować ewentualną pułapkę, czy też przeszukać kieszenie by znaleźć coś ciekawego (wiadomo, nie znajdzie się map, planów III wojny światowej,ale np. maskę do nurkowania, uprząż- wtedy jest możliwość ograniczenia poszukiwań do określonego punktu)- dla mnie każda minuta przy pogoni jest ważna.

 

Detonowanie sznurkiem chyba każdy widział, a metoda SASu jest dla mnie dość ciekawa- nie mówię że do końca bezpieczna, bo nie wiem jak przy np 2 minach się trup zachowa.

Link to post
Share on other sites
Moje wypady w lesie to nóż, magnezja, menażka, śpiwór i komplet bielizny- izolki, i sznurka nie brałem- bo nie widziałem dotąd zastosowania.
No ok, mówisz o survivalu typu przeżyć na Manhattanie z pudełkiem zapałek, ale wtedy też masz małe szanse na spotkanie trupa z granatem. Mówimy o operacjach wojskowych, więc idzie ekipa, z bronią, jedzeniem, wodą, amunicją, radiem itd.

 

Więc może postawmy na kompromis- chcesz być szpicą w AS, i przy okazji tachać kaem, to naucz się z nim poruszać w miarę cicho- jako że większość ASowców z 10kg w rękach cicho się nie będzie poruszać, więc staje na tym że zwiadowca/szpica powinni mieć maks m4.
W AS chyba żadna replika w stocku nie waży 10 kg. 4 kg to już dość ciężka, "lekka" to 2-3 kg.

 

gdy się szpica/pogoń natknie na takie coś, a wiedząc że w pobliżu jest ludność cywilna, zneutralizować ewentualną pułapkę, czy też przeszukać kieszenie by znaleźć coś ciekawego
Dwie możliwości:

Na własnym terenie ścigasz obcych dywersantów - masz czas, zostawiasz człowieka, czy miejscowego policjanta i wzywasz saperów, Ty kontynuujesz pościg.

Na obcym terenie kogoś ścigasz - co Cię obchodzą cywile?

Link to post
Share on other sites

Pierwszy lepszy kaem ze specshopu:

 

Model: M249 Ranger

Producent: G&P

Materiał: Metal

Waga: 7600g

Długość całkowita: 930/1040mm

 

Może nie 10kg, ale prawie 8kg.

 

Co do reszty- nadal twierdzę że nie każdy żołnierz zabiera ze sobą sznurek- ale nie ma o co się tu kłócić. Sam chyba zacznę zabierać, bo się naoglądałem survivalu na discavery, a tam sznurek i maczeta to podstawa- kiedyś się przyda:)

 

Racja, można zostawić człowieka, ale jak się ma za mało ludzi to się tego nie robi. Można przekazać oddziałowi głównemu że takie znalezisko leży- ale w przeciągu kilku minut jakieś dziecko może chcieć sobie obejżeć, czy miejscowy chłop udać się na szaber.

 

Lecz nie można wykluczyć że do najbliższej wioski są 2 minuty truchtem i mozna posłać żołnierza by przyprowadził jakiegoś chłopa, który to przypilnuje do czasu nadejścia wojska.

 

Mając małą przewagę liczebną nad uciekającym, nie wiedząc czy żaden cywil się nie zatroszczy trupem, a nie majac w pobliżu żadnej osady, wolałbym jednak sam to zdetonować. Dość się zdjęć dzieci po wybuchu min napatrzyłem- ale przechodzimy w tematy wojenne już, i nie wiem czy to na temat:D

 

Na obcym terenie to nawet nie wchodzą w grę pułapki ze zwłok (zwłok ludzi na których teren wtargnęliśmy, autochtonów)- patrząc na konflikty zbrojne, to Arab nie zostawia zwłok, a jedyni do tego zdolni to Rosjanin czy murzyn- ale murzyn raczej nie będzie miał przy sobie znaczniejszych informacji więc pies z kulawą nogą się nim nie zainteresuje- a Rosjanie,hmm to za duże gdybanie z nimi.

 

Poza tym na obcym terenie z reguły pozyskuje się informacje od ledwo zabitego "języka" o ile ten próbował oczywiście uciec- nie sądze by ktoś liczył że coś znajdzie przy zwłokach leżących tam na tyle długo by podłożyć pod nie minę.

 

Chyba że wróg zostawi zwłoki naszego, albo człowieka mającego broń taką jak my- jest wtedy inna bajka, i będziemy chcieli pozyskać amunicję.

Link to post
Share on other sites
Pierwszy lepszy kaem ze specshopu:

 

Model: M249 Ranger

Producent: G&P

Materiał: Metal

Waga: 7600g

Długość całkowita: 930/1040mm

 

Może nie 10kg, ale prawie 8kg.

Jeden z najcięzszych. Załózmy, że ma te 8kg - 20% różnicy... i na prawdę jak nosisz to przez dwa dni po lesie te dwa kg robią duuużą różnicę.

 

Co do reszty- nadal twierdzę że nie każdy żołnierz zabiera ze sobą sznurek
Oczywiście, że nie każdy :) Ja zabieram, ale nie do odciągania trupów :)

 

Chyba że wróg zostawi zwłoki naszego, albo człowieka mającego broń taką jak my- jest wtedy inna bajka, i będziemy chcieli pozyskać amunicję.
Cóż cała powyższa dyskusja jest bez celowa. I z punktu widzenia AS (bo takiej sytuacji raczej nie będzie), i z sytuacji reala (bo nikt z nas sie w takiej nie znajdzie).

A co do poyższego, to Żydzi własną krwią się nauczyli, że czy własnego czy obcego sprzętu i ciał się nie rusza bez wcześniejszego sprawdzenia przez pirotechników.

Link to post
Share on other sites

Przeczytałem większość postów i powiem że niektórzy mylą w ogóle pojęcia.

Taktykę tego typu znam bardziej z "reala" niż AS (ja tam byłem),niektórzy zapominają

o głównym celu zwiadu czyli informacjach o wrogu .W 90% zadań grupa zwiadowcza (prawdziwego zwiadu nie prowadzi jedna osoba ) nie nawiązuje kontaktu z wrogiem między innymi dla tego aby nie wpływać na działania wroga (które ma odkryć a nie zmienić i stracić możliwość dalszej obserwacji ).Technik zwiadowczych jest bardzo dużo

i zależą od bardzo wielu czynników ( mobilność nie zawsze jest najważniejsza ).

Co do sprzętu jest on uzależniony od typu zadania a kaem to nic dziwnego rzadziej

strzelec wyborowy choć i on się trafia w grupie .

 

 

PS. Abramsem też można prowadzić zwiad tylko kto kogo najpierw zobaczy .

Link to post
Share on other sites

A tu taki artykulik swego czasu ( 2004 rok) zamieszczony na www.airsoftretreat.com. Nie wiem czemu go zdjęli bo nie jest najgorszy imho.

Wklejam, może się komuś przyda( W oryginale były obrazki ale www.waybackmachine.org ich nie trzyma niestety :():

 

Article: Airsoft Scouts: A Detailed Report

By TheManWithThePlasticMag

Published: 16 March, 2004

 

I have noticed in the perusal of after-action videos, reports, pictures, and the like that there is a relative lack of what could be termed �Airsoft Scouts.� Airsoft scouting is a tactic that can and will prevent operational failure. Ambushes and traps can be avoided after being discovered by scouts, and the scouts are excellent for determining enemy force size and formulating tactics based on what they detect. Scouts can act as the forward commander, relaying tactical information and suggesting the best course of action, remaining in the bush to observe and co-ordinate their comrades.

 

Scouts are not the most gung-ho of the team. Rather, and more appropriately, they are the members willing to devote themselves to quiet reconnaissance, to only carrying SMGs or machine pistols. They are the least equipped, usually only with a radio, a weapon, two magazines, and a pair of binoculars or a mounted scope. They are supposed to become invisible, blending in with their surroundings, minimizing body shape, and moving quietly.

Part I: The Eyes

 

Imagine the following scenario: Red Team is entrenched in a small compound, holding two Blue Team specialists hostage. Blue Team needs these two specialists to completely dismantle an automated SAM site in the hills beyond. Red Team has set up squad automatic weapons in positions overlooking all viable approaches and is confidant in their ability to hold. Blue Team has only two snipers and an amalgamation of assault rifles and SMGs.

 

The Blue Team commander sends his scouts to report on the enemy concentration as best they can. Armed only with machine pistols and a pair of binoculars and a radio apiece, they set up on the edge of the clearing. The first scout, Angel 1, reports that an LMG is positioned to cover the main access road. The second scout, Angel 2, reports that a sniper is positioned to cover the rear entry.

 

Angel 2 requests that God, the sniper team, move to his position. They belly up next to him. Angel 2 directs their attention to the Red Team sniper and tells them to hold fire until command. Angel 1 requests that one of the God members move to his position, leaving one God with each Angel. Both heavy weapons are covered. The Blue Team commander, reluctant to move in, asks for the Angels� opinions. Angel 1 describes his side of the camp while Angel 2 does the same. The commander draws a map as they talk. Angel 1, able to see the main entryway, sees that the Red Team is over confidant in their LMG�s ability, and no one else is covering it. Angel 2 sees a group of riflemen around the cabin and tells the Blue Team commander that the cabin is well guarded, but that security is lax.

 

The Blue Team commander, now fully up to date, plans the attack and gives a code word to begin sniper support. The God team opens up on command; the Blue Team body now sprints across the cleared area with no opposition. The Blue Team manages to overwhelm the startled and over confidant Red Team and free their comrades. Mission successful.

 

Had there not been scouts, the outcome could have been much different. Blue Team might have gotten chewed up as they crossed the cleared areas and been unable to muster enough force to rescue their comrades. This example clearly indicates the effect of a well-trained team that works in co-ordination with snipers and the team commander to operate successfully.

Part II: The Guard

 

Airsoft, much like real combat, is fertile ground for improvised or planned tactics. Ambushes are perhaps the best example of an ambiguous-case tactic. They can be planned or improvised, and are (if done properly) very deadly. Like all tactics, however, they can be counteracted. Having a two-man scout team is an excellent way to deter ambushes by detecting them before they are enacted. One scout on either side of the force, slightly in advance and in constant radio contact with the main body, can look ahead and check for traps along the planned route and scour the area for possible enemy contacts.

 

In this case, the scouts should be armed with mid-range weaponry, but certainly not a longer-ranged platform. Again, an MP5, P90, TMP, or M11 should suffice. The scouts are to avoid all unnecessary combat and should rely on the main body for support. The scouts should also move in �staggered� formation, with one leapfrogging ahead for 15 feet and then being passed by the other scout, repeating this until they reach the objective. In this way only one scout is truly in danger at all times. This maneuver also keeps the enemy somewhat confused as to how many scouts there are.

 

These scouts can also serve as rear guard for an ambush detachment. In that case, they should have two hi-cap GBB or two lo-cap AEG magazines, as expenditure of more ammo than proscribed would generally indicate either incompetence on the part of the scouts or a larger force body, in which case the ambush should be called off.

 

Scouts are also perfect for roving ambushes. If defending, the scouts should move in a circular pattern around the site to be defended, attacking at close range or hiding in the brush to ambush passing enemies. At this point they are the most vulnerable because they will not in all likelihood receive backup from the defenders but must support themselves. In this case, they should have one hi-cap AEG mag or several GBB hi-caps. When ammo is expended, return to base to reload, as reloading in the field with only a fellow scout is risky, to say the least.

Part III: Scout Loadout Based On Environment

 

There are many different configurable loadouts, based primarily on your own personal preference (within reason: a Minigun is NOT suitable for a scout). However, it is important to consider the environment you will operate in. If you are in the desert, wear desert camo (unless the rules call against it, in which case you're out of luck). If in the woods, wear MarPat, CadPat, Flecktarn, or whatever tweaks your BB.

 

Just as the camouflage is changed by environment, so is the loadout. Hot climates call for lighter gear with more freedom of movement, and a large amount of ventilation. Muggy climates call for lighter clothing but adequate BB protection (well-worn BDUs are a good choice). Colder climates call for full-joint movement (to prevent stiffness) and as much retained body heat as possible. Finally, whatever your choice, avoid as many dangling protrusions as possible, as these can catch on foliage or rustle/bang together.

 

Weapons choice is also important. Scouts are the EYES and EARS, not the RANGERS. If the scouts ever find themselves in a situation where a SMG isn't enough, they are in the wrong situation.

 

Similarly, because they are the eyes and ears, scouts should avoid likely combat zones while maintaining watch (barring point positions with their squad). Ideal positions for maintaining a lookout are overlooks, ridges, and high foliage with good conceilability. If those are not available, improvise. One last note: ghillie suits are a suitable compromise, but due to their spreading use by snipers they should be avoided if possible to reduce confusion. Part IV: Achieving Scout Status

 

Scouts are NOT the average Airsoft riflemen. They must be able to think on their feet, act as a squad leader when the situation calls for it, and must be physically tough and quick. A 200lb. muscle-ridden G36-toting soldier is not a scout.

 

To this end, I recommend the following criteria for selecting/becoming a scout in addition to an assumed basic understanding of tactical operations:

Physical Health:

 

The Scout candidate must be of average build, with emphasis on leg and upper arm muscles. That is not to say that upper arm muscles are required, but they are beneficial towards concealment and scaling. The Scout candidate must intake of a healthy diet, and not fit into the category of �overweight� as calculated by Body Mass Indicator charts. The Scout candidate must be able to maintain a steady jog for thirty minutes with no great lack of breath.

Visual and Mental Activity:

 

The Scout candidate must be able to detect football-sized camouflaged objects on a forest floor from 5 feet away. The Scout candidate must be able to correctly identify objects flashed before him seven times out of ten.

Weapons and Tactics Proficiency:

 

The Scout candidate must have a working knowledge of camouflage. Merely knowing what color patterns are adequate is not a �working� knowledge. Studies of Russian camouflage techniques are encouraged. The Scout candidate must be proficient in small-arms combat, with emphasis on pistols, machine pistols, and sub-machine guns.

Squad Level Skills:

 

The Scout candidate must be able to navigate with only a compass and a map. The Scout candidate must be able to lead a 5-man squad for the duration of a skirmish as a coherent group.

Individual Skill:

 

The Scout candidate must be able to sneak up to within 14 feet of a mildly alert sentry, within 20 feet of an alert sentry.

Part V: The End Result

 

Should a team or an individual desire to become a Scout, they must train towards that goal. After completing all of the above, the individual has the privilege to be called a Scout. There is no mandatory examination, rather the accomplishment of succeeding and knowing success in the face of harsh odds.

 

While I recommend automatic weapons or pistols as a primary, some individuals may desire to use shotguns. Weapon choice is entirely up to the individual, although the weapons recommended herein are given from experience. Having no experience with shotguns, and imagining the problems due to rate of fire, I recommend against them.

Part VI: Addendum and Notes

 

This article is based on Airsoft After Action Reports, videos, and the like. Everything discussed here-in is based off of things I saw and that could have been easily avoided. Nothing in this article comes from any real operator experience or military training.

 

Pistols and light automatic weapons are recommended because, should Mr. Murphy appear, one does not want to be facing even lo-capacity magazines with a shotgun. I would rather possess a fully automatic weapon with controlled bursts. At the same time, larger automatic weapons (extending in size from the AK Beita Spetsnaz upwards) are a hindrance to those wishing to conceal themselves quickly and quietly.

 

I recognize that the Scouts program outlined here is rather intensive. That is the purpose. As Airsoft gains popularity, it looses its distinct feel, and has moved in the direction Paintball is moving (at least to my eyes). While this is not necessarily a bad thing at present, this guide is aimed at those who take the sport of Airsoft and Military Simulation seriously.

Link to post
Share on other sites
  • 3 months later...

Chyba nikt nie wspomniał o mniej radosnej stronie bycia Scoutem czyli zwiadowcą. Oprócz prowadzenia patrolu, ma on tą niesamowitą okazję dostać kulę pierwszy, lub wejść na pole minowe jako pierwszy. Ponieważ idzie zawsze na czele, czesto zdecydowanie wysunięty wiele metrów dalej, niż reszta patrolu, który podąża za nim - wchodzi i wpada na wszelkie świńtwa, pierwszy też dostrzega niebezpieczeństwo i ostrzega tym samym resztę. Nawet jeśli wyleci w powietrze - wciąż ostrzeże resztę. "Ponura strona" bycia Scoutem jest taka, że gdy tylko zarobisz kulę lub wejdziesz na minę - Twój patrol Cie porzuca*, ponieważ dowódca nie będzie ryzykował życia reszty plutonu. Poza tym taki, który zarobił kulę/wszedł na minę już pewnie nie żyje, albo za chwilę wyzionie ducha, jednocześnie gdyby po niego wrócili to wiele by ryzykowali - przedewszystkim życie i kompromitację/nie wykonanie misji, bo trzeba się zająć rannym, trzeba go odtransportowac, trzeba odłożyć wykonanie zadania itd. Dla tego też Scouci są nazywani looserami [straceńcami, frajerami], którzy idą na pewną śmierć. Scout jest skreślany, IC wyznacza nowego loosera, zaznacza pole minowe na mapie przy czym szuka drogi, aby pole minowe obejść - i rusza dalej. Teraz każdy chętny na zwiadowcę może zastanowić się dwa razy, czy faktycznie chce dzielić taki los. Enjoy!

 

*tak jest w Armii Brytyjskiej.

 

ps. Wybaczcie za odkopanie tematu.

Link to post
Share on other sites

Tak jest chyba w przypadku wysyłania na pierwsza linię ludzi z poboru których powołano na wypadek "W".

 

W 90% taką fuchę powinni dostawać wyszkoleni w tego typu "działaniu" fachowcy. Czym innym wg mnie jest wysyłanie na "szpicę" wybanego z drużyny/plutonu/oddziału frajera, a czyminnym posiadanie w skłądzie oddziału profesjonalisty szkolonego w tej "robocie".

 

O ile się nie mylę (jak coś prosze poprawić) w armii polskiej są wydzielone ze struktur "oddziałow" i szkolone pododdziały zwiadowcze ktorych członkowie powinni być razie potrzeby wykorzystywani właśnie w roli zwiadowców i "pointmanów" w razie potrzeby w czasie przemieszczania oddziału.

 

Tacy ludzie (o ile znów się nie mylę) sa szkoleni między innymi w zakresie wykrywania i omijania zasadzek, pułapek, pól minowych itp. Oczywiście żadne szkolenie nie jest w stanie w 100% zapewnić bezpieczeństwa w takiej robocie.

Link to post
Share on other sites

(...)O ile się nie mylę (jak coś prosze poprawić) w armii polskiej są wydzielone ze struktur "oddziałow" i szkolone pododdziały zwiadowcze ktorych członkowie powinni być razie potrzeby wykorzystywani właśnie w roli zwiadowców i "pointmanów" w razie potrzeby w czasie przemieszczania oddziału.

(...)

Pluton w batalionie po jego spieszeniu (o ile to nie jest batalion pancerny). W składach brygady kompanie (najczęściej na BRDMach robiące za "ciężki" zwiad) a w składach dywizji batalion. Są tez dwa pułki rozpoznawcze (2 i 9) przerabiana na pułki dalekiego rozpoznania (do tego dojdzie trzeci pułk przeformowany z białostockiego bOT a wczesniej BOT).

Nas interesuje tylku pluton z batalionu zmechanizowanego (lub aeromobilnego) bo wyższy szczebel to juz oczy i uszy większej całości.

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Nigdy Thor o czymś takim nie słyszałem we współczesnej armii, choć za czasów Żelaznej Kurtyny w WP istnieli etatowi 'przewodnicy', którzy w przypadku działań Armii Czerwonej na naszej ziemi mieli być czujkami i przewodnikami 'bratniej armii'. Kolega w latach '80tych była na takim szkoleniu na terenie ZSRR w celu zaznajomienia z procedurami współpracy. Byli szkoleni z ciekawych rzeczy, w tym właśnie wykrywania pułapek i rozpoznawania zasadzek.

 

[OT] Z ciekawych rzeczy widział przejście w stan gotowości bojowej brygady pancernej wiezionej w trakcie ćwiczeń transportem kolejowym. Załogi cały czas były w pojazdach. Gdy padł sygnał alarmowy w ciagu kilku minut wszystko rozjechało się totalnie dewastując składy kolejowe i szyny.[/OT]

 

W armii amerykańskiej są pathfinderzy, ale nie są oni przydzielani do oddziałów spieszonej piechoty. Nie jest to też odpowiednik naszych plutonów, kompanii i batalionów rozpoznawczych.

 

Nie wiem też jak się ma post Artura Carrie do tezy Thora - bo nie widzę związku.

 

Dotąd spotykałem się tylko z tym, że wraz z doświadczeniem bojowym na pozycji czujki stawiało się najbardziej doświadczonych, ponieważ ich nabyte umiejętności zwiększały szansę przeżycia całego pododdziału.

 

Thor, byłbym wdzięczny za info o szkoleniu czujek w WP. Być może coś takiego ma miejsce w związku z doświadczeniami na Bliskim Wschodzie?

Link to post
Share on other sites

Grey o "takich kwiatkach" wciskano mi kity w czasie egzaminów w poznańskiej podchorążówce. Oczywiście chciałem iśc na "kierunek" zwiad i rozpoznanie" który niby tam był i goście nosili tam czerwone berety mimo że to była szkoła "piechoty zmech." o ile pamiętam. Z bajek które nam opowiadali instruktorzy wywnioskowałem ż ewłasnie tak to miało wyglądać. Działania na tyłach, rozpoznanie przed własnym oddziałem, unikanie zasadzek i pułapek itp. A po reszte szczegółów odsyłam do kadry tamtejszej szkoły ;) o ile jeszcze tam są bo to było trochę latek temu ;)

Link to post
Share on other sites

Co do tego że pierwszą kulę obrywa scout to troche dziwne...

Wydaje mi się że w miarę dobrze skonstruowana zasadzka nie otworzy ognia do jednej czujki, jeśli ten ich nie zauważy, tylko poczeka na resztę oddziału/patrolu...

Chociaż może się mylę

Link to post
Share on other sites

Mark wszystko zależy od sytuacji, terenu, zadań jakie maja obie strony (oczywiście nie wiedzą o swoich zadaniach ale jeżeli zasadzka jest na swoim terenie i ma zadanie zniszczyć każdey napotkany oddział wroga to często pierwsza kulkę może oberwac właśńie scout, co nie jest równoznaczne z tym, że reszta oddziału jeszcze nie jest w zasadzce.)

Link to post
Share on other sites
  • 4 months later...

To ja wypowiem się co do broni. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepsze są bronie pokroju właśnie M4 - gdzie można schować kolbę. Długa broń przeszkadza w czołganiu się. Ważne też jest, by broń była możliwie najlżejsza. Siła ognia też musi być - trzeba czymś postraszyć wroga jeśli nas wypatrzy, po czym się wycofać.

 

Sprawa kamizelki: kto jak lubi. Ja tam uznałem, że jest zbędna. Szelki taktyczne - tak. Kamizelka nie.

 

Generalnie wszystko, co krępuje ruchy - jest zbędne.

 

Mundur, coś do łączności z drużyną/sztabem, karabin ze składaną kolbą + kolimator i może jakaś malutka podręczna lornetka.

 

Zwiadowca - niezależnie od tego, czy chodzi o czujkę, czy o głębokie rozpoznanie terenu, na potrzeby sztabu - musi unikać kontaktu z wrogiem.

 

Ma zebrać i przekazać informacje. W przypadku np. gdy drużyna prowadzi wymianę ognia z wrogiem, albo została przygwożdżona - można zaryzykować indywidualna akcje - obejścia wroga. Wróg jest skupiony na drużynie, więc można śmiało próbować wejść na jego plecy.

Edited by halfik
Link to post
Share on other sites

Kwestia oporządzenia to sprawa na tyle skomplikowana w przypadku "zwiadowcy" że nie ryzykowałbym stwierdzeń w stylu: "kamizelka zbędna", "plecak zbędny", "pas/szelki wystarczą". Dlaczego?

 

Jak przeżyje zwiadowca bez plecaka czy kamizelki w której można napakowac trochę sprzetu jeżeli jego działania wydłuży się do np 2,3-5 dni? Ja tam nie rezygnowałbym z kamizelki w ktorej zawsze można ponosic "zbędny" szpej.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...