thor_ Posted December 27, 2007 Report Share Posted December 27, 2007 Tu zapraszam do dsykusji na temat "podejścia" do kwesti posiłków i ich organizowania, sposobów "mieszkania" i organizowania takich miejsc w czasie gry i na jej terenie. Pamiętajmy o rozgraniczeniu wszystkich tych spraw w zależności od rodzajów gier, scenariuszy i założeń. Na początek dwie kwestie dla "rozjaśnienia": 1) Jedzonko a) Jeżeli gra zakłada po którejś ze stron "duzą" stałą bazę to można się pokusić o "stołówkę/kantynę" czylinp namiot ze stołami i "zydlami"/ławkami gdzie obsługa bazy jak i jednostki pozostajace w niej mogłyby spożywac posiłki w regularnych porach (jak to we wojsku) ;) b) Jeżeli gra jest przygotowana w typowo "polowych" warunkach pola walki, jakieś działania SFów, non stop ruch i działanie to każdy powinien zadbac o siebie we własnym zakresie w zasadzie. Ewentualnie w ramach ekipy/teamu. 2) Mieszkanko a) Bazy stałe wg mnie powinny miec klimat "prawdziwych" obozów polowych. Namioty (najlepiej jakieś 10-tki, osobny namiot dowodzenia-łączności, jakieś "ogrodzenie" i oczywiście oprganizacja takiej bazy od strony "TAKTYCZNEJ" warty, posterunki kontrolne, obserwacyjne itp. b) W terenie jak z jedzeniem, każdy dba o swoją dupę sam. karimaty, poncza, pałatki, śpiwory i inne takie. OGÓLNA ZASADA W BAZIE I W TERENIE: Dowódca powinien paietać zawsze i wszędzie kto co robi/robił ile w to zaangazował energii i ile powinien wypocząć. Bez wzgledu na sytuację to dowódca bierze odpowiedzialność za ludzi i ich kondycję. Nie dopuszczalne jest podejscie w stylu "mi się nie chce pić/jeść to reszta też nie musi." Pamiętajmy że mimo udziału każdej z osób na własne "ryzyko" dowodzący powinni przede wszystkim myśleć o ludziach i zadaniu, pamiętając o tym, że bez ludzi nie da się wykonać zadania. Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 27, 2007 Report Share Posted December 27, 2007 Pamiętajmy że mimo udziału każdej z osób na własne "ryzyko" dowodzący powinni przede wszystkim myśleć o ludziach i zadaniu, pamiętając o tym, że bez ludzi nie da się wykonać zadania. A do pomocy ma NCO-sów i dowódców drużyn czy jak tam na danej imprezie jest to ustalone/zorganizowane. Pamiętam jak kiedyś jeden pół-milsim siadł pod względem dowodzenia jednej ze stron m.in. z tego powodu. (i sam bez winy tez nie byłem :) ) Sam dowodzący sie pogubił, a nikt mu nie pomagał/podpowiadał i się rypło :) Quote Link to post Share on other sites
Paul Posted December 28, 2007 Report Share Posted December 28, 2007 Nawiązując do żarcia to w terenie jak nie ma czasu na konkretniejsze jedzenie to rodzynki są genialnym rozwiązaniem Quote Link to post Share on other sites
von_Zakapior Posted December 28, 2007 Report Share Posted December 28, 2007 ... albo orzechy (dajmy na to łuskane laskowe, albo inne). Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 28, 2007 Author Report Share Posted December 28, 2007 Z własnego doświadczenia: Żreć się najczęściej chce wieczorem jak robi się zimno ale jeszcze sie jakoś funkcjonuje i ma się ochotę coś zrobić. W ciągu dnia na patrolach itp. pod ręka albo pewne elementy MRE (jakieś ciacho, baton, dżem, tofi batonik itp.) albo batony typu mars, snickers. Dobre są owoce suszone, (orzechów nie lubię bo włażą między zęby ;) ) no i oczywiście płyny. Często łapałem się na dłuższych imprezach na tym, że jak reszta ekipy jadła to ja sobie stałem/łaziłem ;) Ale jak masz co robić w dzień w terenie to nie maochoty i czasu na jedzenie ;) Quote Link to post Share on other sites
AWR_Ronin Posted December 28, 2007 Report Share Posted December 28, 2007 Nie do końca zgodzę się ze stwierdzeniem, że jeść powinno sie dopiero jak się nam zachce... Weźcie pod uwagę, że emocje i skupienie na sprawach mniej przyziemnych niż posiłek, powoduje, że rzadziej chce nam sie jeść. Jednak to, że chcesz mniej jeść nie powoduje, że Twój organizm potrzebuje mniej, dostarczanej w postaci żywności, energii... Jak spada ilość cukru we krwi spada koncentracja, organizm zaczyna uruchamiać swoje rezerwy i w wyniku przemian metabolicznych po wysiłku zaczynają boleć Cię mięśnie. Jednym słowem - idziesz na patrol, w czasie którego nie jesz, bo nie jesteś głodny z powodu adrenaliny. Pod koniec dnia masz mniejsze zdolności koncentracji, bolą Cię mięśnie i generalnie jesteś nie do życia - zwykła ludzka fizjologia. Lepiej jest więc się pilnować i zjeść troszeczkę, nawet jak nie mamy na to ochoty. To trochę jak z wodą - jak już poczujesz pragnienie, to jest to pierwszy stopień odwodnienia. Ronin Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 28, 2007 Author Report Share Posted December 28, 2007 Zgadzam sie i to jest podstawa. Pisząc "że nie jem kiedy inni jedzą" mam na uwadze tzw "główny posiłek". W ciągu dnia "pracy" jak pisałem batony, owoce i inne takie ;) Quote Link to post Share on other sites
sisi Posted December 28, 2007 Report Share Posted December 28, 2007 Też się zgadzam... osoba nie najedzona szybciej robi się zmęczona i senna. A po pewnym czasie nie chce już jej się robić cokolwiek. A jak już naprawdę zgłodnieje to będzie się chciała mocno i pożądnie najeść co też nie dobrze jest bo naraz wszystkiego nie strawi i znowusz będzie bardziej ociężała i przy dłuższym postoju jest pewność jej zaśnięcia (ludzka zasada - podjadłem to teraz bym sobie uciął krótką drzemkę). No i nie zawsze jest możliwość zrobienia sobie postoju na "biwak". Trzeba jeść równomiernie tak by "coś" co jakiś czas zawsze trafiało do żołądka. ;-) Co do suszonek to trzeba je przetrzymywać w hermetycznych opakowaniach bo mają tendencję do "łapania" wilgoci (otwierasz torebkę a tam klejące się kawałki suszonych owoców itp.), co prowadzi do zepsucia. Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Przyznam się, ze właśnie z w/w powodów nauczyłem się wszamać co jakiś czas np. takiego corna z czekoladą. Mogę tak cały milsimowy dzień funkcjonować, ale pod wieczór albo rano coś ciepłego dodaje zawsze sił i podnosi morale jak nic :) Quote Link to post Share on other sites
sobczaq Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Trzeba jeść równomiernie tak by "coś" co jakiś czas zawsze trafiało do żołądka. ;-) To dobry sposób aby nie tracić zapasów energii, ale w końcu jednak przychodzi moment gdy po prostu człowiek zaczyna odczuwać chęć zapełnienia żołądka. Oczywiście ciężko jest to wykonać w marszu i potrzebny jest wtedy dłuższy postój (oczywiście nie zawsze jest możliwy ze względu np. na sytuację taktyczną lub brak odpowiedniego miejsca), ale jak napisał lup: pod wieczór albo rano coś ciepłego dodaje zawsze sił i podnosi morale jak nic i taki dłuższy odpoczynek (pod warunkiem, że nie dopuścimy do rozprężenia w oddziale, co w przypadku bardziej doświadczonych graczy nie jest problemem) pozwalający na zaspokojenie podstawowych potrzeb (siusiu, jeść, posiedzieć chwilę w spokoju) ma zbawienny wpływ na przywrócenie zdolności bojowej oddziału, co bywa szczególnie ważne np. przed decydującą fazą operacji (znam to z własnego doświadczenia, gdy na pierwszym milsimie, po całym dniu i nocy marszu zajęliśmy pozycje do ataku i w oczekiwaniu na dogodny moment większość ludzi "spała udając, że czuwają i mając nadzieję, że wszyscy inni czuwają za nich"). Oczywiście niemożność jedzenia i odpoczywania kiedy się chce jest uciążliwa i źle wpływa na morale i zdolność bojową, no ale chyba między innymi po to bawimy się w milsimy aby przezwyciężać własne słabości. Pozdrwiam sobczaq Quote Link to post Share on other sites
Foka Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Nie przesadzajmy w 24-h grze, w przeciętnej pogodzie, bez problemu można przetrwać i nie stracić zdolności bojowej nie jedząc, a często nie pijąc nic. Przy temp. 20 st, czyli delikatne lato wystarczy 1-2 manierki z wodą i też da radę. Przy grze 48h przyda się już coś przekąsić, ale też nie musi być nic na ciepło. Jasne, że tak wygodniej i przyjemniej, ale nie po to bawimy się w milsimy, żeby było miło i przyjemnie ;) Wystarczy przygotować scenariusz gry tak, aby oddział miał do wykonania tyle zadań, żeby nie było czasu na dłuższy postój. 24h to na prawdę nie problem nawet dla przeciętnego kanapowego komandosa. Quote Link to post Share on other sites
Arthur Currie Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Jak jest sie na dłuższym milsimie ze stałym miejscem bytowania (jakies koszary lub inny camp) i można tam zostawić większość bambetli to w drogę najlepiej zabrać paczkę landrynek najlepiej kwakowatych i co jakiś czas jedną sobie zjeść. Lepsze rozwiazanie od batoników po których zazwyczaj zostaje czekolada w ustach i chce się bardziej pić. To taka luźna uwaga co do bytowania (zresztą ze dwie 100g paczki landrynek powinny wystarczyc na 24 h energetycznie). Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 29, 2007 Author Report Share Posted December 29, 2007 Panowie prawda w tym temacie jest taka jak dupa, to znaczy każdy ma swoją ;) Każdy powinien znac swoje potrzeby, wiedzieć kiedy ile powinien w siebie wrzucić, żeby pociągnać dalej. Dla mnie bardziej istotnym problemem jest to w jaki sposób przygotować sobie ten jeden "duży" posiłek, co zrobić żeby w czasie gier trwających ponad 24H znaleźć sensowny kawałek czasu na ten właśnie posiłek. Większość milsimów opiera sie na zasadach działania oddziałow specjalnych/rozpoznawczych czyli większość czasu spędzamy w terenie, na nogach, niejednokrotnie dźwigając kilkanaście/dziesiat kg niepotrzebnego sprzętu na plecach. Nawet podjadając w trakcie przychodzi taki moment że albo damy sobie tę chwilę czasu albo za jakiś moment po kolei wszyscy zaczną na rozkazy odpowiadać: "Pi...lę, nie robię" ;) Dlatego bardziej chyba istotną rzeczą jest potrafić znaleść ten moment, i dobrze go wykorzystać, niż zastanawiać się czy warto jeść i co ;) Quote Link to post Share on other sites
Piok Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Konkret: Około 3 dni w pagórach, pora zimowa, nie mam goretexów ani hiperkosmicznych innych sprzętów. Jest nas 4 gości. Jak się mam wyposażyć żywieniowo/sprzętowo. Liczę na to, że będzie duuużo chodzenia. Dzięki z góry za info. Poproszę o rozpiskę jak dla debila. Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 (edited) Taaa Foczuś, bo mi akurat o 24h chodziło :) Wiesz na tym długim marszu na Bergecie był moment nad ranem, ze całość stanęła na odpoczynek. I wiesz co było. zanim się obejrzałem (wymienialiśmy znaki z grupą co szła z tyłu i weszła do okrężnej na "8-mą" a my na "4-tą") a już wszyscy spali tam gdzie stalii nikt naszego sektora nie pilnował. Policzyłem ludzi i wyszło, ze każdy 15 czy 20 min będzie pilnował i starczy. Rad czy nie rad odpukałem swoje jako pierwszy. Jak budziłem Pieta, bo wyszedł na kolejnego po mnie to nie mógł skumać o co chodzi. Zmęczenie robiło swoje. @Thor Nie wiem czy idzie znaleźć ten moment? Czy nie lepiej założyć sobie z góry okresy czasowe co ile który zespół je, który go pilnuje, a który coś jeszcze (np. śpi)? Robisz takie postoje co np. 6h powiedzmy 2h i masz pewien cykl dla każdego. Tak np. jest na wachtach u żeglarzy. Oczywiście te 2h snu co 6h to na dłuższą metę do d... ale na imprezy typu 48h powinno styknąć. A jak jeszcze każdy zespół co jadł/czyścił itp. robi dla tych co spali/pilnowali na koniec kawę na pobudkę to daje unikalnego ducha zespołowego - sprawdzone. :) @Piok Będzie śnieg? Mokro? Należy przygotować się, ze tak. Jak daleko od cywilizacji cały czas? Jeżeli przemokniecie to będziecie mogli gdzieś zejść się wysuszyć czy nie? Rozpisek (typowych gotowych) masz na róznych forach sporo. Uwzględnij, ze waszym dodatkowym przeciwnikiem będzie wilgoć i chłód. Detale to kwestia odpowiedzi na moje powyższe pytania. Edited December 29, 2007 by lup Quote Link to post Share on other sites
Majkel86 Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 I to wg mnie spoczywa na dowódcy. To on powinien wiedzieć kiedy mniej więcej jego ludzie będą potrzebować coś zjeść i odpocząć, to on powinien wyznaczyć kolejność kto w danym momencie przygotowuje sobie posiłek i go je, a kto przysłowiowo "osłania dupę". Dowódca powinien wyśrodkować tak odpoczynek aby ludzie nie mieli go dopiero u kresu wytrzymałości tylko jak będą już troszkę bardziej niż zmęczeni. Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 29, 2007 Author Report Share Posted December 29, 2007 Czy nie lepiej założyć sobie z góry okresy czasowe co ile który zespół je, który go pilnuje, a który coś jeszcze (np. śpi)? Robisz takie postoje co np. 6h powiedzmy 2h i masz pewien cykl dla każdego. Tak np. jest na wachtach u żeglarzy. Tylko że żeglarze nie muszą drałować przez np 12 godzin z ogonem na dupie albo nie muszą działać w sytuacjach kiedy w każdej chwili ktoś może im przestrzelić kubek z kawą. Ustalają sobie wachty i tyle. W warunkach "bojowych" musisz sie nauczyć wyłapywać te 10-15-30 minut które akurat daje Ci sytuacja. Nie da rady zaplanować nic. Chyba że jestes skoszarowany a jedyne zadanie to co 4 godziny patrol i powrót do bazy. Pierwsze 48H pokazało jak można szybko podupaść na morale właśnie w warunkach w których jesteś non-stop w "biegu" mimo że czasem udawało sie kilka godzin odpocząć. Quote Link to post Share on other sites
sisi Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Tak to prawda ale nasz dowódca to nasz kolega. I nie jest się z nim non-stop na poligonie, na treningach, na misjach itp. więc ma problem bo nie zna możliwości osób mu przydzielonych. Wystarczy że będzie ciut wytrzymalszy i już nie wyczuje zmęczenia innych albo będzie chciał za wszelką cenę zaliczyć zadanie i będzie klops. W naszych Milsimach należy "sugerować" dowódcy (jak tego nie widzi) że jego kumple już są zmęczeni itp. ;-) Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 (edited) Majki dowodziłeś już zespołem powiedzmy min. 6 ludzi? Nie jest to takie proste, zwłaszcza w airsofcie gdzie ludziska mają problemy z karnością, a nie raz też nie znasz ich na tyle żeby wiedzieć gdzie jest ich granica. Wydaje mi się, ze łatwiej jest każdemu pokazać cel. Np. idziemy do celu takiego, a takiego, ale co tyle, a tyle jest postój. Oczywiście jak w miedzy czasie masz kontakt to plan się wali, ale tak to ludzie Ci nie marudzą i łatwiej idą jak wiedzą że za te np. godz. będzie postój. Tylko że żeglarze nie muszą drałować przez np 12 godzin z ogonem na dupie albo nie muszą działać w sytuacjach kiedy w każdej chwili ktoś może im przestrzelić kubek z kawą. Sam jesteś wodny ssak znasz sztormy, manewry itp. Sisi pisaliśmy równocześnie :) Edited December 29, 2007 by lup Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 29, 2007 Author Report Share Posted December 29, 2007 Myślę że czas dołożyć nowe "działy" pod "milsim" min. "dowodzenie" :D Dowódca może nie znać ludzi "pod sobą" ale min. dlatego na milsimy wolę zapraszać całe ekipy/teamy bo w ramach takich "związków" ludzie się znają, nie boją się zameldować kumplom że właśnie osiągnęłi kres i musza odpocząć. Dlatego doództwo na milsimie to jedna sprawa (jeżeli chodzi o "sztab") a reszta to kwestia dolnych ogniw "Chain of command". Tak więc sytuacja taktyczna często potrafi "popieprzyć" najmisterniej ułożony plan patrolu. Ale trzeba umieć się dostosowywać. Nie pisze tego na podstawie własnych doświadczeń jako "dowódcy" bo na ostatnim milsimie udowodniłem wszystkim w ekipie, że moge robić wszystko ale nie dowodzić w polu ;) Ale zawsze jestem gotów podszepnąć przełożonemu że właśnie przyszedł moment na przerwę bo ktoś nie daje rady. Ale z drugiej strony jestem gotów spróbować wrzucić sobie na plecy kumpla jeżeli nie ma tego momentu na przerwę bo przeciwnik na nas siedzi. Quote Link to post Share on other sites
Piok Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 @PiokBędzie śnieg? Mokro? Należy przygotować się, ze tak. Jak daleko od cywilizacji cały czas? Jeżeli przemokniecie to będziecie mogli gdzieś zejść się wysuszyć czy nie? Rozpisek (typowych gotowych) masz na róznych forach sporo. Uwzględnij, ze waszym dodatkowym przeciwnikiem będzie wilgoć i chłód. Detale to kwestia odpowiedzi na moje powyższe pytania. Śnieg, mróz będzie, sporo Raczej z dala od zabudowań ale z zasięgiem komórek :).. Góry raczej niskie, pagórowate, las. Nie będzie gdzie zejść i się wysuszyć. Dzięki :). Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 (edited) Czyli potrzebujesz dodatkowo: - extra zestaw do przebrania jak przemokniesz (zwłaszcza nogi) - trochę bardziej kaloryczne żarcie (ciało więcej zużywa energii aby sie ogrzać) - coś do izolacji od wilgoci - zalecam jednak ciepłe posiłki :) (taki mój bzik ;) ) - może rakiety :D ? Inna sprawa, ze to co napisałem to ze zwykłego rozsądku wynika, bo nie czuje się jakimś tam ekspertem w tych sprawach. Popatrz po forach związanych z survivalem albo turystyką jako taką. Thor - dobry pomysł :) Edited December 29, 2007 by lup Quote Link to post Share on other sites
thor_ Posted December 29, 2007 Author Report Share Posted December 29, 2007 Piok: Jeżeli stać Cię na wywalenie kasy na MRE to weź ze soba minimum jedną "w razie "W"". Ja wziąłbym tyle żeby na nich oprzeć dwa posiłki dziennie. Poza tym na wszelki wypadek coś do "grzania" wody jakąś kuchenkę albo paliwka. Pamiętaj że dzienne zapotrzebowanie żołnierza określa się na około 3000-4000 kalorii Ale już w warunkach zimowych robi się tego prawie dwa razy tyle. Posiłki które zawierają więcej tłuszczu dłużej dostarczają energię. Jeżeli chodzi o żarcie to chyba podstawa. MRE sa o tyle "dobre" żę bez problemów masz ciepły posiłek bez zabawy w rozpalanie ognia, gotowania, mieszania, przelewania. Ale co człowiek to pewnie inna teoria ;) Do czasu aż sam nie przetestujesz kilku wariantów, kilka razy nie zmarznie Ci dupa i nie pogłodujesz (w granicach rozsądku oczywiście) tak długo żadne rady nie będa w 90% dobre ;) Quote Link to post Share on other sites
Majkel86 Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 Co do większej wytrzymałości dowódcy patrolu od reszty zespołu, to mi i reszcie zespołu dało się we znaki na ostatnim 48h. Ty Lupciu wiesz dokładnie jaki McNab ma motorek w du*** i jak mu się włączy to może tak chodzić i chodzić - niestety reszta tego nie wytrzymała ;) @Piok: Możesz także zerknąć na żywność liofilizowaną która jest dostępna w internetowych sklepach turystycznych i alpinistycznych, ale tak jak poprzednicy polecam także MRE które zapewnia ciepły i wysokokaloryczny posiłek w każdych warunkach. Quote Link to post Share on other sites
lup Posted December 29, 2007 Report Share Posted December 29, 2007 (edited) Dokładnie :) Na ostatnim milsimie niby ja prowadziłem, ale Nab z Mefem mają motorkiw d... a górki były jak nic ;) Dodam, ze tabliczki czekolady nie bez powodu pojawiają sie w różnych dietach "wypadowych". W MRE jest tylko jeden nie wypał tego typu. Dodawali w jakiś latach jakiejś gumy żeby się w rękach nie topiła, ale nie szło tego nawet żuć. Currie pisał o landrynach jako źródło cukrów tyle, że one nie mają z kolei w sobie tłuszczów. Polecam też http://www.turystyka.skibicki.pl/ Nie złe książki pisze :) Niby oczywiste sprawy a jednak :) Edited December 29, 2007 by lup Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.