Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

III Warszawski Zlot ASG "TWIERDZA 2005"


Recommended Posts

  • Replies 182
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Drodzy forumowicze, nie wiem jak Wy, ale ja długo zastanawiałem się po poście Kreta z uwagami do zlotu, co trzeba zmienić, poprawić i dograć w naszej zabawie. Kret ma w zupełności rację pisząc o naszym braku profesjonalizmu i przygotowania do gry bardziej kontaktowej niż łojenie się kulkami. Zapomniał tylko, że 95% graczy ASG nigdy nie szkoliła się w tym zakresie! W większości to ludzie, którzy czują zajawkę w założeniu munduru i zabawie w strzelanie (wszystkich PRO proszę o wybaczenie). A, że ta dyskusja powoli zmienia się w jakieś kosmiczne pierdnięcie i zaczynam już czuć ten smród, to muszę wtrącić swoje trzy grosze.

 

Szkoda, że nie dostaliśmy materiałów, które przygotowałyby nas do gry z LARPowcami. Może jakiś artykuł na stronie organizatora zlotu lub parę linków.

Jest trochę info w necie - wiem, bo kiedyś szukałem :)

 

A teraz szczegóły:

 

Po pierwsze wasi ludzie nie specjalnie mieli pojęcie co to znaczy odgrywać postać i IMHO prócz naprawdę garstki z nich (mam tu na myśli Deltę) nawet nie starali sie czegokolwiek pokazać.

Oczywiście, ale wynika to ze specyfiki zabawy ASG, która nie ma w założeniu tak realistycznego odgrywania postaci jak u Was. Myślę, że duża część "żołnierzy" nie słyszała wcześniej nawet określenia LARP. A może trzeba było wrzucić trochę na luz i potraktować zabawę mimo wszystko jako zabawę (wiem, wiem, prostacką, naiwną ale jednak). Ja osobiście nie czuję się Holoubkiem i pokazać więcej niż środkowy palec nie umiem :wink:

 

Wspomniana przez Ciebie "postawa wyzwalanej ludności" powiedzmy sobie była z naszej strony mocno naciągana. Kret już wspominał o możliwościach mieszkańców wioski związanych z obroną terenu, a wynikających jedynie z lekceważenia nas oraz naszych umiejętności ...

1. Bardzo dobrze, że powstrzymaliście się przed wykorzystaniem swoich umiejętności - mogło to wywołać nieprzyjemne zgrzyty. Już ktoś pisał o tym, jakim uczuciem każdy darzy swojego aega, itp. Jednak pisanie o tym w taki sposób w postach ma, dla mnie przynajmniej, posmak dziecinnych, niepotrzebnych przechwałek. Bez urazy, ale ani to coś wnosi, ani pomaga się polubić.

2. Nie można lekceważyć tego, czego się nie zna. I znowu: to pierwsze spotkanie z LARPowcami i wspólna gra.

 

"dzielnych żołnierzy z drogimi zabawkami".  

Oj, joj, a po co ta zjadliwa ironia :?: :cry:

 

Osobiście po tym, co widziałam poprzedniego wieczora (próbowanie broni strzelając z okna oraz nad głowami osób zgromadzonych przy ognisku, alkohol oraz niewybredne komentarze pod naszym adresem) doszłam do wniosku, że nie należy się Wam za bardzo przeciwstawiać, ponieważ jesteście - delikatnie rzecz ujmując - nieprzewidywalni. Dlatego zatem odgrywałam tylko część tego, co miałam w historii postaci.  W zamian za to strzelono mi w potylicę "z przyłożenia"...  (ten fakt pozostawiam bez komentarza)

 

Słuchaj, no przykro mi, że nie spełniamy standardów ogólnie przyjętych w środowisku LARPowców (może generalnie ludzi obytych i ułożonych?). Ja lubię przy okazji zlotu napić się alkoholu :P , pogadać z innymi i zrobić generalnie oborę. Strzelanie w piątek - masz rację - to gówniarstwo. Ale nie zamierzam ponosić zbiorowej odpowiedzialności za kilku pedałów, OK? A te niewybredne komentarze, kurcze panna, wyluzuj. To wszystko są żarty, proste, wręcz prostackie, ale żarty. Z Twoich słów wynika, że wszyscy jechaliśmy po Was na całego, tak zupełnie serio. Błąd. Dam Ci przykład: w sobotę była odprawa mojego teamu. Po dłuższej rozprawie z Cpt'em ustaliliśmy, że gwałcić można tylko staruszków :roll: Ale po złapaniu staruszka w wiosce nie rzuciłem się na niego rozpinając rozporek. A wtedy to on wyglądałby tak: 8O Wiesz, trochę luzu i wyrozumiałości jeszcze nikogo nie zabiły.

Co do tej sytuacji z rozstrzelaniem lekarza i przywaleniem w żebra staruszkowi. Uważam, że dokładnie tak samo zachowaliby się ci żołnierze w prawdziwych warunkach. Pamiętam taki filmik z netu, gdzie żołnierz amerykański strzela do bezbronnego, rannego Irakijczyka. Potem, cholernie podniecony opowiada o tym filmującemu to zdarzenie. Osobiście byłem świadkiem sytuacji z przywaleniem staruszkowi pod żebro - zmroziło mnie to, jakie negatywne cechy wyzwala w człowieku świadomość działania z pozycji silniejszego. Ale było to "pure natur", niejeden cywil dostał niesprawiedliwie z kamasza od żołnierza, bo ten się dowiedział, że jego żona puszcza się z sąsiadem. Nie zapominajcie, że nie każdy żołnierz podczas wojny jest do końca stabilnym psychicznie perfekcyjnie wytrenowanym zawodowcem. Także eskortowanie jeńców, z perspektywy tych paru dni, wydaje mi się totalnie lamerskie. Przy tylu naszych błędach uciekłoby nam całe Kółko Gospodyń Wiejskich i nawet bym się nie zorientował :| . Są dwa wytłumaczenia takich zachowań: w realu - stres, brak praktyki (w końcu Gorgonczycy byli z rezerwy); a w grze - brak przeszkolenia i praktyki w zabawie z cywilami. Jednak wszystko sprowadza się do podobnych, moim zdaniem, realistycznych zachowań.

 

Dobra, chyba się rozpisałem za bardzo, więc podsumowanie.

Skończmy sączyć jad, wytykać sobie te same błędy po raz setny i obrażać się nawzajem. Każdy musi wyciągnąć wnioski ze zlotu. Bardzo dużo pracy i wysiłku czeka airsoft'owców, żeby zgrać się z LARPem. LARPowcom potrzba więcej wyrozumiałości i luzu. Mam nadzieję, że z każdym wspólnym zlotem (proszę, proszę, bawmy się razem) będzie coraz lepiej.

 

Żegnam się, czekając na konstruktywną, zabawną, wręcz żartobliwą odpowiedź. :D (nie śmiem marzyć, że przyjacielską)

 

P.S. Jeżeli przegiołem to niech moderator wy**bie ten post. :evil:

Link to post
Share on other sites
Po drugie - muszę to stwierdzić z żalem i rozczarowaniem - przez całe półtorej doby obserwowałam experyment Zimbardo'a w naturze. Zapewniam Cię, że wnioski z ww. obserwacji nie są pozytywne.

 

Hm, Ailen, pamiętasz LARP więzienny na G1? Z "gwałtem" na mojej towarzyszce i zaszlachtowaniu mnie nożami przez stado więźniów? Tam był czysty LARP odgrywany przez larpowców. Myślę, że mniej więcej wiem co czułaś i jeżeli osoba która się wczuje w swoją rolę doświadczy takiej bezsilności i upokorzenia to chyba znaczy że dobrze zagrała...?

To jest gwałt na psychice, któremu się poddajemy dobrowolnie.... Natomiast tak grający żołnierze zagrali tak, jak działa znakomita część poborowych - czyli jak osoby które nigdy nie powinny się w armii znaleźć. I to jest, niestety, rzeczywistość ;)

 

Możesz się dodatkowo pocieszyć że oglądałaś na żywo eksperymenty robione dotychczas przez Zimbardo i Milgrama :)

 

PS Szkoda że nie dotarłem :(

Link to post
Share on other sites
Po pierwsze wasi ludzie nie specjalnie mieli pojęcie co to znaczy odgrywać postać i IMHO prócz naprawdę garstki z nich (mam tu na myśli Deltę) nawet nie starali sie czegokolwiek pokazać.

my nie jeseśmy larpowcami(nawet nie wiem co to znaczy) nie bawimy się na codzień w odgrywanie scenek typu "ty jesteś sprzedawcą bułek a ja kupującym". Dla nas to przede wszystkim strzelanka. Mimo to, sporo osób wczuło się w klimat (m.in. ja) imiało z tego dobrą zabawę. Jestem jak najbardziej za nawiązaniem ściślejszej współpracy i myślę, że jej zasady dotrą się w przyszłości w miarę wspólnego poznawania.

 

Osobiście po tym, co widziałam poprzedniego wieczora (próbowanie broni strzelając z okna oraz nad głowami osób zgromadzonych przy ognisku,alkohol

Tak jest zawsze na zlotach. Ciągle ktoś strzela ci przez ramię jak jesz zupkę, wali w drzewa, puszki, butelki itd tuż przy ludziach, którzy nie mają gogli. Pogoni się jednego zaraz znajdzie się pięciu następnych, którzy muszą sprawdzić, czy aby ich gnaty nadal dobrze strzelają.

Pozostaje się przyzwyczaić.

 

oraz niewybredne komentarze pod naszym adresem)

No, na to pozwolenia nie będzie, chamstwu i prostactwu mówimy nie. Bardzo was przepraszam i żałuję, że tego nie widziałem i nie wiem kto to.

 

doszłam do wniosku, że nie należy się Wam za bardzo przeciwstawiać, ponieważ jesteście - delikatnie rzecz ujmując - nieprzewidywalni. Dlatego zatem odgrywałam tylko część tego, co miałam w historii postaci.  W zamian za to strzelono mi w potylicę "z przyłożenia"...  (ten fakt pozostawiam bez komentarza)

Pomijając motywy tego czynu i ich ocenę (z rozmów z egzekutorem wynika, że dał się podpuścić tobie) mieści się on w konwencji przyjętej zabawy - strzał był "na pusto" nikomu krzywda nie mogła się stać.

Poza tym, rozmawiałem z tobą zaraz po tym (odprowadzałem zatrzymanych, na wysokości stolików). Z tego co pamiętam to powiedziałaś, że doprowadziłaś do swojej egzekucji, bo chciałaś wracać do obozu.

pozdrawiam

Link to post
Share on other sites
Tak jest zawsze na zlotach. Ciągle ktoś strzela ci przez ramię jak jesz zupkę, wali w drzewa, puszki, butelki itd tuż przy ludziach, którzy nie mają gogli. Pogoni się jednego zaraz znajdzie się pięciu następnych, którzy muszą sprawdzić, czy aby ich gnaty nadal dobrze strzelają.

Pozostaje się przyzwyczaić.

NIE! NIE! I jeszcze raz NIE!!!!

Pozostaje za każdym razem upominać i opierdalać, aż się towrzystwo nauczy zasad. Tak, ja też nie jestem święty, zdarza mi się zapomnieć i postrzelać poza terenem. Ale musimy się upominać i "uczyć" bo jak wreszcie zgodnie z prawem prawdopodobieństwa ktoś straci oko to trudno będzie mówić o "przyzwyczajeniu".

 

 

A co do zachowania przeszukujących/eskortujących. Niejasność mogła wyniknąć z braku szczegółowych ustaleń i wytłumaczenia co to ten LARP. Myśle, że część osób będących na miejscu umiałaby przeszukać i związać jeńca, z tym, że takie czynności wykonane realnie, czyli faktycznie nie dające szansy na kontrę, są dość brutalne i nieprzyjemne dla przeszukującego. Żołnierze nie wiedzieli jak daleko można się posunąć w zabawie, a dla zdecydowanej większości było to zupełnie nowe doświadczenie więc woleli się zachować jak na normalnych strzelankach - bez kontatku fizycznego.

Link to post
Share on other sites
A teraz z innej beczki. Co do traktowania jeńców to niezły bigos się zrobił w Gorgonii....Każdy jeniec był przeszukiwany min. 3razy i chodził sobie wolno  Niezłe jaja...Poza tym przy przeszukanym jeńcu (Kret) znalazłem nieporządane materiały  TO się nazywa PRO przeszukanie  Ale na szczęście byłem tam ja z moim wiernym kumplem Bartkie i jeszcze z jednym kolegą z Foxtrotu eskortowaliśmy bezpiecznie jeńców do dowództwa, za co mieliśmy dostać nagrodę i nic... NIKT nie chciał się podjąć tej jakże niebezpiecznej misji  a TYLKO my zwarliśmy szyk i ochraniając tego kulawego dziadka odprowadziliśmy go wprost pod kranik z piwem

 

Zgadzam sie z Rash'em, ale czlowiek uczy sie na blędach i na nastepnym zlocie juz takiego nie popelni.:)

 

Ogolne podziekowania dla organizatora za zlocik. Bylo naprawde zajebiscie ;)

 

Ps. Podziekowania dla Tadeusza za sobotnia Żubrowke :P

 

Pozdrawiam Bartkie

 

[Ludzie, albo nauczcie się poprawnie cytować, albo nie cytujcie w ogóle. Foka]

Link to post
Share on other sites

Sądze że troche panie i panowie "larpowcy" przesadzaja z ganieniem naszego zachowania... ogolnie to był zlot Airsofta a nie LARP wiec nie mozecie sie czepiac tego że ktos nie rozumie klimatu jaki chcieliscie stworzyć...

Wasze argumenty są jednostronne bo nie bierzecie pod uwage tego co sami skopsaliscie...

 

np. podczas odprowadzania cywili do sztabu dowodzilem częscią odziału Echo ktory mial oslaniac tyły... cały czas przeciez odgrywalismy realne zagrozenie i mozliwosc ataku przez wroga... były tam jeszcze osoby z innej kompani i razem zamykalismy tyły... nagle jedna z pań cywili poszła sobie w bok i zaczęła pstrykać zdjecia... ot tak... na stwierdzenie ze ma wracac do kolumny i podeslaniu jednej osoby by ja pilnowala to żachnela sie ze ma w dupie konwój bo ona musi miec jeszcze pare fajnych ujęć i ze ma juz dosyc i bym sobie zluzowal...

no i gdzie tu wasz larpowy "profesjonalizm" odgrywania postaci od poczatku do konca??

 

 

a co do strzelania nad glowami ucztujacych czy bawiacych sie ludzi to popieram Foke w calej wypowiedzi... nalezy opierniczac az sie naucza ... bo takie zachowanie to po prostu objaw totalnego kretynizmu...

Link to post
Share on other sites

Grała reporterkę. To Twój problem, jak zmusić prasę do zachowania zgodnego z Twoim widzimisię. Amerykanie uczyli się na kilku wojnach.

 

Teraz proszę, wyjaśnij - co "skopsaliśmy". Bo zbieram na ten temat dane pragnąc, aby następny wyszedł lepiej. Czy Ty w ogóle byłeś na samej grze?

 

Co do zlotu airsoft i LARPa - zostaliśmy zaproszeni przez organizatora. Krytyka dotyczy kontaktów grupy cywilnej z wojskową i zachowania części osób w stosunku do nas, a nie zachowania wewnątrz grup wojskowych, czy ich "stylu". Szczególnie zachowania w stosunku do pań były mocno "specyficzne", i to poza grą. Chamstwo nie jest elementem kulturowym airsoftu, a przynajmniej ja widziałem już takie zloty, na których nie było (dobra, pomijając wszechobecne bluzgi).

 

Jak dla mnie, powinniśmy sobie darować określenia LARPowcy i airsoftowcy - jest to krzywdzące dla wielu fajnie grających ludzi, poza tym wielu z nas strzela dłużej niż niejeden uczestnik tego zlotu, a na ten postanowiło wymyślić po prostu coś nowego. Do tego sporo "żołnierzy" to ludzie, którzy nie raz i nie dwa grali w RPG i LARPy, kilku z nich bardzo szanuję i chciałbym z nimi coś jeszcze wymyślić.

 

Skończmy temat. Omówimy go sobie we własnym gronie i zaowocuje to po prostu sprawniejszymi zasadami. Do dogrania jest wiele rzeczy - to był, jakby nie patrzeć, eksperyment.

 

Pozdrawiam

 

Kret

Link to post
Share on other sites

Ja tak sobie myśle że LARP +zlot Airsoftowy jest to dobra droga ...tyle że jedni i drudzy nigdy nie nauczą sie jak to do końca fajnie zgrać jeśli nie spróbują drugiej strony medalu tzn Airsoftowcy pobawić sie w odgrywanie ról a LARPowcy pożadnie postrzelać (przy czym większy nacisk stawiałbym na Airsoftowców w zabawie w LARP bo ci drudzy w sporej liczbie z AS mieli stycznośc bądź są czynnymi maniakami )

 

pozdrawiam Zamrok

Link to post
Share on other sites

Hej!

 

Mi osobiście, jako "airsoftowcowi" i "larpowcowi" jednocześnie, gra-eksperyment bardzo się podobała. Uważam że niedogrania techniczne bardzo dodały realizmu całej sytuacji. Druga rzecz: 99,9 % ludzi biorących udział w modlińskim LARPie wie co to jest ASG i z czym to się je. Dlatego też uważam, że można było się odpowiednio nastawić i oczekiwać brutalnego potraktowania (uwaga do Ailen). Nic złego się w sumie nie stało i nie należy chyba podsumowywać całej zabawy złymi wrażeniami z jednej chwili (i nie mówię tu o chamskich momentach i bezpieczeństwie poza terenem walki, bo tu chyba sprawa jest jasna).

Dla mnie osobiście była to okazja przeżyć "w zabawie" coś, czego mam nadzieję nie będę musiał nigdy przeżywać w rzeczywistości - być cywilem w środku konfliktu zbrojnego. Uwierzcie - na sporo rzeczy można teraz spojrzeć z innej perspektywy. Cieszę się, że wszystko wyszło jak wyszło. I też uważam że wprowadzenie tego typu elementów może urozmaicić "tradycyjny" airsoft - byle bez przegięć i w odpowiednich proporcjach :D

Pozdrawiam wszystkich co byli i dzięki za wspólną zabawę.

Link to post
Share on other sites

Ja odczuwam żal, iż do samej wioski nie dotarłem. Zajmowałem się nękaniem, wraz z paroma kolegami, nadciągającej kolumny wojsk.

 

Wasza dyskusja powoli zmienia się w pyskówkę na zasadzie - jak ty mnie to i ja cię muszę. Sam grałem od podstawówki, przez liceum i nieco na studiach jeszcze w RPG (kiedy jeszcze systemy były ino w angielskim języku dostępne, no może poza KC) i w LARP'ach również uczestniczyłem (chociaż w innej konwencji). Żałuje, iż zadania i ogólna niekoordynacja działań nie skierowała mnie wcześniej na wioskę. Jest to ,dla przynajmniej warszawskiego środowiska airsoftowego, nowa forma wprowadzenia czegoś do naszej zabawy. Rzadko kiedy ktoś chce i ma umiejętności wcielić się w odgrywaną postać (postarajcie się zagrać Toreadora, który balansuje na krawędzi normalności - ci co wiedzą to zrozumieją). Większość osób przychodzi na strzelanki by strzelać. Już wcielenie się w żołnierzy jakiejś ze stron i wypełnienie zadań, ale tak by poczuć ten klimat staje się problemem. Wydaje mi się, iż potrzebujemy dotarcia by te dwie sfery zbliżyły się do siebie.

 

Nie starajmy się teraz stworzyć wrogiej atmosfery między środowiskiem "larpowiczów" oraz "airsofciaków". Wyciągnijmy suche wnioski i podążajmy dalej. Mam nadzieję, iż żadne problemy nie wynikną w przyszłości i współpraca będzie owocowała.

 

Pozdrawiam niejednokrotny Kainita

Link to post
Share on other sites
Grała reporterkę. To Twój problem, jak zmusić prasę do zachowania zgodnego z Twoim widzimisię. Amerykanie uczyli się na kilku wojnach.

 

tiaaa... nie zapominaj ze w czasie tych dzialan dostalismy rozkaz by kazdego cywila traktowac jako potencjalne zagtrozenie dopoki nie dotrzemy do sztabu... a jezeli chodzi o wczuwanie sie w to co zrobil by prawdziwy oddzial z taka reporterka to najprawdopodobniej po prostu zastosowali by srodki przymusu bezposredniego... ciekawe jaka byla by reakcja gdybysmy my tak zrobili...

 

nie zapominaj ze to byla gra i zabawa... wypominanie nam niedociagniec jest rownoznaczne z tym ze sami tez je popelnialiscie

 

Teraz proszę, wyjaśnij - co "skopsaliśmy". Bo zbieram na ten temat dane pragnąc, aby następny wyszedł lepiej. Czy Ty w ogóle byłeś na samej grze?

Chcialbym zauwazyc ze caly czas dyskutujemy o dniu w ktorym prowadzilismy odbicie i w calej waszej wczesniejszej zabawie nie bralem udzialu... ale nalezalem do tej grupy kompani echo ktora jako jedna z 3 pierwszych dotarła do wioski, bylem przy przeszukaniach i rewizjach... takze przy reszcie czynnosci jakie sie tam odbywaly... lacznie z przesluchaniem padre po znalezieniu ukrytego arsenalu w kosciele...

jezeli o to ci chodzi czy w ogole bylem przy zabawie to tak "chyba" bylem ....choc oczywiscie mozesz miec inne zdanie :wink:

 

Kret ja naprawde z larpem mam wiele wspolnego... od WH przez wampira do shadow runa czy cyber punka... i pomimop ze wiele takie wlasnie laprowe klimaty wprowadza dobrego do wszelkiego rodzaju zlotów i spotkan maniakow airsofta to nigdy nie uzyskasz takiego efektu jak w zamknietym gronie ludzi co rpg kazdego rodzaju bawia sie od dawna...

 

 

zreszta masz racje Kret ... powinnismy podyskutowac na ten temat poza forum...

moj nr gg to 1506083 zagadaj kiedys... chetnie skorzystam tez z twoich doswiadczen bo ze Szczepem planujemy troche elementow larpa wprowadzic na strzelanki gęsiowe....

pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Kochani, przystopujmy.

 

Po pierwsze, szczerze chcę usłyszeć, jakie popełniłem niedociągnięcia na etapie planowania gry i jej prowadzenia. Nie zależy mi na wypominaniu. Ustaliliśmy już wspólnie, że nasze uwagi znajdą odzwierciedlenie w nowych zasadach gry, a nie w bezowocnych przerzucaniach się argumentami.

 

Po drugie, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że wśród grających było wielu LARPowców, w tym weteranów Flamberga, Orkonu i czego tam jeszcze. Stąd bzdurny jest podział na "ajersoftowców" i "larpowców", bo na następnym zlocie ktoś z "wojaków" może zechcieć do nas dołączyć (lub vice versa), co nie raz proponowaliśmy już i na tym zlocie (szerząc ferment i zachęcając do dezercji w trakcie gry). Więcej nawet - wierzę, że kilku kolegów może mieć większe w tym zakresie doświadczenie ode mnie. Ale to ja się tego podjąłem, i to moi gracze wystosowują uwagi, a ja zbieram Wasze. Staram się, aby były one w miarę na temat i tego samego oczekuję.

 

Z punktu widzenia całości gry, był to eksperyment udany i będzie kontynuowany, jak już się pozbieramy po tym. Ja ze współpracy jestem mimo wszystko zadowolony. Swoje błędy widzę, a jeśli nie, proszę o ich wskazanie.

 

Jeszcze raz dzięki wszystkim za grę.

 

Pozdrawiam

 

Kret

Link to post
Share on other sites

Moim zdaniem powinno byc napisane jasno co wolno a co nie. Powinny byc wszystko wypunktowane (no tyle co przyjdzie do glowy:) ) ja np nie mam zielonego pojecia co to LARP no po za tym watkiem. Moze zrobic watek na wmasg lub forum larp gdzie ustalimy zasady wspolpracy.. wtedy tylko przysli organizatorzy skopiuja to;) tak jak zostalo wymyslone prawo ASG

 

Tadeusz co Ty na to zeby przed nastepnym zlotem wszelkie regulaminy, opisy scenariusza itp DODATKOWO wyslac ludzia e-mailem? Masz 10 razy wieksza szanse ze ktos to przeczyta:) Roboty chyba nie jest za duzo:) sporo osob nie wchodzilo na strone zlotu (pewnie cos takiego tam bylo:D) a skrzynke kazdy spradza... roboty nie jest za wiele bo e-maile masz spisane

Link to post
Share on other sites

Hmmm... ja może najpierw opiszę jak całość wyglądała z mojej perspektywy (grałem cywila, byłego żołnierza Katangii który osiedlił się dawno temu w wiosce).

 

***

 

Otóż na początku faktycznie, żadni żołnierze do wioski nie zawitali. I zresztą dobrze, gdyż gdyby znaleźli broń zmagazynowaną przez jednego z przemytników (granego przez Tamlina) byłoby z nami kiepsko. Dlatego też zależało mi, by Tamlin wziął całe to uzbrojenie i zmył się z wioski do swojego klienta.

Oczywiście jak na złość, zanim to się stało, do wioski wkroczyła Katanga.

 

Początkowo widac było zamieszanie - raz kazali nam iść na piętro, potem do piwnic, potem znów na piętro... kilkakrotnie trzeba było okazywać dowody osobiste.

Parafrazując pewne powiedzenie: "War is chaos, and the Katangian Army practices it on a daily basis".

 

Tutaj należy jednak przyznać, że dowódca Katangii (gdy zostalilśmy zaprowadzeni do piwnicy) uraczył nas sympatycznym przemówieniem o tym, jak podli imperialiści z Gorgonii są naszymi wrogami i będą nas mordować bez wzgledu na rasę, płeć czy narodowości, co zostało przywitane "gromkim" hurra przez cywili.

 

Na piętrze nastąpiło przesłuchanie. Trzeba przyznać, że stawianie pod ścianą, a potem wprowadzanie każdego do pokoju przesłuchań, gdzie jeden z gości ze wschodu dokonywał rewizji, było ciekawym przeżyciem. Od niemiłych doznań z pewnością uchronił mnie dowód osobisty People's Republic of Katanga.

Okazało się, że przeszukanie nie było jednak zbyt sprawne, gdyż listonoszowi udało się przemycić pistolet w tylnej kieszeni bluzy mundurowej. Wiedząc o tym, starałem się trzymać od niego z daleka - otrzymanie przypadkowej kulki w razie strzelaniny nie było przyjemna perspektywą, a listonosz zachowywał się tak, jakby koniecznie chciał zginąć.

 

Dane było usłyszeć nam strzały egzekucji, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że lepiej się nie wychylać. War is hell, mawiają, a ja nie chciałem się wcale o tym przekonać.

 

Szczęśliwe udało mi się trafić do celi katangijczyków, rozegrać jedną niedokończoną partyjkę w Pana i zamienić parę słów ze Smulem, który pełnił wartę przed naszym pomieszczeniem.

 

W miedzyczasie dowiedziałem się, że kościół został zburzony, a wraz z nim pogrzebany został schowany pod ołtarzem arsenał przemytnika. Szczęście w nieszczęściu - nie mieliśmy broni, ale przynajmniej nie było pretekstu, by nas rozwalić.

 

Wkrótce jednak Katanga się wycofała - dotarły do mnie słuchy, że Gorgonia się zbliża. Czym prędzej popędziliśmy do piwnicy, a tam szok - broń myśliwska, czyli kilka strzelb i ze dwa pistolety, pozostała nieruszona. Poza tym okazało się, że jedna z kobiet z wioski przeczekała całą inwazję Katangii schowana w jednym z pokoi. Cóż, Katanga najwyraźniej nie przyłożyła się do przeszukania pomieszczeń.

 

Uzbrojeni mizernie, ale wielcy duchem rzuciliśmy się, by w razie możliwości ubić jakiegoś Katangijczyka (wszak załatwili paru naszych!).

W międzyczasie Gorgończycy podeszli pod budynek. Chcieliśmy nawiazać kontakt z nimi, a tu niespodzianka - lufy wycelowane w nas. No tak, sojusznicy... i w dodatku nierozgarnięci strasznie, chyba wczuwali się w prawdziwych american (gorgonian?) boys - gdy nie wiedzieli do końca co robić, krzyczeli na cywili. Katanga mimo kiepskiego przeszukania pomieszczeń sprawiała jednak zdecydowanie bardziej profesjonalne wrażenie. Zapadła mi w pamięci scenka, w której leżałem obok kumpla na podłodze (gorgończykom najwyraźniej nie spodobała się broń myśliwska, którą mieliśmy) a pilnujący nas żołnierz poszedł sobie do przodu, pogadać z dowódcą. W pewnej chwili tenże dowódca odwrócił się w naszą stronę i powiedział coś w stylu "A oni co tam kurde robią na tej podłodze? Gdyby mieli broń już dawno by was rozwalili!". Faktycznie, szkoda, że nie mieliśmy broni. Znaczy się, cały czas miałem ukryty w rękawie nóż, ale to nie to samo, co automatyczny Glock.

 

Wreszcie zabrali nam dowody osobiste. Tutaj Gorgonia wykazała się lepszym sprytem, gdyż owe dowody z miejsca sprawdzili - no i moja fałszywka gorgońskiego dowodu od razu wpadła (jak już wspomniałem pochodziłem z Katangii i miałem oryginalny katangijski dowód, ale wiecie, nie zaszkodziło wyposarzyć się w fałszywkę, na wypadek kontaktu z Gorgonią, nie?).

 

Cóż, dowód mi zabrali i zanieśli do dowódcy, więc potem musieli jeszcze ustalić, kto jest jego właścicielem (słyszalem z daleka rozmowę dowódcy) i może bym się jakoś wycwanił, ale niestety - mimo krótszych włosów i dłuższej brody rozpoznali mnie po zdjęciu.

 

(w tym miejscu trzeba przyznać, że pomysł Kreta z dowodami osobistymi ze zdjeciami był genialny - szkoda tylko, że niektórzy uczestnicy zapomnieli o zdjęciach)

 

Zostałem zatem wysłany razem z innymi podejrzanymi osobami do sztabu. Cóż, po drodze miałem okazję do ucieczki - dwóch prowadzących żołnierzy z przodu poszło sprawdzić teren, a ten z tyłu grzebał sobie przy magazynku... a ja cały czas miałem nóż. Jeden szybki ruch i by było po nim... ale po co właściwie mi to było? Miałem go załatwić, żeby potem strzelali do mnie wszyscy gorgończycy? Więzienie nie więzienie, ważne, że gorgończycy by mnie nie rozwalili za posługiwanie się fałszywym dowodem. Dlatego też grzecznie ruszyłem za żołnierzami - ku mojemu przeznaczeniu...

 

I tak skończył się dla mnie ten LARP.

 

***

 

Ogólnie LARPa wspominam zatem dobrze. Rzeczy, które bym postulował na przyszłość, to:

 

a) Jaśniejsze określenie zasad przeszukiwania, kontaktu fizycznego, walki bronią białą (sporo ludzi miało noże z miękkiego plastiku), terenu (nie wiedzieliśmy, że nie ma wstępu na dachy).

 

B) Przewidzenie większej roli dla wioski cywilów - tak, by żołnierze pojawiali się tam częsciej i zachodziło z nimi więcej interakcji. Choćby przez wytyczenie tras patrolowych, położeni wioski bliżej strefy walk, jasne poinformowanie o tym, ze w wiosce jest funkcjonujący szpital, czy wcześniejsze poinformownaie cywilów w terenie tak, by byli wartościowymi informatorami dla obu stron.

 

c) Poza tym proponowałbym może zrobienie wstępnej selekcji wśród żołnierzy, by dowiedzieć się, którzy z nich chcieli by trochę bardziej wczuć się w realia wojny, i którzy zatem mogli by zostać oddelegowani do legitymowania cywilów, patroli w wiosce, misji ewakuacyjnej (bo prosiliśmy Gorgonię o ewakuowanie wioski) lub do innych zajęć polegających na większej interakcji z nimi.

Przydałby się jakiś kwatermistrz, który z chęcią przehandluje wachę i surplusowy sprzęt wojskowy za bimber, przydałby się jakiś żołdak, któremu podczas przepustki wpadła w oko panna w wiosce, przydałby się jakiś oficer-sukinsyn chcący spacyfikowac wioskę jako ewentualne zagrożenie oraz jego antagonista, dobra dusza, któremu zależy na ewakuacji cywilów za wszelką cenę i nie wyda rozkazu otwarcia ognia.

 

Poza tym spodziewałem się jakiś przekrętów, w stylu katangijscy komandosi przebrani za cywili, itd... szkoda, że nic takiego się nie wydarzyło. Ale i tak było trochę akcji.

 

Przypomina mi się LARP czeczeński na Zahconie 2004, kiedy to reporterzy Izwiestii (podstawieni przez nas, czeczeńców) zostali rozwaleni przez Specnaz (co oczywiście nagraliśmy na kamerę :P) oraz kiedy to nasz przywódca obwiązał się pasem z materiałem wybuchowym, zakrył go kurtką i poszedł "ponegocjować" z rosjanami :D

d) Trochę chaosu było z przydzieleniem nam miejsca na wioskę, potrzebnego nam sprzętu, itd. Nastawiony na pionierkę wziąłem ze sobą toporki, piły, saperki, gwoździe... fakt, przydały się ale w mniejszym stopniu. Następnym razemw olałbym wiedzieć, czego się spodziewać na miejscu :)

Link to post
Share on other sites

a) Jaśniejsze określenie zasad przeszukiwania, kontaktu fizycznego, walki bronią białą (sporo ludzi miało noże z miękkiego plastiku), terenu (nie wiedzieliśmy, że nie ma wstępu na dachy).

 

B) Przewidzenie większej roli dla wioski cywilów - tak, by żołnierze pojawiali się tam częsciej i zachodziło z nimi więcej interakcji. Choćby przez wytyczenie tras patrolowych, położeni wioski bliżej strefy walk, jasne poinformowanie o tym, ze w wiosce jest funkcjonujący szpital, czy wcześniejsze poinformownaie cywilów w terenie tak, by byli wartościowymi informatorami dla obu stron.

 

c) Poza tym proponowałbym może zrobienie wstępnej selekcji wśród żołnierzy, by dowiedzieć się, którzy z nich chcieli by trochę bardziej wczuć się w realia wojny, i którzy zatem mogli by zostać oddelegowani do legitymowania cywilów, patroli w wiosce, misji ewakuacyjnej (bo prosiliśmy Gorgonię o ewakuowanie wioski) lub do innych zajęć polegających na większej interakcji z nimi.  

Przydałby się jakiś kwatermistrz, który z chęcią przehandluje wachę i surplusowy sprzęt wojskowy za bimber, przydałby się jakiś żołdak, któremu podczas przepustki wpadła w oko panna w wiosce, przydałby się jakiś oficer-sukinsyn chcący spacyfikowac wioskę jako ewentualne zagrożenie oraz jego antagonista, dobra dusza, któremu zależy na ewakuacji cywilów za wszelką cenę i nie wyda rozkazu otwarcia ognia.

 

Kret ogolnie to wlasnie mialem napisac coś w podobie ale Gerard mnie ubiegł... najbardziej drażliwy pkt to bylo wlasnie to na ile mozemy sie posunac w stosowaniu przymusu bezposredniego lub np. przesluchaniach itp.

Tak jak powiedzialem daj znac na gg ... .chetnie bym pogadal o paru rzeczach ...

 

 

Tadeusz wlasnie zdalem sobie sprawe ze zlot w Twierdzy rozpoczał chyba kolejny etap w naszym hobby... wprowadzenie szerszej fabuły do rozgrywek to bedzie krok milowy dla ASG ;)

Link to post
Share on other sites

popieram Gerarda Heime w kwestii postulatów w całej rozciągłości mam jeszcze kilka pomysłów np.realistyczne przesłuchania, których nie było.

Najważniejsze jest jednak zwiększenie roli "cywilów" i ich strategicznego znaczenia. Dobrze by stali się celem a nie małym wątkiem rozgrywki.

Niech będą tam rodziny żołnierzy a najlepiej generałów. Klimat w stylu "Pan nie wie kto ja jestem!" mógłby dodać rumieńców i na pewno zmusiłby żołdactwo do większej ostrożności.

PS. Gerard zdaje się, że to ja dowodziłem oddziałem, który eskortował was do obozu. Wygląda na to, że żołnierz, który z wami został gdy pobiegłem z Tomem sprawdzić nn kontakt zasłużył na 10 pompek. :D

Pozdrawiam

psps gdy pisałem tego posta kolega Shaman wyraził jeszcze nieuświadomiony mój apel

Link to post
Share on other sites

No generalnie jestem zdania że absolutnie powinna obowiazywać dobra zasada "no touching" - czyli zero kontaktu dotykowego. Zrówno jeśli idzie o przeszukiwanie jak i obezwladnianie

moja propozycja :

 

- przeszukania - tak jak na normalnych larpach - gosc wydaje wszystko co ma przy sobie [ewentulaną modyfikacją przy zwiekszonej dawce rpg moze byc to ze np. sliy wkraczajace do wioski maja u siebie oficera ktory sie "zna" na dokladnym przeszukaniu [albo po prostu ma grube gumowe rekawiczki :wink: ] i wtedy jakies super hiper wszyste w mundur tajne rzeczy tylko ktos taki moglby znalezc

* na larpie tylko Sol sprostowala mi ze wlasnie tak sie bawimy [czyli wydajecie wszystko po zakomunikowaniu wam ze jestescie przeszukani]

 

- co do obezwladniania i gumowych nozy - tu jestem cholernie scepytczny

* jak juz koniecznie noze to proponuję aby tylko w plecy plus powiedzmy klepniecie w ramie z tektem typu "nie zyjesz" - nalezy pamietac ze zolnierze maja tez plastikowe kolby :wink: nie o to chodzi zebysmy sie pobili bo generalenie do tego moglo by sie to sprowadzic [adrenalinka i bojowa postawa]

*absolutnie zadnego odbiernia broni - są też techniki zeby sie przed tym bronić i moglo by się to skończyć niefajnie

 

- osoba organizująca larpa wewnątrz zlotu moglaby wcześnie j dać mini role wojakom którzy by się zgłosili wcześniej [na mail czy gg - ogólny pomysł ale wiesz Kret o co chodzi] - wetdy Ci kotrzy lubia i czują RPG i maja ochotę mogliby sie lepiej bawić.

 

- przy prowadzeniu larpa przydalby się tzw. duszek - osoba będąca zarówno poza strzelaniem jak i grą pilnująca ogólnego porządku z zasadami [ewentulanie koordynator który mogłby zarówni się bawić jaki i pilnować - ale to juz jest troche ciezsze]

 

- jesli plutony maliby przypisane konkretne lokacje a pomiedzy nimi np. byłaby wioska mozna byz zrobic wlasnie tak ze szweje laziliby na patrol i wolgole... masa pomysłow :D

 

Wiecej Live Action Role Playing [mam nadzieje ze dobrze pamietam od czego byl ten skrót] w asg = większa zabawa.

Skoro bawimy się w wojsko i symulujemy sobie walkę uwazam ze nastepnym krokiem jest symulowanie konfliktów.

Zarówno organizatorom zlotu jaki i larpa należą

się duże brawa.

Link to post
Share on other sites
- przeszukania - tak jak na normalnych larpach - gosc wydaje wszystko co ma przy sobie [ewentulaną modyfikacją przy zwiekszonej dawce rpg moze byc to ze np. sliy wkraczajace do wioski maja u siebie oficera ktory sie "zna" na dokladnym przeszukaniu [albo po prostu ma grube gumowe rekawiczki   :wink: ] i wtedy jakies super hiper wszyste w mundur tajne rzeczy tylko ktos taki moglby znalezc

Ja jestem zwolennikiem rozwiązania jakie było na zlocie - kto nie chce być przeszukiwany, po komunikacie o przeszukaniu, oddaj e co ma. Ale jeśli ktoś nie ma takich oporów należy go przeszukać (nie za bardzo brutalnie oczywiście, no i może bez "osobistej" ;)). Założenie z góry, że wszystko należy oddać zaprzecza jakikolwiek sens chowania przedmiotów. Złapany = utrata wszystkiego, a to wg mnie jest bez sensu.

 

- przy prowadzeniu larpa przydalby się tzw. duszek - osoba będąca zarówno poza strzelaniem jak i grą pilnująca ogólnego porządku z zasadami [ewentulanie koordynator który mogłby zarówni się bawić jaki i pilnować - ale to juz jest troche ciezsze]

No czyli Game MAster, który na zlocie był ;)

Link to post
Share on other sites

co do 'brutalnych zachowań' - czego do oczekiwac od prostych a na dodatek rozgrzanych walką żołnierzy?

 

co do eksperymentu zimbardo - dziewczyno, tobie się wydawało ze to jakaś abstrakcja? Że tak wychodzi tylko eksperyment? Przecież to normalni ludzie byli - tak samo jak teraz. Świadczy to tylko o poprawności wniosków... Tym razem przynajmniej studentom sie upiekło :D

 

Co do burdelu w szpitalu - no burdel. Jak na wojnie. Gwoli wyjaśnienia - kiedy weszliśmy z Hormonem do szpitala przez okno (pozdro Gerard :D) nie było z nami dowódcy. Gdybyśmy byli jakos przesadnie intiligentni, napewno bylibyśmy oficerami a nie zwykłym mięchem armatnim :D Jak się dowódca pojawił to i porządek się jakiś mniejwięcej zrobił.

 

Strzelanie 'po godzinach' nad głowami tłumów - no tak już jest. Nie powinno być i oczywiście należy gonić itd, ale zawsze tak się kończy i nie wierzę że coś da się z tym zrobić...

 

Hamstwo: ciężkie słowo - owszem czemu nie. Słowa są po to żeby ich używać. Chamskie zaczepki - w szczególności pod adresem osób 'sopoza' a w szczególnej szczególności pod adresem kobiet - Nie kurwa Nie! Następnym razem proponuję sprawę upublicznić - żadne chodzenie do organizatora czy coś takiego. Taką sprawę najlepiej załatwią koledzy.

 

Reasumując - było bardzo dobrze, wszelkie niedociągnięcia dodawały tylko realizmu. Morderstwo lekarki - TO SIĘ MOGŁO ZDARZYĆ. Co do tego że niepewni, niestabilni czy jakośtam - że się niby nas bali. A co może czuć cywil do uzbrojonego mordercy? I tak było bardzo softowo. Co zrobiło by prawdziwe wojsko po znalezieniu broni? Ba - co by zrobiła zwykła policja która w szczególności ma za zadanie nas chronić? Na pewno byli by mniej przyjacielscy.

 

Na zakończenie - do Ailén - przepraszam w imieniu wszystkich za zachowanie bliżej niezdentyfikowanego kolegi. Coś takiego nie powinno się zdarzyć. Jak mówił Grish - szkoda że mnie przy tym nie było. Co do zdarzeń podczas scenariusza - albo się z mało 'wczułaś', albo za bardzo. W drugim przypadku przemawia przez ciebie gniew bo w bezsensowny sposób zabito ci postać. W pierwszym wynika to z niepełnego 'wczucia' w postać i sytuację. TO SIĘ MOGŁO ZDAŻYĆ. I się zdarzyło. Koniec.

 

Pozdrawiam

jeme

Link to post
Share on other sites

- co do obezwladniania i gumowych nozy - tu jestem cholernie scepytczny  

 

ja też mam pewne obawy. "atak nożem" wywołuje u ludzi bardzo różne reakcje, często są to odruchy i mogłoby dojść do rękoczynów.

być może nie wszyscy by tak zareagowali, ale u osób trenujących wcześniej samoobronę, sztuki walki, itp. reakcja byłaby pierwsza, później dopiero tzw."pomyślunek"

 

zamiast noży mogły by być "dmuchawki" strzelające kulkami (np. rurki od długopisów), działa na odległość i nie ma zbyt dużej siły rażenia, a jest to cicha metoda (jak nóż)

Link to post
Share on other sites

Cóż a więc i ja pozwolę sobie dorzucić dwa słowa do ogólnej dyskusji

Po pierwsze Tadeusz było PRO słowa uznania dla odwalonej roboty!

Po drugie chłopakom i dziewczynom :twisted: z BRAWO dzięki za krycie pleców!

Po trzecie Jeme dzięki za pomoc w szpitalu!

A co do zaistniałej sytuacji z ludżmi z LARPA faktycznie częśc z nas nie zabardzo wiedziała czym ten LARP jest (przynajmniej ja) i jak się go je :lol: Idea fajna i dodaje smaczkuale wracając do nieszczęsnej akcji w szpitalu cóż chyba podstawowym problemem było to że nikt do końca nie wiedział jak daleko można się posunąc...brak kontaktu cielesnego :?: oczywiście dlatego ci ktorych kładłem na podłodze nie zostali na nią rzuceni tylko głośniej poproszeni :twisted: aby się położyli...nie przeszukjemy bez zgody :?: oki jestem to w stanie zrozumieć ale ale gdzie tu nasz brak profesjonalizmu?? wjednym poście zarzuca nam się ze do prawdziwych jednostek nam daleko...i może dla ludzi z LARPA dobrze ponieważ profesjonaliści przeszargali by nimi podłogę,oklepali i to dokładnie :twisted: a później zakuli wkajdanki i czoła posmarowali markerami na znak że są sprawdzeni...a w drugim poście krzyczy się głożno że macie takie zasady :? iz można się nie zgodzić na przeszukanie czegoś tu nie rozumiem-ten problem rozwiązało by napewno wcześniejsze ustalenie reguł.

Kret pytasz o wasze niedociągnięcia ...być moze się czepiam albo takie było założenie waszego scenariusza ale Twoi ludzie w momencie gdy Goronia podchodziła do budynków wychodzili przed niego na schody,wyglądali z okien,machali rękami i bronią wiesz nie jestem pewien czy można to nazwać wczuwaniem się w rolę cywila z wioski znajdującej się na środku linii frontu :lol:

Żeby nie wyszło że tylko mędzę powtarzam pomyśł z LARPEM dodaje smaczku i uważam że powinien być kontynuowany.

Gerard :twisted: idealnie wytknąleś mi mój błąd podczas waszego odprowadzania do dowództwa-szacunek :twisted:

Co do zachowań chamskich tudziez nieodpowiedzialnych...koledzy powiedzieli wszystko aczkolwiek bądzmy realistami w kwestii piwa - nie uda się zgromadzić tylu ludzi w jednym miejscu i uniknąc tego aby pojawiło się piwo 8)

Kończę swój mętny :wink: wywód ogólnie uważam że było super!! :!:

P>S> jeśli za bardzo się rozpisałem można wyciąc :wink: 8)

BRAWO LEAD THE WAY

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...