Cortes Posted December 9 Report Share Posted December 9 Kilka fotek, które zrobiłem przed i na poczatku gry: https://drive.google.com/drive/folders/16m-jCtfIT3e4oKmXNfQHElrrUCdQEsYK?usp=sharing Quote Link to post Share on other sites
Basil Posted December 10 Report Share Posted December 10 Dodam jeszcze dla czytacza forum który nie był na grze a zobaczy tylko ten wątek, i który mógłby powiedzieć że "a znowu się zamknęli wszyscy po kątach w bunkrze" - mam dwa argumenty, mianowicie na początku gra dla nas wyglądała tak (filmik od Tomo, wielkie dzięki :D): brunhilda.mp4 Drugi natomiast - mamy '45 rok, jesteśmy na zdobytym terytorium wroga, więc wszyscy już raczej mają doświadczenie w działaniu. Ale i tak, w pewnych momentach gry, nawet kiedy byli rozstawieni wartownicy, to przy piecyku grzało się po 3-6 osób, regularnie się zmienialiśmy pozycjami i między sobą, a przerwy na zagrzanie trwały raczej kilkanaście a nie kilka minut. Jedynie na sam koniec (ostatnie ok. 2 godziny), jak spodziewaliśmy się jakiejś "brawurowej szarży" trochę się wszyscy spięli i pochowali w krzakach, a nasza paranoja reagowania na wszystkie szmery się podniosła. Za to jak już była 5:50 i stwierdziliśmy że w 10 minut nic nie zrobicie, to żeśmy wyszli sobie trochę pohałasować i pogrzebać przy rekwizytach stacjonarnych ;) Quote Link to post Share on other sites
Grzyb_676 Posted December 10 Report Share Posted December 10 Tak jak poprzednicy w pierwszej kolejności dziękuję serdecznie organizatorom za grę. Super pomysł i realizacja. Bardzo dobry wybór rekwizytów z piecykiem na czele. Prawdę powiedziawszy był pomysł żeby zabrać tylko mały piecyk naftowy ale na nasze szczęście Dominik przekonał mnie żeby jednak pomyśleć o ciepełku :-) Wielkie podziękowania dla Waltera za wzbogacenie naszych doznań grą na akordeonie! W moim odczuciu takie akcenty jak śpiew w wolnych chwilach czy symulacja życia w warunkach wojennych są sensem dopisywania litery H do airsoftu i mi osobiście dają kupę radochy. Jeden z niewielu wyjazdów na którym busik nie był załadowany po sufit i nie było czuć że czegoś brakuje XD Mi prywatnie bardzo podobało się przydzielenie do Cortesa, udział w patrolach i możliwość eksploracji terenu, odnajdywania dokumentów, ochrony dowódców i wpływ na przebieg wydarzeń. Wiadomo że duża część gry polegała jednak na utrzymywaniu pozycji i obserwacji przedpola ale ten początek dał mi poczucie indywidualizmu i dał możliwość zbudowania swojej postaci. Co do naszej obrony i możliwości niemieckiego natarcia to wydaje mi się że, zwłaszcza w późniejszej fazie gry, gdy nasza obrona była już mocno statyczna i skoncentrowana na kierunkach dotychczasowych ataków, można było spróbować nas zaatakować od strony wschodniej (o ile pozwalały na to granice obszaru gry). Wschodnia część bronionego obszaru nie była obsadzona na stałe i gdyby udało Wam się przedostać w miarę skrycie w rejon spalonych baraków to mielibyście możliwość szybkiego natarcia na intersujące Was obiekty. Jestem pewny że atak na budynek północny miałby duże szanse powodzenia zwłaszcza gdyby był przeprowadzony dynamicznie od strony południowowchodniej gdy samochód pancerny byłby po stronie zachodniej. Quote Link to post Share on other sites
Seph Posted December 10 Report Share Posted December 10 Dzięki wszystkim za grę, przede wszystkim organizatorom. Jak przystało na Dominika i Corteza poziom naprawdę elegancki. Od strony technicznej poza jakimiś mega drobnostkami ciężko cokolwiek zarzucić. Tomo wspomniał na discordzie, że może zamiast glow sticków można by użyć farby świecącej. Nie wiem na ile jest to realne rozwiązanie ale jeżeli takie oznaczenia byłyby widoczne, to benefity takie jak: szybsze rozłożenie, brak konieczności sprzątania, dokładniejsze oznaczenie oraz niższy koszt itd. wydają się spoko. Warto zbadać temat o ile nie był już sprawdzany. Jeżeli chodzi o działanie strony niemieckiej, to do czasu wejścia na teren samych PGRów szło sprawnie, udało się otworzyć śluzy, zbadać ruch patroli i przygotować plan działania. Klimat terenu, zadania i nocy naprawdę pozwalał się wczuć w scenariusz. Zadania dla strony niemieckiej były naprawdę ciekawie wymyślone, rekwizyty, mapy, plany, to wszystko naprawdę wow. Było czuć poziom. Po tej inicjalnej fazie i ustaleniu punktu zbornego, wyszliśmy na zwiad, który miał sprawdzić podejścia do budynków. Byliśmy już naprawdę blisko, tuż przy wejściu do głównego budynku, kiedy posterunek na dworcu zauważył @MisqGrzywa. Rozwiązała się krótka wymiana ognia i Michał wpadł w niewolę. Było to duże potknięcie, które utrudniło nam realizację dalszych zadań, ponieważ garnizon przeszedł w stan "bojowy" i rozpoznane wcześniej ścieżki patroli i posterunków zostały zmienione, zwiększono czujność i zmniejszono użycie świateł. Zaczekaliśmy na "powrót" Michała z niewoli i podjęliśmy działania. Główna grupa uderzeniowa miała podejść od strony garaży gdzie mieliśmy większość naszych zadań, a grupa dywersyjna miała ściągać uwagę przeciwnika na granicę budynku "E". Gdyby to była pierwsza akcja bojowa nocy, to możliwe, że udało by się tą uwagę ściągnąć natomiast po pierwszym kontakcie czujność i dobra znajomość terenu trzymała garnizon skupiony w centralnym punkcie skąd mógł reagować na atak z każdej strony. Tutaj obrona podjęła działania jak najbardziej słuszne. W każdym razie, podeszliśmy bardzo powoli i po cichu jako grupa dywersyjna starając się pozorować realne działanie. Udało mi się wkraść na teren PGRu eliminując po drodze strażników tu i tam. Bardzo mnie zdziwił fakt, że nikt nie podnosił alarmu. Strzelałem znajdując się jakieś 30m od sztabu garnizonu, były sytuacje, gdzie strzelałem do grupy przeciwników ale nie zdejmowałem wszystkich i mimo tego nic. Z rozmów, które później słyszałem w sztabie, nie takie było zamierzenie dowódcy garnizonu więc najwyraźniej po prostu duży brak mojego szczęścia tego dnia. Taka sytuacja trwała prawie godzinę do czasu zorganizowania obławy przez garnizon. W końcu dywersja zadziałała... Udało się ściągnąć przynajmniej połowę obstawy oraz pojazd opancerzony obława zbierała się do działania dobre 15-20min i jak wyruszyli puściłem w ich stronę kilka serii po czym zacząłem uciekać i... Wtedy wpadłem w dołek i zbiłem kolano co zakończyło moje działania na ten dzień. Dalszej akcji nie widziałem więc się nie wypowiem ale z tego co było opisane wcześniej, grupa zadaniowa próbowała wykorzystać zamieszanie ale obstawa była zbyt liczna, żeby to się udało. Mam kilka przemyśleń na temat jak można było zmienić scenariusz dla strony broniącej, żebyśmy jako atak mieli trochę lepsze szanse na wykonanie jakichkolwiek zadań. Są one w dużej mierze oparte o rozwiązania już zastosowane na innych grach np. Norwegii gdzie dysproporcja sił była dużo mniejsza, a rozproszenie broniących dużo większe. 1. Zbyt duże skupienie zadań garnizonu na zbyt małym terenie. Biorąc pod uwagę dwa razy większą liczebność tej strony, powinna być ona bardziej rozciągnięta. Tutaj mieliśmy sytuację, gdzie zadania były skupione w dwóch budynkach odległych od siebie o 50m co oznaczało, że każdy budynek mógł być obstawiony siłą równą naszemu oddziałowi. Na śluzie koniec końców nikogo nie było. Nie wiem czy to było zamierzone działanie obrony, jeżeli tak to ok ale z tego co rozumiem, to nie mieli tam żadnych konkretnych zadań, a moim zdaniem powinni mieć obowiązek posterunkowy oraz dodatkowo do tego, przynajmniej jeden patrol poruszający się poza terenem samego PGR lub np. poszukujący zestrzelonego samolotu, podobnie do listu na norwegii. 2. @Domin007 wspominałeś, że chciałeś żeby ta gra się odbyła bez oddania strzału. Żeby to było możliwe, to jestem pewien, że zagęszczenie obrony naprawdę musiałoby być dużo mniejsze. Na norwegii jako obrona mieliśmy zadania, które odciągały nas, przynajmniej na jakiś czas od celów aliantów. Tutaj wszystkie zadania obrony trzymały ich bezpośrednio na naszych celach. Można było dodawać zadania wymagające opuszczenia terenu przynajmniej przez kilku ludzi, co dawałoby nam jakieś okienka operacyjne z zmniejszoną obstawą albo dodać obronie zadania sprawdzenia rekwizytów i budynków, które tak naprawdę nie miały dla naszej grupy znaczenia. Jeżeli już musieli być tak skupieni, to dobrze by było jakby elementy wymagające obrony nie były tak oczywiste. Jeżeli byłyby dodatkowe zbiorniki ale bez chemikaliów albo jakieś duble sejfu itp. To też nie było by tak łatwo rozłożyć się dosłownie tam gdzie trzeba. 3. Jedyne technikalia, które nie zadziałały czyli pomieszczenie niebezpieczne z gazem. Tutaj powinno to być zrobione tak, że jeżeli garnizon o tym nie wiedział, to Cortes powinien pilnować tego pomieszczenia do czasu wejścia tam pierwszego żołnierza, który wtedy powinien być odesłany na respa, a strefa oznaczona jako niebezpieczna przez sapera. Oczyściłoby to trochę kluczowy dla nas obszar działań i może garnizon by założył, że my też tam nie wejdziemy? To chyba tyle z czepiania się. Nie narzekam, gra była naprawdę spoko ale myślę, że miała szansę być jeszcze fajniejsza gdyby te tematy zagrały. Mamy przykłady jak wspominana norwegia, gdzie garnizon liczący +- tyle osób co grupa specjalna był rozłożony na 2 punktach odległych od siebie o jakiś kilometr i do tego miał masę zadań wymagających wyjścia w teren co oznaczało, że na punktach były często dwie osoby albo zupełnie nikogo nie było tak jak w momencie zniszczenia koszar. Jeszcze raz, dzięki wielkie za grę i do następnego! Quote Link to post Share on other sites
Basil Posted December 11 Report Share Posted December 11 Zgadzam się z przedmówcą - garnizon był mały, ale obszar obrony też nie był duży, przez co było nas dość gęsto. Odciągnięcie patroli pod inne obiekty, lub wrzucenie w połowie gry nagłego, niespodziewanego zadania mogłoby nas efektywnie rozrzedzić, dajac atakującym SZANSĘ (nie GWARANCJĘ!) na wykonanie swoich zadań. Istotne jest to, że to nie jest zadanie znane od początku lub do wykonania na początku - musi być jakiś czynnik który powoduje, że rozprasza to istniejące plany i wymaga adaptacji. Nie pamiętan takich nagłych i niespodziewanych zadań na żadnej grze do tej pory, poza przypadkami wynikłymi z akcji samych graczy (jak na KWC). Przykładowo jeden taki pomysł: gra zaczyna się ok. 19, a o 23 dostajemy nagle radiowo lub depeszą komunikat że "w pobliżu waszego garnizonu wykoleił się pociąg, macie się udać i wyciągnąć z niego jakieś ważne rzeczy"; owy wykolejony pociąg jest na znanej nam trasie, więc musimy ją przejść, znaleźć go i zobaczyć o co chodzi. Sam pociąg to auto w lesie, w którym siedzi MG udający maszynistę, który dziękuje za ratunek i przekazuje jakieś rekwizyty, lub żąda przybycia innych żołnierzy bo np. potrzeba x osób żeby wydobyć coś z wagonu. I tak jak Baldini, wiwat Walter za piękne akordeonowanie :) Quote Link to post Share on other sites
Cortes Posted December 11 Report Share Posted December 11 Baldini, Masz rację, jeśli chodzi o niewykorzystanie przez Niemców próby podejścia od strony wschodniej. Zajmując s=dwa razy pozycję na wzgórzu obok budynku E, zastanawiałem się, dlaczego koljny raz Niemcy podchodzą prosto na ścianę szczytową E i na Stację Kolejową. Była tylko jedna próba podejścia bardziej na wschód, ale właściwie na południowo-wschodnią stronę wzgórza - ale została wykryta i dwóch Niemców uciekło bez walki. Podejście od wschodu miałoby też tę zaletę, ze przejście przez teren trawiasty nie robiłoby tyle hałasu, co podchodzenie lasem. Kady ruch w lesie był wkrywany na naszych pozycjach słuchem. Dodatkowo przejście między zagajnikiem (ze wzgórzem) a budynkiem A byłoby chronione przed oświetleniem z samochodu pancernego. Seph, Na poczatku starałem się moderować wydarzenia tak, żeby nie wprowadzać nerwowej atmosfery. Podczas odprawy oddziału (in game) poinformowałem prawie wszystkich, gdzie jesteśmy, że nie wiemy co to za fabryka, że ja z dwoma polskimi żołnierzami zostałem przysłany, żeby zorientować się, ponieważ fabryka ma być przekazana w polskie ręce. Po przybyciu dowódcy sowieckiego oddziału wartowniczego, zostały zarządzone patrole wokół fabryki i przeszukanie budynków. Stacja pomp i zastawy na wale zostały rozpoznane raz, potem już patrole piesze nie były tam wysyłane, ze względu na atak na samą fabrykę. Podobnie teren w okolicy telegrafu, spalonych baraków i lasu na południu. Tam też były wysłane patrole i weszły nawet dość głęboko w las. Do czasu pierwszego ataku na budynaek E i Stację kolejową, na obrzeżu fabryki były tylko jednoosobowe posterunki. Po zaatakowaniu przez Niemców fabryki posterunki zostały wzmocnione. Pomieszczenie ze zbiornikami zostało odktyte bez mojego udziału. Nie dogadaliśmy się z Dominikiem co do tego, czy jest bezpieczne, czy nie. Uznałem, ze jezeli nasi ludzie już tam weszli, to instalacja jest szczelna i trujący gaz się nie ulatnia. Co innego byłoby w przypadku otwierania zaworów - przy tym potrzebne byłyby zabezpieczenia. Swobodny dostęp do pomieszczeń strefy niebezpiecznej nie miał żadnego wpływu na przebieg gry. Te pomieszczenia to była mała część budynku A, z dwoma wejściami - od strony wnętrza budynku i przez dziurę w ścianie. Podczas obrony nie było potrzeby wchodzenia do strefy niebezpiecznej. Obrona Budynku A odbywała się z pozycji na końcach (przy kominie lub garażach), przy przeciwległym szczycie oraz czasem pośrodku budynku, przy dziurze w ścianie. Zresztą, moderowałem tak, żeby nie było jasne, po co Niemcy chcą wejść do budynku A i czy w ogóle tego chcą. Przez większą część gry podejrzewanym głównym celem niemieckim był sejf w budynku L. Myślę, że główną trudnością przy skrytym wykonaniu misji była nie przewaga liczebna obrońców, tylko warunki terenowe. Ruchy w lesie i w budynkach były słyszalne z daleka. Może gdybyśmy się zdecydowali na wyposażenie oddziału niemieckiego w dwa radia, to koordynacja działań byłaby lepsza i utrudniałoby to przerzucanie sił obrońców. Pozdrawiam Cortes Quote Link to post Share on other sites
Domin007 Posted 1 hour ago Author Report Share Posted 1 hour ago Operacja "Brunhilda” uzmysłowiła Sowietom wartość zakładów „Anograna”. Dnia 8 lutego 1945 r. w fabryce zaczęła pracę specjalna komisja techniczna, dzień później odnaleziono dokumenty zawierające formuły chemiczne niezbędne do produkcji bojowych środków trujących. Pobrano też próbki, które wysłano do laboratoriów w Moskwie. W marcu 1945 r. pułkownik K.A. Pietrow zdołał przeprowadzić syntezę tabunu na bazie znalezionej w Dyhrenfurcie formuły. Podjęto decyzję o demontażu urządzeń fabryki i wywiezieniu ich do Zakładu Chemicznego nr 91 w Stalingradzie. Fakt ten potwierdza, że cele "Operacji Brunhilda” nie zostały osiągnięte. Robert Primke, Maciej Szczerepa - Operacja Brunhilda - Brzeg Dolny 1945 Minęły już ponad dwa tygodnie od naszej gry, której scenariusz bazował na historii jednej z ciekawszych niemieckich operacji specjalnych z okresu II wojny światowej, dlatego myślę, że możemy podsumować imprezę. Mechanika zasadniczo nie odbiegała od dotychczas organizowanych przez nas milsimów, a przygotowany scenariusz starał się w maksymalnym stopniu odtworzyć realia rajdu na fabrykę "Anograna" z lutego 1945 r. (topografia, cele, zadania). Zupełnie różny był jednak charakter oddziału niemieckiego. W 1945 r. generał Max Sachsenheimer zaatakował Dyhrenfurth siłami brygady pancernej ze wsparciem artylerii. Sowieci kontratakując również używali czołgów i dział. My jednak postawiliśmy na działania małego oddziału specjalnego, który miał niepostrzeżenie przeniknąć w rejon i na teren fabryki, wykonać swoje zadania i ujść pościgowi. Drugim odstępstwem od realiów historycznych było dopuszczenie małego kontyngentu polskiego, w rzeczywistości w rejonie Brzegu Dolnego nie walczyły oddziały ani 1 ani 2 Armii Wojska Polskiego. Niemniej, dzięki temu zabiegowi mogliśmy zwiększyć liczebność strony broniącej się, co miało duże znaczenie dla skuteczności jej działań. W grze finalnie wzięło udział 23 uczestników z centralnej i południowej Polski (Łódź, Warszawa, Śląsk, Małopolska, Podkarpacie): 16 graczy tworzących oddział radziecko-polski oraz 7 po stronie niemieckiej. Straty przedbitewne były minimalne i wyniosły 2 osoby, które poinformowały o absencji z dużym wyprzedzeniem - za co dziękuję. Jakie były cele obu stron? Zadanie strony niemieckiej, ze względu na naturę problemu jaki tworzyły chemikalia pozostawione w fabryce "Anorgana", było ułożone w ścisłą sekwencję. Po przeprawieniu się na wschodni brzeg Odry i skrytym osiągnięciu rejonu zakładów Niemcy mieli: 1. otworzyć zastawki kanału odpływowego do rzeki, 2. włączyć zasilanie stacji pomp, 3. otworzyć zawór główny w budynku "A" (Wytwórnia), 4. otworzyć zawory poszczególnych zbiorników, 5. w miarę możliwości wysadzić w powietrze fabrykę (korzystając z centrali minowej) lub przynajmniej budynek "A" (za pomocą przygotowanego ładunku wybuchowego). Zadaniem dodatkowym było odzyskanie dokumentacji produkcyjnej ukrytej w sejfie w budynku "L" (Laboratorium). Finalnie oddziałowi niemieckiemu udało się zrealizować dwa pierwsze cele. Celem strony radziecko-polskiej było: 1. dozorować wschodni brzeg rzeki Odry od miejscowości Berg Fabryczny; 2. zabezpieczyć teren fabryki - wystawić warty, opracować harmonogram zmian, trasy patroli z uwzględnieniem wykorzystania samochodu pancernego; 3. dokonać dokładnego sprawdzenia pirotechnicznego obiektów fabrycznych i rozbroić znalezione instalacje minerskie - rozbrojenie instalacji minowej uniemożliwiało wykorzystanie przez Niemców mechanizmu centralnej detonacji; 4. zebrać i zabezpieczyć wszelką dokumentację dotyczącą fabryki. I cyk, mapka dla lepszej orientacji w terenie: Jak wyglądały działania obu stron opisali już moim PT przedmówcy, zatem nie będę pisał AAR-u, ale odniosę się do konstruktywnej krytyki i wskaże co wg mnie zagrało, a co nie. Co poszło nie tak: 1. Z tego co usłyszałem po grze stronie radziecko-polskiej kiepsko poszło z rozkazem przeszukania fabryki. O ile saper zasadniczo wywiązał się z zadania, znalazł i rozbroił większość min podłożonych przez uciekających Niemców (choć przeoczył ładunek podłożony w pomieszczeniu zajętym na stanowisko dowodzenia) oraz unieruchomił centralę minową, o tyle sprawdzenie porzuconej dokumentacji pozostawiało co nieco do życzenia. A szkoda, bo dokumenty, które były rozrzucone w fabryce były de facto przełożonymi na język polski oryginalnymi dokumentami z zakładów "Anorgana". Ich lektura mogłaby być dla Was ciekawa (i upiorna zarazem). 2. Pominięcie przez stronę radziecko-polską zadania dotyczącego dozorowania wschodniego brzegu rzeki - całość oddziału obsadziła fabrykę, nie spotkaliśmy ani jednego patrolu wzdłuż linii kolejowej czy w okolicy stacji pomp. Widzieliśmy tylko jeden przejazd samochodu pancernego przez tą okolicę. Nie wiem z czego to wynikło, być może powinienem w rozkazie bardziej stanowczo wskazać konieczność zabezpieczenia przez stronę radziecko-polską także stacji pomp i patrolowanie linii kolejowej, jednak myślałem, że rozkaz jest dość jednoznaczny w tej kwestii. Rozproszyłoby to nieco siły radziecko-polskie poprzez wymuszenie opuszczenia przez część oddziału terenu fabryki i wyrównało w ten sposób proporcję między liczebnością strony broniącej a inicjatywą strony atakującej. @Seph piszesz, że warto byłoby W dniu 10.12.2025 o 22:37, Seph napisał: (...) dodać obronie zadania sprawdzenia rekwizytów i budynków, które tak naprawdę nie miały dla naszej grupy znaczenia. (...) Faktycznie tak zrobiliśmy. Strona radziecka miała przeprowadzić sprawdzenie pirotechniczne obiektu (było łącznie 11 min w 3 różnych lokalizacjach) i rozbrojenie znalezionych ładunków wybuchowych oraz zebrać porzuconą dokumentację (np. w dyżurce). Te cele nie były istotne z punktu widzenia oddziału niemieckiego, ale miały zapewnić robotę Sowietom i Polakom. 3. Dowodzenie niemiecką grupą zadaniową. Zgodnie z planem nakreślonym przez @Cress (Michał) po wykryciu naszej obecności przez stronę radziecko-polską, nasz oddział podzielił się na grupę dywersyjną, którą dowodził bezpośrednio Cress i grupę zadaniową, którą dowodziłem ja. Cóż - noc i posiadanie w oddziale samych VIP-ów (sanitariusz oraz technik i saper - tylko oni mogli wejść do zagazowanego pomieszczenia i otworzyć zawory) nie skłaniało do podejmowania brawurowych decyzji, co zaowocowało z mojej strony nieco kunktatorskim i nazbyt ostrożnym podejściem. Być może gdyby grupą zadaniową dowodził ktoś bardziej zdecydowany strona niemiecka mogłaby osiągnąć sukces - w końcu weszliśmy do budynku "A" i dotarliśmy do centrali minowej. 4. Oznaczenie pomieszczeń zagazowanych, do których wstęp możliwy był wyłącznie w wyposażeniu przeciwchemicznym - słusznie wskazał to @Seph. Strefa niebezpieczna oznaczona była niemieckimi plakatami z napisami "HALT! Wejście tylko w masce przeciwgazowej!". Być może nie wyłożyłem tego dostatecznie jasno i dlatego Cortes nie przekazał tego Kolegom ze strony radziecko-polskiej na odprawie. Co prawda, rzeczywiście nie miało to znaczenia dla przebiegu gry, ale to raczej szczęśliwy zbieg okoliczności - gdyby Niemcom udało się przeniknąć do strefy niebezpiecznej i wpadłby tam patrol polski lub radziecki byłaby afera. Dobry pomysł na rozwiązanie tego problemu podsunął @arkusz86 - wykorzystanie kostek pułapkowych wypróbowanych na Return to Castle Wolfenstein: Mroczny sekret. Kiedy ktoś znajduje taką kostkę, postępuje według wskazanego tam algorytmu i nie ma ryzyka niedomówień. 5. Opóźnienia - Panowie, po raz kolejny mieliśmy obsuwę ze względu na poślizgi w przyjeździe graczy z oddziału radziecko-polskiego. Nie wiem z czego to wynika, przecież pinezka w pierwszym poście pokazywała parking strony radziecko-polskiej. Co zagrało: 1. Klimat - gracze się wczuli. Zarówno ze strony niemieckiej jak i Sowieci oraz Polacy. Punkt dowodzenia był świetny, kiedy usłyszałem przez telefon jak @WalterWeiß zasuwa na akordeonie to nie mogłem się nie uśmiechnąć. Co więcej służba patrolowa, przeczesywanie terenu szperaczem z wozu pancernego - wyglądało super realistycznie. Zachowanie załogi, kiedy przeszła w tryb alarmowy też było jak najbardziej realistycznie. Super! 2. Scenografia - czasem mniej znaczy więcej. Myślę, że ta gra, będąca nieco odwrotnością RTCW pokazała, że można zrobić fajną imprezę bez ciężarówki mebli, namiotów i innych gratów. 3. Kultura gry - na topowym poziomie. Żadnych kwasów, żadnych pretensji, żadnych oskarżeń. Chciałbym by tak koleżeńska atmosfera panowała na każdej imprezie. Propozycje: Seph pisał, że @Blue-Tomo zaproponował wykorzystanie farby fluorescencyjnej do oznaczania miejsc niebezpiecznych. Pomysł według mnie ciekawy i wart wypróbowania, ale widzę parę ale. Po pierwsze, w ten sposób przykładamy rękę do degradacji terenu - farba zostanie, glow sticki można zebrać po grze i wyrzucić. Po drugie - glow sticki można powiesić/położyć także w miejscach, których nie pomalujemy farbą - vide studnie między budynkiem "E" (Magazyn) a stacją kolejową. Po trzecie - kolory glow sticków często mają znaczenie (np. czerwony - zakaz przejścia, pomarańczowy - niebezpieczeństwo). Jeżeli chcielibyśmy skorzystać z farby musielibyśmy mieć kilka wiaderek tejże. Chyba tyle ode mnie. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyjechali za udział w tej, chyba wymagającej rozgrywce. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało. Przy okazji nieśmiało przypominam spóźnialskim, którzy nie uregulowali wpisowego na miejscu, o wpłatach. Służę numerem konta do przelewu na PW lub na maila. Dzięki. Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.