Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

II Janowski zlot ASG - Janów Lubelski (10-12.09.2004)


Recommended Posts

  • Replies 233
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja zostałem do końca ale mogę się domyślać czemu czarni powymiękali.

3km do respa po drodze z atrakcjami typu spory pagór, bagna, rzeczka, dochodzimy do linii frontu a tu co? Zieloni mają przerwę na herbatkę  8O

Perspektywa kolejnej 1h wycieczki do respa i spowrotem aby postrzelać 3 minuty niszczyła psychikę a nogi to dopiero jutro mnie zabiją.

 

od przeprawy do respownu bylo 900m prosze sprawdzić na mapach 1cm=100m

 

przyznaje ze za dużo, ale 3km to stanowczo malo obiektywna wypowiedz

 

podziękowania szczególne dla:

Colonela- za musztre przy grochówce :]

Lotosowi- za zakrzykiwanie Colonela :]

Xie- za uwidacznianie problemów bez robienia awantury, nie każdy tak potrafi :]

i dla wszystkich którzy sie wyśmienicie bawili.

 

CAMO, PET, GW, RAINBOW za klimatyczną zabawe;

w oczach do tej pory mam PETowców znoszących z pola walki swoich rannych i CAMO wrzeszących za medykiem.

generalnie wysmienita zabawa u zielonych i wczucie w klimat.

 

PS

o czarnych nic nie pisze bo poprostu tam mnie nie było

Link to post
Share on other sites

Resp mieliśmy ZA drogą, mocno na południe.

Dopiero w ostatniej godzinie został przeniesiony (o czym nie wszyscy wiedzieli), na górkę. SAM 2 był kawałek za przeprawą. Powiedzmy że było to 1300m w sumie. Mnożąc to x2 (w końcu trzeba się przewlec w tą i spowrotem) daje to 2600m.

Brak medyków powodował spawn zielonych w 5 minut, spawn czarnych w godzinę.

 

P.S. Ten achtung o 6:30 to była pobudka? Ja myślałem że sygnał do zakończenia imprezy przy ognisku :D

Link to post
Share on other sites

Wlasnie dochodze do siebie...wiec sie przylacze do PODZIEKOWAN! dla wszystkich, ktorzy wszystkim starali sie "zrobic" dobrze! hhehehe...

 

Emerytowana Piesc Pancerna dziekuje za klimat, zabawe itd. /bo musialbym pisac i pisac/.

 

...zreszta wszyscy wiedza, ze PET lubi wszystkie i wszystkich!!!

/tylko nie wiem co z Sajgonem...hehehe/

 

Do nastepnego...

Link to post
Share on other sites

Oczywiscie chcialbym:

 

- wszystkim podziekowac (szegolnie grupom PET, GW, CAMO i Rainbow, medykom z PAT - Zamrok, Decado i Szpadel, niezastapionemu Brymerowi i Cybulowi z Ratajem za towarzystwo "do konca" przy ognisku),

 

- przeprosic za bajzel przy organizatorce oraz przeniesienie baneru FA AX. (Droga wytlumaczenia - o godz. 5.30 jako, ze pod wplywem alkoholu panowalala nieodparta pokusa zrobienia jakiegos zarciku - to ze na trzezwo nie byl on juz tak smieszny jak przed to inna bajka :?) - aha prosze tez ofiary psikusa o nie doszukiwanie sie prywatnych wycieczek - wszystkich jednako lubimy i nikomu nie zamierzalismy dokuczyc, jesli ktos sie tak poczul to szczegolnie go przepraszam.

 

- wyrazic rozczarowanie i zdziwniene, ze na nocnym ognisku bylo w porywach do 15 osob - tak jakby nikomu nie zalezalo wspolnie posiedziec i pobawic sie.

Link to post
Share on other sites

Witam

Jeszcze może ja się wtrące:]

Co do respawna... Faktycznie był on daleko, no ale nie wydaje mi się, że przemarsz tam i z powrotem był aż tak strasznie wyczerpujący. Poza tym wydaje mi się, że ludzie stosunkowo żadko gineli? Ja poległem 3 razy na polu chwały, więc trzy razy musiałem wracać do respa, ponieważ ani razu oczywiście nie dostałem Med packa, nad czym ubolewam z powodów oczywistych - Dzidek nie dotknął mojej klaty;P Wynika z tego, że musiałem także sporo przemaszerować, biegać i sie czołgać, co wcale nie wpłynęło negatywnie na moją obecność podczas scenariusza. Co do wyprawy na SAM-2. W życiu nie zobaczyłem tego obiektu, mimo, że często walczyłem na froncie - właściwie ciągle tam byłem - poza oczywiście SAMem-2, gdyż w tym czasie reanimowałem IVANa, częstując go wodą;) Po pierwszej wyprawie na SAM-2 raczej mało osób wróciło tam ponownie, gdyż zachód zmobilizował swoją armię i porozstawiał liczne patrole w okolicy rzeki i samej przeprawy. Więc te 2600 metrów Piasecznika, wydażyło się może raz, może dwa, no ale na pewno, za każdym razem nie trzeba było przechodzić 2600 metrów. Te 900 metrów o których mówi KOZI, także jakoś nie bardzo mi pasuje, gdyż marsze do respa trwały dość długo. Nie wiem, od którego momentu były one mierzone, no ale jeżeli od rzeki to jakoś bardzo szybko udawało się się te "900" metrów pokonać - może pobiłem rekord w chodzie na 900 metrów?:D.

Zmierzam do tego, że mimo tego, że do respa było "900" m (nie wydaje mi się, że aż tyle);P to wcale nie był to aż tak strasznie wyczerpujący marsz. Nie sądze też, że po 2-3 godzinach strzelania, ludzie byli już tak zmęczeni, że nie dali rady chodzić - chociaż do domku jakoś dotarli;P Wystarczyłby 15 minutowy odpoczynek, tak jak to było przed marszem na SAMa-2 i spokojnie można było dalej grać. Ostatnia bitwa strzelania była bardzo szybka i ruchliwa. Ludziom jakoś sił nie brakło, mimo, że strzelali już duuuużo ponad 3 godziny. Ba! Co po niektórym wystarczyło sił by obiec armie zielonych od tyłu i sadzić im w plecy - a aby to wykonać trzeba było pokonać wąwóz, który był dość stromy. Zresztą, nie ma co tu się tłumaczyć, itp bo to i tak nic nie zmieni. Uważam tylko, że skoro ludzie wybierają sie na zlot, który między innymi zawiera strzelanie to powinni to uszanować i się podporządkować. Na zlocie był czas na rozmowy, ognisko itp, ale był też czas na strzelanie - i w tym właśnie czasie powinniśmy się strzelać, tak jak to zrobił niemalże cały zachód i jedynie 23 osoby ze wschodu:/ A szkoda, że tak wyszło ze strzelaniem, bo wiele osób dobrze się bawiło do czasu, kiedy uświadomiliśmy sobie, że została nas tylko garstka. Podkreślić zatem należy to, że nie można obwiniać jedynie organizatora za strzelaniu, tylko ludzi, którzy postanowili wrócić. Ponieważ to maniacy byli motorem napędowym, maniacy mieli zdobywać poszczególne cele i wykonywać zadanie, a nie ich duchowa obecność. Scenariusz wyszedł jak wyszedł, nie były zrealizowane wszystko cele, ponieważ brakło osób do ich realizacji. To właściwie tyle co mam do powiedzienia na ten temat.

Jeszcze raz pragnę podziękować organizatorom i maniakom za świetną zabawę.

Mam tylko pytanie:D

Kto robił zdjęcia i chciałby się nimi podzielic?

Pozdrawiam

BoT

Link to post
Share on other sites

za zdjecie banneru bylem wdzieczny, bo mielismy tylko dluuugi sznurek, ktory godzinami sie platal w nogi zanim sie udalo powiesic banner.

Z pewna taka niesmialoscia wypatrywalem momentu zdjecia banneru - a tu niespodzianka ! - nie musialem sie meczyc :-)

 

czyn niskiej szkodliwosci spolecznej, a w zasadzie w miare pomocny.

lepiej zdejmowac banner, niz rzucac ceglami w samochod...

 

bylo fajosko i raczej rzesko...

Link to post
Share on other sites
Resp mieliśmy ZA drogą, mocno na południe.

Dopiero w ostatniej godzinie został przeniesiony (o czym nie wszyscy wiedzieli), na górkę. SAM 2 był kawałek za przeprawą. Powiedzmy że było to 1300m w sumie. Mnożąc to x2 (w końcu trzeba się przewlec w tą i spowrotem) daje to 2600m.

Brak medyków powodował spawn zielonych w 5 minut, spawn czarnych w godzinę.

 

P.S. Ten achtung o 6:30 to była pobudka? Ja myślałem że sygnał do zakończenia imprezy przy ognisku :D

 

żydowskim targiem :wink:? nie powiedzmy było to 1300m tylko było 900 (mam mape przed nosem i wiem co pisze) i respown zachodu był oddalony od przeprawy o jakieś 600m

 

jeszcze raz prosze o spojrzenie obiektywne na mape i policzyć co dokładnie było do przejścia i nie pisanie bzdór.

 

jedyny plus zachodu był taki zę rozstawili ludzi w kilku punktach i na jedno hasło radioewe mozna było podwoić liczbe ludzi w danym punkcie i tak sie działo, wschód natomiast atakował falami (na pierwszy żut oka bez koordynacji) na zasadadzie URRAAAA!!

 

Wschód dysponował prawie 20 osobową przewagą w ludziach, mieliscie o 1 medyka więcej, ten scenariusz był do wygrania.

Link to post
Share on other sites

Resp wschodu byl daleko. W pierwszej fazie scenariusza nie mialo to wiekszego znaczenia. Natomiast pozniej i owszem. Uwazam, ze sily desantu powinny miec ruchomy sztab/mozliwosc zakladania punktow umocnionych (w wyznaczonych na mapie miejscach - ze wzgledow strategicznych:), ktore automatycznie zmniejszalyby te sporne metry(kilometry:) i czas.

 

A mialo to znaczenie. W pewnym momencie zwiad wschodu dotarl w poblize rzeki i wdal sie w krotka wymiane ognia. Nie wiadomo jakby sie to potoczylo, szczesciem zostal wsparty (zwiad) glownymi silami uderzeniowymi i udalo sie zniszczyc badz wyprzec wroga za rzeke (przynajmniej w "centrum" pola walki). Mielismy inicjatywe (takie jest moje zdanie), ktora stracilismy ze wzgledu na oddalony respown oraz brak medykow w czasie decydujacych natarc.

 

A ci ( medycy) schodzili razem, a nie falowo. Rozumiem, ze byc moze wszyscy w tym samym niemal czasie musieli uzupelnic med packi, ale przynajmniej raz (przy mnie) jeden zszedl z drugim (medykiem) mimo tego, ze dysponowal jeszcze trzema zestawami medycznymi.

 

Kolejna niedogodnoscia bylo pokonanie rzeki. Fajnie jest co prawda do niej tryknac i przebyc po kolana/pas w wodzie. Ale mozna tez bylo zaznaczyc na mapie miejsca przepraw/brody i "podrzucic materialy na "most". bez ustawiania, to musieliby zrobic atakujacy - pod silnym ostrzalem:)

 

Caly czas pada pytanie dlaczego w pewnym momencie zostalo tylko 23 czarnych? Juz odpowiadam.

W pewnym momencie, kiedy udalo sie nam podkrasc pod oboz/fort zachodu, okazalo sie, ze tenze zachod ma 15 min. przerwe:(

 

Jak zam Kozi napisal, strzelanka mial byc calodzienna, nie rozumiem skad wiec pomysl, by punkt niejako taktyczny byl miejscem odpoczynku i to w dodatku bez gogli:(

 

Na domiar wszystkiego ni z gruchy, ni z pietruchy na tyly czarnych wypadli podekscytowani zieloni, ktorzy to w "przerwie" zaszli nas od tylu - troche to nie uczciwe, a napewno nie fair.

 

Dlatego tez wieksza czesc czarnych zeszla z pola i zrobila sobie przerwe:)

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Witam

 

wschód natomiast atakował falami (na pierwszy żut oka bez koordynacji) na zasadadzie URRAAAA!!  

 

Cóż innej możliwości nie mieliśmy. Była jedna przeprawa, potem zieloni zrobili drugą i chyba nawet trzecią. Inaczej nie dało się atakować, gdyż atak mały grupkami był właśnie nie skuteczny ze względu na to, że cały brzeg był patrolowany przez zachód. Przeprawy był strzeżone, chociaż nie zawsze. Każdą okazje przedarcia sie na drugi brzeg próbowaliśmy wykorzystać. Wydaje się się, że nie było innej możliwość ataku na brzech zachodu. Trzeba było robić zmasowane ataki. Po przeprawie na drugą stronę już zaczynały się skoordynowane działania, tak przynajmniej mi się wydaje. Przeprawa także była dobrze organizowana. No ale nie zawsze była możliwość pokonania rzeki.

 

W pewnym momencie, kiedy udalo sie nam podkrasc pod oboz/fort zachodu, okazalo sie, ze tenze zachod ma 15 min. przerwe:(  

 

Jak zam Kozi napisal, strzelanka mial byc calodzienna, nie rozumiem skad wiec pomysl, by punkt niejako taktyczny byl miejscem odpoczynku i to w dodatku bez gogli:(  

 

Na domiar wszystkiego ni z gruchy, ni z pietruchy na tyly czarnych wypadli podekscytowani zieloni, ktorzy to w "przerwie" zaszli nas od tylu - troche to nie uczciwe, a napewno nie fair.  

 

8O Wow, o tym to nie wiedziałem... Nie dobrze, że tak się stało i nic na tem temat nie mogę powiedzieć. Mnie tam nie było i chyba dobrze.

 

Co do petard:] Pinkyego nie było;P

Pozdrawiam

BoT

Link to post
Share on other sites

moze skonczmy juz dewagacje nad odlegloscia wschodu do respawna

 

ZACHOD byl poprostu lepiej zorganizaowany :) Takie byly zalozenia scenariusza i tyle ;)

 

IMO sam scenariusz byl SUPER i niech stanowi wyzwanie dla kolejnych zlotow, aby bylo choc w polowie tak "marnie" jak w Janowie.

 

Mysle, ze pomimo innych organizacyjnych niedogrywek, TO strzelanie zapadnie najbardziej w pamiec i bedzie dobrym przykladem na nastepne miesiace.

Link to post
Share on other sites

Powiem tak...

 

Podczas szturmu przeprawy - kiedy oddaliśmy praktycznie bez walki SAMA 3 i po długim boju padła przeprawa - myślałem, że ofensywa wschodu pójdzie dalej i scenariusz się skończy w 30 minut. Jednak natarcie wschodu po zdobyciu przeprawy zostało zatrzymane... To nam dało czas na przegrupowanie - utworzenie drugiej lini frontu, ufortyfikowanie obrony SAM'ów itd.. Późniejsze ataki - zarówno na SAMA 2 jak i lokalne potyczki przy rzece odbywały się zbyt małą liczbą wojska wschodniego - więc nie mogły być skuteczne.

I tu mam hipotezę na przewagę zachodu. Tajemnica nie jest w odległościach... Po prostu w armii zachodu medycy wykonywali wspaniałą robotę - stosując przy tym również logikę... Otóż - medycy którym kończyły się medpacki wzywali innego medyka - który ich zastępował - a sami lecieli do Fortu po nowy zapas medpacków. W ten sposób każdy punkt obrony miał cały czas medyka z zapasem medpacków - i przez to nie trzeba było latać do fortu na respawn. W zasadzie - tylko niedobitki ze szturmu przeprawy - które zostały po wschodniej stronie rzeki musiały się respawnować - reszta polegała na medykach...

Link to post
Share on other sites
Powiem tak...

 

Podczas szturmu przeprawy - kiedy oddaliśmy praktycznie bez walki SAMA 3 i po długim boju padła przeprawa  - myślałem, że ofensywa wschodu pójdzie dalej i scenariusz się skończy w 30 minut. Jednak natarcie wschodu po zdobyciu przeprawy zostało zatrzymane... To nam dało czas na przegrupowanie - utworzenie drugiej lini frontu, ufortyfikowanie obrony SAM'ów itd.. Późniejsze ataki - zarówno na SAMA 2 jak i lokalne potyczki przy rzece odbywały się zbyt małą liczbą wojska wschodniego - więc nie mogły być skuteczne.  

I tu mam hipotezę na przewagę zachodu. Tajemnica nie jest w odległościach... Po prostu w armii zachodu medycy wykonywali wspaniałą robotę - stosując przy tym również logikę... Otóż - medycy którym kończyły się medpacki wzywali innego medyka - który ich zastępował - a sami lecieli do Fortu po nowy zapas medpacków. W ten sposób każdy  punkt obrony miał cały czas medyka z zapasem medpacków - i przez to nie trzeba było latać do fortu na respawn. W zasadzie - tylko niedobitki ze szturmu przeprawy - które zostały po wschodniej stronie rzeki musiały się respawnować - reszta polegała na medykach...

 

wlasnie z tego powodu co pisal wojti w tym momencie z jednej strony przebilismy sie chwilowo ale 2/3 ludzi lezalo i darlo sie "medyk" a owi medycy wczesniej zmyli po angielsku :] (jako ze byli tez organizatorami i pomagali w scenariuszu na wszelki wypadek nie mam pretensji :) mogli miec po prostu ku temu wazny powod) i cala nasz ofensywa runela.

 

Ale ogolnie bardzo sobie wyjazd chwale :]

Link to post
Share on other sites

Caly czas pada pytanie dlaczego w pewnym momencie zostalo tylko 23 czarnych? Juz odpowiadam.  

W pewnym momencie, kiedy udalo sie nam podkrasc pod oboz/fort zachodu, okazalo sie, ze tenze zachod ma 15 min. przerwe:(

 

Jak zam Kozi napisal, strzelanka mial byc calodzienna, nie rozumiem skad wiec pomysl, by punkt niejako taktyczny byl miejscem odpoczynku i to w dodatku bez gogli:(

 

Na domiar wszystkiego ni z gruchy, ni z pietruchy na tyly czarnych wypadli podekscytowani zieloni, ktorzy to w "przerwie" zaszli nas od tylu - troche to nie uczciwe, a napewno nie fair.

 

Dlatego tez wieksza czesc czarnych zeszla z pola i zrobila sobie przerwe:)

 

Pozdrawiam

 

Panowie - bez jaj... przerwa w SAM'ie 2 była wynikiem nieporozumienia. Otóż Zachód zrozumiał organizatorów - że jest konieczność przerwania walk na ok. 20 minut - gdyż nie są przygotowane scenariusze... Sprawa została wyjaśniona polubownie i organizator uściślił że NIE MA ŻADNYCH PRZERW - scenariusz toczy się cały czas.

Dlatego tłumaczenie rejterady 70% sił wschodu do ośrodka tym nieporozumieniem jest niepoważne... Zresztą sami żołnierze wschodu mówili, że ich ludzie pojechali sobie na zakupy i do ośrodka - bo im się już nie chce...

Link to post
Share on other sites

poza tym nieladnie jest odbierach chwaly zwyciezcom, ktorzy byli poptostu lepiej zorganizowani, zgrani i osadzeni w klimacie.

 

tu wschod wine za swoja kleske moze przypisywac tylko samemu sobie :) Byc moze po stronie zachodu bylo wiecej leni i starych wyjadaczy, ktorzy szybko zrozumieli, ze MEDYK=WYGODA i pilnowali ich jak swoich wlasch karabinow..

 

czasami trzeba posypac glowe popiolem i przyznac sie do kleski.. oraz obiecac rewazn na najblizszym zlocie :)

 

aha... tu musze jeszcze wspomniec o CAMO jako najlepiej zorganizowanej druzynie. Milo bylo posluchac i popatrzec jak w ich wykonaniu wyglada dyscyplina pola walki, jak mozna realizowac rozne zalozenia taktyczne od frontalnego ataku, po zorganizowany odwrot. Respect

Link to post
Share on other sites

Zlot byl udany, i tu dziekuje organizatorom

bardzo sie chlopaki starali i trzeba im tu za to jeszcze raz podziekowac.

 

co do organizacji atakow czarnych "czarnych".... oragnizacja byla!

 

Zwiadem (na skrajnym kacu dowodzilem ja)

Piechota liniowa Gała

 

blyskawicznie wyparlismy wroga za rzeke przy minimalnych stratach

 

a potem bylo to tak:

po kilku godzinach walka nad rzeka

dalekim oskrzydlajacym marszem (przy sprzeciwie czesci oddzialow) grupa ok 30 osob, przedzieralo sie przez wode i moczary od polnocy do ostatniego niezdobytego jeszcze stanowiska SAM .

morale kilkakrotnie padalo...

ale po godzinie marszu i mojego ponaglania (sorka chlopaki ze kijem, ale wskazany byl pospiech), utyskiwan i płaczu ze zamoczone butki i robaki i siusiu i kupe, dotarlismy bez bledu na miejsce akcji.

piechota liniowa zaległa na przedpolu, zwiadowcy i szpica, blyskawicznie jak duchy okrazyli baterie od wschodu i zachodu....

znany i poszukiwany listami gonczymi Ingo "Ripper" Ingobert podnosi do ramienia swoje niezawodne m14(bez bezpiecznika) ...mruzy lewe oko, a prawym zaglada wgłab swojej kupionej na stadionie lunety i.....

widzi jak na dloni grupe "zielonych" ktorzy siedza, stoja i gadaja bez okularow.

normalnie Ingo "Ripper" w takich okolicznosciach (w Warszawie ) by strzelal ("bo przeciez nie ma przerw tylko sie nawalamy 12 godzin non stop"), ale skoro byl w gosciach...(ja bym walil)

zaczal gadac...gadac...

przerwa....

15 minut,....

....

....

lezalem w trawie jak wielu innych "czarnych", przemoczony do psa

spocony i zdenerwowany

i sie okazalo ze "zielone" twardziele :D zrobily sobie przerwe i nie mozna ich mimo zaskoczenia i okrazenia pozabijac....

potem zieloni sie polozyli i okopali i sciagneli posilki i....

 

akcje ta przeprowadzalismy jak wiele innych bez sanitariuszy ktorzy pilnowali tylko siebie na wzajem zamiast oddzalow do ktorych zostali przydzieleni.

po zaistnialych wyzej opisanych okolicznosciach niemozliwosci zaskoczenia zielonego wojska...

czarne trupy zmeczone i obolale nie spotkawszy w respownie swoich sanitariuszy poszlo sobie na ladowisko helikopterow i wrocilo na Bialorus, Via "strefa powietrzna Ukrainy...

 

to tyle....

 

strzelanka byla klimatyczna. doskonaly i urozmaicony teren ktorego mozna tylko pozazdroscic

 

jeszcze raz dziekuje PAT'owi a Koziemu w szczegolniosci

 

do zobaczenia na Warszawskim zlocie "Góra Kalwaria"

 

p.s. warto moze wreszcie zaczac nosic gogle non stop...

bo skoro japonce blakali sie po dzungli przez 40 lat dlatego ze nie wiedzieli iz sie wojna skonczyla, to i biedni strzelacze ASG moga nie wiedziec ze nagle sie robi niezaplanowane przerwy...

Link to post
Share on other sites

Pomimo wszelkich problemów fajnie było spotkać się z innymi ... i to jest fakt bezapelacyjnie niezaprzeczalny.Jako gość wschodu wiedziony instynktem, po rozbiciu oddziału (przy próbie sforsowania rzeki zostaliśmy rozstrzelani - i uwierzcie nie było nawet widać przez kogo, no ale cóż WAR) obeszliśmy teren i dotarliśmy do obozu wroga, gdzie ponownie zostaliśmy rozstrzelani a ODRODZENIA wroga były bardzo liczne i natychmiastowe :( powrót do bazy zajął sporo czasu i to może było przyczyną pewnej dezercji, do której sam sie przyznaję. A jak jeszcze podczas odpoczynku usłyszałem, że kluczowe zadanie odnalezienia zrzutu znajduje się pod siedzenim gościa, który miał je wcześniej rozmieścić - to sorry.

Link to post
Share on other sites
Po prostu w armii zachodu medycy wykonywali wspaniałą robotę - stosując przy tym również logikę... Otóż - medycy którym kończyły się medpacki wzywali innego medyka - który ich zastępował - a sami lecieli do Fortu po nowy zapas medpacków. W ten sposób każdy  punkt obrony miał cały czas medyka z zapasem medpacków - i przez to nie trzeba było latać do fortu na respawn. W zasadzie - tylko niedobitki ze szturmu przeprawy - które zostały po wschodniej stronie rzeki musiały się respawnować - reszta polegała na medykach...

 

Tak, to prawda. Nasi medycy tylko w pierwszej fazie bitwy sprawowali sie na 5! Pozniej bylo bardzo miernie. Jednak co Opieka Zdrowotna zachodu, to nie archaiczny system Kas Chorych wschodu:)

Link to post
Share on other sites

Azghar dobrze pisze ale powod jeszcze byl jeden. Po prostu zabieralismy polowe med packow medykom tak zebysmy mogli leczyc (jeden medpack jesli medyk leczyl dwa jesli ktos inny) a wyrzucalismy medykow tylko po to aby donosili. Ci to sie dopiero nabiegali biedaki :-) hehehe. no coz mysle ze wzorowo wykorzystalismy mozliwosci scenariusza.

 

 

Co do przeprawy to AEG podobno nie padl :-)

A co do rozwalenia przy rzeczce to jedynie Azghar z grupa ok. 3-4 osob polegl bez oddania strzalu reszta ludzi obeszla napastnikow bokiem dajac im szanse na przezycie ( a bylo nas ok. 40os)

 

 

Atak na wzgorze byl niczym atak z filmu "Wzgorze zlamanych serc" :-) cos kapitalnego jak to łoś by powiedzial (ci co znaja kawal wiedza o co chodzi) :-)

Link to post
Share on other sites
Panowie - bez jaj... przerwa w SAM'ie 2 była wynikiem nieporozumienia. Otóż Zachód zrozumiał organizatorów - że jest konieczność przerwania walk na ok. 20 minut - gdyż nie są przygotowane scenariusze... Sprawa została wyjaśniona polubownie i organizator uściślił że NIE MA ŻADNYCH PRZERW - scenariusz toczy się cały czas.

 

Ok, teraz jest to jasne, wtedy nie bylo. Nie ma urazy ni bolu...

 

Ja mialem wrazenie, ze w obozie zielonych jest przynajmniej jeden przedstawiciel czarnych (jesli sie myle, przepraszam). I tenze przedstawiciel, niczego sensownego na usprawiedliwenie przerwy nie uslyszal.

Niemniej teraz, to i tak bez znaczenia. Dostalismy w dupala i juz.

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Dzieki za impreze.

Za dobre strzelanie i jeszcze lepsze picie.

 

Teren wyśmienity, rzeka wraz z bardzo gęstą roślinnością super.

Najlepszy był końcowy atak na wzgórze, gdy watacha 60 zielonych wbiegała na nie, wsysając dosłownie każdego czarnego z 23 pozostałych, napotkanego na drodze.

Poprostu rewelacyjnie wyglądało jak wbiegali zobaczyli jeszcze kilku w małym "bukrze" na szczycie zaczęli na nas biec i nas stratowali :).

Ale nigdy nie czułem jak to jest jak 3 sprężyny i 3 AEGi są atakowane przez 60 chłopa :) Rewelacja :).

 

Pozdrawiam wszystkich uczestników, a w szczególności generałą Tadeusza :)

Respekt dla medyków wschodu, którzy nie patrząc na ciężki ostrzał poświęcali się i biegali od rannego do rannego.

Link to post
Share on other sites

Kurcze, od tego trzeba bylo zaczac...

 

Teren wysmienity, mech jakiego nigdzie nie uswiadczysz (mozna by go eksportowac:), rzeczka mnie powalila - spodziewalem sie moze czegos nieco wiekszego od strumyka.

 

Wymiana ognia nad rzeka byla OSZALAMIAJACA. Nie wiadomo skad i w kogo lecialy setki kulek. Nim dostalem w baniak (friendly fire:) zarejestrowalem ciete kulkami galazki i liscie opadajace (niektore po raz kolejny przestrzelone seria) na ziemie. Bylo niesamowicie!

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...