Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

V Zlot ASG TOMASZOWO 2009


Recommended Posts

Różnica między rzeczywistością a airsoftem jest taka, że w airsofcie nie giną ludzie. W rzeczywistości jak pododdział zostanie rozbity to dołącza się do niego nowych żołnierzy lub pozostałymi z rozbitego pododdziału uzupełnia się inne pododdziały - struktura zostaje jednak bez zmian. Każdy wie jakiego ma w danej chwili dowódcę, ilu ludzi itd a sztab wie kto w danym miejscu walczy. Wszystko to ułatwia organizację.

 

W airsofcie ci którzy schodzą z pola walki po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach są znów żywi, mogą wrócić i tu pojawia się problem: przydzielić ich do nowo zorganizowanego na respie pododdziału czy może odesłać ich do macierzystego ale jeszcze walczącego? W pierwszym przypadku pojawią się zgrzyty formalne - zmienia się organizacja pododdziału, dowódca, pojawiają się ludzie których nie znamy itd. Ja rozumiem, że w rzeczywistości po przydzieleniu do oddziału "nowych" też tak jest ale nie zdarza się to dwa - trzy razy na godzinę jak w airsofcie ;). W drugim z kolei "mróweczka" może mieć problem ze znalezieniem swojego pododdziału na polu walki (sytuacja zmienia się w końcu bardzo dynamicznie).

 

Ja staram się w miarę możliwości organizować ludzi z którymi działam i dalej współpracować z tymi samymi (którym zrobiłem odprawę przed walką, którzy mnie w miarę dobrze znają i mają w miarę jednakowe wyposażenie). Współpraca z kim akurat popadnie to natomiast domena "szczelankowa" która psuje tym zorganizowanym to nad czym wcześniej pracowali.

 

Co do psucia - zapytaj Foki czy rozbicie TF-ów na małe grupki ułatwiło mu dowodzenie. Kilka razy byłem w sztabie i widziałem jak wyglądała mapa - znaczniki całego TF-u znajdowały się w miejscach gdzie w rzeczywistości były z tego TF-u np. cztery czy pięć osób. Były miejsca gdzie wg. komunikatów i mapy walczyły cztery TF-y, chociaż w rzeczywistości było tam dwadzieścia kilka osób a nie sto dwadzieścia.

 

Ronin

Link to post
Share on other sites
  • Replies 300
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jeżeli rzeki tej twórczości sa czytane przez organizatorów to kilka moich uwag i wniosków, może się przydadzą.

 

Na plus oceniam:

 

- po raz kolejny organizację jako taką: ogrodzony obóz, kupa tojek, smieciarnia i umywalki, jak zwykle fajny gadżeto-pamiątek. I to wszystko za 50 zyli. Jako org innych imprez mówię: bravo.

 

- recepcja, opaseczki, można by trochę wydłużyc godziny, rejestracja przeciagała się opóźniając odprawę i rozpczęcie gry.

 

- atrakcje, sposnsorzy, niedrogi browar i grill - nie brakowało niczego, poza ptasim mlekiem

 

Niestety nawet najlepiej zroganizowana impreza, przy której orgowie wyprują sobie flaki będzie źle wspominana jeżeli scenariusz będzie kiepski. A tak niestety było tym razem i szkoda że ten cały niebagatelny wysiłek przesłania słaba gra.

 

 

Na minus zatem 3 grzechy główne:

 

- kompletne zmarnowanie potencjału terenu i liczby graczy. Weź 500-600 graczy airsoftwowych, teren lotniska wojskowego o powierzchni kilku km2, wymieszaj i masz gtowy przepis na epicką bitwe wspominaną przez pokolenia. Własnie dla wpomnienia kilkuset osbowego finału na wrzososowiskach sprzed roku jechałem do Tomaszowa. Tymczasem: wrogie sztaby usytuowano o 500m od siebie. Teren plus "indywidualna incijatywa" sposodowała, że były te kilkuosobowe skirmishe a nie

walki TFów. Takie coś to ja mam co sobote u siebie na podwórku. Do Tomaszowa jechałem po coś innego.

 

- frakcja cywili. Kompletenie nieprzemyslane zasady i mechanik tych ostatnich spowodowała że był to najbardziej kwasogenny element imprezy. Grupa ta nawet nie usiłowała w jakikolwiek sposób larpować, układać się, wystepować czasem po którejś stronie. Ot grupa "niesmiertelnych" bo nie wolno do nich strzealć zanim oni nie zaczną. podchodziła na dowolną odległość do żołnierzy dowolnej ze stron, po czym nagle kierowana logika z kapelusza wziętą wyciagała karabiny i napierdzielała w plecy. Pewnie się fajnie bawili. Ani ja ani inni uczestnicy gry którzy ich spotkali, zarówno po stronie "żółtej" jak i "czerwonej" nie bawili sie wcale. Tematy "udawania", chodzenia "bez broni" są w airsofcie ze względu na jego umowność bardzo śliskie. Trzeba w zwiazku z tym bardzo dobrze przemysleć mechanikę żeby nie było syfu.

 

- gróchówka. Zabrakło tylko, kurna, pory leżakowania, ale nie pałuje tematu bo tym juz było i to nawet za dużo.

 

Na dowodzenie nie kwękam, wiem jak trudno dowodzić grupą paruset osobową, w dodatku zlotową a nie milsimową. Miałem łaczność i rozkazy, może wolałbym wiedziec jak moje działania sie wpisują w całokształt wojny. Biorąc jednak pod uwagę właśnie, że to zlot jebankowy a nie milsim, charakter graczy i ich oczekiwania, być może warto mimo szydzenia Foki wziąc pod uwagę że scenariusze powinny byc moderowane bo przyniosą wiecej jebankowej przyjemności.

 

A ja i ty Foko, zostawmy sobie pilne wykonywanie rozkazów i wygórowane oczekiwania na bardziej realne okazje czyli na milsimy. Pisze to be przekąsu, po prostu to są inne okazje i trzeba organizowac sie pod realia a nie mysleć zyczeniowo a potem się dziwić że gracze psioczą na dowództwo.

Link to post
Share on other sites

Witam wszystkich! :)

 

Mój pierwszy zlot to był w ogóle i organizacja była lepsza niż bym oczekiwał - tojtoje, woda, scenariusz, konkursy, czołg, pakiet żywnościowy, grochówka, chleb, wręcz zbytek łaski. Nie spodziewałem się, super, Team'ie Delta! :) Koncert był, muzyki takiej nie słucham, ale podobało mi się, że gra "coś" żywego, miły koncertowy zamęt się zrobił.

 

Część scenariuszowa; wrażenia.

 

Byłem w ekipie cywili i w trakcie gry zacząłem się nudzić i wkurzać, że mało strzelania, że tylko łażę i drę papę i w sumie nie wiem PO CO. Potem zaczęliśmy robić gnój i część wojsk była na nas naprawdę cięta, zaczęło być weselej, ale i tak było to bez fabularnego smaku dla mnie. Miałem wrażenie, że odgrywamy rolę w zabawie jedynie dzięki nieprecyzyjnym zasadom dotyczącym zachowania cywili i ich ewentualnej pacyfikacji. Po rozmowie z Antolem, ochłonięciu i przemyśleniu dochodzę do wniosku, że było super, a strzelanie najważniejsze nie było. :)

Przerwa na grochówkę była w porządku, dobrze mi to zrobiło, morale mi akurat wzrosło, poza tym po grochówce była najfajniejsza akcja jeśli chodzi o strzelanie. ;)

 

 

Trochę propozycji odnośnie Cywili.

 

Cywile mieli wkurzać, ale to jest trochę marna rola, słabo osadzona w fabule. Nie wiem, jak wyglądały zadania stron konfliktu, Foka tylko je wypisał, nie wiem jakie są mechanizmy.

 

W każdym razie, myślę, że fajnie byłoby wpleść cywili w niektóre questy, tak aby ich wykonanie nie było możliwe bez współpracy z cywilami. Fajnie też gdyby cywile mieli swoje questy. Dobrze byłoby wyznaczyć cywilom konkretne cele do osiągnięcia, które wymagają współpracy z wojskiem lub wymagają jakiegoś wysiłku, nie wiem, "taktycznego"/"strategicznego". Bo zrobienie kilku demonstracji to jest banalna sprawa. Może jakiś sektor do odbicia z rąk najeźdźcy. Żeby argumenty cywili nie mogły się skończyć na, cytuję: "nie i chuj", czy "wpierdalaj" i do tego była możliwość postrzelania.

 

Można by zrobić też dwie bandy cywili/partyzantów, podobnie jak ma to miejsce np. w Iraku, które by się zwalczały, a do tego zadawały straty wrogim wojskom.

 

Trzeba by dopracować motyw nakłaniania do współpracy, np. więcej batoników lub innych drobnych przysmaków, bo kilka batonów na 30 czy ile tam nas było na cały scenariusz to też marne wg mnie. Coś na zasadzie pomocy humanitarnej mieszczącej się w gestii orgów i rozdanej wcześniej stronom konfliktu. Albo "pieniądze" scenariuszowe (ponoć w zeszłym roku były) i np. określona kwota, jaką trzeba zebrać do końca scenariusza, albo przywileje, które można by za nie kupować lub "broń" - czyli, np. po zakupie "broni" więcej osób spośród cywili może z niej korzystać. Miałoby to szerszy wymiar dla stron konfliktu, bo mógłby powstać wywiad, komórka odpowiedzialna za kontakt z partyzantką. Obóz uchodźców to jedno, ale mogła by być też jakaś siedziba partyzantów ukryta w lesie, minimum konspiracji. Nie podobało mi się, że możemy łazić centralnie i wszędzie, byle ze "schowaną" bronią.

 

Obozy uchodźców, można by jakoś zmienić nazwę i zrobić tam możliwość leczenia wojsk po nawiązaniu sojuszu z cywilami i wprowadzić jakieś kuszące zasady takiego respa, np. mógłby być krótszy, ale z ograniczoną liczbą miejsc, albo atrakcyjna lokalizacja, itd., itd.

 

Idea jest taka, żeby uniknąć "siłowego" (pałki, itp.) rozpędzania demonstracji, uniknąć konieczności z braku laku ciągłego demonstrowania (kilka razy jak najbardziej), tylko zająć się w pewnym momencie zadaniami i celami w gąszczu subtelnych zależności. Po kilku godzinach kompletnie nie było co robić, a demonstrowanie wychodziło mi bokiem. Bezsensownie, w świetle fabuły, atakowaliśmy co jakiś czas którąś ze stron. Chociaż tak to już jest z cywilami, samochód pułapka, czy strzał w plecy może się zdarzyć i oczy należy mieć dookoła głowy, co, jak widziałem, później już miało miejsce. :)

 

 

Na koniec pozdrowienia :)

 

@Zakapior i ekipa, która stała za Tobą murem w czasie pierwszej demonstracji - było godnie, cierpliwie, stanowczo i z polotem :)

 

@Kolega z Żółtych, który pod naporem demonstrantów zaczął uciekać i rzucił batonikiem (batonikami?) na odczepne :)

 

@Wolo, co kosił Żółtych z okopu :)

 

@Ekipa Czerwonych od części kulturalnej - szacunek dla was, że przyszliście; był też w tej sytuacji pewien tragizm wyższej próby i dodał smaczku zabawie w wojnę :)

 

@Dziedzic za cierpliwość w stosunku do niektórych ciężko trybiących Żółtych :)

 

@Simpson za okazanie serca wygłodniałym uchodźcom, czyli czekoladę :)

 

 

 

Cóż, do następnego!! :)

Link to post
Share on other sites
Byłem w ekipie cywili i w trakcie gry zacząłem się nudzić i wkurzać, że mało strzelania, że tylko łażę i drę papę i w sumie nie wiem PO CO.
Że, przepraszam, jak? Byłeś cywilem i źle Ci było, że nie strzelałeś? A często na poznańskim rynku widujesz strzelających cywili? Jak jedziesz na imprezę po to żeby wywalać setki czy tysiące kulek to się nie zgłaszaj do cywili.

 

W każdym razie, myślę, że fajnie byłoby wpleść cywili w niektóre questy, tak aby ich wykonanie nie było możliwe bez współpracy z cywilami. Fajnie też gdyby cywile mieli swoje questy. Dobrze byłoby wyznaczyć cywilom konkretne cele do osiągnięcia, które wymagają współpracy z wojskiem lub wymagają jakiegoś wysiłku, nie wiem, "taktycznego"/"strategicznego".
To raczej graniczy z niemożliwością. Napisać zasady i zadania tak, aby trzeba było np. uzyskać czyjąś współpracę, ale jednocześnie żeby ten ktoś nie mógł jej w ogóle odmówić albo nie mógł się zgodzić zbyt łatwo. To już podpada pod LARPa z mistrzem gry, który decyduje co i kiedy się dzieje w umyśle gracza.

 

Można by zrobić też dwie bandy cywili/partyzantów, podobnie jak ma to miejsce np. w Iraku, które by się zwalczały, a do tego zadawały straty wrogim wojskom.
Coś podobnego było w zeszłym roku i się nie sprawdziło.

 

Trzeba by dopracować motyw nakłaniania do współpracy, np. więcej batoników lub innych drobnych przysmaków, bo kilka batonów na 30 czy ile tam nas było na cały scenariusz to też marne wg mnie.
Ludzie oddali Wam swoje własne, prywatne zapasy wysokoenergetycznego jedzenia na grę, a Ty jeszcze marudzisz, że kiosk powinni prowadzić? Litości... Równie dobrze mogli powiedzieć "walcie się" i odstrzelić.

 

Albo "pieniądze" scenariuszowe
Też było rok temu.

 

Przejedź się może najpierw na kilka zlotów, a później dawaj "dobre rady". To co wypisujesz przypomina ma scenkę z Tomaszowa, o której opowiedział mi jeden z kolegów. Planowanie gry "zrobimy tak i tak, bo tak robiłem w CSie i to działało".

 

To co proponujesz to skomplikowany LARP, a nie strzelanka z trochę zakręconym scenariuszem. Byłbym pierwszą osobą rezygnującą z przyjazdu na imprezę z takimi założeniami. Przy tylu osobach, z tylu środowisk tego po prostu się nie da zrobić.

Link to post
Share on other sites
Co do respowania się całymi TFami - to bezsensu, zdolność bojowa polega na udanym manewrowaniu siłami , które posiada się aktualnie w danej chwili. To nie sztuka udać się całym TFem i znów mieć siłę jak z początku rozgrywki. Moim zdaniem jeżeli już to udawać się jedną drużyną, choć z 3 rozbitych można utworzyć jedną silną drużynę. Tak samo z TFami... Pod koniec walczylimy ramię w ramię z rownie okrojonym TF saperów i prawdopodobnie jeszcze jedenym, z dobrym skutkiem. Wojować trzeba tym,, co się ma aktualnie, a nie na papierze... (...) Hary 7TF A

Przyjacielu - bez urazy, ale ile razy dowodziłeś plt. (ew. dr.) na "sztabówce" i ile razy sztabówkę organizowałeś (ew. współorganizowałeś)? Ponieważ mnie się zdarzało i jedno, i drugie. I powiem Ci tylko tyle, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Nie mieszajmy rożnych systemów walutowych. Chaos to nie to samo co klimat...

 

- frakcja cywili. Kompletenie nieprzemyslane zasady i mechanik tych ostatnich spowodowała że był to najbardziej kwasogenny element imprezy. Grupa ta nawet nie usiłowała w jakikolwiek sposób larpować, układać się, wystepować czasem po którejś stronie. (wytł. moje - KZ) Ot grupa "niesmiertelnych" bo nie wolno do nich strzealć zanim oni nie zaczną. podchodziła na dowolną odległość do żołnierzy dowolnej ze stron, po czym nagle kierowana logika z kapelusza wziętą wyciagała karabiny i napierdzielała w plecy. Pewnie się fajnie bawili. Ani ja ani inni uczestnicy gry którzy ich spotkali, zarówno po stronie "żółtej" jak i "czerwonej" nie bawili sie wcale.

Święte słowa. Pod którymi, po naszych (!) doświadczeniach, mogę napisać tylko jedno. Amen.

Edited by Kuba
Link to post
Share on other sites

Przyjacielu - bez urazy, ale ile razy dowodziłeś plt. (ew. dr.) na "sztabówce" i ile razy sztabówkę organizowałeś (ew. współorganizowałeś)? Ponieważ mnie się zdarzało i jedno, i drugie. I powiem Ci tylko tyle, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Nie mieszajmy rożnych systemów walutowych. Chaos to nie to samo co klimat...

[/b]

 

Tyle, że to nie był chaos ale potrzeba sytuacji, pod koniec rozgrywki kiedy w najbliżeszej okolicy sztabu znajdywało się wielu orilianów ok godz. 18.20. Przez całą grę akturat nie miałem problemu z utrzymaniem przynajmniej 90% stanu TFu więc respowania grupkami a nie czekanie na pogrom TFu nie deorganizowało naszych zadań.

 

Po drugię widzę, że jest wśród graczy wielu Napoleonów cudownych strategów..., z których o nawet okrojonej taktyce za przeproszeniem g... wie, bo nawet służby zasadniczej nie odsłużył.

 

Zaraz narodzi się odpowiedź, że airsoft to inne realia, owszem tutaj ma się o wiele ograniczony zasięg, inaczej trzeba podchodzić do realizacji zadania, ale podstawy zostają.

Edited by llu3k
Link to post
Share on other sites
Że, przepraszam, jak? Byłeś cywilem i źle Ci było, że nie strzelałeś? A często na poznańskim rynku widujesz strzelających cywili? Jak jedziesz na imprezę po to żeby wywalać setki czy tysiące kulek to się nie zgłaszaj do cywili.
Tak, jak napisałem. Strzelających cywili nigdy nie widziałem, tak jak nigdy nie widziałem wojsk, które by ten poznański rynek "najeżdżały". Zreflektowałem się jednak, wyciągnąłem wnioski, co zawarłem w poście, więc właściwie nie wiem o co Ci chodzi.

 

To raczej graniczy z niemożliwością. Napisać zasady i zadania tak, aby trzeba było np. uzyskać czyjąś współpracę, ale jednocześnie żeby ten ktoś nie mógł jej w ogóle odmówić albo nie mógł się zgodzić zbyt łatwo. To już podpada pod LARPa z mistrzem gry, który decyduje co i kiedy się dzieje w umyśle gracza.
Ok, choć zalążki takiego mistrza gry były - był nasz dowódca, był ktoś od orgów i to oni decydowali, co robią cywile, np. demonstrujecie, ale nie wolno wam strzelać.

 

Coś podobnego było w zeszłym roku i się nie sprawdziło.
Ok.

 

Ludzie oddali Wam swoje własne, prywatne zapasy wysokoenergetycznego jedzenia na grę, a Ty jeszcze marudzisz, że kiosk powinni prowadzić? Litości... Równie dobrze mogli powiedzieć "walcie się" i odstrzelić.
Jaki kiosk? Niejasno to ująłem, marudzę, że słabo to było w fabule osadzone i fajnie byłoby, gdyby nikt nie musiał oddawać swoich własnych rzeczy, stąd moja propozycja, aby było to w gestii orgów i nie chodzi o kiosk z jedzeniem, ale o argument inny niż kulka z paru metrów.

 

Też było rok temu.

 

Przejedź się może najpierw na kilka zlotów, a później dawaj "dobre rady". To co wypisujesz przypomina ma scenkę z Tomaszowa, o której opowiedział mi jeden z kolegów. Planowanie gry "zrobimy tak i tak, bo tak robiłem w CSie i to działało".

 

To co proponujesz to skomplikowany LARP, a nie strzelanka z trochę zakręconym scenariuszem. Byłbym pierwszą osobą rezygnującą z przyjazdu na imprezę z takimi założeniami. Przy tylu osobach, z tylu środowisk tego po prostu się nie da zrobić.

Ok.
Link to post
Share on other sites

Ad. llu3k alias Harry

 

Jeżeli jest spokój, to d-ca TF'u może, na swoją odpowiedzialność, bawić się jak chce. Żadna taktyka - nawet ta na "kulki" nie jest nauką ścisłą. Ale zauważ, ze wypowiadałeś się o ogólnych zasadach "organizacji respawnów".

 

I jakichkolwiek dyrdymałek, nie mających żadnego związku z tematem dyskusji, nie wymyśliłbyś teraz, po prostu (co stwierdzam jako fakt - nie przytyk) nie masz o tym pojęcia.

 

A swoją drogą, jak już rozmawiamy o tych dyrdymałkach, - jesteś w stanie wymienić obowiązki d-cy plt. zmech.? Bo zdaje się, że kimś takim na grze byłeś?

Edited by Kuba
Link to post
Share on other sites

Ad. llu3k alias Harry

 

Jeżeli jest spokój, to d-ca TF'u może, na swoją odpowiedzialność, bawić się jak chce. Żadna taktyka - nawet ta na "kulki" nie jest nauką ścisłą. Ale zauważ, ze wypowiadałeś się o ogólnych zasadach organizacji respawnów.

 

I jakichkolwiek dyrdymałek, nie mających żadnego związku z tematem dyskusji, nie wymyśliłbyś teraz. Po prostu (co stwierdzam jako fakt - nie przytyk) nie masz najwyraźniej o tym pojęcia.

 

A swoją drogą, jak już rozmawiamy o tych dyrdymałkach, - jesteś w stanie wymienić obowiązki d-cy plt. zmech.? Bo zdaje się, że kims takim na grze byłeś?

 

 

Swoją drogą jeśli nie jest nauką ścisłą to przeczysz sam sobie.

 

Po drugie nie byłem dowódcą plutonu zmechanizowanego, tylko ewentualnie plutonu piechoty...

 

Jestem w stanie, siedzę w wojsku dłuższy czas... i dlatego śmieszą mnie niektóre wypowiedzi na te tematy. Zaczerpnięte świerzo z wikipedii... tfu.

 

I swoją drogą zwykły dowódca choćby drużyny amator przedstawia dla mnie większą wartość niż wielki strateg teoretyk...

 

by Lambert

Panowie, chciałbym życzyć więcej dystansu - to tylko zabawa.

Prawdziwe wyzwania stawia przed nami codzienność... icon_cool2.gif

I chwala za to, że są tacy którzy to jeszcze zauwazają.

Edited by llu3k
Link to post
Share on other sites

frakcja cywili. Kompletenie nieprzemyslane zasady i mechanik tych ostatnich spowodowała że był to najbardziej kwasogenny element imprezy.

A może to Ty nie znałeś zasad..?

Wiesz Antol, sądząc po kolejnym wytłuszczonym fragmencie Taty, wyszło nam nieźle... ;-)

Grupa ta nawet nie usiłowała w jakikolwiek sposób larpować, układać się, wystepować czasem po którejś stronie.

A to ciekawe...

Jesteś pewny, że masz rację..?

Ot grupa "niesmiertelnych" bo nie wolno do nich strzealć zanim oni nie zaczną. podchodziła na dowolną odległość do żołnierzy dowolnej ze stron, po czym nagle kierowana logika z kapelusza wziętą wyciagała karabiny i napierdzielała w plecy. Pewnie się fajnie bawili.

O tak, bawiliśmy się nieźle! :wink:

Ale słusznie nie próbujesz doszukiwać się tej logiki - nie dasz rady... bez regulaminu!

Ani ja ani inni uczestnicy gry którzy ich spotkali, zarówno po stronie "żółtej" jak i "czerwonej" nie bawili sie wcale.

Ej, Tato - chyba sobie Ciebie przypominam, rzeczywiście nie radziłeś sobie najlepiej... ;-)

Z innymi bywało różnie, byli i tacy z którymi walczyliśmy wspólnie - to dla Twojej wiadomości, zanim zajmiesz głos w imieniu wszystkich.

Tematy "udawania", chodzenia "bez broni" są w airsofcie ze względu na jego umowność bardzo śliskie. Trzeba w zwiazku z tym bardzo dobrze przemysleć mechanikę żeby nie było syfu.

Wystarczyło zapoznać się z zasadami.

 

I parę słów dla wszystkich "skrzywdzonych";

Widzę po wypowiedziach, że jeszcze wielu z Was nie opadło ciśnienie po spotkaniu z cywilami.

Z jednej strony to smutne, że nie potraficie oddzielić zabawy od nazwijmy to "ambicji ersoftowych" ale z drugiej, która mnie osobiście łechce, odczuwam swego rodzaju satysfakcję z "dobrej roboty".

Panowie, chciałbym życzyć więcej dystansu - to tylko zabawa.

Prawdziwe wyzwania stawia przed nami codzienność... :wink:

 

Pozdrawiam,

Lambert

 

P.S.

 

Żeby nie było, że cywile takie okropne a "żółte" to cnotki:

- były strzały bez do przechodzących cywili, do których nikt nie chciał się przyznać

- był przypadek, gdy jeden z "żółtych" podbiegł do trzech cywili, wycelował G36 i mówiąc 'pamiętam Was" strzelił z pół metra do dwóch z nich

- był i taki "talent" który wykrzykując, że nie żartuje i strzeli trzymał oburącz wycelowanego glocka może z metr od mojej twarzy

- było strzelanie do naszych leżących trupów w respie z odległości może 5m całymi seriami a potem naginka do swoich

 

Ale nie pamiętam, żeby jakiś cywil tu płakał z tego powodu.

Edited by Lambert
Link to post
Share on other sites

wystrzelalem dwa low capy - mimo to uznaje impreze za udana. znaczy ze jestem mutantem bo nie "ponapier$%$^$^" i nie wywalilem 4000 BB tylko ok 100?

 

nie bede sie powtarzac - swoje napisalem na forum delty. dla mnie bylo warto przyjechac nawet po to by zobaczyc dawno nie widziane twarze. jakbym chcial sie nastrzelac tobym pojechal na jakas lokalna jebanke. - to dla mnie odroznia zloty od lokalnego ajersofciarstwa. a przenoszenie lokalnych klimatow i zasad na skale makro - jedyne powoduje niesnaski oraz szarpie nerw.

Link to post
Share on other sites

Ad. Harry...

 

Pisałem o plt. zmech. gdyż po prostu nie przypominam sobie aby obecnie w WL były plt. piech. Ale mogę się mylić, bo przecież nie należę do tajemnej kasty mającej wyłączność (również w AS) na wiedzę objawioną...

:wink:

 

A teraz już poważnie. Postaraj się zrozumieć, że nie relacjonujemy tego co się działo w Nd, a piszemy na poziomie ogólnym. Tego typu manewry charakteryzują się ciągłością gry, stosunkowo dużą dynamiką i ograniczonymi możliwościami zapanowania nad ich przebiegiem (od środków technicznych po kompetencje i nastawienie ludzi).

 

Dlatego istotne jest m.in. utrzymanie zwartości pododdz. (bez względu czy mówimy o respawnie stałym, duszy, czy sztabówce s. stricto) Inaczej nie da się uniknąć celowego odłączania ("poszczelanka") lub zwykłego błądzenia. Co przy takiej skali imprezy generuje ogromny chaos utrudniający ogarnięcie sytuacji i de facto psujący zabawę uczestnikom. Oczywiście. To się może podobać, albo nie - ale przy takiej formie i skali, trzeba maksymalnie upraszczac pewne sprawy. nawet kosztem "sztuczności". Bo co komu po "klimacie" kiedy gra sie sypie...

 

Natomiast inną sprawą jest, że nie ma rozwiązań uniwersalnych. Wszystko zależy od sytuacji. I jeżeli w warunkach jak na T09 ktoś ma względny spokój, respawn pod bokiem, pewną łączność i pewność że jego ludzie szybko biegają - to niechże się respawnuje częściami. Ale na własna odpowiedzialność, którą poniesie, jeżeli się w swoich kalkulacjach pomyli i TF mu się rozproszy...

 

I wszystko. Jeżeli rozumiesz, to dobrze. Jeżeli nie, to i tak nie jestem w stanie Ci tego inaczej wytłumaczyć.

Link to post
Share on other sites

No to już wasze prawo, ale nie wydaje mi się żeby ktoś rozważał nie zastrzelenie nas...

...i przypadkiem im te repliki wypaliły, bo palce mieli zmęczone trzmaniem ich z dala od spustów... :mrgreen:

Hmmm, to nie ja wybierałem, że zacznę strzelać, jeśli bałeś się postrzału, było nie zaczynać walki. Nie ja wybierałem, że stanę od nas w odległości pięciu metrów. Nie ja trafiłem samego siebie w twarz.

Zresztą nikt inny nie narzeka na to, ja też nie, więc chyba przesadzasz ociupinkę.

Jeżeli dostałeś (lub zresztą ktokolwiek) w twarz, naprawdę duże sorry, nigdy nie celuję w twarz, ale wiadomo, czasem przypadek się zdarzy. Zdecydowanie nie było to celowe.

 

Reasumując, problem cywilów, bo zaczyna się koncert pretensji - było ok, choć pomysł mógł być jeszcze bardziej ok.

...i przypadkiem im te repliki wypaliły, bo palce mieli zmęczone trzmaniem ich z dala od spustów... :mrgreen:

 

Nie tu nie mogę się zgodzić że były palce zmęczone raczej w momencie drapania palca o spust przypadkowo wypaliły :P:D

 

Nie ja wybierałem, że stanę od nas w odległości pięciu metrów. Nie ja trafiłem samego siebie w twarz.

Zresztą nikt inny nie narzeka na to, ja też nie, więc chyba przesadzasz ociupinkę.

Jeżeli dostałeś (lub zresztą ktokolwiek) w twarz, naprawdę duże sorry, nigdy nie celuję w twarz, ale wiadomo, czasem przypadek się zdarzy. Zdecydowanie nie było to celowe.

 

 

Nie spoko już mi zeszło ale nie ukrywam ,że się mocno zdenerwowałem kiedy jeden dostał tak ,że krew poleciała z nosa a ja wyglądam z dwoma kropami jak menel. Ale co tam wiedziałem na co się piszę nie czuje urazy. Chodziło mi tylko o pokazanie, iż te cholerne cywile nie są aż takie złe.

 

Reasumując, problem cywilów, bo zaczyna się koncert pretensji - było ok, choć pomysł mógł być jeszcze bardziej ok.

 

I tu mam mieszane uczycie uważam, iż wystarczyła by tylko znajomość regulaminu.

 

Wiem , że żółci nas mogli bardziej znienawidzić ale sami się o to prosili swoim zachowaniem jak już wspomniał Lembrant. Szczególnie strzałami do leżących trupów oraz kwasową sytuacją braku przyznania się strzelania do cywili kiedy TATA nie dawał sobie nic przetłumaczyć.

 

Co było to było nie ma co się obrażać i płakać ,uważam nasze misje za udane. W końcu mieliśmy wprowadzić zamęt i dreszczyk emocji.

 

Korzystając z okazji chciałem pozdrowić i pogratulować jednemu z żółtych, który podszedł i spokojnie bez nerwów wyjaśnił sytułację o zmianie zasad. Zmiana zasad pozwalały walić do cywili bez powodu. My o tej zmianie nie wiedzieliśmy i po wjaśnieniu nieporozumień rozeszliśmy się bez zgrzytów.

Link to post
Share on other sites

Skoro już rozmawiamy o tak szeroko pojętym temacie wychodzącym poza Tomaszowo jak to stwierdzasz, robimy po prostu offtop. Każdy ma swoje rację i prawo wyboru. Więc szkoda się kłócić, AS to zabawa.

Link to post
Share on other sites

Fotki 1

 

Fotki 2

 

Film 1

 

Film 2

 

Fotki głównie BSU, OSZW i XIII, choć jest troszkę fotek z respa sztabowego białoczerwonych pod koniec rozgrywki i okolice respa polowego żółtych z ostatnich kilku minut rozgrywki (tak samo filmiki - wyjście z respa i wymiana ognia).

 

Materiały niezbyt wysokiej jakości, o czym przestrzegam, no ale ogólnie starałem się strzelać, a focić niejako przy okazji ;)

 

Po zlocie odczuwam spory niedosyt (głównie większych akcji). Nie będę się wywnętrzniał w tematach drążonych przez ostatnie 10 stron. Pisząc w skrócie nie podobała mi się jedynie przerwa na jedzenie (ale przynajmniej zdrzemnąłem się trochu ;) ). Do dowodzenia (przynajmniej na niskim szczeblu) nie mam zastrzeżeń. O sztabie może się wypowiedzieć jedynie dowódca TFa. Mi również brak było finalnej wielkiej bitwy. Poza tym bawiłem się dobrze i już wyczekuję kolejnej edycji ;)

 

Pora na wirtualne buziaki, które otrzymują:

 

- Pitronik za dowodzenie TFem

- Kerth za przyniesienie mi grochówki, tak że nie musiałem wstawać z pozycji obalonej

- Załoga nyski (Sergiej plus reszta) za podwiezienie moich 4 liter z okolic sztabu do obozu

- Tomasz za zabranie mojego sprzętu ze sztabu

- Wiara z mojego TFa, za to, że ani razu nie postrzelili mnie przypadkowo w plecy :P

Edited by brat peacemaker
Link to post
Share on other sites

Co do ciągle wspominanej grochówkowej przerwy - dobrze to było rozwiązane 2 lata temu. Przyszedł rozkaz że mamy zająć kwadrat, powiedzmy, JW23 i czekać. Kwadrat zajęliśmy, teren zabezpieczyliśmy, zameldowaliśmy że wykonane i po pewnym czasie grochówa do nas przyjechała. Nie wiedzieliśmy czy ktoś nas zaatakuje, więc ochrona jakaś ciągle po krzaczorach siedziała, a jednocześnie przerwa trwała 20minut a nie 1.5 godziny bo po prostu mniej nas było do obsłużenia.

Link to post
Share on other sites

Ale przy takim rozwiązaniu tą 20-minutową przerwę miał Wasz TF, a reszta działała. Zakładając nawet oddzielne dostawy dla obu stron to przy 11 TFach to jest 220 minut to jest 3h 40 min rozwożenia jedzenia i wypadania po jednym TFie z gry.

Link to post
Share on other sites

późno ale szczerze :-P

 

podziękowania dla orgów za olbrzymią pracę i pomysły

 

fajnie się bawiłem :-P jak i reszta lublina; zarówno na before party :-F na military party ;-) i after party :-F

 

jaskinia, szczeciniacy, grill, hangar bar, niebieskie kalesony, miny mięsne MRE, przejazd czołgiem, czułem, że żyje :-F

 

Jako medyk żółtych przeżyłem niezapomniane chwile (choć w sumie poszły mi niecałe 2 hicapy po 180 kulek); rozbicie respawna, bliskie sąsiedztwo cywili :strach: (trza było mieć oczy dookoła głowy a i tak mnie sniper przy okopie odstrzelił :killer: ), dłuuuugie samotne wędrówki do respa dowódczego i z powrotem (podziękowania dla dwóch czerwonych gentlmanów na których przypadkiem wpadłem jak przecinali drogę, że zauważyli czerwoną szmatę-wzieliście się znikąd i znikliście jak duchy) Obrona respa przed szturmującym krzyżo-jerozolimskim golf-wagenem w ostatnich minutach (w większości jako widz 8-) :wink: - nie chciało mi się już 4 raz zapier.. do respa sztabowego ;-)

 

pozdrawiam

 

[Pisz poprawnymi zdaniami. Zaczynaj wielką literą, kończ kropką.]

Edited by Foka
Link to post
Share on other sites

To moje pierwsze Tomaszowo i cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tak prestiżowej imprezie. Znakomicie się bawiłem i cieszę się, że mogłem w końcu osobiście poznać szanowne grono rekonstruktorów Bundeswehry :)

 

Podziękowania należą się oczywiście organizatorom za ogarnięcie tematu :) A także specjalne podziękowania dla Ronina za zaproszenie naszej drużyny, oraz dla całej ekipy TF2A, za wyśmienitą i ciągłą walkę!

 

Większość uwag została wymieniona. Jeszcze moje 3 grosze ;)

Czołg robił wrażenie, ale myślę, że kilka prostszych pojazdów (ktoś mówił o Honkerach albo UAZach) byłaby lepsza.

Moim zdaniem brak stoiska z kulkami (o częściach do AEGów nie wspomnę) to jakaś porażka...

Mimo iż szanuję rangę imprezy i znaczenie sztabów to uważam, że powinna być wymuszona rotacja drużyn, które nie uczestniczyły w walce z tymi, które już nie raz odwiedzały Respa.

Edited by danyboy
Link to post
Share on other sites

Ale przy takim rozwiązaniu tą 20-minutową przerwę miał Wasz TF, a reszta działała. Zakładając nawet oddzielne dostawy dla obu stron to przy 11 TFach to jest 220 minut to jest 3h 40 min rozwożenia jedzenia i wypadania po jednym TFie z gry.

Ale reszta TFów w tym czasie przerwy nie miała i nie rozwalało to całej rozgrywki. Poza tym można by np. dwa TFy w jedno miejsce wysyłać...

Nie chcę najnormalniej w świecie marudzić na rozwiązanie które nam się trafiło w ostatnią sobotę, ale jakąś alternatywą rzucić, a ta wydaje mi się w miarę rozsądna i wydłużająca rozgrywkę. Bo i rok temu i teraz po grochówie następowało ogólnie rozluźnienie i całość podupadała. Robiła się taka rąbanka...

Link to post
Share on other sites
Ale reszta TFów w tym czasie przerwy nie miała i nie rozwalało to całej rozgrywki. Poza tym można by np. dwa TFy w jedno miejsce wysyłać...
Zgadza się. I w czasie jak 1-2 TFy mają przerwę to jakiś odcinek jest nie broniony, a sztab dysponuje mniejszą ilością sił i przeciwnik ma przewagę.
Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...