Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

V Zlot ASG TOMASZOWO 2009


Recommended Posts

A ja powiem jedynie, że po raz kolejny jestem bardzo zadowolona, a tym razem dowodzenie odpowiadało mi dużo bardziej niż rok temu. Oczywiście jest to bardzo subiektywne odczucie, ale w tej sferze nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Będąc w TF'ie medycznym pobiegałam, postrzelałam i dużo fajnych sytuacji zobaczyłam. Więc, Pyra, się nie przejmuj - niektórzy wspominają Cię bardzo ciepło - dzisiaj puszczałam przelew firmowy i zamiast ulicy Pory wpisałam ul. Pyry :mrgreen: Za to zawieszenie broni na czas spożywczy - jak dla mnie niewybaczalne! Nie ma to jak szybka konsumpcja z ryzykiem ostrzału ;-)

Link to post
Share on other sites
  • Replies 300
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ciężko dowodzi się ludzmi, których zna się tylko z forum, a tych których znam z własnego podwórka i wiem na co ich stać, niestety w tym roku u siebie nie miałem. Nad czym boleje, bo podobno jakaś zawiść była z ich strony, czy cóś.

Mam cichą nadzieje, że to nie o mnie... ;-)

 

Pozdrawiam,

Lambert

 

edit:

@gosiak, a czy były poza Tobą inne kobiety w TF-med..?

Edited by Lambert
Link to post
Share on other sites

@gosiak, a czy były poza Tobą inne kobiety w TF-med..?

Tak, była Mayer w "niemcowym" wdzianku ;-)

 

Edyta: Aaa, przez Kolegę, który dwa dni z rzędu puszczał w obozowisku "Gortoz a ran" teraz katuję ten kawałek kilkanaście razy dziennie he he

Edited by gosiak
Link to post
Share on other sites

Dlaczego? Ja nie mam nic zazłe jemu, jak go znam on nie ma mi. My się nie kłócimy tylko dyskutujemy, po to żeby następnym razem wyszło lepiej.

 

Ja też myślałem na początku że to jest rzeczowa dyskusja ale w końcu zacząłem odnosić wrażenie że niektórzy usiłują wyjaśnić swoje posunięcia (nie oceniam czy dobre czy złe) i że ta dyskusja robi się bardziej osobista niż forumowa. Podkreślam jeszcze raz, mi się bardzo w Tomaszowie podobało.

 

Buhahaha i ponowny powrót do dyskusji "czy airsoft jako hobby (nie narzędzie) nadaje się do szkolenia żołnierza". Odpowiedź już padła daleko.

Nikt, poza zawodowymi żołnierzami, nie będzie potrafił zrozumieć i wykonać rozkazów, przygotować meldunku itd... jedyne co byś osiągną to przedwczesną siwiznę u paru chorążych i nie najlepsze zdanie na temat naszego środowiska.

 

To w takim razie temat na inną dyskusję bo może ja się rzeczywiście za krótko bawię w airsoft bo dostrzegam tylko dobre strony ewentualnej współpracy między airsoftowcami i np. obroną cywilną czy nawet wojskiem. Szczerze to bardzo żałuję że u nas w grupie nie ma nikogo świeżo po wojsku (jest jeden co w MONie był ponad 25 lat temu - Mamy wysoką średnią wieku :-) ) i rzeczywiście nie za dobrze się wywiązywałem z funkcji radiowca/dowódcy swojej malutkiej drużynu (6 osób) bo do tej pory w tej kwestii byłem samoukiem. No ale mam wrażenie ze po tym zlocie się poduczyłem co nieco.

 

Podstawówka. Każdy żołnierz kiedyś chodził do podstawówki...

 

A to akurat było całkiem na poważne pytanie a ja nie widzę emotikona na końcu twojej odpowiedzi więc nie łapię czy to ironia czy poważna odpowiedź. Więc jakby miał ktoś ochotę to może mnie oświecić na PW czy jest coś "wojskowego" na zasadzie studium czy technikum.

Edited by Foka
Link to post
Share on other sites

Pyra - pytanie zrozumiałem, odpowiadam:

 

Gdyby z mojego plt. samowolnie oddaliła się dr. lub pojedynczy "żołnierze", to sprzedałbym karabin i kupił sobie kredki. Woskowe. Po to dobieram sobie ludzi mających podobne zapatrywania na AS, z pewnego zamkniętego środowiska, żeby to było niemożliwe. Ale jeżeli rozważamy sytuację hipotetyczną: znalazłbym delikwentów i zastrzelił. W innym wypadku lub gdyby sytuacja powtórzyła sie - zameldowałbym numery (które d-ca plt. powinien mieć spisane) i złożyłbym raport o dyscyplinarne usunięcie ich z imprezy. Z kilku wypadków dowodzenia różnymi "pododdziałami zbiorczymi" stwierdzam, że metoda się sprawdza.

 

Natomiast w sytuacji, o której piszesz, przede wszystkim rozkazałbym (telefonem, radiem, gońcem) TF-owi med. i obsadzie respa głównego zatrzymywanie wszystkich członków tego TF-u i skierowanie ich na SD lub w inne nakazane miejsce, gdzie czekałby przedstawiciel org. i nowy d-ca. Zaś w wypadku niepodporządkowania - spisanie numeru delikwenta i wylot z gry. Pod tym względem - numery i ozn. TF-ów - org. zrobił to rewelacyjnie.

 

Jednocześnie zażądałbym od organizatora usunięcia delikwenta z imprezy i zatwierdzenie "mojego" d-cy. Jeśli zaś ten byłby uporczywie ignorowany i nie dawał sobie rady mimo stosowanie środków dyscyplinarnych, zażądałbym usunięcia z gry całego TF'u.

 

W wypadku gdyby organizator odmówił zatwierdzenia którejkolwiek z ww. sankcji, poprosiłbym o niezwłoczne wyznaczenie nowego d-cy strony, którego wprowadziłbym w sytuację, zdał d-ctwo i zameldował się w którymś z TF-ów jako szeregowy "żołnierz".

 

Ja tak bym zrobił. Dywagacje nt tego jak wyglądałoby to w praktyce - prosiłbym z góry i na wszelki wypadek - darujmy. Albowiem ani żaden z d-ców str. na T09 nie posunął się do użycia takich środków (a przynajmniej nic o tym nie wiem), ani ja będąc przy zdrowych zmysłach, nie mam zamiaru zgłaszać się do dowodzenia batalionem.

 

Pozdrawiam

KZ

Link to post
Share on other sites

Cóż, airsoft to nie wojsko, Kuba. A szkoda.

Przejawy braku subordynacji niestety są nagminnym obrazkiem, jednakże przynajmniej w swojej dotychczasowej działalności spotkałem raz ekipę, która miała inne podejście do rozkazów, niż mój przełożony. Skończyło się lataniem z pistoletem w garści i grożenie doraźnymi egzekucjami.

Natomiast na zlocie w Tomaszowie miałem przyjemność pracować z ludźmi, którzy - poza jednym pyskatym prostym operatorem SAWa ;) - była bardzo subordynowana.

Wracając do Twojego poprzedniego pytania -

Zakapiorze nie sposób byłoby się z Toba nie zgodzić. Z jednym wszelako "ale". Powiedz mi - skąd chciałbyś wziąć tych kompetentnych d-ców komp.? Skoro nawet z obsadą plt. (jw.) są problemy...

wystarczyliby niekompetentni, byleby byli. Zobacz, odpowiednio przedstawiony przełożonemu pomysł potrafi być zrealizowany po myśli pomysłodawcy.

Powiem tak z kompetentnymi ludźmi nie ma problemu - znam majora, który się strzela, ale na pytanie, czy wziąłby dowodzenie, kilkakrotnie zresztą, odpowiadał, że w życiu. Woli być prostym strzelcem parawyborowym.

Ja w "cywilu" jestem prostym podoficerem, coś tam umiem, więc w razie "W" kompanię w pole wyprowadziłbym i coś tam z niej wykrzesał. Ale o wiele lepiej czuję się z plutonem, zwłaszcza w zabawach airsoftowych.

Jeszcze jedna kwestia. Ilu z Was w "cywilu" jest kierownikami, managerami, jakimiś brygadzistami, kierownikami zespołów, czy choćby administratorami sieci? Ilu z Was kieruje ludźmi w pracy? No to macie już kompetentnych ludzi. Jak ktoś bierze za kierowanie ludźmi pieniądze i jeszcze go nie zwolnili, to nie ma znaczenia, czy produktem końcowym jest tona gwoździ bez łebków, czy wyszkolenie plutonu matołków z piechoty zmechanizowanej. Cała sztuka dowodzenia polega na zwalaniu roboty na odpowiednich ludzi i pilnowanie, aby wszystko, co ci kżą rozić, zostało zrealizowane...

Link to post
Share on other sites
Jeszcze jedna kwestia. Ilu z Was w "cywilu" jest kierownikami, managerami, jakimiś brygadzistami, kierownikami zespołów, czy choćby administratorami sieci? Ilu z Was kieruje ludźmi w pracy?
podchdoze inaczej - na codzien mam utrzymac to lub tamto sramto owamto. a imprezach unikam odpowiedzialnosci - odnajduje perwersyjna przyjemnosc spojrzenia z drugiej strony, zobaczenia bledow. robie cos na codzien za to mi placa a AS to relaks. i tak ma byc. gdybym chcial sie w wojne bawic tobym zaczal zuc tyton.
Link to post
Share on other sites
Cóż, airsoft to nie wojsko, Kuba. A szkoda.

A sprawiałoby Ci przyjemność przychodzenie do pracy, po pracy? :P

wystarczyliby niekompetentni, byleby byli. Zobacz, odpowiednio przedstawiony przełożonemu pomysł potrafi być zrealizowany po myśli pomysłodawcy.

Pozwolisz, że będę odmiennego zdania. Wg mnie sztab z niekompetentnego d-cy kompanii będzie miał więcej problemów, niż "negocjujący" z bęcwałem d-cy plt., pożytku. Jak robić coś na sztukę, to lepiej już w ogóle nie robić. Moim zdaniem, jeżeli będą odpowiednie środki, ludzie i d-cy, nie ma przeciwwskazań do formowania KG. Ale nie jako obligatoryjny szczebel kompanii w strukturze strony.

Ilu z Was kieruje ludźmi w pracy? No to macie już kompetentnych ludzi. (...) Cała sztuka dowodzenia polega na zwalaniu roboty na odpowiednich ludzi i pilnowanie, aby wszystko, co ci kżą rozić, zostało zrealizowane...

Są dwa "ale". Musi się im chcieć robic to "po godzinach" i muszą ogarniać "realia AS". Zresztą administrowanie siecią, to nie to samo co dowodzenie ludźmi w polu... Aczkolwiek na szczeblu dr. masz całkiem sporo racji.

 

 

 

Przejawy braku subordynacji niestety są nagminnym obrazkiem, (...) Skończyło się lataniem z pistoletem w garści i grożenie doraźnymi egzekucjami.

A ja po powtórzeniu rozkazu strzelam bez ostrzeżenia... :)

Edited by Kuba
Link to post
Share on other sites

Kuba, zlituj się, więcej wojska mam w airsofcie - ja przekładam kwity, a przeciwnika będę odpierał deszczem asygnat (nie podlegających księgowaniu).

Dowódca kompanii to szczebel pośredni pomiędzy dowódcą batalionu (czyli kolesiem, który widzi wojnę na mapie) a dowódcą plutonu (który widzi wojnę nierzadko leżąc twarzą w błocie i drąc mordę na żołnierzy zdobywa/broni to, co dowódca batalionu raczył pokazać palcem na mapie). Wystarczy, aby dostał rozkazy i je przekazał odpowiednim ludziom. I pilnował wykonania... (plus parę milionów innych rzeczy :P )

Link to post
Share on other sites

Ja już nawet nie czytuję co Kuba pisze :D

Zakapior, zapytaj go raczej jak tam 'rany wojenne' (jeśli tego nie było jeszcze w temacie) :D

 

Ale ja nie o tym....

Zajrzałam tutaj w sumie tylko po to aby napisać, że moje zdjęcia będą ze sporym opóźnieniem. Wiem, jest tam fajna sesja czołgowa, ale nic na to nie poradzę. Trzeba poczekać.

 

pozdrawiam

X.

Link to post
Share on other sites

A sprawiałoby Ci przyjemność przychodzenie do pracy, po pracy? :P

 

Są wśród nas nieliczni którzy wybrali pracę-hobby, olewając możliwości zarobkowe gdzie indziej, więc tak, sprawiało by mi, a nawet o tym mażę:D

 

Kuba, zlituj się, więcej wojska mam w airsofcie - ja przekładam kwity, a przeciwnika będę odpierał deszczem asygnat (nie podlegających księgowaniu).

 

Uff, na szczęście czasem jednak mamy strzelanie:D

 

//Sorry za offtop - Nie mogłem sie powstrzymać//

Edited by Hazok
Link to post
Share on other sites

Zakapior, ale to Ty chcesz "więcej wojska". Zapamiętaj moje słowa. Dzisiaj d-ca komp. - jutro rozkazy na piśmie... ;)

 

Ja hołduję rozwiązaniom wdrożonym przez Patona na ST I-III, które znam empirycznie. Mutatis mutandis są dość uniwersalne i najlepsze jakie do tej pory wymyślono. Jednym z nich jest eliminacja ogniw pośrednich. I choć nie da się zrobić z Tomaszowa ST, to podstawy pozostają bez zmian. Ale to już nie jest dyskusja na ten wątek...

 

Zaś gdyby Czcigodna Redaktor czytała moje posty, to oczywiście podziękowałbym jej za troskę. :D A jeśli jeszcze tego w temacie nie było - to warto było się zranić, by dołączyć do elitarnego grona "kombatantów" Zlotów w Tomaszowie... :wink:

Link to post
Share on other sites

Bardzo późno ale chyba lepiej niż wcale :-)

 

Na tegorocznym Tomaszowie bawiłem się świetnie, w moim odczuciu był to najlepszy z dotychczasowych zlotów i to nie tylko ze względu na organizację ale i sama rozgrywkę.

Na moją ocenę wpływa zapewne to że zakosztowałem pełnej róznorodności funkcji od bycia łacznościowcem w sztabie, przez zwykłego piechociarza, "łowce czołgów" (dwa trafienia na koncie... niestety tylko jedno powyżej linii maski) na mojej ulubionej roli zagubionego marudera kończąc.

 

Organizatorzy odwalili kawał świetnej roboty, bo juz samo ogarniecie takiej masy ludzi jest wyczynem.

 

Podziękowania dla sztabu Orilli, Pyry, Oficera i innych, za to ze mnie przygarnęli i znosili moją obecność :-), Specjalne podziękowania dla Johana i innych którzy zaopiekowali się radiostacją, a potem byli tak mili że donieśli ją do obozu.

 

Dla załogi niebieskiego pojazdu Andurii na który długo i wytrwale polowałem - co mi się raz nawet udało.

 

Dla Team 40 za to czym mnie częstowali, za ognisko i w ogóle was lubię :-), podobnie dla Lublina (tu zwłaszcza za produkty spożywcze)

 

Dla innych graczy z którymi dobrze się bawiłem.

 

Co do rozgrywki i pracy sztabów, jako że mój macierzysty SanBat Orilli wysłał mnie do sztabu bym tam był ich "uszami" miałem możliwość zobaczenia "miejsca gdzie powstają bezsensowne pomysły" z bliska.

I wszystkim malkontentom mogę powiedzie że kiedy starcie ogranicza się do wpatrywania się w kawałek mapy i próbowaniu uporządkowania niespójnych meldunków z pola to owe bezsensowne pomysły wcale nie sa takie bezsensowne.

W pracy Sztabu Orilli uczestniczyłem do przerwy obiadowej i zarówno ja, jak i mój TF (a przynajmniej jego dowództwo) wiedzieli co się mniej więcej dzieje.

 

Co mozna usprawnić?

Na początek komunikacja:

Myślę że dobrze by było zawczasu przygotować dwie osoby w TF do funkcji radiooperatora, jedna szła by do sztabu, druga operowałby w polu ich zadaniem byłoby utrzymywani ze sobą łączności, przekazywanie info o położeniu pozostałych oddziałów itd. taka komunikacja przebiega lepiej jeśli osoby się znają, a najlepiej jest wtedy kiedy radiooperator w polu ma przed nosem mapę i kompas kiedy składa meldunki- wierzcie mi to pomaga.

Oczywiście łączność powinna mieć zasięg, być w miarę bezpieczna przed podsłuchem i najlepiej nie być w formie komórki (ze względu na wygodę).

 

Idealną rzecza byłoby tu przeprowadzenie manewrów gdzie sztab dowodziłby "oddziałami" złożonymi w polu z dowódcy i radiooperatora, jednak raczej nie będzie nigdy na to czasu.

 

Dowodzenie

Samo dowodzenie niestety zawsze będzie kuleć, graczom brakuje dyscypliny i to na masową skalę, nie tylko w stosunku do dowództwa, ale też w ramach samych TF. I można na to pomstować, ale nic się z tym nie zrobi.

Dobrze by było utrzymywać stały w miarę możliwości skład TFów wtedy byłyby bardziej zwarte i nie rozłaziłby się tak na boki.

Innym dobrym rozwiązaniem byłoby przejęcie naczelnego dowództwa przez organizatorów, niestety pachnie to pewnym nagrywaniem rozgrywki i tu mamy psa pogrzebanego.

Znam ludzi którzy mogą się na to zgodzić byleby tylko była akcja, ale jest też pewna grupa która woli siedzieć kilka godzin w krzakach byleby tylko nie mieć wrażenia że uczestniczą w ustawianym meczu.

Raczej pogodzić się tego nie da, a jedyną opcją orgów jest dobranie dowódców tak by mieli oni jakiś posłuch w środowisku, w tym roku się to udało.

 

Inna też sprawa że sztabowcy mogą mieć słuszny żal że ktoś się strzela a oni nie, osobiście nie przeszkadzałaby mi praca sztabowca i gdyby nie fakt że specjalnie na tomaszowo kupiłem nową replikę pewnie zostałbym w sztabie do końca (nieśmiało zgłszam się na tą fuchę na następną edycję), jednak widziałem że niektórych aż nosiło do akcji.

Edited by obcy
Link to post
Share on other sites

A dla tych co nie dowierzają że rozkazy sztabu Orylii miały jakiś głębszy sens publikuje plany operacyjne naszego sztabu.

plandziaan.th.jpg

 

Jak widzicie jasno z nich wynika że wszystkie przemieszczenia oddziałów miały głębokie znaczenie strategiczne :-)

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...