Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Noc w puszczy - kontakt ze zwierzętami


Recommended Posts

A jeśli nie palę to mam zrezygnować z wizyt w lesie, czy zacząć palić tak dla bezpieczeństwa? :mrgreen:

 

Jak coś Cię zeżre lub chociaż ugryzie (insekty pomijam) w naszych polskich "niedostępnych puszczach" to ja osobiście i publicznie odrąbię sobie rękę :D

Bezpieczniej niż w polskich lasach to jest już chyba tylko w żłobku.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 190
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jak coś Cię zeżre lub chociaż ugryzie (insekty pomijam) w naszych polskich "niedostępnych puszczach" to ja osobiście i publicznie odrąbię sobie rękę :D

A co ze wściekłymi grzybiarkami? :mrgreen:

 

Dobra... żarty, żartami, ale choć nasze lasy do zbyt niebezpiecznych nie należą to nigdy nie wiadomo co nas może spotkać. Zwierzęta też czasem chorują na wściekliznę, idą za jedzeniem lub bronią potomstwa. Nie wpadajmy ze skrajności w skrajność pisząc niestworzone rzeczy lub bagatelizując wszystko ;) a przede wszystkim to wracajmy do tematu :P

Link to post
Share on other sites

Hmmm będę musiał to powtórzyć kumplowi który skończył w szpitalu na stole z kilkoma szwami po tym jak mu locha "pogoniła" kota.....

 

Zakładam, że się "zaciął" o gałęzie? A szarżujący dzik, zjawisko jakże rzadkie i romantyczne jak rodem z cyklu "Tomek na tropie...", nie jest aż tak straszny. Znacznie łatwiej go uniknąć niż na przykład szarżującego młodzieńca w Fiacie 126p.

Link to post
Share on other sites

Nie zaciął się o gałęzie tylko był w nagonce na polowaniu i tak się złożyło że polowanie było na sarny i jelenie w każdym raze nie na dziki, ale mimo to najwyraźniej locha poczuła się zagrożona i "wystartowala" do pierwszego z brzegu "zagrożenia" skończyło się na rozerwaniu łydki. Nie wiem ja tam romantyczny nie jestem i jakoś nie widzę w tym tematu na romans.

Link to post
Share on other sites

A ja się zapytam Holmes na podstawie czego opierasz swoje poglądy? Czyżbyś był jakimś zoologiem, który wiele lat spędził w polskich lasach badając zachowanie dzików? ^^

 

A opieram to sobie na podstawie około dwudziestu lat "aktywnego" przebywania w lesie. Szacunkowo spędziłem w nim, dążąc jak najbardziej do spotkania ze zwierzyną, około 5 może 6 tysięcy godzin :D

 

Druga kwestia to czysta statystyka. Kiedy ostanimi laty ktoś z Was słyszał, aby jakiś polski dziki zwierz poważnie poturbował człowieka, nie mówiąc już nawet o zejściu śmiertelnym? Takiej gratki nie przepuściłby żaden serwis informacyjny. A tu chyba z 10 lat cisza.

 

Nie zaciął się o gałęzie tylko był w nagonce na polowaniu i tak się złożyło że polowanie było na sarny i jelenie w każdym raze nie na dziki, ale mimo to najwyraźniej locha poczuła się zagrożona i "wystartowala" do pierwszego z brzegu "zagrożenia" skończyło się na rozerwaniu łydki. Nie wiem ja tam romantyczny nie jestem i jakoś nie widzę w tym tematu na romans.

 

I kiedy on był w tej nagAnce to locha mu pocharatała tą nogę? A kiedy mniej więcej to miało miejsce (rok wystarczy) i w którym miejscu Polski - z dokładnością powiedzmy do 100 km?

Link to post
Share on other sites

Na terenie łowieckim koła "Szarak" w okolicach Człuchowa, woj. wtedy jeszcze słupskie.

Kiedy ostatnimi laty ktoś z Was słyszał, aby jakiś polski dziki zwierz poważnie poturbował człowieka, nie mówiąc już nawet o zejściu śmiertelnym? Takiej gratki nie przepuściłby żaden serwis informacyjny. A tu chyba z 10 lat cisza.

Jesteś zabawny... Jak wnioskuje z Twojego tekstu za każdym razem jak sobie złamiesz nogę, rozetniesz skórę dzwonisz do gazety i ich o tym informujesz ?? Myślisz, że tego typu wypadki są natychmiast zgłaszane w redakcjach gazet ? może na policji?? Na jakim Ty świecie żyjesz ? Koleś został załadowany do samochodu zawieziony do szpitala na izbę przyjęć zameldował że własny pies go ugryzł i po sprawie...

 

Faktycznie temat dla gazety... "Właściciel owczarka niemieckiego w czasie zabawy ze swoim psem został przypadkiem ranny w nogę...." Normalnie artykuł do nagrody Pulitzera...

 

Ehhh szkoda gadać....

Link to post
Share on other sites

Na terenie łowieckim koła "Szarak" w okolicach Człuchowa, woj. wtedy jeszcze słupskie.

 

Jesteś zabawny... Jak wnioskuje z Twojego tekstu za każdym razem jak sobie złamiesz nogę, rozetniesz skórę dzwonisz do gazety i ich o tym informujesz ?? Myślisz, że tego typu wypadki są natychmiast zgłaszane w redakcjach gazet ? może na policji?? Na jakim Ty świecie żyjesz ? Koleś został załadowany do samochodu zawieziony do szpitala na izbę przyjęć zameldował że własny pies go ugryzł i po sprawie...

 

Faktycznie temat dla gazety... "Właściciel owczarka niemieckiego w czasie zabawy ze swoim psem został przypadkiem ranny w nogę...." Normalnie artykuł do nagrody Pulitzera...

 

Ehhh szkoda gadać....

 

a) jakiekolwiek incydenty na linii dziki zwierz--człowiek są w Polsce na tyle rzadkie, że łatwiej być potrąconym na Marszałkowskiej przez Eskimosa na rowerze niż faktycznie poturbowanym przez jakiekolwiek dzikie zwierze. O poważnych wypadkach już nawet nie mówię, bo jak sięgam pamięcią nie znajduję ani jednego mi znanego.

 

b) nie każdy ma zwyczaj kłamania na pogotowiu. Pewnie większość opowiedziałaby prawdziwą historię. A wtedy włącza się poczta pantoflowa.

 

c) Słuszna uwaga, na jakim świecie żyjesz. Nie tak dawno przez jakąś fabrykę przebiegła wataha dzików. Sensacja była w połowie dzienników. Gdyby kogoś użarły, to zrobiłby się z tego monstrualny news tygodnia. Nie każdy ma też pewnie zwyczaj wymyślania historii na pogotowiu.

 

d) Jak już wspomniałem temat jest irracjonalny. Tworzy tylko psychozę wśród ludzi, którzy las widzą raz w miesiącu lub rzadziej. Równie bezproduktywny byłby temat o zagrożeniu niewypałami w sieci hipermarketów "Tesco".

 

Dla mnie konkluzja jest krótka. Realne zagrożenie ze strony dzikiej zwierzyny dla przeciętnego "użytkownika lasu" ogranicza się do komarów i kleszczy.

Link to post
Share on other sites
b) nie każdy ma zwyczaj kłamania na pogotowiu. Pewnie większość opowiedziałaby prawdziwą historię. A wtedy włącza się poczta pantoflowa.

 

Tak masz rację każdy kto racjonalie myśli, bo tylko kretyn o czymś takim mowi na izbie przyjęć zey zrobić problem kołu łowieciemu, angażować policję, prokuraturę i inne instytucje. Skoro z Ciebie taki znawca to powinieneś wiedzieć jakaajest procedura i jakie są wymogi przy tego typu wypadkach w czasie polowania. Jak ubisz problemy to w takich sytuacjach opowiadaj komu chcesz prawdę.

 

c) Słuszna uwaga, na jakim świecie żyjesz. Nie tak dawno przez jakąś fabrykę przebiegła wataha dzików. Sensacja była w połowie dzienników. Gdyby kogoś użarły, to zrobiłby się z tego monstrualny news tygodnia. Nie każdy ma też pewnie zwyczaj wymyślania historii na pogotowiu.

 

T naprawdę udajesz zcy nie potrafisz rozgraniczyć dzkich zwierząt w mieście od polowania i funkcjonowania w jakiejś grupie ludzi ?? Jak chcesz żeby ktokowliek się dowiedzal o incydencie w lesie w którym udział bierze dwóch- trzech ludzi i żaden nie "puszcza pary" ?? Bo chyba sposobu obiegu informacji w mieście z dzikimi zwierzętami nie musze tłumaczyć ? Zresztą ostatnio wracajac z roboty w Gdańsku widiałem stadko dzików i jakoś nikt o nich nie napisał ani nie zrobił z nimi wywiadu... Zaczynasz mi Pan, Panie Holmes wyglądać na surviwalowco-militarzystę-obeznanego z bronią i zwierzętami teoretyka.

 

Jedno jest pewne z takim podejściem:

b) nie każdy ma zwyczaj kłamania na pogotowiu. Pewnie większość opowiedziałaby prawdziwą historię. A wtedy włącza się poczta pantoflowa.

nie chciałbym nigdy wylądować z Panem ani w lesie na biwaku ani na strzelance ASG że o strzelnicy sportowej czy jakiej kolwiek innej nie wspomnę. Jesteś Pan chyba idealnym generatorem problemów.....

Link to post
Share on other sites

A opieram to sobie na podstawie około dwudziestu lat "aktywnego" przebywania w lesie. Szacunkowo spędziłem w nim, dążąc jak najbardziej do spotkania ze zwierzyną, około 5 może 6 tysięcy godzin :D

Ja zapewne spędziłem dużo mniej, ale coś mnie kiedyś prawie napadło. Jechałem sobie na rowerze przez puszcze niepołomicką, gdy w poprzek ścieżki przebiegało stado łań, a pilnujący ich jeleń przygotował się do ataku. Na szczęście szybko jeżdżę na rowerze i dał mi spokój :mrgreen: no ale skoro Tobie się coś takiego nie przytrafiło to zapewne miałem zwidy :-F

Druga kwestia to czysta statystyka.

Statystyka mówi, że samoloty są bezpieczniejsze od samochodów. Czy to znaczy, że powinno się darować sobie tłumaczenie pasażerom chowania głowy między kolana, używania masek itp. skoro w samochodach się tego nie robi? ;)

Nie tak dawno przez jakąś fabrykę przebiegła wataha dzików. Sensacja była w połowie dzienników. Gdyby kogoś użarły, to zrobiłby się z tego monstrualny news tygodnia. Nie każdy ma też pewnie zwyczaj wymyślania historii na pogotowiu.

To ja chyba czytałem tą drugą połowę (a czytam dużo, bo rodzice mają sklep z prasą i mam dostęp do wszystkiego za darmo) ;)

Dla mnie konkluzja jest krótka. Realne zagrożenie ze strony dzikiej zwierzyny dla przeciętnego "użytkownika lasu" ogranicza się do komarów i kleszczy.

A może nie wszyscy są "przeciętnymi" i niektórzy zapuszczają się głębiej i na dłużej, gdzie prawdopodobieństwo trafienia na dzika jest większe? ;) jak się nie podoba lub nie widzisz sensu to nie dyskutuj :)

Link to post
Share on other sites

No nie mogłem się powstrzymać. ;)

Vice versa. Dlatego nie widzę sensu kontynuowania dyskusji.

Tak szybko? :lol:

 

Jakby to powiedzieć... " i żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne" . Ale nikt nie zabrania Kolegom mieć różnych ciekawych teorii - nawet jeśli opierają się na przesłankach, które ja kwalifikowałbym do szufladki: tragikomizm. Proponuję założyć wątek o zagrożeniu bananami. Na pewno znacie albo słyszeliście o kimś kto posliznął się na skórce...

 

Pozdrawiam

KZ

 

PS Jest pewna subtelna różnica pomiędzy dyskusją a pieprzeniem andronów, tudzież udowadnianiem że wie się lepiej, kiedy się nie wie (jest takie powiedzenie o ojcu i potomstwie).

Link to post
Share on other sites

rudno się nie zgodzić z Tobą Kubo ale... myślę że tak jak dziesiątki stron o offie i komarach czy kleszczach to faktycznie przesada tak choć podstawowe info co do "kontaktów" ze zwierzętami to dość istotna sprawa. Oczywiście w rozsądnym kontekście i ilości :D

Link to post
Share on other sites

Takie teorie są więcej warte śmiechu niż ich zrozumienia. Wielokrotnie bytowałem w lesie i prócz kleszczy żadne zwierzę mnie nie zaatakowało. Prosta sprawa, zwierzęta płoszą się na widok człowieka i raczej nie miałem okazji oglądać jakiegoś warchlaka z bliska. Jedynie na co trzeba uważać w polskich lasach to na innych ludzi. Sporadycznie można spotkać żmije ale to i tak rzadko. Wg. mnie w polskich lasach nie przejmowałbym się zwierzyną a dla tych co mają jakieś obawy jest jedno lekarstwo. NIECH NIE WCHODZĄ NA NOC DO LASU! Raczej proste :-F

Link to post
Share on other sites

Cóż względnie bezpiecznie w lesie w takim razie będzie opcja obstawienia swojego legowiska minami kierunkowymi a przestrzeń powietrzna nad lasem będzie patrolowana przez "Jastrzębie". No i w tym momencie mój śpiwór moją twierdzą, pozytywnie?

 

Ps. Pasy są po to żeby je zapinać, poza tym określają ich użytkowanie przepisy ruchu drogowego. Nie wiem co ma to wspólnego z tematem ale cóż :-F

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Oczywiście istnieje tzw. czynnik ryzyka ale nie należy go wyolbrzymiać! Większość zwierząt trzyma się z dala od człowieka w lesie. Problemem jest jedzenie gdyż jego zapach może ściągać wygłodniałe zwierzątka do nas. Lecz w tym momencie możemy ulokować je gdzieś wysoko na drzewie za pomocą liny. A zawsze można wystawić wartę, która będzie czuwać i pilnować ogniska. To powinno pomóc i kiedy jeden pilnuje reszty nic nie powinno się stać.

Link to post
Share on other sites
Ps. Pasy są po to żeby je zapinać, poza tym określają ich użytkowanie przepisy ruchu drogowego. Nie wiem co ma to wspólnego z tematem ale cóż

 

Hmm a ja zawsze myślałem że "pasy bezpieczeństwa" są po to żeby chronić przed konkretnymi urazami w konkretnych sytuacjach... Ale jak widzę żylem w błędzie skoro pasy są tylko po to żeby je zapinać... i żeby se o nich "pamiętano" w przepisach....

 

A co do "wspólnego z tym tematem" to bardzo dobry przykład ale niestety dla kogoś kto wie do czego są pasy w samochodach a nie dla Ciebie ...

 

Lecz w tym momencie możemy ulokować je gdzieś wysoko na drzewie za pomocą liny

 

Taaak proponuję to zrobić w gestym lesie iglastym.....

Link to post
Share on other sites

Co do palenia w lesie. Wersja dla niepalących.

Kupić paczkę tytoniu w kiosku (~5zł) i rozsypać dookoła namiotu/ziemianki/szałasu. Tytoń sam z siebie śmierdzi nieprzytomnie, a, że zwierzaczki raczej mają lepszy węch niż my, to powinno pomóc je odstraszyć. W dodatku "krajanka papierosowa" jest raczej roślinna więc z biodegradacją problemu nie będzie i nie będziecie zaśmiecać lasu kipami...

Link to post
Share on other sites

ladny wam sie tu offtopic zrobil :)

co do mozliwych spotkan zwierzyny to jestem w szoku. Okazuje sie ze w katowicach ( takie miasto na Slasku dla ciemnych) jest wieksza szansa spotkania zwierza w lesie niz w puszczach jak patrze na posty niektorych ludzi. Bo ja za kazdym razem jak jade na strzelanie to jakiegos zwierza widze, a nie mowie tu o dzieciolach. W nocy to dopiero musi byc ruch. Jak ktos ma stracha to niech nie idzie spac do lasu. Zreszta nie polecam chodzic samemu ze wzgledow czysto logicznych bo jak zlamiesz np noge to kto Ci pomoze? We dwoch lub wiecej zawsze mozna warty zrobic i straszyc w razie odwiedzin. a jak sie ktos przejmuje dzikami to kupic hamak i zawiesic wyzej ( najwyzej cie po tylku podrapia :P )

Co do kleszczy to znajomy mysliwy mnie ochrzanil ze biegamy po lesie i wiekszosc nie ma szczepienia na kleszcze ( bolerioza? )

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...