Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Recommended Posts

Czy znacie jakąś stronę internetową, czy film który dość dokładnie objaśnia tę technikę? Jak dla mnie COMBAT 56 jest super, prosty, i łatwo zapamiętać poszczególne punkty, znam już kilka "sztuczek", ale niewiele, tak więc szukam jakiejś poządnej strony i znaleźć nie mogę. Może to być nawet wersja cywilna. Planujemy w teamie wprowadzić treningi z tej właśnie sztuki obronej, więc przydał by się jakiś obszerniejszy opis ;)

 

Pozdrawiam!

Link to post
Share on other sites

O ile mi wiadomo to COMBAT56 nie jest "techniką" a systemem/"sztuką" walki składającym się z wielu technik, więc nie bardzo wiem jak chcesz żeby ktoś Ci objaśnił "tę technikę", może sprecyzuj o którą z nich chodzi?.

Jak chcesz się uczyć ze stron internetowych i filmów to gratuluję pomysłu...

Link to post
Share on other sites

już 2 lata trenuję krav mage i mogę stwierdzić,że ten system jest dość prosty, nie wymaga takich predyspozycji fizycznych jak większość sztuk walki. jednak mimo swej prostoty nie wyobrażam sobie nauki poprzez kasety bądź książki. potrzebna jest osoba, która się na tym zna, poprawi w razie potrzeby i dopilnuje by towarzystwo nie zrobiło sobie krzywdy.tą osobę zwyczajowo nazywa się trenerem:) Druga ważna sprawa jest taka,ze ludzie uczący tego systemu często mają ogromne doswiadczenie związane z innymi systemami i zazwyczaj wyłapują z nich poszczególne elementy, które krav maga ma słabo rozwinięte, co pozwala na ulepszenie owego systemu. reasumując

-uczenie się samemu=głupi pomysł

-krav maga to bardzo dobry sposób na spędzenie wolnego czasu

-wynajęcie instruktora na kilka godzin bądź krótkie szkolenia to wywalanie pieniędzy w błoto.potrzebna jest ciężka praca i czas

Edited by baum
Link to post
Share on other sites

Zero książek.

Zero filmów.

Zero teorii.

Sparing, sparing i jeszcze raz sparing. Nie mówię, że od razu na ring, rękawice i łubudu ale jednak (a na combat 56 to w sumie właśnie tak :mrgreen: ).

Szacun dla tego kto parter/klincz opanuje z książek :wink:

Wszystkie te combaty (kravka, 56, etc) są ok ale pamiętaj Cezii, że jako nakładka która daje często złudne poczucie bezpieczeństwa.

Dobrze mieć podstawy (np boks, kick-boxing, żadne tam natchnione style żurawia broniącego swego gniazda czy niektóre karate gdzie nie wolno z piąchy w twarz) bo bez tego to...nie wyprowadzisz lewego prostego...

 

Z doświadczenia wiem, że nie zawsze na takich kursach uczą czegoś takiego podstawowego jak lewy-prosty-prawy-sierp, dystans i timing. Często więcej uwagi poświęca się właśnie 'sztuczkom'. Te sztuczki są ok owszem, ale podstawy muszą być.

 

Nie wiem jakie doświadczenia ma/miał Szczep. Moim zdaniem i kravka i 56 są na równi ok (zakładając, że instruktor dobry). Cel ten sam, tylko droga inna.

Edited by szczery
Link to post
Share on other sites

Dobrze mieć podstawy (np boks, kick-boxing, żadne tam natchnione style żurawia broniącego swego gniazda czy niektóre karate gdzie nie wolno z piąchy w twarz) bo bez tego to...nie wyprowadzisz lewego prostego...

 

/NIE GROŻĘ, NIE STRASZĘ, NIE POUCZAM!!!/

 

Panie kolego, módl się, żeby nie nawinąć się pod rękę komuś kto zna "style żurawia". Mówię o PRAWDZIWYM karate, nie tym z Kid'a. Mój kumpel, ćwiczący od lat kilku (jak nie -nastu) bodajże k. shotokan dresów w swojej dzielnicy już wychował. Co najśmieszniejsze, ma około 1,60 i waży coś ponad 70 kg.

Uczył nas jednego - zgięte pod kątem prostym ręce przykładał do bioder, lekko uginał kolana (też się z tego kiedyś śmiali) i mówił: "Tu jesteś. Mały, ale w tym małym punkcie jest twoja siła. Wszystko co punkt opuszcza ma być szybkie, w konkretny cel i ma równie szybko wracać."

W okresie naszej młodzieńczej fascynacji wiejskimi dyskotekami znalazło się na naszej drodze już kilku (-set? ;-)) takich, co to prawym sierpowym na krowach wyćwiczonym chciało do trafić. Udało się jednemu, po tym jak kumpel miał z zaskoczenia jakąś pałę na plecach złamaną.

Cezii, jasne, nie nauczysz się walczyć z książek, potrzebujesz pomocy. Ale najpierw znajdź kilka książek (artykułów ?) o tym. Możliwe, że znudzisz się/nie dasz rady już na tym etapie, po co wywalać wtedy forsę. Jurek (kumpel) zaczął właśnie od książek, aczkolwiek on akurat właził w ich filozofie itd, co tego typu technik, jakie masz zamiar praktykować raczej nie dotyczy ;-)

Link to post
Share on other sites

Spoko Thor, ja się tam kłucić nie zamierzam, ale kilka komentarzy aż się prosi :wink:

 

Panie kolego, módl się, żeby nie nawinąć się pod rękę komuś kto zna "style żurawia"...

 

Modlić się nie zamierzam, bo ja tam spokojny człowiek jestem i nikomu się pod rękę nie mam zamiaru nawijać ;-)

 

... Mój kumpel, ćwiczący od lat kilku (jak nie -nastu) bodajże k. shotokan dresów w swojej dzielnicy już wychował. Co najśmieszniejsze, ma około 1,60 i waży coś ponad 70 kg.

 

Napisałem wyraźnie 'niektóre karate'. Zresztą sam sobie odpowiadasz na pytanie. Sztuka walki żeby była skuteczna na ulicy, musi być opanowana perfekcyjnie a na to potrzeba duuużo czasu. Dlatego właśnie wojsko woli raczej combaty a'la 56 niż wspomniane żurawie. Bo takie systemy w przeciwieństwie do SW to o wiele prostsza droga na skróty gdzie o wiele szybciej można dojść do wymiernych wyników (oraz / a może przedewszystkim wyrobienia psychy/agresji).

 

Rok nauki combatu VS rok nauki żurawia - wiem na kogo bym stawiał.

10 lat tego i tego - nie wiem.

 

...Uczył nas jednego - zgięte pod kątem prostym ręce przykładał do bioder, lekko uginał kolana (też się z tego kiedyś śmiali) i mówił: "Tu jesteś. Mały, ale w tym małym punkcie jest twoja siła. Wszystko co punkt opuszcza ma być szybkie, w konkretny cel i ma równie szybko wracać." ...

 

Pięknie. A na kravce nauczą Cię żeby rzucić kolesiowi w twarz długopisem / kluczami / czymkolwiek, sprzedać kopa w nabiał i ... dać długą. I to jest różnica. Bo może i będziesz mały, ale za to z siłą w jednym punckie szybko go opuszczającą ... ale ten drugi może być DUŻY, z WIĘKSZĄ siłą SZYBCIEJ go opuszczającą. I dodatkowo bezczelnie wejdzie masą, sklinczuje i zaczniecie się turlać po krawężniku.

 

Ręki przy biodrze nie komentuję :wink: - w bliskim dystansie to zaproszenie o strzał w buzię i koniec. A na ulicy koleś który ma jakiekolwiek pojęcie 'jak się to robi' nie ukłoni się przed tobą tylko podejdzie, pogada i nagle puści z bańki.

 

... znalazło się na naszej drodze już kilku (-set? ;-)) takich, co to prawym sierpowym na krowach wyćwiczonym chciało do trafić. Udało się jednemu, po tym jak kumpel miał z zaskoczenia jakąś pałę na plecach złamaną.

 

No to szacun za tych kilkuset. Serio. Lecz znowu sam sobie odpowiedziałeś - sierpem ćwiczonym na krowach.

 

Jak dla mnie popełniasz typowy błąd kogoś zapatrzonego w sztuki walki (które sam również uwielbiam !) Nie doceniasz prostoty i skuteczności czegoś takiego jak boks uczony profesjonalnie, a nie na krowach. A jak mawiają wielcy mistrzowie stylu żurawia:

"Nią-ćią-huan-gjon-pnią-sią-hu" (czy jakoś tak) czyli "nigdy nie lekceważ przeciwnika" :mrgreen:

 

Dlatego też /NIE GROŻĘ, NIE STRASZĘ, NIE POUCZAM!!!/ :mrgreen:

 

..ale ja tam bym się np kolesiowi po kick-boxingu pod rękę nie nawijał ;-)

 

Z mojej strony to ostatni post w tym temacie. Swoje powiedziałem.

Idę ćwiczyć sierpowy na jakiejś krowie...

 

PEACE !

Edited by szczery
Link to post
Share on other sites

Żadna sztuka walki ćwiczona dla samej sztuki nigdy nawet po 100 latach treningów nie będzie równie skuteczna jak techniki wyuczone "na ulicy". I każdy kto twierdzi inaczej w moich oczach jest ignorantem nie mającym pojęcia o sztukach czy systemach i innych sportach walki.

Link to post
Share on other sites

Szczery, ja wogóle nie mam zamiaru się z nikim kłócić. Nie mój styl.

Pewnie, masz rację, jedno to SZTUKA, a drugie zaledwie TECHNIKA. Trochę bezsensu podałem zatem przykład sztuki w temacie o technice, za co przepraszam. Sztuka zaczyna być skuteczna po kilku latach jej uczenia i PRAKTYKOWANIA, a technika po bacznej obserwacji co, gdzie i jak złapać i w którą stronę wykręcić, po czym kilku minutach treningu i złapania odruchów.

 

btw.

Ręki przy biodrze nie komentuję sciana.gif - w bliskim dystansie to zaproszenie o strzał w buzię i koniec.

unik, krótki strzał w nerkę. koniec. :mrgreen:

 

^ ostatni post w temacie :uśmiech: ^

Link to post
Share on other sites

Panowie a po co się przekomarzacie co lepsze? Choć by to było najlepsze, to dwóch na fecie i może być krucho. Nie jedno widziałem, złamiesz mu nos, rękę, nogę, a on i tak cię będzie łotał i to czasem z siłą której normalnie by nie miał. Czasy są chore, sterydy, ciężkie drugi, zaczepka z dziesięcioma kumplami za rogiem i tępota społeczeństwa. Systemy walki i sztuki walki są tak samo dobre ale stosowane przez ludzi którzy je znają dobrze i przeciwko osobą bez speed'a.

Link to post
Share on other sites
Guest british

Dwie uwagi:

1. Nigdy nie wygrywa styl czy też system. Wygrać może człowiek.

2. Dyskusje typu "a jak jest ich 7, to czy masz przesrane, czy nie" bym sobie odpuścił. Przy dwóch przeciwnikach stoi się na przegranej pozycji- życie to nie film z Chuckiem Norrisem. Jedyna nadzieja w tym, że koksiarze wolno biegają ;)

Edited by british
Link to post
Share on other sites

"Z wami Turkami to zawsze taki problem, że na strzelaninę przychodzicie z nożami.."

 

Proszę o nie kontynuowanie sporu "co lepsze" i "to jest skuteczne ja wiem i widziałem". Ważne są opinie wskazujące na zalety i błędy a nie opowieści o "rozniesieniu dresów".

Po drugie ten portal nie służy do polecania sztuk lub systemów walki. Są inne, gdzie znaleźć można odpowiednio poinformowanych i doświadczonych ludzi.

I po trzecie - filmy, książki to tylko dodatek. Bez osoby, która wytłumaczy można łatwo utrwalić sobie błędy, niewłaściwe postawy, złe techniki itp itd.

Link to post
Share on other sites
  • 4 weeks later...

trochę odgrzeję

1. Nigdy nie wygrywa styl czy też system. Wygrać może człowiek.

 

trochę się nie zgodzę, różne systemy są lepsze w różnych sytuacjach, jeśli ktoś trenuje "styl żurawia" ma większe szanse na dłuższym dystansie, niż bokser, ale na krótszym już może być krucho

 

2. Dyskusje typu "a jak jest ich 7, to czy masz przesrane, czy nie" bym sobie odpuścił. Przy dwóch przeciwnikach stoi się na przegranej pozycji

 

Z dwoma przeciwnikami nie jest się od razu, na aż tak bardzo przegranej pozycji, wystarczy umieć się poruszać, z trzema tez da radę ale ciężej, mimo wszystko lepiej unikać walki z więcej niż jednym-dwoma nieuzbrojonymi(nóż, pałka) przeciwnikami

 

Sztuki i sporty walki trenuje już osiem lat, nie powiem żebym był jakimś tam, niepokonany do którego nie można podskoczyć, ale w samoobronie mam wyrobione nawyki do dźwigni, czy krótkich uderzeń w czułe punkty. Aktualnie trenuje Combat Kalaki, dzięki czemu znam szybkie i skuteczne sposoby obrony i potrafię prawie wszystkim posłużyć się jako bronią, kijem, kluczami, nawet bluzą. A style "latające" tez się przydają, bo wyrabiają technikę i sposób poruszania się, wiem bo sam od tego zaczynałem

Link to post
Share on other sites

Od liceum do czasu pójścia do naszego wspaniałego rozwijającego tężyznę fizyczną oraz umiejętności przetrwania w buszu WP.( czyli ok 5 lat. Po kilka godzin dziennie spędzałem na siłowni, waliłem i obkopywałem worek( wiem że samo to by nic nie dało, ale miałem podstawy kick boxingu który trenowałem nie długo bo ok rok czasu) Codziennie biegałem, ze szkoły, do szkoły, później z uczelni i na uczelnię, do pracy i z pracy, do baru na piwo i z baru zygzakiem po piwach. Byłem men. Fascynowały mnie sztuki walki, ale wolałem obkopywać worek. Jak była jakaś bitka to leciałem pierwszy, nie było tygodnia żebym nie miał obitego łba. Ale co z tego że byłem silny szybki i niejednego "Technicznego" poskładałem, jak raz dostałem od jakiegoś leszcza cegłą w łeb , a później banda gnoi mnie obkopała jak piłkę i wylądowałem w szpitalu z pęknięciem czaszki i wstrząsem mózgu. Przez ok rok czasu nie potrafiłem sobie trafić czubkiem palca w nos. Potem znów zacząłem ćwiczyć i zrobiłem się gieroj i znów do czasu... zaszurał do mnie jakiś leszcz... wiec stwierdziłem ze dam mu nauczkę... nawet nie zdążyłem zrzucić go do parteru, a już obskoczyło mnie z 5ciu jego kolegów ( nawet nie wiedziałem skąd) dostałem bejzbolówką w łeb , nos mi chrupnął jak chips, tak samo jak kość policzkowa. I znów tydzień w szpitalu... I znów łeb jak z masarni oko z głębokim wylewem, kilka miesięcy cyklicznych wizyt u okulisty, zawroty głowy... I tak miałem szczęście bo ktoś kto widział zajście i chciał mi pomóc dostał od tych dresów kosę pod serducho ( wyszedł ze szpitala szybciej niż ja) i miał wielkie szczęście że ostrze zeszło po żebrach i nic nie uszkodziło). Po tamtych przypadkach bardziej polegam na gazie pieprzowym. Fajnie jest jak się pisze o rzeczach których się nie zna, bo solówka przed szkołą to tylko delikatna pykajka, tak samo jak ustawki, bo one też mają zasady. Walka na ulicy to hardcore w którym można zginać, a nie ma nic gorszego niż banda "pedałków" którzy w pojedynkę są nikim, a w kupie każdy z nich zamienia sie w niemyślącą bestię ( później tacy są dumni że "pokonali" jakiegoś "kozaka" ) Sztuki walki to super sprawa, zawsze to ruch i dodatkowa pewność siebie... Ale w dzisiejszych "nie dżentelmeńskich" czasach lepiej nie polegać na swoich umiejętnościach na ulicy... albo przynajmniej nie tylko na nich. Lepiej wziąć nogi za pas niż kilka miesięcy odczuwać skutki takiego spotkania, bo to nie jest kwestia tylko tego że zejdzie nam śliwa z oka, jak cię dobrze wybutują to kilka miesięcy masz wyjęte z życiorysu. Ja już nie jestem kozak. Ale jak znajdę czas to bardzo chętnie znów sobie coś poćwiczę, bo sport to zdrowie.

 

Aktualnie po takich przygodach mam kłopoty ze wzrokiem w lewym oku ( jak popatrzę na coś jasnego to mam na oku kilka czarnych kresek i różnego rodzaju szlaczków) Okulary przeciwsłoneczne kiepsko na mnie wyglądają bo chyba mam jedno ucho bardziej ;) Mam też kłopoty z kolanem którego nie mogę zgiąć do końca. Ciekawe co czują jacyś "zawodowi" zadymiarze ;) Zastanów się czy warto...

Edited by Cornold
Link to post
Share on other sites

Cornold: Bez wsparcia ciężko się bawić w takie zadymy.

 

Żadna sztuka walki ćwiczona dla samej sztuki nigdy nawet po 100 latach treningów nie będzie równie skuteczna jak techniki wyuczone "na ulicy".

Dokładnie. Niedowiarki wystarczy że włączą jutuba.

Edited by Viamortis
Link to post
Share on other sites

Viam tylko nigdy nie wiesz czy ten który ci trzepnął z bara jest sam czy nie.

Ale wiesz czy Ty jesteś sam czy nie ;).

 

Zresztą nie ma co dyskutować. Różne sytuacje się zdarzają i czasami nie ma bata. Przed monitorem to łatwo sobie teoretyzować.

Link to post
Share on other sites

Ja tam trenuje Muay Thai, oczywiście dlatego uważam, że to najlepszy styl uderzany :)

 

Ale wszystkie Combaty uważam za bardzo przydatne, kilku moich kolegów trenuje. Osobiście mnie nie przekonują akcje typu atak na oczy, krtań, kolana, bo tego nigdy nie wytrenujesz na 100% na treningu.

 

Ale zapamiętajcie: najlepsza sztuka walki to SPIERDOLING!

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...