

Giersu
Użytkownik-
Content Count
400 -
Joined
-
Last visited
Everything posted by Giersu
-
Ośrodek szkolenia komandosów w Jaworzu
Giersu replied to Arthur Currie's topic in Militaria szeroko pojęte
Nie sądzę, żeby to pismak sobie wymyślił. Na 10000 km pachnie zagrzybiałą trepozą... erm... przepraszam - "oficjalnymi przedstawicielami MON". -
Stop bitching, you twat :o) M90_FFS - have you ever tried "the real deal"? Believe me, it really sucks donkey balls. What MIWO makes might not be perfect, but it's way better that the issue shite, I'd try this if I were you. If you REALLY need the "genuine" stuff, look for ripstop version. It is issued to Polish troops, but it sucks a tad less. BTW... Why the Polish uniform, FFS? :o)
-
Jest dostępny w turystycznych, powinien wystarczyć na jakieś 2, może nawet do 3 razy na bivvy bag.
-
W Drawsku tego typu imprezy odbywają się kilka(naście?) razy do roku. Problem polega na tym, że przyjmowane są tylko zgłoszenia od dużych, sformalizowanych grup. Zawsze jest kupa sprzętu, a najfajniejsze jest to, że uczestnicy wogóle sami za siebie nie płacą.
-
Na ile dane mi było to zaobserwować, CoC był zachowany w stopniu co najmniej dobrym. Nie wiem, czy dotyczyło to wszystkich dowódców pododdziałów, ale ci, których widywałem na odprawach, robili swoje. Naturalnie to samo tyczyło się HQ (no może nie licząc chłopięcia, które co i rusz próbowało nam wydawać jakieś polecenia), więc, na ile dane mi było zaobserwować, przepływ gów... znaczy poleceń, odbywał się w sposób właściwy. Moi ludzie mieli powiedziane jasno i wyraźnie - "ja jestem Waszym dowódcą, więc jeśli ktokolwiek inny każe Wam coś robić, każcie mu spi*%dalać, albo wyślijcie do mnie".
-
Jak nie lubię wytykanek pt. "a ten to dostał i się nie przyznał", tak tę historię mogę potwierdzić - komicznie się oglądało w susacie typa, który marszczył się okropnie po każdym trafieniu, lecz nadal twardo robił swoje :o) No i faktycznie, teraz też sobie kojarzę, że to chyba istotnie Brujo tam obok siedział...
-
Krótko podsumowując - osrana z nas banda. Rano wyrzucam klamę za okno i zgłaszam się jeszcze raz do woja. Może kolejne półtora roku czegoś mnie nauczy...
-
O majgad, a gdzie tak było?!
-
Nie znam punktu widzenia innych uczestników tej imprezy, ale mój jest taki, że nasze dowództwo cały czas musiało się szarpać z orgami o dostarczenie tego, co było obiecane. Nie dostrzegłem braków w dowodzeniu (poza tym ewentualnie, że HQ nie bardzo wiedziało co zrobić z ludźmi, którzy odmawiali wykonywania rozkazów, "bo oni teraz śpią"; ja też bym nie wiedział), widziałem natomiast milion przykładów na to, że organizator coś obiecał i słowa nie dotrzymał.
-
Keczu, pozwolę sobie popsuć Ci zabawę w adwokata diabła... Oto przyznaję się przed słuchaczami, przed milionami słuchaczy... (hmm, to nie ta radiostacja) Otóż ja NIGDY NIE PRZEŁADOWUJĘ AEGa PRZED STRZELANIEM. Taką już ze mnie jest leniwa padlina, że nigdy nie wykonuję ruchów, bez których mogę się obejść. Zauważyłem kiedyś, że bez ciągania tej śmiesznej klamy w AEGu, on nadal strzela i od tego czasu właściwie wogóle jej nie ruszam (no chyba, że muszę hopup wyregulować). Wiem, jest to karygodne lenistwo, które pogłębia złe nawyki mej nikczemnej osoby Niestety - teraz, gdy wpadnę w z
-
No nie wiem... On tam w jednym miejscu macha ręką i robi "GRRBRLGLGL" tak, jak się oznacza drużynę piechoty, a on przecież robił odprawę dla drużyny zmechanizowanej. Trochę to nieprofesjonalne mi się wydało... ;o)
-
To fakt. Czasu na pogadanie z kimś z innego kraju było niewiele. Człowiek wracał ze "zwiedzania", przygotowywał sprzęt na następne wyjście, potem jadł, jeśli była chwila to higienizował się w lodowatym jeziorku i szedł się godzinkę zdrzemnąć przed następną odprawą.
-
Z instalacją baterii problem polega na tym, że trzeba odkręcić łoże. Jednak jeśli już raz ją tam zamontujesz, możesz ją śmiało ładować bez wyjmowania na zewnątrz. Jeśli chodzi o awaryjność - nie słyszałem żadnej negatywnej opinii, choć pewnie Padre byłby tu bardziej kompetentnym komentatorem. W moim egzemplarzu spieprzył się silnik, ale to nie jego wina (tylko tego, że przy kręceniu filmu, nasypało się do niego milion ton piachu :o) Inna sprawa to SUSAT. Ten jest, moim zdaniem, porażką. Beznadziejne światło, w moim egzemplarzu po jednej grze w dość dżdżysty dzień, zebrała się wilgoć... Sz
-
Prawdziwych Brytoli miało być 1 (słownie JEDEN). Miał dowodzić MP. Zanim przyjechaliśmy, gościa już nie było - został zwolniony ze służby. Opinii brytyjskiej na nasz temat zatem nie poznałem. Na fotkach faktycznie wygląda to tak, że jeden kolega cały czas poginał w piżamce pustynnej, ale tak było tylko w dniu przyjazdu i wyjazdu :o) Z moich obserwacji wynika, że więcej chyba jednak spotyka się grup wzorujących się na czymśtam, ale stosujących własne nazwy/naszywki itp. Są też oczywiście grupy starające się wiernie naśladować jakąś jednostkę, ale odniosłem (być może mylne) wrażenie, że tyc
-
Śmieję się z dziewczynki, której wydaje się, że jest Szkotką i że zjadła wszystkie rozumy, bo bawi się w TA. Kitów żadnych Ci nie wcisnę, bo naturalnie jesteś na to zbyt twarda (twardogłowa?), ale jeśli sądzisz, że fotka w czerwonym berecie była robiona w warunkach bojowych, to niniejszym wyśmiewam Cię szyderczo. Odpowiadając na pytanie Leandera - przekrój mundurów nie odzwierciedlał raczej przekroju narodowości. Ot, chociażby nasza wesoła gromadka - za moją namową większość Polaków po stronie NATO ubrana była w DPM, z naszywkami POLAND na rękawie. Miało to nawiązywać do IIWŚ (scenariusz
-
:wink:
-
Mieliście fart! Nas na tą rzeźnię też podwieźli, ale nie do samego końca - ostatnie 2 kilosy mieliśmy pokonać perpedesem. Jakże oczarowani byliśmy doprawdy, gdyśmy się dowiedzieli na ostatnich 500 metrach, że już jest po frytkach :o)
-
Dziękuję Wam, krórzyście pojechali na tą imprezę - dzięki Wam było warto tam być :o) Organizatorzy dali dupy na całej linii (choć i tak uważam, że do Camo II to jeszcze było daleko ;o) więc raczej za rok tam nie pojadę (a już napewno nikogo nie będę na to namawiał :o) ale gracze dali radę - i dlatego cieszę się, że byłem.
-
Planowo, prom przybija w Nynaeshamn o 1200.
-
Jedziemy autokarem, a nie osobówką. Sam kierowca mówi, że należy liczyć właśnie tak od 8 do 10.
-
No, Miedzuchna - 18 godzin na promie, 10 godzin w autokarze... Do 30 naprawdę niewiele brakuje ;o)
-
A ja coś tak czuję, że dostanie się do niewoli. A kto zajmuje się niewolni... jeńcami? :o)
-
Na stronie głównej, w dziale "booked" podają, że aliantów jest 408.