Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Cortes

Użytkownik
  • Content Count

    1,233
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Cortes

  1. Wreszcie ukończyłem bagnet do SMLE.

    Materiał:

    Pianka z opakowania monitora, srebrna taśma, sprężysty, cienki drut, ceownik aluminiowy, kawałek płytki plastikowej, poxilina, farby.

    Klinge wyciąłem z pianki. W środek wsunąłem drut, zapewniający powrót do poprzedniego kształtu po wygieciu klingi. Drut kończy się ok. 5 cm przed końcem klingi. Owinąłem wszystko srebrną taśmą. Gniazdo do wsuniecia uchwytu noska łoża wykonałem z ceownika aluminiowego. Jelec - z kawałka plastikowej płytki. samą rękojeść z poxiliny. Jelec i rękojeść pomalowałem farbkami modelarskimi.

    Bagnet łatwo ugina się nawet o 90 stopni i powraca do poprzedniego kształtu. Sztych jest miekki.

    Bez problemu można go założyć na nosek łoża SMLE.

    https://photos.app.goo.gl/JF1V43hCWchzNMCj8

  2. Wziąłem udział w imprezie ash w Czechach pod nazwą "The lost patrol". Zostałem zaproszony idywidualnie przez moich przyjaciół z Czech.

    Gra odbyła się na terenie czeskich Sudetów,  na południowych stokach masywu Śnieźnika. 

    Scenariusz gry polegał na działaniach oddziałów specjalnych amerykańskich i brytyjskich, przeciwko niemieckim siłom okupacyjnym w Norwegii.

    W nocy 14-15go kombinowany oodział anglo-amerykański wykonał rozpoznawczy rajd w stronę niemieckich pozycji ( duży schron piechoty z czeskich umocnień sudeckich).

    Następnego dnia dwa oddzielne oddziały brytyjski i amerykański, w sile 8 osób każdy, startując z różnych miejsc i wykonując po drodze zadania dywersyjne ( oddział brytyjski miał wysadzić most), zaatakowały główny bunkier niemieckiej pozycji. Graz zakończyła się remisem i odpoczynkiem wszystkich oddziałów w niemieckim bunkrze.

    Bunkier ten został odrestaurowany przez miejscowa grupę ash, odgrywającą oddział niemieckich strzelców górskich.

    W czasie gry wystrzeliłem nie wiecej niż10 kulek, ale wrażeń miałem dużo więcej. Rajd przez górskie hale w nocy i w dzień, zaorane ostrą skibą pola, pokryte cienkim śniegiem,  Prace przy wysadzeniu mostu na oczach przejeżdżających autami ludzi, forsowanie strumienia po powalonym pniu drzewa,  a na końcu podejście po stromym ośnieżonym stoku - tego nie doświadczyłem do tej pory w mojej kilkuletniej karierze w ash.

     

    81527114_3485966784778914_4691826371549200384_o.jpg

    86378867_1128177557352512_3439119741430530048_n.png

    86390594_2278192745818786_2132581034900848640_n.jpg

    86498838_2613561608890370_3006729453708509184_o.jpg

    86501982_2613561368890394_5698516519038746624_o.jpg

    86817050_3039996542699409_4485118786822733824_o.jpg

    86969928_535017003796269_2179269476892016640_n.jpg

  3. No to mamy obsadzone wszystkie postacie fabularne (chyba, że w ciągu 4 miesięcy do terminu imprezy wymyślimy jeszzc jakieś, lub ktoś z graczy zaproponuje swoją postać):

    Kapitan zur See Hans von Rose – oficer marynarki niemieckiej operującej na Adriatyku. Z zamiłowania kartograf i kolekcjoner starych map. Znalazł w archiwum marynarki jugosłowiańskiej dokumenty dotyczące Kryształu Szczęścia. Odnalazł Wyspę Ośmiornicy i jest inicjatorem wycieczki na nią.

    Profesor Salvatore Rioletto – archeolog z Uniwersytetu w Palermo. Dostarczył dla klubu „poszukiwaczy Kryształu Szczęścia” treść sycylijskiej legendy o świętym Calogero i Krysztale Szczęścia.

    Panna Francesca DaSilvia – asystentka profesora Rioletto. Nie tylko zna się na archeologii śródziemnomorskiej, ale jest też wykwalifikowaną pielęgniarką. Zajmuje się zdrowiem profesora, codziennie robi mu zastrzyki z insuliny. Dlatego zawsze ma ze sobą dobrze zaopatrzoną apteczkę i może pełnić rolę pomocy medycznej dla wszystkich uczestników ekspedycji.

    Oberleutnant Gregor von Sebottendorf – oficer niemieckich wojsk okupacyjnych w Jugosławii. Kuzyn Rudolfa von Sebottendorf, przewodniczącego Towarzystwa Thule. Interesują go legendy o zaginionych skarbach, szczególnie tych, które mają wartość nie tylko materialną.

    Feldfebel Christoph „Kiefer” Borkovsky – ordynans i osobisty ochroniarz oberleutnanta von Sebottendorf. Człowiek bezwzględny, okrutny i wierny swojemu chlebodawcy.

    Trzej  chorwaccy rybacy, wynajęci do obsługi wycieczkowiczów. Ich kuzyn przywiózł grupę na Wyspę Ośmiornicy w sobotę rano swoim kutrem i ma ich zabrać z powrotem w niedzielę w południe.

     

    Por. James Ferrell - dowódca MTB 372 z HMS Gregale, bazy kutrów torpedowych na Malcie. Jego okręt został zatopiony przez włoski samolot podczas wypadu pod Split. Porucznik uratował się na tratwie ratunkowej i w pojedynkę dotarł do nieznanej wysepki. Oczekując na ewakuację odkrył przybycie na wysepkę grupy ze stałego lądu, złożonej z żołnierzy niemieckich i cywili. Uzyskał zgubione przez nich dokumenty dotyczące legendy o Krysztale Szczęścia.

    Kapitan Allan Quatermain Jr -  oficer SOE. Został wyznaczony na dowódcę kombinowanego oddziału anglo-amerykańskiego, który miał dokonać akcji dywersyjnej na wybrzeżu Dalmacji. Kuter patrolowy, którym płynął oddział został zbombardowany przez włoski samolot patrolowy. Prawie cały oddział znalazł się na tratwie ratunkowej, która niesiona prądami morskimi dobiła do brzegu nieznanej wysepki.  Kapitan Quatermain jest synem podróżnika i poszukiwacza przygód Allana Quatermaina - odkrywcy starożytnego miasta Kor i Kopalni Króla Salomona w Afryce. Kpt. Quatermain  z zamiłowania (na co miał wpływ jego ojciec) jest historykiem i archeologiem.

    Kpt. Benjamin Pierce -  lekarz wojskowy USArmy. Kpt. Pierce, nazywany przez przyjaciół „Sokole Oko”, jest chirurgiem w szpitalu polowym w Tunezji. Uważa, że jego pobyt w tym szpitalu jest stratą czasu i powoduje u niego otępienie umysłowe. Na akcję oddziału specjalnego, przeciw niemieckim instalacjom wojskowym na wybrzeżu Dalmacji, zgłosił się na ochotnika. Jako uzasadnienie podał chęć naukowego zbadania  sztuki bimbrownictwa ludów Bałkanów.

  4. Chodzi ci o sznurek przy tej torbie, czy przy oryginalnej brytyjskiej.

    Przy tej ze zdjęcia służy do przepasania się, żeby torba nie latała na boki. Jak najbardziej do użycia w naszym przypadku - torbę wiesza się wysoko na piersi, a sznurkiem przepasuje wokół piersi.

    Jeśli chodzi o sznurek od brytyjskiej torby, to jeden koniec przyczepiony był do maski, a drugi do płachty przeciwiperytowej, zrolowanej na plecaku. Wyjęcie maski z torby i pociągnięcie za sznurek automatycznie rozwijało płachtę.

  5. Dziś ja i Dominik zrobiliśmy pierwszą wizję lokalną terenu. 

    Niestety nie udało nam sie obejść go całego, ale już teraz wiemy, że jest lepszy niż widać na mapie i zdjęciach.

    Do tego jest rozwojowy i można go wykorzystać do innych gier, typowo wojennych.

    W tej chwili listy główne są bliskie wypełnienia, więc jeśli ktoś jest chętny na udział, to powinien się pośpieszyć.

  6. Oddanie honorów, to nie jest poranne przywitanie i potem już nie obowiązuje, jak posiadaczy VW Golfa, którzy nie witają się do wieczora, bo o świcie widzieli się już na szrocie. 

    Za każdym razem przy spotkaniu ( mijaniu się też) niższy stopniem oddaje honory starszemu stopniem.

  7. To co napiasał Wish, to święta prawda. Jak mawiają nasi bracia ze wschodu: " prawdu każe, wódki mu dać!". 

    Organizatorzy gier to są wolontariusze, którzy robią to dla innych, bo dla siebie to mają jakąś satysfakcję, jeśli gra się udała. 

    Jak ktoś ma jakieś pomysły, żeby uatrakcyjnić gry, to niech zrobi swoją. A najlepiej cykl gier, spójnych, trzymających wspólny charakter. I niech pzryznaje nagrody wg swoich zasad - bo to jego prawo, jako organizatora.

     

  8. Bagnet.

    Zrobiłem próbę. Otulina  o średnicy zewnętrznej 38mm i długości bagnetu do SMLE jest na tyle sztywna, że nie wygina sie przy poruszaniu, ale też przy pchnięciu w ciało wygina się bez większego wrazenia. Jest na tyle sprężysta, że po wygięciu o 90 st. wraca do poprzeniego kształtu. Nie potrzeba żadnego usztywnienia wewnątrz.

    Obciąłem trochę otulinę wzdłuż i obkleiłem srebrną taśmą. Z boku ma wymiar jak oryginalny. Sztywność i sprężystość ma dobrą. Dalej eksperymentuję, żeby uzyskać większą smukłość klingi.

    Generalnie: materiały- otulina do rur i srebrna taśma na krokodyle. 

  9. O grupie "Osi" już wiemy prawie wszystko.

    Teraz coś o grupie "alianckiej".

     

    Wyspa, choć formalnie bezludna, od 3 dni ma mieszkańca. To dowódca brytyjskiego kutra, który uratował się po zatopieniu go przez włoski samolot. Za pomocą radostacji, która znajdowała się w jego tratwie ratunkowej, skontaktował się z dowództwem. Jego odosobnienie ma się skończyć w sobotę rano. Kuter wiozący na akcję oddział dywersyjny ma go ewakuować.

    Wczesnym rankiem w sobotę zamiast brytyjskiego patrolowca widzi kuter rybacki. Na brzeg wysiada kilkanaście osób. Oficer obserwuje ich z ukrycia. Są tam niemieccy oficerowie i żołnierze, jakiś elegancki cywil, kilku miejscowych, chyba rybaków i nawet kobieta. Wygląda, że przypłynęli tu na piknik. Nie mają nawet długiej broni, tylko pistolety. Żołnierze, wyglądający na ordynansów, i rybacy odchodzą od brzegu i zakładają biwak. Oficerowie i cywil siadają w cieniu  drzewa, kilka metrów od ukrytego w zaroślach Brytyjczyka. Wyjmują jakieś notatki i omawiają je. Brytyjczyk słyszy niesamowitą historię o tajemniczym krysztale, śpiewającym drzewie i zegarze. Kiedy oficerowie odchodzą, wezwani przez ordynansów na śniadanie, na miejscu zostaje plik papierów, który wypadł z mapnika jednego z oficerów. Kiedy ci zajęci są posiłkiem, marynarz wyczołguje się z krzaków, chwyta papiery i wycofuje się. Po drodze do swojego biwaku po drugiej stronie wyspy, ogląda je. To mapa wyspy w dużym powiększeniu, fotokopia jakiegoś szkicu i kartka maszynopisu. Kiedy dochodzi do obozowiska, ogląda papiery dokładniej. Na fotokopii widać narysowane półkole, na obwodzie jakieś punkty z podpisami, z których wychodzą przecinające się linie. Na przecięciach narysowane jest drzewo, zegar i jakieś nieznane znaki. Maszynopis, to zapis legendy o Krysztale Szczęścia i przepisane teksty z archiwum jugosłowiańskiej marynarki.

    Szkic z fotokopii, to chyba schemat ukrycia Kryształu, o którym mówili Niemcy.

    Brytyjczyk podnosi oczy znad papieru, patrzy w morze i zaczyna siarczyście przeklinać. Widzi płynącą do brzegu tratwę ratunkową z ludźmi w rogatych furażerkach i zielonych beretach na głowach. Wygląda, że ci, którzy mieli go uratować sami zasilą szeregi rozbitków.

    Rzeczywiście ich kuter nad ranem został zbombardowany i prądy morskie, tak jak pierwszego rozbitka, przywiodły ich na bezludną do niedawna wyspę.

    Żołnierze wypakowują z tratwy uratowany ekwipunek i zakładają biwak. Uruchamiają radiostację i powiadamiają dowództwo o sytuacji. Długo tu nie zabawią, jutro zabierze ich wszystkich operujący w pobliżu okręt podwodny.

    Kiedy rozbitkowie odpoczywają po stresie bombardowania i żeglugi na tratwie, gospodarz opowiada im o Niemcach na wyspie, podsłuchanej rozmowie i pokazuje mapę skarbu. Wspólnie ustalają, że czekając na ewakuację, pobawią się z Niemcami w podchody i spróbują sprzątnąć im skarb sprzed nosa. Nie będzie to łatwe. Otwarty atak nie wchodzi w grę. Liczebność grup jest podobna. Uzbrojenie – marne, bo żołnierze oprócz pistoletów nie zdołali uratować żadnej innej broni. Do tego, w razie jakichkolwiek strat w ludziach wszyscy wylądowaliby przed sądem wojennym. Ustalają zasady: działać skrycie i nie ryzykować starcia.

     

    Ta historia powinna wystarczyć, żeby wiedzieć wszystko o grupie alainckiej, jej charakterze, wyposażeniu itp. Ale nauczony doświadczeniem wyłożę kawę na ławę.

    Grupa aliancka jest w miarę zwartym oddziałem anglo-amerykańskim. Ma swojego dowódcę i zachowana jest struktura dowodzenia. Żołnierze i marynarze mają się zachowywać po wojskowemu, sluchać przełożonych i wykonaywać rozkazy. Na wyspie znaleźli się przypadkowo i nie mają żadnych zadań z nią związanych. Czekają na ewakuację. To co będą robić, to ich prywatna inicjatywa. Wiedzą, że w razie niepowodzenia ich działań, za samowolę i narażenie życia grozi im sąd wojenny. Dlatego wszelkie działania mają być skryte i mało ryzykowne.

    Grupa aliancka uratowała się z zatopionego okrętu na tratwie ratunkowej. Mają ze sobą tylko to, co udało im się zabrać z tonacego kutra i to, co wyrzuciło morze:

    -mundury, raczej bez hełmów (obciążają tratwę) - chyba, że ktoś nie ma innego nakrycia głowy,

    - wyposażenie osobiste: menażka, kubek, latarka, koc, śpiwór (dla delikatnych karimata),

    -kuchenki biwakowe (typu esbit, miniaturowe gazowe itp)

    -wyposażenie zespołowe: toporek, saperka, zwój liny, sznurki, druty itp,

    - medyk ma apteczkę,

    - jakieś płachty namiotowe, siatkę maskującą, - rzeczy do zorganizowania biwaku,

    -żywność i wodę.

    - broń tylko krótką.

    - tylko jedną radiostację ( jako że będzie tylko jedna, to może jej fizycznie nie być - służy tylko do kontaktu z dowództwem i określeniu czasu i miejsca ewakuacji),

    - wędkę ( z wyposażenia tratwy ratunkowej) - wymagane uprawnienia do wędkowania.

     

    Nie mają tego, czego nie zdąrzyli załadować na tratwę, lub musieli wyrzucić za burtę, żeby ja odciążyć:

    -karabinów i pistoletów maszynowych, moździerzy, granatników itp, 

    - granatów i innej pirotechniki.

     

    I to by było na tyle.

    Scenariusz jest już właściwie obmyślony, ale pojawia się tyle nowych pomysłów, że zmany są cały czas możliwe. będę o nich informowac na bieżąco. Oczywiście jestem gotowy na odpowiadanie na pytania.

     

    Listy główne są już prawie pełne.

     

     

  10. Kolba,

    Zasady BHP przede wszystkim.

    Okularów nie można zdejmować, wiec maska powinna byc taka, żeby moza było ja założyć na okulary. Najprostszym rozwiazaniem są pierwsze modele masek brytyjskich: wór z wizjerami (prostokatnym lub okragłymi), nie wiem jakie były wynalazki niemiecke. Wynalazki w stylu zamontowanycj szybek, nawet balistycznych nie mogą być dopuszczone, z powodu braku atestu (na całą masę a nie tylko na szybki). Okulary w takim worku i tak beda parować, z powodu słabej cyrkulacji powietrza wewnatrz.  Szybki z folii, razem zkularami dadzą podwójny efekt. To, że worek może się przesuwać, to tylko urealni sytuację, bo w realu też się mogły przesuwać.

    Co się dzieje z żołnierem, który nie zaloży maski i znajdzie się w chmurze gazu? Wg mnie umiera w męczarniach i idzie na respa. Nawet jeśli założymy, ze jest ranny, to rany oczu i płuc też chyba kwalifikuja do respa, bo najlepszy sanitariusz tu nie pomoże. Czy żołnierz może decydować, założyć maskę czy nie? Może, ale od razu może iść na respa.

    Miotacze gazów - owszem. Ale pierwsze ataki gazowe robiono z butli ułozonych przed frontem okopów. Zmiana kierunku wiatru była zawsze elementyem ryzyka i  tym należy się liczyć.

×
×
  • Create New...