wish Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Hej, chciałem poruszyć dyskusję na kolejny temat, który pojawił się w wątku i na grze Husky. Medycy, czasy leczenia, ewakuacja z pola gry i w końcu czy medyk powinien nosić broń długą. Najpierw wytłumaczę dlaczego wprowadziłem kostki do gry a nie np karty trafień czy inny system. Odpowiedź jest krótka i banalnie prosta, nie chciało mi się kombinować z kartami, za dużo pisania, drukowania, słowem marnowania czasu na szykowanie czegoś. Przy kostce musiałem wydrukować 1 stronę A4 i pociąć ją na mniejsze kawałki. Koniec. Ciekawy system zastosował kiedyś Wojt-as na jakiejś lokalnej grze. W respie było pudełko pełne kart, z którego losowało się kartę po dotarciu na respa, z niej wynikał czas jaki trzeba w nim spędzić. Po czasie zaczynały się karty KIA. Jak dla mnie na tak dużej grze fajny system, ale duuuużo roboty mi się wydaje. Na Husky zastosowałem wprowadziłem pewną nowość w ASH- konieczność ewakuacji rannego. Miało to wprowadzić pewną ciekawostkę, urozmaicenie i wydaje mi się, że tak było, przynajmniej na początku. Zaraz przy pierwszym szturmie komuś się oberwało 6 i widziałem jak był transportowany na respa. O to chodziło. A im dalej w grę tym mniej się ludziom chciało. Najpewniej dlatego, że do respa daleko. Nie ukrywam, że chciałbym wprowadzić tą zasadę na stałe do swoich grach. Może w lekko zmienionej formie, ale na pewno konieczność ewakuacji rannego będzie. Uzbrojenie medyka, nie miałbym nic przeciw temu, że gracz robiący za sanitariusza biegał też z karabinem, żeby się nie nudził w czasie gry. ALE patrząc po ilości trupów na Husky zastanawiałem się jak medycy się wyrabiają. Przecież trup padał gęściej niż na plażach omaha. Więc medycy chyba na brak roboty nie narzekali. Sam kilka razy grałem jako medyk, kilku graczy- Zee, Kuba088, Mattson, mówili, że gra medykiem też jest świetną zabawą i ja też tak twierdzę. Dlatego u siebie raczej będę stosował regułę, że medyk biega tylko z bronią krótką. Co najwyżej medyk, jeśli znudzi mu się funkcja powinien podejść do dowódcy i poprosić o zmianę. Co do czasów leczenia. Może faktycznie, gdy trup ściele się gęsto warto pomyśleć o skróceniu czasu leczenia. Nie rezygnowałbym z konieczności opatrzenia trafionego miejsca. Nadaje to grze pewnego smaczku. Wszystkie powyższe uwagi to tylko moje zdanie. Nikogo do niczego nie zmuszam daję innym organizatorom pewne kwestie pod uwagę. A i chętnie posłucham opinii graczy. Czekam na wszelkie uwagi i komentarze. Quote Link to post Share on other sites
mareq Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Przy 6 problem był głównie innej natury. Z reguły nie było w okolicy żadnego żywego, który pomógłby sanitariuszowi w transporcie rannego. Typowa za to sytuacja była taka, że medyk miał koło siebie kilku rannych i realnie był w stanie zająć cię maksymalnie dwoma a in ni w tym czasie się wykrwawiali. Może zrobić to tak: Medyk niezależnie od wylosowanego obrażenia, każdemu rannemu poświęca dokładnie minutę. W tym czasie go opatruje. Sam ranny pozostaje na miejscu tak aż minie wylosowany czas. W przypadku 6 rannego może transportować dowolnych dwóch żołdaków, bo przecież do transportu nie trzeba być medykiem. Dzięki temu nie absorbujemy czasu medyka. Ilość uleczeń wzrośnie, zatem ludzie będą chętniej korzystać z usług NFZ medyka. Quote Link to post Share on other sites
Budweiser Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 2 godziny temu, wish napisał: ALE patrząc po ilości trupów na Husky zastanawiałem się jak medycy się wyrabiają. Przecież trup padał gęściej niż na plażach omaha. Minowanie szczególnie pochłonęło sporo ofiar. ;) Ogólnie kostka jest dobrą metodą. Można by się bawić w bezpośrednią zależność pomiędzy miejscem trafienia kulki, a raną, a w przypadku przyjęcia serii KIA na miejscu. Myślę, że nasza uczciwość pozwoliłaby na przyznanie się do potrzeby 5 minutowego "odpoczynku" lub powrotu na respa. Problemem natomiast mogłyby być postrzały w różne dziwne miejsca. ;) Moim zdaniem w grach na zasadach podobnych do Husky, czyt. mało fabularnych, nastawionych na akcję nie ma sensu na siłę wydłużać konieczności pobytu na respie. W przypadku gier na 50 osób tworzyłoby to patową sytuację na froncie. Lepszym rozwiązaniem są nadchodzące co chwilę posiłki wynikające z "touch respawn". Quote Link to post Share on other sites
mareq Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Touch respawn się nie sprawdzi. Po kilku godzinach gry ludzie są na tyle wykończeni, że sami siedzą na respie dłużej niż ustawa przewiduje :) . Opatrywanie trafionego miejsca nie zawsze się spisze. Ja osobiście zaliczam również trafienia w replikę lub oporządzenie. Mam wzywać krawca? Jak dostanę w krocze to nie dam się dotknąć zboczuchy :) . Quote Link to post Share on other sites
Budweiser Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 (edited) Tyle, że touch respawn daje tę dowolność. Gdy sytuacja tego wymaga można wrócić od razu, a nie czekać powiedzmy 15 wylosowanych minut. Kwestia, czy nastawiamy się właśnie na ciągłą akcję - przynajmniej co do zasady - czy "losowość" ma urozmaicać grę, dając odetchnąć drugiej stronie. To już troche offtop, ale może inaczej, touch respawn to wg mnie najlepsze rozwiązanie w scenariuszu atak - obrona, dla strony atakującej. Na start strona dostaje X kuponów, które traci z każdym kolejnym odrodzeniem. Trafienie w replikę teoretycznie powinno eliminować tylko replikę do nastepnego powrotu do respa. Tak przynajmniej działało to na imprezach na których byłem. Powiedzmy, że strzał w oporządzenie to zawsze rana brzucha. A krocze to właśnie to dziwne miejsce. ;) To tylko takie gdybania, bo metoda to jakaś jest, ale osobiście jestem za kostką. Edited September 4, 2018 by Budweiser Quote Link to post Share on other sites
Domin007 Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 3 godziny temu, wish napisał: W respie było pudełko pełne kart, z którego losowało się kartę po dotarciu na respa, z niej wynikał czas jaki trzeba w nim spędzić. Po czasie zaczynały się karty KIA. Jak dla mnie na tak dużej grze fajny system, ale duuuużo roboty mi się wydaje. Nie było Cię na "Tobruku" to nie wiesz, że w ASH to już było. Stały dwa pudełka. Ranny przychodząc na respa losował kartę z jednego pudełka i po zaznajomieniu się z treścią wrzucał ją do drugiego. Na karcie był typ rany i czas jaki miał spędzić na respie (lekka - 2 minuty, ciężka - 5 minut, wyłączony z walki - 10 minut, zabity - 15 minut). Karty WZW i KIA stanowiły ok. 1/3 ogółu. Wystarczyło to wrzucić na kartkę A4 i pociąć. Niestety się nie przyjęło bo ma odbicie na dynamice rozgrywki. Sam pomysł z urealnieniem MEDEVAC-u jest jak najbardziej słuszny, ale by miał on sens potrzebujesz trzech ludzi - lekarza i dwóch noszowych. Bo przyznam, że podczas pierwszego szturmu wyciąganie spod ognia za szelki, w pojedynkę, relatywnie lekkiego Foormana zziajało mnie. W armii brytyjskiej wyglądało to tak, ze podczas natarcia za oddziałem posuwał się sanitariusz (orderly - OD), który miał do pomocy noszowych (stretcher bearers - SB). OD sprawdzał obrażenia i oznaczał rannych by SB mogli ich odnieść do gniazda rannych skąd ambulansem trafiali do regimentowego punktu opatrunkowego, gdzie już lekarz dokonywał triażu. Więc sam pomysł z tym by OD w trakcie oględzin rzucał kostką i w przypadku wyrzucenia 6 SB na noszach odnosili gościa na respa jest OK. Pytanie, kto chciałby być takim ciurą? Dodałbym jeszcze taką innowację, że zamiast bandaży stosowałbym chusty trójkątne. bandaże szybko się rolują i robią z nich sznurki, zaś za pomocą chusty można unieruchomić jedną rękę - co ograniczy sprawność takiego gracza i lepiej odda to, ze jest ranny. Zawsze można pójść jeszcze dalej i ustalić, że OD powinien sprawdzić miejsce postrzału, zasypać je zasypką sulfonamidową (np. jednorazowy cukier z kawiarni) i dopiero zatamować krwotok. Powroty do gry na zasadzie klepnięcia w ramię przez medyka nie sprawdzą się - jest to zaprzeczenie trendu do urealnienia pola walki, na którym przecież wszystkim nam zależy. Co do uzbrojenia personelu sanitarnego. Art. 8 ust. 1 konwencji genewskiej O polepszeniu losu chorych i rannych w armjach czynnych, podpisanej dnia 27 lipca 1929 r. - czyli obowiązującej w latach II wojny światowej stanowi, że fakt uzbrojenia personelu formacji lub zakładu sanitarnego oraz użycia przez ten personel broni dla swej własnej obrony, lub też dla obrony swych rannych i chorych nie będzie uważany, jako mogący pozbawić formację lub zakład sanitarny opieki, zapewnionej przez art. 6 tejże konwencji. Art. 6 konwencji genewskiej stanowi, że lotne formacje sanitarne t. j. te, które są przeznaczone do towarzyszenia armii w polu i stałe zakłady sanitarne (czyli szpitale i punkty opatrunkowe) będą uszanowane i otaczane opieką przez strony walczące. Rozwinięciem tego przepisu jest art. 9, w którym ustanowiono, że personel przeznaczony wyłącznie do zbierania, przenoszenia rannych i chorych i leczenia ich, jak również do zarządzania formacjami i zakładami sanitarnymi, kapelani przydzielani do armii, będą uszanowani i otaczani opieką w każdym wypadku; a o ile wpadną w ręce nieprzyjaciela, nie będą traktowani jako jeńcy wojenni. A zatem międzynarodowe prawo wojenne nie stanowiło przeszkody w uzbrajaniu personelu medycznego, pod warunkiem, że personel ten używał tej broni wyłącznie w samoobronie lub do obrony i ochrony powierzonych im rannych. Jeżeli personel medyczny nie prowadził działań na szkodę nieprzyjaciela to podlegał ochronie międzynarodowej i nie powinien być atakowany. Sanitariusze najczęściej nosili pistolety lub rewolwery, ale nie dlatego, że karabinów zabraniało im prawo (konwencja tego nie precyzuje), tylko ze względów praktycznych. Nosze, dodatkowa torba na opatrunki, ranny i jego karabin są wystarczająco ciężkie by odebrać sobie chęć tachania dodatkowych kilku kilogramów swojego uzbrojenia. Quote Link to post Share on other sites
wish Posted September 4, 2018 Author Report Share Posted September 4, 2018 No nie byłem na Tobruku, ale to nie powód by to mi wytykać ;) Podejrzewam, że po prostu za dużo było kart z ciężkimi ranami i za dużo ludzi na raz w respie siedziało. Po grze znalazłem w sprzęcie kilka bandaży elastycznych, te działają lepiej i na pewno są wielokrotnego użytku. Nie rolują się, nie składają jakoś dziwnie, fakt może są ciut droższe, ale myślę, że po kilku grach będziemy mieli ich wystarczająco dużo. Co do noszowych to raz miałem przyjemność podziwiać ich pracę. Na którymś GMV Harry i Yurand znosili chyba Dziubiego, powiem krótko NIE. Za dużo kombinowania, i przede wszystkim za ciężko oraz zbyt niebezpiecznie dla niesionego. Ja razem z oporządzeniem ważę prawie 90kg. Odliczając karabin oraz hełm i tak będzie ponad 80kg. Nie życzę nikomu tachania czegoś takiego w pisaku jak na Husky czy Bizercie. Uważam, że wycofanie jak teraz to max na ile można komplikować życie medykowi i innym graczom. I tak było ciężko i niektórym nie chciało się wracać w ten sposób na respa. Lepszym rozwiązaniem byłaby konieczność wyniesienia rannego poza strefę walk ok 50-100m a dalej sam by musiał poczłapać do respa. Brakowało mi trochę wyciągania spod ognia rannych do opatrzenia. Kilka razy aliancki medyk niepotrzebnie ginął. Wystarczyło odciągnąć rannego 2-3m i potem udzielić pomocy. U niemców już przy pierwszej akcji widziałem takie działania, dalej niestety nie zwróciłem uwagi. Quote Link to post Share on other sites
Budweiser Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 (edited) Cytat Powroty do gry na zasadzie klepnięcia w ramię przez medyka nie sprawdzą się - jest to zaprzeczenie trendu do urealnienia pola walki, na którym przecież wszystkim nam zależy. Chodziło o automatyczne powroty po udaniu się na respa, "odbicie" się tam i powrót do akcji, a nie klepnięcia w ramie przez medyka. ;) Edited September 4, 2018 by Budweiser Quote Link to post Share on other sites
mareq Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Ja tam choćby Cortesa odciągałem. Moja propozycja nie dotyczyła się stricte noszowych. chodziło mi o to aby dowolne 2 osoby, które są w pobliżu mogły odtransprtować rannego. Nie można w nieskończoność mnożyć funkcyjnych, bo zaraz się okazać, że walka będzie wyglądać jak pojedynek na dzikim zachodzie :) . Quote Link to post Share on other sites
SikorPL Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Ja pozwolę sobie zaapelować o uproszczanie spojrzenia na instytucję medyków bo doktoryzowanie się w zbyt szczegółowych zasadach nie wszędzie zadziała. W LARP`ach i innych "scenariuszowych" imprezach można wymyślać różne modyfikacje, ale w większości imprez nastawionych głównie na szybką akcję komplikacje nie zadziałają bo zmniejszą dynamikę i chęć uczestników do pełnienia roli medyka. Uważam, że w potyczkach taktycznych należy przyjąć uniwersalne i proste zasady, np.: - o miejscu trafienia informuje trafiony a nie decyduje kostka - miejsca trafienia mają różny czas leczenia np. kończyna 1m, tułów 2m, głowa 3m - opatrzony ranny ma założony bandaż (można się też umówić, że w miejscu trafienia) - bandaże nie są limitowane ale ktoś je musi mieć przy sobie w celu opatrzenia (albo medyk, albo żołnierz) - drugie trafienie zabandażowanego oznacza natychmiastową śmierć i respa - medyk powinien być oznaczony, ale nie ma limitu jego uzbrojenia (w praktyce i tak będzie biegał tylko z klamką bo lżej) - uleczyć medyka może albo zwykły żołnierz (2x dłużej) albo inny medyk I tyle ! Jak pisałem wyżej, na potrzeby bardziej skomplikowanych scenariuszy można dokładać różne modyfikacje - ale przyjmijmy coś w rodzaju wariantu bazowego, żeby w kółko nie "tłuc" tego tematu (co się zresztą tyczy paru innych zasad), który odżywa zawsze bezpośrednio przed jakąś imprezą :-o Quote Link to post Share on other sites
wish Posted September 4, 2018 Author Report Share Posted September 4, 2018 Żeby nie tłuc przed grą tematów założyłem dwa wątki o medykach właśnie i amunicji. Kostkę wprowadziłem by trochę wydłużyć działanie medyka. I dać nadzieję rannemu, że może przeżyje, na 1 będzie draśnięcie, czyli tylko opatrunek i lecisz dalej taki pomysł w tej chwili. Podczas gry Fleischera miałem sytuację gdy na 100% trafiłem 2 graczy, widziałem jak podbiegała do nich sanitariuszka. Po 30 sekundach podbiegłem na górkę i dostałem strzała nie od sanitariuszki tylko któregoś z wcześniej ubitych, cuda jakieś :). Quote Link to post Share on other sites
Puszek-Okruszek Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 5 godzin temu, SikorPL napisał: Ja pozwolę sobie zaapelować o uproszczanie spojrzenia na instytucję medyków bo doktoryzowanie się w zbyt szczegółowych zasadach nie wszędzie zadziała. W LARP`ach i innych "scenariuszowych" imprezach można wymyślać różne modyfikacje, ale w większości imprez nastawionych głównie na szybką akcję komplikacje nie zadziałają bo zmniejszą dynamikę i chęć uczestników do pełnienia roli medyka. Uważam, że w potyczkach taktycznych należy przyjąć uniwersalne i proste zasady, np.: - o miejscu trafienia informuje trafiony a nie decyduje kostka - miejsca trafienia mają różny czas leczenia np. kończyna 1m, tułów 2m, głowa 3m - opatrzony ranny ma założony bandaż (można się też umówić, że w miejscu trafienia) - bandaże nie są limitowane ale ktoś je musi mieć przy sobie w celu opatrzenia (albo medyk, albo żołnierz) - drugie trafienie zabandażowanego oznacza natychmiastową śmierć i respa - medyk powinien być oznaczony, ale nie ma limitu jego uzbrojenia (w praktyce i tak będzie biegał tylko z klamką bo lżej) - uleczyć medyka może albo zwykły żołnierz (2x dłużej) albo inny medyk I tyle ! Jak pisałem wyżej, na potrzeby bardziej skomplikowanych scenariuszy można dokładać różne modyfikacje - ale przyjmijmy coś w rodzaju wariantu bazowego, żeby w kółko nie "tłuc" tego tematu (co się zresztą tyczy paru innych zasad), który odżywa zawsze bezpośrednio przed jakąś imprezą :-o Każdy mówi że dostał w małego palca. Bez sensu. System losowania jest lepszy. Zamiast bandażu można dać mu np czerwoną opaskę: Dostępne w każdym sklepie sportowym. Osoba ta jest wtedy bardziej widoczna i łatwiej odzyskać wiadoma sprawa a ludzie zwracają ją na respie jak oberwą drugi śmiertelny strzał. Bandaż lub opaska jest jedna dla każdej osoby. Masz opaskę dostałeś ? Schodzisz. Opaski zakładają tylko Medycy. Medyk powinien mieć tylko broń boczna. Za to np żeby mógł leczyć się sam. Zakłada sobie wtedy taka opaskę (bandaż jak zwał tak zwał) i śmiga dalej. Medykiem może zostać każdy kto posiada Hełm (maluje się wtedy biały krzyż zmywalną farbą) Oczywiście to są koszty ale opaski są kosztem jednorazowym. A biała zmywalna farba starczy na kilka lat malowania białych krzyży na hełmach. Tak propozycja. Quote Link to post Share on other sites
XrayPl Posted September 4, 2018 Report Share Posted September 4, 2018 Jako, że przypadł mi zaszczyt organizowania dla naszego grona kolejnej imprezy również chciałbym zabrać głos w tej kwestii. Teoretycznie już napisałem zasady leczenia się, które w bardzo dużym skrócie ograniczają się do tego, że medyk ma ograniczoną liczbę bandaży a leczy po prostu zawiązując na rannym bandaż. Zakładam na Klużu BARDZO dynamiczną rozgrywkę, co na Battle Arenie jest nie trudne do osiągnięcia poprzez stosunkowo mały teren i duże skupienie na nim różnego rodzaju przeszkód. Dosyć ciekawe zasady leczenie na Huskym mi się spodobały i pchnęły mnie do tego by trochę się zastanowić nad jednak zmianą funkcjonowania leczenia, ale właśnie dostosowanego do dynamicznej gry. Po pierwsze wydaje mi się, że zasada odczekiwania określonego czasu nie do końca jest właściwa. Jest to w wielu przypadkach po prostu nudne, nie daje żadnej satysfakcji i mocno spowalnia akcję. Zatem chyba lepszym rozwiązaniem byłoby leczenie tak długie jak wykonanie przez medyka swojej roboty, w której to upatruję właściwego miejsca na wydłużanie leczenie. Dotychczas, na większości gier, leczenie sprowadzało się praktycznie tylko do siedzenia obok kogoś, zawiązania mu bandaża lub obu naraz. Sanitariusz powinien mieć więcej roboty. Tak jak tutaj było zaproponowane, mozna kazać mu robić kilka innych rzeczy, np. przed opatrzeniem, ma posypać miejsce zasypką sulfamidową, założyć chustę trójkątną na ranę, udać podawanie strzykawką czegoś tam, czy założyć rannemu usztywnienie w postaci kijka na rękę lub nogę. Osoba ranna wraca do gry, po zakończeniu tych czynności. Zarówno medyk, jak i leczona osoba nie będą znudzeni czekać, aż miną w końcu "te 2 minuty". Wyjdą też na jaw umiejętności i przygotowanie medyka do pełnionej przez niego funkcji. Po drugie, udział medyka w walce. Wydaje mi się, że medyk nie powinien brać czynnego udziału w walce a zając się tylko leczeniem innych i powinno być zakazane strzelanie do niego pod groźbą pewnych kar. Np. przy właśnie ograniczonej liczbie bandaży na stronę, zabicie medyka, karanę będzie zabraniem jednego bandaża stronie, która popełniła tego haniebnego czynu. Czyli uniemożliwienie wrogowi leczenia swoich rannych, skutkuje dokładnie tym samym, ale po swojej stronie. Po trzecie, czekanie na medyka a nie od razu wracanie na respa powinno być premiowane. Przyszły mi pomysły o np. możliwości natychmiastowego powrotu do walki po drugim trafieniu i powrocie na respa bez konieczności czekania na odrodzenie. W końcu swoje się odczekało na polu walki. Może też taka osoba na imprezach z ograniczoną amunicją będzie mogła sobie w gratisie dobrać 50 czy 100 kulek. Quote Link to post Share on other sites
Domin007 Posted September 5, 2018 Report Share Posted September 5, 2018 12 godzin temu, Puszek-Okruszek napisał: Zamiast bandażu można dać mu np czerwoną opaskę: Takie elastyczne opaski wcale nie są lepiej widoczne niż bandaż. Ponadto w ich przypadku "leczenie" sprowadziłoby się tylko do ich nałożenia, pomijając wszystkie czynności, które sanitariusz powinien wykonać przy rannym, a które nadają sens jego siedzenia w miejscu przez te minuty. 12 godzin temu, Puszek-Okruszek napisał: Medyk powinien mieć tylko broń boczna. Za to np żeby mógł leczyć się sam. Zakłada sobie wtedy taka opaskę (bandaż jak zwał tak zwał) i śmiga dalej. Nigdzie w prawie międzynarodowym nie jest określone jaki rodzaj broni może mieć personel medyczny, dlatego narzucanie tego odgórnie byłoby słabe. Nie każdy ma pistolet/rewolwer. Na "Avranches 1944" na Luboszu parę lat temu jako sanitariusz biegałem z Lee Enfieldem i Niemcy, którzy nie zważając na opaskę Czerwonego Krzyża ostrzelali mnie, mocno się zdziwili, kiedy dostali odpowiedź. Dalej - pomysł z autoleczeniem sanitariusza jest chybiony. przecież faktycznie to taki sam człowiek jak każdy inny, tylko dysponuje inną wiedzą. Dlaczego więc miałby mieć "moc" leczenia się samemu? Mniej go boli? W przypadku trafienia lepiej byłoby gdyby mógł opatrzyć go każdy, instruowany przez samego rannego sanitariusza. 12 godzin temu, Puszek-Okruszek napisał: Medykiem może zostać każdy kto posiada Hełm (maluje się wtedy biały krzyż zmywalną farbą) A co z np. Niemcami, którzy mają feldmycki i obszycia "Sanis" na rękawach? Ponadto nie wszystkie armie świata oznaczały personel medyczny na hełmach znakiem CZERWONEGO Krzyża (np. Wielka Brytania, Polska, Włochy). Biały krzyż to jest na fladze Szwajcarii. I prośba na przyszłość - postaraj się pisać w jednej zwartym tekstem. Nowe akapity służą do rozpoczynania nowego wątku/myśli, a czytanie posta w którym każde zdanie jest w innej linijce jest bardzo męczące. Cały witz z odciąganiem rannych i wynoszeniem ich spod ognia jest o tyle interesujący, że to w interesie samych graczy jest zapewnienie komfortowych warunków pracy sanitariuszom. Jeżeli mogą działać, to znaczy, ze w razie potrzeby szybko przyjdą mi z pomocą i szybciej wrócę do gry. Jeżeli sanitariusz - istnieje duże prawdopodobieństwo, że oddział się wykrwawi. Marku masz sporo racji w aspekcie czynności sanitariusza i tego, że znak Czerwonego Krzyża powinien być respektowany, ale jak to wyegzekwować? Zgłosić dowódcy by ten przekazał to moderacji? Przecież druga strona z automatu się wyprze. Może zatem taki system: po trafieniu gracz oznacza się czerwoną szmatą (światłem w nocy) i czeka na sanitariusza. Jeżeli pomoc nie nadejdzie w ciągu 5 minut gracz "wykrwawia się" i wraca do punktu powrotu do gry. Jeżeli sanitariusz zdąży w ciągu 5 minut dotrzeć do rannego - ranny rzuca kostką. Wynik oznacza: 1 - zabity - wracasz do punktu powrotu do gry, 2 i 6 - ciężko ranny - sanitariusz musi podać Ci morfinę (np. strzał z pustej szybkoładowarki), zdezynfekować ranę zasypką sulfonamidową i założyć opatrunek. 3, 4, 5 - lekko ranny - sanitariusz musi jedynie założyć opatrunek w miejscu trafienia. Drugie trafienie od razu wyłącza rannego gracza z walki - wraca on do punktu powrotu do gry. Quote Link to post Share on other sites
XrayPl Posted September 5, 2018 Report Share Posted September 5, 2018 2 godziny temu, Domin007 napisał: Marku masz sporo racji w aspekcie czynności sanitariusza i tego, że znak Czerwonego Krzyża powinien być respektowany, ale jak to wyegzekwować? Zgłosić dowódcy by ten przekazał to moderacji? Przecież druga strona z automatu się wyprze. Wydaje mi się, że po prostu sanitariusz jak został zabity przez wroga, to mówi to moderatorowi a ten pójdzie i zabierze ten opatrunek drużynie przeciwnej i tyle. Tutaj jeszcze można jakieś inne zasady wymyślać, ale po prostu chodzi o mechanizm, że właśnie to moderator pilnuje przestrzegania zakazu strzelania do sanitariuszy, a ci robią swoje i tylko zgłaszają wszelkie problemy. 2 godziny temu, Domin007 napisał: Może zatem taki system: po trafieniu gracz oznacza się czerwoną szmatą (światłem w nocy) i czeka na sanitariusza. Jeżeli pomoc nie nadejdzie w ciągu 5 minut gracz "wykrwawia się" i wraca do punktu powrotu do gry. Jeżeli sanitariusz zdąży w ciągu 5 minut dotrzeć do rannego - ranny rzuca kostką. Wynik oznacza: 1 - zabity - wracasz do punktu powrotu do gry, 2 i 6 - ciężko ranny - sanitariusz musi podać Ci morfinę (np. strzał z pustej szybkoładowarki), zdezynfekować ranę zasypką sulfonamidową i założyć opatrunek. 3, 4, 5 - lekko ranny - sanitariusz musi jedynie założyć opatrunek w miejscu trafienia. Drugie trafienie od razu wyłącza rannego gracza z walki - wraca on do punktu powrotu do gry. No i to już ładnie wygląda. Tyle, że nie do końca jestem pewien, czy ranny koniecznie musi czekać w miejscu trafienia. Często są przypadki, że nie ma bata by miał choćby lichą szansę na uzyskanie pomocy. A jeszcze po tych 5 minutach być może będzie musiał jeszcze ileś tam czasu czekać na respie na powrót. Taka sytuacja na długo może kogoś wyłączyć z gry. Poza tym, ranni często przeszkadzają w prowadzeniu walki i mogą przy okazji przyjąć sporo kulek. Wydaje mi się, że ranny powinien sam zdecydować czy woli czekać, czy wrócić na respa, ale właśnie by podejmowanie tej decyzji nie było takie proste, czekanie na medyka i bycie przez niego opatrzonym powinno być nagradzane, tak jak wcześniej pisałem lub coś innego. Tak czy siak, coś w podobie tego co tutaj w tym całym komentarzu, będzie można przetestować na Klużu Quote Link to post Share on other sites
Vlad Posted September 5, 2018 Report Share Posted September 5, 2018 Takie propozycje jak podajecie są dobre ale nie w kontekście strzelankowym gdzie głownie liczy się dynamika gry. Jeśli ma my do czynienia z szybkimi respami a tak jest w przypadku strzelanek, uważam że nie ma co zbyt komplikować medyków. Proponowałbym jedynie na każdą taką imprezę przygotować opatrunki z bandaża elastycznego dla medyków. Taki bandaż jest nieco dla naszych potrzeb za długi, więc można go podzielić na 2 lub 3 części, to wystarczy by zrobić tzw opatrunek. Warunek jednak powinien być, by była odpowiednia szerokość takiego opatrunku np szerzej niż szerokość dłoni. Oczywiście sama chusta, jak wspomniał Dominik jest ok, tylko czy nie zbyt to skomplikowane na strzelankę ? Czy nie będzie utrudniało rannemu ozdrowieńcowi gry ? Może warto to na sucho przetrenować z kilkoma kolegami ? Nie wyróżniałbym natomiast typu rany . To takie uproszczenie jaką jest i sama strzelanka. W ostatnich bardziej opłacało się wrócić do respa niż czekać na medyka. Propozycja : Ranny liczy swój czas od trafienia 5-10 min. Medyk dociera do rannego, opatruje go, i musi zmieścić się w czasie od trafienia. Drugi postrzał = KIA W kontekście ( a mam w tym spore doświadczenie ) milismowym lub semi milsimowym wygląda to inaczej. W naszym wydaniu gier ASH proponował bym uproszczenia czyli Semi milsim z konkretnie ustalonymi respami, Na pewno lepiej się to sprawdzi, tym bardziej iż wszystko w ASH zdąża w pomału w tym kierunku, małymi krokami, choć nie do końca jest przez kolegów to zauważane. Jednak samo słowo symulacja kojarzy się z hardkorem i szybkim końcem gry co nie do końca jest prawdą. Semi milsim: Tutaj mogą występować respy lub nie ale ich czas jest zdecydowanie dłuższy (np 30 min - 1 godz )co zupełnie zmienia warunki gry. Wtedy dopiero warto walczyć o każdego rannego bo i odległości gry są większe i zaczyna odgrywać rolę sam taktyka. Przykładowo jeśli nieprzyjaciel otrzyma większe straty = ranni, trudniej sobie poradzi z zadaniem. Także czas na opatrzenie powinien być dłuższy co daje możliwości samym medykom na dotarcie do rannego jego uleczenie. Także medyk powinien powinien opatrywać rannego bardziej solidnie tak by opatrunek nie spadał i miał odpowiednią szerokość. Testowaliśmy kiedyś system losowy z kartami ran CCS. sprawdził się średnio i od tego odeszliśmy na korzyść jednej rany. Ranni powinni pozostać na polu gry aż do ustania walki tak by można było brać jeńców lub zdobyć informację, rozkazy wroga mapy etc. Zresztą dyskusję na ten temat kiedyś podejmowałem robiąc ankietę na FB i wyniki były zadowalające więc tutaj się tylko przypominam. Medycy : Jak powinni być oznaczeni, jak traktować medyków na polu gry, jakie powinni mieć wyposażenie? Tutaj jestem zdecydowanie za niezależnie od trybu gry by medyk był oznakowany, nie był celem dla przeciwnika a jego uzbrojenie takie jak chce ale to jego sprawa. Konieczna jest natomiast torba medyka przygotowanymi opatrunkami, pondto każdy powinien mieć swój osobisty opatrunek. Chętnie natomiast podejmę dyskusję w temacie podniesienia realizmu rozgrywek poprzez wprowadzenie nie tylko medyków ale i łańcucha dowodzenia, łączności budowy rozkazów etc. Quote Link to post Share on other sites
Puszek-Okruszek Posted September 5, 2018 Report Share Posted September 5, 2018 (edited) 10 godzin temu, Domin007 napisał: Takie elastyczne opaski wcale nie są lepiej widoczne niż bandaż. Ponadto w ich przypadku "leczenie" sprowadziłoby się tylko do ich nałożenia, pomijając wszystkie czynności, które sanitariusz powinien wykonać przy rannym, a które nadają sens jego siedzenia w miejscu przez te minuty. Polemizowałbym. Czerwony kolor w lesie mhm. Cytat Nigdzie w prawie międzynarodowym nie jest określone jaki rodzaj broni może mieć personel medyczny, dlatego narzucanie tego odgórnie byłoby słabe. Nie każdy ma pistolet/rewolwer. Na "Avranches 1944" na Luboszu parę lat temu jako sanitariusz biegałem z Lee Enfieldem i Niemcy, którzy nie zważając na opaskę Czerwonego Krzyża ostrzelali mnie, mocno się zdziwili, kiedy dostali odpowiedź. Dalej - pomysł z autoleczeniem sanitariusza jest chybiony. przecież faktycznie to taki sam człowiek jak każdy inny, tylko dysponuje inną wiedzą. Dlaczego więc miałby mieć "moc" leczenia się samemu? Mniej go boli? W przypadku trafienia lepiej byłoby gdyby mógł opatrzyć go każdy, instruowany przez samego rannego sanitariusza. Osoba (Medyk) która może strzelać podczas operowania rannego jednocześnie nie można było by jej "trafić" jest trochę zbyt "mocna". Jeśli natomiast Medyk potrafi uleczyć innych dlaczego nie może z tego prawa skorzystać wobec siebie ? Cytat A co z np. Niemcami, którzy mają feldmycki i obszycia "Sanis" na rękawach? Ponadto nie wszystkie armie świata oznaczały personel medyczny na hełmach znakiem CZERWONEGO Krzyża (np. Wielka Brytania, Polska, Włochy). Biały krzyż to jest na fladze Szwajcarii. Nie eliminowało by to ich z rozgrywki w udziale medyka. Są "oznaczeni" jako sanitariusze. Mowa tu o ludziach którzy chcieli by zostać medykami a nie mają do tego sposobności względem stylizacji. Dochodzimy też do sedna czekania 5minut. Pytanie czy gracz (ranny) może nie czekać tych 5 minut i od razu zejść na respa ? Powinno się zastanowić czego gracze i sam medyk chce. Medycy chcą: - Szybkiego leczenia - Szybkiego dojścia do rannego i nie wracania na respa - Możliwości strzelania - Możliwości leczenia samego siebie - Mieć możliwość posiadania broni podstawowej Czego chcą gracze ? - Szybkiego leczenia - Szybkiego dojścia medyka i nie wracania na respa - Braku możliwości dostania podczas leczenia - Dużej ilości medyków Można więc rzec że dłuższy czas leczenia nie jest nikomu na rękę. Nikt nie lubi czekać. Medyk nie chce operować gracza zbyt długo bo ma takich sztuk "naście". A gracz chce jak najszybciej wrócić na pole bitwy. Każdy też chce żeby dojście medyka do rannego było maksymalnie uproszczone. Im szybciej tym lepiej zyskuje się wtedy na dynamizmie rozgrywki. Medycy także nie lubią wracać na respa bo lepiej się bawić na linii frontu niż na respie to także zrozumiałe. Samo czekanie na medyka może być frustrujące. Wobec tego zostanie Medykiem powinno zostać maksymalnie uproszczone ale także pod pewnymi restrykcjami żeby dana osoba nie była zbyt mocna dla innych graczy. Medyk z MG42 który może prowadzić ogień do wroga i nie może zostać postrzelony podczas leczenia może być powodem pewnych kłótni i problemów. A jeśli tych Medyków jest 5 ? Świetnie dla drużyny która ich posiada...koszmar dla drużyny przeciwnej. Bycie Medykiem powinno być proste łatwe i przyjemne a jednocześnie maksymalnie szybkie chodź nie pozbawione pewnych zastrzeżeń. PS: Medyk który nie musi zbyt często schodzić na respa (może leczyć samego siebie) jest bardziej mobilny i częściej jest w terenie walki. A to oznacza szybsze dotarcie do rannych. To takie moje luźne spostrzeżenia. Edited September 5, 2018 by Puszek-Okruszek Quote Link to post Share on other sites
wish Posted December 10, 2018 Author Report Share Posted December 10, 2018 Kolejna gra za nami, kolejna dyskusja odnośnie medyków. Niby przed grą było powiedziane, że do medyków się nie strzela, a jak było część na pewno wie. Nie ważne z czego to wynika, ważne, że powoduje niepotrzebne kwasy. Umówmy się, na wojnie były czasami przestrzegano konwencji genewskich, ale nie zawsze, więc i u nas tak jest. Ja przychylałbym się do zasady, że do medyków można strzelać, jak do każdego innego gracza. Medyk nie powinien nosić broni długiej, co najwyżej pistolet do obrony. Na ostatniej grze, widząc w jak fatalnej sytuacji się znajdujemy @Budweiseropatrując mnie, w pewnym momencie stwierdził, że to nie ma sensu i zabrał mojego garanda, żeby wygarnąć do nacierających niemców. Rezultat wiadomy do przewidzenia, ale chyba jednego trafił. I jak dla mnie tego typu zagrywki też powinny być dopuszczalne. Oczywiście o zasadach zawsze decyduje organizator. Tu możemy sugerować nasze rozwiązania. Na Husky 3.0 na pewno będziemy grać tak, że medyk nie będzie posiadał broni długiej. Strzelanie do medyków będzie możliwe. Quote Link to post Share on other sites
Budweiser Posted December 10, 2018 Report Share Posted December 10, 2018 Wykorzystałem w tym momencie zasadę przedstawioną na forum przez Dominika na temat obrony rannych. Zważywszy na to, że nie posiadam obecnie broni krótkiej zdecydowałem się, że wybiorę się na grę bez żadnej repliki - decyzji nie żałowałem. Jeśli chodzi o medyka i broń długą - bez sensu, j.w. Nawet nie ze względu na poprawność historyczną, a wygodę. Nie wyobrażam sobie połowy moich zaopatrzeń graczy, z Garandem w ręku. Z Thompsonem jeszcze jako tako, ale ja miałbym zajęte ręce, ciągle musiałbym go odkładać i jeszcze w głowie na okrągło miał myśl żeby nie wsadzić go w piach, nie uszkodzić, nie walnąć o drzewo, kamień itp. Pod koniec gry, gdy używałem Colta Sikora, z uwagi na brak kabury przyjąłem założenie, że na czas opatrywania pistolet przekazuje rannemu (do potrzymania, nie do walki). Co do tego czy w przypadku zakupu boczniaka zdecyduje się na jego stałe noszenie podczas odgrywania roli medyka - szczerze mówiąc nie wiem. Ogólnie to ja jestem trochę wariat i jak będę przez to gdzieś szybciej to skocze, rzuce się albo przeturlam. Dwukrotnie podczas współczesnej strzelanki zdarzyło mi się zrobić w odskoku przewrót w tył z jakiejś niezbyt stromej górki w pełnym oporządzeniu i z M4A1 w rękach. Bywa po prostu różnie. Brak repliki daje ten "wolny umysł" i brak zagrożenia, że ją podczas akcji uszkodzę. Quote Link to post Share on other sites
SikorPL Posted December 10, 2018 Report Share Posted December 10, 2018 Zgadzam się z Wishem i Buidweiserem. Uzupełnię zatem moją propozycję napisaną parę postów wyżej: - o miejscu trafienia informuje trafiony a nie decyduje kostka - miejsca trafienia mają różny czas leczenia np. kończyna 1m, tułów 2m, głowa 3m lub - 6 trup, pozostałe leczenie natychmiastowe - opatrzony ranny ma założony bandaż (można się też umówić, że w miejscu trafienia) - bandaże nie są limitowane ale ktoś je musi mieć przy sobie w celu opatrzenia (albo medyk, albo żołnierz) - drugie trafienie zabandażowanego oznacza natychmiastową śmierć i respa - medyk powinien być oznaczony, ale nie ma limitu jego uzbrojenia (w praktyce i tak będzie biegał tylko z klamką bo lżej) - do medyka można strzelać i medyk może również strzelać - uleczyć medyka może albo zwykły żołnierz (2x dłużej) albo inny medyk [DO DYSKUSJI] Mam taką generalną dygresję, że medyk jest tak ważny, że w naturalny sposób zespół go "szanuje" i ochrania, nam, dość naturalnie wyszło. Quote Link to post Share on other sites
Domin007 Posted December 11, 2018 Report Share Posted December 11, 2018 21 godzin temu, wish napisał: Medyk nie powinien nosić broni długiej, co najwyżej pistolet do obrony. W armii brytyjskiej i kanadyjskiej personel sanitarny zasadniczo dzielił się na trzy kategorie: 1) medical officers - oficerowie RAMC/RCAMC - lekarze służący w Field Ambulance przydzielonym do brygady piechoty, pełniący obowiązki w Field Dressing Station - polowym punkcie opatrunkowym. Oznaczeni opaskami Czerwonego Krzyża byli uzbrojeni w rewolwery i pistolety na mocy konwencji genewskiej z 1929 r., właśnie celem ochrony rannych i podległego personelu. 2) orderlies - podoficerowie i szeregowi RAMC - wykwalifikowani sanitariusze służący w Field Ambulance (jako asystenci oficerów medycznych), służący w FDS-ach i w batalionach piechoty w polu, jako kierownicy drużyn medycznych. Tworzyli pierwsze punkty zbierania rannych i udzielali pierwszej pomocy. Zwykle oznaczeni opaską Czerwonego Krzyża podoficerowie i szeregowi RAMC-u nie byli uzbrojeni. 3) stretcher bearers - noszowi, podoficerowie i szeregowi z kompanii dowodzenia dowództwa batalionu, wywodzący się z regimentów piechoty (więc nie nosili łuczków RAMC/RCAMC), oznaczeni opaską"SB" lub opaską Czerwonego Krzyża. Zwykle podoficerowie oddelegowani do roli noszowych nosili rewolwery lub pistolety, ponieważ karabiny by zbyt przeszkadzały w polu. Ich zadaniem było zbieranie rannych, ewentualne zatamowanie gwałtownego krwawienia i przekazanie rannych pod opiekę sanitariuszy - orderlies. Dlatego nie mam nic przeciwko uzbrajaniu personelu medycznego. Chcą dźwigać elfy czy Thompsony - wolna wola, tylko należy pamiętać, ze główną rolą medyka jest niesienie pomocy rannym, nie walka. A w tym długa broń może właściwie tylko przeszkadzać. Co do ostrzeliwania sanitariuszy. Oczywiście konwencja genewska zapewnia mówi o tym, że powinni podlegać ochronie i nie powinno się do nich strzelać, ale nie zawsze jest to możliwe do uniknięcia. Nie zawsze w ferworze walki dostrzeżemy opaskę Czerwonego Krzyża czy emblematy medyczne na hełmie. W rzeczywistości łapiduchy też byli ostrzeliwane przez obie strony konfliktu, ale żeby tego uniknąć starannie się oznaczali czy to dwiema opaskami czy to plastronami czy to białym hełmem z Czerwonym Krzyżem. Ostrzał artyleryjski czy pośredni ogień z karabinów maszynowych niespecjalnie się przejmował taki niusansami. Więc uważam, że jeżeli mamy możliwość uszanowania sanitariusza - to zróbmy to. Ale jeżeli już go postrzeliliśmy to trudno. Zdarza się. Można np. wysłać oficera z przeprosinami i wycofać się z zajętej pozycji w ramach przeprosin, jeżeli nam sumienie to nakazuje. Sikor - na naszej ostatniej grze kostka nie decydowała o miejscu trafienia (o tym powinien informować sam ranny), ale o rodzaju rany (lekka, ciężka, zabity). Uważam też, że sama forma leczenia powinna mieć minimum realizmu. Rana lekka wymaga faktycznie tylko założenia opatrunku (minuta osiem). Rana ciężka z kolei to już większe wyzwanie (znieczulenie, dezynfekcja, opatrzenie, wypisanie karteczki, że pacjent dostał morfinę). proces ten naturalnie się więc wydłuża. Dlatego "sztuczne" ustanawianie leczenia "czasowego" mija się z realizmem. Owszem, może negatywnie wpłynąć na dynamikę rozgrywki, ale za to podniesie realizm.. Co do nielimitowanych bandaży - nie mogę się zgodzić. Raz, że zmusza to graczy do szanowania powierzonego im mienia, a dwa dodaje realizmu. Nie zawsze przecież medycy dysponowali nieograniczonymi zapasami środków opatrunkowych. Quote Link to post Share on other sites
SikorPL Posted December 11, 2018 Report Share Posted December 11, 2018 Dominik, myślę że zmierzamy w tym samym kierunku. Też uważam, że najlepiej byłoby rekomendować NIE-strzelanie celowe do medyka (i egzekwować to) ale i tak może dostać rykoszetem, albo przez przypadek więc de facto musi być "śmiertelny" - trzeba więc ustalić tryb jego "uzdrawiania?. Kostka jak najbardziej OK (pomysł w pudełku jest super), czy czas leczenia zostanie ustalony "z zegarkiem" czy poprzez czynności niezbędne do opatrzenia rany jest IMHO drugorzędne. OK słusznie, bandaże można zlimitować żeby dołączyć element taktyczny do gospodarowania nimi (np o jednym na członka oddziału). Quote Link to post Share on other sites
XrayPl Posted May 6, 2020 Report Share Posted May 6, 2020 Trochę odświeżę temat, ale ostatnio zacząłem pisać zasady i scenariusz do kolejnej gry. Jakoś wpadłem na pomysł takich zasad medyka. Jak je oceniacie? Myślałem by ich użyć bardziej w trakcie zwykłej strzelanki, a nie na larpach czy milsimach, ale po małych zmianach może tam by nawet bardziej pasowały. Sanitariusz leczy poprzez zawiązanie bandaża w miejscu rany: - Jeśli oberwałeś w głowę, bandaż ma być zawiązany tak by jedno oko było zasłonięte - Jeśli oberwałeś w rękę, bandaż ma być zawiązany jak chusta trójkątna. Do momentu powrotu na respa, nie wolno ci używać tej ręki - Jeśli oberwałeś w nogę, bandaż zawiązuje się na nodze wraz z kijem, gałązką czy czymś podobnym. Może być to cokolwiek co będzie pod ręką, ale wskutek usztywnienia gracz nie może mieć możliwości swobodnego pełnego zginania nogi. - Jeśli oberwałeś w tułów, bandaż zawiązuje się na klacie. Nie wolno ci padać na ziemie (masz stać albo kucać). Quote Link to post Share on other sites
Foley11 Posted May 6, 2020 Report Share Posted May 6, 2020 (edited) Niby pomysłowe, ale obawiam się, że takie "utrudnienia" sprawią, że część graczy zamiast czekać na medyka będzie wolała się "wykrwawić" i pójść od razu na respa, żeby wrócić "w pełni zdrowym". :/ PS: A trafienie w rękę będzie eliminowało graczy z czterotaktami - bo weź tu przeładuj mogąc używać tylko jednej ręki. :D Edited May 6, 2020 by Foley11 Quote Link to post Share on other sites
mareq Posted May 7, 2020 Report Share Posted May 7, 2020 Zawiązanie oka zaburzy widzenie przestrzenne a usztywnienie nogi spowoduje ograniczenie ruchów. Z punktu realizmu jest ok ale z punktu widzenia bezpiecznego dalszego udziału w rozgrywce średnio mi się to widzi. To jest zabawa a nie prawdziwa wojna. Bezpieczniej będzie w takiej sytuacji od razu udać się na respa. Miałem okazję funkcjonować przez 2 tygodnie z zaklejonym okiem. Wpadanie na przeszkody, które normalnie ominiesz jest wtedy bardzo prawdopodobne. Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.