Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"Punkty Życia"


Recommended Posts

BlazakoV: nie wiem jak Tobie, ale mi tu bardziej zależy na dobrej zabawie, i jak największej dozie realizmu, niż liczenie kolejnych fragów. I na rzecz realizmu się moge z tym pogodzić, że nie każde moje trafienie oznacza ostateczną śmierć przeciwnika.

 

Sam sobie przeczysz - w 2 miejscach.

 

1.Realizmem nazywasz zawiązanie opaski przez 5s kolesiowi na nadgarstek ktory dostał przed 10 minutami w łeb - jak u nas?

2.Jakby chodziło mi o fragi to własnie popierałbym respawn...

 

Jescze jedna proźba - jak masz jakąś sprawe tylko do mnie - nie wykorzystuj do tego forum nabijając sobie posty. Zapraszam na PW.

 

Modedator - wnosze o usuniecie tego i ostatniego posta Krazena. Nic ciekawego do dyskusji (OT swoją drogą) nie wnosza...

Link to post
Share on other sites
  • Replies 59
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

1.Realizmem nazywasz zawiązanie opaski przez 5s kolesiowi na nadgarstek ktory dostał przed 10 minutami w łeb - jak u nas?

 

Nie powiedziałem, że mi odpowiada to, w jaki sposób się to u nas dzieje, ale co ja sam mogę z tym zrobić, skoro mnie nikt nie chce słuchać?

 

 

2.Jakby chodziło mi o fragi to własnie popierałbym respawn...

 

Jakoś odnoszę inne wrażenie, po strzelaniu się z Tobą, kiedy pierwsze Twoje wypowiedziane zdanie po zakończonej strzelance "Dobrze było, zabiłem <iluśtam>", więc wieje mi tu trochę hipokryzją.

 

Również proszę moderatora o usunięcie naszych postów, bo ta dyskusja zejdzie na kompletny offtop w końcu.

Link to post
Share on other sites

A wiesz, Kuba, chyba masz rację... ;)

 

Ale ponieważ jest to jeden z niewielu ostatnio sensownych w miarę wątków w których miło sobie pogadać o - jakby nie patrzeć - esencji airsoftu, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy kontynuowali.

 

Zgadzam się, że termin "respawn" w porządnie zaplanowanej grze ma inny wymiar niż w grach komputerowych. Ale jednak powrót na pole walki ludzi znających pozycję przeciwnika, jego skład liczebny i siłę ognia kłóci się z moją wizją symulowanej wojny na kulki.

 

Inna sprawa, to że ranni faktycznie nie powinni wracać do akcji, przynajmniej nie w tej samej misji. Tak naprawdę rannych jest sens wprowadzać w sytuacji, kiedy chcieliby dalej grać tymi samymi postaciami w jakiejś kampanii, w ostateczności w następnym scenariuszu. Jeśli gra nie jest fabularyzowana, to takie coś jest bez sensu - niech zostaną ewakuowani do tego nieszczęsnego "respawnu", wpiszą się do książki rannych, zabitych i zaginionych i w ten sposób odwzorują liczbę strat po obu stronach podczas walk. A powrót na pole walki jest wówczas taki sam - kolejny zrzut.

 

Jedyny wyjątek, to że lekko ranni (w kończyny) mogliby w scenariuszach fabularyzowanych używać broni. To dodaje dramatyzmu, ale tylko, jeśli jest dobrze zagrane (np. osłanianie odwrotu kolegów po otrzymaniu postrzału w obie nogi - następne kule oczywiście ranią śmiertelnie). A takich grających graczy jest za mało, żeby traktować to jakoś osobno w polskim airsofcie, przynajmniej na klasycznych grach.

 

Pozdrawiam

 

Kret

Link to post
Share on other sites

Może podacie jednak swoje pomysły na respawn* w waszych grupiach i nie tylko?

 

A i ja nie mam zamiaru podtykać "nowomaniackim" pod nos rozwiązań, których wypracowanie zajeło nieco czasu i wysiłku.

 

Dla czego dzielić się dośwaiadczeniami aby inni nie popełniali tych samych błędów? Przecież po to własnie powstało to forum...

 

Z mojej ekipy respawnowania się już raczej nie wyeliminuje - ale musi ono nabrać jakiś konkretnych kształtów... (Jak Krazen słusznie zauważył my to jestesmy w kwestiach taktycznych i zasad gry 100 lat za murzynami) Poza tym będzie to własnie całkiem niezłe miejsce dla "nowomaniackch" poszukujących pomysłów na urozmaicenie gry.

 

*Żeby nie wprowadzać zamieszania - mówiąc w tym wypadku "respawn" mam na myśli wszystko co przyczynia się do powrotu gracza do kraine żywych podczas strzelanki - nie mylić z rozpoczęciem nowej rundy :) .

Link to post
Share on other sites

Coby nie kombinować to wg mnie wersja odział 5-10 osobowy 1 medyk jest chyba najlepszym rozwiązaniem bez względu na to czy gramy w 24 godzinnego LARP-a czy w 60 minutową czysto taktyczną >szybką< grę.

 

Jeden warunek TYLKO i WYŁĄCZNIE medycy mogą leczyć. Daje to dość spore obciążenie przy planowaniu najprostrzego manewru w polu w sytuacji styczności bądź prawdopodobnej styczności z nieprzyjacielem.

 

Zastanawiałem sie co by było gdyby każdy miał jeden opatrunek do użycia w czasie rozgrywki i wyszo mi że >total bordello< by było.

 

Załóżmy że organizujemy grę która ma trwać ponad 24 H w terenie i z założenia cała rozgrywka toczy się w >ruchu< gdzie zorganizować miejsca respawnów? i jaki czas dać na włączenie się do walki? Skoro za 10-15 minut akcja może się przenieść np o 1-2 km.

 

Załóżmy sytuację gdzie w czasie patrolu do punktu B idzie 10 osobowy oddział założeniem są respawny po np 10 minutach można wrócić do gry. Wiemy że do punktu B zostały około 2 km przez las którego nie znamy dowódca ma mapę, i kilka osób ją widziało. Nagle pada jeden dwa strzały >z nikąd< znaczy się snajper. Ginie dwóch ludzi a snajper się zwinął i nie ma szans na jego znalezienie. Założeniem scenariusza jest dostać się do punktu B w określonym czasie (czeka tam np śmigłowiec który o okreśłonej porze startuje) I teraz mamy 20 minut na dotarcie do miejsca przeznaczenia 2 km stąd no i mamy dwóch kumpli którzy będą żyli za 10 minut. Albo czekamy na nich zawalając założenia scenaru albo ich zostawiamy i idziemy dalej (pół biedy jak któryś z nich zna mapę i teren :P )

 

A teraz ta sama sytuacja mamy medyka o ile życie staje się prostrze? kwestia dogadania czy niesiemy rannych, czy po leczeniu wracają w 100% do akcji ale mimo wszystko jakoś da się dalej planować i wykonywać zadanie.

 

Nie pisze o sytuacji że nie ma respawnu ani medyka że trafienie np w głowę zabija i tyle bo dla wielu zabawa zapowiadana na 2 dni mogłaby się skończyć po pierwszej godzinie i co dalej? siedzą i robią kolację dla reszty?

 

Pomijam fakt jakim jest budowanie klimatu w trakcie potyczki przez rannych którzy drą się >...!! MEDYYYYK!!!!...< >...!!DAWAĆ MEDYKAAAA!!!...< A im gorętsza potyczka, im mocniej zbudowany klimat i im lepsza zabawa tym ciekawsze stają się krzyki !! :D :D

 

Powtórzę jeszcvze raz moje zdanie respawn OK ale w CQB ewentualnie w jakichś konkretnie przygotowanych scenarach. A każda dłuższa rozgrywka w klimacie współczesnego pola waki czy historycznego powina być planowana w oparciu o takie czy inne zasady użycia MEDYKÓW ale broń Boże nie w oparciu o indywidualne opatrunki. Chyba że bawimy się w jakieś działania na tyłach wroga małym oddziałem spec force gdzie z założenia każdy potrafi w podstawowym stopniu pomóc kumplowi ale to tez wymaga odpowiednich ustaleń. Np. zwiekszenia czasu potrzebnego na opatrzenie rannego z 30-60 sekund do np 2-5 minut.

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

To zdanie mnie użekło:

bez względu na to czy gramy w 24 godzinnego LARP-a czy w 60 minutową czysto taktyczną >szybką< grę.

60 min "szybka"akcja? :D U nas "szybka" akcja trwać też 60 ale skeund :twisted: (atak na budynek) a standardowa to ok 15 min.

 

Ogólnie pomysł wydaje się dobry (zasłużyłeś na duże piwo :) ), ale jest jeden pikantny szczegół - co się stanie z tym scenariuszem z helikopterem jak snajper zabije medyka? A na następny cel obierze dowódce?

 

Na krótkich scenariuszach to rozwiązanie wg mnie idealne( dla snajpera :twisted: :twisted: :twisted: ) - 2 drużyny z 1 medykiem ale na dłuższych strzelankach może się nie sprawdzić.

 

I pozostaje jescze pytanie, ile razy bedyk może uzdrowić i kogo (dowódce, już raz rannego).

Link to post
Share on other sites
ale jest jeden pikantny szczegół - co się stanie z tym scenariuszem z helikopterem jak snajper zabije medyka? A na następny cel obierze dowódce?

 

I właśnie cały sęk w tym, że medyk to skarb, i cały team powinien na niego uważać. To trochę utrudnia rozgrywke, ale dodaje jej sporo klimatu IMHO.

Link to post
Share on other sites
Zastanawiałem sie co by było gdyby każdy miał jeden opatrunek do użycia w czasie rozgrywki i wyszo mi że >total bordello< by było.

Ale tak właśnie jest na prawdziwym polu walki - każdy żołnierz ma opatrunek osobisty, którym zostaje opatrzony (własnym) przez kolege/medyka, a następnie ewakuowany. Medycy zajmują się poważniejszaymi przypadkami oraz (głównie) organizacją punktów opatrunkowych blisko linii frontu.

 

Skoro za 10-15 minut akcja może się przenieść np o 1-2 km.

No w takim tempie raczej żadko się porusza w strefie walki.

 

Wiemy że do punktu B zostały około 2 km przez las którego nie znamy dowódca ma mapę, i kilka osób ją widziało.

Ech, nadal te marzenia o biggame'ach ;)

 

I teraz mamy 20 minut na dotarcie do miejsca przeznaczenia 2 km stąd

To z góry jesteście skazani na porażkę. 2km w 20min to szybki marsz, a na terenie przeciwnika, przy gęstej roślinności temp nie raz spada do 50m/h. Za szybki można uznać 500m/h.

 

A teraz ta sama sytuacja mamy medyka o ile życie staje się prostrze?

...i snajper trafia medyka. Nikt go nie może opatrzeć bo jedyny medyk jest ranny, a więc umiera i wypada z gry. Następna zasadzka i oddział zostaje wybity, bo nie ma medyka. 24h gra kończy się po 60 minutach ;)

 

Np. zwiekszenia czasu potrzebnego na opatrzenie rannego z 30-60 sekund do np 2-5 minut.

Nie bierz czasu realnego - jak na polu walki, ale weź poprawkę, że to ASG. Przy najbliższej strzelance usiądź sobie (nawet jako "trup") w jakimś miejscu na 4-5minut i zobacz ile przez ten czas się dzieje. 1minuta to max na co (IMVHO) w AS można sobie pozwolić.

Link to post
Share on other sites

Niestety obawiam się Krecie, że stoi... ;)

 

Po pierwsze to temat rzeka. Po drugie, nie chcę się dzielić niektórymi pomysłami przed ich "premierą". Po trzecie, o ile zawszę służę radą i pomocą osobom znanym (a czasem także i nie ;) ), to nie czuję się jednak, w obecnej sytuacji polskiego AS, doktorem Judymem. Po co więc bić pianę?

 

A aby unaocznić Ci ogrom zagadnienia (z którego zapewne doskonale sobie sprawę zdajesz) jeden przykład:

Zgadzam się, że termin "respawn" w porządnie zaplanowanej grze ma inny wymiar niż w grach komputerowych. Ale jednak powrót na pole walki ludzi znających pozycję przeciwnika, jego skład liczebny i siłę ognia kłóci się z moją wizją symulowanej wojny na kulki.

 

Aspekt pierwszy: dynamika scenariusza.

W prawidłowo przeprowadzonej akcji ludzie Ci wchodzą do walki w zupełnie innej sytuacji taktycznej lub w innym miejscu. Wychodzi to o czym pisałem, Ty rozpatrujesz zagadnienie w skali mikro, ja makro. Ty mówisz o jednym scenariuszu, ja o całodziennej rozgrywce ciągłej.

 

Aspekt drugi: odwzorowanie przewagi liczebnej atakującego.

W wypadku obrońców nie da się za pomocą respawnu przedłużyć linii obrony (aspekt wyboru miejsca ataku) i element ten może symulować jedynie odwód. Przy czym w tym ostatnim wypadku poniższe zasady można stosować odpowiednio.

W ataku można symulować przewagę liczebną lokalną w trakcie trwania ataku. Wtedy mamy jednak do czynienia z problemami przez Ciebie poruszonymi. Remedium, choć trudnym z organizacyjnego punktu widzenie, może być wymiana uzupełnień pomiędzy poszczególnymi odcinkami. Jakkolwiek, powoduje to utratę dynamiki i uniemożliwia sprawne reagowanie na zmianę stanu faktycznego, dlatego wariant ten musi być stosowany z dużą dozą elastyczności.

Można symulować także przewagę "globalną" i to jest właściwe zastosowanie respawnu. Po wykonaniu zadania (najczęściej dalszego, ale możliwe także w wyp zadania bliższego) dosyła się uzupełnienia, na zasadzie wspomnianej rotacji między odcinkami i stawia nowe zadania.

 

Aspekt trzeci: organizacja.

Należy dążyć do respawnowania i przenoszenia w charakterze uzupełnień całych drużyn, także poprzez wydanie odpowiednich dyspozycji ich pozostałym przy życiu członkom. Ułatwia to administrowanie scenariuszem oraz w pewnej mierze chroni przed chaosem związanym z całkowitym przemieszaniem uczestników. Jednak w pełni możliwe jest to tylko w momentach statycznych. W sytuacjach dynamicznych, rodzi to problemy i powoduje konieczność wykonywania "na raty" z czym wiązać się może powstanie dodatkowego zamieszania.

 

Aspekt czwarty: realizm.

Jak sam zauważyłeś Krecie, mówimy o wojnie na kulki. Tu działania prowadzi się zupełnie inaczej niż w świecie rzeczywistym. Inne są stosunki strat, siła ognia, etc. Dlatego inne zasady muszą rządzić mechaniką gry. Owszem do ideału można dążyć, ale jest pewna granica. Granica każdorazowo wyznaczana ilością i poziomem uczestników, rodzajem scenariusza, kompetencjami organizatora i przypadkiem.

 

Reasumując: Krecie - ten elaborat traktuje tylko o jednej, wybranej kwestii z respawnem w AS związanej. Wyobraź sobie ile piany trzeba byłoby ubić, aby omówić je wszystkie. Przy czym "face to face" poszłoby to znacznie szybciej i sprawniej. I jak mówiłem - nie mam zamiaru pisać poradnika dla początkujących organizatorów. ;)

 

Pozdrawiam

KZ

Link to post
Share on other sites

Pomysl jest dobry,ale nie moze byc zbyt skomplikowany, w trakcjie walki liczenie punkow moze byc trudne i latwo sie pomylic..Wszystko jest dobre co pozwoli by gra toczyla sie dluzej a zabici wracali na pole bitwy co pozwolilo by zlaczyc pojedyncze 15min starcia w jedna wielka ,toczaca sie bitwe. Moim pomyslem jest tak jak przyjelo sie to w grach komputerowych, 2-3 zycia. Czyli ktos trafiony(zaleznie od scenariusza) wyjmuje czerwony material, i od tej chwili liczy 60 sekund a nastepnie wlacza sie znowu do gry.Po trafieniu schodzi na bok lub cofa sie w tyl, ale nie wolno mu zblizyc sie do przodu,od miejsca gdzie zostal trafiony.

Link to post
Share on other sites

Ale tak właśnie jest na prawdziwym polu walki - każdy żołnierz ma opatrunek osobisty, którym zostaje opatrzony (własnym) przez kolege/medyka, a następnie ewakuowany. Medycy zajmują się poważniejszaymi przypadkami oraz (głównie) organizacją punktów opatrunkowych blisko linii frontu.

 

Czyli generalnie masowy respawn :P ja opatruję Ciebie a Ty mnie :P

Jakoś nie widzi mi się to :P

 

Skoro za 10-15 minut akcja może się przenieść np o 1-2 km.

No w takim tempie raczej żadko się porusza w strefie walki.

 

Zależy czy szukasz, chowasz sie, czy spierniczasz bo autobus zaraz odleci :P

 

Wiemy że do punktu B zostały około 2 km przez las którego nie znamy dowódca ma mapę, i kilka osób ją widziało.

Ech, nadal te marzenia o biggame'ach ;)

 

Spoko spoko pożyjemy zobaczymy :D

 

I teraz mamy 20 minut na dotarcie do miejsca przeznaczenia 2 km stąd

To z góry jesteście skazani na porażkę. 2km w 20min to szybki marsz, a na terenie przeciwnika, przy gęstej roślinności temp nie raz spada do 50m/h. Za szybki można uznać 500m/h.

 

Chodziło mi o wyolbrzymienie różnicy jaką daje czekanie na kogoś a drałowanie (z jakąkolwiek prędkością) dalej na przód :P

 

A teraz ta sama sytuacja mamy medyka o ile życie staje się prostrze?

...i snajper trafia medyka. Nikt go nie może opatrzeć bo jedyny medyk jest ranny, a więc umiera i wypada z gry. Następna zasadzka i oddział zostaje wybity, bo nie ma medyka. 24h gra kończy się po 60 minutach ;)

 

Właśnie na tym polegac ma smaczek zrób wszystko żeby przeżyć czyli dbaj o dup*e medyka :D

 

Np. zwiekszenia czasu potrzebnego na opatrzenie rannego z 30-60 sekund do np 2-5 minut.

Nie bierz czasu realnego - jak na polu walki, ale weź poprawkę, że to ASG. Przy najbliższej strzelance usiądź sobie (nawet jako "trup") w jakimś miejscu na 4-5minut i zobacz ile przez ten czas się dzieje. 1minuta to max na co (IMVHO) w AS można sobie pozwolić.

 

A dlaczego tak jest z tym czasem? własmnie dlatego że większość bawi się na zasadzie QUAKE czyli NAPRZÓD!!!! najlepiej dwie giwery w ręce na hełm wskaźnik laserowy i popeprzac do przodu bo przecież jak oberwę to bedzie respawn. I tak się to nakręca. Jeżeli zwiększy się ryzyko wyączenia na dłuższy czas z rozgrywki, dołoży się takich medyków o których trzeba dbać, to ani atakujący nie będzie się zbytnio spieszył bo sobie poleży na lini >demarkacyjnej< bez kontaktu z medykiem i możliwości powrotu do gry, jak i broniący się też będzie robił wszystko żeby jak najdłużej się bronić bez narażania się niepotrzebnie na odstrzelenie. Czyli nagle może się okazać że z powodzeniem czas na wszelkie akcje typu opatrywanie ran będzie się mógł wydłużyć. W AS czas popieprza dlatego że nie ryzykujesz życiem i dlatego wg mnie dobrze by było ograniczyć możliwość szybkiego powrotu do walki co powinno się odbić na taktyce i jakości rozgrywek. Zresztą na >naszym< podwórku chyab właśnie z takich powodów są nawalanki sobotnie i scenary niedzielne ?? czy się mylę :P

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Flaytec - pisz jaśniej bo sam sobie przeczysz.

Moim pomyslem jest tak jak przyjelo sie to w grach komputerowych, 2-3 zycia. Czyli ktos trafiony(zaleznie od scenariusza) wyjmuje czerwony material, i od tej chwili liczy 60 sekund a nastepnie wlacza sie znowu do gry.

oraz:

Po trafieniu schodzi na bok lub cofa sie w tyl, ale nie wolno mu zblizyc sie do przodu,od miejsca gdzie zostal trafiony.

Rozumiem, że chodzi Ci o to, iż osoba trafiona wyciąga szmatę i schodzi na bok? Ale co dalej - nie wolno iść naprzód czy tylko w miejsce w którym został trafiony. Co jeśli walka toczy sie jedynie i w całości w tym miejscu?

 

Pisz więć w sposób spójny i przemyslany, byśmy nie musieli domyslać się "co poeta na mysli miał".

 

Nadto, nawiązujesz do tej formy respawnu, która zdaniem Kreta i moim, oraz części innych osób, mającyh pojęcie na ten temat, jest w zasadzie nie do przyjęcia gdyż powoduje pauperyzację zabawy. A nawet największa "ilosć żyć" nie uczyni z walki pieciu osób przeciwko pięciu przeciwnikom, bitwy na łuku kurskim. Mieszasz "chcieć" z 'móc". Co zapewne wynika z braku obycia w pewnych kwestiach.

 

Pozdrawiam

KZ

Link to post
Share on other sites
To zdanie mnie użekło:

Ogólnie pomysł wydaje się dobry (zasłużyłeś na duże piwo :) )' date=' ale jest jeden pikantny szczegół - co się stanie z tym scenariuszem z helikopterem jak snajper zabije medyka? A na następny cel obierze dowódce?

 

Na krótkich scenariuszach to rozwiązanie wg mnie idealne( dla snajpera :twisted: :twisted: :twisted: ) - 2 drużyny z 1 medykiem ale na dłuższych strzelankach może się nie sprawdzić.

 

I pozostaje jescze pytanie, ile razy bedyk może uzdrowić i kogo (dowódce, już raz rannego).[/quote']

 

Wiesz nikt nie mówi że tacy np goście w ochronie jakiegoś VIP-a mają go chronić :P wystarczy przecież jak pomyślą w sytuacji zagrożenia o sobie :P Kwestia że podejmując taką decyzję straca pewnie pracę :P

 

Problem sprzątnięcia medyka prze snajpera to chyba cos z czym trzeba się liczyć a jak się przed tym zabezpieczysz będąc członkiem :P zespołu czy jego dowódcą to już kwestia na inne rozważania.

 

Co będzie jak zginie medyk ?? A co jak snajper zabije dowódcę ?? A co zrobiłeś żeby tak się nie stało ?? Skoro skout przegapił snajpera idąc na >czujce< to w zasadzie w 10 osobowym oddziale powinieneś się martwic nie o medyka tylko o cały oddział bo nawet jak medyk przeżyje to będzie miął duuuużo roboty :P

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

O punktach życia... i życiach.

Jak dla mnie to... niepotrzebna komplikacja, zasady musza byc proste, latwe do spamietania. Jakiekolwiek liczenie nie wchodzi w gre.

 

O medykach słów pare...

Popieram tez opinie ze powinni wystepowac tylko przy rozgrywkach ze scenariuszem, ktore... hmmh.. moga trwac dlozej niz godzinkę, w innym wypadku, nieszczesliwiec ktory zginal na starcie... będzie.. wlasciwie nie bedzie mial podstawowego elementu - nie będzie się dobrze bawil (w ogole sie nie bedzie bawil). Istnienie medyka, pozwala na dalszą rozgrywkę, zwiększa 'klimacik' (ciekawe slowo ten klimacik :) ).

 

O tzw. 'respawnach'...

Spotkalem się z przykladami respawnu przeniesionych wprost z quaka, czy unreala ... A jest to totalny kretynizm...zamieniajacy gre zespolowa, w pogoń za ... fragami... czyli w sumie zabija sens gry jako takiej. Dlatego jesli juz musza byc, to przydały by się w jak najbardziej sensownej formie... i nie psuły rozgrywki.

 

O! Wniosek.

Po stwierdzeniu powyzszych faktów... doszedłem do takichże zasad i stosuje ja z powodzeniem prowadząc scenariusze u siebie...

A oto i one:

- dostałeś w kończynę, leżysz i wołasz medyka (nic wiecej nie robisz)

- kazde kolejne trafienie (niezaleznie czy jestes opatrzony czy nie) - jestes martwy.

- dostałeś w korpus lub głowę - jesteś martwy

- tylko medyk moze leczyc, obwiazujac miejsce trafienia 'bandazem'.

- medyk moze sie sam uleczyć (tylko wtedy gdy jest jeden na stronę)

- by trupa 'wskrzesic', nalezy go zaniesc do 'bazy' i jest jak nowy, jesli medyk zginie, to tez go trzeba zaniesc.

- tak samo postepuje sie w momencie gdy trafiono cie w bron, trzeba wrocic do bazy po 'nową'.

 

Pojęcie 'bazy' jest tutaj .. dość plynne, moze oznaczac szpital polowy, punkt ewakuacji... czy co tam jest potrzebne w danym scenariuszu.

 

Trzeba też pilnować by owy szpital/baza nie brał czynnego udziału w scenariuszu bo możemy uzyskać efekt podobny do tego jaki był w Bornym rok temu - kiedy trupy wracaly do szturmowanej bazy.

 

Proces 'wskrzeszania' nie moze byc tez zbyt krotki... i dostosowuje sie go do scenariusza... ale to juz inna bajka.

 

W przypadku gdy jedna z drużyn na miejsce scenariusza 'dostaje sie' helikopterem, wtedy maja wyznaczone miejsce, w ktorym nalezy odpalic race (jesli jest to dopuszczalne i sie je posiada), lub wezwac helikopter przez radio. Owy 'teoretyczny helikopter' zabiera rannego/trupa i przywozi nowego wojaka...

---

Nie sa to zasady jakos... odkrywcze... skomplikowane... ale sie sprawdzają. Nie wiem jak beda sie sprawdzac przy wiekszych grupach graczy (powyzej 30), ale w przypadku zlotow pokroju 'borne' czy 'wedrzyn' ... stworzenie namiotow udajacych szpitale polowe (czyli owe bazy) nie powinno byc to problemem...

 

Efekt : Znika problem wędrujących trupów, a pojawia się okazja dla ... ludzi nie majacych z roznych powodow sprzetu pozwalajacego na czynny udzial w scenariuszu (czy tez z innego powodu nie maja mozliwosci 'postrzelac' sie), a by chcieli zobaczyc jak to jest - moga oni zostac medykami albo noszowymi... brac udzial w rozgrywce.

---

Mozna tez powiedziec ze 'wskrzeszanie' w bazie, czy 'helikopter zabierajacy rannego i przywozacy nowego wojaka' to glupota i nijak ma sie do realizmu... ale to przeciez jest zabawa i niechaj zabawą będzie (a w kazdej zabawie liczy sie wyobraznia i wczucie).

Link to post
Share on other sites

Punkty życia - chyba nigdy się na to nie zdecyduje. Zbyt skomplikowane by to przenieść na nurt. To nawet już nie kwestia uczciwości uczestników, ile samej mechaniki gry, która może się zapętlić w trakcie i doprowadzić do niejasnych sytuacji międzyludzkich.

 

Zasady "respawn'u" działa pod warunkiem, że jest sens jej wprowadzenia. Odbywa się w to ściśle określonym miejscu, najczęściej z dala od miejsca walki, na tyle by się nikt nie pomylił (można oznaczyć).

Oczywiście "odrodzeniu" nie ulegają postacie specjalne gry, których "śmierć" jest permanentna. Czasami "odrodzenie się" jest związane z wieloma rzeczami np czasem (można wrócić do zabawy, ale np tylko po 30 minutach) lub czynnikami scenariusza (nie można się odrodzić w konkretnym miejscu, dopóki nie zostanie odbity przez wroga np "lotnisko").

 

Medycy istnieją, mają się dobrze i jeśli wszystko odbywa się w porządku to nie ma to jak okrzyki wzywające medyka. Po drugie osoba będąca medykiem bywa czasami najbardziej zaangażowaną osobą w trakcie scenariusza. Poza tym smaczki w stylu "nagle rzucam karabin i przyciągam do medyka osobę ranną pod ostrzałem" nie mają sobie równych.

Link to post
Share on other sites

Dzikki, dobrze prawisz. Tylko, że ja nadal obstaję przy stanowisku, iż na większą skalę, z medyków więcej problemów niż pożytku. Bowiem jeśli opatrzeni gracze mają natychmiast powracać do gry, to może opatrywanie, wołanie etc, klimat swój mają), ale sensu za grosz.

Owszem można wykorzystać medyków na takiej zasadzie, że opatrzenie i/lub ewakuacja rannego umożliwia mu respawn w scenariuszu na ogólnych zasadach (ew. go przyspiesza).

Ale to komplikuje reguły. A ja swoje traumatyczne przeżycia, na kanwie twórczego wykorzystania, medyków już miałem ( z tego miejsca chciałem pozdrowić pewne osoby, z pewnej ekipy, które na Wiośnie 2005 po otrzymaniu trafienia potrafiły przebiegać po kilkanaście metrów, aby dostać się do własnego, ukrytego przed ostrzałem, medyka :lol: ). Nie raz.

 

A dyskusja ta nie ma wielkiego sensu. Mechanika jest tworzona zależnie od potrzeb. Inna będzie na imprezie 30 a inna na 130 osobowej. Wiele zależy także od "kultury" uczestników i przyjętych w danym środowisku zwyczajów.

A poza tym - jak mawia Foka - teoria ma to do siebie, że teoretycznie sprawdza się w praktyce, praktycznie bywa inaczej. I dlatego warto pamiętać, iż papier wszystko przyjmie - uczestnicy gry już niekoniecznie.

 

A na koniec coś, co przez nieuwagę umknęło mi ostatnio.

Dla czego? Nie lebiej dzielić się dośwaiadczeniami aby inni nie popełniali tych samych błędów? Przecież po to własnie powstało to forum...

A dlaczego mam dzielić się doświadczeniami z kimś, kto w profilu wprowadza zwrot adresowany także do mnie i cokolwiek impertynencki?

Miasto: Bodzew (poszukaj se na mapie)

 

Jeśli ktoś potrzebuje mojej rady w danym zakresie, to może się o nią zwrócić osobiście. Na miarę możliwości postaram się pomóc. Ale nie myl mnie z Reg'iem. Nie mam w zwyczaju robić wszystkim dobrze za pomocą forum. ;)

Szczególnie, że i tak możliwość skorzystania z pewnych rozwiązań, wymaga odpowiedniego stopnia "dojrzałości" w podejściu do AS.

 

A na koniec - w normalnych rozgrywkach, praktycznie nie ma miejsca na respawn. Jeśli jest inaczej to wedle mnie świadczy to o niskiej kulturze airsoftowej osób tak czyniących.

 

Pozdrawiam

KZ

Link to post
Share on other sites
Dzikki, dobrze prawisz. Tylko, że ja nadal obstaję przy stanowisku, iż na większą skalę, z medyków więcej problemów niż pożytku. Bowiem jeśli opatrzeni gracze mają natychmiast powracać do gry, to może opatrywanie, wołanie etc, klimat swój mają), ale sensu za grosz.

Kuba wg mnie to najlepiej by było, gdyby każdego opatrywać wedle jego ran. Każdy medyk ma bandaże i opatruje daną trafioną kończynę. Delikwent dostał kulek pare (lub jedną) w ręke lub nogę to tam zakłada mu się bandaż. Jednak ma to swoje złe strony. Po pierwsze trzeba by wprowadzić zasady związane z pytaniem "a jak go trafię serią, która obije mu więcej niż jedną kończynę" i inne w tym typie. Poza tym zapewnić trzeba odpowiednią ilość bandaży a czasami nie ma się ochoty na szukanie tego wszystkiego na jeden scenariusz (nie mówie o zlocie).

Zasady dotyczące medyków :

1) Medyk musi dotykać rannego w trakcie leczenia

2) Leczenie trwa dokładnie tyle, ile zajmuje medykowi odliczenie na głos w normalnym tempie od 1 do 20

3) Procedura leczenia kończy się w momencie gdy medyk doliczy do 20

4) Kiedy medyk ginie w trakcie leczenia uznaje się je za nieudane

5) Ranny nie może sam się przemieszczać ale może zostać odciągnięty przez medyka

6) Ranny może zostać uleczony jeśli od czasu trafienia do momentu przybycia pomocy nie upłynęło 5 minut

7) Ranny trafiony w trakcie opatrywania uznany jest za zabitego

się sprawdza.

Link to post
Share on other sites
Zasady dotyczące medyków :

1) Medyk musi dotykać rannego w trakcie leczenia

2) Leczenie trwa dokładnie tyle, ile zajmuje medykowi odliczenie na głos w normalnym tempie od 1 do 20

3) Procedura leczenia kończy się w momencie gdy medyk doliczy do 20

4) Kiedy medyk ginie w trakcie leczenia uznaje się je za nieudane

5) Ranny nie może sam się przemieszczać ale może zostać odciągnięty przez medyka

6) Ranny może zostać uleczony jeśli od czasu trafienia do momentu przybycia pomocy nie upłynęło 5 minut

7) Ranny trafiony w trakcie opatrywania uznany jest za zabitego

 

W 3city stosuje się baardzo podobne zasady i chyba jak narazie nikt nie narzekał. (no chyba że medycy którzy czasem dość szybko się zużywają :P :P )

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites
Moim pomyslem jest tak jak przyjelo sie to w grach komputerowych, 2-3 zycia. Czyli ktos trafiony(zaleznie od scenariusza) wyjmuje czerwony material, i od tej chwili liczy 60 sekund a nastepnie wlacza sie znowu do gry.Po trafieniu schodzi na bok lub cofa sie w tyl, ale nie wolno mu zblizyc sie do przodu,od miejsca gdzie zostal trafiony.

"Twoim pomysłem"? Faktycznie wyprzedzasz dziedziny nauki i lata... w paintballu takie coś było stosowane już w latach 90tych, w AS chyba od początków Zlotów.

 

Czyli generalnie masowy respawn :P ja opatruję Ciebie a Ty mnie :P

Jakoś nie widzi mi się to :P

Nie - osoba ranna nie może udzielać pomocy, więc nie można ratować się nawzajem. Poza tym żołnierz ma tylko jeden opatrunek, medyk ma ich więcej.

 

Zależy czy szukasz, chowasz sie, czy spierniczasz bo autobus zaraz odleci :P

Wolę żeby odleciał i przedzierać się do granicy (jak to było na którymś Jasieniu ;)) niż w sprincie wbiec w zasadzkę.

 

A dlaczego tak jest z tym czasem? własmnie dlatego że większość bawi się na zasadzie QUAKE czyli NAPRZÓD!!!!

Nie. Dlatego, że walczymy siłami nie sięgającymi nawet plutonu, a często nawet pełnej drużyny. Działamy na obszarze 300x300m, zasiąg "broni" jest 50m. Same te ograniczenia (i sprzętu i ludzi) wymuszają zbicie proporcji we wszystkim.

Na polu walki jeśli nie ma w pobliżu patrolu CAS oczekiwanie na wsparcie to nawet 20min. Wyobrażasz sobie, w realiach AS, wzywanie wsparcia i czekanie na nie 20 min (niestety nie było Cię na scenariuszy gdzie graliśmy ze wsparciem lotniczym, więc nie do końca wiesz o czym mówię)? Po 5 min prawdopodobnie Twój oddział zostanie rozbity.

 

Jeżeli zwiększy się ryzyko wyączenia na dłuższy czas z rozgrywki, dołoży się takich medyków o których trzeba dbać, to ani atakujący nie będzie się zbytnio spieszył bo sobie poleży na lini >demarkacyjnej< bez kontaktu z medykiem i możliwości powrotu do gry, jak i broniący się też będzie robił wszystko żeby jak najdłużej się bronić bez narażania się niepotrzebnie na odstrzelenie.

Nie, przede wszystkim drastycznie zwiększy się ilość "nieśmiertalnych". I to nie jest moja teoria, tylko praktyka z życia.

Link to post
Share on other sites
Moim pomyslem jest tak jak przyjelo sie to w grach komputerowych, 2-3 zycia. Czyli ktos trafiony(zaleznie od scenariusza) wyjmuje czerwony material, i od tej chwili liczy 60 sekund a nastepnie wlacza sie znowu do gry.Po trafieniu schodzi na bok lub cofa sie w tyl, ale nie wolno mu zblizyc sie do przodu,od miejsca gdzie zostal trafiony.

"Twoim pomysłem"? Faktycznie wyprzedzasz dziedziny nauki i lata... w paintballu takie coś było stosowane już w latach 90tych, w AS chyba od początków Zlotów.

Foka może nie do końca. Jakoś sobie nie wyobrażam zupełnie pozbawionego sensu "odradzania" się w miejscu. O ile jeszcze powrót do "punktu odrodzenia" i z powrotem do walki ma sens (można to sobie tłumaczyć posiłkami, przybyciem nowych żołnierzy itp itd ogólnie wykorzystaniem stanu osobowego) to "powracanie do żywych" w miejscu trąci troche "dniem żywych trupów". Oczywiście pomysł też niezły, ale tylko na strzelania związane z fantastycznymi klimatami lub scenariuszami grozy.

Link to post
Share on other sites
A dlaczego mam dzielić się doświadczeniami z kimś, kto w profilu wprowadza zwrot adresowany także do mnie i cokolwiek impertynencki?
Miasto: Bodzew (poszukaj se na mapie)

 

Jest to tzw "subtelna aluzja" do twórców forum (i ogólnie autorów wiekszoci stron, ankiet itd) że ludzie mieszkają także NA WSI. Poza tym "Misato: Warszawa>Grójec>Belsk Duży>Bodzew" nie wygładąlo najlepiej...

 

OK- jeżeli to pszeszkadza - zmienie(Ale tak miedzy nami - szukanie ma mapie jeszcze NIKOMU nie zaszkodziło :P ).

 

Dobra, koniec małego OT.

 

Wg mnie takie ilosci medicpacków (1 na każdego i np 5 na medyka) są zdrowo przesadzone.

 

Ja bym obstawiał za takim układem - 1 medyk na każde rozpoczęte :) 6-7 osób z 3-4 medicpackami. W ten sposób wprowadzamy dodatkowy klimacik i realizm związany z brakiem z wyposażeniu :twisted: . Leczyć może każdy kto ma mdeicpacka (musi go zdobyć od medyka), ale w takim wypadku leczenie trwa - powiedzmy - 3x dłużej. Tym sposobem możey uleczyć kogoś kto stoi/leży na dość "niebezpiecznym" terenie, nie narażając się na utratę medyka. A żeby nie było za łatwo - po "zejściu" medyka zostawia on swoje medicpacki i schodzi - nie może być uleczony :twisted: .

 

Myślę, że takie coś może się sprawdzić na małych strzelankach, na większych wypadałoby jescze bardziej zmniejszyć liczbę medyków.

 

Pozatym mogą - obowiązywać zasadny Dzikkiego - z tym, że oprócz liczenia do 20 zawiązujemy także opaskę.

 

W tym wypadku niepotrzebne są niesławne "spawnpionty", a ponadto zmuszeni jesteśmy do oszcędzania medicpacków i żołnieży. Możemy sobie darować segmentacje trafień (no, może trafienie w korpus i głowę zabija nieodwracalnie).

 

Jutro spróbuję zaszczepić to do naszej drużyny :P . Zobaczymy jak się sprawdza przy 7(?) osobach podzielonych na dodatek na 2 team'y :wink: .

Link to post
Share on other sites

BlazakoV ty teoretyzujesz - my stosujemy.

 

Ja bym obstawiał za takim układem - 1 medyk na każde rozpoczęte 6-7 osób z 3-4 medicpackami. W ten sposób wprowadzamy dodatkowy klimacik i realizm związany z brakiem z wyposażeniu . Leczyć może każdy kto ma mdeicpacka (musi go zdobyć od medyka), ale w takim wypadku leczenie trwa - powiedzmy - 3x dłużej. Tym sposobem możey uleczyć kogoś kto stoi/leży na dość "niebezpiecznym" terenie, nie narażając się na utratę medyka. A żeby nie było za łatwo - po "zejściu" medyka zostawia on swoje medicpacki i schodzi - nie może być uleczony .

Świetny realizm - leczyć może każdy. To coś uniwersalnego bo nagle odkryłem u siebie wręcz boską zdolność do sarkastycznej kardiologii.

 

To, że medyk schodzi to normalne. Każdy "martwy" schodzi. Medyka leczy medyk. Proste.

 

Po drugie

Pozatym mogą - obowiązywać zasadny Dzikkiego - z tym, że oprócz liczenia do 20 zawiązujemy także opaskę.

Zasada dzikkiego obowiązuje jak dzikki organizuje strzelankę. Zasada Foki jak Foka a jak BlazkoV sobie zorganizuje - to BlazkoVa.

 

W tym wypadku niepotrzebne są niesławne "spawnpionty", a ponadto zmuszeni jesteśmy do oszcędzania medicpacków i żołnieży. Możemy sobie darować segmentacje trafień (no, może trafienie w korpus i głowę zabija nieodwracalnie).

Ty chyba nie rozumiesz. Strzelanka trwa od 9.30 do 15 powiedzmy. O 11 dochodzi do kontaktu ogniowego gdzie 3 osoby związane ogniem "giną". I co ? Rozbierają się i wracają do domu tak ?

Naprawde w Polsce istnieją jeszcze zabawy sobotnie, które trwają w oparciu o jeden scenariusz kilka godzin. Bez istnienia "punktów odradzania" niektórzy wracali by do domu po pierwszej godzinie zabawy. I tu nie chodzi o brak umiejętności czy co sobie ktoś tam wyduma, ale o zwyczajnego pecha. Polecam odrobine kalkulacji i przygotowanie scenariusza dla 60 osób bez "punktów odradzania" dla strzelanki 5 godzinnej na ograniczonym terenie. Powodzenia życze.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...