Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"Bad Land" - Chojne k. Sieradza, 24/25 sierpnia 2024 r. (LARP/ASH)


Recommended Posts

  • Replies 56
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Nasz historia skończyła się wizytą w Casabance dwóch agentów wywiadów - amerykańskiego i brytyjskiego. Rozmawiali oni z kapitanem Renault, pytając o Ossendowskiego. Oto dalsza część historii:

Po kilku dniach do portu w Casablance przypłynął amerykański niszczyciel. Prawie jednocześnie wylądował samolot z ekipą brytyjską: dowódcą wyprawy, saperem-chemikiem z Porton Down, etnografem i lekarzem. Do kompletu brakowało tylko przewodnika, ale tego załatwić miał amerykański konsul w Monrovii. Przedstawił on w ministerstwie spraw wewnętrznych Liberii zamiar wysłania wyprawy poszukującej śladów zaginionej ekspedycji naukowej. O gazach trujących i Czarnym Dzbanie nie było mowy. Wszystkie zgody zostały wydane, a nawet urzędnicy ministerstwa podali miejsce, gdzie można znaleźć miejscowego przewodnika - myśliwego znającego teren i zwyczaje krajowców.

W tym czasie z dala od brzegów kontrolowanych przez Aliantów, przemykał niemiecki okręt podwodny. Na pokładzie, oprócz zwykłej załogi znajdowali się ludzie w mundurach innych niż marynarskie. Wśród nich był nasz znajomy – major Strasser.

Opowieść Ossendowskiego, którą Strasser przekazał swojemu wujowi, profesorowi Reillowi, wzbudziła jego zainteresowanie. Przekazał ja dalej, do Głównego Urzędu Uzbrojenia Rzeszy. Tam zdecydowano, że jest szansa na zdobycie przewagi technologicznej nad Aliantami i warto zaryzykować wysłanie małej ekspedycji w celu przeszukania Schlecht Land. W prywatnej rozmowie ze znajomym, członkiem organizacji Deutsches Ahnenerbe. okazało się, że niemieccy etnografowie z zaginionej ekspedycji byli związani z towarzystwem, które potem założyło Ahnenerbe. Członkowie organizacji, w tym wielu wysoko postawionych funkcjonariuszy SS, chcieliby poznać losy swoich dawnych kolegów, a nierzadko i krewnych. Pociągnęli za odpowiednie sznurki i plany ekspedycji na Złą Ziemię zaczęły być realizowane.

Główny cel wyprawy – odszukanie Czarnego Dzbana , pobranie próbek chemikaliów i sposobów ich neutralizacji przykryto celem pobocznym – wyjaśnieniem losów niemieckich i włoskich naukowców. Aby uwiarygodnić ten cel w skład ekspedycji weszli włoscy etnografowie. Takie też informacje przekazał liberyjskim urzędnikom niemiecki konsul w Monrovii. Ci wydali zgodę i polecili zatrudnienie myśliwego, jako znającego teren przewodnika. Konsul odnalazł go w jednej z portowych tawern i podpisał kontrakt.

Link to post
Share on other sites

Zbliżamy się do końca pisanej historii „Złej Ziemi". Niedługo zacznie się jej żywa historia.

Chciałbym wyjaśnić samą ideę tej gry i dlaczego napisałem do niej taki, a nie inny scenariusz.

Organizując „Kryształ Szczęścia” chciałem zrobić taką grę, która toczyłaby się sama, bez moderacji, ale byłaby zabezpieczona przed przekształceniem się w strzelaninę. Dlatego na „Wyspie Ośmiornicy” pojawiła się wycieczka turystyczna zorganizowana przez niemieckich oficerów i grupa alianckich rozbitków.

Chciałem jeszcze raz powtórzyć to założenie gry: tylko broń krótka i bezpieczna broń biała. Dlatego wybrałem miejsce akcji w zapomnianej przez Boga i ludzi okolicy, ale gdzie funkcjonuje jakaś uznawana nawet przez mocarstwa władza.

Chciałem też, żeby choć część uczestników gry mogła wykorzystać swoje stylizacje wojskowe i żeby były jasno określone strony konfliktu.

Mój wybór padł na Liberię, państwo na zachodnim wybrzeżu Afryki, jedyne w czasie 2WW w pełni niepodległe państwo afrykańskie. Niepodległość tego państwa dotyczyła co prawda tylko potomków jego założycieli – wyzwolonych niewolników i była gwarantowana przez USA, ale miało ono swój rząd, policję i armię. I mogło wymagać od obcych, przybywających na jego teren respektowania miejscowego prawa i wymagań rządu. Kiedy okazało się, że w jednym czasie na jednym terenie pojawią się ekspedycje z państw toczących ze sobą wojnę, rząd Liberii podjął salomonową decyzję: członkowie ekspedycji mogą mieć tylko broń krótką, przeznaczoną do samoobrony. Broń myśliwską mogą mieć tylko licencjonowani myśliwi – przewodnicy, rekomendowani przez policję liberyjską.

Dlaczego wybrałem taki niehistoryczny wątek?

Dlatego, że nie jest niehistoryczny! Na ten temat napisano powieść (Wojna Światów – Herbert G. Wells). Nakręcono co najmniej dwa filmy i jedno słuchowisko radiowe (CBS, Orson Welles). Narysowano co najmniej jeden komiks (polski, o innych nie mam informacji). Zorganizowano dwie gry ASH. To są fakty historyczne! Z faktami się nie dyskutuje!

Cortes (vel Franciszek Ossendowski)

Link to post
Share on other sites
16 godzin temu, Cortes napisał:

Narysowano co najmniej jeden komiks (polski, o innych nie mam informacji)

Jako komiksiarz poproszę o info jaki to komiks, chętnie przeczytam. Bo z zagranicznych serii, wątki te eksploatuje cykl "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" (od drugiego tomu).

Link to post
Share on other sites
Posted (edited)

Jakieś 45 lat temu wydawany był misięcznik, zeszyt komiksów, tytuł "Relax". To wydawnictwo jest reaktywowane. Stare numery chodzą na Allegro.

Nie pamiętam tytułu komiksu, ale chyba "Wojna światów". 

Edited by Cortes
Link to post
Share on other sites
W dniu 8.07.2024 o 13:52, Cortes napisał:
Cytat

Jako komiksiarz poproszę o info jaki to komiks, chętnie przeczytam. Bo z zagranicznych serii, wątki te eksploatuje cykl "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" (od drugiego tomu).

Jakieś 45 lat temu wydawany był misięcznik, zeszyt komiksów, tytuł "Relax". To wydawnictwo jest reaktywowane. Stare numery chodzą na Allegro.

Nie pamiętam tytułu komiksu, ale chyba "Wojna światów". 

OT - ciąg dalszy - sorry...

Potwierdzam, tylko że nie w Relaxie a w Alfie nr 4 (1978).
ps. Dominik - wysłałem Ci maila z załącznikiem na onet :)

Link to post
Share on other sites

W takim razie postać asystenta antropologa jest zarezerwowana dka Szóstego. Ekspedycja brytyjska ma juz komplet. Może gdyby zgłosiło sie 3-4 Niemców, to mógłbym jeszcze kogoś przyjąć do Aliantów.

Link to post
Share on other sites

Jak można się domyśleć, włamanie do pokoju hotelowego Ossendowskiego, zniknięcie z niego mapy Złej Ziemi i rychły wyjazd majora Strassera miały ze sobą związek. Płynący U-Bootem do Liberii Strasser miał w swojej teczce mapę Ossendowskiego. Dzięki niej mógł zaplanować trasę dojścia do Złej Ziemi. Gorzej było z zaplanowaniem eksploracji wyspy. Szkic Ossendowskiego tak naprawdę nie zawierał nic ważnego. Dlatego liczył na współpracę z włoskimi antropologami, którzy mogli pomóc w interpretacji śladów działania sekty czcicieli Czarnego Dzbana. Nie mógł znaleźć w Rzeszy odpowiednich specjalistów, bo polityka Partii wobec nauki nie sprzyjała badaniom nad prymitywnymi czarnymi ludami, w przeciwieństwie do badań nad ludami indoeuropejskimi (zwanymi w III Rzeszy Ariami) z Wielkiego Stepu, Tybetu i Indii. W ciasnocie okrętu podwodnego Strasser i kartograf Kriegsmarine (????) przeglądali mapę i stwierdzili, że bez pomocy miejscowego przewodnika się nie obędzie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na kilka dni przed odpłynięciem amerykańskiego niszczyciela do Liberii, dowódca alianckiej ekspedycji (???) dostał zaproszenie do komendy policji w Casablance. Tam został przyjęty przez kapitana Renault. Kapitan przedstawił mu pełnomocnictwa od Francuskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i zgodę rządu Zjednoczonego Królestwa na udział przedstawicieli Wolnej Francji w ekspedycji do Liberii. Celem tego udziału miało być wyjaśnienie losu francuskich naukowców zaginionych podczas wyprawy na Złą Ziemię. W ekspedycji miał wziąć kapitan Renault i jeden jego podwładny. Aby „wkupić się” do ekspedycji Renault przekazał fotokopie mapy z położeniem i szkicem Zlej Ziemi. To wyjaśniło tajemnicę włamania do pokoju hotelowego Ossendowskiego, podczas którego nic nie zginęło. Następnego dnia Renault zaokrętował się na niszczyciel. Nie obyło się bez kłótni z ochmistrzem okrętu, który sprzeciwiał się wniesieniu na pokład kilku skrzynek wina, ale interwencja dowódcy ekspedycji sprawiła, że znalazły się one w spiżarni mesy oficerskiej, obok kamionkowych dzbanków z rumem JKM.

Link to post
Share on other sites
  • 3 weeks later...

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Liberii w odstępie kilku dni otrzymało informację z ambasad Rzeszy Niemieckiej, Królestwa Italii, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Zjednoczonego Królestwa o wysłaniu do Liberii ekspedycji naukowych, mających na celu wyjaśnienie losu połączonej wyprawy etnograficznej, mającej wyjaśnić fenomen religii Czarnego Dzbana.

Do tej pory rząd Liberii niewiele w tej sprawie zrobił. Po otrzymaniu informacji o utraceniu kontaktu z wyprawą, wysłał oddział wojska, który spacyfikował okolice Złej Ziemi, ale nie zebrał żadnych informacji o losie ekspedycji. Teraz, pod naciskiem ambasady USA zgodził się na wejście wyprawy anglo-amerykańskiej. Natomiast był zaskoczony, że w tym samym czasie miała pojawić się wyprawa niemiecko-włoska. Żeby zabezpieczyć się przed potencjalnie śmiercionośnym konfliktem między ekspedycjami stron prowadzących będących w stanie wojny, przedsięwzięto środki zapobiegawcze.

Niemcy i Włosi byli zaskoczeni, gdy wyładowany z okrętu podwodnego ładunek został zrewidowany i usunięto z niego broń długą - karabiny, karabiny maszynowe i broń myśliwską oraz amunicję do nich. Pozwolono zachować tylko broń krótką i amunicję w ilości niezbędnej do obrony osobistej. Na nic się zdała interwencja konsula niemieckiego – decyzja rządu Liberii była nieodwołalna. Komenda Główna Policji w Monrovii poleciła zatrudnienie licencjonowanego myśliwego, który posiadając broń myśliwską mógłby zaopatrywać wyprawę w świeże mięso i służyć jako przewodnik i tłumacz.

Pracownicy konsulatu przy pomocy policjantów z posterunku portowego znaleźli polecanego myśliwego w jednej z portowych tawern i podpisali z nim kontrakt.
Podobna historia przydarzyła się ekspedycji alianckiej. W związku z tym, że Liberia utrzymywała bliskie kontakty dyplomatyczne z USA, oficer wywiadu amerykańskiego (???) na pokładzie okrętu zbliżającego się do portu w Monrovii dobrze wiedział o obostrzeniach i o tym, co spotkało ekspedycję niemiecko-włoską. Wiedział też dobrze jaki jest jej skład.

Ekspedycja aliancka nie miała problemów z rewizją wyposażenia – wszystko było przygotowane zgodnie z wymaganiami. Na pirsie czekał też wynajęty przez ambasadę USA przewodnik – myśliwy, młody człowiek mówiący po angielsku bez miejscowych naleciałości – syn liberyjskiego urzędnika i amerykańskiej dziennikarki. Jego kolor skóry nie zdradzał tego i został dobrze przyjęty przez Amerykanów. Poinformował on dowództwo ekspedycji, że wyprawa niemiecko-włoska poprzedniego dnia opuściła Monrovię.

Link to post
Share on other sites

Obie ekspedycje, mając zdobyte w podobny sposób informacje podążają do Złej Ziemi (po angielsku, który jest urzędowym językiem Liberii – Bad Land, w języku okolicznych mieszkańców – Be Ziema). Wskazówki na mapie Ossendowskiego nie są dokładne, a krajowcy nie są skłonni do współpracy. Ale w końcu obie ekspedycje docierają do wyspy na rzece Lofe. Nad brzegiem rzeki miejscowi tragarze odmawiają jej przekroczenia. Porzucają niesione bagaże i odchodzą, umawiając się na podróż powrotną. Ekspedycje wchodzą na wyspę poprzez płytką odnogę rzeki i zakładają obozy w przeciwnych końcach wyspy. Zaczyna się dwustronna eksploracja terenu.

P.S. Podejrzewam, że miejscowa nazwa wyspy pochodzi od zniekształconych słów "Bad" - z języka angielskiego (lub też bezpośrednio z języka miejscowego, bo są tam inne nazwy z przedrostkiem "Be")  i "Ziemia" - z polskiego. Możliwe, że słowo to zostało zasymilowane do miejscowego języka podczas nieudanej wyprawy Ossendowskiego, kiedy chciał zbadać Złą Ziemię.

Link to post
Share on other sites

Teren gry ograniczony będzie w większości granicami naturalnymi – brzegiem rzeki i wałem przeciwpowodziowym. Jedynie dwa krótkie odcinki między rzeką a wałem będą umowne.

Parkingi będą bardzo blisko terenu gry. Będą to miejsca, gdzie w scenariuszu tragarze odmówią dalszego marszu. W związku z tym uczestnicy ekspedycji wszystko co potrzebują zaniosą na miejsce obozowania sami. Dopuszczam podwiezienie cięższych rzeczy autem – powiedzmy ma to zamarkować kilkakrotny kurs. Ale musi się to odbyć co najmniej godzinę przed rozpoczęciem gry.

Obie wyprawy wejdą na „Wyspę” w dwóch różnych miejscach.

Założą obozy we wskazanych przez organizatorów miejscach na skraju pola gry.

Obozy będą przede wszystkim miejscem odpoczynku, przygotowania posiłków, pracy naukowej itp. Dozwolone będzie palenie ognisk w bezpieczny sposób. Zabronione jest wycinanie drzew na opał i urządzanie obozu. Na terenie gry znajdują się uprawy leśne. Nie wchodzimy na nie, lub jeśli to konieczne przemieszczamy się najkrótszą drogą, uważając, żeby nie niszczyć sadzonek.

Przewiduję, że większość nocy uczestnicy gry spędzą w obozach. Noc będzie ciemna, bez księżyca. Noc będzie trwała od 20:30 do 4:50. Zaczynamy grę o 14tej, kończymy najpóźniej o 12tej.

Policja liberyjska zabroniła obcym ekspedycjom z własną ochroną, posiadania broni długiej. W związku z tym wszyscy uczestnicy wypraw mogą posiadać tylko broń krotką. Ze strony organizatorów: limit amunicji 30 szt., zakaz używania bardzo silnych replik pistoletów rodzaju Mauser C96. Długą broń myśliwską będą mieć tylko zatrudnieni przewodnicy, ale będzie ona raczej atrybutem postaci, niż służyć do walki.

Obozy będą jednocześnie respami. W przypadku strzelaniny w obozie respujący oznacza się czerwoną szmatą lub migającą czerwoną lampką i kładzie się na ziemi, tak, żeby nie przeszkadzać innym.

W każdym obozie będzie miejsce wyznaczone do przechowywania rzeczy związanych ze scenariuszem gry: map, notatek, znalezionych artefaktów. Zabronione będzie ukrywanie tych rzeczy poza obozem i wśród rzeczy osobistych. Zabronione będzie przeszukiwanie i zabieranie rzeczy osobistych.

Wyposażenie graczy:

Obowiązkowe: okulary ochronne, czerwona szmatka i migająca czerwona lampka.

Wyposażenie inne, osobiste i obozowe: W miarę możliwości stylizowane na rzeczy z epoki.

Zabronione jest: używanie elektronicznych kompasów, urządzeń GPS, map terenu innych niż dostarczone przez orgów, zdjęć satelitarnych, silnych latarek i szperaczy. Zabronione jest wchodzenie na teren gry wcześniej, niż zezwolą na to organizatorzy.


 

Link to post
Share on other sites

Zasady użycia replik broni. Respy.

W czasie gry można użyć replik broni palnej (dalej nazywanych bronią palną) i bezpiecznych replik broni białej (nazywanych bronią białą). Poza tym można użyć siły fizycznej w celu obezwładnienia przeciwnika, w postaci unieruchomienia jego obu rąk na czas co najmniej 10 sekund i deklaracja „biorę cię do niewoli”. Napadnięty może się bronić, w rozsądny sposób, np. wyrwać się, użyć broni białej lub palnej. W ostatnim przypadku nie strzelać z przyłożenia, tylko zadeklarować strzał „pif- paf”. Broń musi być załadowana a jej lufa musi być skierowana na przeciwnika. Na żądanie należy oddać strzał kontrolny. Nie działa deklaracja „cicha śmierć”.


Ponieważ na terenie Liberii nie jest prowadzona wojna, to nie można nikogo wziąć do niewoli i przeszukać. Można go porwać i obrabować.

Porwany na żądanie musi wydać posiadane rzeczy związane z grą: artefakty, mapy, notatki. Może też nie wydać i zgodzić się na przeszukanie. Może, ale nie musi odpowiadać na pytania, może kłamać. Może próbować ucieczki. Musi być wypuszczony po 60 minutach.

Uczestnik gry nie może być zabity. Trafiony strzałem z broni palnej lub uderzony bronią białą zawsze jest ranny. Nie można go dobić. Ranny za pomocą broni palnej pada na ziemię i może wzywać pomocy. Uderzony bronią białą pada na ziemię, ale zachowuje ciszę.

Ranny leży na ziemi do czasu odszukania go przez innych graczy. Może się przemieszczać czołgając na odległość do 10 m.

Rannego przeciwnika można przeszukać na zasadach takich jak jeńca/porwanego.

Ranny musi być opatrzony przez lekarza. Opatrzenie powinno mieć cechy profesjonalizmu. Rana powinna być zdezynfekowana, zasypana sulfonamidem, obłożona tamponem i zabandażowana. Powinien być podany zastrzyk przeciwbólowy.

Ranny odnaleziony przez innych graczy musi być zaniesiony lub odprowadzony (pod ramiona przez dwóch ludzi) do obozu.

Ranny opatrzony przez lekarza ma czas respa 60 minut (od opatrzenia). Od chwili ranienia i przez cały czas respa jest dotknięty amnezją i nie pamięta tego, co zdarzyło się bezpośrednio przed i po odniesieniu rany. Nie może opowiadać o okolicznościach odniesienia rany i czynnościach, jakie w tym czasie wykonywał. Przez 15 minut jest lekko nieprzytomny ( leży, nie rozmawia). Przez pozostały czas zachowuje się normalnie, może zajmować się pracami obozowymi, jedzeniem, piciem. Nie może wychodzić poza obóz.

Po okresie amnezji, rekonwalescent może mówić o okolicznościach odniesienia rany, wydarzeniach przed i po tym fakcie.

Możliwe jest zabranie rannego do obozu strony przeciwnej, opatrzenie go i zaopiekowanie się nim. Rannego obowiązują opisane wcześniej zasady respa. W obozie przeciwnym może przebywać maksymalnie do końca czasu respa +15 minut.

W przypadku strzelaniny w obozie respujący oznacza się czerwoną szmatą lub migającą czerwoną lampką (w nocy) i kładzie się na ziemi, tak, żeby nie przeszkadzać innym.

Pamiętajmy, że akcja gry dzieje się w Liberii, niepodległym państwie, nie będącym w stanie wojny z żadnym innym państwem. W Liberii zabójstwo, próba zabójstwa, porwanie, wymuszanie czegokolwiek siłą i kradzież jest przestępstwem ściganym z mocy prawa. Nie wystarczy znaleźć artefakty, rozwiązać zagadki i zdobyć informacje. Trzeba to wszystko dostarczyć do swoich krajów z pominięciem liberyjskiego więzienia.

Link to post
Share on other sites
  • 3 weeks later...

Dziękuję wszystkim uczestnikom gry za to że byli!

Dominikowi za pomoc koncepcyjną. Jednocześnie przepraszam go za wyłączenie z przygotowań. ale chciałem, żeby też się dobrze bawił.

Wszystkie elementy scenariusza zostały wypełnione przez obie strony z minimalną moderacją. Było tylko jedno wydarzenie, które spowodowało cofnięcie do poprzedniego stanu, ale nie miało ono wpływu na dalszy bieg gry (zabranie Dzbana do obozu Aliantów).

Moje założenie, że nie będzie w czasie gry strzelaniny się spełniło. 

Jeśli ktoś jest zainteresowany kto wygrał, to uzyskaliśmy efekt win-win. Obie strony zdobyły próbki chemikaliów do produkcji trującego gazu, oraz próbki roślin służących do ochrony przed nim. Nic dziwnego, że nikt nie użył marsjańskiej broni chemicznej do tej pory.

Nauczka dla wszystkich na przyszłość - jeśli coś jest zaznaczone na mapie, to trzeba dodać margines błędu (szczególnie jeśli mapa została sporządzone na podstawie wskazań chorego na umyśle analfabety) i szukać dalej. A przede wszystkim dobrze odczytać mapę i skonfrontować ją z terenem.

Przyznaję się do dwóch błędów:

-Jeden to konstrukcja Czarnego Dzbana, co spowodowało pojawienie się płomienia przy próbie jego otwarcia. Nie powinienem użyć obudowy z rury kartonowej do świecy dymnej. Niestety nie miałem pod ręką odpowiedniej metalowej puszki - z takim rozwiązaniem nie byłoby płomienia.

- Drugi, to brak informacji w materiałach, zdobytych przez ekipę niemiecko-włoską, na temat działania pewnych materiałów roślinnych. Być może zgubiłem kawałek strony wydartej z notatnika zaginionego naukowca, lub źle oddarłem tę część i informacja nie została w tym miejscu, gdzie być powinna. Zostało to poprawione przez informację od moderatora.

Chciałbym szczególnie podziękować Baldiniemu i Walterowi za zorganizowanie obozu niemiecko-włoskiego. Za zorganizowanie laboratorium chemicznego i produkcję na miejscu środków przeciwchemicznych.

Także im, za zorganizowanie kolacji i karmienie całej ekipy.

Dziękuję obu przewodnikom-agentom policji liberyjskiej, za to że działali tak, że nie musieli odkryć swojej tożsamości, co zakładałem w scenariuszu. I wszystkim graczom, że nie dali im do tego powodu.

Gra airsoftowa z jedną wystrzeloną kulką i to niecelną! To na razie jest rekord!

Pozdrawiam wszystkich,

Cortes

 

P.S.

przypominam o "Granville" w listopadzie.

Link to post
Share on other sites

Chciałbym w pierwszej kolejności podziękować organizatorom, Cortesowi i Dominikowi za organizację tak zacnej Gry! Od dłuższego czasu miałem chęć wzięcia udziału w jakiejś tropikalnej przygodzie no i marzenie się spełniło :D

Szczególne podziękowania chciałbym skierować do całej ekspedycji Włosko-Niemieckiej. Jest to pierwsze tak sprawne wykorzystanie mojego "zestawu wyprawowego". Dzięki Waszemu zaangażowaniu rozładunek, rozłożenie i załadunek nie przysporzyły większego problemu. Dodam tylko że dotychczas był z tym spory problem i bywało że po zakończeniu imprezy złożenie i załadowanie całego tego szpeju zajmowało wręcz kilka godzin po których jeszcze czekała mnie podróż powrotna, dlatego wasza postawa napawa mnie wielkim optymizmem na przyszłość. Właśnie po to zrobiłem ten zestaw aby móc dzielić się nim z innymi w takim stylu jak to miało miejsce w miniony weekend. 

Cytat

Także im, za zorganizowanie kolacji i karmienie całej ekipy.

Nie mogę nie wspomnieć tutaj że sponsorem gulaszu był Cress a makaronu Potępieniec :) 

Wszystkim zaś bez wyjątku dziękuję za wspólną grę, będzie co wspominać przy kominku. Gdy nadejdą mroźne, zimowe wieczory wspomnimy jaskrawy płomień Czarnego Dzbana i rozpalone słońcem niebo Liberii.

 

Viva la grande Italia!

rosliny7.jpg

rośliny3.jpg

Link to post
Share on other sites

Zgłasza się Samuel Johnson, przewodnik ekspedycji alianckiej (amerykańsko-brytyjsko-francuskiej)

Przede wszystkim to jeszcze raz wielkie brawa dla organizatora za naprawdę fajną zabawę, poziom rekwizytów i materiałów fabularnych najwyższy :)
Dzięki również wszystkim graczom za utrzymanie superowego poziomu gry i organizacji, nic tylko chwalić!

Ale mam jedną istotną poprawkę - było więcej niż jeden strzał, o jakieś cztery!
Tylko że wszystkie po za tym jednym były trafne, bo wykonane przez zdolnych myśliwych na wieczornym polowaniu :)

Dłuższy post z podsumowaniem wszystkich moich perypetii oraz ze zdjęciami i skanami wrzucę później, jak już przejrzę wszystkie materiały ;)

I bym prawie zapomniał - wielkie podziękowania również dla Arkusza za podwózkę

Edited by Basil
Zapomniałem dopisać podziękowania
Link to post
Share on other sites

Corets & Baldini - jesteście wielcy !

Prośba do wszystkich mających przyzwoitej jakości zdjęcia / filmy (np. Pete) wyślijcie je do mnie przez WhatsUp na nr: sześć 0 cztery 5 cztery 4 dwa 2 cztery będę składał film/reportaż.

Moje podsumowanie wkrótce.

P.S. Grzyb_676 zmień proszę sobie ksywkę na Baldini promując piękny język Italii :-)  

Edited by SikorPL
Link to post
Share on other sites

Melduje się Samuel Johnson, tajny funkcjonariusz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Liberii!

Po powrocie z ekspedycji, S.J. zameldował przełożonym, że wedle rozkazu nie doszło do żadnej konfrontacji między ekspedycjami, ani do złamania prawa Liberyjskiego. Ponadto zdążył zdać przełożonym bardzo krótki raport, uznając że zebrane materiały same wytłumaczą resztę sytuacji.

Wedle owego raportu, ekspedycja aliancka przybyła na miejsce po około dwóch dniach podróży, a pozostawiona przez tragarzy na brzegu rzeki Loffa przeprawiła się przez rzekę i skończyła rozbijać obóz dopiero po południu pierwszego dnia pobytu. Funkcjonariusz towarzyszył ekspedycji w kilku wyprawach, które przebiegły następująco:

  1. Wybrano się nad przeciwległy brzeg rzeki w celu zażycia kąpieli i zbadano teren wokół domniemanego miejsca spoczynku Czarnego Dzbana.
  2. Po otrzymaniu informacji że patrol amerykański zauważył Czarny Dzban, udano się w podane miejsce w celu jego zbadania; w trakcie działań angielskiego chemika funkcjonariusz napotkał członka drugiej ekspedycji, który podał się za niemieckiego naukowca o imieniu Strauss (później ustalony jako mjr Strasser); towarzyszył mu również przewodnik C.G., z którym nawiązano pozytywny kontakt.
  3. Część ekspedycji alianckiej udała się do Czarnego Dzbana; w tej wyprawie S.J. nie brał udziału, co było błędem - wedle relacji napotkano drugą grupę, która wykonała przy Czarnym Dzbanie jakąś czynność, która doprowadziła do jego aktywacji i zniszczenia.
  4. Wieczorne przeczesanie terenu, w trakcie którego nie znaleziono nic znaczącego; natomiast po rozdzieleniu grupy i powrocie jej części do obozu, S.J. i kpt Renault niemalże przypadkiem napotkali przewodnika C.G.; po odejściu kpt Renault do obozu, S.J. i C.G. udali się na polowanie w celu próby mediacji sytuacji na wyspie.
  5. Nocne spotkanie kpt Renault z mjr Strasserem, brak informacji co do jego przebiegu.
  6. Poranna ekspedycja w trakcie której znaleziono pozostałości ekspedycji z roku 1921, funkcjonariusz S.J. zabezpieczył znalezione dokumenty.
  7. Drugie wyjście w celu odnalezienia pnączy ze strąkami i niebieskich kwiatów na kolczastym drzewie; udaremnione zostało spotkanie obu ekspedycji do którego niemalże doszło w pobliżu obozu alianckiego.
  8. Wysłanie S.J. w celu skontaktowania się z C.G. i określenia sytuacji drugiej ekspedycji; na miejscu S.J. zastał tylko pozostałości obozowiska; wobec tego powrócił do obozu alianckiego i zabezpieczał zwijanie obozu.

Ponadto, przed pierwszą, pomiędzy trzecią a czwartą, i przed szóstą wyprawą, do obozu przybył niejaki Ossendowski, o którym również sporządzono notatkę. Przed południem drugiego dnia pobytu, wobec wypełnienia wszystkich swoich celów, po powrocie S.J. ekspedycja aliancka opuściła wyspę i powróciła do Monrovii.

Jako że żadne państwo związane z ekspedycjami nie żądało od rządu Liberii przekazania materiałów którymi zaopiekował się funkcjonariusz S.J., ani nie przekazało żadnych informacji zwrotnych dotyczących wyników ekspedycji, zebrana sterta papierów trafiła do folderu, folder do szuflady, a szuflada została wsunięta w półkę w archiwum gdzie, wobec kompletnego braku zainteresowania, została szybko zapomniana.

Musiało upłynąć aż ponad pół wieku, by znowu ujrzała światło słońca - a właściwie, kserokopiarki. Po ustabilizowaniu się sytuacji w Liberii, w trakcie jakiejś inwentaryzacji na przełomie tysiącleci, któryś urzędnik stwierdził że zdigitalizuje zalegające po archiwach sterty papierów. Jego mozolna praca również zostałaby zapomniana, gdyby nie nadgorliwy informatyk, który w ramach kolejnej inicjatywy cyfryzacyjnej stwierdził, że wrzuci wszystko co zalegało po komputerach w chmurę.

Taka więc była historia osiemdziesięcioletniego zbioru dokumentów, dostępnych pod poniższym linkiem:
Interior Ministry of Liberia Archive / Be Ziema

Edited by Basil
Akapity
Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...