Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Operacja Leartes - Kraków (Pasternik) 29 października 2006 r


Recommended Posts

MARCO STUDIO Pozdrawia  (czyli moja miniwytwórnia )

z niecierpliwością czekamy na wyniki pracy wytwórni :mrgreen:

 

@Maciek -> dziękuje Ci za czas i nakład pracy poświęcony w przygotowanie rozkazów i generalnie pracę sztabową. Gratuluje także postawy w trakcie manewrów - wiem, że zrobiłeś wszystko żeby wygrać, ale bez naginania reguł, a także bez "szukania winnych" czy zgłaszania pretensji do całego świata. Jak już pisałem, o zwycięstwie decyduje wg mnie w 60% szczęście. Zupełnie szczerze mówiąc zadania LWP były bardzo trudne do przeprowadzenia. Na dodatek faktycznie wiele rzeczy "sprzysięgło się" przeciwko Tobie, jak problemy z łącznością, odnalezieniem zasobników i zagubionym oddziałami. Co do ataku oddziałem sztabu na most była to zagrywka va banque, ale również wpisuje się przez to w tradycję polskiej sztuki wojennej (patrz np Falenty).

 

@Kuba -> dziękuje za uwagi, pozwolisz się, że odniosę się wybiórczo, co mam nadzieję nie znaczy, że w sposób wyrwany z kontekstu

 

Nie chcę przekłamać, ale odniosłem wrażenie, że spora część d-ców/podoficerów wzięła się z przysłowiowej łapanki.

Zgadza się, o ile "łapanką" można nazwać dowódców teamów którzy tworzyli trzon plutonów/drużyn. Póki co absolwentów Westpointu wśród uczestników nie było.

 

 

Więc gdzie mówić o taktyce, czy symulacji walki?

Na wojnie nie byłem, czerpie więc swoją wiedzę na jej temat jedynie z książek historycznych, wspomnień etc. Obraz wojny jaki się z nich wyłania to kompletny chaos rozumiany jako niezgodność realizacji z planami, i na dodatek nad którym nikt do końca nie panuje. Bez doskonałej łączności radiowej i żelaznej dyscypliny oczywsitym było że wpływ głównodowodzących na rozgrywkę poza momentem wydania rozkazów(tych wysłanych drogą mailową) był niewielki. A z tego co piszecie zabrakło jednego i częściowo drugiego. Rzeczywistość to nie gra komputerowa - tutaj problemem nie jest tylko gdzie jest przeciwnik i co robi, ale gdzie są własne oddziały i co robią (o czym boleśnie przekonali się dowódcy). Na polu walki wzrastała za to rola dowódców niższego szczebla, od których umiejętności i dążenia do realizacji otrzymanych rozkazów zależało powodzenia całego przedsięwzięcia i głównie szczęścia(o czym też już pisałem). Przy tak skomplikowanej operacji(w sensie zadań stawianych przed LWP) jak ów desant niemożliwym było żeby wszystko poszło zgodnie z planem - a to nie zgubiły się oddziały, odnaleziono wszystkie zasobniki itd. Zakałdając nawet zupełną bierność przeciwnika jak dla mnie to ciężkie zadanie. A przeciwnik bynajmniej nie był bierny.

Jednocześnie trudno mieć pretensje do oddziałów, że nie udało im się zrealizować rozkazów punkt po punkcie, jeżeli tylko do tego dążyły z całych sił. W życiu nie zawsze wszytsko się udaje, a tylko w grze komputerowej oddział dociera zawsze na czas z punktu A do B. Tym bardziej trudno to wymagać od kombinowanych ad hoc oddziałów, które jako całość po raz pierwszy zobaczyły się w dniu manewrów. 4MOZA jako team usiłuje się zgrać od ponad 2 lat z różnym :wink: skutkiem, więc nawet przez myśl mi nie przeszło, że sklecony na poczekaniu 60 osobowy oddział będzie działał jak jeden organizm. Jeżeli się to jednej ze stron udało to tym większa zasługa dla dowódców wszystkich szczebli jak i żołnierzy. Ponadto jestem skłonny zaryzykować twierdzenie, że nawet gdyby wszyscy uczestnicy przeczytali tak wartościową pozycję jak podręcznik d-cy plutonu zmechanizowanego, a nawet czołgowego i desantowego, niewiele by to zmieniło. Jakkolwiek podkład teoretyczny jest ważny, bez zgrania się w "ogniu" i ćwiczeń praktycznych nie można oczekiwać ładu i porządku. Wydaje mi się że gdyby zebrać z różnych "prawdziwych" jednostek wojskowych poborowych i utworzyć z nich oddziały takie jak na manewrach, wcale nie odbyłyby się one bez chaosu. A to nie była przecież symulacja działań oddziałów specjalnych tylko z jednej strony LWP (żołnierze z poboru), a z drugiej wojsk obrony terytorialnej (jw). Zgranie się wymaga czasu i praktyki. Armia Czerwona podczas II WW potrzebowała na to kilku lat i kilku milionów zabitych. Dlatego wierzę, że mimo wszystko te manewry dla osób oczekujących od asg czegoś więcej niż strzelanki-jebanki a'la counterstrike były krokiem w dobrą stronę.

 

 

Ilość reguł, zasad i skomplikowanych pomysłów jest wykładnikiem burdelu jaki z nich wynika.
Życie również jest skomplikowane i jego reguł uczymy się przez cały czas na nowo. A uważam, że jakkolwiek skomplikowane reguły wymagają czasu na ich przyswojenie to potem procentują w postaci przyjemności z rozgrywki (więcej reguł(limit ammo, medycy, pirotechnika)

->więcej problemów do przezwyciężenie(np brak amunicji, brak bandaży, brak materiałów wybuchowych)->więcej przyjemności). Przynajmniej ja to tak widzę. Chyba że komuś sprawia przyjemność jak wszystko idzie jak po maśle. Ale to chyba kwestia podejścia do życia w ogóle, a nie tylko do asg.

 

Nie ma sensu komplikować na starcie. Tracić czas na ustalanie reguł, których nie da się wyegzekwować/nie egzekwuje się*. Nie ma sensu wprowadzać wielu tzw. "smaczków" dla samej sztuki, bo to jest budowanie domu od dachu.
Cóż każdy ocenia po sobie, ale zakładam, że asg jest mimo wszystko rozgrywką elitarną. W tym sensie, że opiera się na gentelmańskiej umowie przestrzegania zasad (wszytskich nie tylko przyznawania się do trafień)... Ja przynajmniej nie mam zamiaru nikogo pilnować, jak ktoś chce oszukiwać i tak będzie oszukiwał. Jedyne co to można wobec takiej osoby zastosować ostracyzm.

Co do fps to pragnę Cię uspokoić -TANAKI które widziałeś mieściły się w limicie.

 

Natomiast nie jest prawdą, że nikt nie zgłaszał żadnych "problemów". Proszę byśmy nie mijali się z faktami - sam robiłem to kilkukrotnie, w tym raz Wiktorze w rozmowie z Tobą.

Mogę mówić tylko o sytuacjach zgłasznych mi osobiście (każdy wiedział, że jestem na respawnie), komu i co jeszcze zgłaszałeś? A sprawę którą mi zgłosiłeś myślałem, że wyjaśniliśmy na miejscu - przynajmniej gdy ode mnie odchodziłeś powiedziałeś, że nieporozumienie prawdopodobnie wynika z tego, że nie wiedziałeś że pozwoliłem w 2 scenriuszu na reaktywacje bandaży raz wykorzystanych w 1?

Przynajmniej w mojej skali porównawczej (dostępna w profilu  ), biorąc pod uwagę zaangażowane siły i środki. I niestety, choć nie ma mowy o "roszczeniowej postawie" wobec organizatorów (bo nie tylko od nich to zależy), to jednak uczestnictwo w imprezach o tej ilości osób nie jest dla mnie novum i stwierdzam z autopsji, że efekt finalny może być lepszy a chaos mniejszy. Jak zawsze oczywiście.

Sam sobie odpowiedziałeś w ostatnim zdaniu...

Ale nie nazywajmy tego proszę "Milsimem" czy "próbą zbilżenia do Milsima" - bo z całym szacunkiem dla włożonej przez organizatorów pracy i wysiłku uczestników - koło milsima to to nawet nie leżało.
Każdy ma prawo do swojego zdania. Z moimi zastrzeżeniami jak powyżej.
Summa summarum, nie bawiłem się źle. Ale to jedynie końcowych "strzelanek jebanek" (tzw. etapy 2 i 3 wg posta Majkiego) i ludzi walczących obok mnie zasługa. Bo jeśli chodzi o scenariusz (bazowy), to trafny okazał się kryptonim Bordello bum bum...

O gustach się nie dyskutuje. Co kto lubi. Ale ostrzegałem, że manewry mają charakter taktyczny. Odsyłam do mojego posta, w tym wątku sprzed ponad miesiąca, w odpowiedzi na pytanie Księżniczki. To, że nie wszystkim oddziałom udało się wykonać rozkazy i przez to zapanował chaos jak dla mnie pozostaje w zgodzie z charakterem manewrów, z powodów opisanych szerzej wyżej. To były manewry, a nie defilada.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 246
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

DOBRA WIADOMOSĆ:

po dwóch godzinach kombinowania udało nam sie przeżucić filmik na kompa

ZŁA WIADOMOSĆ:

płyta na którą nagany został film.. jest Zepsuta i nie odpali :( :( :(

przepraszam was za to.. jutro ide nagrywac drugi raz i postaram sie zrobic na środe albo czwartek (chodzi tu o datre premiery) jeszcze raz najmocniej przepraszam :(

Link to post
Share on other sites

@ Reg -> pisałem powyższego posta przed przeczytaniem Twojego :wink: Cieszę się że zupełnie niezależenie doszliśmy, jak mi się wydaje, do podobnych wniosków.

 

@ Kuba -> Prosiłbym o konsekwencję. Jeżeli piszesz mi PW to rozumiem, że jest to kwestia między nami. Jeżeli jednak powołujesz się publicznie na wysłanego mi PW to mam prośbę abyś na przyszłość pisał wszystko na ogólnym forum. Ja się nie obrażam. Trudno mi natomiast odpowiadać na rzeczy, które publicznie tylko insynuujesz, że podniosłeś na PW, gdyż szanuję coś takiego jak prywatna rozmowa w 4 oczy.

 

A tak w temacie podsumowując - do kogo Kuba masz żal, że manewry nie spełniły oczekiwań? - do organizatorów czy uczestników(bo jak wynika z Twoich postów nie odegrali zbyt dobrze Twoim zdaniem roli żołnierzy, oficerów i podoficerów, a to w szczególności w trakcie rozgrywki zapanował chaos, a nawet o zgrozo, niektóre oddziały się zgubiły!). Z Twoich wypowiedzi wynika, że do jednych i do drugich. Jeżeli do organizatorów to ok, faktycznie nie wszytsko wyszło tak jak planowaliśmy... Ale jak do uczestników, to zastanowiłbyś się nad sobą chwilkę...

Link to post
Share on other sites

Wiktor - nie mam żalu, bo nie miałem wygórowanych oczekiwań. Po prostu. Może nie bawiłem się cudownie, ale nie bawiłem się też źle. Ja opisuję moje subiektywne opinie i spostrzeżenia. Może i nazbyt dosadnie, ale nie po to żeby kogokolwiek deprecjonować, ale żeby wskazać na pewne sprawy. Możesz się ze mną zgodzić lub nie. I tyle.

 

Nie mam do Was pretensji, nie mam ich do uczestników (ani to wojsko, ani moje zdanie nie jest wiażące, ani pewnych rzeczy na pewnym etapie nie można wymagać, a przede wszystkim nie czuję się do tego kompetentny) - za wyjątkiem kombinatorów rzecz jasna. Wskazując tu (subiektywnie) na pewne pewne stany, które nie podobały mi się, nie szukam winnych. Nie odczuwam takiej potrzeby - jeśli już, to chodzi mi o pewne mechanizmy, "prawa", a nie osoby! Mam pewne spostrzeżenia, pewne wrażenie ogólne, moje własne. Tak samo Ty masz swoje, Reg swoje, ktoś inny jeszcze inne.

 

Jeśli wiekszość uczestników bawiła się dobrze, jeśli Wam impreza ta pomoże wyciagnąc swoje własne wnioski, które wedle Was podniosą poziom następnych to jest bardzo dobrze. I wówczas - obiektywnie - wykonaliście dobrą robotę.

 

Myślę, że na tym skończe, bo naprawdę nie ma sensu drażyć głębiej. Zakończmy tu i nie wchodźmy na etap wzajemnego łapania się za słówka.

 

Pozdrawiam

KZ

 

PS Co tyczy kwestii PW, nie uważam, iżbym w wątku opublikował jej istotne, czy wręcz jakiekolwiek, treści. O ile odniosłem się do tego zdarzenia, to wyłącznie po to aby wskazać dlaczego pewnych wątków nie rozwijam. W szczególności zaś wykazać ich bezprzedmiotowość jako obiektu do dyskusji na forum ogólnym (do czego w moim odczuciu rozmowa zbaczała). Nie uważam ich bowiem za przedmiot dyskusji ogólnej (zarówno z mojej jak i czyjejkolwiek strony) i nie oczekuję od Ciebie jakiegokolwiek odniesienia do ww. Jeśli tak to odebrałeś bądź jeśli wysłowiłem się w sposób niezręczny - pragnę Cię przeprosić i zapewnic, że dołożę wszelkich starań, aby w przyszłości do takich zdarzeń nie dochodziło.

Link to post
Share on other sites

Ja chciałbym nadmienić, że w Normandii też był haos łaczności, nie wspominając już o haosie zrzutów spadochroniarskich..

Jak dla mnie impreza wypadła naprawde fajnie. Zwłaszcza jeżeli chodzi o realizm ruchów (patrz haos) 'oddziałów'.

Przypominam, że większość wojska w tym czasie też była z 'łapanek', więc dowodzący też nie byli po "Westpoint" :wink:

 

Osobiście nie wnikam, we wkład pracy organizatorów, bo nie mam o niej zielonego pojęcia.

Zaliczam manewry za udane. Jeszcze raz DZIĘKI WAM O WIELCY. :wink:

 

* O terminatorstwie nie mówie, bo (wstyd sie przyznać) ale ładowałem w 'takie osoby' serie i to z premedytacją... :lol: To zawsze działa. Szkoda tylko, że kulki trace w przyśpieszonym tempie..

 

Chciałbym również przeprosić, ponownie, "pana w czerwonej szmatce", za moje "terimatorstwo" :wink: . nie mniej zarzekam sie jeszcze raz, ze biegnąc na oślep, w panice :wink: i wielkiej narzucie przeciw chemicznej (patrz OP.1) nie odczułem, ani też nie usłyszałem postrzału w plecy. Zapewne byłby on śmiertleny. :D

Bodajże "Pan w czerwonej szmatce" to był Czumkin. Jeszcze raz przepraszam. (btw. Bandaż za to sobie policzyłem) :mrgreen:

 

pozdrawiam

Dixon

Link to post
Share on other sites

Hmm nigdy nie wątpiłem w Twoją uczciwość i rozumiem, że trafienia w płaszcz czy też kamizelke można nie odczuć/usłyszeć w ferworze walki ;)

Dzieki wszystkim za dobrą zabawę a w szczególności organizatorom.

 

Pozdrawiam.

 

(bandaż do bandaża i zbierze się armia 8) )

Link to post
Share on other sites
Chemik... zabrakło dosłownie sekundy...

 

 

Zgadza się blisko było :) Jeszcze chwila .. Następnym razem się odegrasz...

 

Co do jeńca ze sztabu -- w takim razie oddajemy honor - wzieliśmy otoczenie dowódcy za sztab.

 

Kurde... może się czepiam szczegułów ale to nie było nawet otoczenie :P:P:P Oni (sztab) tam chyba przez przypadek trafili bo pytali się o hasło z czego wnioskuje że za cholere nie wiedzieli kim jesteśmy. 20 minut temu sami nam to zlecili... Czyżby byli aż tak zaskoczeni że jeszcze się trzymamy? ... :wink:

Link to post
Share on other sites

Jak Was wysyłałem, to było Was ok. 5-ciu na wprost betonów. Jak Was spotkaliśmy, to było ok. 2 rozpłaszczonych po prawej od kierunku ataku.

Po prawdzie poznałem Cię po wyglądzie, a dodatkową podpowiedzią była wymiana przez Ciebie ognia z przeciwnikiem, który przed chwilką nas ostrzeliwał. Hasło posłużyło aby uzyskać pewność i nie dostać od Was friendly-fire :wink:

Czy byłem zaskoczony, że Was widzę? W każdym raie pozytywnie. :roll:

Link to post
Share on other sites
Guest kisiel2rep

hehe dziekuje wszystkim za wspólne strzelanie :P bede nioryginalny jesli napisze ze dziekuje organizatorom swietna robota dziekuje pilotom smiglaków fotoreporterowi ktorego porwałem a przede wszystkim ....boofulsowi ,crogoolowi (dzeiki za szlify) haos był ale to normalka, królikowi

chłopakom z tomaszowa mazowieckiego i oczywiscie prezesowi za ostatni scenariusz za to ze mnie wspierał osłaniał dupe kiedy trzeba było ....dziekuje oczywiscie mefjowi i agnieszce...........red niejeden żołnierz zawodowy mógłby sie od ciebie uczyc dowodzenia wiem to jako exparacomando pozatym zmiana decyzji znaczy o ciągłosci dowodzenia ,pogoda była swietna taktyczna jak nigdy .......strzelcom dziekuje ze po 100 razie zaczeli sie przyznawac i kicpie ze strzela do ludzi z czerwonymi szmatkami i jeszcze 3 klientom ktorych zabiłem nozem przy jenieckim

łoooooooooooo było zajebiscie

 

 

 

mł chor kisiel

Link to post
Share on other sites
Dzięki! Nam też się z tobą miło strzela.

 

"Maciek, ja tylko żartowałem

Gdy tobie z sobą iść kazałem

Tam nie było żadnych pieniędzy

Była nędza, nic więcej

 

Tyle razy o tym myślałem

Maciek, ja tylko żartowałem

Nie, nie, nie zwariowałem

Ani tym bardziej nie oszalałem

 

Maciek, ja tylko żartowałem

Maciek, ja tylko żartowałem

(...) "

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Link to post
Share on other sites
Jak Was wysyłałem, to było Was ok. 5-ciu na wprost betonów. Jak Was spotkaliśmy, to było ok. 2 rozpłaszczonych po prawej od kierunku ataku.

:roll:

 

Było nas dosłownie pieciu a potem nie było nas 2 tylko 4, w tym jeden dosłownie metr odemnie (nie mogłeś go widzieć bo leżał tak dobrze przykryty że nawet przeciwnik go nie zauważył jak mnie do niewoli brał) a drugi był przy moście, bardzo blisko mostu... ale o tym wtedy nie wiedziałem więc licząc uczciwie było nas tam 3. :D

 

A Ty Chemik możesz być pewny że się odegram :mrgreen: :F

 

i jeszcze 3 klientom ktorych zabiłem nozem przy jenieckim

A to pewnie o mnie mowa... :P Nie dziękuj nam tylko takim 2 panom co nas mieli pilnować z drugiej strony drogi z rowu. Tak po prawdzie to niewiem jakim cudem Cie nie zobaczyli... przecież szłes praktycznie środkiem drogi...

Link to post
Share on other sites
Guest kisiel2rep

tak zasłonięty jeńcem ze strzelca szlismy trogą a reszta obeszła flankią i tak wyszło że wyszlismy wam na plecy :) flanka kończyła kolejno wasze plecy.....heheheh :)

Link to post
Share on other sites

hmmm przeliczyłem sie co do długości filmu :| (musze was rozczarować) film nie bedzie trwał od 10 - 15 minut..............tylko 21 :D :D :D wstępna obórbk już jest teraz muzyka albo inne efekty dzwiękowe (na przykąłd deszcz :lol: :lol: :lol: ) co wy NA TO ??

Link to post
Share on other sites

Jak najbardziej subiektywna relacja dowódcy 2 Plutonu NATO - Alutka.

 

Po odprawie przy przeprawie dostaliśmy rozkaz udania się do wsparcia sił ON Dani w obronie mostu M4 w kwadracie F/G7. Po kilku minutach dotarliśmy do mostu. Rozkaz - utrzymać most jak najdłużej w razie problemów wysadzić!.

 

Na miejscu z bólem sobie uświadomiłem, że nie mamy żadnych materiałów opatrunkowych oraz że wysadzenie mostu będzie niemożliwe bez ładunków wybuchowych. Nawiązałem kontakt z dowództwem sił NATO, po otrzymaniu współrzędnych wysłałem zwiadowcę w celu przyniesienia stosownych medykamentów oraz ładunków wybuchowych. Po rozdzieleniu bandaży oraz RPG (poprzedzonych testem na celność w rzucie na odległość), przyszła pora na oczekiwanie.

 

Teren nam sprzyjał. LWP aby zdobyć most musiało przejść przez budynek, który został obstawiony, niestety pogoda nie. Warunki pogodowe z minuty na minutę się pogarszały.

 

Zaczęło się pospieszne poszukiwanie stosownego zabezpieczenia dla ładunków – wiadomo mokre nie odpalą. Na szczęście mój z-ca posiadał rolkę worków. „Jan Niezbędny” okazał się trudnym przeciwnikiem dla skostniałych rąk, ale jakoś się z nim uporałem. Ładunek zabezpieczony przed wilgocią, umieszczam na wschodniej krawędzi mostu tak, aby saper w momencie wysadzania był osłonięty drzewami i krzakami przed pociskami wroga.

 

Kilku chłopaków przeszło na druga stronę mostu udając się na patrol, reszta sprawdzała broń zabijała czas rozmowami. Sam zrobiłem mały obchód wokół naszych pozycji. Zaintrygował mnie niebieski materiał na drzewku jakieś 10-15 m od naszych pozycji. Na ziemi leżała skrzynka. Wraz z zwiadowcą przynieśliśmy skrzynię pod budynek przy moście.

 

Niosąc skrzynie zwróciliśmy uwagę na kilka osób idących od strony północnej. Nasza pierwsza myśl to nasi, a brak jakiejkolwiek akcji z ich strony uśpił nasza uwagę. Po dojściu do budynku przy moście miła niespodzianka w skrzyni mnóstwo amunicji, materiałów wybuchowych, bandaży oraz strzykawek wtedy wiedziałem, że przejęliśmy materiały, które były przeznaczone dla desantu LWP.

 

Ciągle posiadam idealną łączność z dowództwem a słysząc meldunki pozostałych oddziałów wiem co się dzieję wokół – naprawdę fajne uczucie być dobrze poinformowanym. /PMR, którą posiadam spisuje się znakomicie to samo z drugą sztuką, która pożyczyłem Ice a służyła później Regowi. Jak znajdę chwilę to zamieszczę recenzję w stosownym dziale ;-)/.

 

Słyszę w radiu jak dowództwo stara się nawiązać kontakt z Plutonem 1 broniącym działa. Bezskutecznie - po drugiej stronie nikt nie odpowiada. Kurcze, przecież jeszcze niedawno w słuchawce słyszałem dowódcę „Ireny” jak składał meldunki do sztabu. Ktoś z żołnierzy rzuca wymowne „Fuck the Irene”. Wtedy już wiemy, że działo D1 jest zdobyte.

 

I wtedy się zaczęło. Pojedyncze strzały z wschodu i od północy. Wymiana ognia, ale wszystko w normie. Później w oddali na skraju lasu, od strony zachodniej zauważamy kilkuosobowy oddział wroga niestety poza zasięgiem. Będzie gorąco. Jesteśmy pod ciągłym obstrzałem. Na nasze szczęście topografia terenu wymaga zdobycia budynku celem otwarcia sobie drogi na most. Zaczyna się regularna wymiana ognia.

 

Jeden z żołnierzy melduje, że od północy atakuje nas jednostka pancerna*. Co?!? Przecież miała być tylko piechota? /Dopiero przy obronie lotniska okazało się, iż kilka jednostek pancernych rzeczywiście brało udział w walce/. Na nasze nieszczęście okazuje się, że nie możemy użyć w tej sytuacji RPG. Operator wyrzutni RPG jest zawiedziony :(.

 

Z lewej strony budynku obrona słabnie. Zostaję ranny a wokół mnie jeszcze 2 rannych żołnierzy. Pozostali zaczynają opatrywać nas nerwowo rozglądając się przed siebie. Opatrzeni próbujemy nawiązać równa walkę. Po prawej stronie silny atak. Długo nie wytrzymamy.

 

Łącze się z dowództwem, melduje o sytuacji i wydaje rozkaz wysadzenia mostu. Niestety saper ma problem z zapalnikiem (czyt. zapalniczką a nawet dwoma). Atak od lewej strony budynku jakby osłabł, czyżby przegrupowywali się?.

 

Most zostaje wysadzony. Po drugiej stronie rzeki wraz z zastępca zdążyło się ewakuować jeszcze kilku żołnierzy, którzy następnie wsparli obronę lotniska. Ja z czwórką pozostaje na tyłach budynku. Jeszcze się bronimy, ale w obliczu przeważających sił wroga, braku drogi ewakuacji oraz świadomości nieuchronnego końca – zaczynamy niszczyć ładunki wybuchowe, wyrzutnie RPG oraz pociski.

 

Zza rogu wychyla się wróg, jeszcze kątem oka widzę lecące do rzeki wyrzucone przez nas ładunki. Giniemy z uśmiechami na twarzach. Zza rogu wyłaniają się atakujący. W pośpiechu przeszukują pusta skrzynię. Są zdezorientowani – gdzie materiały wybuchowe, gdzie lekarstwa?. Niestety wszystko zabrała rzeka. Nie są w stanie zakończyć misji. Są tak bezradni, iż nikt nie wpada na pomysł wzięcia nas do niewoli.

 

Pozostałe 2 etapy wg. mnie nie były już tak klimatyczne, w większym lub mniejszym stopniu przypominały cotygodniowe strzelania więc pominę ich opis ponieważ nie mam za wiele do dodania w stosunku do raportów poprzedników.

 

Aha dla tych co nie byli - to nie prawda ze nie było miodnie. Bo było.

 

-------------------------------------------------------------------------------

* - terminatorzy

 

EDIT - literówki, mam nadzieję że wszystkie ;-)

Link to post
Share on other sites

Wreszcie dorwałem się do sieci i w zasadzie dopiero teraz rozpakowałem sie po manewrach.

 

Podziękowania i pozdrowienia dla 5 Grupie Specjalnej której miałem przyjemność dowodzić, w składzie: Soshka, Budzik, Kozmik.

Nie mogę sobie wybaczyć cięzkich strat jakie ponieśliśmy pod Górką, mogłem w obliczu niemożności utrzymania kontroli nad jej wierzchołkiem wydać rozkaz odwrotu, jak tylko ranni wrogowie jej broniący 'wykwawili się" na "śmierć" ;).

 

Dziękuję też grupie, którą poprowadziłem do natarcia na lotnisko od strony lasku, choć tam pełniłem rolę przede wszystkim medyka ,opatrującego i wynoszącego spod ognia rannych a nie dowódcy.

 

Mam nadzieję, że zbytnio nie dałem dupy przyjmując w/w role. Tym bardziej, że spadł na mnie ten obowiązek dość nieoczekiwanie ;>.

 

Last but not least, gorące podziękowania dla Organizatorów, bawiłem się naprawdę dobrze, mniemam, że nie uraziliśmy Was odchodząc przed zakończeniem Manewrów. Przemoczenie doszczętne i zmęczenie dało już mi mocno wtedy znać o sobie.

 

Pozdrawiam gorąco i serdecznie.

piok

Link to post
Share on other sites
Nie mogę sobie wybaczyć cięzkich strat jakie ponieśliśmy pod Górką

Piok stosunek ilosci osob (my-oni) swiadczy, ze to oni poniesli straty :P

przy okazji jeszcze raz gratuluje koledze ktory sciagnal mnie z gorki headshotem na singlu z granic zasiegu (jesli to juz nawet lob byl to tym bardziej gratuluje)

Piok dzieki za dowodzenie ;) i wyciaganie mnie spod ostrzalu ;)

Link to post
Share on other sites
Jeden z żołnierzy melduje, że od północy atakuje nas jednostka pancerna*. Co?!? Przecież miała być tylko piechota? /Dopiero przy obronie lotniska okazało się, iż kilka jednostek pancernych rzeczywiście brało udział w walce/. Na nasze nieszczęście okazuje się, że nie możemy użyć w tej sytuacji RPG. Operator wyrzutni RPG jest zawiedziony :(.

(...)

* - terminatorzy

Boska relacja! :D Plastyczna, epicki opis, no rewelacja :D :D

A już zmieniałem pampersa po przeczytaniu określenia "jednostka pancerna" :mrgreen: (wróżę temu hasłu niezłą nośność :wink: ).

Następnym razem postaramy się tak dopracować reguły manewrów, żeby RPG potrafiło likwidować Czterech Pancernych 8) bez likwidowania psa :D

 

 

Pozdrówka, MAJKI

Link to post
Share on other sites
przy okazji jeszcze raz gratuluje koledze ktory sciagnal mnie z gorki headshotem na singlu z granic zasiegu (jesli to juz nawet lob byl to tym bardziej gratuluje)

 

hmm to mogłem być ja... przynajmniej tak mi się wydawało, że trafiłem cię jak leżałeś na górce - miałeś owiniętą lewą rękę bandażem, no i w pewnym momencie, po którymś moim strzale na singlu podniosłeś szmatke. Chociaż może to była inna sytuacja bo to ty byłeś na górce, a nie strzelec :). Ja wtedy leżałem oparty o hmm schron (?) w obozie.... ale też boofuls twierdził, że to on cię trafił, wiec pewnie nie dojdziemy do porozumienia!? :P

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...